Była
wściekła na Harry’ego! Dlaczego stawał przeciwko niej? Co było złego w
pogodzeniu się z Rogerem? Potrzebowała bliskich bardziej niż w normalnej sytuacji, choć w sumie do tej
już powinna przywyknąć… To było dla niej zbyt dużo. Tak bardzo pragnęła, żeby
Ron stanął przed nią i powiedział, że to wszystko co się ostatnio wydarzyło nic
nie znaczy, żeby zaczęli od nowa, z czystymi kartami, razem… To jednak nie
mogło się wydarzyć, bo spotykał się z Lavender i wyglądał na… szczęśliwego.
Zastanawiała się, czy kiedy spotykał się z nią też był szczęśliwy, a może po
prostu się nad nią zlitował, a potem bardzo tego żałował. Czasem jej się wydawało,
że Ron przy tej tlenionej blondynie nie był do końca sobą, ale mogło to być
jedynie złudzenie… W każdym razie teraz ostatnią rzeczą jakiej pragnęła była
kłótnia z Harrym. Niby z jakiej racji ją oceniał?! Nie miał bladego pojęcia w
jakiej sytuacji się znalazła i jak bardzo teraz cierpiała!
Zanurzyła
głowę w poduszce i zalała się rzewnymi łzami. Tak bardzo chciała cofnąć się w
czasie do tych niesamowitych wakacji, kiedy ona i Ron dopiero zauważali jak
bardzo im na sobie zależy, kiedy doznawali nowych uczuć, odkrywali się na nowo…
Niestety nie było to możliwe. On spotykał się teraz z inną, dużo ładniejszą od
niej dziewczyną, a ona została sama ze złamanym sercem…
*
Była
16, kiedy Hermiona postanowiła zejść na dół. Miała dosyć siedzenia w ciasnym
pomieszczeniu. Za oknem była piękna, zimowa pogoda, a ona leżała na łóżku i
płakała. Kiedy przekroczyła próg Pokoju Wspólnego prawie nikogo tam nie było. Wszyscy
bawili się na błoniach, ciesząc się świeżym śniegiem.
-Hej, Hermiono- podeszła do niej rudowłosa dziewczyna.
-Hej, Gin. Co tam?
-Nic, ale szukam cię przez cały dzień- odparła
zaniepokojona.
-A wiesz, byłam w dormitorium.
-Przez pół dnia? Coś się stało?
-Nie… Ja… Stało się- wydukała w końcu- Pokłóciłam się z
Harrym.
-Żartujesz?!
Weasleyówna
była w ciężkim szoku. Owszem, Hermiona potrafiła się postawić Potterowi, ale
nigdy się tak naprawdę nie posprzeczali. Zawsze były to drobne, chwilowe
spięcia, ale tym razem zachowanie Hermiony wskazywało na coś większego.
-O co poszło?- spytała, po pewnym czasie.
-O Rogera.
-Jak to?
-Bo wiesz- Hermionie zarumieniły się policzki- Ja się z nim
pogodziłam.
-Hermiono, błagam cię, powiedz, że tym razem to żartujesz-
jęknęła rudowłosa, ale przyjaciółka pokręciła głową.
Ginny
była zdezorientowana. W jej głowie kłębiło się jedno pytanie: „Po cholerę?”.
Ten facet wszystko zepsuł! Brązowowłosa zawsze była bardzo uważna w dobieraniu
sobie znajomych, tymczasem teraz zachowywała się jak małe dziecko. Musiała
przyznać, że ona sama, kiedy poznała Wilde’a poczuła do niego olbrzymią
sympatię, no ale, gdy pocałował jej przyjaciółkę, to straciła do niego
zaufanie. Natomiast Hermiona tak po prostu mu wybaczyła!
-Dlaczego to zrobiłaś?- szepnęła ruda.
-Gin, właśnie o to pokłóciłam się z Harrym, naprawdę nie chcę
o tym gadać!
-Obiecuję ci, że ze mną się nie pokłócisz, ale musisz
opowiedzieć jak to się stało.
-On mnie przeprosił.
-I to tyle?!
-No i obiecał, że to się więcej nie powtórzy.
-A ty mu tak po prostu uwierzyłaś?
-Tak- przygryzła wargę- Ginny, ja mu ufam.
Rudowłosa
parsknęła ze złością. Nie mogła uwierzyć w to, że Hermiona jest tak naiwna. Z
drugiej strony nie powinna za nią decydować. Może i brązowowłosa miała rację,
może należało mu dać drugą szanse…
-Dobrze, Hermiono. Nie mogę ci powiedzieć, że źle robisz, bo
sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Jedyne co mogę ci doradzić to to, że powinnaś
na niego uważać i nie angażować się zbytnio.
-Dziękuję ci- Granger wyraźnie się rozpromieniła- Jesteś
najlepsza!
*
-Harry, zaczekaj!
Ciemnowłosy
chłopak odwrócił się. Ujrzał biegnącą ku niemu rudowłosą dziewczynę. Serce
zaczęło mu bić szybciej i nie umiał się nie uśmiechnąć na jej widok. Kiedy do
niego dotarła obdarzyła go tak oszałamiającym uśmiechem, że przez moment
stracił kontakt z rzeczywistością. Po chwili jednak się ocknął i rzekł:
-Cześć, Ginny.
-Hej- odparła trochę zdyszana- goniła go prawie od
Gryffindoru.
-Co tam?- zagadnął chłopak.
-A wiesz, że dobrze- odparła z radością- Bardzo mi pomogła
ta wczorajsza rozmowa. Dziękuję.
Złapała
go za rękę, chcąc wyrazić swoją wdzięczność. Poczuła jego dotyk. Miękką, ciepłą
skórę… Pomyślała, że bardzo przyjemnie by było móc z nim trzymać się za ręce.
„Skończ z tym! Masz chłopaka!” skarciła się w duchu. Po chwili dostrzegła, że
Potter spogląda na ich splecione dłonie z jakąś nie odgadnioną miną. Puściła go
zaraz, sądząc, że mu się naprzykrza.
Chłopak
natomiast bardzo żałował, że wypuściła jego rękę. To było niezwykle miło, no
on… on mógłby jej dotykać cały czas, ręki oczywiście. Był czerwony na twarzy.
Nigdy nie czuł nic takiego do żadnej dziewczyny. Ginny wzbudzała w nim nieznane
dotąd emocje, których do końca nie rozumiał…
Chcąc
przerwać niezręczna sytuację, dziewczyna szukała w głowie jakiegoś tematu do
rozmowy. W końcu wymyśliła:
-Słyszałam… słyszałam, że pokłóciłeś się z Hermioną-wypaliła
bez namysłu.
-Tak- odparł trochę rozzłoszczony Harry.
-Wiesz, jeśli nie chcesz o tym gadać…- rudowłosa zaczęła się
wycofywać, ale on jej przerwał.
-Nie, przepraszam, to nie o to chodzi, po prostu… to jest
dla mnie dość niecodzienna sytuacja, w ogóle to wszystko co się ostatnio
wydarzyło… Sama rozumiesz?
-Tak, Harry, rozumiem, ale chciałabym jednak wiedzieć o co
chodzi z Mioną?
-Nie słyszałaś, że pogodziła się z Wildem?
-Słyszałam.
-I co, zgadzasz się z nią?!- Potter był zszokowany
zachowaniem przyjaciółki.
-Spokojnie, Harry. Wcale się z nią nie zgadzam, ale co innego
mam zrobić?
-Wyperswadować jej to z głowy!
-Tylko, że ona i tak zrobi, co zechce, a ja nie mam zamiaru
się z nią przez to kłócić.
-Bardzo subtelna aluzja- sarknął Harry, a dziewczyna
wybuchneła śmiechem.
-Wiesz o co mi chodzi. Po prostu uważam, że jesteśmy jej
potrzebni, w tej całej chorej sytuacji z Ronem.
-No ale przecież on też cierpi!
-Ale jakoś nie kwapi się do tego, żeby zerwać z tą
lafiryndą!
Chłopak
był skołowany. Na początku obwiniał za wszystko Rona, kiedy dowiedział się o
Hermionie, uznał, że wina leży po obu stronach, no ale teraz miał pretensje do
brązowowłosej, o to, że pogodziła z Rogerem, choć w sumie czemu miałaby tego
nie robić, skoro Weasley wciąż chodził z Lavender?!
-Gin, to jest za dużo- westchnął zrezygnowany, a
przyjaciółka uśmiechnęła się do niego.
-Wiesz, Harry, to tak naprawdę nie są nasze sprawy i oni
muszą to załatwić sami…
-No tak, ale…
-Nie przerywaj mi!- warknęła, po czym kontynuowała
spokojnie- Chodzi mi o to, że nie możemy decydować za nich i trzeba po prostu
ich wspierać.
-Czyli teraz mam popierać związek Rona z Lavender?!
-No nie do końca- rudowłosa zaczęła się plątać- Myślałam
raczej o Hermionie…
-No tak, ale nie sądzisz, że wtedy to byłoby nie-fair w
stosunku do twojego brata?
-Dobra, to zróbmy tak, zachowajmy kompletną neutralność w
tej sprawie.
-No, nie…
-Tak- zaakcentowała mocno to słowo- Dopóki nie zaczną przyjaźnić
się z Malfoyem i jego świtą, będzie dobrze.
-Nawet nie mów takich rzeczy!- Potter trochę się
przestraszył, a dziewczyna zachichotała.
-Będzie dobrze- powtórzyła.
Uśmiechnęła
się pokrzepiająco, na co on odpowiedział tym samym, po czym obydwoje ruszyli na
kolację.
*
Hermionie
wcale nie śpieszyło się na kolację. Nie miała ochoty tam iść. Zwłaszcza po
wczorajszej sprzeczce z Harrym. Dlatego też zaszyła się na jednym z foteli i
jak zwykle czytała książkę.
-Cześć, smutasie!
Obok
niej pojawił się Roger. Pocałował ją w policzek. Od kiedy się pogodzili tak
właśnie się witali i żegnali. Była to pewna odmiana, bo z innymi przyjaciółmi
tak nie postępowała, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. Chłopak położył jej na
kolanach jabłko i kawałek ciasta z rabarbarem.
-Dzięki, ale nie musiałeś- dziewczyna uśmiechnęła się
delikatnie.
-Musisz coś jeść! Byłaś w ogóle na obiedzie?
-Tak, Roger, spokojnie. Nie mam zamiaru się głodzić- to
powiedziawszy wgryzła się w słodki owoc.
-No!- chłopak uniósł kąciki ust- Przemyślałaś moją
propozycję?
-Na jaki temat?- spytała z pełną buzią, co nigdy jej się nie
zdarzało.
-Na temat balu.
-Posłuchaj mnie, ja naprawdę nie mam zamiaru odmawiać
Cormacowi i chcę tam iść i się dobrze bawić.
-Ale ty go nie znasz i…
-Roger! Znam go dłużej niż ciebie!
-No tak, ale…
-To daj mi wreszcie spokój z tym balem. Będzie dobrze.
Chłopak
westchnął głęboko, ale skapitulował. Wiedział, że nie wygra z nią, kiedy się na
coś zaweźmie. Niestety, miał bardzo złe przeczucia co do tego balu…
*
Było ok.
22. Rudowłosy chłopak siedział na schodach, a na jego ramieniu dosłownie
wisiała Lavender Brown. Mówiła coś do niego, ale wcale jej nie słuchał. W ciągu
ostatnich kilku tygodni do perfekcji opanował sztukę udawania osoby
zainteresowanej tym, co ktoś inny mówi. Ocknął się dopiero, kiedy Lav przestała
paplać i patrzyła na niego z wyczekiwaniem.
-Acha, masz rację…- burknął.
-Nieprawda!- warknęła- Wcale mnie nie słuchałeś, spytałam co
jadłeś na kolację!
-Ja…- zająknął się- Przepraszam, jestem trochę zmęczony.
-No cóż- westchnęła.
Patrzyła
się na niego uważnie przez parę sekund, po czym uśmiechnęła się lubieżnie i
pocałowała go w usta. Automatycznie odpowiedział tym samym. To też opanował do
perfekcji, udawał, że mu na kimś zależało, choć było to kompletną bzdurą. Ich
pocałunki były takie… sztuczne, bez żadnych emocji, bez aury tajemnicy, były…
Och, na Merlina, po prostu nie były takie jak z Hermioną. Za każdym razem,
kiedy całował się z Lavender, stawał mu przed oczami widok zapłakanej
brązowowłosej dziewczyny. Czuł się tak, jakby wciąż ją zdradzał, choć już od
dawna nie byli parą. Niesamowicie za nią tęsknił!
Blondynka
odsunęła się od niego z szerokim uśmiechem na twarzy, wstała i wyciągnęła do
niego rękę:
-Chodź. Skoro jesteś zmęczony, to idziemy spać.
-Ee… Wiesz, chciałbym tu jeszcze chwilę posiedzieć-
stwierdził, po czym dodał, widząc, że Brown ponownie ma zamiar usiąść- Ale
sam.
-Ale…- pisnęła Lavender.
-Idź!- odparł, trochę nazbyt ostro.
Dziewczyna
popatrzyła na niego gniewnie, po czym dumnie uniosła brodę, obróciła się na
pięcie i ruszyła w kierunku wieży Gryfonów, machając przy tym swoimi długimi,
puszystymi, złotymi włosami.
Chłopak
odetchnął z ulgą. Przy pannie Brown czuł się, no cóż, niekomfortowo to mało
powiedziane. Nie odstępowała go na krok! Ledwo udawało mu się bez niej chodzić
do łazienki. Ciągle trzymała go pod ramię lub za rękę, poza tym Lav
zawsze znajdywała jakieś miejsce, żeby go usidlić i próbować zacałować go na
śmierć. Każdy inny facet, na jego miejscu, skakał by ze szczęścia, ale on
chciał też rozmowy, żartów, zrozumienia. Spędzał całe dnie z dziewczyną, której
nie znał i która nie miała pojęcia jaki on jest. Kiedyś, tzn. przed tym całym,
nieszczęsnym meczem, lubił Lavender, często opowiadała zabawne ciekawostki,
dobrze odnajdywała się w towarzystwie i była… po prostu inna. Ta Lavender, z
którą się spotykał, udawała pustą lalę, plotąc trzy po trzy o fryzurze,
ciuchach i makijażu. Zawsze myślał, że ona jest błyskotliwa, inteligentna,
tymczasem, albo po prostu nie zauważał jej „prawdziwej natury” albo grała przed nim kogoś innego. W sumie nie miał prawa mieć jej tego za złe,
skoro sam udawał, że coś do niej czuje…
-Cześć.
Odwrócił
się. U szczytu schodów stała Ginny. Wyglądała na strapioną. Zeszła na dół i
usiadła koło niego. Dziewczyna zatrzęsła się, gdyż przez okna zamku wdarł się
chłodny wiatr. Ron momentalnie objął ją ramieniem, w sumie nie wiedział czemu,
ale wydało mu się to bardzo naturalne.
-Dzięki- powiedziała z uśmiechem.
-Nie ma sprawy.
-Chyba nigdy nie byliśmy tak blisko…
-Chyba nie- chłopak się zaśmiał- I wiedz, że jeśli ktoś nas
przyłapie, to się wszystkiego wyprę.
-No wiesz co?!- dała mu kuksańca w bok- Co ty tu w ogóle
robisz?
-Rozmyślam… nad egzystencją mojego zasranego życia- odparł.
-Cóż… To głębokie- odpowiedziała trochę zaskoczona, a on
ponownie się zaśmiał.
-A ciebie co tu sprowadza?
-Chyba to samo… Muszę przemyśleć parę spraw- odrzekła
smutno.
-Chodzi o Deana?
-Tak… Ja chyba już nie chcę się z nim spotykać…
-Skrzywdził cię?- chłopak popatrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami.
-Nie, skąd- odparła natychmiast- Po prostu, chyba… My… Chyba
nie żywimy do siebie takiego uczucia, o jakim o tej pory myślałam…
-Coś o tym wiem- mruknął.
-Wiesz- puściła tą uwagę mimo uszu- Chodzi mi o to, że
naprawdę go lubię i z pewnością nie chciałabym go zranić, ale… To nie jest TO.
-Rozumiem, więc co masz zamiar zrobić?
-Nie mam pojęcia…
-Dam ci dobrą radę, jako twój starszy brat- Ginny prychnęła-
Nie ciągnij tego. Jeżeli wiesz, że go nie kochasz, to musisz być z nim szczera,
bo im dłużej będziesz to ciągnąć, tym gorzej na tym wyjdziesz.
Rudowłosa
popatrzyła na niego. Już chciała cisnąć jakąś kąśliwą uwagę na temat jego
związku, ale się powstrzymała. To co mówił było prawdą i nie chciała popełniać
jego błędów, dlatego pocałowała go w policzek i szepnęła „dziękuję”.
Potem
oboje wstali i udali się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.
*
Hermiona
wciąż nie miała siły iść do swojego dormitorium, ciągle stosowała taktykę „zaczekaj
aż Lavender pójdzie spać”, co nieraz okazywało się trudne i dziewczyna szła do
sypialni, w której następnego dnia dowiadywała się, że blondynka wróciła,
powiedzmy, o 4, bo łaziła gdzieś z Ronem! Dzielenie pokoju z dziewczyną byłego było naprawdę uciążliwe!
Oczywiście,
jak zwykle o tej porze, nie była już w stanie się na niczym skupić i odłożyła
na bok książkę. Ponownie napadły na nią wspomnienia i, mimo że starała się z
całej siły „zamknąć” przed nimi mózg, nacierały z taką mocą, że w końcu musiała
się poddać, a jej oczom ukazał się jeden z sierpniowych poranków:
„Była chyba 11, a słońce świeciło mocno. Zdecydowanie lato tego roku w
Anglii było bardzo upalne, co sprawiało wszystkim przyjemność. W kraju, w
którym króluje deszcz i burza, tego typu odmiana była bardzo przyjemna.
Dwoje nastolatków szło przez
pola nad jezioro, co ostatnimi czasy czynili codziennie. Śmiali się do rozpuku,
tak, że bolały ich brzuchy i brakowało tchu. W tym momencie zbawieniem było
kompletne odizolowanie od miasta i tym samym od sąsiadów, którzy z pewnością
stwierdziliby, że są jakimiś wariatami.
Kiedy dotarli wreszcie nad staw
rozłożyli sobie koc i szybko się na niego rzucili, wciąż nie mogąc powstrzymać
śmiechu.
-Tylko mi nie mów, że
Percy nie zauważył?- powiedziała dziewczyna, ocierając łzy.
-A jakże, zorientował
się dopiero wtedy, gdy zszedł na rodzinną kolację, a ciotka Muriel upuściła na
jego widok filiżankę z kawą, która niefortunnie wylała się na głowę Ginny.
Dziewczyna wydała z siebie
odgłos przypominający pisk i ponownie ryknęła śmiechem, a chłopak jej zawtórował.
Nie mogli się opanować przez dobre kilka minut.
Kiedy wreszcie się uspokoili położyli
się do siebie przodem i wpatrywali się nawzajem w swoje twarze, ciągle się
uśmiechając. Chłopak dotknął policzka dziewczyny, a ona delikatnie zadrżała.
Rudzielec przejechał palcem po zarysie jej szczęki, brody, ust… Po chwili
przybliżył się i subtelnie je musnął. Brązowowłosa uśmiechnęła się jeszcze
szerzej. Było jej niesamowicie dobrze i pragnęła, aby ta chwila trwała
wiecznie. Teraz Ron pocałował ją w szyje, a ona poczuła, że chce więcej.
Chłopak, jakby czytając jej w myślach powtórzył czynność ponownie, i jeszcze
raz, znowu… Myślała, że umrze z rozkoszy. Dotknęła jego klatki piersiowej.
Poczuła jak jego mięśnie się napinają. Ściągnęła mu koszulkę. Jej oczom ukazał
się jego bardzo dobrze zbudowany tors. Gładziła go, nie mogąc się nadziwić ile
chłopak musiał pracować, żeby wyrobić sobie taką sylwetkę, podczas gdy on
ciągle pieścił jej szyję. Po chwili jej bluzka też wylądowała na trawie, a ona
została w samej górze od kostiumu. Teraz Ron całował także jej brzuch i dekolt,
a ona przeczesywała jego ogniste włosy. Trwali tak, nie wydając z siebie ani
jednego dźwięku, odkrywając nowe doznania. W pewnym momencie chłopak dotknął
jej uda i przejechał dłonią aż do pośladka. Myślała, że krzyknie z rozkoszy.
Niestety w jej głowie zapaliła się czerwona lampka, alarmująca, że za chwilę to
wszystko może przybrać niezamierzony kierunek.
-Ron…- wyszeptała, choć
zrobiła to z trudem, bo on wciąż składał pocałunki na jej ciele- Nie… My… Nie
możemy…
Rudzielec odsunął się od niej o
kilka centymetrów. Oddychał równie ciężko co ona. Po chwili opadł na koc obok niej.
-Nie gniewaj się-
dziewczyna zaczęła się szybko tłumaczyć- Wiesz, że cię kocham i to… to było niesamowite,
ale jeszcze nie czas, żebyśmy…
-Wiem, Hermiono.
Przepraszam.
Uśmiechnął się do niej lekko, a
ona odpowiedziała tym samym. Miała jednak wrażenie, że chłopak ma jej za złe,
że przerwała tą niezwykle intymną chwilę.
-Ron- zaczęła
ponownie- Wierzę, że nadejdzie moment, kiedy nie będziemy musieli się
powstrzymywać, ale teraz mamy 16 lat i nie jesteśmy na to gotowi, po prostu
musimy chwilę zaczekać, poza tym szczytem nieodpowiedzialności byłoby, gdybyśmy…
-Oj, przymknij się!
Chłopak zamknął jej usta
pocałunkiem. Nie był on delikatny, ale też nie przesadnie namiętny. Po chwili
odsunął się, po czym roześmiał na widok jej oburzonej miny.
-Hermiono, ja po
prostu uważam, że masz rację. Całkowicie się z tobą zgadzam. Nie zaszkodzi nam,
jak trochę poczekamy.
Dziewczyna rozpromieniła się. Zdjęli
z siebie resztę garderoby i razem wskoczyli do jeziora.”
-Hermiono!
Wszystko w porządku?
-Tak, po prostu się zamyśliłam- odparła automatycznie, ale
chwilę później na jej twarzy wyraźne było zdziwienie.
Na
fotelu przed nią siedział Harry, przypatrując się jej uważnie. Widać, że był
trochę podenerwowany i jakby zawstydzony. Co jakiś czas marszczył brwi i
gwałtownie przeczesywał włosy.
-Posłuchaj- zaczął niepewnie- Powinienem cię przeprosić, bo…
-Nie, Harry…
-Nie przerywaj mi!- powiedział trochę głośniej- Nie
powinienem ci mówić jak powinnaś postępować. To twoje życie. Wiedz, że nie
pochwalam tego, co zrobiłaś i sądzę, że powinnaś przemyśleć to, co ci wczoraj
powiedziałem, niemniej nie mogę ci robić wyrzutów.
Było
już późno, w pokoju zostali tylko oni. Hermiona powinna poczuć ulgę, ale tak się
jednak nie stało, bo wszystko co powiedział jej Potter było pozbawione
jakichkolwiek emocji i nie wiedziała, czy rzeczywiście się już na nią nie
gniewa.
-Czyli już nie jesteś zły?- spytała nieśmiało.
-Nie miałem prawa być o to zły, to tylko i wyłącznie twoja
decyzja.
-Harry, proszę-jęknęła.
Chłopak
westchnął głęboko i ponownie przeczesał ręką włosy. Nie chciał okazywać jej
jakichkolwiek uczuć, ale nie mógł się zachowywać jak jakiś bezduszny potwór.
-Posłuchaj mnie- zaczął, tym razem inaczej- Jestem wściekły
i uważam, że popełniasz jeden z najgorszych błędów w twoim życiu, ale to twoje
życie i ja naprawdę nie mogę ci nic rozkazać. Moim zadaniem jest ochrona i
wsparcie.
-Dziękuję.
Dziewczyna
dotknęła jego ręki, a on się uśmiechnął. Cieszył się, że miał tą rozmowę już za
sobą. Ona też była z tego powodu szczęśliwa.
-Kocham cię- powiedział po chwili.
-Ja ciebie też- po tych słowach rzuciła się mu na szyję.
Zastygli
tak przez moment, dziękując, za tą braterską przyjaźń, która zawsze dawała im
nadzieję na lepsze dni i sprawiała, że stawali się silniejsi.
-Idziemy spać- powiedział Harry i wstał z fotela, ale ona
się nie ruszyła.
-Lavender wróciła ze dwie godziny temu- dodał.
Hermiona
uśmiechnęła się i też się podniosła. Oboje podążyli do wejść do dormitoriów.
Dziewczyna pocałowała czarnowłosego w policzek i każde z nich udało się w swoją
stronę. Hermiona po raz pierwszy od dawna wróciła do sypialni zadowolona, a i
Harry’emu bardzo ulżyło, że się pogodzili.
*
Dobra, zacznę od początku.Wiem, że rozdział nie jest idealny, bo to tylko przejściówka.
A więc wracam! Spytacie pewnie, po co napisałam, że zawieszam bloga, skoro nie było mnie tylko jakieś 3 tygodnie. Chodziło mi o to, że nie chciałam czuć presji, że muszę coś szybko napisać, bo z doświadczenia wiem, że wtedy przychodzi blokada twórcza. Poza tym parę dni temu wróciłam z Zakopanego i nie wiem czy to tam coś mnie natchnęło, ale dzisiaj otworzyłam rozdział i po prostu zaczęłam pisać.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, które zostawiliście pod ostatnim postem, naprawdę mnie wzmocniły. Cieszę się, że jesteście i mam dla kogo pisać! Dlatego ten rozdział jest dedykowany właśnie Wam, kochani czytelnicy! <3 <3 <3
A teraz przejdźmy do rzeczy. Wspomnienie Hermiony. Zrobiłam to ze względu na wasze prośby o więcej romione i możliwe, że trochę przesadziłam, ale ostatnio naczytałam się dużo romansów, swoją drogą, miłośnikom tego typu scen polecam bardzo serię o Strażnikach Nocy Rachel Hawthorne i "Dziewczyny z Hex Hall" Rachel Hawkins, powiedzmy, że nie są to ambitne lektury, ale mają duuuuużo romantycznych scen. Poza tym, tak ogólnie, ja jestem zachwycona trylogią o Igrzyskach Śmierci Suzane Collins i Trylogią Czasu Kristen Gier (wybaczcie, że odbiegam od tematu.
Jeny, nie macie pojęcia, jak bardzo się cieszę, że mogę "odwiesić" bloga :D Dziękuję Wam jeszcze raz, zapraszam do czytania i przepraszam, że się tak rozpisałam :P