sobota, 26 lipca 2014

28. Co za debil wymyślił, żeby określać 14 lutego mianem święta zakochanych?!

               Obchodzenie Walentynek będąc singlem i to w dodatku popadającym w depresję nie należy do najprzyjemniejszych czynności, toteż Hermiona, wstając 14 lutego ze swojego łóżka, nie miała najlepszych przeczuć, co do tego dnia. Była chyba 6, ale ona zwykle wstawała o tej porze, żeby móc się na spokojnie ogarnąć i uniknąć spotkania z Lavender. To nie do wiary! Od prawie 4 miesięcy jej głównym życiowym celem było: „Zrób wszystko, żeby nie spotkać tej wstrętnej, tlenionej… małpy”. Choć nie… głównym celem była rozmowa z Ronem, tyko nie kłótnia, ale rozmowa, bez stresu, wściekłości, krzyków i nadmiernych emocji.
                Udała się do łazienki. Załamała się patrząc na swoje odbicie. Nigdy nie dbała nadmiernie o swój wygląd, ale w ciągu ostatniego miesiąca, to osiągnęło jakieś apogeum! Po pierwsze, musiała sama przed sobą przyznać, że schudła. Może i miałaby się z czego cieszyć, gdyby nie wyglądała prawie jak kościotrup, co ją przerażało. Po drugie, była całkowicie blada. Nie wiedziała, z jakiego powodu, ale również napawało to ją pewnym strachem, bo rzeczywiście sprawiała wrażenie, jakby nie tliło się w niej życie. Ale czy prawda nie była taka, że czuła się jak nieżywa? Poza tym, cała jej postawa sprawiała wrażenie, jakby świat przestał mieć sens (poniekąd tak uważała). Jej piękne, puszyste brązowe loki jak zwykle nie układały się tak, jakby chciała, ale wydawały się trochę oklapnięte, a orzechowe, mądre oczy zaszły mgłą. Czy naprawdę wyglądała tak strasznie czy tylko jej się tak zdawało? Ale na dobrą sprawę, po co miała wyglądać dobrze? To nie miało sensu bez niego. To dla niego to wszystko robiła, to dzięki niemu zawsze miała tą radosną iskierkę w oku… Teraz to wszystko przepadło.
                Spojrzała z dezaprobatą na przygotowane ubranie. Jakieś dżinsy i… No właśnie, tu pojawiał się problem. W Walentynki zawsze zakładała coś czerwonego: bluzkę, spódnicę, sukienkę, szalik, cokolwiek. W tym roku jej sytuacja wyglądała nieco inaczej, więc, choć wahała się, czy nie założyć czerwonego t-shirtu, w końcu zdecydowała się na czarną koszulę, w ramach takiego swojego małego protestu… A może aktu desperacji?
                Wyszykowała się, wróciła do pokoju po rzeczy i zeszła do salonu, w którym, jak zwykle o tej porze, nikogo nie było. Zajęła swoje ulubione miejsce. W takich momentach na ogół wyciągała książkę, ale tym razem wiedziała, że nie potrafiłaby się na niej skupić. Wpatrzyła się w ścianę i zaczęła rozmyślać, co nigdy nie kończyło się dobrze.
                Rozmawiała z nim. To był plus. Wyjaśniła mu wszystko i poczuła pewną ulgę. Może jej nie uwierzył, ale ona powiedziała mu prawdę o tym, co się wydarzyło i co czuje. Wyznała mu to i było jej z tym lepiej. Natomiast, nie mogła zaprzeczyć, że ogólnie ta rozmowa zakończyła się porażką. Przecież wiedziała, że on jej tak po prostu nie wybaczy! Choć gdzieś, głęboko w jej podświadomości, tliła się taka nadzieja… No dobrze, ale realistycznie na to patrząc, to wiedziała, że Ron nie pozwoli na to, żeby do siebie wrócili, niemniej wydawało jej się, że trochę inaczej zareaguje, że to będzie dyskusja zimna i bezduszna, że wszystko mu powie od początku do końca. Nie sądziła, że będą nią targały takie emocje, a tym bardziej, nie spodziewała się tego po nim! Dobra, wyszło jak wyszło, ale miała nadzieję, że to coś zmieni, że on pozwoli jej choć odrobinę się do siebie zbliżyć, tak, by móc normalnie na siebie patrzeć i zamienić dwa słowa, a tymczasem minęło prawie półtora miesiąca, a Weasley unikał jej jak ognia- rzadko go widywała, już o rozmowie nie wspominając. Wciąż odbywali wspólną karę, ale Ron tuż po tym, jak dostawał sprzęt od Filcha, uciekał szybko, a ona nie wiedziała gdzie go szukać- zamek był ogromny, a obrazów miliony! Tak więc, cały jej misterny plan, mający na celu zbliżenie się do niego, spalił na panewce.
                Wybiła 8, a do salonu zaczęli wchodzić coraz to nowi uczniowie, jak co dzień. Tym razem jednak byli dziwnie podekscytowani. „No tak, Walentynki” pomyślała brązowowłosa. Większość miała na sobie chociaż akcent RÓŻU lub CZERWIENI. Niektórzy mieli rozanielone spojrzenia i szerokie uśmiechy, a inni chodzili naburmuszeni, patrząc się na tych szczęśliwych spode łba. Nietrudno było odróżnić singli od tych będących w związku. Hermiona zaczęła się zastanawiać, co będzie się działo w Wielkiej Sali, kiedy w czasie posiłków będą rozsyłane kartki walentynkowe- pewnie ci samotni wyjdą z siebie. Cóż, Granger w końcu też nikogo nie miała i atmosfera, którą niosło ze sobą to święto, wcale by jej nie przeszkadzała, gdyby nie znajdowała się w tak zagmatwanej sytuacji…
                Zobaczyła na schodach do dormitorium męskiego Harry’ego. Zaczęła wypatrywać za jego plecami Rona, ale nikogo nie zauważyła. Był sam. Miał na sobie zwykłą szkolną szatę, a pod nią białą koszulę, a do niej jednolity, KRWISTOCZERWONY krawat. Wyglądał na bardzo zadowolonego.
-Cześć, Hermiono- powiedział radośnie.
-Cześć- odparła z pewną rezerwą- Gdzie jest Ron?
-Jeszcze się szykuje. Chcesz na niego poczekać?
-Nie, to i tak nie miałoby sensu…- rzekła, po czym dodała-Wysłałeś komuś Walentynkę?
-Jeszcze nie- odparł, uśmiechając się szerzej.
-Jeszcze?!
                On nic nie odpowiedział, tylko do niej mrugnął, po czym ruszył pewnym krokiem do Wielkiej Sali, a dziewczyna podążyła za nim. Zachowywał się dziwnie i to od dłuższego czasu, a ona nie miała pojęcia, co się dzieje. Kiedy tylko się go o to pytała, udzielał jej jakiś wymijających odpowiedzi. A teraz jeszcze te Walentynki! Czyżby chodziło o dziewczynę? O Ginny…? Nie wiedziała, co się między nimi wydarzyło, ale była przekonana, że ich relacja uległa zmianie.
*
                Co za debil wymyślił, żeby określać 14 lutego mianem święta zakochanych i miłości? Weasley naprawdę nie mógł tego zrozumieć. „Idiotyzm, czysty idiotyzm” powtarzał w myślach. W dodatku zaspał, więc teraz w pośpiechu robił poranną toaletę i ubierał się. Wszyscy jego współlokatorzy zdążyli opuścić dormitorium. Gdyby Harry nie obudził go po powrocie z łazienki, prawdopodobnie spałby dalej. Tak czy siak, dzień zapowiadał się fatalnie pod każdym względem. Dlaczego ludzie mają sobie okazywać miłość tylko jednego dnia w roku? I dlaczego, do cholery, to musi być akurat 14 lutego?! Wrzucił na siebie byle jakie ciuchy, dbając jedynie o to, by nie mieć na sobie nic CZERWONEGO, na przekór tym wszystkim durniom, kochającym Walentynki.
                Zszedł po schodach i prawie pobiegł do Wielkiej Sali, pragnąc jeszcze coś zjeść przed lekcjami. Czuł się naprawdę lepiej od kiedy pobił się z McLaggenem. To brzmi absurdalnie, ale właśnie tak było. Miał jakoś więcej energii, siły do życia. Później jeszcze ta rozmowa z Hermioną… Naprawdę dała mu do myślenia, wzbudziła w nim nadzieję. Sam fakt, że chciała mu to wszystko jakoś wyjaśnić, to już było coś. Tylko, że on nie potrafił tego wybaczyć! Cały czas miał przed oczami ją i Wilde’a. Przecież takich rzeczy się nie zapomina… Co więcej, wiedział, że, choć Cormac to zwykła świnia, to Hermiona musiała pozwolić mu się do niej zbliżyć, ale nie powiedziała mu czemu, to znaczy, twierdziła, że nie wie, ale co to jest, do cholery, za odpowiedź?! Miał wrażenie, że nie kłamała, ale kompletnie tego nie rozumiał.
                I był jeszcze jeden problem, Lavender. Od kiedy „pomylił” ją z Hermioną, starał się jej unikać. Nie chciał, żeby ta sytuacja się powtórzyła. Używał najróżniejszych wymówek, część z nich była tak wymyślna, że sam by w nie uwierzył, głównie po to, by nie musieć ich rozważać, a część była błaha i niewiarygodna, ale jakoś Lav się na nie nabierała. Ron czasem się zastanawiał jak można być aż tak tępym. Nie wierzył, że nie zauważyła tego, że jej unika. W takim razie czemu nic z tym nie robiła? Nie zadała mu nawet jednego pytania na ten temat. Natomiast bardzo zainteresowała ją sprawa McLaggena i we wszystkich tych krótkich chwilach, kiedy Ron się z nią widywał, wypytywała się go o to. Ale on nie mógł jej powiedzieć prawdy! Choć w sumie… Gdyby to zrobił, pewnie by z nim zerwała. Cholera! Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej?! No ale teraz było i tak za późno. Zmyślił jej coś o tym, że pokłócili się o quiditcha, ale było to na tyle zażarte, że przeszli do czynów. JAKOŚ w to uwierzyła, choć z trudem, ale Ron był wdzięczny, że nie musiał wymyślać nic bardziej skomplikowanego. Zresztą, po całym Gryffindorze krążyły najróżniejsze plotki dotyczące tej bójki, a kiedy chłopak słyszał niektóre z nich, myślał, że umrze ze śmiechu.
                W każdym razie, Lavender Brown wciąż oficjalnie była jego dziewczyną, co wcale nie było mu na rękę, ale nie potrafił z nią zerwać. A teraz były te pieprzone Walentynki! Na pewno będzie chciała coś z nim robić. Pewnie dostanie od niej jakiś przesłodzony list… Beznadzieja! Zastanawiał się też, czy nie powinien czegoś dla niej zrobić, przynajmniej z grzeczności. 
                Tak czy siak, Walentynki były dla Ronalda Weasleya najbardziej idiotycznym świętem w całym roku i modlił się, by ten dzień już się skończył.
*
                Usiedli przy stole Gryfonów. Hermiona z dezaprobatą spojrzała na potrawy, zaserwowane na śniadanie: wykrojone z chleba SERCA, dżemy-truskawkowy i malinowy, jakiś sok, ale nie dyniowy, tylko JASKRAWORÓŻOWY, CZERWONE dzbanki z kawą, naleśniki, również w kształcie SERC, a oprócz tego bezy i ciasteczka, jakże by inaczej- CZERWONE SERCA. Musiała się mocno skrzywić, bo Harry zaczął chichotać na widok jej miny.
-Oj, przestań, to jest bardzo smaczne- powiedział z uśmiechem.
-No dobra, ale nie uważasz, że to głupota?
-Może i tak-rzekł obojętnie- Ale mi to nie przeszkadza.
                Brązowowłosa spojrzała się na niego przenikliwie. To naprawdę nie było dla niego typowe. Jego zachowanie było po prostu dziwne! Był jakiś nazbyt… radosny, optymistyczny… A może tylko jej się tak wydawało? Może to ona była zbytnio przygnębiona? Ale nie! Znali się prawie 6 lat, wiedziała, że coś jest nie tak, może „nie tak”, to złe określenie, lepiej powiedzieć… inaczej. Z każdą sekundą utwierdzała się w przekonaniu, że jest zakochany- jego maślany wzrok, szeroki uśmiech, wieczny optymizm… Ron też się tak zachowywał… i ona również, kiedy byli parą.
                Chciała pomóc Harry’emu i Ginny, ale nikt nie mógł wymagać od rudowłosej, żeby zerwała z Deanem, jeśli coś do niego czuła. Problem w tym, że ona nie wiedziała CO to za uczucie, a było im razem dobrze. No ale jak widać dla czarnowłosego to nie było wielką przeszkodą, to znaczy było, ale wciąż i tak mógł adorować Weasley’ównę. Kolejnym problemem było to, że nawet jeśli Hermiona chciałaby jakoś zainterweniować w tej sprawie, to na pewno nie mogła pójść do rudej, bo były skłócone od prawie miesiąca. Wiedziała, że ma prawo mieć jej za złe to, że powiedziała o Cormacu Harry’emu, ale mogła już jej odpuścić, bo tamta chciała dobrze. Wciąż jednak zagadką pozostawało to, jak Ron się o tym wszystkim dowiedział. Ginny powiedziała, że nie od niej, tak samo stwierdził kiedyś Potter… Byli jej przyjaciółmi, ufała im, ale skąd w takim razie rudzielec o tym wiedział? Tak czy siak, wielokrotnie to przed sobą przyznała, brakowało jej przyjaciółki. Harry był kochany, ale nie mogła z nim pogadać o wszystkim, bo… po prostu, bo nie.
                I wtedy w progu Wielkiej Sali stanęła właśnie Ginny, ubrana w CZERWONĄ sukienkę. Hermiona musiała przyznać, że wyglądała bardzo ładnie. Widziała reakcję Harry’ego- jak obserwuje każdy jej ruch, jak nerwowo przełyka ślinę… Teraz już była pewna na sto procent, że się zakochał w Weasley’ównie. Dziewczyna skierowała się do stołu Gryfonów, posłała im uśmiech (bardziej Potterowi, niż Granger) i usiadła obok swojego chłopaka, który miał na sobie RÓŻOWĄ koszulę. Czarnowłosy wyraźnie posmutniał, widząc to, a w dodatku po krótkiej rozmowie Dean i Ginny zaczęli się całować. Potter wbił wzrok w swój talerz z odrazą wpatrując się w bezę-SERCE. Hermiona, pragnąc go pocieszyć, poklepała go po ramieniu, ale wcale na to nie zareagował. Przełamała duże, owsiane ciastko, które spoczywało na jej talerzu (udało jej się zgarnąć ostatnie ze stołu!) i podała pół Harry’emu.
-Super- parsknął- Czy jedzenie połamanego serca w Walentynki coś oznacza?
-Nie wiem- zaśmiała się- Mówiłam, że to głupie święto.
                Potter przytaknął i choć wciąż wpatrywał się w swój talerz, jego mina zrobiła się weselsza. Dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu. Czuła, że jest mu coś winna. Przez ostatnie miesiące ją pocieszał, powinna mu się odwdzięczyć. Oboje byli w tej samej sytuacji- nieszczęśliwa, niespełniona miłość.
*
                Lekcje dłużyły się niesamowicie. Ron patrzył z niesmakiem na swoich rówieśników. Wszyscy byli jacyś podminowani, ubrani w RÓŻ i CZERWIEŃ wysyłali sobie liściki miłosne na lekcji. Chłopak pokręcił z pożałowaniem głową i w tym momencie bardzo przypominał Hermionę. No właśnie, Hermiona! Odwrócił się i zobaczył jak siedzi sama w jednej z ostatnich ławek, zawzięcie notując słowa nauczyciela, których on oczywiście nie słuchał. Trudno było mu się nie uśmiechnąć na jej widok- nie miała w swoim stroju NIC, co by wskazywało na to, że obchodzą ją Walentynki.
Największy ubaw miał z tego, że Harry uległ temu głupiemu zwyczajowi i założył „nietypowy” krawat. Potterowi jednak nie było do śmiechu. Czyżby chodziło o dziewczynę? Tak mu się przynajmniej wydawało. Ale czarnowłosy nie sprawiał wrażenia, jakby chciał się komukolwiek zwierzać, dlatego go zostawił. Ron miał do niego o to żal, ale z drugiej strony, on też specjalnie nie opowiadał mu o tym, co czuje do Hermiony, choć Harry wiedział wszystko i to od dawna.
I, niestety, nabijanie się z kumpla było chyba jedyną przyjemną rzeczą jakiej się spodziewał tego dnia. Ponownie rozejrzał się po klasie i jego wzrok, na nieszczęście, natrafił na Lavender, która wpatrywała się w niego, prawdopodobnie od jakiegoś czasu. Miała na sobie bardzo krótką, czarną spódniczkę, a do niej CZERWONY sweter. Uśmiechnęła się do niego figlarnie, co znaczyło tylko tyle, że po lekcjach dostanie więcej, czymkolwiek to „więcej” jest. To nie jest tak, że Ron mógł jej coś zarzucić, nie jeden facet marzył o takiej dziewczynie: ładna, seksowna i bardzo chciała… Tylko, że rudzielcowi zależało na czymś więcej, pragnął móc z nią porozmawiać, ale niestety było to niewykonalne. I to w sumie dlatego miał jej tak dosyć, bo, według Lav, w związku nie liczyło się nic poza obściskiwaniem się i całowaniem, a on jednak miał nadzieję na coś nieco innego. Odwrócił od niej wzrok.
Dużo by dał, żeby moc spędzić te Walentynki z Hermioną. Może wtedy zmieniłby się jego stosunek do tego święta? Albo przynajmniej wspólnie by na nie psioczyli… I widział, jak ona się stara. Po tej feralnej rozmowie przy obrazach, unikał jej w trakcie kary, ale ona i tak za każdym razem próbowała się do niego zbliżyć. Poza tym, kilkakrotnie podchodziła do niego, kiedy wraz z Harrym odrabiali lekcje, pod pretekstem rozmowy z Potterem. To w sumie mu schlebiało… Tylko było już za późno na rozmowę… A może właśnie za wcześnie? W każdym razem, nie potrafił z nią pogadać, bo każde wspomnienie o tym, co się między nimi wydarzyło, przywoływało obraz jej, całującej się z Rogerem.
Skierował wzrok w stronę Wilde’a, który siedział od początku roku w tej samej ławce, otoczony ludźmi głównie z Hufflepufu. No oczywiście, miał na sobie CZERWONĄ bluzę! Rudzielec prychnął. Koleś go nieźle wkurzał. Wszystko popsuł! Jak w ogóle śmiał pocałować Hermionę?! Wiedząc, że ma chłopaka! A wcześniej był dla Rona taki milutki… Aż krew w nim zawrzała. Ale brązowowłosa mu powiedziała, że dała Rogerowi w twarz, zaraz po tym pocałunku. Może gdyby wtedy nie poszedł do Lavender, wszystko wyglądałoby inaczej… I teraz też już podobno nie byli parą. Ale Ron nie potrafił tak po prostu wybaczyć, to za bardzo bolało.
Spojrzał na nauczyciela, ale z całym szacunkiem, nie interesowały go legendy o Amorze, mitycznym bożku, który w rzeczywistości okazał się być czarodziejem, który wcale nie chciał sprawić, żeby świat był piękniejszy, a ludzie się kochali, tylko chciał, by zapanował chaos. Dlatego jego ofiary się w sobie zakochiwały, często zdradzając mężów czy żony lub wbrew woli rodziców, co wtedy było właściwie samobójstwem.
„A podobno miłość jest piękna…” chłopak pokręcił z dezaprobatą głową. Na własnej skórze doświadczył, jak może ranić. Tylko, że kiedy byli z Hermioną parą, to naprawdę było wspaniale. Cudownie było ją kochać i być przez nią kochanym… Teraz było tylko cierpienie. Czy ona naprawdę wciąż coś do niego czuła? Chciał myśleć, że tak. Wszystkie gesty, które wykonywała przez ostatni miesiąc świadczyły o tym, że tak jest, ale on miał wątpliwości. Jeśli go kochała, to czemu go tak skrzywdziła? „Ty też ją zraniłeś” powiedział jakiś uporczywy głosik w jego głowie. Z niechęcią przyznał mu rację. Przez długi czas, kiedy tylko ją widział, a był z Lavender, natychmiast zaczynał się z nią całować, wiedząc, że Hermionie jest przykro, że zaczyna płakać. I przez pierwsze kilka minut czerpał z tego jaką chorą satysfakcję, a potem dochodziło do niego, jak ona cierpi i przychodziły wyrzuty sumienia.
Zwrócił wzrok w kierunku swojego pergaminu. Powinien coś wysłać Lavender- bardzo nie chciał, ale powinien… A co z Hermioną? W sumie to ona była jedyną osobą, której mógłby napisać szczerze taki liścik. Gdyby byli parą, może poszliby na jakąś romantyczną kolację…To i tak w sumie nie miało teraz żadnego znaczenia, bo nie byli parą!
Ponownie się odwrócił, by na nią spojrzeć, wpatrywała się z uwagą nauczyciela, marszcząc przy tym brwi. O rany, była cudowna! Wkurzało go, że po tym wszystkim tak na niego działała. Widząc ją, wariował. Kiedy patrzył na jej brązowe loki, oczy… te niesamowite, orzechowe oczy i miękkie, malinowe usta… Cholera, tak bardzo jej pragnął! Poczuł, jak robi mu się gorąco. I wtedy odwróciła wzrok od profesora i, niby przypadkiem, rzuciła okiem na rudzielca i zamarła… Ich spojrzenia się skrzyżowały i nie mogli ich od siebie oderwać. Ona patrzyła na niego przepraszająco, tęsknie, a on z zaskoczeniem i pożądaniem. Wykrzywiła lekko usta w słodkim uśmiechu, a on poczuł ucisk w żołądku.
Odwrócił się i wpatrzył w blat. Wziął parę głębokich oddechów, żeby ochłonąć. Musiał być silny. Wiedział, że jeżeli pozwoli jej się do niego zbliżyć, to nie wytrzyma i będzie chciał, by znowu była jego dziewczyną, tylko, że co chwila by sobie przypominał, jak bardzo go skrzywdziła i jej też by to wypominał… Nie, nie był na to gotowy.
Lekcja zbliżała się ku końcowi, a Ron notując pracę domową, po raz enty powtórzył w myślach: „Miłość jest do dupy, a Walentynki to czysty idiotyzm.”
*
                „O rany, nigdy więcej” pomyślała po wyjściu z sali. Dobrze, że lekcje się już skończyły, bo chyba by zwariowała. Gdyby się wtedy na nią nie spojrzał… Nie umiała zmienić tego, że pod wpływem jego wzroku miękły jej kolana. Nie potrafiła myśleć. Miała przed oczami jego twarz: rudą grzywkę, błękitne oczy, piegi i usta… Aj… Musiała się jakoś na to uodpornić, bo kompletnie ją to rozstrajało. Teraz szła szybko do Wielkiej Sali na obiad i o mało co nie wpadła na parę całujących się siódmoklasistów. „Przeklęte Walentynki!”
                Dotarła do jadalni. Zobaczyła jak nad głowami wszystkich latają sowy i roznoszą wiadomości walentynkowe. Niechętnie zajęła swoje stałe miejsce. Nie było tam ani Harry’ego, ani Ginny… ani Rona. Może i lepiej, przynajmniej mogła spokojnie pomyśleć. „Pfff… to nie takie proste” stwierdziła. Cały czas miała przed oczami rudzielca. Kiedy spojrzała w te jego cudowne, przeklęte tęczówki, wszystko do niej wróciło- wspólne wypady nad jezioro czy na Pokątną, na błonia albo wykradanie się w nocy na potajemne spotkania… I miała ochotę się na niego rzucić i całować do upadłego. Co gorsza, może to było tylko złudzenie, ale miała wrażenie, że on też by tego chciał… Jego spojrzenie było takie… łakome. Nie! Nie mogła sobie wmawiać takich rzeczy, nie chciała robić sobie złudnej nadziei. Owszem, liczyła na to, że się niebawem zejdą, ale wiedziała, że to jeszcze nie ten moment, że teraz jest na nią strasznie zły.
                Zauważyła, że niedaleko siada Ginny. Sama. Chyba powinny wreszcie pogadać, w końcu trwały w takim zawieszeniu już prawie miesiąc. Hermiona czuła się źle nie mogąc normalnie porozmawiać z rudowłosą i miała wrażenie, że Weasley’ówna też jej potrzebowała.
-Co u ciebie?- zagadnęła po pewnym czasie brązowowłosa.
-Nic takiego- odparła jej przyjaciółka z pewnym zaskoczeniem- A u ciebie?
-Bez zmian.
                Zapadła chwilowa cisza. Obie skupiły się na swoich talerzach, na których znajdowały się pizze, w kształcie SERC, oczywiście jedynie z CZERWONYMI dodatkami, takimi jak papryka, pomidor itp.
  -Słuchaj, Ginny- powiedziała po pewnym czasie Granger- Mam już dość tej sytuacji. Wiem, że się wtedy za bardzo wkurzyłam, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać… Bałam się wtedy o Rona i… Po prostu przepraszam.
-Nie, Hermiono- odparła ruda- Miałaś rację. Powiedziałaś mi coś w zaufaniu i nie powinnam tego nikomu mówić, nawet Harry’emu. To ja przepraszam.
-Gin, to nie tak, że nie chciałam, żeby on wiedział… Po prostu nie było okazji, żeby mu powiedzieć, a wiesz, że dla mnie to jest bardzo drażliwy temat.
-Rozumiem- uśmiechnęła się do Granger.
-A tak właściwie, nie wiesz, jak…
                Urwała, bo podleciały do nich trzy sowy przynosząc dwie walentynki dla Ginny i jedną dla Hermiony. Obie się zdziwiły, ale przerwały rozmowę, żeby odczytać wiadomości. Brązowowłosa rozwinęła rulon. Okazało się, że są to dwie karteczki w kształcie połówek złamanego serca. Jedna była RÓŻOWA, druga CZERWONA. Na tej pierwszej znajdował się napis:
Masz rację, Hermiono, to wyjątkowo głupie święto. Ale nie mogłem się powstrzymać: szczęśliwego Dnia św. Walentego!
A na drugiej:
PS Wiszę Ci ciastko… a właściwie jego połowę.
Ściskam,
Harry
                Dziewczyna roześmiała się i popatrzyła na przyjaciółkę. Miała bardzo zagubioną minę. Czytała jedną z walentynek tak, jakby nie mogła jej zrozumieć. Wpatrywała się w nią przez dłuższy czas w kartkę, po czym spojrzała na przyjaciółkę.
-Od kogo?- Ginny wskazała na kartę, marszcząc brwi.
-Od Harry’ego- Granger podała jej walentynkę- A twoje?
-Jedna od Deana…
-A druga?
-No właśnie nie wiem.
-Jak to?
-Podpisano Tajemniczy Wielbiciel…
                Hermiona uniosła ze zdziwienia brwi i wzięła karteczkę, którą podała jej Weasley’ówna. Pismo było pochyłe i wyjątkowo zgrabne, ale miała wrażenie, że skądś je znała… Ktoś się naprawdę postarał. Dziewczyna nie wgłębiała się w jej treść, ale zauważyła, że była bardzo romantyczne. Czy to możliwe, że tą walentynkę wysłał…?
-O nie!- jęknęła Ginny i wyrwała jej pergamin z rąk- Dean tu idzie.
                Rudowłosa szybko schowała karteczkę do kieszeni, a po chwili podszedł do nich Thomas. Uśmiechnął się szeroko do Hermiony, na co ona odpowiedziała tym samym, usiadł obok swojej dziewczyny i dał jej całusa w policzek. Brązowowłosa palnęła coś o tym, że ma dużo zadane i szybko opuściła salę.
                Gdzie postanowiła się udać? Oczywiście do biblioteki! Kręciło jej się w głowie od tych wszystkich rozmyślań. Nie mogła w to uwierzyć, ale wszystko wskazywało na to, że Walentynkę Ginny wysłał Harry! Ale to było do niego tak niepodobne… Choć z drugiej strony, ostatnio naprawdę dziwnie się zachowywał, więc w sumie był w stanie coś takiego zrobić.
                Dotarła do czytelni, gdzie było kompletnie pusto, jeszcze bardziej niż zwykle, bo wszyscy obchodzili te cholerne Walentynki! Zajęła swoje stałe miejsce i wyciągnęła z torby stos książek i rulon pergaminu. Schyliła się, żeby sięgnąć po pióro, a kiedy z powrotem usiadła prosto, zobaczyła, że tuż przed nią leży CZERWONA karteczka, na której, drobnym pismem, zakreślono jej inicjały. Przygryzła wargę. Istniała możliwość, że to nie dla niej… No ale z drugiej strony, nie wierzyła w zbiegi okoliczności. Po chwili namysłu, otworzyła liścik:
Droga Hermiono,
Szczerze mówiąc, liczyłem na to, że spędzimy te Walentynki razem, ale jak widać los chciał inaczej. Sporo się między nami wydarzyło i wciąż tego nie wyjaśniliśmy. Ale nie potrafię nic poradzić na to, że cały czas o Tobie myślę, w każdej godzinie, minucie, sekundzie… Widzę Twoją śliczną twarz i czuję ból, że już nie mogę Cię dotknąć, pocałować. Tęsknię za Tobą!
Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdybyś zgodziła się zostać moją walentynką.
Zakochany bez pamięci,
RW
                Patrzyła z niedowierzaniem w kartkę, a z każdą chwilą na jej twarz wpełzał coraz szerzy uśmiech. Nie potrafiła rozpoznać pisma, bo wiadomość została napisana specjalnym piórem, które sprawiało, że litery były ozdobione różnymi zawijasami. Nie mogła w to uwierzyć! Czyżby wreszcie jej błagania zostały wysłuchane? Choć  to było do niego trochę niepodobne… Zbagatelizowała tę myśl. Oczywiście, że się zgodzi! Chciało jej się śmiać, płakać, wszystko naraz! Rozsadzała ją radość.
-I jak?- usłyszała głos za swoimi plecami, który rozpoznała od razu.
                Kiedy się odwróciła, zdała sobie sprawę jak wielką popełniła pomyłkę. „RW”… To takie proste! To „RW” nie oznaczało Rona Weasley’a, tylko Rogera Wilde’a! Momentalnie wyparowało z niej całe szczęście. Chłopak patrzył się na nią z nadzieją, a ona wiedziała, że zaraz będzie musiała mu odpowiedzieć. Usiadł naprzeciwko i wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem, ale ona nie była w stanie nic powiedzieć.
-Hermiono…- rzekł, nie mogąc znieść tej ciszy- Wiem, że wtedy zareagowałem zbyt agresywnie. Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo byłaś w nim zakochana i że nie zrobiłaś tego celowo. Powinienem dać ci więcej czasu. Ale kiedy to powiedziałaś, nie mogłem wytrzymać. On cię skrzywdził! Nie był ciebie wart… Dlatego przepraszam, bo wiem, że nie chciałaś mi zrobić przykrości. Ponowię więc swoje pytanie, zostaniesz moją walentynką?
                Uśmiechnął się do niej zachęcająco i wpatrzył się w nią, jakby była obrazkiem. Odpowiedziała na ten uśmiech. Był naprawdę rozczulający! Brakowało jej go` przez ostatni czas. Naprawdę go lubiła- kochała z nim spędzać czas, rozmawiać, śmiać się… W końcu zdecydowała się na odpowiedź:
-Nie- szepnęła cicho, spuszczając wzrok.
                Chłopak był wyraźnie zaskoczony. Zniknęła cała jego nadzieja na powrót do niej. Nie mógł w to uwierzyć… Po pewnym czasie spytał:
-Dlaczego?
-Roger- zawahała się- Naprawdę cię lubię i szanuję, ale nic więcej, dlatego chciałabym, żebyśmy byli…
-Błagam cię, tylko nie mów mi o przyjaźni!- prychnął z niezadowoleniem.
-A co mam ci powiedzieć?- była coraz bardziej zdenerwowana- Dużo myślałam o tym, co wtedy ci powiedziałam i wiem, że miałeś rację: ja wciąż go kocham. I cały czas kochałam i przepraszam, że dałam ci nadzieję na to, że mógłbyś zając jego miejsce- przerwała na chwilę, myśląc nad dalszą wypowiedzią- Tak, kocham go, kochałam i będę kochać i nic tego nie zmieni… Muszę zrobić wszystko, żeby go odzyskać. Naprawdę mi na tobie zależy, ale nie w ten sposób. Przepraszam.
-Żartujesz sobie?- warknął- Po tym wszystkim, co ci zrobił, ty nadal go kochasz?!
-Po tym wszystkim, co ja mu zrobiłam- szepnęła- Tak, kocham go i wiem, że on mnie też.
-On ma dziewczynę! Poza tym, to nie była twoja wina…
                Hermiona spojrzała na niego z niedowierzeniem. „Nie, ale twoja tak” w ostatniej chwili ugryzła się w język, żeby nie wypowiedzieć tego na głos. Chłopak też chyba o tym pomyślał, bo spuścił wzrok.
-Dlaczego ze mną byłaś?- spytał po chwili.
-Bo…- to było trudne pytanie, nad którym musiała się długo zastanawiać- Bo wiedziałam, że coś do ciebie czuję. Potem uratowałeś mnie, no wiesz… przed Cormaciem, a później ta cała bójka z Ronem… Byłam na niego wściekła! A ty powiedziałeś mi, że się we mnie zakochałeś, a ja wiedziałam, że też jesteś mi bliski… a potem się całowaliśmy.
-Nie wierzę- parsknął, patrząc na nią ze złością.
-Posłuchaj mnie, Roger. To nie tak, że ja nic do ciebie nie czuję. Po prostu wtedy nie zadawałam sobie sprawy z tego, co to za uczucie, ale wiem, że to nie to samo, co z Ronem. Jesteś cudownym przyjacielem, ale tylko przyjacielem.
                Mówiła to wszystko z taką mocą i przekonaniem, że sama była zdziwiona. Ale ulżyło jej, że wreszcie mu to powiedziała, choć wiedziała, jaka będzie jego reakcja. Patrzyła na jego twarz, która wyrażała smutek i cierpienie. Nie chciała go ranić, ale wiedziała, że to nieuniknione. Zerwania były trudne… Choć to w sumie nie było takie prawdziwe zerwanie.
-Przykro mi, ale nie mogę być TYLKO przyjacielem- to powiedziawszy wstał i odszedł.
                Hermiona poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Naprawdę chciała, żeby między nimi było w porządku, żeby znowu mogło być tak, jak kiedyś… Przykro jej było, że musiała go zranić, ale to przynajmniej uczciwe… Gdyby pozwoliła mu wierzyć, że też jest w nim zakochana, to byłoby podłe!
                Większą przykrość sprawiła jej ta walentynka. Głupia, myślała, że to od Rona! A coś jej podpowiadało, że to nie w jego stylu… Gdyby choć przez chwilę o tym pomyślała, domyśliłaby się, że to na pewno nie rudzielec jej to wysłał. Po tych wszystkich dniach rozłąki, po kłótni w czasie kary… Dał jej wyraźnie do zrozumienia, że za bardzo go skrzywdziła i że jej nie wybaczy. I dopiero teraz do niej to naprawdę dotarło! Nie było szans na to, że do siebie wrócą… Nie teraz…
*
                Nie dostał walentynki od Lavender… ani od nikogo innego. To chyba dobrze. Może się na niego obraziła i przestanie się do niego odzywać? Oby. Z takim nastawieniem właśnie przekraczał próg Pokoju Wspólnego Gryffindoru, który był przystrojony CZERWONYMI serpentynami, balonami itp. Oczywiście wszędzie królowały SERCA, a żyrandol został zaczarowany tak, że rzucał na pomieszczenie JASNORÓŻOWE światło. Wszędzie rozbrzmiewała spokojna, nastrojowa, jazzowa muzyka. Chłopak patrzył na to wszystko z politowaniem. Po cholerę, ktoś zadał sobie aż tyle trudu, żeby zrobić z Pokoju Wspólnego coś aż tak kiczowatego?
-Ron?- usłyszał za sobą wysoki głosik i jęknął w duchu.
-Cześć, Lavender- odwrócił się do niej po pewnym czasie.
-Chyba nie muszę ci tłumaczyć jaki dziś dzień?- po tych słowach, już wiedział, że zaraz będzie mu robić wyrzuty.
-Eee… No nie.
-Więc nie zapomniałeś o czymś?
-Słuchaj, dla mnie to święto to głupota. Dzień jak co dzień.
-Jak możesz?!- obruszyła się- To święto zakochanych!
-Zakochani mogę świętować codziennie- mruknął.
                Blondynka uśmiechnęła się szeroko, a on pojął, co właśnie powiedział i do kogo. Debil! Nie o to mu chodziło… Ale Lavender oczywiście odebrała to w TEN sposób i rzuciła się mu na szyję. Pocałowała go. Nie wiedział za bardzo, co zrobić. Po pewnym czasie, przeklinając swoją głupotę, również ją objął. Zaczął rozmyślać, jak tym razem się jej wywinąć. To już nawet nie było zabawne! Naprawdę chciał się od niej uwolnić… W tym czasie, Lavender błądziła rękami po całym jego ciele, co może byłoby nawet przyjemne, gdyby nie zastanawiał się gorączkowo jak wyrwać się z jej uścisku i… gdyby była Hermioną. „O nie! Nie myśl o niej!” skarcił się w duchu. Po pierwsze, nie chciał dopuścić do takiej sytuacji, jaka zdarzyła się miesiąc temu, po drugie, wciąż bolało go to, co zrobiła. Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na niego z wyrzutem. Jak widać, zauważyła kompletny brak jego udziału w tym „zbliżeniu”. Uśmiechnął się nieśmiało, po czym sam ją pocałował. Musiał zyskać na czasie… Jak tym razem się wyłgać? „Mam!”. Pomysł był genialny w swojej prostocie. Odsunął się od niej kawałek, a ona westchnęła z irytacją, jakby chciała powiedzieć „co znowu?!”.
-Lav…- szepnął, choć trudno mu to przeszło przez gardło- Muszę iść.
-Gdzie?- warknęła.
-Mam karę, a muszę wcześniej jeszcze zajrzeć do dormitorium.
                Puściła go i spojrzała na niego smutno, na co on posłał jej lekki uśmiech. Odpowiedziała tym samym i cmoknęła go w usta. Byłaby nawet słodka, gdyby miała coś w głowie i nie chciała się non-stop całować. To pożegnanie było urocze… Tylko, że to Lavender, której zależy tylko na jednym.  
                Chłopak ruszył do dormitorium. Oczywiście wymówka z karą była bzdurą, bo dochodziła 15.30, a on miał czyścić obrazy dopiero za trzy godziny. Dlatego postanowił zaszyć się do tego czasu w swoim pokoju. Przynajmniej trochę odpocznie albo nawet odrobi lekcje… Nie… To zły pomysł, nie będzie odrabiał lekcji, tylko relaks. To mógłby w sumie być jedyny przyjemny moment tego dnia. Usiąść na łóżku, zasunąć zasłony i odciąć się od wszystkiego-hałasu, ludzi i tych całych, pieprzonych WALENTYNEK!
                Będąc jakieś pół piętra przed dormitorium, doszedł do jego uszu hałas, a dokładniej krzyki. Przyspieszył kroku zastanawiając się czy dochodzą z jego sypialni. Kiedy stanął wreszcie przed drzwiami, usłyszał:
-Mam dosyć tego, że przystawiasz się do mojej dziewczyny!
                „Dziewczyny”… Tylko jeden z nich miał dziewczynę i była nią Ginny. Ron z impetem otworzył drzwi i wparował do pokoju. Zobaczył, że znajdują się w nim trzy osoby- Dean, Harry i Neville. Ciemnoskóry chłopak stał wściekły na środku pomieszczenia i patrzył z wściekłością na Pottera, natomiast Longbottom siedział na swoim łóżku, obserwując całą scenę z przerażeniem.
-Uspokój się!- warknął Harry- Przyszła tylko pożyczyć książkę.
-Wiesz, że nie o tym mówię! To znaczy, to mnie tylko utwierdziło w przekonaniu- syknął Dean- Widzę, jak się na nią gapisz. Myślisz, że jestem na tyle tępy, żeby się nie domyślić?! Te wasze spojrzenia, uśmiechy…
-Słuchaj, ja nie wiem, co ty widzisz- odparował Potter- Ale radzę ci zbadać wzrok.
                Thomas wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć, dosłownie. W jego oczach widać było taką wściekłość, jakiej Ron nigdy nie spodziewałby się zobaczyć. Postanowił wkroczyć do akcji, zanim jego kumple się pobiją.
-Co się dzieje?
-O, świetnie- prychnął Dean- Może zainteresuje cię, co twój kumpel wyprawia z twoją siostrą!
-Ogarnij się, stary! Nic z nią nie robię! Po prostu przyjaźnimy się- Harry stanął naprzeciwko kolegi.
-To się nazywa przyjaźnią?!- parsknął ciemnoskóry.
-Tak! Na tym to polega…
-Ej, chłopaki, dajcie spokój- wtrącił Neville, ale kompletnie go zignorowali.
-Nie zasługujesz na przyjaźń z nią!- warknął Thomas- Ona nic do ciebie nie czuje!
-A skąd ty to możesz wiedzieć?!
-Czyli, jednak ci się podoba?
-Nie… nie o to chodziło- Potter zaczął się plątać- Jest dla mnie ważna, ale jako PRZYJACIÓŁKA- wycedził.
-To i tak za dużo po tym, jak ją olałeś.*
-To na pewno nie jest twoja sprawa!
-Właśnie, że jest! To moja DZIEWCZYNA i po prostu się od niej odwal!
-A jak nie, to co?!
                Dean nie wytrzymał. Pchnął Pottera, a ten nie pozostał mu dłużny. Dlatego Ron postanowił interweniować, zanim będzie za późno:
-Dosyć!- wrzasnął, stając między nimi.
                Popatrzyli na niego zdziwieni, przypominając sobie, że ktoś oprócz nich znajduje się w pokoju. Neville stał z boku, a przerażenie powoli znikało z jego twarzy.
-Sam pomyśl, Ron- zaczął Dean, już o wiele spokojniej- Czy nie zauważyłeś czegoś dziwnego w ich zachowaniu?
                Chłopak przełknął ślinę. Tak, zauważył. Te wszystkie razy, kiedy oddalali się gdzieś we dwoje, ich rozmowy, kiedy nawet byli we trójkę, ale zupełnie ignorowali rudzielca… Był zbyt zajęty rozmyślaniem o swoich problemach, użalaniem się nad sobą, ale nawet on spostrzegł, że zachowują się inaczej. Po pewnym czasie odezwał się, dobierając ostrożnie słowa:
-Słuchaj, Dean, Harry nie jest typem człowieka, który zarywa do zajętych dziewczyn. I skoro mówi, że tylko się przyjaźnią, to tak jest. Ja mu wierzę i ty też powinieneś.
-Uważaj, żebyś się nie zawiódł…- prychnął Thomas i opuścił pomieszczenie, trzaskając drzwiami.
                Weasley usiadł na swoim łóżku. Nie chciało mu się wierzyć, że Harry i Ginny… Ale z drugiej strony, rozumiał Deana. Jeśli czuje, że coś jest nie tak, to lepiej działać zawczasu. Choć wcale nie chciał, żeby się pobili, wiedział, że Thomas na pewno zmaga się wielkimi emocjami. Coś było nie tak… Ale on nigdy nie zauważył, żeby Harry i Ginny mieli się ku sobie… Chociaż nie! Wtedy, przed wigilią, przyłapał ich… Nawet nie wiedział, co wtedy robili, ale dałby sobie rękę uciąć, że między nimi iskrzyło.
-Dzięki, Ron- powiedział z zakłopotaniem Harry, po czym dodał, próbując obrócić wszystko w żart- Jeszcze moment, a pewnie by mi wybił zęby.
                Rudzielec przez pewien czas milczał, zastanawiając się nad wszystkim, co powiedział Dean. Po chwili odparł z kamienną twarzą, śmiertelnie poważnym, lodowatym tonem:
-Jeśli kiedykolwiek jej tkniesz, sam to zrobię.   
                Czarnowłosemu uśmiech spełzł z twarzy. Patrzył jak jego przyjaciel znika za czerwonymi kotarami . Tylko jedna myśl krążyła mu po głowie: „To koniec!”.
*
                Była 17.30. O 18 szła na kolacje. Tak samo, jak Ron. A później odbywali wspólną karę. Choć nie, „wspólną” to za dużo powiedziane. Była przekonana, że i tym razem gdzieś jej ucieknie, ale nie miała już siły go szukać. Natomiast ten pomysł, który zrodził się w jej głowie kilka godzin temu mógł wypalić. Nie liczyła na to, że od razu coś zmieni, ale przynajmniej będzie wiedział, że jej zależy, że nie odpuściła i nie ma takiego zamiaru.
Doszła do sowiarni, gdzie stała grupka chłopców, którzy prawdopodobnie nie pomyśleli o tym, żeby wysłać swoim dziewczynom Walentynki i dopiero gdy się na nich śmiertelnie obraziły, postanowili w ostatniej chwili zrobić im tę przyjemność. Albo wręcz przeciwnie- ci, którzy cały dzień nie mogli się zebrać, by wyznać uczucia swoim wybrankom i zdecydowali się na to dopiero teraz. Hermiona naprawdę tego nie rozumiała. Czemu musiał istnieć specjalny dzień, żeby chłopak mógł powiedzieć dziewczynie, że mu się podoba czy dać kwiaty, czekoladki albo zaprosić na randkę? Czemu akurat tego dnia wszyscy postanawiali przełamać lody i zagadać do kogoś, w kim od dawna się kochali? Uważała, że nie powinno być takiej sytuacji. Kiedy ktoś ci się podoba, starasz się do niego zagadać niezależnie od daty. Sama wiedziała, że zbliżenie się do osoby, w której jesteś zakochany, nie jest łatwe. Jej też zajęło to sporo czasu. Ale może dlatego ich związek był taki wyjątkowy? Bo nie musieli czekać do lutego, żeby powiedzieć, co do siebie czują!
                Tylko, że teraz, cały czas przekonana o swojej racji w sprawie święta zakochanych, sama temu uległa. Z jednej strony, robiła to trochę wbrew swoim zasadom, ale z drugiej, może gdyby byli wciąż parą, też by obchodzili Walentynki… Nie wiedziała tego. Ale była pewna, że musi coś zrobić. Liczyła na to, że to do niego jakoś dotrze. Spojrzała na CZERWONY rulonik, który trzymała w ręku. Przygryzła wargę, zastanawiając się, czy na pewno chce to zrobić. To już chyba była desperacja! Nie powinna mu tego przekazywać listownie… Choć w sumie, już mu wszystko wyjaśniła, a on to zignorował. Kiedy dostanie to na papierze, może zareaguje inaczej.
                Dopchała się w końcu do wolnej sowy. Była mała i aż paliła się do tego, żeby gdzieś ją wysłać. Przypominała jej Świnkę. Oczywiście! Wszystko musiało się jej kojarzyć z nim! Zła na samą siebie, jeszcze raz zastanowiła się, czy dobrze robi, po czym przywiązała kartę do nóżki sowy i opuściła pomieszczenie.
                Idąc korytarzem, zastanawiała się nad jego reakcją. Czy będzie zaskoczony czy wściekły? A może się ucieszy… Nie miała pojęcia. I wiedziała, że jej nie zobaczy, bo, nie wiedziała, jak to robił, ale zawsze jadł chwilę przed nią albo chwilę po. Było ok. 17.45, więc postanowiła udać się już do Wielkiej Sali, w której pewnie zaczęły pojawiać się pierwsze potrawy na kolacje.
                Szła, zagłębiona we własnych myślach, kiedy kątem oka spojrzała, że ktoś siedzi na jednej z kamiennych ław. Nie byłoby w tym nic dziwnego, non-stop ktoś się tam zatrzymywał, żeby coś sprawdzić, zanotować, już nie mówiąc o wszystkich zakochanych, którzy kochali się na nich obściskiwać, z tym, że teraz, rozpoznała tę postać. Cofnęła się i usiadła obok. Miał zakrytą twarz dłońmi. Czuł, że ktoś opada koło niego.
-Cześć, Hermiono.
-Cześć, Harry. Wszystko ok?
-Nie- powiedział sucho- Ale co z tego.
-Harry, pamiętaj, że możesz mi powiedzieć wszystko- rzekła z wyraźną troską w głosie.
-Chyba powinienem sam się z tym uporać…
-Jak chcesz. Ale wiedz, że jak z siebie to wyrzucisz, to będzie ci łatwiej.
-Może- powiedział smutno, po czym krzyknął, zmieniając znacznie swój ton- Jestem draniem!
-Wcale nie-odparła, próbując go uspokoić- Jesteś dobry, Harry.
-Nie, Hermiono…- znowu zakrył twarz- Robię coś bardzo złego, podłego!
-Powiesz mi wreszcie, co się stało?
-W sumie, to nie wiem… Nie rozumiem dlaczego teraz…- zdawał się mówić bardziej do siebie niż do niej.
-Harry…- nie miała pojęcia, jak na to odpowiedzieć.
-Dziś przyszła do mnie Ginny-wykrztusił w końcu- Chciała pożyczyć jakąś książkę, w sumie nawet nie wiem którą. Dałem ją jej, ona mi podziękowała, uśmiechnęła się i ja też…
-I…?
-I tak staliśmy. A potem przyszedł Dean. Zamienili dwa słowa i… pocałowała go- Hermiona złapała jego ramię, żeby dodać mu otuchy- I wyszła. Niby nic takiego, prawda?
-No tak.
-A potem on zaczął rzucać do mnie jakieś dziwne teksty, w stylu, że pewnie uważam, że jest ładna- przerwał, by po chwili kontynuować, ale zdecydowanie bardziej zdenerwowanym głosem- Chyba odpowiedziałem, że tak, a on się wściekł. Na początku w ogóle nie rozumiałem, o co chodzi. Starałem się go uspokoić, ale na nic się to zdało, no więc w końcu też się wkurzyłem i zaczęliśmy się kłócić.
-Przykro mi, Harry, ale…
-Czekaj, to nie wszystko!- powiedział szybko- I potem przyszedł Ron- popatrzył na nią, zacisnęła mocno powieki, ale nic nie mówiła- No i chciał wiedzieć, co się dzieje, bo chyba już wrzeszczeliśmy. No i w końcu załapał. A Dean był bardzo zły. I ciągle powtarzał, żebym się do niej nie zbliżał, że na nią nie zasługuję… I potem powiedział coś w stylu, że mam ją zostawić w spokoju, a ja się spytałem, co zrobi, jeśli go nie posłucham. Wtedy mnie popchnął, a ja zrobiłem to samo. Byłem wściekły! Gotowy go załatwić gołymi rękami… Ale na szczęście Ron wkroczył do akcji i nas powstrzymał.
-Wiesz, Harry- powiedziała, starając się, by jej głos nie drżał- Myślę, że powinniście sobie wreszcie to wszystko wyjaśnić. Ty z Ginny. Ona z Deanem. Długo tego nie pociągniecie. On coś podejrzewa i będzie teraz robił wyrzuty tobie, a po pewnym czasie i jej. Musicie podjąć jakąś decyzję.
-Ale to nie jestem w tym wszystkim najgorsze- kontynuował, jakby jej nie usłyszał- Podziękowałem potem Ronowi. Ale on też był zły i powiedział, że jeśli jej dotknę, to mnie załatwi.
                No tak! To było w stylu Rona. Gdyby dowiedział się, że Harry’emu podoba się Ginny, mógłby się naprawdę wściec. A w przypływie złości był w stanie zrobić dużo i oboje o tym wiedzieli. Ale nie Harry’emu… Mógłby się wkurzyć, zwyzywać go, ale nie zrobiłby mu krzywdy fizycznej… To znaczy, mógłby, ale niegroźną… Nie tak, jak McLaggenowi.
-Harry, myślę, że nie powinieneś się obawiać Rona.
-Nie rozumiesz, Hermiono- prawie krzyknął- Kiedy kłóciłem się z Deanem, mówiłem, że się z Ginny tylko przyjaźnimy. Wmawiałem to im. Jeśli on się teraz dowie… Stracę najlepszego przyjaciela.
-Nie mów tak, Harry- rzekła pewnym tonem – Jak Ron się dowie, to może się na początku wścieknie, ale potem to zaakceptuje. Jestem o tym przekonana.
-JEŚLI się dowie…- szepnął.
-Harry, nie możesz tego tak dłużej ciągnąć. Powinieneś najpierw pogadać z Ginny. Jeśli będziecie chcieli być razem, Ron nie będzie mógł z tym nic zrobić.
-To znaczy, jeżeli ona coś do mnie czuje…
-Tego się nie dowiesz, dopóki o tym nie porozmawiacie.
                Pokiwał smutno głową. Brązowowłosa nie zdawała sobie sprawy, jak mocno ściskała jego ramię, dopóki go nie puściła. Uśmiechnęła się pocieszająco, ale to nic nie dało.
-Hermiono- znowu się odezwał- Chyba zrobiłem dziś coś bardzo głupiego.
                Pokiwała głową. Wiedziała o czym mówi. Od samo początku była przekonana, że to on wysłał tą walentynkę. Ale to nie było głupie… Po prostu nie wiedział, co zrobić. Tak, jak ona…
-Nie, Harry, to nie jest takie głupie.
                Uśmiechnął się smutno. Wzięła go pod ramię i oparła na nim głowę. Było im dobrze w swoim towarzystwie. Mogli na siebie liczyć.
-Wiesz – powiedział po pewnym czasie- Walentynki są serio do bani.
                Roześmiała się. „O tak, zdecydowanie są!”
*
                Była prawie północ. Wszyscy jego współlokatorzy już spali albo sprawiali takie wrażenie. Zmęczony padł na łóżko. To była naprawdę długa kara. Kiedy Filch kazał mu iść do hallu, pomyślał, że to nie takie złe. I nawet nie musiał za bardzo kryć się przed Hermioną, bo woźny skierował ją do innego pomieszczenia. Problem w tym, że ludzie z obrazów, które czyścił, nie byli z tego zadowoleni i zrobili dość duży hałas. Po pewnym czasie przyszedł Snape, wściekły, jak zwykle zresztą. Było trochę zamieszania, Filch go przeprosił, tamten sobie poszedł i już był względny spokój.
                Ale znowu ją zobaczył! I potem przez następne kilka godzin myślał tylko o niej. Spotykali się zawsze w tym samym miejscu, przy schowku na miotły. Stała tam razem z Filchem. Ron poczuł, że na jej widok robi mu się gorąco. Wyglądała, jakby coś ją wyjątkowo trapiło. Już miał do niej podejść i spytać się o co chodzi, ale się powstrzymał. I to krótkie spotkanie, sprawiło, że jego refleksje podczas całej kary, dotyczyły tylko i wyłącznie jej.
                Poczuł, że coś go uwiera w biodro. Wyciągnął z kieszeni mały rulonik pergaminu. Na kolacji dostał walentynkę. Od Lavender. To znaczy, nie był tego pewien, bo jej nie otworzył. Ale kto inny mógłby mu to wysłać?
Zostawił kartkę na łóżku i poszedł do łazienki. Kiedy wrócił nie miał już na nic siły. Położył się i zakrył szczelnie zasłonami. Już przyłożył policzek do poduszki, gdy przypomniał sobie o walentynce. Chyba wypadałoby, żeby chociaż ją przeczytał. Zapalił różdżkę i rozwinął pergamin. Po chwili otworzył oczy szeroko ze zdziwienia. Przewertował treść jeszcze dwa razy i wciąż nie mógł w nią uwierzyć.
Drogi Ronie,
Nie wierzę, że to robię- nienawidzę Walentynek! Ale nie zmarnuję okazji na to, żeby móc Ci to powiedzieć. Staram się z Tobą porozmawiać normalnie, na żywo, ale unikasz mnie. W sumie, to Ci się nie dziwię. Dlatego wysyłam list.
Naprawdę nie wiem od czego zacząć. Chyba powinnam Cię przede wszystkim przeprosić. Kiedy zobaczyłam, że całujesz się z Lavender, wtedy na meczu, mój świat się zawalił. I potem było mi źle, choć to i tak mało powiedziane. A później chciałam się na Tobie odegrać, za to, że robiłeś wszystko po to, żeby mnie skrzywdzić. Więc zaczęłam postępować dokładnie tak samo. Dlatego przepraszam.
Poza tym, chcę Ci podziękować. Doskonale wiesz za co. Nie mam pojęcia, jak się dowiedziałeś, ale jestem Ci wdzięczna. Wiem, że mogę na Ciebie liczyć, nawet, kiedy ze sobą nie rozmawiamy.
I teraz najważniejsze: w Walentynki ludzie wyznają sobie, co do siebie czują, więc i ja to zrobię. Kocham Cię, Ron! Po tym wszystkim, co się wydarzyło, ja cały czas Cię kocham i myślę, że nigdy nie przestanę. Chciałabym, żebyś powiedział, że czujesz to samo. Na Merlina, jak ja bardzo bym tego chciała! Ale ostatnio zaprzeczyłeś… No może nie dosłownie, ale takie było przesłanie. I, nie wierzę, że tak myślę, ale ja mogę to zrozumieć i zaakceptować. Po prostu wiedz, że moje uczucia co do Ciebie się nie zmieniły i nie sądzę, by kiedykolwiek tak się stało.
Dlatego, choć naprawdę nie znoszę tego święta, a dzień już się właściwie kończy, bardzo bym chciała, byś został moją walentynką.
Wciąż zakochana w Tobie,
Hermiona
                Czuł jak łzy napływają mu do oczu. Zacisnął mocno powieki. Nie, to było za trudne! Jak mógł nienawidzić kogoś, kto go kochał i kogo, cały czas, kochał on! Mówią, że od miłości do nienawiści tylko jeden krok… To dlaczego tak cholernie trudno go zrobić?!
                Drżącymi rękoma zdjął z półki nad łóżkiem swoje „pudełko na skarby” i włożył do niego walentynkę. Położył się i poczuł, że jest mu naprawdę źle. Chciał do niej biec, powiedzieć, że jej wybacza, że ją kocha… Ale nie potrafił tego zrobić, ta rana wciąż była zbyt świeża…

*Chodzi tu o to, że Ginny kochała się w Harrym, ale on nigdy nie odwzajemniał tego uczucia.

*
Hej :D
Jak wakacje? Dobra, nie odpowiadajcie :p I tak wiem, że świetnie ;) U mnie spokojniej niż zwykle, bo w sumie nie wyjeżdżam, ale jest fajnie :D
Ech… Ten rozdział naprawdę wzbudza we mnie obawy i duże wątpliwości i boję się, że gdzieś się w tym wszystkim poplączę :( No ale jest i, uwierzcie, podchodziłam do niego kilka razy, a to jest ostateczna wersja. Lepiej nie będzie :p
Na pewno mówiłam Wam kiedyś, że nienawidzę Walentynek :p I choć do lutego daleko, to i tak przez ten rozdział musiałam o nich dużo myśleć- zdecydowanie za dużo! Ale jakby cały świat mnie wspierał: albo natrafiłam w TV na jakiś serial- odcinek Walentynkowy, albo szukając czegoś w internecie, natknęłam się na temat walentynek itp., chyba to mi w jakiś sposób pomogło.
Dlaczego tak nie znoszę tego święta? Po pierwsze (co zawarłam w rozdziale), czemu musi być specjalny dzień, żeby zrobić dla siebie coś miłego, żeby chłopak dał dziewczynie kwiatka/czekoladki, żeby powiedzieć, że lubi się kogoś trochę bardziej?
Po drugie, nienawidzę tej nagonki- wszędzie czerwień, serca... Bardzo mnie to wkurza ten cały „przemysł Walentynkowy”.
No dobra, już nie psioczę :p Ale mam coś jeszcze:
All of me Pewnie znacie, ostatnimi czasy bardzo popularne, non-stop leci w radio. To jest piosenka, która stała się bliska mojemu sercu w ciągu ostatnich 2 miesięcy. Osobiście nie przepadam za oryginałem (mam swój ulubiony cover), ale wsłuchajcie się w tekst... Aż chciałabym, żeby Ron mógł skierować te słowa do Hermiony (ew na odwrót :p) <3 *.*
Lego House (Ostatnio mam fazę na Eda Sheerana) No to musicie znać :p Teledysk jest moim zdaniem trochę schizowy, ale Rupert!!! <3 <3 <3
Dobra, chyba skończyłam swój wywód :p
Czekam na Wasze opinie :)
Pozdrawiam :*

77 komentarzy:

  1. " -Jeśli kiedykolwiek jej tkniesz, sam to zrobię. " - IDEALNE!
    Rozdział świetny, chociaż również nienawidzę walentynek. Sama nie potrafię określić dlaczego. Po prostu przyprawiają mnie o mdłości.
    Jestem ciekawa, jak teraz postąpi Ron. Miałam nadzieję, że od razu pobiegnie do Hermiony, weźmie ją w ramiona i wyzna, że jest w niej szaleńczo zakochany! No ale cóż, musimy dalej czekać :)
    Rupert w roli psycho-fana Sheeran'a ... bezcenne. xD
    Co do książki, to już ją kończę. Wczoraj czytałam prawie całą noc. Jestem po prostu zaskoczona, zszokowana, rozczarowana, smutna i nie wiem co jeszcze. Od początku byłam wręcz pewna, że to Hazel umrze, a tu nagle Gus i te jego przerzuty. Coś czuje, że jak skończę, to tydzień z depresją będę chodzić.
    Jak już się zagłębiłam w lekturę, to w sumie Woodley w roli Hazel może być, tylko nie wiem dlaczego - nienawidzę tej aktorki. No po prostu mam na nią alergię. Najpierw zirytowała mnie w Cudowne tu i teraz, później w Niezgodnej (ale i tak polecam) no i tak już mam! Nie to, ze uwłaczam jej grze aktorskiej, bo jest dobra, ale no.. Czasami po prostu nie da się do wszystkich pałać sympatią xD
    Filmu jeszcze nie oglądałam, ale spoczywa spokojnie na dysku, niestety po angielsku. Pewnie niedługo po niego sięgnę, o ile starczy mi odwagi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okay, skończyłam. Co mogę powiedzieć? Do 5 rano leżałam w łóżku i płakałam, przewracając następne strony. Cudowna.

      Usuń
    2. No chciałoby się, żeby Ron teraz pobiegł do Hermiony, no ale niestety :p
      Weź przestań, jak ja to przeczytałam, tj,że Gus jest chory, to napisałam do mojej przyjaciółki, która to czytała wcześniej, że ja nie chcę w to wierzyć i że to nie może się TAK skończyć. Dostałam taką odpowiedź: "Nie wiem, co mogę Ci powiedzieć... Ból domaga się, byśmy go odczuwali" -.-
      Płakałam chyba z pół godziny po skończeniu książki i przez następny min tydzień, miałam deprechę :p Więc życzę Ci powodzenia :)
      Dzięki wielkie za miłe słowa i cieszę się, że Ci się podobał rozdział :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    3. Mój brat, który wbiegł do pokoju chcąc zlokalizować źródło szlochu w ramach pocieszenia zaoferował mi swoją pomoc, słowami: "A może przynieść ci żyletkę? Od razu wyślę cię do szpitala dla czubków. Zamknij ryj i idź spać."
      Kochany bliźniak ^^
      A teraz jest mi tak smutno, aż mnie brzuch boli XD. Nie powinnam chyba czytać takich książek, ale warto było. :)
      I dziękuje za polecenie mi jej, bo gdyby nie ty, pewnie bym jej nie przeczytała :*

      Usuń
    4. Hahahahahaha, tekst Twojego brata mnie rozwalił :p
      Niestety po takich książkach tak jest :/ Przez jakiś czas tylko o nich myślisz, nie możesz zacząć nic innego, bo ciągle żyjesz tamtą historią i masz ochotę zabić autora za to, co zrobił :P
      Cieszę się, że miałam jakiś wpływ na to, że ją przeczytałaś :) To na serio dobra książka. I jestem z siebie dumna, bo udało mi się namówić ze 3 osoby do jej przeczytania ^^

      Usuń
  2. Hej! :)
    Pamiętasz mnie jeszcze? Mam taką nadzieję. Dawno mnie tu nie było, ale odrobiłam wszystkie straty i to do tego podwójnie. Czyli przeczytałam wszystko po raz kolejny od początku do końca. To moje "przypomnienie" utwierdziło mnie w przekonaniu jak świetną pisarką jesteś ;)
    Eh, walentynki. Nie wiem czy nie lubię tego święta czy wręcz przeciwnie, chociaż muszę przyznać, że gdyby w mojej szkole było tyle różu, czerwieni i serc to bym chyba rzygała tęczą xD
    A rozdział... Co tu dużo mówić- wspaniały jak zawsze. Muszę przyznać, ze miałam małą nadzieję, że Ron w końcu odłoży tą swoją *pip (wiesz, cenzura ;D)* dumę na bok i się z Hermioną pogodzi, no ale cóż... Zobaczymy jak dalej akcja się rozwinie.
    Co do Harry'ego i Ginny... Nie dziwię się Deanowi (tak to się pisze?). Też bym się wkurzyła gdyby mój partner i przyjaciółka mieli się ku sobie. I to chyba tyle jeśli o nich chodzi. Tak wiem, ja to się umiem rozpisywać, że ho ho xD
    A wakacje u mnie świetnie. Pomijając komary i lekką nudę. Ja z kolei przeciwnie do Ciebie wyjeżdżam i to dużo :D Praktycznie mnie w domu nie było, chyba, że za dom mogę już uznać mieszkanie moich dziadków...
    Tak pamiętam jak mówiłaś, że nie lubisz Walentynek. Pisałaś, że wolisz spędzić ten wieczór z kubkiem gorącej czekolady, pod kocem, z książką od fizyki, czy jakoś tak xD
    All of me- uwielbiam! Też mam mój ulubiony cover- Zendaya i Max Schneider <3 Aczkolwiek oryginał też lubię. Uwielbiam tekst tej piosenki- po prostu zabójczy. 'Cause all of me loves all of you Ron do Hermiony *.* Czy to niebo?
    Ty paczaj, też ostatnio mam fazę na Eda! :D Szczerze mówiąc Lego House obejrzałam tylko ze względu Ruperta w teledysku <3 Ale uwielbiam jego piosenki: "I see fire", "Give me love", "The A team" i "Small Bump". Polecam!
    Widzisz bardziej rozpisałam się o sobie niż o rozdziale >.<
    Pisałam już, ale powtórzę- rozdział genialny, niesamowity, fantastyczny, świetnie napisany, cudowna fabuła i rozwój wydarzeń!
    Właśnie! Muszę Ci powiedzieć, że w poprzednim rozdziale świetnie umieściłaś tytuł bloga :D. Myślałaś, że nikt nie zauważy? :P No nie ważne.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Trzymaj się, pa i cześć! <3

    PS: Jeszcze raz się zapytam, pamiętasz albo chociaż kojarzysz mnie jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jasne, że pamiętam :) Szkoda mi, że ludzie się wykruszają... Dlatego bardzo się cieszę, że wróciłaś :D
      Ech, no tak, Ron i jego duma... Ale co poradzić :( Jest jaki jest, kiedyś wybaczy... Chyba :p
      No tak, reakcja Deana wydawała mi się czymś naturalnym, w końcu ta dziwna relacja Harry'ego i Ginny trwa już jakiś czas.
      Hahahahahaha, rzeczywiście było coś z tą fizyką... Ale to wtedy akurat chyba nie tyle, co wolałam, a raczej musiałam się uczyć xd
      Jeśli chodzi o "All of me", to ja najbardziej lubię wykonanie Darrena Crisa <3 I tekst, który zawsze mnie porusza: "And your perfect imperfections" <3 <3 <3
      Ja w sumie też Lego House widziałam tylko dla Ruperta :p Chyba najbardziej kocham "Sing" i "All of the stras" :)
      Dzięki za miłe słowa i mam nadzieję, że zostaniesz teraz na dłużej ;)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Więc Selenka miała rację z Walentynkami, nieźle ;) Sam tytuł już mnie powalił i wiedziałem, że rozdział będzie dobry i się nie zawiodłem. Fajny pomysł miałaś z tym podkreślaniem słów związanymi z tym dniem. Ale zakochany Harry to było mistrzostwo xD Oczywiście mam też może jedno a może dwa zastrzeżenia i pewnie się domyślasz, że tu chodzi o Hermionę...w sumie dam od razu to co wynotowałem i co mi się spodobało/nie spodobało, więc nie będę zwlekać z analizą i od razu ją rzucę na głęboką wodę ;)

    1. Pierwsza rzecz to sprawa Lavender...głęboko liczyłem, że dasz mu w końcu z nią spokój, a tymczasem ta farsa się ciągnie. Mnie po prostu szlag trafia i krew się we mnie gotuje jak ona cokolwiek chce z nim zrobić, jak się całują to mnie się chce rzygać i nic na to nie poradzę, tak właśnie jest i po cichu liczę, że już w następnym rozdziale coś na to poradzisz ;)
    2. Ciężko też pominąć Twój dobry pomysł z przełamaniem ciastka z serca na pół przez Hermionę i podanie jednej połowy Harry'emu, dla nich obojgu coś to znaczyło w tym dniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3. Trudno mi pojąć zachowanie Rona tak poza tym...on jest zbyt miękki! O wiele za miękki, tak twierdzę. Rozumiem, że on może za nią tęsknić, ale bez przesady. Gdyby Hermiona była na jego miejscu to nawet by przez chwilę nie pomyślała o nim. Wiem to, bo przecież tak było zaraz po balu, gdy nagle jej się zdawało, że coś poczuła do Wilde'a, więc po czymś takim jak Ron przeszedł, gdyby to ona doświadczyła, to już całkiem nie byłoby mowy o tym, żeby o nim pomyśleć. Do czego zmierzam, Ron jak wiemy ma swój temperament. który bije na głowę też ciężki charakter Hermiony i moim zdaniem on to wszystko zbyt dobrze teraz odbiera, powinien być twardszy, twardszy nawet od Hermiony po balu! Fakt, że ciągle jej unika(to jeden plus), ale nie powinien nawet chcieć teraz na nią patrzeć. Ona tak na prawdę nic mu nie wytłumaczyła w ostatniej rozmowie, sama to uwzględniłaś zresztą ;) No bo powtórzę to po raz setny, a może nawet tysięczny, ona po meczu wiedziała dlaczego Ron top zrobił i jak sama powiedziała Ronowi, była zbyt dumna na to, żeby to zrobić, a zamiast tego poszła na bal z McLaggenem. To, że z nim poszła już przy jej wiedzy o pomeczowych zdarzeniach kwalifikowałoby się na zdradę, a jeszcze to, że pozwoliła mu się do siebie zbliżyć?! Samo pójście z nim w moim mniemaniu powinno wkurzyć Rona wystarczająco, a to drugie już powinno mu pokazać gdzie go miała, jak mówiłem, z tego to ona mu się nigdy nie wytłumaczy i niestety to będzie musiało zostać jej wybaczone tylko z dobrej woli Rona. A to, że zaczęła się spotykać z Wildem to osobna kwestia, ale też nie do zaakceptowania. To, że ją uratował to żadne wytłumaczenie, na pewno nie dla Rona. Po tym co ja tu znów przytoczyłem, utwierdzam się w przekonaniu, że miękkość Rona nie podoba mi się ani trochę. Jestem po prostu szczery. Znasz mnie, jeśli coś mi się nie spodoba to nie będę na siłę szukał dobrego tylko Ci o tym powiem ;) To zachowanie jednak mi do niego nie pasuje, nie wiem czy tylko mi, ale myślę, ze powinnaś wiedzieć o tym co różni fani o tym myślą :) Selenka kiedyś z politowaniem wyciągała błędy Hermiony, a ja dziś również z politowaniem odwołuje się do Rona, który po prostu jest miększy od Almette. Ja też bym chciał żeby już do siebie wrócili, ale skoro już tyle wszyscy przeszliśmy, a w szczególności humory i błędne uczucia Hermiony, to z Ronem nie powinniśmy iść na skróty chcąc już ich złączyć, on też powinien pokazać swój charakter. Oczywiście nie chodzi mi o to żeby zakochał się w kimś innym, broń Boże xD Ale powinien być jeszcze bardziej stanowczy niż jest w kwestii Hermiony i mimo, że Hermiona ciągle na niego tak działa(co jest naturalne) to powinien się wziąć w garść. Zbyt wiele przeszedł i teraz to jego kolej żeby mieć swoje zdanie w tym wszystkim. Skoro ona mogła zapomnieć o nim, to on ma teraz do tego o wiele większe prawo, a nawet teraz po głębszym przemyśleniu i analizie tego wszystkiego, odpowiadam jeszcze raz Selence(tym razem trochę inaczej, bo w końcu chwilę dłużej nad tym pomyślałem), że na jego miejscu zrobiłby dokładnie to o czym napisałem :) Oczywiście nie twierdzę, że on nie jest silny po tym wszystkim, nie, on po prostu jest zbyt miękki! Miękki nie w stosunku do siebie, bo to, że jest mu smutno i cierpi po tym wszystkim to normalne i tego nie można zmieniać, ale miękki w stosunku do Hermiony.
      4. "Tylko było już za późno na rozmowę… A może właśnie za wcześnie?" - super fragment ;) I taki prawdziwy, bo jest rzeczywiście za późno, ale może jeszcze nie wszystko stracone, a w takim wypadku na rozmowę rzeczywiście jest wyjątkowo za wcześnie.

      Usuń
    2. 5. "Skierował wzrok w stronę Wilde’a, który siedział od początku roku w tej samej ławce, otoczony ludźmi głównie z Hufflepufu. No oczywiście, miał na sobie CZERWONĄ bluzę! Rudzielec prychnął. Koleś go nieźle wkurzał. Wszystko popsuł! Jak w ogóle śmiał pocałować Hermionę?! Wiedząc, że ma chłopaka! A wcześniej był dla Rona taki milutki… Aż krew w nim zawrzała. Ale brązowowłosa mu powiedziała, że dała Rogerowi w twarz, zaraz po tym pocałunku. Może gdyby wtedy nie poszedł do Lavender, wszystko wyglądałoby inaczej… I teraz też już podobno nie byli parą. Ale Ron nie potrafił tak po prostu wybaczyć, to za bardzo bolało." - tak mnie zastanawia...czy Ron tu nie jest zbyt łatwowierny? Powiedziała mu, że dała Rogerowi w twarz...ale później się z nim spotykała, nie wytłumaczyła mu dlaczego to zrobiła (oczywiście dla mnie to i tak nie byłoby wytłumaczeniem). Więc Ron tak po prostu uwierzył jej, że ona tego nie chciała? Mi się nawet nie chce w to wierzyć, że on to mógł kupić...nie ma mowy. Po tym jak ich zobaczył ajk się całują po meczu pewnie stwierdził, że przez ten cały czas przed meczem jak Hermiona się widywała z Rogerem pewnie robili to samo, aż tu nagle Hermiona po tym wszystkim mu się tłumaczy i on ma jej wierzyć, że on tamtego nie chciała? Mi na serio to nie podchodzi, nie powinien jej nawet w to uwierzyć.
      6. "Jeśli go kochała, to czemu go tak skrzywdziła? „Ty też ją zraniłeś” powiedział jakiś uporczywy głosik w jego głowie. Z niechęcią przyznał mu rację. Przez długi czas, kiedy tylko ją widział, a był z Lavender, natychmiast zaczynał się z nią całować, wiedząc, że Hermionie jest przykro, że zaczyna płakać. I przez pierwsze kilka minut czerpał z tego jaką chorą satysfakcję, a potem dochodziło do niego, jak ona cierpi i przychodziły wyrzuty sumienia." - i wtedy powinno do niego też dotrzeć, że ona o wszystkim wiedziała i że nic nie chciała z tym zrobić, argument ostateczny.
      7. "-A tak właściwie, nie wiesz, jak…" - i moja niekumatość do takich rzeczy znów dała o sobie znać...o co tam chodziło? :D Domyślam się, że być może chciała spytać albo o Rona, albo o Harry'ego, ale nie wiem dokładnie.
      8. Wiesz Angie, jesteś strasznie złośliwa...w pozytywnym znaczeniu :D Chodzi mi o to jak wykorzystałaś zbieżność inicjałów Rona i Wilde'a! To było genialne, nie tylko Hermiona się nabrała, ja też dałem się złapać xD
      9. I niestety Hermiona znów mnie zawiodła...pewnie Selenka też dołoży swoje 3 grosze w tej kwestii :D Chodzi mi o jej kolejne przemyślenia...przez Wilde'a stało się to wszystko i zamiast go nienawidzić to ona dalej twierdzi, że go lubiła? Że KOCHAŁA z nim spędzać czas?! Dla mnie to wciąż nie do pomyślenia i to kolejny raz kiedy rozczarowałem się jej myśleniem...I jeszcze jedno...ona serio znów chciała być jego przyjaciółką?! Mówię, powinna już nawet nie chcieć na niego spojrzeć, a gdyby w dodatku na nowo chciała być jego przyjaciółką co moim zdaniem jest idiotyczne to zredukowałaby u siebie szansę z Ronem z 1% do 0! Tego już by jej nie popuścił i to ostatnie światełko w tunelu by wyparowało. Bo gdyby tak się stało to nawet gdybyś coś wykombinowała żeby się zeszli z Ronem to i tak według mnie dla mnie to już by było nieprawdziwe, bo Ron nie pozwoliłby dłużej żeby miała jakikolwiek kontakt z Rogerem. I to nie to, ze by jej nie pozwolił, jak tylko chciała żeby się przyjaźnili to Ron by już ją rzucił i nie chciał by z nią mieć nic wspólnego i nawet ta wielka miłość by tutaj nic nie pomogła, bo po tym wszystkim to dla niego za dużo by było gdyby chociaż powiedziałą Rogerowi zwykłe "cześć". Bardzo mnie teraz tą propozycją przyjaźni Hermiona rozczarowała i teraz tym bardziej chcę umocnić mój punkt 3.

      Usuń
    3. 10."-Bo…- to było trudne pytanie, nad którym musiała się długo zastanawiać- Bo wiedziałam, że coś do ciebie czuję." - nie kapuję dalej...jak coś do niego czuła to co to niby było to COŚ? Przyjaźń tak? Mogłabyś rozjaśnić? Co to było to wielkie "coś", bo ja dalej nie wiem i muszę wiedzieć. Dam jeszcze jeden fragment, który pewnie chciałabyś mi wskazać jako wyjaśnienie "-Posłuchaj mnie, Roger. To nie tak, że ja nic do ciebie nie czuję. Po prostu wtedy nie zadawałam sobie sprawy z tego, co to za uczucie, ale wiem, że to nie to samo, co z Ronem. Jesteś cudownym przyjacielem, ale tylko przyjacielem." - jak to możliwe, że nie zdawała sobie sprawy co to za uczucie, skoro dokładnie wie czym jest prawdziwa przyjaźń? Poza tym dalej uważa go za przyjaciela...dla mnie to nie do przyjęcia.
      11. Zaraz po tym jak Roger poszedł "Hermiona poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Naprawdę chciała, żeby między nimi było w porządku, żeby znowu mogło być tak, jak kiedyś…" - powinna się cieszyć, że ma już tego głupka za sobą, na prawdę teraz jej już całkiem nie rozumiem...po tym wszystkim powinno jej ulżyć, że już nie będzie przeszkadzał.
      12. I te śmieszne gadki WIlde'a doprowadziły mnie do prawdziwego szału! Teraz już mnie wkurzył, zwalił wszystko na Rona mimo, że to jego wina, to było tak bezczelne z jego strony, że jak go nienawidziłem to teraz bez wahania bym go zabił. Ale to dobrze, że tak mnie ruszył, bo to znaczy dla Ciebie, że jesteś świetną pisarką i potrafisz wykrztusić emocje z czytelników ^^ Jednakże nie miej mi tego za złe, ale nienawidzę Twojej postaci! To nie jest taka nienawiść spowodowana jej samą obecnością, ale nienawidzę samej postaci jako osoby, co jest wielkim plusem dla Ciebie, bo stworzyłaś osobę, która na prawdę nie może być obojętna ;) Ale po tym co teraz nagadał nie będę się cofał przed żadną obelgą i stwierdzę, że to kawał skurwysyna!
      13. Świetne zachowanie Deana! Brawo, popieram go i stoje w tej kwestii za nim murem! Przynajmniej jak słusznie wspomniałaś, reaguje zawczasu, gdyby Ron zareagował to może byłoby inaczej. Ale tekst Rona na koniec do Harry'ego zmiażdżył wszystko :D Tak jak Hermiona uważam, że jednak i tak nie nie zrobiłby tego, ale pewnie w tamtej sytuacji przypomniał sobie, że Dean pokazał mu na czym polegał jego własny błąd.
      14. Gdy przeczytałem Walentynkę od Hermiony...pomyślałem sobie: Nie wierz jej Ron! Tak, właśnie tak pomyślałem i dlaczego to zrobiłem to już wyjaśniłem wcześniej. Napisała, że chciała też się odegrać, ale za co? Wiedząc wszystko ona też tego chciała? Odegrać się za to, że on to robi? Dla mnie to śmieszne i nie chcę żeby Ron dał się tak łatwo, powinien to podrzeć :D Wiem, ze to prawda co napisała choć nie do końca...ona przecież po balu pomyślała sobie, że coś na prawdę poczuła do Rogera i chciała w to uwierzyć, dlatego też prawda, ale taka troche nieprawdziwa prawda xD I jeszcze czegoś nie rozumiem...całując się co chwila z Lavender chciał ją skrzywdzić? Wiesz, ja to widzę inaczej...dała mu do zrozumienia, że go nie chce i myślał, że to ją skrzywdzi? Tu chodziło o coś innego...można gdybać, ale mimo, że widział jak cierpi to to nie miało tego na celu.


      Nie ma dużo punktów, ale za to dużo w tych punktach ;) Teraz tylko czekam na to co Wy o tym wszystkim sądzicie, nie zostawiajcie mnie z tym samego, bo nie dam rady niestety samemu rozmyślać o tym wszystkim nie rozumiejąc za wiele.
      Mi wakacje mijają świetnie, pracuje sobie z kolegami i wujkiem, a po południu opierdzielam się na całego z gronie znajomych ^^ Ale prace już kończę, bo niedługo wznawiamy treningi i niestety, ale miejsce na odpoczynek w wakacje też musi być, jednego i drugiego nie pogodzę ;)

      Aha i nie miej mi za złe, że tak nawrzucałem Hermionie i Ronowi w sumie też, musiałem to zrobić :D Rozdział jak zawsze świetny, ale tym razem jednak te kilka rzeczy mogło mi się nie spodobać ;) Tylko się na mnie za to nie gniewaj :D

      Wybacz za krótki pierwszy koment, ale punkt 3 się już tam nie zmieścił ;)

      Usuń
    4. 1. Wiedziałam, że to Wam się nie spodoba :p Dla pocieszenia, mogę powiedzieć, że też jej nie lubię xd Ale to jeszcze nie był ten moment, żeby się rozstali...
      3. Pozwolisz, że podzielę to na podpunkty, bo się potem nie połapię :/
      a) Nie zgodzę się z Tobą, że Hermiona w takiej sytuacji by nawet o nim nie pomyślała... Oczywiście, że pomyślałaby! I wtedy po balu też myślała, choć się spotykała z Rogerem... Przez cały czas o nim myślała.
      b) Tak, rzeczywiście, ona mu nic nie wytłumaczyła, ale po prostu nie mogła... Tzn ja nie mogłam tego opisać wcześniej, bądźmy szczerzy :p Chodzi oto, że nadejdzie ten moment, kiedy wyjaśni wszystko od początku do końca i wszyscy wiemy, kiedy nadejdzie ;)
      c) Zdradę?! Nie powiem, że to było rozsądne posunięcie (ze strony Hermiony), że poszła na bal z McLaggenem, ale nie możemy mówić o zdradzie. Oni od (ponad) miesiąca nie są razem!
      d) Ron nie wiedział o tym, że ona poszła z McLaggenem. I tak w sumie, to ciągle nie wie. To jest świadome działanie z mojej strony ;) Przypomnijcie sobie podsłuchany przez niego fragment rozmowy Harry'ego i Ginny... Nie ma tam ani słowa o balu.
      e) I wracamy do Wilde'a -.- Wielokrotnie to wałkowaliśmy... Myślę, że z wdzięczności robi się różne rzeczy. I uważam, że Hermiona do czasu rozmowy z Ginny nie zdawała sobie do końca sprawy z tego, że zrobiła to z tego powodu. Po prostu wcześniej to do niej nie dotarło. I jest to jakieś wytłumaczenie... Ale zdaję sobie sprawę, że Ron by go nie przyjął do wiadomości.
      f) Ok, to teraz ta "miękkość"... Już się trochę pogubiłam, ale bardzo dobrze, że zwróciłeś mi na to uwagę. Rzecz w tym, że nie wiem do końca czy chodzi Ci o to, że to jest nienaturalne i niszczy tę postać, tj, najprościej rzecz ujmując, jest to mój błąd czy po prostu Cię wkurza jego zachowanie jako postaci? Czy jedno i drugie?
      g)"z Ronem nie powinniśmy iść na skróty chcąc już ich złączyć, on też powinien pokazać swój charakter. Oczywiście nie chodzi mi o to żeby zakochał się w kimś innym, broń Boże xD Ale powinien być jeszcze bardziej stanowczy niż jest w kwestii Hermiony i mimo, że Hermiona ciągle na niego tak działa(co jest naturalne) to powinien się wziąć w garść."
      I tego nie rozumiem... Co wg Ciebie powinien zrobić? Czy, jak wolisz, co Ty być zrobił? Jak on ma postawić na swoim? Przecież nie przestanie nagle o niej myśleć... NIGDY nie będzie w stanie o niej zapomnieć!
      h) Pamiętaj, że na dobrą sprawę, Ron nic NIE ZROBIŁ. Ja opisałam jego przeżycia wewnętrzne, a wiadomo, że one zawsze mijają się w jakiś sposób z czynami.

      Usuń
    5. 5. To są tylko jego rozważania, nie żadne deklaracje. Poza tym, myślę, że są takie chwile, kiedy się z kimś rozmawia i wie się, że ten ktoś nie skłamie... Sądzę, że Ron czuł się tak przy tej rozmowie. On nie jest pewny czy to prawda, ale odnosi wrażenie, zresztą słuszne, że była z nim wtedy szczera. Choć mówię, to są jego przemyślenia, on po prostu rozpatruje tę opcję.
      7. Wg mnie, Hermiona by wtedy zapytała o to, skąd Ron wiedział o McLaggenie.
      9. Tak, tu też wiedziałam, że oberwę od Was, a raczej Hermiona oberwie -.- Wydaje mi się, że chciała załagodzić sytuację- wiedziała, że go zrani, więc chciała mu pokazać, że to nie jest tak, że nic do niego nie czuje. Ale myślę, że z czasem, ona zda sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nigdy nie darzyła go uczuciem...
      10. Pfff... Przede wszystkim, dzięki Tobie zauważyłam, że nadużywam zwrotu "czuć coś do kogoś" :p Ale chyba właśnie o to w tym chodzi, że ona sama cały czas nie wiedziała czym było to COŚ... To nie przyjaźń, choć do to niej się teraz odwoływała... Ona po prostu była samotna i myślę, że podświadomie szukała kogoś, kto zapełni pustkę... I to był błąd! Tylko, że ona potrzebuje czasu, żeby to zrozumieć. A to uczucie, to... no nie wiem, sympatia, może chemia... Ale coś o wiele mniejszego niż przyjaźń, tym bardziej miłośc.
      11. Sądzę, że było jej przykro, że znowu kogoś straciła... Choć tak naprawdę to żadna strata, ale, wiem, potarzam się po raz milionowy, ona dopiero do tego dotrze.
      14. Właśnie, sam to mówisz! Ona chciała uwierzyć, że coś czuje do Rogera! Dlaczego? Przez tą pustkę, która pozstała po Ronie. Nie twierdzę, że to było mądre, wręcz uważam, że debilne, ale moim zdaniem, ona właśnie tak rozumowała, bo zaślepiło ją cierpienie po stracie kogoś, na kim zależało jej najbardziej.
      Jeśli chodzi o Rona i pocałunki z Lavender, to nie było tak, że od samego początku robił to po to, żeby zrobić jej przykrość, ale kiedy zobaczył, jak ona się zachowuje, kiedy widziała go z inną, to następnym razem robił to z... premedytacją (nie do końca dobre określenie, ale sądzę, że zroumiecie, co mam na myśli)

      Jedno albo dwa zastrzeżenia?! :p Chyba jednak było tego więcej -.- Muszę przyznać, że to najtrudniejsza Twoja analiza i po prostu czuję jak roztapia mi się mózg :p

      Nie, bynajmniej się nie gniewam. Wolę jak mówicie prawdę, nawet jeśli jest niepochlebna, niż, żebym ciągle słyszała, że wszystko jest super (nawet jeśli nie jest), bo to nic nie wnosi do mojego pisania, które, bądźmy szczerzy, jest amatorszczyzną. Nie to, że macie teraz zacząć po mnie cisnąć! :p Oczywiście we wszystkich moich odpowiedziach widać obronę głównie Hermiony, trochę Rona, no i siebie, ale chyba możemy mieć trochę różne zdania.
      Tylko zastanawia mnie jedna rzecz- czy to jest mój błąd jako pisarki: te wszystkie zachowania Rona i Hermiony? One wydają się nienaturalne czy coś w tym stylu? Chodzi mi o to, że siedzę w tym długo, że mam jakiś zarys i mogę nie widzieć niektórych rzeczy, a nie chcę, żeby moje opowiadanie ucierpiało przez moją "ślepotę". Teoretycznie nie powinnam Wam zadawać tego pytania, ale sama sobie z tym nie poradzę, więc muszę znać Wasze szczere opinie na ten temat.

      W każdym razie, RTBC, dzięki wielkie za komentarz i całą tą analizę :*

      Usuń
    6. 1. Ja tam lubię Lavender książkową (Późniejszą. W końcu została i walczyła o Hogwart.) Ale w twoim opowiadaniu jest irytująca - i dobrze. W końcu nie czytelnik nie może jej polubić! Jeszcze by się nawrócił i nam ich sparringował. Już dość Rona i Lavender we wszystkich Dramione, w których następuje jej cudowne zmartwychwstanie i Ron zdradza Hermionę, która później zakochuje się w swoim pracodawcy - Odmienionym i dobrym Malfoy'u, który ma puchatego pieska albo kotka.
      3. Ron faktycznie ma mocny temperament, ale to w końcu były walentynki. I tak długo wytrzymał, żeby na nią nie spojrzeć. Wcale nie jest za miękki. Po prostu o niej myśli, kocha ją, to nic dziwnego. Można powiedzieć, że jest miękki w środku, ale na zewnątrz zachowuje poziom. Unika jej itd.
      O ironio! U mnie Ron jest za twardy, u Ciebie za miękki. Zupełnie jak jajko. Tak jakby gotowanie. U mnie Krum podgrzał go aż na twardo, a u Ciebie - Miłość do Hermiony go trochę rozmiękczyła, w sensie, że ostudziła jego gorący temperament.
      Boże, o co mi chodzi? Dlaczego porównuje Rona do jajka?!
      5. Myślę, że Ron jest już trochę zdesperowany. Może szuka na siłę jakiś okoliczności łagodzących? Albo chcę w to wierzyć? A może podoba mu się wizja Wilda przyjmującego siarczyste uderzenie w policzek z ręki Hermiony?

      Te sytuacja z Wildem łudząco przypomina większość "wyjść z friendzone" "coś do ciebie czuje, ale to więcej niż przyjaźń mniej niż miłość, ale raczej bardziej przyjaźń a w bonusie przyzwyczajenie." Myślę, że Hermiona mogłaby lubić Wilda. W końcu zbliżyli się do siebie. W sumie mogła też obrać taktykę Rona = wzbudzić zazdrość.
      Co do twojej "Ślepoty" jak to nazwałaś: Myślę, że to jest twoje FanFiction - Ohoho, no Ola! Brawo za spostrzeżenie!
      Nie no, tak serio. Teraz ty tworzysz sytuację, w których charaktery postaci mogą ulegać zmianie. Wiadomo, że Hermiona i Ron inaczej zachowują się w książce po tym całym zajściu z Lavender, kiedy w sumie nie łączyło ich nic formalnego - a inaczej u Ciebie, ponieważ byli parą, darzyli się miłością. Zakochanie się i związek zawsze zmienia trochę charakter.
      Szczerze mówiąc to nie wiem jak bym ich teraz na Twoim miejscu znowu połączyła. Pisałaś chyba kiedyś, że połączysz ich po zatruciu Rona? Czy mi się wydawało (też możliwe). Można by było zatruć obu - Wilda i Rona. I wtedy Hermiona siedziałaby cały czas przy Ronie a ten zrozumiałby, że żywi do niego prawdziwe uczucie.

      Nie jestem pewna, czy jest jakiś sens w tym co piszę, ponieważ 2:40 nie jest godziną w której "szczytuje" intelektualnie. Jeżeli nie ma, to po prostu scrollujcie dalej.

      Usuń
    7. Spoko, ja też byłam padnięta, jak pisałam komenty, ale nie wiem czy mają głębszy sens, ale można z nich coś zrozumieć chyba xd
      Porównanie Rona do jajka... Genialne! xd
      Tak, oczywiście, że chodziło o to, żeby wzbudzić zazdrość Rona, między innymi i rzeczywiście lubiła Rogera, ale nie było tego, już słynnego, CZEGOŚ, co niby czuła do niego, czymkolwiek to jest -.-
      Ola, wiem, że to moja historia i że przez sytuację w jakiej znajdują się bohaterowie kreuję ich zachowanie, ale prawda jest taka, że każdy ma jakieś cechy, które się nie zmieniają i Ron i Hermiona też. I te cechy wymyśliła Rowling i ja nie chcę przez przypadek ich tego pozbawić, stąd moje pytanie. (+właśnie się skapnęłam, że napisałam "jako pisarki" i mam z siebie bekę :p Powinno być raczej jako autorki tego bloga, do tytułu "pisarki" jeszcze mi daleko -.-).

      Usuń
  4. Skończyłam moją pierwszą miniaturkę, zapraszam i czekam na Wasze opinie :) Proszę, nie pobijcie mnie tylko za taką rzeź!
    Pozdrawiam, dalej cierpiąca na DPPK (Depresja Po Przeczytaniu Książki) Ola
    http://hermiona-ron-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Sama jesteś za długa, wynoś sie stąd jak Ci nie pasuje i nie udzielaj głupich rad

      Usuń
    2. Ej, spokojnie, to tylko kwestia gustu.
      Moim zdaniem jest długość jest ok, ale myślę, że następne kilka rozdziałów będzie krótsze.

      Usuń
    3. Nie! Czemu krótsze?! Angie?! Nie! Proszę! Dla mnie nawet to co jest teraz to za mało xD

      Usuń
    4. Ten rozdział ma w worldzie 14 stron. Już teraz wiem, że następny będzie miał mniej :/ A dalej, zobaczymy, ale też wydaje mi się, że nie będą tak długie jak ten.

      Usuń
  6. Mam rozkmine!
    Dlaczego jest tak mało blogów o Ronie i Hermionie, skoro jest to w sumie jedyna para, której Rowling poświęciła najwięcej kartek (co nie zmienia faktu, że i tak za mało). To w końcu Ron pocieszał Hermionę podczas poszukiwaniu Horkruksów, pocieszał ją, przytulał ♥ Można obserwować jak ich uczucia się rozwijają (no prawie można..)
    A za to internet aż kipi od Dramione, Fredmione i O ZGROZO Sevmione (to przecież jest obleśne i odrzucające)
    Jest nawet blog, a raczej jakieś stowarzyszenie, które zbiera wszystkie opowiadania Dramione (w sumie to jakieś stowarzyszenie nazywa się DHL)
    I teraz moje pytanie: Dlaczego nie ma takiego czegoś o naszym ukochanym Ronmione?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, już nie mam siły o tym myśleć -.- Zawsze, kiedy zaczynam się nad tym zastanawiać, tylko się denerwuje :/
      Stowarzyszenie, a raczej coś w rodzaju katalogu o blogach o Romione można by zrobić, serio :) Tylko zastanawiam się czy jest sens, skoro tych blogów jest tak mało? :(

      Usuń
    2. Może wtedy przybyłoby ich więcej? A może są poukrywane gdzieś w głębinach internetu? Można też zbierać opowiadania o samym Ronie czy Hermionie.
      Stowarzyszenie: Ron jest naszym królem. Co sądzisz o takiej nazwie?

      Usuń
    3. Nazwa świetna :)
      Tylko, że popatrzyłam jeszcze w necie i trochę pozaglądałam na inne blogi i doszłam do wniosku, że znam 3 aktywne blogi o Romione! :o Twój, mój i Lucy... Nie wiem, czy to możliwe? Może to jakiś mój koszmar? Reszta blogów jest zawieszona, no i wp skończony :(

      Usuń
    4. Przykro mi mój blog o Romione był słaby :/

      Usuń
  7. ♡♥♡♥♡♥♥♡♥♡♥♡♥ kocham

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział! ^^ I na prawdę zgadłam, były Walentynki :D Myślałam, że w takim dniu za dużo to się raczej nie wydarzy, a tu proszę, kolejne podchody Rogera do Hermiony i Hermiony do Rona. Ten liścik w bibliotece to w ogóle...Angie ja Ci tego nie wybacze xD Taką miałam nadzieję, że to jednak był Ron, aż sama nie mogłam wyjść z podziwu i w pewnym momencie pomyślałam, że to pewnie się Hermionie przywidziało, ale jednak nie...i było gorzej, bo to nie od Rona xD Element zaskoczenia - poziom perfekt! ;) Ale liścik Hermiony do Rona to już największa desperacja, ale coś zrobić trzeba nie?
    A ta Lavender...oszczędź tego Rona już :D Męczysz go nią xD

    Mówisz, że kilka najbliższych rozdziałów będzie krótsze, to w takim razie ile ich jeszcze będzie przed otruciem? Bo przy otruciu to raczej się rozpiszesz coś czuję :)

    I analiza RTBC...muszę znaleźć chwilę żeby na nią odpowiedzieć, ale po jej przeczytaniu potwierdzam słowa Angie, to jego najtrudniejsza analiza. W sumie mogłabym szybko odpowiedzieć na punkty, ale myślę, że jednak będę potrzebowała więcej czasu, bo ja też mam coś do powiedzenia i RTBC wiedz, że we wszystkim to ja się z Tobą zgodzić nie mogę :D W większości wyręczyła mnie już Angie, ale od siebie też coś dorzucę ;)

    U mnie wakacje to czysty raj, jeśli tak wygląda życie po śmierci to biorę w ciemno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Selenka, już się zaczęłam o Ciebie martwić ;)
      Hahahaha, jestem dumna z tej walentynki od Rogera :p Zaskoczyć czytelników wcale nie jest tak łatwo -.-
      Błagam, nie proś mnie o bardziej dokładne informacje dotyczące ilości najbliższych rozdziałów, bo nie mam pojęcia :/ Jestem na etapie milion pomysłów=milion wątpliwości i na razie staram się na spokojnie przemyśleć wydarzenia, które niedługo nastąpią.
      Dzięki za komentarz i cieszę się, że Ci się rozdział podoba :*

      Usuń
  9. Uwaga, Wasza suuodka i kochana Lucy wróciła wypoczęta w cholerę, jak zwykle po wyjazdach zakochana, kisiel w gaciach i dramat. Ale było odlotowo. Chciałam pracować nad wpisem, ale ledwo jedna rodzina opuści mój dom to ma się zjechać druga. Dlatego zapytuję, dlaczego mnie musiał dopaść ten wakacyjny pech?! By the way, jest zajebiście, jak zwykle i jak to w wakacje ^^
    Nie ogarnęłam jeszcze wszystkiego, ale wróciłam :'3 Tęskniłam za tym odpisywaniem na Wasze komentarze :')
    Rozdział mnie zaskoczył, bardzo pozytywnie, bo nie sądziłam, że będzie coś nowego. Ta słodka walentynka od Hermiony, awww sbhxksjnxxmsid. FLUFF <3 Resztę rozkmin zajebistych momentów jutro, bo walizki do rozpakowania mam xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tak jak Lucy chyba dopiero jutro wrócę, bo wczoraj byłem na meczu Legii w Warszawie i przeżyłem jeden z najlepszych dni w życiu ^^ Niecodziennie bije się kogoś kto co roku gra w Lidze Mistrzów i potrafi nawet ograć Barcelonę :D Dziś z rana wróciłem, przespałem się chwilę, a tera lece do Aquaparku do wieczora, więc dziś na pewno nie dam rady.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lucy, cieszę się, że Ci się podobał ;) I fajnie, że wróciłaś :*
    Nie przejmuj się tą rodziną, ja mam tak samo -.- Tzn teraz jest spokój, ale to taka cisza przed burzą :p

    RTBC, widziałam ten mecz w tv i tak żałowałam, że nie mogę być na stadionie :( Czy mi się wydaje, czy mówiłeś, że czasem chodzisz na żyletę?

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże,teraz przeczytalam wszystkie twoje rozdziały i powiem jedno-piszesz niesamowicie :)Wybacz ,ze dzis taki krótki komentarz. I mam jedno pytanko,kiedy następny rozdzial bo juz sie doczekac nie moge :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Nowy rozdział... Nie wiem, przypuszczam, że jakoś 15-20 sierpnia.:D

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no tak, że jest jeszcze blog Lily! Mam nadzieję, że jeśli ona to kiedykolwiek przeczyta, to wybaczy mi tą pomyłkę :(
      Tak, to książka jest strasznie wciągająca, to aż nienormalne! o.O I potem nie da się o niczym innym myśleć przez min tydzień -.-
      Soundtrack jest genialny <3 (to właśnie dlatego mam fazę na Sheerana :p)
      A film bardzo Ci polecam, więc jak tylko będziesz miała okazję, to leć go oglądać :)

      Usuń
  14. https://www.fanfiction.net/s/10575716/1/Syn-Pottera
    Oj, nie wpadłabym xD

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG OMG JAK DUŻO SIĘ DZIEJE! <3
    Mam ci tyle do napisania, że coś czuję, iż to będzie spory komentarz jak na pisanie z telefonu :p Mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę ;) I będę pisać w punktach, bo tak mi łatwiej wszystko opisać. Z góry przepraszam za błędy i interpunkcję (ale w pewnym momencie nie chce mi się jej używać XD)
    1. W mojej szufladzie między milionem gównianych opowiadań leży sobie jedno, które opisuje Walentynki właśnie z tego roku w Hogwarcie i w którym też wyrzywamisię na tandecie tego święta xd Dosłownie te same problemy-no może bardziej Romione... (tylko u mnie do wersji książkowej pisałam, więc Wilda nie ma itd) I czy to cię nie przeraża? :o W mojej historii w sam środek rozterek wpakowałam Kruma xD Beznadziejne to opo i miało milion wersji i poprawek, ale może kiedyś się pochwalę :p
    2. Jezu kocham jak porozwijałaś wszystko <3 Czytałam z zapartym tchem, serio! I Hinny mi się podobało, choć zazwyczaj zlewam tą parę.
    3. Początek po prostu tak wkręcił, że odejść od tego rozdziału nie mogłam. To z ubraniami było tak genialne, że się cały czas szczerze :D
    4. Opisy były cudowne ogółem, np. jak Miona przygląda się sobie. Strasznie mi się podobało, że w tym rozdziale nie opisywałaś tylko uczuć (choć one też jak zwykle świetne); przemyśleń (tak jak genialnie to zawsze robisz) ale też było dużo Hogwartu... Opisy kiczowatych walentynkowych ozdób były fajne i czułam trochę tego zaczarowanego miejsca np. Wspomniałeś nawet o Snape'ie. Także to było bardzo ,,Hogwarckie" i zaznaczam, że to zawsze dodaje uroku opowiadaniom. :D
    5. Też nienawidzę walentynek i to z tych samych powodów, które wymieniłaś. Kiedy byłam w związku ustaliliśmy, że ten dzień będzie zwykłym dniem, tylko po prostu spędzimy razem czas i tyle. Nie wiem po co te duperele i cały Amerykański szajs.
    6. Hermiona przejęła inicjatywę, dzięki Bogu! Tak słodko się stara *.* No i takie coś się super czyta! Ron jej w końcu wybaczy... <3
    7. Powiem ci, że ten rozdział był bardzo filozoficzny w moim mniemaniu... <3 I cudowne porównania z tą połówką serca np :D Myślę, że się zakochałam w tym rozdziale.
    8. To na lekcji... Gods... *.* Super słodko! I pytanie związane z tematem lekcji, który przerabiali- czy pomysłu nie podsunął ci Amor czy Kupidyn z Domu Hadesu? Bo skojarzyło mi się od razu ;)
    9. Nareszcie! Sprawa z Rogerem wyjaśniona. Rozczuliłam się, gdy Hermiona mówiła mu o Równie, ale swoją drogą nie dziwie się Rogerowi, że się nie chce z nią przyjaźnić. To musiało być dla niego przykre. Ale jednak dobrze, że to już koniec sprawy z nim chyba, że o czymś nie wiem. Tak na marginesie na początku myślałam, że Ron jej wysłał walentynkę, ale kiedy zobaczyłam jak się podpisał coś mi w mózgu zaskoczyło i od razu byłam pewna, że to Roger, co mnie podnieciło i po prostu porzerałam każde zdanie xd
    10. Te dylematy Rona jak się wycisnąć... Zastanawiam się, czy Lav jest aż tak głupia by nie zauważyć co jest grane.
    11. Hinny... Jezu to było omgjsjsbshja <3 Chociaż nigdy ich nie parowałam i mam gdzieś co robią xD Akcja z Seamuse'm bezcenna :D Aż poczułam dreszczyk jak ron powiedział Harry'emu:,,Jeśli kiedykolwiek ją tkniesz" ale oczywiście wiemy, że Ron nic Potterowi nie zrobi, są przecież bff, ale chłopak musi się trochę podenerwować, żeby było ciekawie.
    12. Harry i Miona- jak mi się podoba opisana u cb ich relacja. Taka przyjaźń jest bezcenna *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalsza część komentarza bo był za długi i nie chciał się dodać xd
      13. Podczas czytania listu Hermiony do Rona, oczy mi się spociły, na szczęście nie popłyneły łzy.
      14. Haha kiedy to czytałam w radiu leciało All of me. :D Czy twój ulubiony cover to nie przypadkiem wykonanie Blaine'a? Ja to all of me kojarzę z Niesamowitym Spider-Manem, bo odkryłam ją podczas oglądania filmików na yt. Tak się teraz jaram tą parą i dla mnie ona jest najlepsza-może dlatego, że dziewczyna przypomina Minę i Lubie kujonki :3 Poza tym w innych seriach o SM on zawsze ratuje swoją dziewczynę, a tu ona go ratuje swoim sprytem i inteligencjom no i on ją swoją siłą. I ogólnie wyglądają jak nastolatki a nie dorośli. Btw kocham ich po prostu i mam na nich fazę-jeśli obejrzysz filmy daj znać.
      15. Mam teraz też fazę na Ed'a <3 Lego House- dzięki tej piosence poznałam go, a znalazłam ją dzięki Rupertowi xD Uwielbiam I see fire i jeszcze tą piosenkę tylko że zawsze słucham jej z tym teledyskiem **wyślę Ci linka w oddzielnym komentarzu albo na pocztę, bo nw czemu nie mogę tu**
      Pozdrawiam i życzę udanej końcówki wakacji :*

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. http://youtu.be/vrEKcuXeBwI :3
      Sorry ale mam jakieś problemy z komentarzami -.-

      Usuń
    4. Boże przepraszam za błedy które teraz dopiero widzę- to przez telefon. Mam nadzieję, że wyłapywania sens ze zdania xd Jestem zła na telefon -.-

      Usuń
    5. Napisałam Seamuse'm a chodziło o Dean'a XD

      Usuń
    6. Inteligencjom -.- Nie wierzę w ten telefon wszystko przekręca -.- I chodziło mi tam że przypomina Mionę -bądź wyrozumiała...

      Usuń
    7. Ojej, dziękuję <3
      Jestem ciekawa Twojego tego opowiadania ;) Ale Krum... Trochę się boję :p
      No jasne, że pomysł na Amora wziął się z Percy'ego :p Swoją dorgą, czytam teraz Niezgodną? :D Czytałaś?
      Cieszę się, że podoba Ci się relacja Harry'ego i Hermiony, bo jestem z niej dumna ^^
      Tak, mój ulubiony cover to wykonanie Blaine'a xd Jakże mogłoby być inaczej :D A Ty obejrzałaś glee czy zawiesiłaś?
      Muszę obejrzeć tego spider-mana, ale mam na razie tak dziadowy net, że nie mogę wgl oglądać filmów :(
      Nie przejmuj się błędami, załapałam o co chodzi ;)
      Dzięki za wszystkie miłe słowa i wyczerpujący komentarz :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  16. http://uk.eonline.com/eol_images/Entire_Site/201468/rs_500x667-140708113303-tumblr_n7yb9t9qly1qdz0i0o1_500.jpg

    http://www.eonline.com/eol_images/Entire_Site/201468/rs_500x499-140708112957-tumblr_n66gtoNzxL1sxvpqqo1_500.jpg

    http://www.eonline.com/eol_images/Entire_Site/201468/rs_293x579-140708114934-main-qimg-69f1334f64e79d7a850dfc758dd26d30.jpg

    Śmiechłam! ♥
    PotteroweLove: Opublikuj swoje opowiadanie! To już będzie całe... 5 FF Ronione! xd
    Angie i jak tam ta Niezgodna? Oglądałam film i bardzo mi się podobał, ale trochę odpycha mnie uderzające podobieństwo do Igrzysk Śmierci.
    Swoją drogą zabawne jest to, że w Niezgodnej Shailene Woodley i Ansel Elgort grają.. rodzeństwo. Ciekawe czy w życiu prywatnym też coś zaiskrzy. Czekam na ciąg dalszy romansiku team Hazel/Gus, chociaż "Cztery" jest MEGA PRZYSTOJNY! Nie dziwie się w sumie aktorom, którzy wiążą się ze sobą w prywatnym życiu. W końcu tyle dni na planie, razem, romantyczne sceny pocałunków. Pewnie ciężko się nie zakochać.
    Mistrzem jest Jamie Campbell Bower (Młody Grindelwald, mrr). Najpierw związek z Bonnie Wright (Ginny) - Poznali się na planie Harrego Pottera, a później podczas kręcenia Miasta Kości romansik z prawie piękną Lily Collins (Kobieto zrób coś z tymi brwiami!)
    Wracając do tematyki potterowskiej. Było już Drapple. A słyszeliście o Chickron (Ron i kurczak) i Ludding (Luna i budyń)? Chyba już nic mnie nie zaskoczy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja może stworze bloga o Ronione :D
    Pewnie nie będzie taki super jak wasze. Ale ważne żeby bylo więcej blogów o tej parze.
    Mnie też irytuje to,że jest mnóstwo blogów o wymyślonej parze,ktora nigdy nie miała jakiegoś zbliżenia :P Chodzi o Dramione.
    No to jak napisze coś to odezwę się :**

    OdpowiedzUsuń
  18. Dulce, widziałam wszystkie te obrazki :p Zawsze łapię bekę ^^
    Niezgodna wciąga, bardzo. Ale masz rację, jest bardzo podobna do IŚ :/ i to jest nawet napisane na okładce -.- Niemniej Tris mniej mnie wkurza niż Katniss :p Mnie bardzo bawi, że Shailene i Ansel grają tam razem ^^ Ale nie widziałam jeszcze filmu :/ Jestem ciekawa czy jest zrobiony tak dokładnie jak IŚ albo GNW...
    Wgl, chciałabym, żeby byli razem, pasują do siebie :3
    I o Jammiem i Bonnie wiedziałam, ale nie miałam pojęcia, że on był z Lily :/ Wgl ani nie czytałam ani nie widziałam "Miasta Kości", jakoś nie mogę przez to przebrnąć... Ale Collins mi bardzo pasuje do Logana Lermana <3 Ale to pzrez film "Stuck in love" (polecam serdecznie), w którym, tak swoją drogą, jedną z głównych ról gra Nat Wolff, który gra Isaaca w GNW :p
    A te parringi "jedzeniowe" są dziwne :o Ja najbardziej się śmiałam z Drapple xd

    -K: jeśli masz pomysł na blog o Romione, to super :D Myślę, że warto, żeby powstało więcej blogów o nich ;)

    Addie: Bardzo się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Stworzyłam tego bloga :)
    http://roniona-truelove.blogspot.com/

    Mam nadzieję,że wpadniesz,może zaobserwujesz :D
    Rozdział 1 dodam w niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. UWAGA, leniwa i wkurzająca Lucy W KOŃCU zebrała się na napisanie opinii o rozdziale (rychło w czas...) :D Numeracja była dla mnie niezbędna :D
    1. Pierwsze zdanie było dla mnie, jak wysłuchanie jakiegoś zajebistego wykładu, z którym się zgadzam całą sobą. Walentynki, gdy jest się singlem to istne utrapienie. Nie ma, po co z domu wychodzić xD
    2.„Zrób wszystko, żeby nie spotkać tej wstrętnej, tlenionej… małpy"... Rany, a już myślałam, że tylko ja jestem takim wrednym człowiekiem, który często kombinuje w najlepsze, tylko żeby broń Boże nie spotkać kogoś, kogo nie lubię ;-;
    3. "Po pierwsze, musiała sama przed sobą przyznać, że schudła. Może i miałaby się z czego cieszyć, gdyby nie wyglądała prawie jak kościotrup, co ją przerażało." Jestem dumna z Hermiony, że nie użala się nad sobą w sposób, jaki to robią nastolatki i nie robi cyrków w typie:
    "-O BOŻE, ALE TY JESTEŚ CHUDA!
    -NO CHYBA NIE, 'POPACZ' JAKA JESTEM GRUBA! 'PACZ' 'JAKOM' MAM DUŻĄ DUPĘ"
    Tylko Hermiona czuje, że to, że schudła nie jest dobre. #BezMyśliAnorektyczki
    4. "W Walentynki zawsze zakładała coś czerwonego" Serio? Patologia, alem ja zacofana ;-;
    5. Czarna koszula na Walentynki, hah, tak pogrzebowo :D (przepraszam, musiałam xd)
    6. Bardzo podziwiam Hermionę. Dzięki Angie, zostanie moją idolką. Serio. "Rozmawiała z nim. To był plus. Wyjaśniła mu wszystko i poczuła pewną ulgę. Może jej nie uwierzył, ale ona powiedziała mu prawdę o tym, co się wydarzyło i co czuje. Wyznała mu to i było jej z tym lepiej." To, że zainicjowała wtedy tą rozmowę... Wow. Taka gryfońska odwaga ^^
    7. Co jak co, ale szkoda mi Hermiony. Ona taka smutna, poza całymi tymi anielskimi Walentynkami, smutna, skrzywdzona i ze złamanym serduszkiem ;( Aż się smutno robi, kiedy widzi ten cały gryfoński lud w różu i czerwieni :C
    8. "Co za debil wymyślił, żeby określać 14 lutego mianem święta zakochanych i miłości?" Maksyma mojego życia normalnie xD Zadaję sobie to pytanie zawsze, kiedy widzę całe te głupawe "TRADYCJE" Walentynek. To zdanie jest mistrzowskie i tyle, co mam do powiedzenia o nim :P
    9. Nie lubię dżemu truskawkowego (chyba, że w wyjątkowych sytuacjach), po prostu "przejadł" mi się na dzień dzisiejszy. A całe te szaleństwo w Hogwarcie z tymi sercami, dżemem malinowym i truskawkowym... Nie dziwię się reakcji Hermiony. Na jej miejscu miałabym taki odruch wymiotny, że wszyscy by się nagle zmyli z sali.
    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  21. 10. "Dean i Ginny zaczęli się całować. Potter wbił wzrok w swój talerz z odrazą wpatrując się w bezę-SERCE." Ten moment ocieka zajebistością *.* Kocham go. A potem ten słodki, fluffowy moment z owsianym ciastkiem! <3
    11. "Chłopak pokręcił z pożałowaniem głową i w tym momencie bardzo przypominał Hermionę. No właśnie, Hermiona!" Wyobrażam sobie takie Rona, nagle podskakującego w ławce, a potem szybko się rozglądającego na boki :D
    12. "Skierował wzrok w stronę Wilde’a, który siedział od początku roku w tej samej ławce, otoczony ludźmi głównie z Hufflepufu. No oczywiście, miał na sobie CZERWONĄ bluzę! Rudzielec prychnął. Koleś go nieźle wkurzał." Czyżby kolejna ustawka? :P Cóż, mi by odpowiadało, gdyby Ron wpieprzył Rogerowi, bo go nie lubię xD
    13. "„A podobno miłość jest piękna…” chłopak pokręcił z dezaprobatą głową. " Co jak co, ale ten fragment bije wszystkie inne na głowę! Kocham go najbardziej!
    14. Ta walentynka od Harry'ego dla Hermiony, taka słodka <3 I ta walentynka od Rogera, hahahaha. Czy kiedy wymyślałaś Rogera to te inicjały zrobiłaś tak specjalnie? :D
    15. TEN MOMENT, KIEDY HERMIONA DAJE KOSZA ROGEROWI. O Boże, przepiszę to sobie na Worda piękną kursywą, wydrukuję i powieszę nad łóżkiem! #BigHate4Roger
    "This is Roger:
    (oczywiście zdjęcie nie wejdzie, bo komentarze są jak w średniowieczu..) WE DONT LIKE HIM.- powiedział Ron, pokazując swoim dzieciom fotografię."
    16."-Dzięki, Ron- powiedział z zakłopotaniem Harry, po czym dodał, próbując obrócić wszystko w żart- Jeszcze moment, a pewnie by mi wybił zęby.
    Rudzielec przez pewien czas milczał, zastanawiając się nad wszystkim, co powiedział Dean. Po chwili odparł z kamienną twarzą, śmiertelnie poważnym, lodowatym tonem:
    -Jeśli kiedykolwiek jej tkniesz, sam to zrobię. " Fantastyczny moment, w którym widać, jak Ron troszczy się o siostrę. Na swój sposób, ale troszczy. Uwielbiam takie momenty, bo są szalenie słodkie. :3
    17. I NAJLEPSZY Z NAJLEPSIEJSZYCH MOMENTÓW. Walentynka Hermiony dla Rona. FLUFF NAD FLUFFAMI. Angie, jesteś świetna. BARDZO świetna. Genialna. Zbuduję Ci kościół w Warszawie.
    JEŚLI TYM RAZEM KTÓRAŚ CZĘŚĆ KOMENTARZA SIĘ NIE DODA, to chyba wyrzucę komputer za okno ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3. Tak, ja też nienawidzę, jak CHUDE dziewczyny gadają, jakie to są grube -.-
      14. Nie! Te inicjały to był przypadek! Ale przydaje się ta zbieżność ;)

      Super, że Ci się podobało :) Dzięki Ci za wszystkie miłe słowa :***
      +uwielbiam Twoje poczucie humoru ;)
      Ojej, naprawdę się cieszę, że Ci się podobało i że wspierasz Hermionę ;)
      Buziaki <3

      Usuń
    2. Gdyby mi się tylko podobało to żadnego kościoła pod wezwaniem Angie nie zbudowałabym w Warszaffce :P Piszesz tak zajebiście, że nobla Ci zafundujemy xD I piramidę w Egipcie :P

      Usuń
    3. "This is Roger. WE DON'T LIKE HIM" TO bije wszystko na głowę :D
      Mam teraz banana na twarzy :D Lucy napisz jakąś komediową miniaturkę o Romione i podeślij mi linka :D

      Usuń
    4. Rozpatrzę twoją prośbę :P

      Usuń
  22. Łał . Jacie kręce . Teraz jestem pewna .
    Dzisiaj ificjalnie stwierdzam 3 fakty 1. że ten blog jest najlepszym blogiem jaki kiedykolwiek wcześniej czytałam !
    2. J. K Rowling ( kocham ją ♡)
    Ma rosnącą w siły konkurencje ( chodzi o ten blog :* )
    3. Jesteś ŚWIETNĄ pisarką
    Tak rzywo i prawdziwie umiesz przedstawić ich uczucia przy niektorych rozdziałach dreszczemi przechodziły

    Twój blog zaczęłam czytać kilka miesiecy temu dzieki ywojej stronie na Facebooku
    ( Ron and Hermiona )
    Ale czytalam tylko kilka ostatnich rozdziałów czyli 24, 25, 26, 27 i 28 :)
    Bardzo spodobał mi się ten blog i wtedy postanowilam że orzeczytam go od 1 rozdziału dio ostatniego .
    Nastepnego dnia miałam jechac do mijego dziadka do którego jedzie się 7 gidz. :(
    Więc ze screenshotowalam
    Wszystkie rozdzialy trwało to gidzine ale mi się udało! XD
    Kiedy podczas drogi wlozylam suchawki i zaczęłam czytać to tak sie wciągnęła że prprzez godzine mojego czytania sluchalam tylo jednej ( is it right )
    Ni moze jeszcze jednej (♡ I see fire ♡ )
    Mam pełno moich ulub. Rodzdzialow ale jednym naj naj naj jest ten w którym są juz dorośli ( i bardzo prosze o jwszcze kilka takich rozdzialow :* ♡♥♡♥♡ )
    gdy skonczylam hp ostatnia część i zistal mi tylko ieden rozdzial to wiedzialam że to już bedzie koniec tej historii i nowej nie bedzie no i tak jakomi sie smutno zrobilo
    Ze juz wiecej harrego nie vedzie i wtedy po roku czekania na jakas fajną lekture wpadlas mi w ręce i moha milosc do HP sue odridzilam ( szczegilnie do RONIONE :* )
    No i chcialam ci podziękować za to ze dzieki tobie znów mam fajną ,, ksiazke" . :*
    Proszę czesciej wstawiaj postyyy ! :)
    Z pozdrowieniami
    Wiki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki za błędy :*

      Usuń
    2. o i jescze coś dodam -
      bardzo mi się podobały waletynkowe posiłki które uczniowie jedkli no i oczywiście nie moge zapomnięć o pochwaleniu mega walentynki Harrego dla Hermiony KOCHAM <3 To było takie urocze
      innej blogerce o Ronione bym o to nie poprosiła ( bo nie umieją tak ładnie wszystkiego zgraćżeby opowiada ie miało dużo ażeby nie było też przesadzone :*) ale na trzecim miejscu moich ulubionych par ( 1. Ronione 2.Hinny ) jest NEVILL + LUNA :)
      i bardzo fajnie by było żeby w 1 czy w 2 rodziałach się pojawili tak na chwile :)
      Wiem że Hinny i Ronuione to i tak dużo to wieże że jakoś to fajnie napiszesz ( jeżeli wogle skorzystasz z mojego pimysłu )
      już się nie moge doczekać następnego rodziału :*
      (i znów : pisz rodziały częście ! :* )
      przepraszam za błedy i pozdrawiam
      Wikik :)

      Usuń
    3. jezu załamuje się nad moimi błędami ostograficznymi ..-.-
      wiki :)

      Usuń
    4. Dziękuję, bardzo mi miło i cieszę się, że mam nową czytelniczkę <3
      Mam w planie jeszcze miniaturki o dorosłym życiu Rona i Hermiony ;)
      A jeśli chodzi o Neville'a i Lunę, to też ich bardzo lubię :D Zastanowię się, czy ich gdzieś wcisnąć...
      Niestety, żeby pisać muszę mieć serio na to humor i od tego zależy jak często wstawiam notki i przypuszczam, że ta średnia raz/miesiąc się nie zmieni :/
      Dzięki jeszcze raz :)
      Pozdrawiam :*
      PS Ta strona na fb nie jest moja, tylko PotteroweLove, która jest na tyle miła, że wstawia tam fragmenty rozdziałów, za co jestem jej ogromnie wdzięczna :) <3

      Usuń
    5. Dzięki :) Szkoda :( No ale uzbroje się w sierpliwość na takie rozdziały warto czekać :) :*
      P.S.I sorki za pomyłke ;)
      Wiki :)

      Usuń
  23. A teraz uwaga: podobno po latach Rowling stwierdziła, iż Harry i Hermiona byliby lepszą parą niż Ron i Hermiona. Przykro mi to mówić, ale Rowling chyba już na starość na mózg pada :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem bardzo dobrze,że związała Rona z Hermioną <3 On praktycznie zawsze był w cieniu Harry'ego i fajnie,ze to akurat on a nie główny bohater. Masz racje,szkoda ze teraz tak myśli,ale cóż,najważniejsze że jednak dała Ronione :*

      Usuń
    2. Ona to chyba stwierdziła w tym wywiadzie, opublikowanym jakoś na początku tego roku, który wzbudził tak wiele kontrowersji, tak mi się zdaje. Chyba o tym dyskutowaliśmy :p
      Co mogę powiedzieć w tej kwestii? Dwie rzeczy:
      1. Moim zdaniem zrobiła to tylko i wyłącznie dlatego, że wiele osób sądziło, że oni będą razem i chyba się zawiodło na końcówce książki, więc ona postanowiła się im podpasować.
      2. To czysta głupota! Nie muszę Wam mówić, jak ja widzę relacje Hermiona-Harry, myślę, że dostatecznie pokazuję to w moim opowiadaniu. A Hermiona i Ron są dla siebie stworzeni i po prostu musieli w końcu być razem.

      Usuń
  24. Uwielbiam tego bloga <3 Czytam go prawie od samego początku, ale dopiero teraz postanowiłam pozostawić komentarz ^^

    Nienawidzę Rogera! Gdyby nie on, to wszystko pomiędzy Hermioną i Ronem byłoby w porządku.... No, ale jest jeszcze Lavender ;/ Czy ona nie może przyjąć do swojej pustej główki, że Ronald nie jest nią zainteresowany? A co do rozdziału, to cudowny jak zwykle... Harry zachował się słodko, że wysłał Hermionie walentynkę... No i oczywiście Ginny <3 Tylko szkoda, że Ron nie akceptuje tego wszystkiego, a w dodatku Dean nie podda się tak łatwo. Biedna Hermiona, myślała, że walentynka, którą dostała jest od Rona, a tu taka przykra niespodzianka... Ale dobrze, że napisał mu to co naprawdę czuje!

    Pozdrawiam, teraz będę komentować każdy rozdział. Kiedy pojawi się kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :)
      No cóż, wiadomo było, że Ron i Hermiona nie będą mieli łatwo.
      Nie jesteś pierwszą i na pewno nie ostatnią osobą, która nie lubi Rogera -.- Ja mam do niego pewien sentyment, ale coś czuję, że i tak nigdy nie uda mi się Was do niego przekonać :p
      Następny rozdział... Nie mam pojęcia :/ Nie chcę Wam nic obiecywać, bo nie wiem jak to wyjdzie. Myślę, że niedługo, ale nie potrafię nic dokładniej powiedzieć.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  25. https://www.youtube.com/watch?v=FWtO0cfgewY

    A widzieliście to? Ja oglądam to już chyba 10 raz i cały czas mam beke xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, hahaha :D Padłam i nie wstaję xD
      Słyszeliście, że Warner Bros planuje trylogię kontynuacji serii HP? Będzie to ekranizacja o autorze jednego z podręczników hogwarckich; "fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć". Akcja ma się rozgrywać 70 lat przed HP. ;-; Ciekawe, czy to na serio ;-; Podobno Rowling sama ma do tego napisać scenariusz *.*

      Usuń
    2. https://www.youtube.com/watch?v=8Sykdkl4Elc
      So You Think You're a Wizard ^^

      Usuń
    3. W liniach niektórych sklepów internetowych można nabyć różdżki stworzone na wzór tych z HP ^^ Co jak co, ale ja mam zamiar taką nabyć :)

      Usuń
    4. Film "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" ma podobno się pojawić w listopadzie 2016 r. Już się nie mogę doczekać :D Chociaż nie będzie już tam Rona, Hermiony i Harry'ego :/ To już na starcie -50 do "fajności" xD
      So You Think You're a Wizard, hahaha, dobre na maksa!

      Usuń
    5. Ja też się nie mogę doczekać tego filmu ^^
      Dulce, filmik od Ciebie mnie rozwalił, ale cały czas miałam taki facepalm xd
      Lucy, uwielbiam The Hillywood Show :D
      To parodia hp, którą znam na pamięć i ryczałam ze śmiechu, jak ją widziałam pierwszy raz xd
      https://www.youtube.com/watch?v=qvgVMecNp0c

      Usuń
  26. Jestem zdumiona, bo po raz pierwszy znalazłam jakiś porządny test tiary przydziału. Zawsze wszędzie wychodziło, że jestem Gryfonką, a tu nagle, że Krukonką ;__;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy, podeślij linka jak możesz :P
      Mi zawsze wychodzi Ravenclaw i raz (O.M.G WTF IKS DE) Slytherin

      Usuń
    2. Jak dorwę to wyślę, o ile nie zapomnę, więc potem jakoś się przypomnij :d

      Usuń
  27. Czo tu tak cicho? Nikt nie dyskutuje, ogółem cisza :P Jak tam u Was w nowym roku szkolnym? ^^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy