tag:blogger.com,1999:blog-88506065271326532092024-03-13T15:14:40.165+01:00„Miłość kpi sobie z rozsądku. W tym jej urok i piękno” A. SapkowskiAngie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.comBlogger44125tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-1603710580823011552018-06-09T20:39:00.002+02:002018-06-09T20:39:23.911+02:0034. Kiedy wszystko zaczyna się układać...<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Fajnie, że wpadłeś – powiedział Ron, szczerząc do niego zęby.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Harry zamrugał i
rozejrzał się. No tak, był w skrzydle szpitalnym. Za oknami na ciemnoniebieskie
niebo wpełzła już purpura. Mecz musiał się skończyć wiele godzin temu… i wiele
godzin temu stracił szansę dopadnięcia Malfoya. Głowa mu dziwnie ciążyła, podniósł
rękę i poczuł, że ma na niej turban z bandaży.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Co się stało?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Pęknięcie czaszki – odpowiedziała pani Pomfrey, podchodząc do jego
łóżka i popychając go na poduszki. – Żadne zmartwienie, od razu to
zlikwidowałam, ale zostaniesz tu do rana. Przez kilka godzin nie wolno ci się
nadwyrężać.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Nie chcę zostać tu na noc! – krzyknął ze złością Harry, siadając i
odrzucając koce. – Chcę odnaleźć McLaggena i zabić go.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Obawiam się, że to podpada pod kategorię „nadwyrężeń” – oświadczyła
pani Pomfrey, wpychając go stanowczo do łóżka i grożąc mu różdżką. – Zostaniesz
tu, dopóki cię nie zwolnię, Potter, chyba, że chcesz, żebym wezwała dyrektora.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I żwawym krokiem
odeszła do swojego gabinetu, a Harry opadł z powrotem na poduszki, dygocząc ze
złości.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Wiesz, ile przegraliśmy? – zapytał Rona przez zaciśnięte zęby.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-No, wiem – odrzekł Ron takim tonem, jakby się usprawiedliwiał. –
Końcowy wynik to trzysta dwadzieścia do sześćdziesięciu. <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Wspaniale. – oburzył się Harry (…)<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">-Ginny wpadła tu, jak byłeś nieprzytomny – powiedział po długiej
przerwie [Ron] i wyobraźnia Harry’ego pomknęła jak szalona, ukazując mu scenę,
w której Ginny, szlochając nad jego nieruchomym ciałem, wyznaje, że się w nim
zakochała, a Ron udziela im swego błogosławieństwa… <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
-Mówiła, że musi coś jeszcze załatwić, ale postara się
jeszcze dzisiaj do nas wpaść – kontynuował rudzielec, bacznie obserwując
przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal">
-Aha, to dobrze – odparł Potter, siląc się na obojętność.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślę, że przyszła tu głównie do Ciebie… </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Harry
nie zdążył odpowiedzieć, bo do Sali wpadła burza brązowych loków. Usiadła na
krześle między ich łóżkami i, po posłaniu uśmiechu Weasley’owi, wlepiła wzrok w
drugiego z chłopaków.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Strasznie boli mnie głowa, ale to nic dziwnego, skoro…</div>
<div class="MsoNormal">
-Pękła Ci czaszka – dokończyła za niego Hermiona –
Rozmawiałam z panią Pomfrey. Wyglądało to nieciekawie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Domyślam się. Szkoda, że wtedy go nie zabiłeś tego palanta,
Ron – zdenerwował się czarnowłosy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też żałuję – odparł rudzielec, przyglądając się
Hermionie, która ze wstydem patrzyła w posadzkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Najważniejsze, że nikomu się nic nie stało – przebąknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Szkoda, że McLaggenowi się nic nie stało… Jeszcze… <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- warknął Potter, a rudzielec nie wytrzymał i
się roześmiał.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Harry
po chwili się rozluźnił i również wybuchnął śmiechem, po chwili dołączył do niego
Rona, a na końcu skapitulowała Hermiona. Jak to dobrze, że znowu byli we troje
i cieszyli się spędzaniem wspólnie czasu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, będę musiała zaraz iść – szepnęła w obojczyk chłopaka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dochodziła
22 i kończyła się pora odwiedzin. Harry już dawno zasnął, a przynajmniej takie
sprawiał wrażenie. Nic dziwnego, że był zmęczony, uderzenie w głowę zawsze
zaburza zdrowie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bardzo nie chcę – odparł rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przytulał
mocno dziewczynę do siebie. Już był w stanie normalnie ruszać rękoma, tak samo
siadać, wstawanie też nie było dużym problemem. W zasadzie, czuł się już dobrze
i bardzo chciał wreszcie wyjść ze szpitala. Miał dosyć tego uziemienia. Tylko
wszyscy się bali go wypuszczać, bo były takie momenty, że walczył o życie –
woleli zatrzymać go jeszcze na obserwacji i wypuścić dopiero z pewnością, że
całkowicie wyzdrowiał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też, kochanie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ponieważ
Hermiona bywała w skrzydle szpitalnym non-stop i bardzo często spędzali z Ronem
czas obejmując się na jego łóżku, doszła do wniosku, że pani Pomfrey musiała zauważyć,
że się tak… spoufalają. Nigdy jednak nie zwróciła im na to uwagi. Może była dla
nich wyrozumiała, bo trochę lepiej poznała brązowowłosą, albo wiedziała, że
chłopak miał naprawdę duże szczęście, że przeżył, a może wzruszała ją ta
młodzieńcza miłość… W każdym razie, mimo że pielęgniarka przymykała oko na ich
poczynania, rozpoczęcia i zakończenia godzin odwiedzin pilnowała bardzo
rygorystycznie, a dziewczyna nie chciała zaleźć jej za skórę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham Cię, Ron – próbowała wyswobodzić się z jego uścisku,
ale trzymał ją mocno.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze chwilkę – poprosił.</div>
<div class="MsoNormal">
-Już nie ma czasu…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rudzielec
westchnął i rozluźnił uścisk. Pocałował ją. Bardzo namiętnie. Odleciały od niej
wszystkie racjonalne myśli. Była tylko ona i on. Chciała, żeby ta chwila trwała
do końca życia. Ron dotknął językiem jej języka i zaczęły wirować w szalonym
tańcu. Myślała, że zaraz oszaleje!</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Lecz on
zakończył tę czynność tak szybko, jak ją rozpoczął i puścił ją, żeby mogła
wrócić do Wieży Gryffindoru. Hermiona, z nieobecną miną i potarganymi włosami,
zaczęła się zbierać do wyjścia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też Cię kocham – rzucił za nią Weasley – Najbardziej na
świecie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczyna
uśmiechnęła się, po czym opuściła skrzydło szpitalne dokładnie w chwili, gdy na
zegarze wybiła 22.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Co za nienormalny wariat! – krzyknęła z wściekłością Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Cała
drużyna Quiditcha, poza osobami, które przebywały w szpitalu, a z każdym meczem
było ich coraz więcej, siedziała w Pokoju Wspólnym i lizała rany po przegranej.
Razem było im raźniej, niż gdyby każdy rozpamiętywał porażkę w samotności.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mieliście rację, Ginny – odezwała się Demelza – Trzeba było
wziąć kogoś innego. Tyko skąd mieliśmy wiedzieć, że on jest taki nieobliczalny…</div>
<div class="MsoNormal">
-To wina nas wszystkich, Demelzo – odparła rudowłosa –
Podjęliśmy wspólną decyzję.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Weasleyówna
nie mogła sobie tego wybaczyć. Oni z Harrym wiedzieli, jak bardzo ten człowiek
jest nieobliczalny, ale dali się zwieść. Hermiona bardzo nie chciała, żeby
mówić komuś o jej sytuacji z balu, ale mogli po prostu postawić na swoim –
znaleźć innego bramkarza. A teraz, przez tego matoła, Potter leżał w szpitalu.
Dobrze, że nic gorszego się mu nie stało.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ginny
przypomniała sobie z przerażeniem jak zobaczyła kątem oka Harry’ego, a potem
usłyszała świst i huk, jaki wydaje ciało, które spadło na ziemię. Na chwilę
wszystko zamarło. Sędzia przerwał grę. Dziewczyna jako pierwsza podleciała do
ukochanego, lecz szybko odgonili ją nauczyciele. Potem nie mogła się skupić na
grze – zresztą jak cała drużyna. No i nie mieli szukającego. Stąd ta sromotna
porażka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Członkowie
drużyny powoli zaczęli się udawać do swoich dormitoriów. To był bardzo ciężki
dzień dla wszystkich. Byli zmęczeni zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Każdy
chciał jak najszybciej zapomnieć o tym koszmarnym meczu. W salonie została
tylko ona i Dean i kilku czwartoklasistów, grających w Eksplodującego Durnia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Idziemy spać? – zagadnął ją Dean.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba tak – odparła – Nie mogę uwierzyć w to, co się stało…</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, kochanie – objął ją ramieniem – Ja też, to był bardzo
ciężki mecz.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Była
koszmarnie zmęczona. W głowie kłębiły się jej tysiące myśli. Czuła się bardzo
źle, siedząc tu z Deanem i odpoczywając po meczu, podczas gdy Harry leżał w
szpitalu. Miała wrażenie, że go zdradza. Ale to było niedorzeczne! Dean był
oficjalnie jej chłopakiem. Już od ośmiu miesięcy. To każde zbliżenie do Pottera
było zdradą Thomasa. Musiała wreszcie zakończyć tę chorą sytuację!</div>
<div class="MsoNormal">
-Dean?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz – wzięła głęboki oddech – Myślałam ostatnio o nas…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czułem, że ta chwila nadejdzie – odparł ze smutnym uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal">
-Też widzisz, że nie jesteśmy w stanie się dogadać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Widzę, że się ode mnie oddalasz, Gin – popatrzył jej prosto
w oczy – Że prawie nie spędzamy razem czasu…</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem – przyznała – To moja wina. Ostatnio poświęcałam uwagę
głównie Ronowi i Hermionie. Tylko to nie wszystko…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ostatnio każda nasza rozmowa, jak już rozmawiamy, kończy
się awanturą – zrobiła pauzę – Mam wrażenie, że z każdym dniem jest między nami
więcej różnic niż podobieństw…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, to prawda – westchnął – Ale jestem w stanie o to
zawalczyć, jeśli Ty chcesz…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Dean – odparła – Nie chcę… Jesteś dla mnie bardzo
ważny i spędziłam z Tobą wiele dobrych chwil, ale nie czuję do Ciebie tego, co
chciałam czuć…</div>
<div class="MsoNormal">
-Rozumiem – w jego oczach zaszkliły się łzy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przytulił
ją mocno, życzył szczęścia i poszedł do swojego dormitorium, zostawiając ją
samą, powstrzymującą atak płaczu. To nie tak, że bardzo ją to zasmuciło –
wiedziała, że kiedyś będzie musiała to zrobić. Przygniótł ją nadmiar emocji,
smutne oczy Deana… Ale z drugiej strony, wreszcie poczuła się wolna.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dochodziła
północ. Harry nie mógł spać. Nic dziwnego, skoro przespał pół dnia. Dodatkowo
był tak rozemocjonowany, że musiałby wziąć jakieś środki na uspokojenie, żeby
zasnąć. Dlaczego pozwolił temu idiocie grać?! Mógł podjąć inną decyzję… Miał
świadomość, do czego ten człowiek jest zdolny. Dał się omamić. Czuł się winny
tej przegranej. Był rozkojarzony rozmową z Malfoyem i<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>śledzeniem go.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poza
tym, było mu bardzo przykro, że nie zobaczył się z Ginny po meczu. Trochę
liczył na to, że… Właściwie na co liczył? Na to, że będzie się nad nim użalać?
Czy że rzuci mu się w ramiona, bo zleciał z miotły? Przecież sam jej zabronił
tego robić. To była głupia decyzja. Rozsądna, ale głupia. Za dużo czasu spędzał
z Hermioną i zaczynał myśleć jak ona. A on wcale nie chciał, żeby Weasleyówna
się z nim spotykała, właśnie bardzo pragnął ją zobaczyć i przytulić, może nawet
pocałować. Ta „rozsądna decyzja” wcale nie sprawiała, że był szczęśliwy!</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nagle
usłyszał skrzypienie drzwi. W mgnieniu oka założył okulary i złapał różdżkę.
Uniósł się lekko i wycelował patyk w stronę źródła hałasu. Zobaczył cień za
drzwiami. Przełknął ślinę. Kto mógłby chodzić o tej porze po skrzydle
szpitalnym? Klamka zaczęła się uginać…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Już
miał rzucić zaklęcie, kiedy za oświetloną różdżką zobaczył gęste rude włosy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny?! – zdumiał się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cicho bądź! – warknęła dziewczyna –<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> Silencio</i> – rzuciła w kierunku drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak Ci się udało tu dostać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Panie Pomfrey jest w swoim gabinecie, myślę, że już śpi. A
otwarcie drzwi za pomocą zaklęcia nie jest zbyt trudne – zrobiła pauzę i
wskazała na Rona – A co z nim?</div>
<div class="MsoNormal">
-Rona nie znasz? – zażartował Harry – Jego nic nie obudzi,
możesz być spokojna. Siadaj – wskazał jej krzesło koło łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze – dziewczyna zarumieniła się – Jak się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Trochę boli mnie głowa, poza tym, po staremu – wyszczerzył
się do niej – Myślałem, że przyjdziesz wcześniej…</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz… - zaczęła nieśmiało – Ja byłam tu, ale spałeś… A
potem siedzieliśmy z resztą w Pokoju Wspólnym i zapijaliśmy smutki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Niedobrze, że mnie z Wami nie było – zasmucił się Potter –
Co ze mnie za kapitan, który świętuje tylko sukcesy, a jak jest porażka, to
znika?</div>
<div class="MsoNormal">
-Co Ty gadasz za głupoty, Harry? Oberwałeś pałką. W głowę.
Leżysz w szpitalu – wycedziła – Naprawdę nikt nie miał Ci za złe, że Cię z nami
nie było.</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze, skoro tak twierdzisz…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zapadła
między nimi cisza. Przez chwilę po prostu patrzyli się na siebie. I Harry znowu
sobie przypomniał o swojej „rozsądnej decyzji”… Ale tak niewyobrażalnie się
cieszył, że rudowłosa do niego przyszła, że zepchnął te myśli gdzieś w głąb
swojej świadomości. Dobrze, że nie zawsze słuchała tego, o co ją prosił. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, Harry – w końcu zebrała się na odwagę – Rozmawiałam
dziś z Deanem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ro- ro- rozmawiałaś… Co?! – był w tak dużym szoku, że nie
potrafił się wysłowić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak – kontynuowała – I… I to koniec. Rozstaliśmy się. Bez
żadnych kłótni, na spokojnie…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez
moment Potter nie mógł nic powiedzieć. Nie sądził, że to stanie się tak szybko.
To był najszczęśliwszy moment w jego życiu! I mimo porażki, mimo zła, które
panoszyło się na świecie i które właśnie on, Harry Potter, musiał pokonać, w
tej konkretnej chwili był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie mógł
wytrzymać i zaczął się śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ciii – syknęła na niego Ginny, która patrzyła na niego z
mieszaniną zdziwienia i rozbawienia, kiedy Ron przewracał się z boku na bok.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy to znaczy – nie mógł ukryć uśmiechu, który wpełzał mu
na twarz – Czy to znaczy, że teraz my… Wreszcie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, Harry – uśmiechnęła się do niego słodko.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po
prostu się na siebie patrzyli i uśmiechali się. Nie mogli oderwać od siebie oczu.
W końcu rudowłosa nie wytrzymała. Pochyliła się nad chłopakiem i pocałowała go.
Westchnął, kiedy oderwała swoje usta od jego ust. Tak bardzo pragnął tej
chwili. Zdrową ręką przyciągnął ją do siebie i wpił się w jej wargi. Namiętnie,
może nawet łapczywie. Zamruczała. Pozwolili by ich spragnione usta i języki
wreszcie do siebie przywarły. I trwali tak, trwali… W nieskończoność.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I przez
cały ten czas, on, Harry Potter, i ona, Ginerva Weasley, zdawali się być
jedynymi i najszczęśliwszymi ludźmi na całym świecie.</div>
<b><div style="text-align: center;">
<b><i>*</i></b></div>
</b><br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>Wiem, że rozdział miał być wcześniej. Biję się w pierś! Bardzo dużo u mnie ostatnio się dzieje i po prostu się nie wyrabiam. Będę wstawiała notki najczęściej, jak będę w stanie, obiecuję! Następna najwcześniej w lipcu.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Przepraszam również za to, że nie odpowiadam na komentarze. Teraz wrócił mi internet na stałe, więc postaram się jak najczęściej i najwięcej odpisywać :)</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam i życzę jak najwięcej odpoczynku na te ciepłe dni ;)</i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-83616651951573147472018-04-25T10:59:00.001+02:002018-04-25T10:59:50.022+02:0033. Małymi krokami<br />
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: red;"> </span></b>Leżenie
w szpitalu było bardzo nudne. Zwłaszcza, od kiedy miał już siłę, żeby nie spać
około dziesięciu, dwunastu godzin na dobę, a wciąż siadanie, a tym bardziej
wstawanie, było dla niego problemem. Przyjaciele odwiedzali go dosyć często, ale
nie mogli przy nim przesiadywać całymi dniami, co doskonale rozumiał. Zbliżał
się mecz Quiditcha, więc Harry’ego i Ginny widywał coraz rzadziej. Raz na
tydzień wpadali jego rodzice, czasami przychodził ktoś inny. No i oczywiście
była Hermiona…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ona – na
całe szczęście – przychodziła codziennie. Co prawda, zaczynała mieć głupie
pomysły, w stylu nadrabianie z nim zaległości w nauce, a Ron w żaden sposób nie
był w stanie jej tego wyperswadować, argumentując, że jeszcze nie jest z nim do
końca w porządku, a w ogóle, to wszyscy nauczyciele powinni skakać z radości,
że przeżył, a nie męczyć go nauką. Czasem sama odrabiała przy nim lekcje, bo od
kiedy jego stan się polepszał, nikt nie chciał jej dawać taryfy ulgowej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nawet,
mimo tych wszystkich zastrzeżeń, obecność dziewczyny była dla niego zbawienna. Bardzo
potrzebował teraz towarzystwa, zwłaszcza jej towarzystwa. Uczyli się siebie
od<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nowa. Prowadzili długie rozmowy, dużo
żartowali i się śmiali, trochę wspominali wakacje w Norze – zupełnie, jakby
cofnęli się w czasie do sierpnia, kiedy dopiero próbowali „być parą”. To był
bardzo dobry czas i miła odmiana, po trzech miesiącach ciągłego płaczu, kłótni,
nieodzywania się do siebie...</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wybiła
15, a do Skrzydła Szpitalnego wkroczyła postać, w zasadzie było widać tylko
włosy, bo reszta zniknęła za stertą książek. Ron jęknął w duchu. Czego innego
mógł się po niej spodziewać? Nawet pani Pomfrey stwierdziła, że dyskusje z nią
są bez sensu, więc już nie zwracała uwagi na to, ile rzeczy przynosiła ze sobą<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- w zasadzie, to w ogóle nie zwracała na nią
uwagi, bo Hermiona była od kilku tygodni stałym bywalcem szpitala.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Ron – powiedziała wesoło, odkładając książki na
etażerce.</div>
<div class="MsoNormal">
-Po co nam tego aż tyle? – jęknął rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
-Większość jest tylko dla mnie, nie martw się – odparła z
uśmiechem, po czym wzięła pergamin i zaczęła coś na nim skrobać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono?</div>
<div class="MsoNormal">
-To tylko krótka notatka na Runy, szybko ją zrobię i zajmę
się Tobą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Brzmi kusząco – wyszczerzył się chłopak, a ona przewróciła
oczami – Ale nie o to mi chodzi. Wiesz, że nie musisz tu przychodzić
codziennie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to? – spojrzała na niego – Masz mnie już dosyć, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie, to nie tak! – zaczerwienił się po same końcówki
uszu – Chodzi mi o to, że mam wyrzuty sumienia, że cały czas tu siedzisz.
Wygodniej byłoby Ci odrabiać lekcje czy uczyć się bibliotece albo w Pokoju
Wspólnym. Już nie mówiąc o tym, że NIGDY nie odpoczywasz!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie martw się, Ron – uśmiechnęła się lekko – Spotkanie z
Tobą, to dla mnie odpoczynek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma żadnego „ale”, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wcale nie chcę… Już nigdy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Patrzyli
się sobie w oczy. Żadne z nich nie zniosłoby więcej rozstania. Po tym
wszystkim, byli pewni swoich uczyć, jak nigdy. Wiedzieli, że nie potrafią i nie
chcą bez siebie żyć. Rudzielec z trudem wyciągnął rękę, a ona szybko ją
złapała. </div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham Cię, Hermiono – powiedział cicho, pierwszy raz, od
kiedy się pogodzili.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ja Ciebie, Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczyna
odłożyła pergamin a szafkę nocną i – korzystając z tego, że pielęgniarka jest
czymś zajęta – wgramoliła się na łóżko i przytuliła do chłopaka. To było takie
przyjemne! Od tak dawna nie byli blisko. Przytulanie go i bycie przytulaną
przez niego było najcudowniejszym uczuciem na świecie! W jego ramionach, nawet
teraz, gdy był tak osłabiony, czuła się bezpiecznie. Czuła całym swoim ciałem
jego ciepło, jego oddech na szyi, jego zapach – pachniał świeżo skoszoną trawą.
Po tak długim czasie rozłąki, nie wierzyła w swoje szczęście – w to, że się
pogodzili i, przede wszystkim, w to, że Ron wyzdrowieje.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podniosła
delikatnie głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. On też poruszył głową, żeby na nią popatrzeć.
Widziała grymas bólu na jego twarzy, który towarzyszył każdemu ruchowi.
Pogładziła go delikatnie po policzku, a on zmrużył oczy z rozkoszy. Potem go
pocałowała, bardzo subtelnie. Lecz on nie pozwolił się jej odsunąć, tylko wpił
się w jej usta. Dziewczyna jęknęła. Nie całowali się tak od… bardzo dawna. Ich
języki zaczęły wirować w szalonym tempie, a oddechy przyspieszyły. Co jakiś
czas było słychać rozkoszne pomruki.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wtedy
usłyszeli kroki tuż przy wejściu do sali. Hermiona błyskawicznie wróciła na
swoje krzesło, na co Ron wydał siebie jęk zawodu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pani Pomfrey może zaraz tu przyjść – szepnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ja chcę więcej – marudził – Bardzo się za tym
stęskniłem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też, Ronaldzie, ale chwilowo musimy się z tym wstrzymać
– powiedziała stanowczo – A teraz zabierzemy się za Zielarstwo.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Było
około 19. Za oknami panował zmrok, a salę oświetlało kilka świec. Brązowowłosa
dziewczyna czytała opasłą książkę, a rudowłosy chłopak, ponieważ strasznie się
nudził, starał się jej przeszkodzić – a to coś do niej mówił, czasem próbował
wstać, na co ona momentalnie się odrywała od lektury i stanowczo zabraniała mu
się ruszać, czasem wypuszczał ze swojej różdżki różowe bąbelki w jej kierunku,
a także muskał delikatnie jej dłoń. W każdym razie, niespecjalnie dobrze się
bawił, ale nudzenie się w jej obecności było dużo lepsze niż nudzenie się
samotnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-O, Harry – wykrzyknął Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czarnowłosy
wyszczerzył się do przyjaciela. Natomiast Hermiona zniesmaczona zamknęła
książkę, bo wiedziała, że przy tych dwóch nie uda jej się w spokoju czytać.
Potter podszedł i uścisnął przyjacielowi rękę, a rudzielec, choć bardzo słabo,
odpowiedział, po czym pocałował brązowowłosą w czubek głowy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, że dopiero teraz, ale był trening, a potem
miałem lekcję z Dumbledorem.</div>
<div class="MsoNormal">
-O! – wykrzyknęła dziewczyna – I czego się dowiedziałeś?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przyjaciel
opowiedział im o wszystkim. Przez te zawirowania między Ronem i Hermioną bardzo
dawno o tym nie rozmawiali, więc chłopak streścił im kilka ostatnich spotkań z
dyrektorem. Później wspólnie zastanawiali się, co można zrobić, żeby wyciągnąć
ze Slughorna prawdziwe wspomnienie o Tomie Riddle’u. Starali się mówić cicho,
żeby nikt niepożądany nie usłyszał ich rozmowy. Czuli się jak za dawnych
czasów, kiedy we trójkę rozwiązywali wszystkie problemy, zagadki. Razem ważyli
pierwszy eliksir wieloskokowy, cofali się w czasie, uczyli się zaklęć – jednym
słowem: pakowali się w kłopoty. Zarówno Ron, jak i Hermiona czuli wyrzuty
sumienia, że przez ostatni kwartał zostawili Pottera ze swoimi problemami. Za
to on był dla nic przez ten czas ogromnym wsparciem.</div>
<div class="MsoNormal">
-A jak przed jutrzejszym meczem? – zagadnął Weasley, gdy
wyczerpali poprzedni temat.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bywało lepiej – westchnął czarnowłosy – Mamy okrojony
skład: Ty jesteś tutaj, a Katie jest w Mungu… I nie wiadomo kiedy wróci… - „I
czy wróci” pomyśleli wszyscy.</div>
<div class="MsoNormal">
-To kto będzie grał?</div>
<div class="MsoNormal">
-No ja jako szukający, Ginny, Demelza i Dean jako ścigający,
Wilde i Peaks standardowo, a obrońcą… - przełknął ślinę – …będzie McLaggen.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?! – wykrzyknęli chórem Ron i Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak mogłeś mu na to pozwolić?! – denerwował się rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja…</div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież to jest skończony… skończona świnia! On skrzywdził
Hermionę! – dziewczyna spuściła wzrok na podłogę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ten człowiek jest nieobliczalny! Powinien zostać wydalony
ze szkoły, a nie Ty mu jeszcze dajesz grać!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale to nie była jego decyzja!</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usłyszeli
dziewczęcy głos, a do pomieszczenia wkroczyła rudowłosa dziewczyna. Potter
przełknął ślinę, co nie uszło uwadze Hermiony. Ginny najpierw uściskała brata,
potem Hermionę, a na koniec – po krótkim zawahaniu – pocałowała Harry’ego w
policzek, a jego przeszedł dreszcz. Ron i jego dziewczyna wymienili zdziwione
spojrzenia.</div>
<div class="MsoNormal">
-To czyja to była niby decyzja, Gin?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nasza – powiedziała, podsuwając sobie krzesło – W sensie,
całej drużyny. Kiedy zastanawialiśmy się jaki skład wystawić, Harry nie chciał
pozwolić grać Cormacowi. Zresztą ja też nie. Ale reszta się z tym nie zgadzała.
Nie rozumieli dlaczego, skoro mamy rezerwowego obrońcę, który jako tako zna
naszą taktykę, mamy szukać kogoś zupełnie nowego. W końcu przyznaliśmy im
rację.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z McLaggenem gra się koszmarnie – żalił się Potter, co
poprawiło trochę humor Ronowi – Ale gdybyśmy wzięli kogoś zupełnie zielonego,
to byłoby o wiele gorzej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Podjęliście słuszną decyzję – szepnęła Hermiona, po długim
milczeniu.</div>
<div class="MsoNormal">
-A jak Ty się czujesz, Ron? – zmieniła temat Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bywało gorzej – chciał zademonstrować, że lepiej mu idzie
wstawanie, ale nie miał jeszcze wystarczająco siły – No cóż… Z każdym dniem
jest podobno lepiej. Na szczęście, mam dobrą opiekę i miłe towarzystwo –
spojrzał czule na Hermionę.</div>
<div class="MsoNormal">
-To miła odmiana, że już się do siebie odzywacie –
uśmiechnął się czarnowłosy.</div>
<div class="MsoNormal">
-I że się nie kłócicie – dodała Weasleyówna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dla nas też, uwierzcie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez
jakiś czas rozmawiali na przeróżne tematy, poczynając od pogody, kończywszy na
ostatnich wieściach z Ministerstwa Magii. Dawno nie mogli spędzić czasu w takim
składzie. Ron chciał wiedzieć wszystko, w końcu był odseparowany od wszystkich
wiadomości przez kilka tygodni, a jeśli liczyć czas rozstania z Hermioną, kiedy
w ogóle nie interesowało go to, co się dzieje na świecie. W końcu Harry<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>z Ginny stwierdzili, że są zmęczeni.
Pożegnali się z przyjaciółmi i opuścili Skrzydło Szpitalne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziwnie się zachowują, nie?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Brązowowłosa
przytaknęła. Wiedziała trochę więcej niż jej chłopak, ale obiecała
przyjaciołom, że nic nikomu nie powie. Zwłaszcza, że wiedziała, jak rudzielec
reagował na związki jego siostry. Sama zastanawiała się, czy przez ten wypadek
Rona czegoś nie przegapiła. Miała wrażenie, że coś w relacji Pottera z
Weasleyówną się zmieniło. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z
rozmyślań wyrwało ją głośne ziewnięcie Rona. Roześmiała się powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Śpij, kochanie, to był długi dzień.</div>
<div class="MsoNormal">
-A jutro też przyjedziesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne, jak zawsze – odparła wesoło – Będę tak przychodzić,
dopóki mi nie powiesz, że mam przestać.</div>
<div class="MsoNormal">
-To nigdy nie nastąpi – wyszczerzył się do niej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pociągnął
ją delikatnie za rękaw, bo na więcej nie miał siły, dając znak na co ma ochotę.
Dziewczyna roześmiała się, po czym pochyliła się nad nim i złożyła na jego
ustach długi i namiętny pocałunek. Po czym wróciła na swoje miejsce i gładziła
chłopaka po policzku. Trwała tak, dopóki nie zasnął.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Co Ty wyprawiasz?! – warknął Harry, kiedy znaleźli się z
Ginny na jakimś pustym korytarzu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem o co Ci chodzi! – odparowała – Odwiedziłam brata w
szpitalu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie o tym mówię! Przecież mieliśmy ograniczyć nasze
kontakty!</div>
<div class="MsoNormal">
-To Ty tak stwierdziłeś…</div>
<div class="MsoNormal">
-A Ty się zgodziłaś!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale skąd miałam wiedzieć, że Ty też tam będziesz?! Przecież
w ogóle nie rozmawiamy…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale dlaczego wtedy do mnie podeszłaś i mnie pocałowałaś?! –
jęknął.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zapadła
cisza. Słychać było tylko ich płytkie oddechy. To nie była normalna sytuacja –
oboje wiedzieli, że chcą ze sobą być, a nie mogli. Dusili się w tej relacji.
Tak bardzo siebie pragnęli! Lecz wiedzieli, że to nie może tak zostać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… - zająknęła się dziewczyna – Bardzo chciałam być blisko
Ciebie, choć przez chwilę…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz – westchnął chłopak –
Jak takim jednym gestem potrafisz rozpalić wszystkie moje zmysły.</div>
<div class="MsoNormal">
-To mi schlebia – uśmiechnęła się zalotnie, lecz pod wpływem
jego spojrzenia, znów spoważniała – Przepraszam…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czarnowłosy
pokiwał smutno głową. Tak bardzo chciał, żeby to się już skończyło. Chciał móc
jej dotknąć, objąć, pocałować… Świadomość, że ona też chce z nim być sprawiała,
że miał ochotę umrzeć ze szczęścia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczyna
złapała go za rękę. Zadrżał. Później za drugą. Patrzyli prosto w swoje twarze,
tonąc w swoich oczach. Potem zetknęli się czołami. Czuł jak mocno wali mu
serce. Tak bardzo potrzebował być blisko niej, zatracić się, zapomnieć o
wszystkich problemach… Ich usta dzieliła coraz mniejsza odległość. W ostatniej
chwili się odsunął, szepcząc:</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam – odpowiedziała, cicho.</div>
<div class="MsoNormal">
-Właśnie dlatego nie powinniśmy się spotykać sami… - chciał
odejść, lecz go zatrzymała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja to zakończę, Harry. Dla Ciebie – zrobiła pauzę – Dla
nas.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pokiwał
głową i ruszył w kierunku Wieży Gryffindoru. Ona jeszcze chwilę stała w tym samym
miejscu, patrząc na jego oddalającą się sylwetkę, po czym poszła w tę samą
stronę.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Brązowowłosa
trochę się cieszyła z tego, że Ron już zasnął. Po prostu była potwornie
zmęczona. A z drugiej strony, po tak długim okresie ciągłego bólu i płaczu,
wreszcie odżyła. Miała dużo więcej siły i ochoty do życia. Spędzanie czasu z
nim sprawiało jej olbrzymią przyjemność, nawet wtedy, gdy przeszkadzał jej
czytać. Tak dobrze było znowu poczuć się kochaną, mieć go dla siebie, rozmawiać
z nim, dotykać, całować…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z
trudem wgramoliła się do Pokoju Wspólnego, niosąc masę książek. Marzyła tylko o
tym, żeby położyć się szybko spać. W salonie prawie nikogo nie było – nic
dziwnego, było późno, a jutro od rana zaczynały się zajęcia. Już była prawie
przy schodach, gdy zobaczyła przy kominku czarną czuprynę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślałam, że już dawno śpisz – zagadnęła Harry’ego, który
siedział nad mapą Huncwotów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie… - westchnął – Próbuję przestać myśleć…</div>
<div class="MsoNormal">
-O czym?</div>
<div class="MsoNormal">
-O problemach.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się dzieje? – spytała zaniepokojona, siadają koło
przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal">
-No przecież już o tym dziś rozmawialiśmy…</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry – spojrzała mu prosto w oczy – Za dobrze Cię znam. To
nie chodzi tylko o Sam-Wiesz-Kogo…</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba masz rację. Za dobrze mnie znasz – uśmiechnął się
smutno.</div>
<div class="MsoNormal">
-Coś z Ginny? Pokłóciliście się?</div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu tak myślisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz… - zaczęła niepewnie – Bardzo dziwnie się dziś
zachowywaliście… Jest między Wami jakieś napięcie, to od razu widać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Niedobrze, że aż tak to widać. Myślisz, że Ron też się
zorientował?</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba tak… Potem o Was pytał.</div>
<div class="MsoNormal">
-I co mu powiedziałaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Zgodnie z prawdą – że nie wiem, co się dzieje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono – westchnął, nerwowo przeczesując włosy – Obiecaj,
że to zostanie tylko między nami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne, jak zawsze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, powiedziała mi, że się we mnie zakochała. Ja… - i
wtedy go olśniło – Czy Ty o tym wiedziałaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak… - powiedziała zszokowana.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu mi nie powiedziałaś? – jęknął, lecz nie dał jej dojść
do słowa – Mam nadzieję, że nie powiedziałaś jej o mnie?</div>
<div class="MsoNormal">
-No co Ty, Harry, oczywiście, że jej nie powiedziałam –
oburzyła się dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, musiałem być pewien.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czegoś tu nie rozumiem… - zaczęła Hermiona – Czemu to jest
według Ciebie problem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo ona oficjalnie wciąż jest z Deanem…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ojej – jęknęła brązowowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie…</div>
<div class="MsoNormal">
-A nieoficjalnie?</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie tak jak myślisz – powiedział stanowczo –
Powiedziałem jej, że dopóki nie zerwie z Deanem, nie powinniśmy się spotykać na
osobności. To chyba rozsądne, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bardzo, Harry. Dobrze zrobiłeś! – złapała jego ramię, żeby
dodać mu otuchy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… Hermiono, ja nie mogę znieść tej sytuacji – jego usta
niebezpiecznie zadrżały – Czuję, jakby coś miało mnie rozerwać od środka. Ona
jest dla mnie taka… taka… zakazana…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ukrył
twarz w dłoniach, a przyjaciółka mocno go przytuliła. Szeptała mu do ucha, że
wszystko będzie dobrze. Wiedziała, że Harry’emu musi być strasznie ciężko, ale
w głębi duszy, była przekonana, że wszystko się ułoży. Wreszcie powiedzieli
sobie z Ginny, co czują! Teraz wszystko musiało być dobrze. Każdy z ich czwórki
wreszcie miał szansę na to, żeby być szczęśliwym. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<o:p><b><i> *</i></b></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam za tę obsuwę, ale nie mam od dwóch miesięcy internetu w domu, a na studiach jest cięższy okres i po prostu nie miałam jak wstawić tego rozdziału. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się w długi weekend majowy :)</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Cieszę się, że wciąż tu jesteście - nowi i stali bywalcy :D Czytam wszystkie komentarze, ale nie udzielam się w dyskusji, również przez brak internetu :( Myślę, że teraz, jak będzie trochę wolnego, to uda mi się złapać jakieś WiFi i trochę z Wami pogadać <3</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Wiem, że zmienił mi się styl, po pierwsze, minęło parę ładnych lat, jednak trochę dojrzałam :P Po drugie, zmieniło mi się myślenie na temat relacji damsko-męskich. Identycznie jak kiedyś raczej nie będzie, ale pomysł się nie zmienił i będę dążyć do tego, żeby zakończyć opowiadanie :)</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Trzymajcie się ciepło :*</i></b></div>
<br />Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-10614472557895423512018-02-22T20:34:00.001+01:002018-02-22T20:34:53.505+01:0032. Od nowa<div class="MsoNormal">
Hermiona po raz kolejny w tym tygodniu przemierzała
korytarze w drodze do skrzydła szpitalnego. Dziś nawet poszła na zajęcia, co
prawda tylko dlatego, że było ich bardzo niewiele. Zresztą przez te trzy
godziny i tak myślała głównie o tym, że chce iść do Rona. Od kiedy chłopak
wrócił do szkoły, wszystko było łatwiejsze. Przede wszystkim, mogła przy nim być
właściwie przez cały czas. Poza tym, miała non-stop informacje, co się z nim
dzieje. Poprzedniego dnia, najpierw wypowiedział kilka słów, a potem odzyskał
przytomność. Wszyscy mówili, że z dnia na dzień, jego stan zdrowia będzie się
polepszał.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
była przeszczęśliwa, że to właśnie ją zobaczył po przebudzeniu się. I nawet
chyba ucieszył się z jej obecności. Co prawda, za długo się sobą nie
nacieszyli, bo chwilę później przyszła pani Pomfrey, a Ron z powrotem zasnął.
Wtedy pielęgniarka stanowczo kazała jej wyjść, bo musiała podać mu dodatkowe
leki. Dziewczyna miała nadzieję, że dziś już uda się im trochę porozmawiać.
Próbowała znaleźć wieczorem Harry’ego i Ginny, żeby podzielić się z nimi dobrą
wiadomością, ale nie mogła ich nigdzie złapać.</div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymała
się przed ciężkimi drzwiami. Wiedziała, że czeka ich trudna rozmowa. Nie da się
tak po prostu zapomnieć o tym wszystkim, co się wydarzyło, tylko dlatego, że
ktoś próbował otruć Rona. Gdyby mu się udało… Nigdy nie wybaczyłaby sobie, że
nie wiedziałby, że ona naprawdę go kocha… Co ona plecie… Nie przeżyłaby bez
niego.</div>
<div class="MsoNormal">
Wzięła
głęboki oddech i z uśmiechem przekroczyła próg szpitala.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Bardzo
bolała go głowa. Poza tym czuł się nieźle. Może czasami, ale to tylko
troszeczkę, miał problem jak próbował się podnieść – pojawiały się zawroty
głowy, mdłości i mroczki przed oczami. Na pewno było lepiej, niż wszyscy
twierdzili. Ale ponieważ nie był ani przez chwilę sam, to nawet nie mógł wstać,
bo od razu ktoś zaczynał na niego krzyczeć. Z resztą, nawet gdyby to zrobił i
nie byłoby nikogo z gości, to pani Pomfrey dałaby mu za to niezły wykład.
Rozsądniej było się nie ruszać. Tylko ile można tak wytrzymać! Nie mógł spać…
Nic zresztą dziwnego, skoro spał non-stop przez ostatni tydzień. Co prawda, za
bardzo się nie nudził, bo dochodziła dopiero 11, a u niego była już profesor
McGonnagal, dyrektor Dumbledore, rodzice, Ginny, a po niej Harry. Większość
wpadała tylko na moment, ale i tak robiło się przez to zamieszanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Jak
przez mgłę pamiętał jak się czuł po wypiciu amortencji. Zwykle głównie myślał o
tym, że wciąż coś czuje do Hermiony i zastanawiał się czy jest w stanie jej
wybaczyć. Czasem o tym, że Lavender go denerwuje. A wtedy nagle w jego głowie
pojawiła się Romilda Vane – z którą rozmawiał może dwa razy w życiu – i nie
mógł odgonić tej myśli. Ba, było gorzej! Wciąż miał w głowie sceny jak się z
nią przytula, całuje, trzyma za ręce… Czuł wtedy tak olbrzymie pożądanie, że
gdyby ją wtedy zobaczył, to chyba by się na nią rzucił i zaczął całować.</div>
<div class="MsoNormal">
Co taki
eliksir może zrobić z człowiekiem?! Później tylko mętnie kojarzył mu się gabinet
Slughorna, a potem ciemność. Musiało to wyglądać nieciekawie, przynajmniej tak
wynikało z relacji świadków. Tylko Harry, co prawda przyciśnięty do muru,
odważył mu się powiedzieć, że był bliski śmierci… On sam pamiętał takie
momenty, że czuł, jakby miał się rozpaść na milion kawałków. Coś go strasznie
bolało w brzuchu, tak, jakby miało go zaraz rozerwać. Po tym jak ból ustawał,
on tracił zupełnie siły i rzeczywiście, sam się kilka razy zdziwił, że jeszcze
żyje. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
No i jeszcze były te sny… To
niesamowite, że śnił tylko o niej! To była cała ich znajomość, widział – jakby
z boku - jak powoli budują swoją relację, jak stają się sobie coraz bliżsi, jak
wreszcie zaczynają się kochać. Jakie to było piękne! Zupełnie inne od
znajomości z Lavender, która opierała się tylko na chemii, i, tym bardziej, od
bardzo dziwnej fascynacji Romildą. Z Hermioną było inaczej… To było prawdziwe!
Byli sobą, nie musieli nikogo udawać – byli oni i ich miłość. Kiedy przyśnił mu
się ostatni sen, myślał, że to już koniec… Że odszedł, a to jest raj. To było
spełnienie jego najskrytszych marzeń! Żeby ją kochać i być przez nią kochanym,
żeby spędzić z nie resztę życia. A potem się jednak obudził i zobaczył jej
twarz. Była zmęczona i zapłakana, ale kiedy otworzył oczy i ją ujrzał, to jego
serce wywinęło kilka radosnych fikołków. Potem znowu zapadła ciemność, a teraz
już jej nie było…</div>
<div class="MsoNormal">
-Panie Wesley – do sali stanowczym krokiem weszła pani
Pomfrey – tu jest lekarstwo.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
skrzywił się patrząc na brązową ciecz w szklance. Od samego rana faszerowała go
tym świństwem. Jakby czarodzieje nie mieli lepszych sposobów na leczenie
chorób.</div>
<div class="MsoNormal">
-Niech pan tak na mnie nie patrzy, to pomoże – warknęła – I
zaraz będzie miał pan gościa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Znowu? – jęknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mnie też wcale to nie cieszy.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
uśmiechnął się. Pielęgniarce bardzo zależało na dobru i zdrowiu uczniów, ale
wyjątkowo nie lubiła odwiedzających. W ogóle nie przepadała za tym, żeby ktoś
chodził albo rozmawiał w szpitalu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzień dobry – usłyszał cichy głos.</div>
<div class="MsoNormal">
Otworzył
szeroko oczy. A jednak przyszła! Jej twarz była koszmarnie blada, a oczy
podkrążone – musiała prawie nie spać! Ale już przynajmniej nie płakała. Szła
powoli w jego kierunku, z delikatnym uśmiechem, a on nerwowo przełknął ślinę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzień dobry, Hermiono.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się czujesz? – pisnęła, siadając koło łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bywało lepiej – zażartował – Trochę jakbym przesadził z
piwem kremowym.</div>
<div class="MsoNormal">
- Cieszę się, że masz dobry humor – odpowiedziała ze
śmiechem, Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
uwielbiał obserwować wesołe iskierki w jej oczach. Tak dawno ich nie widział.
Czuł się, jakby poznawał ją od nowa. Z jednej strony, znał na pamięć każdy
skrawek jej twarzy, a z drugiej, znowu uderzało go jaka jest piękna. Na nowo
odkrywał jej mimikę, jej rekacje na różne zachowania, jej śmiech. Poczuł
nieodpartą chęć, żeby jej dotknąć. Jeszcze niedawno próbowała nawiązać z nim
kontakt, przeprosić, pogodzić się, ale on ją odtrącał… No tylko wtedy jeszcze
nie otarł się o śmierć. </div>
<div class="MsoNormal">
To
niesamowite, że człowiek dopiero w chwili, kiedy może bezpowrotnie wszystko
stracić, docenia to, co ma. Co jakby nie udało się go uratować? Co jeśliby
odszedł, nie powiedziawszy jej, że ją kocha? Po tym wszystkim miał zamiar
schować swoją urażoną dumę do kieszeni. Nie chciał tracić kolejnej szansy na
to, żeby znów z nią być. Tylko czy ona wciąż chciała?</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono… - szepnął, ledwie muskając jej dłoń, bo ręka
wciąż była zbyt ociężała, by mógł nad nią zapanować.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak? – przełknęła ślinę i złapała jego dłoń.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy możemy porozmawiać o tym wszystkim, co się wydarzyło w
tym roku? Tak szczerze?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli tego chcesz…- odpowiedziała, czując jak łzy napływają
jej do oczu, na samo wspomnienie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, potrzebuję tego – odpowiedział niepewnie – My
potrzebujemy – tym razem spojrzał jej prosto w oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze… To od czego mam zacząć?</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba od… od początku – zająknął się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wtedy po meczu – mówiła,
łzy spływały jej po policzkach - po prostu rozmawiałam z Rogerem. Tak
normalnie, jak znajomi. Gratulowałam mu, tak, jak wszyscy gratulowali Tobie. A
potem pytał o nas – o mnie i o Ciebie. I zaczął opowiadać, że jakaś dziewczyna
mu się podoba, ja zapytałam o kogo chodzi – mina Rona stawała się coraz
groźniejsza – a wtedy… a wtedy… Wtedy mnie pocałował!</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
wytrzymała. Z jej ust wydobył się donośny szloch. Chłopak zacisnął palce na jej
dłoni, a drugą ręką próbował ją pogłaskać, ale nie był w stanie nią ruszyć.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ja… - kontynuowała Hermiona, krztusząc się łzami – A ja
go uderzyłam i odeszłam. Chciałam o tym zapomnieć, nigdy więcej z nim nie
rozmawiać. Chciałam spędzić ten wieczór tylko z Tobą, świętować Twój sukces,
ale wtedy… - nie była w stanie mówić o tym, co czuła, gdy widziała jego i
Lavender.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ja Was widziałem – szepnął Ron, czując, że i on może
zacząć płakać – Byłem zszokowany. Nie zauważyłem, żeby coś się miedzy nami
psuło – przełknął ślinę – A potem pomyślałem, że on jest dużo lepszy ode mnie,
że się mną znudziłaś…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak mogłeś tak pomyśleć?!</div>
<div class="MsoNormal">
-No bo jest! – prawie krzyknął – Jest przystojniejszy,
inteligentniejszy, czarujący, dobrze gra
w Quiditcha... Czemu nie miałabyś być z nim?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo on nie jest Tobą! – pisnęła – I nawet mi nie przyszło do
głowy, żeby Cię „wymienić”!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale potem się z nim spotykałaś…</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo Ty spotykałeś się z Lavender! A ja nie mogłam się
pozbierać. On był miły, pomógł mi wtedy z Cormaciem… Ale to nie było to, co z
Tobą, wiesz? Nie byłam w stanie przestać o Tobie myśleć. Ilekroć mnie dotknął,
marzyłam o tym, żebyś to był Ty! – wyrzucała z siebie masę słów, co chwilę
przełykając łzy – Ale to już koniec, Ron. Raz na zawsze, powiedziałam mu
wprost, że kocham tylko Ciebie i to się nie zmieni…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak mu powiedziałaś? – chłopak był w szoku.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak – odparła stanowczo –Tak właśnie mu powiedziałam, Ron.
To nie miało sensu. Po tym, jak… jak… jak pobiłeś Cormaca, ja sobie to wszystko
uświadomiłam, wiesz? Że nigdy nie będę szczęśliwa, jeśli Ciebie nie będzie w
moim życiu…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono – westchnął, a ona tylko coraz mocniej ściskała
jego dłoń.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam Cię za to, Ron – kontynuowała – Nigdy nie
chciałam Cię skrzywdzić. I nigdy mi się nie znudziłeś… Nie ma nikogo lepszego
od Ciebie… Wierzysz mi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, wierzę… - wykrztusił, a po jego policzkach spłynęło, dosłownie,
kilka słonych łez – Ja też Cię przepraszam. Poczułem się bardzo upokorzony. I
zamiast dać Ci szansę i pozwolić Ci wytłumaczyć, to myślałem tylko o tym, że
czuję się jak zero… I pozwoliłem na to, by kierowała mną duma, a nie miłość do
Ciebie. Z Lavender wcale nie było dobrze… W każdym jej ruchu dostrzegałem, że
Ty jesteś tysiąc razy lepsza… Cały czas
bardzo za Tobą tęskniłem – pociągnął nosem – Przepraszam, że Cię skrzywdziłem.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
nie wytrzymała i całkowicie się rozkleiła. Opadła na jego brzuch i płakała. Z
trudem uniósł rękę i położył ją na jej głowie, próbując pogłaskać. Rudzielec
starał się jak mógł, żeby nie płakać, żeby być silnym. Dla niej. Trwali w tej
bliskości długo, napawając się swoją obecnością. Wreszcie rozpoczęli ten proces
odbudowy – własnej relacji, zaufania. Może nie od razu będzie jak dawniej, ale
razem będą do tego dążyli. W końcu dziewczyna się uspokoiła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono? – szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, Ron? – spojrzała na niego z czułością.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja jeszcze nie zerwałem z Lavender…</div>
<div class="MsoNormal">
-Och… Między Wami chyba koniec… - westchnęła, rumieniąc się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy wiesz o czymś, o czym ja nie wiem? – spytał podejrzliwie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Eeee… - twarz Hermiony stawała się coraz bardziej czerwona
– Ona przyszła Cię odwiedzić… Ale dopiero jak wróciłeś z Munga – przybrała swój
standardowy, oburzony ton – Właśnie! Wcześniej jej nie było! No i przyszła, a
Ty coś mamrotałeś przez sen…</div>
<div class="MsoNormal">
-Zerwałem z nią przez sen?! – dopytywał rudzielec z
rozbawieniem i niedowierzeniem.</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie do końca… Powiedziałeś tylko jedno słowo, ale to w
połączeniu z tym, że aktualnie – znowu się zarumieniła – ja przy Tobie byłam,
sprawiły, że się obraziła… Powiedziała, że to koniec…</div>
<div class="MsoNormal">
-Co to było za słowo?</div>
<div class="MsoNormal">
-Moje imię – szepnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron z
uśmiechem patrzył na rumieniec na jej twarzy, oczy wpuszczone wstydliwie w
podłogę, na jej kasztanowe loki. Przypomniał sobie, jak potrafił siedzieć i się
w nią wpatrywać. Milczeć. Po prostu napawać się jej pięknem, tym, że jest
blisko i że jest tylko jego…</div>
<div class="MsoNormal">
-Niemniej jednak – cała jej nieśmiałość i wstyd zniknęły –
Uważam, że powinieneś z nią porozmawiać. Takie zrywanie przez sen jest…
tchórzliwe! </div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono – rzekł z rozbawieniem – Uważam, że to, że moja
podświadomość załatwiła to za mnie, nie jest niczym tchórzliwym – prychnęła, a
on się roześmiał – Chyba najważniejsze, że to się już skończyło, nie?</div>
<div class="MsoNormal">
-No może tak – powiedziała naburmuszona, a on tylko bardziej
się śmiał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy… - zaczął nieśmiało, kiedy się uspokoił – Czy to
znaczy, że wracamy do tego, co było…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem, czy to, co było, da się odbudować – oboje
posmutnieli – Ale wiem, że nie potrafię bez Ciebie żyć… </div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz… - wyszczerzył się do niej – Ja nie potrafię żyć bez
Ciebie, więc może się jakoś dogadamy. </div>
<div class="MsoNormal">
Przez
chwilę po prostu się na siebie patrzyli. Oboje mieli na twarzach szerokie
uśmiechy. Pierwszy raz od pół roku, czuli, że są szczęśliwi. Napawali się swoim
wyglądem, dostrzegali każdy detal na swoich twarzach, po prostu się patrzyli,
nie musieli nic mówić, nic robić – jak dawniej.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
chciał usiąść, lecz nie był w stanie. Opadł na poduszki. Frustrowało go, że
jest taki słaby i bezradny, że nie może utrzymać w dłoni szklanki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Leż, Ron – szepnęła uspokajająco dziewczyna, głaszcząc go
po ramieniu i dając do zrozumienia, że
nie pozwoli mu wstać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- zawahał się – A czy… czy mogłabyś mnie pocałować?</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
przełknęła ślinę. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. O niczym innym nie
marzyła! Nachyliła się i złożyła słodki pocałunek na jego ustach.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
dziewczyna wyszła przed zamek, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Miała
zupełny mętlik w głowie. Wyznała wczoraj Harry’emu Potterowi miłość… a on jej
odpowiedział tym samym! Na Merlina, jak to się stało?! Po tym wyznaniu, każde z
nich udało się do swojego dormitorium. To już było za dużo emocji, niewiadomo,
jakby to się skończyło. A przecież ona wciąż miała chłopaka… Nie chciała
zdradzać Deana. Był dla niej bardzo ważny… Ale wreszcie potrafiła sobie – i
wszystkim, którzy by ją o to zapytali – odpowiedzieć: nie kochała Deana, na
pewno już nie, o ile kiedykolwiek. Lubiła go – bardzo, dobrze się przy nim
czuła, kiedyś na pewno była nim zauroczona, ale nie kochała go. </div>
<div class="MsoNormal">
Natomiast,
od sześciu lat, była oczarowana Harrym Potterem – od kiedy zauważyła go na
King’s Cross, gdy Ron szedł do pierwszej klasy. Z każdym rokiem, ich znajomość
się pogłębiała. Już w zeszłym roku ich relacje weszły na inny poziom. W te
wakacje zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, spędzając niemal każdą wolną
chwilę razem. Jednak najbardziej zbliżyło ich – o ironio – rozstanie Rona i
Hermiony, kiedy postanowili wspólnie wspierać przyjaciół.</div>
<div class="MsoNormal">
Niemniej
jednak, Harry, aż do wczorajszego wieczoru, nie odważył się powiedzieć Ginny,
że czuje do niej coś więcej, niż tylko przyjaźń. Dlatego dziewczyna próbowała
się spotykać z różnymi chłopakami – z Michaelem, z Deanem. Lubiła ich, podobali
się jej, zależało jej na nich, zresztą ze wzajemnością, ale żaden z nich nie
był Harrym Potterem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Teraz, kiedy wiedziała, co
chłopak do niej czuje, było jeszcze trudniej. Nie chciała, żeby Dean pomyślał,
że zrywa z nim, bo Harry wreszcie się zdecydował, że chce z nią być. W sumie,
to była na niego o to zła. Świadomie szukał kontaktu z nią, wiedząc, że wciąż
spotyka się z Thomasem! Tylko prawda była taka, że im się od dawna nie
układało. Dużo wcześniej, niż zaczęła podejrzewać, że Potter chciałby z nią
być. Musiała wreszcie zakończyć ten związek. Przestać oszukiwać i Deana i
siebie – tak, jak jej wszyscy radzili.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Usiadła nad jeziorem. Dzień był
słoneczny, ale zimny. Dopiero na drzewach pojawiały się pierwsze liście.
Jeszcze niewielu uczniów decydowało się wychodzić na zewnątrz w okresie
przedwiośnia, choć była garstka osób, która spacerowała po błoniach. Otuliła
się cieplej płaszczem. Wiatr rozwiewał jej ognistorude włosy, które
kontrastowały z ledwo zieloną trawą i drzewami. Wpatrywała się w głęboki błękit
wody.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zobaczyła, że obok niej siada
czarnowłosy mężczyzna. No tak, akurat musiał pojawić się wtedy, gdy o nim
myślała! Chociaż w sumie… ostatnio myślała o nim cały czas. Nie patrzył na nią,
również spoglądał w stronę wody. Miał zmierzwione włosy i nieobecne spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszędzie Cię szukałem – odezwał się w końcu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak wpadłeś na to, że tu jestem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wpadłem. Nie mogłem Cię znaleźć, a nie wiedziałem, co z
sobą zrobić, więc chciałem się przejść…</div>
<div class="MsoNormal">
-A wtedy natknąłeś się na mnie – dokończyła z drwiącym
uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak mniej więcej. Musimy porozmawiać .</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie jestem jeszcze gotowa na rozmowę – popatrzyła mu prosto
w oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-To słuchaj, a ja będę mówił – odparł, wytrzymując
spojrzenie – Kiedy wczoraj mi powiedziałaś… no sama wiesz co… to byłem
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I nie marzę o niczym innym, żeby
wreszcie z Tobą być, żeby móc na Ciebie patrzeć, kiedy mam ochotę, żeby móc z
Tobą godzinami rozmawiać, ale też dotknąć Cię, pocałować…</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry…- przerwała mu, zaciskając mocno powieki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale nie zrobię tego, nie bój się – kontynuował niestrudzony
– Bo jesteś z Deanem. Moim kumplem. I nie chcę, żeby poczuł się zdradzony –
zarówno przez Ciebie, jak i przeze mnie. Poza tym, Ron będzie wściekły…</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam to gdzieś! – parsknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ja nie mam! </div>
<div class="MsoNormal">
-Harry – zaczęła trochę spokojniej – od pół roku wspieramy
go po rozstaniu z Hermioną, nie wierzę, że by nam to zrobił…</div>
<div class="MsoNormal">
-To nieistotne, bo dopóki nie zerwiesz z Deanem nie będziemy
razem – spojrzał na nią, a ona skinęła głową – Chociaż niczego nie pragnę
bardziej…</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyli
sobie prosto w oczy, wyczytując w nich wielką radość z tego, że wreszcie sobie
powiedzieli, co czują, a z drugiej strony, ogromny ból, że nie mogą jeszcze w
pełni cieszyć się tym szczęściem, że wciąż niektóre spojrzenia, niektóre
rozmowy, dotyk są dla nich zakazane.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pamiętaj, że będę Cię wspierał we wszystkim, co
postanowisz… - odezwał się chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też niczego nie pragnę bardziej, Harry – przerwała mu.</div>
<div class="MsoNormal">
-…ale – kontynuował – Dopóki nie podejmiesz decyzji i nie…
zrobisz odpowiednich kroków, powinniśmy ograniczyć nasze kontakty.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo nie ręczę za siebie… Kiedy jesteś blisko, mam ochotę
rzucić się na Ciebie i całować do upadłego i nigdy nie wypuszczać Cię ze swoich
objęć.</div>
<div class="MsoNormal">
Weasleyówna
już miała powiedzieć, że ma to zrobić tu i teraz, ale się powstrzymała. To co
mówił miało sens, było bardzo rozsądne. Tylko, na Merlina, ona nie była
rozsądna! Była spontaniczna i szalona, nie chciała myśleć o konsekwencjach.
Pragnęła być blisko niego. Ale wiedziała, że ma rację. Była pełna podziwu, że
podjął taką decyzję – widziała, ile go to kosztowało. Dlatego pokiwała smutno
głową, zgadzając się na wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
-Do widzenia, Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
Wstał,
a odchodząc pocałował ją w czubek głowy. Nawet ten drobny gest sprawił, że
zadrżała. Patrzyła, jak odchodzi i już wiedziała, co ma zrobić. Nie miała
pojęcia jak, ale podjęła decyzję. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
W
lochach było ciemno i zimno, a Pokój Wspólny Ślizgonów w ogóle nie przypominał
tego w Gryffindorze. Przede wszystkim, nigdy nikogo tam nie było. Siedział na
jednym z foteli i patrzył w zielony płomień. Czemu Tiara Przydziału pozwoliła mu
być Gryfonem? Poza tym, oczywiście, że bardzo mu na tym zależało… W końcu tego
wymagało jego zadanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Miał
już tego dosyć. Idąc do szkoły, był pewien, że musi to zrobić. Teraz wątpił…
Ale miał tyle do stracenia. Nie mógł się teraz wycofać. Życie zbyt wielu
ważnych dla niego osób od tego zależało. Problem tkwił w tym, że plan sypał się
na każdym etapie. A on spełnił swoje zadanie aż za dobrze – za bardzo się do
niej zbliżył…</div>
<div class="MsoNormal">
-O, jesteś – rzekł sucho blondyn, o wychudłej twarzy i
podkrążonych oczach – Wyglądasz beznadziejnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wzajemnie, Malfoy – syknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie będziemy tu rozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
Szedł
za Ślizgonem pustym korytarzem. Wilgoć jaka tu panowała, mogła wpędzić
niejednego w chorobę. Weszli do jednego z pomieszczeń. Wyglądało jak stara sala
lekcyjna – bardzo stara i od dawna nieużywana. Wszędzie był brud, kurz i
pajęczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ten idiota, Weasley, żyje! – wykrzyczał Draco i walnął ręką
w ławkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba czegoś nie rozumiem, to nie o niego nam chodzi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Rzeczywiście niewiele rozumiesz! – syknął ironicznie – Miód
miał być dla starego, ale jak już rudy się go napił, to myślałem, że będziemy
mieli go z głowy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Coś Ci ostatnio nie wychodzi, Malfoy – zakpił brunet, a
jego towarzysz gwałtownie się do niego zbliżył, w jego oczach była wściekłość,
ale również… strach? Po chwili przybrał kpiący wyraz twarzy:</div>
<div class="MsoNormal">
-Tobie też coś nie idzie – zaśmiał się – Twoja szlamowata
przyjaciółeczka Cię rzuciła! Myślałeś, że nie wiem?</div>
<div class="MsoNormal">
Przez
chwilę mierzyli się groźnymi spojrzeniami. Obaj byli w ściekli, ale też
przerażeni. Żaden z nich nie robił tego z własnej woli – obaj zostali do tego zmuszeni.</div>
<div class="MsoNormal">
-To co teraz? – spytał w końcu Gryfon.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja będę kontynuował swoją misję… Stary musi zginąć z mojej
różdżki! – wykrzyczał zachrypniętym głosem Dracon – Ty jesteś teraz na
straconej pozycji. Granger Cię nie chce, a Potter już Ci nie zaufa. Zajmiesz
się nim, jak ja będę się pozbywał Starego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam go zabić?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba kpisz?! Czarny Pan chce mieć go dla siebie. Masz
sprawić, żeby mi nie przeszkadzał, złapać go i zaprowadzić przed Pana. Inni Ci
pomogą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Inni?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, przybędą pomóc – w jego głosie czuć było strach –
Później Ci powiem, kiedy to się wydarzy. A i jeszcze jedno – wyszczerzył się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz się pozbyć tej szlamy. Z Weasleyem sobie poradzimy,
ale ta Granger jest zbyt sprytna, może być niebezpieczna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale jak…?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tego chyba nie muszę Ci tłumaczyć. W ostateczności, możesz
ją wysłać na oddział dla obłąkanych w Mungu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-To rozkaz od samego Czarnego Pana!</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Malfoy
wyszedł trzaskając drzwiami i zostawiając na środku pomieszczenia oniemiałego
Gryfona, któremu łzy zaczęły spływać po policzkach. </div>
<div class="MsoNormal">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Na dowód tego, że NAPRAWDĘ wróciłam, jest nowy rozdział :P Pozostawiam Wam ocenę ;*<br />
Ponieważ aktualnie trwa rok akademicki, a moje studia wymagają sporo czasu, sądzę, że rozdziały będą pojawiały się raz na miesiąc. Postaram się, żeby nie było to rzadziej!</div>
<div class="MsoNormal">
Jesteście niesamowici! Bez Was pisanie i publikowanie nie miałoby żadnego sensu. Cieszę się, że wchodzicie i czytacie. Proszę Was też o komentarze, bo to na pewno doda mi siły!</div>
<div class="MsoNormal">
Ściskam <3</div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-49289258281227752032018-02-04T23:47:00.002+01:002018-02-04T23:47:44.736+01:0031. Ulga Od feralnych urodzin minęły cztery dni. Tylko cztery dni, ale
jakże intensywne. Rona przewieziono do szpitala św. Munga. Jego stan tuż po
otruciu był zupełnie niestabilny i bardzo ciężki. Opieka nad nim przekroczyła
możliwości pani Pomfrey, dlatego zadecydowano, że wymaga on spotkania ze
specjalistą. W szpitalu podawano mu regularnie silne remedium na trutkę, które
było jedynym rozwiązaniem, żeby uratować mu życie. Po kilkudziesięciu godzinach
pobytu w szpitalu, jego stan znacząco się polepszył i przestał się zmieniać. Wszyscy
uzdrowiciele zgodnie twierdzili, że gdyby nie interwencja Harry’ego, który
będąc świadkiem tej sytuacji, zareagował błyskawicznie i podał mu bezoar,
szanse Weasley’a na przeżycie zmalałyby do zera.<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
W
czasie tych czterech dni Hermiona i Harry prawie nie spali. Chodzili na lekcje,
ale nie na wszystkie, a nawet na tych, na których się pojawili, nie byli w
stanie się na niczym skupić. Potter był kilkakrotnie proszony do dyrektora w
sprawie tego otrucia, ponieważ był przy tym, kiedy jego przyjaciel spożywał
skażony miód. Dumbledore chciał poznać jak najwięcej szczegółów dotyczących
pochodzenia tego trunku, który znajdował się w barku profesora Slughorna,
przyczyn spożycia go przez ucznia oraz objawów związanych z atakiem, którego
Ron dostał tuż po wypiciu napoju. Hermiona natomiast cały czas poza lekcjami
spędzała w skrzydle szpitalnym. Po pierwsze, chciała jak najwięcej rozmawiać z
Panią Pomfrey i dowiedzieć się czemu stan Rona była aż tak zły, a po drugie,
profesor McGonnagal wysyłała ją tam kilka razy, żeby dostała jakiś środek na
uspokojenie, bo dziewczyna cały czas się trzęsła i wyglądała jak wrak
człowieka. Ginny natomiast została zwolniona z obowiązku szkolnego na czas
pobytu Rona w szpitalu, więc pojechała do Nory, żeby móc spędzić ten trudny
czas razem z rodziną. </div>
<div class="MsoNormal">
Potter
i Granger byli przez te cztery dni prawie nie rozłączni, oprócz tych momentów,
kiedy zmuszano ich do rozdzielenia się. Wszędzie chodzili razem, dużo
rozmawiali. Prawie nie przebywali w swoich dormitoriach, tylko do późna
siedzieli w Pokoju Wspólnym, w którym potem razem zasypiali. Dziewczyna dużo
płakała, prawie non-stop. Nie wyobrażała sobie życia bez rudzielca, a myśl o
tym, że mogłaby go stracić, sprawiała, że sama chciała umrzeć. Była nawet
gotowa to zrobić, gdyby tylko przyszła wiadomość, że chłopak… Nawet nie umiała
o tym pomyśleć. Czarnowłosy starał się być dla niej wsparciem, pocieszał ją,
mówił, że Ron na pewno się z tego wyliże, ale w rzeczywistości sam był na
skraju załamania i im dłużej nie mieli żadnych informacji o polepszeniu stanu
zdrowia przyjaciela, tym szybciej tracił wiarę, że kiedyś go jeszcze zobaczy. </div>
<div class="MsoNormal">
Dlatego,
kiedy 5 marca, wczesnym popołudniem dostali wiadomość, że ok. 19 mają się
stawić RAZEM w gabinecie dyrektora, ogarnął ich strach. Hermiona płakała
nieprzerwanie od momentu, w którym dostali wiadomość, aż do drogi przez zamek
na spotkanie z Dumbledorem. Harry cały czas jej mówił, że będzie dobrze, starał
się ją uspokajać, ale w końcu nie wytrzymał. Kiedy przeszli przez dziurę pod
portretem Grubej Damy o 18.50, powiedział:</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, mam już tego dosyć!</div>
<div class="MsoNormal">
-O co Ci chodzi?- spytała rozdrażniona dziewczyna, wciąż
pochlipując.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie możesz cały czas płakać! Ja też się strasznie boję, ale
staram się być spokojny, ty też powinnaś…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak mam być niby spokojna?!- krzyknęła- Nie rozumiesz, że
ja nie mogę go stracić!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic nie rozumiesz!- warknęła- Co byś zrobił, gdyby na jego
miejscu była Ginny?!</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
nic na to nie odpowiedział. Nie wiedział, co by zrobił… Nawet nie chciał o tym
myśleć. Chyba umarłby z rozpaczy. A on nawet nie wiedział czy Ginny odwzajemnia
jego uczucia… Stwierdził, że brązowowłosa może nawet, jak na tę sytuację,
dobrze się trzyma. Tylko już nie mógł znieść jej płaczu, serce mu pękało, gdy
słyszał jak szlocha. </div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam- odezwał się w końcu.- Po prostu mi też jest
bardzo trudno i nie wiem, jak mam Ci pomóc.</div>
<div class="MsoNormal">
-Robisz wszystko, co mógłbyś zrobić.</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze. A mogłabyś spróbować przestać na trochę płakać?</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
kiwnęła głową i przetarła oczy chusteczką. Jej twarz była bardzo poważna, ale
przestała ukazywać jakiekolwiek emocje. Już nie płakała. Harry zastanowił się
czy nie wolał jej w poprzednim stanie…</div>
<div class="MsoNormal">
Doszli
do gabinetu Dumbledore’a. Dyrektor powitał ich z lekkim uśmiechem. Był
całkowicie spokojny, ale widać było, że coś go trapi. W końcu powiedział:</div>
<div class="MsoNormal">
-Moi drodzy, dziś przed obiadem dostałem list ze św. Munga.
Stan pana Weasleya jest już dużo lepszy. Wszak ciągle nie odzyskał on
świadomości, ale uzdrowiciele twierdzą, że zmieni się to lada dzień. Dziś w
nocy zostanie on ponownie przeniesiony do naszego skrzydła szpitalnego, gdzie
zajmie się nim Pani Pomfrey. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Wybiła
7. Hermiona przemierzała korytarze Hogwartu. Jeszcze było na nich prawie pusto,
uczniowie dopiero zaczynali się szykować na zajęcia. Dziewczyna szła pewnym
krokiem, na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, ale widać było po niej
zmęczenie. Była bardzo blada, jej policzki się odrobinę zapadły, a pod oczami
były sińce. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
przekroczyła próg skrzydła szpitalnego, pani Pomfrey nawet nie próbowała jej
zatrzymywać, wiedziała, że uczennica i tak się stąd nie ruszy. Z odwiedzających
poza nią nie było nikogo. Tylko jedno łóżko było zajęte. Dziewczyna usiadła
przy nim i aż wstrzymała oddech. Jego twarz była bardzo blada. Strasznie
wychudł, mimo że zawsze był dość szczupły. Wszystko w nim wydawało się takie
drobne i wiotkie, jakby mogło się złamać przy lekkim powiewie wiatru. Hermionie
zaczęły ciec łzy po policzkach. Co za potwór wymyślił substancję, która tak
zniszczyła jej ukochanego? Nawet jego włosy wydawały się jakby wyblakłe, już
nie mówiąc o tym, że było ich dużo mniej. Jego usta były lekko wykrzywione,
jakby z bólu. Jedyną oznaką lepszego stanu zdrowia było chrapanie, które było
głośne i uciążliwe jak zawsze. Brązowowłosa uśmiechnęła się na tę myśl.
Przynajmniej w tej jednej czynności dostrzegała starego Rona. Bo wszystko inne
było w nim smutne i słabe, zupełnie przeciwnie do tego, jaki był naprawdę.
Pogładziła jego dłoń, która spoczywała na brzuchu. Była taka zimna…</div>
<div class="MsoNormal">
-Oh, Ron- westchnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Była
strasznie niewyspana. Dopiero teraz, gdy była przy nim i widziała, że nic
nadzwyczajnego się z nim nie dzieje, poczuła zmęczenie. Pozwoliła na to, żeby
jej powieki opadły. A potem już czuła tylko błogi sen…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Około
10 do skrzydła szpitalnego przybyła kolejna tego dnia osoba. Pani Pomfrey
westchnęła pod nosem, jak tak dalej pójdzie zjawi się pół zamku. Rudowłosa
przywitała się uprzejmie z pielęgniarką i weszła do sali. Na jednym z łóżek
leżał jej brat, głośno chrapiąc, a przy nim znajdowały się dwie postacie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- krzyknęła z radością Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ciii…- szepnął Harry, który aż podskoczył na dźwięk jej
głosu. </div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
spojrzała jeszcze raz na łóżko. Z jego prawej strony znajdowała się Hermiona,
wygięta w jakiejś dziwnej pozycji, opierała się o skraj i drzemała. Jej dłoń kurczowo trzymała rękę
rudzielca.</div>
<div class="MsoNormal">
-Długo tu jesteś?- spytał chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dopiero przyjechałam. Od razu przyszłam tutaj- odparła z
uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
wstał i ją mocno przytulił. Ona odwzajemniła uścisk. Obojgu im bardzo ulżyło,
że z Ronem już jest lepiej. Czuła, że w jej brzuchu zaczęły szaleć motyle. Ta
bliskość z Harrym zawsze tak na nią wpływała. On wtulił się w jej ramię.
Trzymał ją mocno. Jedną dłoń miał wplecioną w jej rozpuszczone włosy. Zaciągnął
się ich zapachem, przez co zaszumiało mu w głowie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, że jesteś- westchnął.</div>
<div class="MsoNormal">
Poczuła
jak jej się robi gorąco. Pragnęła znajdować się w jego uścisku całą wieczność.
To było takie niesamowite uczucie. Z nikim innym go nie doświadczyła i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny?</div>
<div class="MsoNormal">
Para
odskoczyła od siebie w mgnieniu oka. To była Hermiona, która obudziła się i
zaskoczył ją widok przyjaciółki. Podeszła do niej i mocno ją przytuliła. Potem
usiedli we troje wokół Rona. Harry i Ginny byli trochę zawstydzeni, ale szybko
rozpoczęła się dyskusja, która ich trochę ożywiła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Byliśmy u niego wczoraj wieczorem- opowiadała rudowłosa- Były
momenty, że się przebudzał, wtedy mówił tylko jedno słowo, a potem znowu
zasypiał. </div>
<div class="MsoNormal">
-To chyba dobry znak- odparła ochoczo brązowowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, zdecydowanie. Mówili, że już jest na bardzo dobrej
drodze do odzyskania świadomości- odpowiedziała rudowłosa, po czym zmarszczyła
czoło- Hermiono, jadłaś coś dzisiaj?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, jeszcze nie…</div>
<div class="MsoNormal">
Jej
przyjaciele wymienili spojrzenia. Granger westchnęła. Za bardzo się o nią martwili.
To nie ona prawie straciła życie przed kilkoma dniami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic mi nie będzie- powiedziała stanowczo.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale też nie zaszkodziłby Ci obiad- rzekł Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcę go zostawiać…</div>
<div class="MsoNormal">
Para
znowu wymieniła spojrzenia. Ginny westchnęła z dezaprobatą, po czym wstała i
rzekła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Idę do jadalni i przyniosę ci jedzenie. I nawet nie waż mi
się tego nie ruszyć!</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
Weasleyówna wróciła z posiłkiem dla przyjaciółki, pomieszczenie było pełne
ludzi. Przyszedł Dumbledore i McGonnagal , którzy chcieli się dowiedzieć, co u
ucznia. Przyjechali także jej rodzice. Widać było kwiaty i upominki, które
najwidoczniej przynieśli koledzy chłopaka. Leżał też stos prezentów
urodzinowych, których Ron jeszcze nie miał okazji rozpakować. </div>
<div class="MsoNormal">
Toczyła
się pogawędka. Wszyscy byli szczęśliwi, bo lekarze zgodnie twierdzili, że z
rudzielcem jest już prawie dobrze. Słychać było żarty i śmiechy. Nawet Granger
się uśmiechała, mimo że nikt od dawna nie widział, żeby się z czegoś cieszyła.</div>
<div class="MsoNormal">
Zbliżała
się 15. Towarzystwo zaczęło się powoli wykruszać. Państwo Weasley wrócili do
domu z przeświadczeniem, że ich syn jest pod dobrą opieką i już z nim coraz
lepiej. Nauczyciele jeszcze chwilę rozmawiali, ale też zbierali się do wyjścia.
Ginny też chciała niedługo iść do siebie, żeby się rozpakować.</div>
<div class="MsoNormal">
Niemniej,
rozmowa wciąż trwała, kiedy do sali wpadła Lavender Brown, udająca
zdenerwowanie:</div>
<div class="MsoNormal">
-Mon-Ron!</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
stanęła na baczność. Ta głupia flądra jeszcze miała czelność tu przychodzić?!
Kiedy Ron został otruty, Harry powiedział o tym także jego „dziewczynie”. A ona
aż do teraz, kiedy jego stan już był właściwie dobry nie raczyła go odwiedzić. </div>
<div class="MsoNormal">
Blondynka
podeszła bliżej łóżka i popatrzyła na chłopaka. Jej twarz wykrzywiła się, kiedy
dostrzegła, jak źle teraz wygląda. Przeniosła wzrok na brązowowłosą i warknęła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Co Ty tu robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-I vice versa?- odparowała Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja jestem jego dziewczyną!- oburzyła się Lav.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?! A przyszłaś do niego, kiedy walczył o życie?!
Zainteresowałaś się, co się nim dzieje kiedy był w Mungu?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja-ja…- zająknęła się- Miałam dużo zajęć…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ty, małpo! Nie rozumiesz, że on mógł umrzeć?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale nie umarł! I przypomnę Ci, że ja oficjalnie jestem jego
dziewczyną, a Ciebie nie chciał znać- broniła się Brown.</div>
<div class="MsoNormal">
-A co Ty możesz o tym wiedzieć…- powiedziała smutno Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
Mierzyły
się groźnymi spojrzeniami, kiedy Hermiona poczuła, że jej dłoń, która cały czas
leżała na ręce Rona, została ściśnięta. Gwałtownie odwróciła głowę w jego
stronę, to samo zrobili pozostali, zebrani w sali. Chłopak zaczął poruszać
ustami, ale nie było słychać żadnego dźwięku. Brązowowłosa również ścisnęła
jego dłoń. Jeszcze chwilę się męczył, a potem udało mu się po cichu wykrztusić:</div>
<div class="MsoNormal">
-Her-mi-jo-na, Hermiona…</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Opadła na krzesło, cały czas patrząc na
ukochanego. Chyba nie miał siły nic więcej powiedzieć. Minutę później znowu
zasnął.</div>
<div class="MsoNormal">
-To koniec… -szepnęła Lavender i wybiegła z sali.</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny,
Harry, Dumbledore i McGonnagal spojrzeli po sobie z mieszaniną zdziwienia,
szczęścia, dezaprobaty i rozbawienia. Potem nauczyciele opuścili salę.
Weasleyówna zrobiła to samo, pocałowawszy wcześniej Pottera w policzek i
pożegnawszy się z Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
siedział i patrzył na swoich najlepszych przyjaciół. Cieszył się z tego, że Ron
powoli odzyskiwał przytomność. Widział w jaki sposób Hermiona na niego patrzy,
z jaką miłością go traktuje. W tym momencie stracił jakiekolwiek obawy, że mogłaby
ona kiedyś specjalnie zdradzić Rona. Wszystko to, co się stało w ostatnich
miesiącach było nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, a potem wyborami
zagubionych ludzi. Słysząc to, co rudzielec powiedział, stwierdził, że on też
ją kocha, skoro nieświadomie, ostatkiem sił wypowiedział właśnie jej imię. </div>
<div class="MsoNormal">
Z
uśmiechem na twarzy, chłopak podszedł do przyjaciółki i cmoknął ją w czubek
głowy, po czym opuścił salę, żeby tych dwoje, nawet mimo że Ron jest nieprzytomny,
miało chwilę tylko dla siebie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Czuł
jak wszystko się rozjaśnia. Zaczynał myśleć, najpierw tylko o tym, że widzi
światło, później, powoli zaczął sobie przypominać kim tak naprawdę jest i w
jakim świecie żyje. Kiedy dotarło do niego, że obudził się ze snu, próbował
otworzyć oczy, ale nie był w stanie. Ponowił trud i tym razem się udało.
Zobaczył, najpierw bardzo nieostry, obraz skrzydła szpitalnego w Hogwarcie.
Chciał usiąść, ale poczuł tak silny ból, że z jękiem jeszcze bardziej wbił się
w łóżko i ponownie zamknął oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie, Ron- usłyszał piskliwy głos- Nie rób gwałtownych
ruchów, zaraz pójdę po pomoc.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie…- to było jedyne, co udało mu się wykrztusić.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
chciał pomocy. Był silny, poradzi sobie z jakimś głupim bólem brzucha i głowy.
Czuł drobne ręce, które trzymały jego dłoń w mocnym uścisku. Otworzył oczy, tym
razem było trochę lepiej trochę lepiej. Skierował wzrok w jej kierunku.
Wyglądała okropnie! Była bardzo blada i miała olbrzymie cienie pod oczami, a w
dodatku płakała. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie płacz…- szepnął, próbując otrzeć łzy z jej policzka, ale ręka okazała się zbyt
ciężka, więc tylko go musnął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spróbuję- uśmiechnęła się- Ale nie ruszaj się za bardzo,
masz na to jeszcze za mało siły.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też spróbuję- również próbował się uśmiechnąć, ale
grymas, który pojawił się na jego twarzy raczej nie przypominał uśmiechu.</div>
<div class="MsoNormal">
Przez
chwilę patrzyli sobie prosto w oczy, tonąc w nich, tak, jak robili to kiedyś. W
tym momencie cały świat przestał istnieć i liczyli się tylko oni. Nie potrafili
oderwać od siebie wzroku. Tak dobrze było znowu czuć tę więź. Hermiona
pogładziła policzek Rona, bardzo delikatnie, żeby nie sprawić mu bólu. Chłopak
przymknął oczy z rozkoszy. Głaskała go z taką czułością, że po jego ciele
rozeszło się ciepło. To było tak niesamowite! Niby nie robiła nic niezwykłego,
a jednak czuł niezwykłą intymność w tym dotyku…</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
do sali weszła pani Pomfrey.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Dochodziła
23. Harry i Ginny siedzieli w Pokoju Wspólnym Gryfonów, który był prawie
całkowicie pusty. Dziewczyna coś skrobała przy lampce, natomiast czarnowłosy
wpatrywał się w mapę Huncwotów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co Ty właściwie piszesz? – spytał w końcu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie miałam głowy do nauki – sam wiesz dlaczego – a na jutro
mamy napisać esej dla Snape’a. Nie sądzę, żeby dał mi taryfę ulgową, bo mój
brat jest chory.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może Ci pomogę?</div>
<div class="MsoNormal">
-Od kiedy jesteś mistrzem eliksirów? – zadrwiła rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzała
w jego zielone oczy. Uśmiechał się do niej delikatnie. Coś w jego spojrzeniu
sprawiało, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Przełknęła ślinę. W ogóle nie
układało jej się z Deanem. A Harry był dla niej tak ogromnym wsparciem… Coraz
częściej myślała o nim w TEN sposób. Przybliżyła twarz do niego. Tak bardzo
potrzebowała teraz bliskości… Jego bliskości… Rozchyliła delikatnie usta, coraz
bardziej się do niego zbliżając. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny… - szepnął, gwałtownie się od niej odsuwając – Dean…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak… - westchnęła – Dean…</div>
<div class="MsoNormal">
-O co chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ostatnio jest między nami bardzo źle… - spojrzała na niego,
a on parsknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, wam się nie układa, więc ja mam być nagrodą
pocieszenia!</div>
<div class="MsoNormal">
-Co Ty mówisz, Harry? – warknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzył
na nią, a jego serce pękało. Właśnie chciała go pocałować, a on z tego
zrezygnował… Przecież tak bardzo tego pragnął! Ale nie mógł tego zrobić
Deanowi. Czuł się źle z tym, że chciała go tak wykorzystać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chcesz jakoś odreagować to, że Wam się nie układa, zemścić
się na nim! Dlatego próbowałaś to zrobić – mówił głośno, ale, na szczęście, w
Pokoju Wspólnym zostali sami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, to nie tak – krzyknęła – Chciałam to zrobić, bo… bo… -
zawahała się – Bo się w Tobie zakochałam…</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
wyglądał jakby dostał tłuczkiem w głowę. Ona naprawdę to powiedziała! Jego
serce biło tak szybko. Nerwowo przełykał ślinę. Nie sądził, że ten moment
nadejdzie tak szybko… Właściwie, to w ogóle nie sądził, że kiedyś nadejdzie…
Dopiero po kilku minutach odważył się odpowiedzieć:</div>
<div class="MsoNormal">
- A ja w Tobie – szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyli
się na siebie z delikatnym uśmiechem. W ich oczach widać było przerażenie. Tyle
rzeczy mogło pójść nie tak. Ginny oficjalnie wciąż spotykała się z Deanem, Ron
o niczym nie wiedział… A jakoś mieli przeczucie, że wszystko się ułoży. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Kochani! <br />
Nie będę mówić, że wróciłam, bo to widzicie. Nie będę się też tłumaczyć, bo
ciężko jest wytłumaczyć ponad dwuletnią nieobecność – bardzo dużo się działo i
wiele się zmieniło! To opowiadanie cały czas było w moim sercu i bardzo chcę je
dokończyć.<br />
Dajcie znać, czy ktoś tu jeszcze jest!<br /><o:p></o:p></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-44745550159330532702015-04-06T19:52:00.002+02:002015-04-06T19:52:34.797+02:00...Ech... Ciekawe czy ktoś to jeszcze przeczyta? Ile czasu minęło? Ponad 3 miesiące... Słuchajcie, to niby tak mało czasu, a moje życie obróciło się o 180 stopni... Samej trudno mi w to uwierzyć.<br />
Chyba wiecie do czego zmierzam? Przykro mi, że akurat w Święta :(<br />
Dobra wiadomość jest taka- NIE PORZUCAM BLOGA!<br />
Zła- zawieszam go. Oficjalnie.<br />
Nie wiem czy wrócę, nie mam pojęcia... Po prostu naprawdę dużo się wydarzyło w moim życiu prywatnym i już nie umiem, przynajmniej na razie, spojrzeć na tę historię tym samym okiem :/<br />
Bardzo mnie rozczuliło, że wciąż tu wchodzicie. Żeby nie było- ja też regularnie zaglądałam na bloga, niemniej nie miałam serca nic pisać... Żyłam w takim rozdarciu, nie wiedziałam, co zrobić. Wreszcie podjęłam decyzję i dlatego się odzywam. Mam nadzieję, że jeszcze się "spotkamy" przy okazji blogowania, bo naprawdę jest mi przykro zostawiać tę historię... Chcę wrócić, może w wakacje... Nie wiem, po prostu nie wiem, jak mi to wyjdzie. Przepraszam Was bardzo.<br />
Z tego miejsca chcę podziękować Wam wszystkim za to, że byliście ze mną przez tyle czasu!<br />
Szczególne podziękowania dla: Neli- nie wiem, czy tu jeszcze zagląda, ale to ona pozostawiła pierwszy komentarz pod moim pierwszym postem i gdyby nie ona... no nie wiem, czy zdecydowałabym się dalej pisać; Lucy- długo korespondowałyśmy również bardziej prywatnie i zawsze mnie rozwalało jej poczucie humoru i pomogła mi w wielu momentach w trakcie pisania; Romione The Best Couple i Romione Ever- dwóch chłopaków, którzy "odważyli się" pozostawić po sobie ślad (też nie wiem czy jeszcze tu zaglądają) i którzy bardzo pomogli mi jeśli chodzi o fabułę opowiadania; chłopców wymieniłam razem, ale oczywiście nie mogę zapomnieć o Selence- która również bardzo mi pomogła w wielu kwestiach związanych z weną; Dulce- uwielbiam jej rady, bardzo mi się przydały, a jej opowiadanie również było momentami moją inspiracją.<br />
Proszę Was bardzo o zrozumienie, przynajmniej się postarajcie... Dla mnie to nie jest łatwa sytuacja i nie wiem czy zniosłabym jakiekolwiek hejty :/<br />
Pozdrawiam Was gorąco i dziękuję za wszystko!<br />
Mam nadzieję- do napisania <3Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-5733984923030402112014-12-25T21:20:00.000+01:002014-12-25T21:20:02.189+01:0030. Równoległa rzeczywistość<div class="MsoNormal">
-Kto chciałby go otruć?</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślę, że to nie on był celem…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono, ja już nie
wiem, co mogę tu napisać…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudowłosy trzynastolatek
siedział załamany nad zwojem pergaminu. Przeczesał nerwowo swoją czuprynę, nie
mając pojęcia, co mógłby zrobić. Było ok. 3 w nocy i już wszyscy, nawet
uczniowie przygotowujący się do egzaminów, zrezygnowali i poszli spać. Została
tylko ich dwójka. Siedzieli przy stoliku w samym rogu pokoju, a jedyne światło
pochodziło ze świeczki stojącej na blacie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dziewczyna z burzą kasztanowych
loków podniosła na niego wzrok. Miała podkrążone oczy i była bardzo blada. Od
iluś dni tak wyglądał każdy ich wieczór i noc- siedzieli do późna ginąc w
księgach i papierach dotyczących zasad obowiązujących na lekcjach w Hogwarcie,
praw ucznia, praw nauczyciela, opisów zachowań hipogryfów, ochrony magicznych
zwierząt i miliona wycinków z Proroka Codziennego na temat tego, ile może
zdziałać Lucjusz Malfoy… Niestety ich poszukiwania na niewiele się zdały- wszystkie
informacje, które wydobyli świadczyły na korzyść Draco Malfoya. Jeśli nie
znajdą nic innego, to Dziobek zostanie skazany…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron, wiesz, że musimy
coś wymyślić!- powiedziała z taką determinacją w głosie, że Weasley poczuł, że
muszą to zrobić.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Popatrzył się na nią. Miała
zaciętą minę, pełną skupienia. Strasznie mu się podobał ten upór, jak coś
zaczynała, to kończyła i wszystko musiało się udać- zawsze. Uśmiechnął się
lekko. Jeśli ktoś mógłby coś tu zdziałać, to tylko ona, a on cieszył się, że
może choć trochę jej w tym pomóc. Niestety jego zmęczenie brało nad nim górę i
z każdą minutą czuł się coraz bardziej śpiący i miał wrażenie, że tej nocy nie
wymyśli już nic mądrego.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jest już po 3-
jęknął, na co ona rzuciła mu wrogie spojrzenie- Wiesz, że siedzenie tu nic nie
da, jeśli jesteśmy prawie nieżywi…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Zignorowała go, wczytując się w
jakąś gazetę. Widział, jak powoli opadają jej powieki, żeby potem ponownie się
podnieść. Ledwo trzymała się w pionie. Nie mógł patrzeć na nią w takim stanie!
Było mu jej strasznie żal, nie chciał, żeby się tym tak przejmowała. Nie
wiedział do końca na czym to polega, ale nie potrafił na nią patrzeć, kiedy
była smutna czy przemęczona, bo serce mu się wtedy kurczyło z żalu. Dlaczego?
Nie miał pojęcia…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono, dosyć na
dziś- powiedział stanowczo, lecz ona ponownie puściła jego słowa mimo uszu-
Hermiono, proszę cię… -spróbował ponownie, tym razem chwytając jej dłoń,
spoczywającą na stole. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dziewczyna podniosła gwałtownie
głowę i spojrzała na niego zszokowanym wzrokiem. Przez chwilę nie mógł przestać
się patrzeć w jej duże, orzechowe oczy. Był zdziwiony, że wcześniej nie zwrócił
na nie uwagi… Były takie duże, głębokie, zmysłowe… „Co?!” w jego głowie
krzyknął jakiś głos. O czym on w ogóle myślał?! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Zawstydzony spuścił wzrok i poczerwieniał po same końcówki uszu,
natomiast Hermiona zastygła w jednej pozycji, cały czas uparcie się w niego
wpatrując. Nie miał pojęcia, co powinien zrobić. A jakby wszystkiego było mało,
wciąż czuł w swojej ręce jej drobną dłoń i jakoś nie potrafił jej puścić.
Mijały sekundy, minuty… Tykanie zegara stawało się coraz bardziej denerwujące,
a cisza jaka panowała w pomieszczeniu była nie do zniesienia. Rudzielec
nieśmiało podniósł głowę i popatrzył na przyjaciółkę, która również nie
wiedziała jak się zachować. Uniósł delikatnie kąciki ust, na co ona też się
uśmiechnęła, lecz po chwili spłonęła rumieńcem. Chłopak poczuł, że trochę się
rozluźniła. Spojrzał na blat, na którym spoczywała jej ręka, a na niej, jego,
ze dwa razy większa. Ta jej była taka mała, taka ciepła… Pogładził jej wierch
kciukiem, a brązowowłosą przeszedł dreszcz. Ta chwila była dla nich dziwna-
nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyli, choć na pozór przecież nic się nie
wydarzyło. Wydawało im się, że dzieje się coś bardzo ważnego, dobrego, ale i
intymnego. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> I wtedy zegar wybił 4, a cały
czar prysł. Odsunęli się od siebie gwałtownie, oboje bardzo speszeni,
nierozumiejący, co się przed chwilą stało.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, co się właściwie wydarzyło?- odezwał się łamiący się
dziewczęcy głos.</div>
<div class="MsoNormal">
-To długa historia…- odpowiedział, łamiącym się głosem
mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Wpadła do Pokoju Wspólnego. Jej włosy już nie były tak pięknie
uczesane, a makijaż delikatnie się rozmazał. Poczuł na sobie jej wściekły
wzrok. Podniósł głowę i odpowiedział jej równie miłym spojrzeniem. Był na nią
tak bardzo zły! Dlaczego poszła na ten bal z Krumem?! Przecież on jest dla niej
za stary, chodzi do innej, dosyć podejrzanej szkoły i jest przeciwnikiem
Harry’ego w Turnieju Trójmagicznym! Co on niby ma w sobie takiego, żeby
Hermiona chciała z nim pójść na bal? No dobra, jest najlepszym zawodnikiem
quiditcha na świecie… Ale Hermiony przecież nigdy nie interesowali sportowcy,
chociaż… W sumie nie był tego taki pewien, przyjaźniła się bardzo blisko z
Harrym i wielokrotnie chodziły różne pogłoski, że to nie tylko przyjaźń. Ronowi
ciężko było uwierzyć w to, że jego najlepsi przyjaciele mogliby… Ale tego
wieczoru mogło się zdarzyć wszystko.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Jednak najbardziej nurtowało go jedno pytanie, które było zupełnie
absurdalne i nie miał pojęcia dlaczego w ogóle pojawiło się w jego głowie- dlaczego
on się nie podobał Hermionie? Lochart, Harry, Krum… Dlaczego nie on, Ron
Weasley? Bo nie był przystojny, dobrze zbudowany, nie grał zawodowo w quiditcha,
no i na pewno nie był Wybrańcem. Do tego dochodziła dość przeciętna
inteligencja i bieda. No dobra, zrozumiał dlaczego brązowowłosa nie wybrała
jego, ale musiał przyznać, że go to zabolało. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Tylko po co on się w ogóle nad tym zastanawiał?! Przecież to nie
chodziło o to, żeby Hermiona się w nim zakochała czy coś, w ogóle to jakiś
absurdalny pomysł, tylko o to, że poszła na Bal Bożonarodzeniowy z Wiktorem
Krumem- w tym momencie, największym wrogiem Rona! To chyba już podchodziło pod
brak lojalności…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Właśnie miał jej to powiedzieć, ale ona warknęła:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Co się dzieje, Ron?
Dlaczego tak bardzo zależało ci na tym, żeby zepsuć mi ten wieczór?!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Chyba masz nieco za
wysokie mniemanie o sobie- parsknął chłopak- Nie obchodzi mnie to, jak
spędziłaś wieczór, ale to, z kim go spędziłaś. Jak w ogóle mogłaś coś takiego
zrobić?!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ale co?! To takie
straszne, że zgodziłam się, kiedy ktoś poprosił mnie o to, żebym poszła z nim
na przyjęcie?!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tak! Bo trzeba wziąć
pod uwagę to, kim ten ktoś był! A ciebie na bal zaprosił największy przeciwnik
naszego przyjaciela!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Przestań wygadywać
głupoty, Ron!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono, nie widzisz
tego, że jemu chodzi tylko o to, żeby wygrać turniej?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Już ci mówiłam, że
nie zapytał się mnie ani razu o Harry’ego!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To nieważne! On
będzie wydobywał z ciebie informacje, a ty nawet się nie zorientujesz kiedy!
To, co robisz jest po prostu nielojalne!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Chcesz mi powiedzieć,
że jestem głupia, bo zgodziłam się pójść z nim na bal?! Na Merlina, Ron, to
tylko zabawa! On nie chce ode mnie żadnych informacji o Harrym, tylko chce mnie
lepiej poznać, a to jest jednym z głównych celów turnieju! Poza tym, Harry’emu
nie przeszkadza nasza znajomość.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jakaś ty naiwna! Tu
chodzi TYLKO I WYŁĄCZNIE o turniej, nie
o ciebie!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Brązowowłosa wyglądała, jakby
właśnie dał jej w twarz. W jej oczach pojawiły się łzy, ale mina wyrażała
wściekłość. Ron poczuł ukłucie w sercu, że doprowadził ją do takiego stanu, ale
nie mógł tego odpuścić- „bratanie się z wrogiem” nie prowadziło do niczego
dobrego.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Wiesz co, Ron? Nie
zawsze musi chodzić o turniej czy rywalizacje. To tylko bal! I wiem, że ciężko
ci to pojąć, ale niektórzy chcą ze mną spędzać czas, bo po prosu mnie lubią. Ja
też mogę się komuś spodobać!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-I to nawet nie
jednemu… - palnął, zanim zdążył ugryźć się w język. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Słucham?- spytała
zszokowana.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Chłopak pragnął zapaść się pod
ziemię. Spuścił wzrok i poczuł, że robi się cały czerwony. Właśnie sam się
pogrążył… Dał jej bardzo wyraźnie do zrozumienia, co do niej czuje i nie za
bardzo wiedział, jak teraz z tego wybrnąć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ale Krumowi nie
chodzi o ciebie- powtórzył, próbując się ratować- Tylko o turniej! Kiedy to
wreszcie pojmiesz.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Turniej nie jest
centrum świata, Ron! Powiem ci więcej, ważniejsze rzeczy dzieją się poza nim. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-W tym momencie jest!
Gdyby nie turniej, nawet nie poznałabyś Kruma i nie byłoby z nim teraz tylu
problemów!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Hermiona parsknęła ze złości,
wpatrując się w niego z pogardą. Poczuł się fatalnie. Miała go teraz za
ostatniego śmiecia. Nie mógł tego tak zostawić.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Po prostu nie podoba
mi się to, że zaprzyjaźniasz się z WROGIEM naszego najlepszego przyjaciela-
warknął.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-No więc jak ci się to nie podoba, to chyba wiesz, co powinieneś
zrobić, nie?!- krzyknęła Hermiona, której część włosów już się wymknęła spod
wytwornego koka.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Tak?!- ryknął Ron- A niby co?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Następnym razem, jak będzie bal , to mnie zaproś, zanim zrobi to ktoś
inny, a nie traktuj mnie jak ostatnią deskę ratunku!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Ron otworzył usta
i zaczął bezgłośnie poruszać wargami jak złota rybka wyjęta z wody, a Hermiona
odwróciła się na pięcie i zniknęła na schodach wiodących do sypialni dziewcząt</i></b><i>.*<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Uderzyła w sedno. Chłopak czuł
się zażenowany. Przede wszystkim swoją postawą i tym, co jej powiedział, ale
też tym, że zorientowała się, o co naprawdę mu chodzi. Dlaczego w ogóle
przeszkadzało mu to, że poszła na ten bal z Krumem. Co go to obchodziło?! To
jej życie i może z nim robić, co chce. Jest jego przyjaciółką, ale TYLKO
przyjaciółką… Chyba…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie, panie Weasley, już dobrze- niski, żeński głos
szepnął mu do ucha, po czym poczuł ukłucie- Albusie, jest coraz gorzej.</div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Czuł, że serce bije mu kilka
razy szybciej niż zazwyczaj. To nie wróżyło nic dobrego. Siedział przy stole w
Wielkiej Sali wraz z Harrym. Cały czas słyszał za sobą różne okrzyki Ślizgonów,
dotyczące jego osoby. Tak bardzo nie chciał grać! Pragnął udać się do
dormitorium i zakopać w czeluściach swojego łóżka. Jego przyjaciel usilnie
próbował odwrócić jego uwagę od stresu, od tych małp ze Slytherinu i podnieść
go na duchu, ale na niewiele się to zdało. Wiedział, że jest beznadziejny! Nie
miał pojęcia, jakim cudem dostał się w ogóle do drużyny. Jego gra była do dupy
i był przekonany, że zawali najbliższy mecz. Nawet nie chciał sobie wyobrażać,
jak to będzie wyglądać- wiedział, że to będzie klapa. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Wtedy do stołu podeszły Hermiona
i Ginny. Obie ubrane w barwy Gryffindoru. To trochę pocieszające, że choć jedna
osoba im kibicowała. Brązowowłosa uśmiechnęła się do Rona, a jego serce zaczęło
walić jeszcze szybciej, o ile w ogóle było to możliwe. Dlaczego tak na niego
działała? Przez ostatnie kilka miesięcy spędzili ze sobą naprawdę dużo czasu,
bo Granger pomagała mu z nauką, za co był jej tak wdzięczny, że chętnie by ją
ozłocił. Dzięki temu, po różnych kłótniach i problemach zeszłego roku, ich
relacje stały się raczej stałe, bliższe, no i przede wszystkim przyjazne.
Tylko, że uświadomił sobie również, że przyjaźń z Hermioną, to nie jest do
końca to, co go satysfakcjonuje.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Kiedy ta idea pojawiła się w
jego głowie, to było szaleństwo, ale z czasem to zaczęło nabierać sensu-
Hermiona Granger bynajmniej nie była dla niego jedynie przyjaciółką. Na widok
przyjaciółki serce nie zaczyna bić szybciej, nie robi ci się gorąco, nie masz
ochoty się na nią rzucić i pocałować… To ostatnie wciąż wydawało się absurdem,
ale prawda była taka, że w głowie Rona kilka razy pojawiła się taka myśl, co by
było, gdyby ją pocałował. Zdarzało mu się to zwłaszcza wtedy, gdy siedzieli do
późna w nocy nad książkami, a Hermiona robiła wszystko, żeby nie zasnął i żeby
trochę podnieść go na duchu, że może jednak uda mu się zdać SUMy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dołączyła do nich Luna Lovegood.
Ron spojrzał na nią kątem oka. Czyżby miała na głowie wielkiego… lwa?! Chłopak
nie miał siły o tym myśleć, choć blondynka chyba coś do niego powiedziała. Jego
mózg był pochłonięty mieszaniną stresu przedmeczowego i refleksji o
brązowowłosej. Popatrzył na nią. Rozmawiała z Harrym i Ginny. Miała skupioną
twarz, jak wtedy, gdy tłumaczyła mu coś z transmutacji. Bardzo ładnie wtedy
wyglądała… Zresztą jak zawsze. Cieszył się, że będzie na trybunach, że go
wspiera. Nie miał pojęcia, jakby sobie bez niej poradził. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron, musimy iść-
usłyszał głos Pottera.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Wszyscy wstali. Harry i Hermiona
zamienili kilka słów na stronie. Rudzielec nie miał pojęcia, o co mogło chodzić,
ale w tym momencie o wiele bardziej przejmował się meczem. Czuł, że nogi ma jak
z waty. Był przekonany, że spadnie z miotły w trakcie meczu albo oberwie którąś
z piłek. Podszedł niepewnie do przyjaciół, a dziewczyna zwróciła się do niego:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Powodzenia, Ron- powiedziała Hermiona, wspinając się na palce i
całując go w policzek.- Ty też się trzymaj, Harry…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Kiedy szli przez
Wielką Salę, Ron trochę oprzytomniał. Dotknął policzka, w który pocałowała go
Hermiona, i zmarszczył brwi, jakby nie był całkiem pewny, co się właściwie
wydarzyło.**<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Harry bardzo szybko wyprowadził
go z zamku. Kiedy szli na błonia, on wciąż czuł jej wargi na swoim policzku. Motyle
szalały mu w brzuchu. Jej dotyk, ciepło, zapach… Nie wierzył, że to zrobiła. To
było takie cudowne! Jej drobna, gorąca dłoń na jego wielkim barku i słodkie,
czułe wargi na jego policzku. Miał nadzieję, że zapamięta to uczucie na zawsze,
bo jak do tej pory nigdy nie czuł się lepie. I nagle perspektywa meczu również
stała się mniej straszna…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Jego stan jest chwilowo stabilny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję pani bardzo- odpowiedział zapłakany głos, Jej
głos.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Nie wierzył w to, co się właśnie
stało. Pocałował ją! Tu, w Norze, na ganku, dosłownie 15 minut temu! I ona go
nie odepchnęła, co więcej, powiedziała, że go kocha. Na Merlina, ona go kocha!
To naprawdę możliwe?! W tym momencie, 21 sierpnia 1996 roku, o 24.57, on, Ron
Weasley był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Rzucił się na łóżko.
Wiedział, że nie jest w stanie szybko zasnąć. Czuł, że wszystkie organy w jego
brzuchu wywijają fikołki i miał ciągłą, nieodpartą ochotę, żeby się śmiać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Usłyszał delikatne pukanie.
Doszedł do wniosku, że tą swoją euforią mógł przez przypadek kogoś obudzić.
Podszedł do drzwi i otworzył je cicho. Przed jego oczami ukazała się burza
brązowych loków. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Hermiona stała tam w szortach
od piżamy i bluzce na ramiączka. Również posłała mu ciepły uśmiech.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Przepraszam cię, ale
u mnie śpi Harry, pewnie rozmawiali z Ginny i…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ron przestał jej słuchać. No jasne,
Harry! Nawet nie zauważył, że nie ma go w pokoju. Co ta miłość robi z ludźmi?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-… więc może mogłabym
się tu przespać?- zakończyła dziewczyna.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jasne, że tak.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Brązowowłosa rozłożyła się na
łóżku, które normalnie zajmował Potter, a Weasley zgasił światło i położył się
na swoim. Wciąż był pewien, że nie zaśnie, ale chciał, żeby chociaż ona trochę
odpoczęła. Jego serce waliło jak oszalałe. Była tak blisko. Pragnął znów jej
dotknąć, ponownie pocałować. Ta dziewczyna sprawiała, że tracił rozum, którego
i tak nie miał za wiele, a to, co się wydarzyło między nimi kilkanaście minut
temu, sprawiło, że mógłby teraz umrzeć ze szczęścia.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron, śpisz?- usłyszał
jej melodyjny głos i poczuł, jak przez jego ciało przechodzi prąd.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie. Wszystko dobrze?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tak- westchnęła- Po
prostu nie mogę zasnąć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ponownie zapadła cisza. Słychać
było jedynie ich nierówne oddechy. Po pokoju unosiła się delikatna woń różanego
mydła. Rudzielec zaciągnął się tym zapachem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Mmm?- wydał z siebie
niezbyt przytomny pomruk.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Możesz… no wiesz… -
jej głos stawał się coraz cichszy i mniej śmiały- Możesz do mnie przyjść?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Uśmiechnął się szeroko. Szybko
wygramolił się ze swojej pościeli i położył koło dziewczyny. Przez chwilę
leżeli stykając się jedynie ramionami, ale było to wyjątkowo niewygodne i dosyć
dziwne, dlatego chłopak objął ją ramieniem, a ona ułożyła swoją głowę na jego
piersi. Czuł łaskotanie jej włosów w okolicy obojczyków. Poczuł, że robi mu się
przyjemnie ciepło. Chyba nigdy nie byli tak blisko. To było cudowne. Wziął
głęboki wdech i poczuł jeszcze mocniejszy zapach jej różanego mydła, który
mącił mu w głowie. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dziękuję- szepnęła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ponownie jego kąciki się
uniosły. Nic nie powiedział, lecz cmoknął czubek jej głowy. Podniosła ją i
spojrzała mu prosto w oczy. Przełknął głośno ślinę. Jej oczy były tak głębokie,
że momentalnie się w nich gubił. Piękne, wielkie, błyszczące, orzechowe… Kiedy
na niego tak patrzyła, wiedział, że jest bezbronny, że mogłaby z nim zrobić, co
tylko zechce.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Kocham cię-
powiedział w przypływie impulsu, już kolejny tego dnia raz.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Hermiona się nie odezwała, ale
zmarszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała. Po chwili poczuł jej wargi
na swoich. To było takie czułe, niewinne, niepewne… Objął jej twarz dłońmi i
przysunął bliżej siebie, sprawiając, że ich pocałunek był bardziej stanowczy i
zmysłowy. Trwali tak długo, napajając się swoją obecnością i poznając się
zupełnie z innej strony. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Kiedy Hermiona się odsunęła, w
jej oczach tańczyły radosne iskierki. Była bardzo rumiana i oddychała płytko.
Po chwili ziewnęła, na co Ron się zaśmiał. Cmoknął ją w policzek i rzekł:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Śpij.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dziewczyna ułożyła się obok
niego, a dopiero gdy zasnęła, chłopak wrócił do swojego łóżka i również oddał
się w ręce Morfeusza.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, musisz wrócić do dormitorium, jest już bardzo
późno- powiedział ktoś zmęczonym, niskim głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zostawię go tutaj! Nigdzie się nie wybieram…</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Jego serce przełamało się na
pół. Szedł pustym korytarzem, nie wiedząc gdzie zmierza. Miał przed oczami ten
straszny widok, jej z… z tym podłym, dwulicowym, zdradzieckim, plugawym… śmieciem.
Jak to w ogóle mogło się stać?! Ron był w tak wielkim szoku, że nie do końca
docierały do niego wszystkie konsekwencje. Wciąż tylko widział, jak się całują.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> A po jego głowie krążyło jedno
pytanie- dlaczego? Do cholery jasnej, dlaczego?! Było dobrze, ba, nawet
cudownie! Byli szczęśliwi, ona była szczęśliwa... Kochał ją- nadal ją kocha…
Skoro wszystko było w porządku, to po co ona to zrobiła? Jeszcze niedawno snuli
wizję wspólnej przyszłości, a teraz ona całowała się z innym.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Poczuł takie ukłucie bólu,
jakiego nie czuł nigdy wcześniej. Musiał się zatrzymać i oprzeć o ścianę, żeby
się nie przewrócić. Dlaczego mu to zrobiła?! Z braku sił osunął się na ziemię.
Było mu już wszystko jedno. Chciał, żeby to był tylko sen, nieprawda, nocna
mara, która ma na celu nauczenie go, żeby doceniał to, co ma… Ale niestety, ten
koszmar nie znikał, a z każdą sekundą stawał się coraz bardziej realny,
namacalny.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dlaczego to spotkało akurat
jego?! W tym jednym, jedynym okresie jego życia, kiedy był naprawdę szczęśliwy,
gdy wierzył, że może być dobrze, mimo szkoły, biedy, mimo Voldemorta i
Śmierciożerców i panoszącym się po całej ziemi smutku, żalu, bólu i śmierci.
Ukrył twarz w dłoniach. To było za dużo… Chciał umrzeć, byleby tylko ten ból
wreszcie się skończył.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Po jego policzkach zaczęły
spływać łzy. Najpierw kilka pojedynczych, słonych kropel, a potem całe
strumienie. Nie panował nad sobą, pozwolił na to, żeby jego ciałem zawładnął
szloch i cierpienie. Co chwila wstrząsał nim dreszcz. Krztusił się własnymi
łzami i nie był w stanie ich zatrzymać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Siedział tam, w pustym
korytarzu, na podłodze, długo. Może pół godziny, może godzinę, może dwie… I
coraz bardziej cierpiał. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> W końcu wstał. Ledwo trzymał się
w pionie, czując, że jego nogi są jak z waty. Jego twarz była kamienna.
Zastygły na niej nawet łzy. Miał przekrwione oczy i spuchnięte policzki.
Dotarła do niego jeszcze jedna rzecz- to ona mu to zrobiła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Hermiona pozwoliła, żeby ten
palant ją pocałował. Skrzywdziła go naumyślnie. Tyle razy mówiła, że go kocha,
że jest przy nim szczęśliwa, że chce, żeby tak było zawsze, a potem pocałowała
innego! Nie mógł uwierzyć, że to zrobiła! Nie ona, nie jego najukochańsza
Miona… Ale jednak, sam to widział. Okazała się jedynie dwulicową…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ogarnęła go wściekłość na
brązowowłosą i zastąpiła ona smutek i ból. Wiedział, że nie będzie w stanie jej
tego wybaczyć! Dlatego pozostawało jedno rozwiązanie, mantra, która krążyła mu
po głowie, kiedy dochodził już pewnym krokiem do Pokoju Wspólnego w wieży
Gryffindoru- zemsta…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, Ron… Co się z nim dzieje?!- Ona płakała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Panno, Granger, proszę o spokój- odpowiedział stanowczo
żeński głos- Jest bardzo źle, musimy go przenieść do Munga. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Odwrócił się i wtedy w tłumie
znajdującym się na peronie dostrzegł ją. Biegła do niego, ciągnąć za sobą
wielki kufer. Przepychała się między wszystkimi, prawdopodobnie najeżdżając im
na stopy walizką. Chłopak zaśmiał się na ten widok.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Kiedy była już kilka metrów od
niego, puściła swój bagaż i rzuciła mu się na szyję. Czas stanął w miejscu.
Przylgnęli do siebie jak najbliżej się dało. Cały zgiełk, jaki ich otaczał,
zdawał się nie istnieć. Liczyli się tylko oni- Ron i Hermiona. Po pewnym czasie
dziewczyna odsunęła się od niego, dosłownie na kilka centymetrów. Spojrzała na
niego z czułością, a w jej oczach były łzy. Pogładziła dłonią jego szorstki,
pełen blizn policzek.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nareszcie- szepnęła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Chłopak spojrzał na nią spod
przymrużonych powiek. Badał każdy szczegół jej twarzy- wysokie, nieskazitelne
czoło, drobny, delikatnie zadarty nosek, piękne kości policzkowe i zaróżowione
policzki, owalną szczękę, malinowe, pełne usta i te oczy- duże, orzechowe,
pełne miłości oczy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Stęskniłem się za
tobą- powiedział, dotykając jej swoim czołem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ja też- odparła
gładząc swoimi drobnymi dłońmi jego twarz- Nawet nie wiesz jak bardzo.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Nie mogli dłużej wytrzymać i
zatonęli w pocałunku. Zdawało im się, jakby tego nie robili od wieków, jakby na
nowo musieli się poznawać. Trwali tak, zatracając się w sobie coraz bardziej.
Przerwał im gwizd odjeżdżającego pociągu. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Chyba czas na nas -
wykrztusił chłopak. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dziewczyna skinęła głową, ale
nie ruszyła się z miejsca. Cały czas jeździła dłonią po jego twarzy. Na jednym
z palców połyskiwał srebrny pierścionek. Zjechała nią na jego pierś. Rudzielec
zaśmiał się, ujął jej rękę i delikatnie ją ucałował.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Myślę, że moja
cudowna narzeczona musi wreszcie wrócić do domu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> To powiedziawszy wypuścił ją ze
swoich objęć, zabrał jej bagaż i ruszył w kierunku wyjścia. Ona jeszcze przez
moment stała, wpatrując się w miejsce, w którym zniknął Ekspres Hogwart. Po
chwili go dogoniła i złapała za rękę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Mhm?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Kocham cię!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudzielec uśmiechnął się
szeroko, po czym oboje zniknęli za jedną z barierek znajdujących się na
peronie.<o:p></o:p></i></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
-Ron, dasz sobie radę- to był
Jej głos, cichy, piskliwy, zapłakany- Jestem przy tobie- dotknęła jego ręki-
Kocham cię! Tak bardzo cię kocham, Ron…- pociągnęła nosem- Nie rób mi tego,
proszę! Nie zostawiaj mnie! Kocham cię…</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
*HP i CO (rozdział: Bal)</div>
<div class="MsoNormal">
** HP i ZF (rozdział: Lew i Wąż)</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Nie jest to może najbardziej
optymistyczna notka na święta, ale musicie to przeżyć :p<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Trochę się z nią wkopałam, bo
miała być nieco później (tj. przed nią miał być jeszcze jedne rozdział) , ale
jakoś tak dobrze mi się ją pisało, że jest już teraz. Jest trochę inna, musicie
to przyznać, ale chyba jestem z niej w miarę zadowolona. Myślę, że spokojnie
połapiecie się, co jest co, jedynie końcówka (tj. ostatni przeskok w
świadomości Rona) może być dla was zaskoczeniem, ale to pozostawiam do Waszej
własnej interpretacji.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>No i wiem, że strasznie długo
mnie nie było. Ponad 3 miesiące o.O Pisałam Wam w między czasie, z jakich
powodów, więc nie chcę się już z tego tłumaczyć. Moje życie ostatnio gna jak głupie
i ja sama się w nim gubię. Jest dobrze, tak ogólnie, ale dzieje się tyle rzeczy
naraz, zarówno na tle szkolnym, jak i prywatnym, że jestem totalnie zakręcona.
Jak będzie dalej? Nie mam pojęcia :( Ten semestr zapowiada się jeszcze gorzej,
ale z drugiej strony będą ferie, Wielkanoc itp., więc może jednak będę bardziej
aktywna. W każdym razie wiedzcie, że o Was pamiętam, blog jest wciąż aktywny, a
ja staram się odpowiadać na Wasze komentarze w ramach możliwości :)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Poza tym, Wesołych Świąt,
kochani! Dużo spokoju, odpoczynku, możliwości spędzenia czasu z bliskimi,
nadrobienia wszystkiego, na co nie mieliście czasu w ostatnim czasie,
oczywiście szalonego Sylwestra, no i żeby przyszły rob był lepszy niż ten <3<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>A teraz ostatnia kwestia: dziś są
3 urodziny bloga! Ja w to nie wierzę, piszę to opowiadanie 3 lata, to jest coś
niesamowitego. Z tej okazji pragnę Wam wszystkim serdecznie podziękować za to,
że jesteście, że to czytacie, że komentujecie, za wszystkie długie dyskusje i
za to, że udało nam się prywatnie trochę lepiej poznać (jak kol wiek by to nie
brzmiało :P ). Po prostu dziękuję <3 xoxoxo<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Statystyki (z tego bloga i z tego na Onecie, 25 grudnia, godz. 21.15):<o:p></o:p></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Wejścia: 62 564<o:p></o:p></i></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Komentarze: 2 096<o:p></o:p></i></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com93tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-83546364304947430772014-09-07T21:22:00.001+02:002014-09-08T08:07:11.674+02:0029. Bolesne urodziny<div class="MsoNormal">
<b><i>-Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, Ron- powiedział Harry, kiedy
pierwszego marca obudzili ich Seamus i Dean, hałaśliwie wybierając się na
śniadanie.- Masz prezent.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 14.2pt;">
<b><i>Rzucił paczkę na łóżko Rona,
gdzie leżał już mały stosik innych paczek, podrzucony zapewne w nocy przez skrzaty
domowe.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Dzięki- mruknął zaspany Ron i zabrał się do rozwijania paczki.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>(…)<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Ron, śniadanie.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Nie jestem głodny.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 14.2pt;">
<b><i>Harry wybałuszył oczy.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Przecież dopiero co powiedziałeś…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-No dobra, zejdę z tobą- westchnął Ron- ale nie chce mi się jeść.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 14.2pt;">
<b><i>Harry spojrzał na niego
podejrzliwie.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Przed chwilą zjadłeś pół pudełka czekoladowych kociołków, tak?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Nie o to chodzi.- Ron znowu westchnął.- Ty tego nie zrozumiesz.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Chyba nie- odrzekł Harry, wciąż zdumiony, i odwrócił się, by otworzyć
drzwi.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Harry!- zawołał nagle Ron.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Co?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Harry, ja tego nie wytrzymam!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Czego nie wytrzymasz?- zapytał Harry, teraz już naprawdę
zaniepokojony.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 14.2pt;">
<b><i>Ron był blady i wyglądał, jakby
go zemdliło.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Nie mogę przestać o niej myśleć!- powiedział ochrypłym głosem.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Ale dlaczego przeszkadza ci to w zjedzeniu śniadania?- zapytał,
starając się odwołać do rozsądku Rona.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Ona pewnie nie wie, że istnieję- odrzekł Ron, wzruszając ramionami.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-A o kim TY mówisz?- zapytał Harry, nabierając przekonania, że ta
rozmowa prowadzi w jakimś dziwnym kierunku.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-O Romildzie Vane- powiedział cicho Ron, a twarz mu się tak rozjaśniła,
jakby ugodził w nią promień słońca. <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 14.2pt;">
<b><i>Patrzyli na siebie chyba z
minutę, zanim Harry zapytał:<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-To żart, prawda? Żartujesz?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Harry… ja… ja ją chyba kocham- wyznał Ron zduszonym głosem.*<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
„A więc to tak będzie wyglądał
ten dzień” pomyślała Hermiona, siedząc w Pokoju Wspólnym. Sporo osób już poszło
na śniadanie. Ona wyczekiwała Harry’ego, no i Rona. W sumie sama do końca nie
wiedziała, co chciałaby mu powiedzieć. Złożyć życzenia, ot tak, po prostu? To
byłaby skrajna bezczelność, skoro nie rozmawiali od prawie trzech miesięcy. Ale
i tak czekała, stwierdziła, że najwyżej będzie improwizować. </div>
<div class="MsoNormal">
Wielokrotnie
wyobrażała sobie, jak będą wyglądać jego urodziny. Po pierwsze, miało być wtedy
wyjście do Hogsmeade, które odwołano z powodu wypadku Katie Bell. Dlatego
myślała, że pójdą tam na piwo albo obiad i długi romantyczny spacer i tam da mu
prezent. Albo że tam zajrzą tylko w kilka miejsc, a resztę dnia przesiedzą w
zamku, w Pokoju Wspólnym. Perspektywa spędzenia z nim urodzin sam na sam zawsze
była kusząca, ale w końcu on jej wyprawił imprezę, więc też rozważała opcję,
żeby skrzyknąć kilkoro znajomych i zrobić mu niespodziankę. Było milion
możliwości! Tylko, że wszystko i tak przestało mieć sens, kiedy się rozstali.</div>
<div class="MsoNormal">
Zastanawiała
się również, co mogłaby mu dać. I chciała, żeby to było coś wyjątkowego, tak,
jak biżuteria, którą dostała od niego. Myślała o albumie ze zdjęciami albo
własnoręcznie wykonanej czapce… Wpadła nawet na pomysł z nową miotłą. W końcu
zasługiwał na nią! Tylko, że wiedziała, że on by jej nie przyjął, bo to drogi
prezent.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
miało to większego znaczenia, bo i tak ze sobą nie rozmawiali. Czuła jednak, że
należy mu się od niej jakiś upominek i w końcu się na niego zdecydowała. Leżał
już jakiś czas w jej szufladzie. A teraz, kiedy wreszcie nadszedł ten dzień,
nie miała pojęcia, jak mu go przekazać.</div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzała
na zegar. Była sobota, ale na ogół o 9 i Ron i Harry byli już dość długo na
nogach. Dziwne, że jeszcze nie pojawili się w Pokoju Wspólnym. Westchnęła z
irytacją, ale postanowiła jeszcze trochę poczekać. Chciała zobaczyć rudzielca,
złożyć mu życzenia… Nawet, gdyby miał ją kompletnie zignorować.</div>
<div class="MsoNormal">
To mu
dość dobrze wychodziło. Unikał jej podczas kary, nie patrzył na nią na lekcjach
i kompletnie olał jej walentynkę… Tego ostatniego nie była pewna, no ale w
każdym razie, ani na nią nie odpisał, ani z nią o tym nie porozmawiał. Dziewczyna
w głębi serca liczyła na to, że coś z jej słów do niego dotarło i że w końcu
będą w stanie porozmawiać. Bez zobowiązań, zwyczajnie pogadać.</div>
<div class="MsoNormal">
Znowu
popatrzyła na zegar. Kwadrans po dziewiątej. „Myślenie zajmuje mi zdecydowanie
za dużo czasu” stwierdziła. Zaniechała dalszego czekania i ruszyła do Wielkiej
Sali na upragniony posiłek.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
dziewczyna schodziła bardzo powoli po schodach. Była strasznie zaspana. Od
dwóch tygodni sen z powiek spędzała jej ta walentynka. Kto, do cholery, mógłby
jej coś takiego wysłać?! Przecież wszyscy wiedzieli, że spotyka się z Deanem. Poza
tym, nie to, żeby kiedykolwiek narzekała na powodzenie u chłopców, ale nigdy
wcześniej jej się to nie zdarzyło. Dlaczego akurat teraz? Jeszcze tylko tego
brakowało! Miała chłopaka, którego bardzo lubiła, ale i tak się wahała czy
powinni być parą, bo bardzo zbliżyła się do Harry’ego… A teraz jeszcze pojawił
się jakiś trzeci!</div>
<div class="MsoNormal">
Rozejrzała
się po Pokoju Wspólnym, ale nie było nikogo z jej znajomych. W ręku trzymała
małą paczuszkę- prezent dla Rona. Postanowiła zajrzeć do jego dormitorium.
Znowu zaczęła wspinać się po schodach. Kiedy dotarła do ich pokoju, okazało
się, że nikogo w nim nie ma. Wściekła zeszła do salonu, przeklinając przyjaciół
za to, że wciąż musi chodzić po tych schodach. Znowu popatrzyła po pokoju, ale
nie zauważyła nikogo z nich, więc poszła na śniadanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Jej
myśli powróciły do Walentynek. Liczyła na to, że jeśli dostanie walentynkę od
kogoś innego niż Dean, to będzie to… Harry. Była zła o to na siebie, ale co
mogła na to poradzić. Gdyby to był on, może byłaby w stanie rozstać się z
Deanem… Dla niego… Nie! To głupie rozmyślania! Potter nigdy tak naprawdę nie
dał jej jakiegoś wyraźnego znaku, że mu się podoba, więc musiała pogodzić się z
tym, że są tylko przyjaciółmi. A od Walentynek był dla niej wyjątkowo oschły i
miała wrażenie, że jej unika.</div>
<div class="MsoNormal">
Ale
sprawa liściku wciąż pozostawała niewyjaśniona. Już ją to męczyło, ale nie
mogła przestać o tym myśleć. W szkole jest tyle dziewczyn, dlaczego akurat ktoś
jest jej „tajemniczym wielbicielem”? I dlaczego ujawnia się dopiero teraz? To
musiał być ktoś, kto ją trochę znał, na to przynajmniej wskazywała treść
walentynki. Westchnęła z irytacją i wyjęła ze swojej kieszeni liścik, który,
nie wiedzieć czemu, cały czas nosiła ze sobą i ponownie wczytała się w jego
treść.</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Droga Ginny,<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Piszę ten list tylko dlatego, że są Walentynki, a w Walentynki
powinniśmy być ze sobą szczerzy i wyznawać, co do siebie czujemy. I choć wiem,
że nie domyślisz się kim jestem, chcę Ci to powiedzieć.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Mógłbym napisać o Tobie poemat! O Twoich ognistorudych, dzikich
włosach, o brązowych, mądrych oczach, o subtelnym, słodkim uśmiechu… Kiedy Cię
widzę, nie mogę oddychać. Jesteś tak piękna, że czasem czuję się zawstydzony,
że mogę na Ciebie patrzeć. <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Chyba nie muszę mówić, jak bardzo jestem zaszczycony, kiedy coś do mnie
powiesz, kiedy kierujesz do mnie swój uśmiech. Wtedy czuję, jakbym mógł zrobić
wszystko. Chwile spędzone z Tobą, to najpiękniejszy czas w moim życiu.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Wiem, że jesteś w związku, wiem, że nie wiesz kim jestem i wiem, że Ty
do mnie nic nie czujesz, ale chciałem być z Tobą szczery.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Kocham Cię!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Tajemniczy Wielbiciel<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
mogła tego tak po prostu zignorować. Ktoś powiedział jej, że ją kocha! Takich
rzeczy się nie olewa! Jak to możliwe, że nie miała pojęcia kto to?! Przecież to
się zauważa. Próbowała zrobić listę potencjalnych autorów tego listu, ale na
nic to się zdało, bo znała bardzo dużo osób w tej szkole, a tak na dobrą
sprawę, to mógł być każdy.</div>
<div class="MsoNormal">
Wzięła
głęboki oddech i z rezygnacją schowała karteczkę z powrotem do kieszeni.
Dotarła wreszcie na śniadanie do Wielkiej Sali.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
„Tu też
ich nie ma” stwierdziła Hermiona, lustrując stół Gryfonów. Prawie wszystkie
miejsca były zajęte, ale Harry’ego i Rona nie było. To trochę dziwne… </div>
<div class="MsoNormal">
Usiadła
tam, gdzie zawsze. Chwilę później w drzwiach zobaczyła Ginny, trzymającą w
dłoni paczuszkę, ale była sama. Rudowłosa uśmiechnęła się do niej promiennie i
ruszyła w jej stronę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Hermiono.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć. Nie wiesz gdzie jest Ron? </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie mogłam go znaleźć. Mam dla niego prezent- wskazała
na pakunek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Szkoda, chciałam mu złożyć życzenia- westchnęła Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
-Na pewno niedługo go znajdziemy- rudowłosa uśmiechnęła się
do przyjaciółki- Wszystko w porządku?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak! To znaczy nie… w sumie nie wiem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?- rudowłosa spojrzała na nią ze zdziwieniem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jakoś tak dziwnie się czuję, Ginny. Nie potrafię tego do
końca wyjaśnić…</div>
<div class="MsoNormal">
-Spróbuj- Weasleyówna uśmiechnęła się lekko- Bo nie wiem, co
mogę ci poradzić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodzi o to, że to jego urodziny!- wyrzuciła z siebie- Powinniśmy
je spędzić razem, powinien się cieszyć, a ja powinnam dać mu powód do radości… </div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, sytuacja jest jaka jest i nic na to nie
poradzisz. Te urodziny nie będą wyglądały tak, jakbyście byli teraz parą, ale
możesz sprawić, by był szczęśliwy z twojego powodu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak, do cholery?! Ginny, jak?- jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-No możesz z nim pogadać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślisz, że to takie proste- prychnęła brązowowłosa-
Próbowałam tyle razy, a on zawsze mnie odtrąca… To znaczy, może to źle
powiedziane- nie miałam tych prób tak wiele, bo on mnie unika. Praktycznie się
nie widujemy!</div>
<div class="MsoNormal">
-To jest do załatwienia…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale nie rozumiesz, że on nie chce ze mną gadać?- warknęła
Hermiona, lecz gdy zobaczyła urażoną minę przyjaciółki, zreflektowała się-
Przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, ja rozumiem, że jest ci przykro z tego powodu, ale
nie ma sytuacji bez wyjścia. Możemy się jakoś umówić, że ja gdzieś przytrzymam
Rona, a ty, niby przypadkiem, się tam pojawisz, a wtedy nie będzie mógł się
wywinąć. I myślę, że ta rozmowa może być inna. W końcu to jego urodziny, wtedy zawsze
ma lepszy humor… Poza tym, może on przez te kilka miesięcy wreszcie dojrzał do
rozmowy z tobą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może…- dziewczyna nie sprawiała wrażenia przekonanej. </div>
<div class="MsoNormal">
-Będzie dobrze- powiedziała, może trochę nazbyt
entuzjastycznie, Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Miejmy nadzieję, bo…</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- przerwał im radosny głos Deana, który właśnie
podszedł do nich.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
pocałował swoją dziewczynę na powitanie. Brązowowłosa miała wrażenie, jakby jej
przyjaciółka się lekko wzdrygnęła. Ale może tak jej się tylko wydawało…
Obdarzyła chłopaka szerokim uśmiechem, na co on odpowiedział tym samym.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie widziałeś może gdzieś Rona?- zagadnęła Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak wychodziłem, to jeszcze spał. Powinien się tu niedługo
pojawić.</div>
<div class="MsoNormal">
-A Harry?- spytała mimochodem rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
Thomas
rzucił jej badawcze spojrzenie. Hermiona doskonale wiedziała, co sobie teraz
myśli. Ciemnowłosemu wyraźnie zrobiło się przykro i widać było po nim również
złość. </div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
burknął „nie” i zabrał się za śniadanie. One zrobiły to samo. Resztę posiłku
spożyli w milczeniu. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Wracała
do Pokoju Wspólnego po śniadaniu. Zostawiła w Wielkiej Sali Deana i Ginny,
którzy byli na siebie źli. Trochę miała wyrzuty sumienia, że porzuciła
przyjaciółkę w takiej sytuacji, ale nie miała najmniejszej ochoty uczestniczyć
w ich kłótni, która mogła wybuchnąć w każdym momencie.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
doskonale wiedziała z jakiego powodu Thomas się tak wścieka, ale rudowłosa nie
była tego świadoma, więc uważała jego złość za bezpodstawną. Granger aż
korciło, żeby coś zrobić, żeby im pomóc, ale obiecała sobie, że nie będzie się
mieszać w ich sprawy. Miała dosyć własnych problemów. Poza tym, Harry nigdy by
jej nie wybaczył, gdyby opowiedziała Weasleyównie o tym, co zdarzyło się między
nim a Deanem. </div>
<div class="MsoNormal">
Ona
natomiast zastanawiała się, gdzie podziewa się jej przyjaciel, no i, przede
wszystkim, Ron. Co chciała mu powiedzieć? Co zrobić? Nie miała pojęcia, ale
wiedziała, że musi go zobaczyć. To jego urodziny! Wyjątkowy dzień i chciała w
tym dniu przy nim być. Tylko, że on tego nie chciał…</div>
<div class="MsoNormal">
Pomyślała
o prezencie, leżącym w jej szufladzie. O chwili kiedy go kupiła. Wydawało jej
się, że to było wieki temu. Siedemnaste urodziny ma się raz, a ona pragnęła, żeby
jego będą wyjątkowe. No i były, ale chyba nie w tym znaczeniu, co powinny.</div>
<div class="MsoNormal">
Cofnęła
się pamięcią o rok- 1 marca 1995:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b><i>„Marzec zaczął się dość chłodno,
ale przynajmniej słonecznie. Dla piątoklasistów był to okres nauki do
egzaminów- SUM’ów. Co więcej, niektórzy z nich należeli do drużyny quiditcha, a
wielkimi krokami zbliżał się mecz o Puchar, więc drużyny trenowały właściwie
non-stop.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Była 17. Hermiona
siedziała przy jednym ze stolików w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, sama, bo Ginny
i Ron mieli trening, a Harry był na lekcjach oklumencji u Snape’a. Dziewczyna
powtarzała materiał z Zielarstwa, robiąc przy tym trochę notatek, żeby dać je
Harry’emu i Ronowi.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> W pewnym momencie
zobaczyła, że przez próg przechodzą Weasley’owie. Zarówno Ron, jak i jej
siostra byli poczochrani, a ich ubrania były zakurzone. Widać było, że są
bardzo zmęczeni. Brązowowłosa uśmiechnęła się lekko i pomachała do nich. Chwilę
później siedzieli już we trójkę.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Gdzie Harry?- zagadnął Ron.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Z tego, co wiem, to u Snape’a. A jak trening?- podjęła rozmowę Granger.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Beznadziejnie- jęknął rudzielec.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Nie było tak źle- próbowała pocieszyć go Ginny.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Wiesz, że to nieprawda! Było tragicznie! Ja nie powinienem grać, ze
mną nie macie szans na wygraną…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Ron, nie mów tak…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Dlaczego, skoro tak jest?! Ostatni mecz był klapą i to przeze mnie!
Powinniście znaleźć nowego bramkarza, jeśli chcecie wygrać Puchar.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Tylko, że to Angelina wybiera skład- zauważyła Hermiona.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-No właśnie- zgodziła się Weasleyówna- A ona NA SZCZĘŚCIE uważa, że
dasz sobie radę.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Szkoda, że tak bardzo się myli…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Przestań!- warknęła Ginny- Wybaczcie, ale chyba pójdę do siebie.
Jestem padnięta.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Rudowłosa odeszła,
a między nimi zapadła cisza. Brązowowłosa przyglądała się uważnie
przyjacielowi. Był na skraju wyczerpania. Nie dość, że egzaminy, to również
treningi. Wykańczało go to i fizycznie i psychicznie!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Wiesz, Ron- zaczęła- Myślę, że skoro Angelina chce, żebyś był w
drużynie, to znaczy, że naprawdę dużo umiesz.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-A ja myślę, że po prostu nie chce mi zrobić przykrości wywalając mnie
z drużyny- odburknął.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Bez urazy, ale nie sądzę, żeby to czy tobie jest przykro, było tak
ważne jak puchar…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Chłopak patrzył
się na nią przez chwilę, po czym parsknął śmiechem. Dziewczyna była wyraźnie
zmieszana, co tylko jeszcze bardziej go rozbawiło.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-To nie był żart- mruknęła.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Ja wiem…- odparł Ron, wreszcie opanowując śmiech- Po prostu… Wyszło na
to, że mam gigantyczne ego, skoro sądzę, że jestem dla drużyny ważniejszy niż
puchar.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Nie, to nie tak- odpowiedziała z uśmiechem, zadowolona z tego, że
udało jej się poprawić mu humor- Ja naprawdę sądzę, że jesteś ważny dla
drużyny, ale…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Puchar jest ważniejszy- dokończył za nią chłopak.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Oj, nie o to mi chodziło!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Dobrze, Hermiono- rzekł uspokajająco- Ale proszę, skończmy już ten
temat.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Dobrze- odparła- Zrobiłam ci notatki z zielarstwa.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-O nie- westchnął- Możemy ponownie zmienić temat?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Ron! Wiesz przecież, że do egzaminów zostało mało czasu.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Tak, wiem- trochę się nachmurzył- Ale naprawdę nie mam ochoty o tym
rozmawiać.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-To nie ma znaczenia!- odpowiedziała stanowczo- Musisz podejść do SUM’ów
i masz je zdać!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Hermiono, dlaczego właściwie tak bardzo ci na tym zależy?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Bo jesteś dla mnie ważny!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Zamilkli.
Dziewczyna spuściła wzrok, uświadamiając sobie, co właśnie powiedziała. Jej
twarz zrobiła się czerwona, zresztą tak samo jak Rona. Czas mijał, sekundy
stawały się wiecznością, a ona marzyła tylko o tym, żeby zapaść się pod ziemię.
Jak mogła coś takiego palnąć?!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Hermiono – szepnął w końcu niepewnie Ron, a ona podniosła wzrok-
Dziękuję ci. Za to, co dla mnie robisz. Za twoją pomoc w nauce na początku roku
i za to, że nawet teraz przygotowujesz dla mnie te materiały. Jesteś
niesamowita.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Na jej twarz
wpełzł szeroki uśmiech i zarumieniła się jeszcze bardziej. Czuła jak jej serce
zaczyna szybciej bić. Ile jeszcze będzie ukrywać, że to, co do niego czuje, to
nie tylko przyjaźń? Miała ochotę rzucić mu się na szyję i… pocałować. Czuła się
dziwnie, nietypowo, ale pasowało jej to. <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Po chwili ocknęła
się i zaczęła grzebać w torbie. Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem. W końcu
wyprostowała się, a w jej rękach spoczywała średniej wielkości paczuszka.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Właściwie gadamy o quiditchu i nauce, a zapomnieliśmy, jaki ważny jest
dziś dzień- rzekła z uśmiechem, wręczając mu prezent- Wszystkiego najlepszego z
okazji urodzin, Ron! <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Rudzielec uśmiechnął
się i zaczął rozpakowywać paczkę. Kiedy zobaczył jej zawartość, jego uśmiech
jeszcze bardziej się poszerzył. W środku była książka opisująca dokładnie
dzieje Armat z Chudley. Hermiona wiedziała, że jej nie ma, bo podpytała o to
kiedyś Harry’ego, a była pewna, że się z niej ucieszy.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Hermiono, to jest genialny prezent!- wykrzyknął z entuzjazmem, na co
ona się zarumieniła.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Ron odłożył
książkę na blat i w przypływie radości mocno objął przyjaciółkę. Ona zastygła,
by po chwili oddać uścisk. To było cudowne! I kompletnie nierealne… Przytuliła
głowę do jego piersi. Jego serce biło szybko, szybciej niż zwykle, a
przynajmniej tak się jej zdawało. W jego ramionach czuła się tak błogo. Miała
wrażenie, że nic nie może się jej stać. Czuła go całym swoim ciałem i stwierdziła,
że mogłaby w tej chwili umrzeć. Odchyliła głowę i spojrzała mu w oczy. Poczuła,
jak przez jej ciało przechodzi prąd. Zaparło jej dech w piersi. W tym momencie
była już na sto procent pewna, że to, co czuje do Ronalda Weasleya bynajmniej
nie jest przyjaźnią. W jego oczach dostrzegła radość, tak wielką, że aż ją to
zdziwiło.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Po chwili chłopak
zarumienił się i wypuścił ze swoich objęć. Dziewczyna, z nieco zawiedzioną
miną, spojrzała na swój podręcznik do zielarstwa. Również się zarumieniła.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Eee… To w takim razie, cieszę się, że prezent ci się podoba-
wykrztusiła z siebie po chwili.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Bardzo- szepnął.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Hermiona ponownie
spojrzała mu w oczy, ale po chwili stracili ten kontakt. <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-To może wrócimy do zielarstwa- powiedziała smutna.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Taa- odparł chłopak.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Brązowowłosa
zaczęła przeglądać podręcznik, udając, że czegoś szuka. Notatki dla rudzielca
leżały pod książką i doskonale o tym wiedziała, ale musiała odwrócić swoją
uwagę od niego. Na niewiele się to zdało, bo po chwili usłyszała jego miękki,
niski głos:<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Hermiono- dziewczyna podniosła głowę i zobaczyła jego rumianą twarz, a
na niej nieśmiały uśmiech- Naprawdę dziękuję ci za wszystko, co dla mnie
robisz. Jesteś najlepsza.”<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
Odnosiła
wrażenie, że wtedy wszystko było łatwiejsze, choć Ron nie znał jej uczuć, a ona
jego. Mogli być przynajmniej przyjaciółmi. Teraz nawet to jej nie pozostało. </div>
<div class="MsoNormal">
Dotarła
do Pokoju Wspólnego, miejsca, w którym spędziła 1 marca w zeszłym roku. Zajęła
ten sam stolik. Była może 10.30. Czekała, mając nadzieję, że znowu pojawi się
przy niej Ron.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Szli w
kierunku Gryffindoru. Trzymali się za ręce, ale właściwie przez całą drogę
milczeli. Dean był od rana jakiś markotny, a Ginny nie miała pojęcia o co chodzi.
Próbowała go jakoś rozweselić przy śniadaniu, ale wszystko poszło na marne,
więc w końcu i ona się zezłościł i przestała odzywać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko w porządku?- spytała w końcu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Taa- odparł niezbyt przekonująco. </div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież widzę, że coś jest nie tak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę o coś spytać?- spytał po chwili, a na jego twarzy widać
było wahanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, jasne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego, kiedy do was podszedłem na śniadaniu, od razu
spytałaś o Harry’ego?</div>
<div class="MsoNormal">
-Oh- dziewczyna zarumieniła się lekko- Nie wiem, po prostu
przyszło mi to na myśl, bo mówiliśmy o Ronie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne- rzekł- A co was łączy?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie rozumiem…</div>
<div class="MsoNormal">
-No bo między tobą, a Harrym coś ewidentnie jest- odważył
się w końcu powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-To coś, o czym mówisz, to przyjaźń- odpowiedziała
stanowczo, choć sama w to nie wierzyła.</div>
<div class="MsoNormal">
-A nie widzisz, że między nami relacje się ostatnio popsuły?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dean, co ty właściwie insynuujesz?- powiedziała, coraz
bardziej zirytowana.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nic…</div>
<div class="MsoNormal">
-No jak już zacząłeś ten temat, to skończ.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba nie ma takiej potrzeby…- odpowiedział po chwili
namysłu, smutnym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
patrzyła się na niego z konsternacją. Podał jej rękę i chciał ruszyć dalej, ale
ona tylko pokręciła głową. Chłopak wzruszył ramionami, po czym zniknął za
rogiem korytarza. </div>
<div class="MsoNormal">
Co to
właściwie miało być? Była kompletnie zagubiona. Czyżby Dean wiedział, że
zakochała się w Harrym? Ale to przecież nierealne, skoro ona sama nie była tego
pewna. Powinno być jej teraz przykro z powodu tej rozmowy, ale ona poczuła
wściekłość. Dlaczego był czas, kiedy nikt nie chciał z nią być, a teraz nagle
ma grono wielbicieli?!</div>
<div class="MsoNormal">
Po
pierwsze, Dean. Z nim sprawa była najpoważniejsza, bo oficjalnie byli parą i to
już ponad pół roku. Poza tym naprawdę go lubiła. Ale miał rację, między nimi
ostatnio coś się zepsuło. Dalej był Harry. Podobał jej się od 2. Klasy.
Myślała, że to zniknęło, ale to, co czuła w jego towarzystwie, przekonała się,
że nie. Poza tym Potter wysyłał jej sygnały, że też mu się podoba. Tylko
dlaczego dopiero teraz?! No i ostatni z tej listy był Tajemniczy Wielbiciel,
który otwarcie jej wyznał, że ją kocha! Przecież takich rzeczy nie mówi się
byle komu! A ona nawet nie wiedziała co to za chłopak…</div>
<div class="MsoNormal">
„Dlaczego faceci są tacy trudni do rozgryzienia?!” pomyślała
z wściekłością.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Wybiła
11. Hermiona nie miała w sumie nic do roboty, bo wszystkie lekcje odrobiła
poprzedniego dnia, więc teraz tylko siedziała, wpatrując się w zamknięty
podręcznik do zielarstwa. Co by było gdyby znowu do niej podszedł? Zmęczony po
treningu, a ona powiedziałaby mu, że ma dla niego prezent… </div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
zobaczyła na progu Ginny. Ale była sama. Dziewczyna machnęła do niej, a
rudowłosa skierowała się do tego stolika.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co robisz?- zagadnęła Weasley’ówna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic- brązowowłosa schowała podręcznik do torby- Jak
śniadanie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziwnie- odparła Gin- Szkoda, że tak szybko zwiałaś, może
by wtedy tego wszystkiego nie powiedział…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale o co chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Miałam bardzo nietypową rozmowę z Deanem, to nawet nie była
kłótnia… Nie wiem jak ją określić. Ale zrozumiałam z niej tylko tyle, że on
podejrzewa mnie o to, że zdradzam go z Harrym.</div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedział ci to?! Tak po prostu…</div>
<div class="MsoNormal">
-Żeby on mi cokolwiek powiedział wtedy tak po prostu!-
parsknęła ze złością ruda- Najpierw zaczął się dopytywać, czemu zapytałam się
czy wie gdzie jest Harry, potem stwierdził, że między nami, w sensie mną i
Harrym, coś jest- cholera wie, o co chodziło, a na końcu zauważył, że w naszym
związku ostatnio coś się popsuło… </div>
<div class="MsoNormal">
-Ale zerwaliście?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie! I chyba w ogóle nie chciał tego zrobić… Wszystko co
mówił, to były tylko takie przemyślenia i w sumie nie wiedziałam, co mu na to
odpowiedzieć, czy zacząć się z nim kłócić, czy powiedzieć mu, że nie jest tak,
jak myśli…</div>
<div class="MsoNormal">
-No ale jak to się skończyło?</div>
<div class="MsoNormal">
-Poszedł sobie, tak po prostu.</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobra, to rzeczywiście dziwne- skwitowała Hermiona- Ale
skoro on coś podejrzewa… To może czas stanąć wreszcie przed wyborem.</div>
<div class="MsoNormal">
-To znaczy?</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz- brązowowłosa się zarumieniła- Dean albo Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tylko, że ja nie wiem, czy Harry coś do mnie czuje!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale też nie jesteś pewna czy kochasz Deana.</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak- jęknęła rudowłosa- Do dupy z tym wszystkim.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie jest tak źle- odparła jej przyjaciółka z uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może masz rację. A widziałaś w końcu Harry’ego albo Rona?</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie nie! Nie mam pojęcia co się z nim dzieje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ech, no trudno. A wracając do naszej rozmowy z Wielkiej
Sali, to ja naprawdę sądzę, że powinnaś pogadać z Ronem i to dzisiaj. W
urodziny będzie miał lepszy humor.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ciekawe jak mam to zrobić, skoro nie mam pojęcia gdzie
jest- parsknęła Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może powinnyśmy ich poszukać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie no, chyba nie… Prędzej czy później tu przyjdą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pewnie masz rację. To co dziś planujesz? Może byśmy
spędziły ten dzień razem. Mogłybyśmy przejść się po błoniach, bo jest dosyć
ładnie albo…</div>
<div class="MsoNormal">
I w tym
momencie brązowowłosa zobaczyła Pottera, który właśnie wszedł do Pokoju
Wspólnego. Wyglądał na zdenerwowanego. Rozglądał się po pokoju, jakby kogoś
szukał. Dziewczyna pomachała do niego ręką, a on natychmiast do nich podbiegł.
Miał nierówny, przyspieszony oddech, był blady i miał poczochrane włosy. Coś
było nie tak… Coś się stało!</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Harry. Cały poranek zastanawiamy się z Hermioną gdzie…-
zaczęła Ginny, ale on wszedł jej w słowo.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron został otruty! Jest w skrzydle szpitalnym…</div>
<div class="MsoNormal">
Obie
zamarły, wpatrując się w niego z zaskoczeniem. Granger poczuła, jak zaczyna jej
być duszno. Jak to otruty?! Kto mógł mu to zrobić? Oddychała nienaturalnie
szybko i płytko, jakby nie mogła złapać powietrza. Przed jej oczami zaczęły
pojawiać się ciemne plamy, a odgłosy z otoczenia jakby ucichły. Głowa zaczęła
pulsować z bólu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jego stan jest bardzo ciężki- powiedział czarnowłosy
śmiertelnie poważnym tonem.</div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Poczuła,
że chce jej się płakać. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, a potem nie było
już nić… Tylko pusta, biała karta.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
*Fragment z HP i KP „Urodzinowe niespodzianki” str. 421-424
J.K. Rowling. Tekst został nieco zmodyfikowany przez mnie na potrzeby tego
opowiadania- powycinałam niektóre fragmenty rozmowy Harry’ego i Rona, ale
wszystko zacytowałam z książki.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Ojej, wiem, długo Was
przytrzymałam… Ja naprawdę chciałam napisać ten rozdział wcześniej, doskonale
wiedziałam, jak ma wyglądać, ale jakoś nie mogłam się za niego zabrać.
Wybaczcie :(<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Mam nadzieję, że o mnie
pamiętacie mimo ponad miesięcznej nieobecności. No i myślę, że teraz, po
wakacjach, znowu wrócimy do naszych długich dyskusji ;)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>To, że wakacje minęły Wam super,
to już wiem, bo pytałam :p Ale jak szkoła? Ja mam wrażenie, jakby był co
najmniej listopad, a nie pierwszy tydzień września -.- Kogo czekają w tym roku
egzaminy gimnazjalne? Albo gorzej- matury?<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Jeśli chodzi o rozdział, to, jak
już mówiłam, wszystko jest w nim przemyślane. Jest to część wprowadzająca do
otrucia i, tak, jak radziliście, podzielę samo otrucie na kilka rozdziałów. To,
co możecie mi zarzucić, to to, że nie opisałam samego momentu, kiedy Ron bierze
eliksir miłosny, a potem truciznę. Zrobiłam to z prostych powodów- prawdopodobnie
mój opis byłby plagiatem książki. Według mnie, ta scena jest świetnie opisana w
Księciu. Dlatego wstęp jest zacytowany. Tak naprawdę schody zaczną się od
następnej notki. Mam pomysł, ale pewnie będzie stres, jak przy zemście, bo to
będzie naprawdę trudny do opisania moment.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Jeśli chodzi o częstotliwość dodawania
rozdziałów, to nie mogę Wam podawać żadnych, nawet przybliżonych terminów, bo
szkoła się zaczęła, więc znowu trzeba się będzie uczyć, a mam już plany na
właściwie wszystkie weekendy we wrześniu.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Jeszcze raz przepraszam za długą
nieobecność i życzę powodzenia w szkole i w życiu :)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Buziaki :***<o:p></o:p></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com163tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-35718258545852836102014-07-26T20:47:00.000+02:002014-07-26T20:47:08.792+02:0028. Co za debil wymyślił, żeby określać 14 lutego mianem święta zakochanych?!<div class="MsoNormal">
Obchodzenie Walentynek będąc singlem i to w dodatku
popadającym w depresję nie należy do najprzyjemniejszych czynności, toteż
Hermiona, wstając 14 lutego ze swojego łóżka, nie miała najlepszych przeczuć,
co do tego dnia. Była chyba 6, ale ona zwykle wstawała o tej porze, żeby móc
się na spokojnie ogarnąć i uniknąć spotkania z Lavender. To nie do wiary! Od
prawie 4 miesięcy jej głównym życiowym celem było: „Zrób wszystko, żeby nie
spotkać tej wstrętnej, tlenionej… małpy”. Choć nie… głównym celem była rozmowa
z Ronem, tyko nie kłótnia, ale rozmowa, bez stresu, wściekłości, krzyków i
nadmiernych emocji.</div>
<div class="MsoNormal">
Udała
się do łazienki. Załamała się patrząc na swoje odbicie. Nigdy nie dbała
nadmiernie o swój wygląd, ale w ciągu ostatniego miesiąca, to osiągnęło jakieś
apogeum! Po pierwsze, musiała sama przed sobą przyznać, że schudła. Może i
miałaby się z czego cieszyć, gdyby nie wyglądała prawie jak kościotrup, co ją
przerażało. Po drugie, była całkowicie blada. Nie wiedziała, z jakiego powodu,
ale również napawało to ją pewnym strachem, bo rzeczywiście sprawiała wrażenie,
jakby nie tliło się w niej życie. Ale czy prawda nie była taka, że czuła się
jak nieżywa? Poza tym, cała jej postawa sprawiała wrażenie, jakby świat
przestał mieć sens (poniekąd tak uważała). Jej piękne, puszyste brązowe loki
jak zwykle nie układały się tak, jakby chciała, ale wydawały się trochę
oklapnięte, a orzechowe, mądre oczy zaszły mgłą. Czy naprawdę wyglądała tak
strasznie czy tylko jej się tak zdawało? Ale na dobrą sprawę, po co miała
wyglądać dobrze? To nie miało sensu bez niego. To dla niego to wszystko robiła,
to dzięki niemu zawsze miała tą radosną iskierkę w oku… Teraz to wszystko
przepadło.</div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzała
z dezaprobatą na przygotowane ubranie. Jakieś dżinsy i… No właśnie, tu pojawiał
się problem. W Walentynki zawsze zakładała coś czerwonego: bluzkę, spódnicę,
sukienkę, szalik, cokolwiek. W tym roku jej sytuacja wyglądała nieco inaczej,
więc, choć wahała się, czy nie założyć czerwonego t-shirtu, w końcu zdecydowała
się na czarną koszulę, w ramach takiego swojego małego protestu… A może aktu
desperacji?</div>
<div class="MsoNormal">
Wyszykowała
się, wróciła do pokoju po rzeczy i zeszła do salonu, w którym, jak zwykle o tej
porze, nikogo nie było. Zajęła swoje ulubione miejsce. W takich momentach na
ogół wyciągała książkę, ale tym razem wiedziała, że nie potrafiłaby się na niej
skupić. Wpatrzyła się w ścianę i zaczęła rozmyślać, co nigdy nie kończyło się dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
Rozmawiała
z nim. To był plus. Wyjaśniła mu wszystko i poczuła pewną ulgę. Może jej nie
uwierzył, ale ona powiedziała mu prawdę o tym, co się wydarzyło i co czuje.
Wyznała mu to i było jej z tym lepiej. Natomiast, nie mogła zaprzeczyć, że
ogólnie ta rozmowa zakończyła się porażką. Przecież wiedziała, że on jej tak po
prostu nie wybaczy! Choć gdzieś, głęboko w jej podświadomości, tliła się taka
nadzieja… No dobrze, ale realistycznie na to patrząc, to wiedziała, że Ron nie
pozwoli na to, żeby do siebie wrócili, niemniej wydawało jej się, że trochę
inaczej zareaguje, że to będzie dyskusja zimna i bezduszna, że wszystko mu
powie od początku do końca. Nie sądziła, że będą nią targały takie emocje, a
tym bardziej, nie spodziewała się tego po nim! Dobra, wyszło jak wyszło, ale
miała nadzieję, że to coś zmieni, że on pozwoli jej choć odrobinę się do siebie
zbliżyć, tak, by móc normalnie na siebie patrzeć i zamienić dwa słowa, a
tymczasem minęło prawie półtora miesiąca, a Weasley unikał jej jak ognia-
rzadko go widywała, już o rozmowie nie wspominając. Wciąż odbywali wspólną
karę, ale Ron tuż po tym, jak dostawał sprzęt od Filcha, uciekał szybko, a ona
nie wiedziała gdzie go szukać- zamek był ogromny, a obrazów miliony! Tak więc,
cały jej misterny plan, mający na celu zbliżenie się do niego, spalił na
panewce.</div>
<div class="MsoNormal">
Wybiła
8, a do salonu zaczęli wchodzić coraz to nowi uczniowie, jak co dzień. Tym
razem jednak byli dziwnie podekscytowani. „No tak, Walentynki” pomyślała
brązowowłosa. Większość miała na sobie chociaż akcent RÓŻU lub CZERWIENI.
Niektórzy mieli rozanielone spojrzenia i szerokie uśmiechy, a inni chodzili
naburmuszeni, patrząc się na tych szczęśliwych spode łba. Nietrudno było
odróżnić singli od tych będących w związku. Hermiona zaczęła się zastanawiać,
co będzie się działo w Wielkiej Sali, kiedy w czasie posiłków będą rozsyłane
kartki walentynkowe- pewnie ci samotni wyjdą z siebie. Cóż, Granger w końcu też
nikogo nie miała i atmosfera, którą niosło ze sobą to święto, wcale by jej nie
przeszkadzała, gdyby nie znajdowała się w tak zagmatwanej sytuacji…</div>
<div class="MsoNormal">
Zobaczyła
na schodach do dormitorium męskiego Harry’ego. Zaczęła wypatrywać za jego
plecami Rona, ale nikogo nie zauważyła. Był sam. Miał na sobie zwykłą szkolną
szatę, a pod nią białą koszulę, a do niej jednolity, KRWISTOCZERWONY krawat.
Wyglądał na bardzo zadowolonego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Hermiono- powiedział radośnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- odparła z pewną rezerwą- Gdzie jest Ron?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze się szykuje. Chcesz na niego poczekać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, to i tak nie miałoby sensu…- rzekła, po czym dodała-Wysłałeś
komuś Walentynkę?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze nie- odparł, uśmiechając się szerzej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze?!</div>
<div class="MsoNormal">
On nic
nie odpowiedział, tylko do niej mrugnął, po czym ruszył pewnym krokiem do
Wielkiej Sali, a dziewczyna podążyła za nim. Zachowywał się dziwnie i to od
dłuższego czasu, a ona nie miała pojęcia, co się dzieje. Kiedy tylko się go o
to pytała, udzielał jej jakiś wymijających odpowiedzi. A teraz jeszcze te
Walentynki! Czyżby chodziło o dziewczynę? O Ginny…? Nie wiedziała, co się
między nimi wydarzyło, ale była przekonana, że ich relacja uległa zmianie.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Co za
debil wymyślił, żeby określać 14 lutego mianem święta zakochanych i miłości?
Weasley naprawdę nie mógł tego zrozumieć. „Idiotyzm, czysty idiotyzm” powtarzał
w myślach. W dodatku zaspał, więc teraz w pośpiechu robił poranną toaletę i
ubierał się. Wszyscy jego współlokatorzy zdążyli opuścić dormitorium. Gdyby
Harry nie obudził go po powrocie z łazienki, prawdopodobnie spałby dalej. Tak
czy siak, dzień zapowiadał się fatalnie pod każdym względem. Dlaczego ludzie
mają sobie okazywać miłość tylko jednego dnia w roku? I dlaczego, do cholery,
to musi być akurat 14 lutego?! Wrzucił na siebie byle jakie ciuchy, dbając
jedynie o to, by nie mieć na sobie nic CZERWONEGO, na przekór tym wszystkim
durniom, kochającym Walentynki. </div>
<div class="MsoNormal">
Zszedł
po schodach i prawie pobiegł do Wielkiej Sali, pragnąc jeszcze coś zjeść przed
lekcjami. Czuł się naprawdę lepiej od kiedy pobił się z McLaggenem. To brzmi
absurdalnie, ale właśnie tak było. Miał jakoś więcej energii, siły do życia.
Później jeszcze ta rozmowa z Hermioną… Naprawdę dała mu do myślenia, wzbudziła
w nim nadzieję. Sam fakt, że chciała mu to wszystko jakoś wyjaśnić, to już było
coś. Tylko, że on nie potrafił tego wybaczyć! Cały czas miał przed oczami ją i
Wilde’a. Przecież takich rzeczy się nie zapomina… Co więcej, wiedział, że, choć
Cormac to zwykła świnia, to Hermiona musiała pozwolić mu się do niej zbliżyć,
ale nie powiedziała mu czemu, to znaczy, twierdziła, że nie wie, ale co to
jest, do cholery, za odpowiedź?! Miał wrażenie, że nie kłamała, ale kompletnie
tego nie rozumiał.</div>
<div class="MsoNormal">
I był
jeszcze jeden problem, Lavender. Od kiedy „pomylił” ją z Hermioną, starał się
jej unikać. Nie chciał, żeby ta sytuacja się powtórzyła. Używał najróżniejszych
wymówek, część z nich była tak wymyślna, że sam by w nie uwierzył, głównie po
to, by nie musieć ich rozważać, a część była błaha i niewiarygodna, ale jakoś
Lav się na nie nabierała. Ron czasem się zastanawiał jak można być aż tak
tępym. Nie wierzył, że nie zauważyła tego, że jej unika. W takim razie czemu
nic z tym nie robiła? Nie zadała mu nawet jednego pytania na ten temat.
Natomiast bardzo zainteresowała ją sprawa McLaggena i we wszystkich tych
krótkich chwilach, kiedy Ron się z nią widywał, wypytywała się go o to. Ale on
nie mógł jej powiedzieć prawdy! Choć w sumie… Gdyby to zrobił, pewnie by z nim
zerwała. Cholera! Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej?! No ale teraz było i
tak za późno. Zmyślił jej coś o tym, że pokłócili się o quiditcha, ale było to
na tyle zażarte, że przeszli do czynów. JAKOŚ w to uwierzyła, choć z trudem,
ale Ron był wdzięczny, że nie musiał wymyślać nic bardziej skomplikowanego.
Zresztą, po całym Gryffindorze krążyły najróżniejsze plotki dotyczące tej
bójki, a kiedy chłopak słyszał niektóre z nich, myślał, że umrze ze śmiechu.</div>
<div class="MsoNormal">
W
każdym razie, Lavender Brown wciąż oficjalnie była jego dziewczyną, co wcale
nie było mu na rękę, ale nie potrafił z nią zerwać. A teraz były te pieprzone
Walentynki! Na pewno będzie chciała coś z nim robić. Pewnie dostanie od niej
jakiś przesłodzony list… Beznadzieja! Zastanawiał się też, czy nie powinien
czegoś dla niej zrobić, przynajmniej z grzeczności. </div>
<div class="MsoNormal">
Tak czy
siak, Walentynki były dla Ronalda Weasleya najbardziej idiotycznym świętem w
całym roku i modlił się, by ten dzień już się skończył. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Usiedli
przy stole Gryfonów. Hermiona z dezaprobatą spojrzała na potrawy, zaserwowane
na śniadanie: wykrojone z chleba SERCA, dżemy-truskawkowy i malinowy, jakiś
sok, ale nie dyniowy, tylko JASKRAWORÓŻOWY, CZERWONE dzbanki z kawą, naleśniki,
również w kształcie SERC, a oprócz tego bezy i ciasteczka, jakże by inaczej-
CZERWONE SERCA. Musiała się mocno skrzywić, bo Harry zaczął chichotać na widok
jej miny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oj, przestań, to jest bardzo smaczne- powiedział z
uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobra, ale nie uważasz, że to głupota? </div>
<div class="MsoNormal">
-Może i tak-rzekł obojętnie- Ale mi to nie przeszkadza.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
spojrzała się na niego przenikliwie. To naprawdę nie było dla niego typowe.
Jego zachowanie było po prostu dziwne! Był jakiś nazbyt… radosny,
optymistyczny… A może tylko jej się tak wydawało? Może to ona była zbytnio przygnębiona?
Ale nie! Znali się prawie 6 lat, wiedziała, że coś jest nie tak, może „nie tak”,
to złe określenie, lepiej powiedzieć… inaczej. Z każdą sekundą utwierdzała się
w przekonaniu, że jest zakochany- jego maślany wzrok, szeroki uśmiech, wieczny
optymizm… Ron też się tak zachowywał… i ona również, kiedy byli parą. </div>
<div class="MsoNormal">
Chciała
pomóc Harry’emu i Ginny, ale nikt nie mógł wymagać od rudowłosej, żeby zerwała
z Deanem, jeśli coś do niego czuła. Problem w tym, że ona nie wiedziała CO to
za uczucie, a było im razem dobrze. No ale jak widać dla czarnowłosego to nie
było wielką przeszkodą, to znaczy było, ale wciąż i tak mógł adorować
Weasley’ównę. Kolejnym problemem było to, że nawet jeśli Hermiona chciałaby
jakoś zainterweniować w tej sprawie, to na pewno nie mogła pójść do rudej, bo
były skłócone od prawie miesiąca. Wiedziała, że ma prawo mieć jej za złe to, że
powiedziała o Cormacu Harry’emu, ale mogła już jej odpuścić, bo tamta chciała
dobrze. Wciąż jednak zagadką pozostawało to, jak Ron się o tym wszystkim dowiedział.
Ginny powiedziała, że nie od niej, tak samo stwierdził kiedyś Potter… Byli jej
przyjaciółmi, ufała im, ale skąd w takim razie rudzielec o tym wiedział? Tak
czy siak, wielokrotnie to przed sobą przyznała, brakowało jej przyjaciółki.
Harry był kochany, ale nie mogła z nim pogadać o wszystkim, bo… po prostu, bo
nie. </div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
w progu Wielkiej Sali stanęła właśnie Ginny, ubrana w CZERWONĄ sukienkę.
Hermiona musiała przyznać, że wyglądała bardzo ładnie. Widziała reakcję Harry’ego-
jak obserwuje każdy jej ruch, jak nerwowo przełyka ślinę… Teraz już była pewna
na sto procent, że się zakochał w Weasley’ównie. Dziewczyna skierowała się do
stołu Gryfonów, posłała im uśmiech (bardziej Potterowi, niż Granger) i usiadła
obok swojego chłopaka, który miał na sobie RÓŻOWĄ koszulę. Czarnowłosy wyraźnie
posmutniał, widząc to, a w dodatku po krótkiej rozmowie Dean i Ginny zaczęli
się całować. Potter wbił wzrok w swój talerz z odrazą wpatrując się w bezę-SERCE.
Hermiona, pragnąc go pocieszyć, poklepała go po ramieniu, ale wcale na to nie
zareagował. Przełamała duże, owsiane ciastko, które spoczywało na jej talerzu
(udało jej się zgarnąć ostatnie ze stołu!) i podała pół Harry’emu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Super- parsknął- Czy jedzenie połamanego serca w Walentynki
coś oznacza?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem- zaśmiała się- Mówiłam, że to głupie święto.</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
przytaknął i choć wciąż wpatrywał się w swój talerz, jego mina zrobiła się
weselsza. Dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu. Czuła, że jest mu coś
winna. Przez ostatnie miesiące ją pocieszał, powinna mu się odwdzięczyć. Oboje
byli w tej samej sytuacji- nieszczęśliwa, niespełniona miłość.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Lekcje
dłużyły się niesamowicie. Ron patrzył z niesmakiem na swoich rówieśników. Wszyscy
byli jacyś podminowani, ubrani w RÓŻ i CZERWIEŃ wysyłali sobie liściki miłosne
na lekcji. Chłopak pokręcił z pożałowaniem głową i w tym momencie bardzo
przypominał Hermionę. No właśnie, Hermiona! Odwrócił się i zobaczył jak siedzi
sama w jednej z ostatnich ławek, zawzięcie notując słowa nauczyciela, których
on oczywiście nie słuchał. Trudno było mu się nie uśmiechnąć na jej widok- nie
miała w swoim stroju NIC, co by wskazywało na to, że obchodzą ją Walentynki. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Największy ubaw miał z tego, że
Harry uległ temu głupiemu zwyczajowi i założył „nietypowy” krawat. Potterowi
jednak nie było do śmiechu. Czyżby chodziło o dziewczynę? Tak mu się
przynajmniej wydawało. Ale czarnowłosy nie sprawiał wrażenia, jakby chciał się
komukolwiek zwierzać, dlatego go zostawił. Ron miał do niego o to żal, ale z
drugiej strony, on też specjalnie nie opowiadał mu o tym, co czuje do Hermiony,
choć Harry wiedział wszystko i to od dawna. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I, niestety, nabijanie się z
kumpla było chyba jedyną przyjemną rzeczą jakiej się spodziewał tego dnia.
Ponownie rozejrzał się po klasie i jego wzrok, na nieszczęście, natrafił na
Lavender, która wpatrywała się w niego, prawdopodobnie od jakiegoś czasu. Miała
na sobie bardzo krótką, czarną spódniczkę, a do niej CZERWONY sweter.
Uśmiechnęła się do niego figlarnie, co znaczyło tylko tyle, że po lekcjach
dostanie więcej, czymkolwiek to „więcej” jest. To nie jest tak, że Ron mógł jej
coś zarzucić, nie jeden facet marzył o takiej dziewczynie: ładna, seksowna i
bardzo chciała… Tylko, że rudzielcowi zależało na czymś więcej, pragnął móc z
nią porozmawiać, ale niestety było to niewykonalne. I to w sumie dlatego miał
jej tak dosyć, bo, według Lav, w związku nie liczyło się nic poza
obściskiwaniem się i całowaniem, a on jednak miał nadzieję na coś nieco innego.
Odwrócił od niej wzrok. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dużo by dał, żeby moc spędzić te
Walentynki z Hermioną. Może wtedy zmieniłby się jego stosunek do tego święta?
Albo przynajmniej wspólnie by na nie psioczyli… I widział, jak ona się stara.
Po tej feralnej rozmowie przy obrazach, unikał jej w trakcie kary, ale ona i
tak za każdym razem próbowała się do niego zbliżyć. Poza tym, kilkakrotnie
podchodziła do niego, kiedy wraz z Harrym odrabiali lekcje, pod pretekstem
rozmowy z Potterem. To w sumie mu schlebiało… Tylko było już za późno na
rozmowę… A może właśnie za wcześnie? W każdym razem, nie potrafił z nią pogadać,
bo każde wspomnienie o tym, co się między nimi wydarzyło, przywoływało obraz
jej, całującej się z Rogerem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Skierował wzrok w stronę Wilde’a,
który siedział od początku roku w tej samej ławce, otoczony ludźmi głównie z
Hufflepufu. No oczywiście, miał na sobie CZERWONĄ bluzę! Rudzielec prychnął.
Koleś go nieźle wkurzał. Wszystko popsuł! Jak w ogóle śmiał pocałować
Hermionę?! Wiedząc, że ma chłopaka! A wcześniej był dla Rona taki milutki… Aż
krew w nim zawrzała. Ale brązowowłosa mu powiedziała, że dała Rogerowi w twarz,
zaraz po tym pocałunku. Może gdyby wtedy nie poszedł do Lavender, wszystko
wyglądałoby inaczej… I teraz też już podobno nie byli parą. Ale Ron nie
potrafił tak po prostu wybaczyć, to za bardzo bolało.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Spojrzał na nauczyciela, ale z
całym szacunkiem, nie interesowały go legendy o Amorze, mitycznym bożku, który
w rzeczywistości okazał się być czarodziejem, który wcale nie chciał sprawić,
żeby świat był piękniejszy, a ludzie się kochali, tylko chciał, by zapanował
chaos. Dlatego jego ofiary się w sobie zakochiwały, często zdradzając mężów czy
żony lub wbrew woli rodziców, co wtedy było właściwie samobójstwem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
„A podobno miłość jest piękna…”
chłopak pokręcił z dezaprobatą głową. Na własnej skórze doświadczył, jak może
ranić. Tylko, że kiedy byli z Hermioną parą, to naprawdę było wspaniale.
Cudownie było ją kochać i być przez nią kochanym… Teraz było tylko cierpienie.
Czy ona naprawdę wciąż coś do niego czuła? Chciał myśleć, że tak. Wszystkie
gesty, które wykonywała przez ostatni miesiąc świadczyły o tym, że tak jest,
ale on miał wątpliwości. Jeśli go kochała, to czemu go tak skrzywdziła? „Ty też
ją zraniłeś” powiedział jakiś uporczywy głosik w jego głowie. Z niechęcią
przyznał mu rację. Przez długi czas, kiedy tylko ją widział, a był z Lavender,
natychmiast zaczynał się z nią całować, wiedząc, że Hermionie jest przykro, że
zaczyna płakać. I przez pierwsze kilka minut czerpał z tego jaką chorą
satysfakcję, a potem dochodziło do niego, jak ona cierpi i przychodziły wyrzuty
sumienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zwrócił wzrok w kierunku swojego
pergaminu. Powinien coś wysłać Lavender- bardzo nie chciał, ale powinien… A co
z Hermioną? W sumie to ona była jedyną osobą, której mógłby napisać szczerze
taki liścik. Gdyby byli parą, może poszliby na jakąś romantyczną kolację…To i
tak w sumie nie miało teraz żadnego znaczenia, bo nie byli parą!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ponownie się odwrócił, by na nią
spojrzeć, wpatrywała się z uwagą nauczyciela, marszcząc przy tym brwi. O rany,
była cudowna! Wkurzało go, że po tym wszystkim tak na niego działała. Widząc
ją, wariował. Kiedy patrzył na jej brązowe loki, oczy… te niesamowite,
orzechowe oczy i miękkie, malinowe usta… Cholera, tak bardzo jej pragnął!
Poczuł, jak robi mu się gorąco. I wtedy odwróciła wzrok od profesora i, niby
przypadkiem, rzuciła okiem na rudzielca i zamarła… Ich spojrzenia się
skrzyżowały i nie mogli ich od siebie oderwać. Ona patrzyła na niego
przepraszająco, tęsknie, a on z zaskoczeniem i pożądaniem. Wykrzywiła lekko
usta w słodkim uśmiechu, a on poczuł ucisk w żołądku.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Odwrócił się i wpatrzył w blat.
Wziął parę głębokich oddechów, żeby ochłonąć. Musiał być silny. Wiedział, że
jeżeli pozwoli jej się do niego zbliżyć, to nie wytrzyma i będzie chciał, by
znowu była jego dziewczyną, tylko, że co chwila by sobie przypominał, jak
bardzo go skrzywdziła i jej też by to wypominał… Nie, nie był na to gotowy. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lekcja zbliżała się ku końcowi, a
Ron notując pracę domową, po raz enty powtórzył w myślach: „Miłość jest do
dupy, a Walentynki to czysty idiotyzm.”</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
„O
rany, nigdy więcej” pomyślała po wyjściu z sali. Dobrze, że lekcje się już
skończyły, bo chyba by zwariowała. Gdyby się wtedy na nią nie spojrzał… Nie
umiała zmienić tego, że pod wpływem jego wzroku miękły jej kolana. Nie
potrafiła myśleć. Miała przed oczami jego twarz: rudą grzywkę, błękitne oczy,
piegi i usta… Aj… Musiała się jakoś na to uodpornić, bo kompletnie ją to
rozstrajało. Teraz szła szybko do Wielkiej Sali na obiad i o mało co nie wpadła
na parę całujących się siódmoklasistów. „Przeklęte Walentynki!”</div>
<div class="MsoNormal">
Dotarła
do jadalni. Zobaczyła jak nad głowami wszystkich latają sowy i roznoszą
wiadomości walentynkowe. Niechętnie zajęła swoje stałe miejsce. Nie było tam
ani Harry’ego, ani Ginny… ani Rona. Może i lepiej, przynajmniej mogła spokojnie
pomyśleć. „Pfff… to nie takie proste” stwierdziła. Cały czas miała przed oczami
rudzielca. Kiedy spojrzała w te jego cudowne, przeklęte tęczówki, wszystko do
niej wróciło- wspólne wypady nad jezioro czy na Pokątną, na błonia albo
wykradanie się w nocy na potajemne spotkania… I miała ochotę się na niego
rzucić i całować do upadłego. Co gorsza, może to było tylko złudzenie, ale
miała wrażenie, że on też by tego chciał… Jego spojrzenie było takie… łakome.
Nie! Nie mogła sobie wmawiać takich rzeczy, nie chciała robić sobie złudnej
nadziei. Owszem, liczyła na to, że się niebawem zejdą, ale wiedziała, że to
jeszcze nie ten moment, że teraz jest na nią strasznie zły. </div>
<div class="MsoNormal">
Zauważyła,
że niedaleko siada Ginny. Sama. Chyba powinny wreszcie pogadać, w końcu trwały
w takim zawieszeniu już prawie miesiąc. Hermiona czuła się źle nie mogąc
normalnie porozmawiać z rudowłosą i miała wrażenie, że Weasley’ówna też jej
potrzebowała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co u ciebie?- zagadnęła po pewnym czasie brązowowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic takiego- odparła jej przyjaciółka z pewnym
zaskoczeniem- A u ciebie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bez zmian.</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
chwilowa cisza. Obie skupiły się na swoich talerzach, na których znajdowały się
pizze, w kształcie SERC, oczywiście jedynie z CZERWONYMI dodatkami, takimi jak
papryka, pomidor itp. </div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, Ginny- powiedziała po pewnym czasie Granger-
Mam już dość tej sytuacji. Wiem, że się wtedy za bardzo wkurzyłam, nie powinnam
tak na ciebie naskakiwać… Bałam się wtedy o Rona i… Po prostu przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Hermiono- odparła ruda- Miałaś rację. Powiedziałaś mi
coś w zaufaniu i nie powinnam tego nikomu mówić, nawet Harry’emu. To ja
przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, to nie tak, że nie chciałam, żeby on wiedział… Po
prostu nie było okazji, żeby mu powiedzieć, a wiesz, że dla mnie to jest bardzo
drażliwy temat.</div>
<div class="MsoNormal">
-Rozumiem- uśmiechnęła się do Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
-A tak właściwie, nie wiesz, jak…</div>
<div class="MsoNormal">
Urwała,
bo podleciały do nich trzy sowy przynosząc dwie walentynki dla Ginny i jedną
dla Hermiony. Obie się zdziwiły, ale przerwały rozmowę, żeby odczytać
wiadomości. Brązowowłosa rozwinęła rulon. Okazało się, że są to dwie karteczki
w kształcie połówek złamanego serca. Jedna była RÓŻOWA, druga CZERWONA. Na tej
pierwszej znajdował się napis:</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Masz rację, Hermiono, to
wyjątkowo głupie święto. Ale nie mogłem się powstrzymać: szczęśliwego Dnia św.
Walentego!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
A na drugiej:</div>
<div class="MsoNormal">
<i>PS Wiszę Ci ciastko… a
właściwie jego połowę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ściskam,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Harry<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
roześmiała się i popatrzyła na przyjaciółkę. Miała bardzo zagubioną minę.
Czytała jedną z walentynek tak, jakby nie mogła jej zrozumieć. Wpatrywała się w
nią przez dłuższy czas w kartkę, po czym spojrzała na przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Od kogo?- Ginny wskazała na kartę, marszcząc brwi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Od Harry’ego- Granger podała jej walentynkę- A twoje?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jedna od Deana…</div>
<div class="MsoNormal">
-A druga?</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie nie wiem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?</div>
<div class="MsoNormal">
-Podpisano <i>Tajemniczy
Wielbiciel…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
uniosła ze zdziwienia brwi i wzięła karteczkę, którą podała jej Weasley’ówna.
Pismo było pochyłe i wyjątkowo zgrabne, ale miała wrażenie, że skądś je znała…
Ktoś się naprawdę postarał. Dziewczyna nie wgłębiała się w jej treść, ale zauważyła,
że była bardzo romantyczne. Czy to możliwe, że tą walentynkę wysłał…?</div>
<div class="MsoNormal">
-O nie!- jęknęła Ginny i wyrwała jej pergamin z rąk- Dean tu
idzie.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
szybko schowała karteczkę do kieszeni, a po chwili podszedł do nich Thomas.
Uśmiechnął się szeroko do Hermiony, na co ona odpowiedziała tym samym, usiadł obok
swojej dziewczyny i dał jej całusa w policzek. Brązowowłosa palnęła coś o tym,
że ma dużo zadane i szybko opuściła salę.</div>
<div class="MsoNormal">
Gdzie
postanowiła się udać? Oczywiście do biblioteki! Kręciło jej się w głowie od
tych wszystkich rozmyślań. Nie mogła w to uwierzyć, ale wszystko wskazywało na
to, że Walentynkę Ginny wysłał Harry! Ale to było do niego tak niepodobne… Choć
z drugiej strony, ostatnio naprawdę dziwnie się zachowywał, więc w sumie był w
stanie coś takiego zrobić.</div>
<div class="MsoNormal">
Dotarła
do czytelni, gdzie było kompletnie pusto, jeszcze bardziej niż zwykle, bo
wszyscy obchodzili te cholerne Walentynki! Zajęła swoje stałe miejsce i
wyciągnęła z torby stos książek i rulon pergaminu. Schyliła się, żeby sięgnąć
po pióro, a kiedy z powrotem usiadła prosto, zobaczyła, że tuż przed nią leży
CZERWONA karteczka, na której, drobnym pismem, zakreślono jej inicjały.
Przygryzła wargę. Istniała możliwość, że to nie dla niej… No ale z drugiej
strony, nie wierzyła w zbiegi okoliczności. Po chwili namysłu, otworzyła
liścik:</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Droga Hermiono,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Szczerze mówiąc,
liczyłem na to, że spędzimy te Walentynki razem, ale jak widać los chciał
inaczej. Sporo się między nami wydarzyło i wciąż tego nie wyjaśniliśmy. Ale nie
potrafię nic poradzić na to, że cały czas o Tobie myślę, w każdej godzinie, minucie,
sekundzie… Widzę Twoją śliczną twarz i czuję ból, że już nie mogę Cię dotknąć,
pocałować. Tęsknię za Tobą! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Byłbym
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdybyś zgodziła się zostać moją
walentynką.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Zakochany bez pamięci,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>RW<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>Patrzyła z niedowierzaniem w
kartkę, a z każdą chwilą na jej twarz wpełzał coraz szerzy uśmiech. Nie
potrafiła rozpoznać pisma, bo wiadomość została napisana specjalnym piórem,
które sprawiało, że litery były ozdobione różnymi zawijasami. Nie mogła w to
uwierzyć! Czyżby wreszcie jej błagania zostały wysłuchane? Choć to było do niego trochę niepodobne…
Zbagatelizowała tę myśl. Oczywiście, że się zgodzi! Chciało jej się śmiać,
płakać, wszystko naraz! Rozsadzała ją radość.</div>
<div class="MsoNormal">
-I jak?- usłyszała głos za swoimi plecami, który rozpoznała
od razu. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
się odwróciła, zdała sobie sprawę jak wielką popełniła pomyłkę. „RW”… To takie
proste! To „RW” nie oznaczało Rona Weasley’a, tylko Rogera Wilde’a! Momentalnie
wyparowało z niej całe szczęście. Chłopak patrzył się na nią z nadzieją, a ona
wiedziała, że zaraz będzie musiała mu odpowiedzieć. Usiadł naprzeciwko i
wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem, ale ona nie była w stanie nic powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono…- rzekł, nie mogąc znieść tej ciszy- Wiem, że
wtedy zareagowałem zbyt agresywnie. Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo byłaś
w nim zakochana i że nie zrobiłaś tego celowo. Powinienem dać ci więcej czasu.
Ale kiedy to powiedziałaś, nie mogłem wytrzymać. On cię skrzywdził! Nie był
ciebie wart… Dlatego przepraszam, bo wiem, że nie chciałaś mi zrobić przykrości.
Ponowię więc swoje pytanie, zostaniesz moją walentynką?</div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął
się do niej zachęcająco i wpatrzył się w nią, jakby była obrazkiem.
Odpowiedziała na ten uśmiech. Był naprawdę rozczulający! Brakowało jej go`
przez ostatni czas. Naprawdę go lubiła- kochała z nim spędzać czas, rozmawiać,
śmiać się… W końcu zdecydowała się na odpowiedź:</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- szepnęła cicho, spuszczając wzrok.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
był wyraźnie zaskoczony. Zniknęła cała jego nadzieja na powrót do niej. Nie
mógł w to uwierzyć… Po pewnym czasie spytał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego?</div>
<div class="MsoNormal">
-Roger- zawahała się- Naprawdę cię lubię i szanuję, ale nic
więcej, dlatego chciałabym, żebyśmy byli…</div>
<div class="MsoNormal">
-Błagam cię, tylko nie mów mi o przyjaźni!- prychnął z
niezadowoleniem.</div>
<div class="MsoNormal">
-A co mam ci powiedzieć?- była coraz bardziej zdenerwowana-
Dużo myślałam o tym, co wtedy ci powiedziałam i wiem, że miałeś rację: ja wciąż
go kocham. I cały czas kochałam i przepraszam, że dałam ci nadzieję na to, że
mógłbyś zając jego miejsce- przerwała na chwilę, myśląc nad dalszą wypowiedzią-
Tak, kocham go, kochałam i będę kochać i nic tego nie zmieni… Muszę zrobić
wszystko, żeby go odzyskać. Naprawdę mi na tobie zależy, ale nie w ten sposób.
Przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Żartujesz sobie?- warknął- Po tym wszystkim, co ci zrobił,
ty nadal go kochasz?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Po tym wszystkim, co ja mu zrobiłam- szepnęła- Tak, kocham
go i wiem, że on mnie też.</div>
<div class="MsoNormal">
-On ma dziewczynę! Poza tym, to nie była twoja wina…</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
spojrzała na niego z niedowierzeniem. „Nie, ale twoja tak” w ostatniej chwili
ugryzła się w język, żeby nie wypowiedzieć tego na głos. Chłopak też chyba o
tym pomyślał, bo spuścił wzrok.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego ze mną byłaś?- spytał po chwili.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo…- to było trudne pytanie, nad którym musiała się długo
zastanawiać- Bo wiedziałam, że coś do ciebie czuję. Potem uratowałeś mnie, no
wiesz… przed Cormaciem, a później ta cała bójka z Ronem… Byłam na niego
wściekła! A ty powiedziałeś mi, że się we mnie zakochałeś, a ja wiedziałam, że
też jesteś mi bliski… a potem się całowaliśmy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wierzę- parsknął, patrząc na nią ze złością.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie, Roger. To nie tak, że ja nic do ciebie nie
czuję. Po prostu wtedy nie zadawałam sobie sprawy z tego, co to za uczucie, ale
wiem, że to nie to samo, co z Ronem. Jesteś cudownym przyjacielem, ale tylko
przyjacielem.</div>
<div class="MsoNormal">
Mówiła
to wszystko z taką mocą i przekonaniem, że sama była zdziwiona. Ale ulżyło jej,
że wreszcie mu to powiedziała, choć wiedziała, jaka będzie jego reakcja.
Patrzyła na jego twarz, która wyrażała smutek i cierpienie. Nie chciała go
ranić, ale wiedziała, że to nieuniknione. Zerwania były trudne… Choć to w sumie
nie było takie prawdziwe zerwanie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Przykro mi, ale nie mogę być TYLKO przyjacielem- to
powiedziawszy wstał i odszedł.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Naprawdę chciała, żeby między nimi było
w porządku, żeby znowu mogło być tak, jak kiedyś… Przykro jej było, że musiała
go zranić, ale to przynajmniej uczciwe… Gdyby pozwoliła mu wierzyć, że też jest
w nim zakochana, to byłoby podłe! </div>
<div class="MsoNormal">
Większą
przykrość sprawiła jej ta walentynka. Głupia, myślała, że to od Rona! A coś jej
podpowiadało, że to nie w jego stylu… Gdyby choć przez chwilę o tym pomyślała,
domyśliłaby się, że to na pewno nie rudzielec jej to wysłał. Po tych wszystkich
dniach rozłąki, po kłótni w czasie kary… Dał jej wyraźnie do zrozumienia, że za
bardzo go skrzywdziła i że jej nie wybaczy. I dopiero teraz do niej to naprawdę
dotarło! Nie było szans na to, że do siebie wrócą… Nie teraz…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
dostał walentynki od Lavender… ani od nikogo innego. To chyba dobrze. Może się
na niego obraziła i przestanie się do niego odzywać? Oby. Z takim nastawieniem
właśnie przekraczał próg Pokoju Wspólnego Gryffindoru, który był przystrojony
CZERWONYMI serpentynami, balonami itp. Oczywiście wszędzie królowały SERCA, a
żyrandol został zaczarowany tak, że rzucał na pomieszczenie JASNORÓŻOWE
światło. Wszędzie rozbrzmiewała spokojna, nastrojowa, jazzowa muzyka. Chłopak
patrzył na to wszystko z politowaniem. Po cholerę, ktoś zadał sobie aż tyle
trudu, żeby zrobić z Pokoju Wspólnego coś aż tak kiczowatego? </div>
<div class="MsoNormal">
-Ron?- usłyszał za sobą wysoki głosik i jęknął w duchu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Lavender- odwrócił się do niej po pewnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba nie muszę ci tłumaczyć jaki dziś dzień?- po tych
słowach, już wiedział, że zaraz będzie mu robić wyrzuty.</div>
<div class="MsoNormal">
-Eee… No nie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Więc nie zapomniałeś o czymś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, dla mnie to święto to głupota. Dzień jak co dzień.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak możesz?!- obruszyła się- To święto zakochanych!</div>
<div class="MsoNormal">
-Zakochani mogę świętować codziennie- mruknął.</div>
<div class="MsoNormal">
Blondynka
uśmiechnęła się szeroko, a on pojął, co właśnie powiedział i do kogo. Debil!
Nie o to mu chodziło… Ale Lavender oczywiście odebrała to w TEN sposób i
rzuciła się mu na szyję. Pocałowała go. Nie wiedział za bardzo, co zrobić. Po
pewnym czasie, przeklinając swoją głupotę, również ją objął. Zaczął rozmyślać,
jak tym razem się jej wywinąć. To już nawet nie było zabawne! Naprawdę chciał
się od niej uwolnić… W tym czasie, Lavender błądziła rękami po całym jego
ciele, co może byłoby nawet przyjemne, gdyby nie zastanawiał się gorączkowo jak
wyrwać się z jej uścisku i… gdyby była Hermioną. „O nie! Nie myśl o niej!”
skarcił się w duchu. Po pierwsze, nie chciał dopuścić do takiej sytuacji, jaka
zdarzyła się miesiąc temu, po drugie, wciąż bolało go to, co zrobiła.
Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na niego z wyrzutem. Jak widać, zauważyła
kompletny brak jego udziału w tym „zbliżeniu”. Uśmiechnął się nieśmiało, po
czym sam ją pocałował. Musiał zyskać na czasie… Jak tym razem się wyłgać?
„Mam!”. Pomysł był genialny w swojej prostocie. Odsunął się od niej kawałek, a
ona westchnęła z irytacją, jakby chciała powiedzieć „co znowu?!”. </div>
<div class="MsoNormal">
-Lav…- szepnął, choć trudno mu to przeszło przez gardło-
Muszę iść.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie?- warknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam karę, a muszę wcześniej jeszcze zajrzeć do dormitorium.</div>
<div class="MsoNormal">
Puściła
go i spojrzała na niego smutno, na co on posłał jej lekki uśmiech. Odpowiedziała
tym samym i cmoknęła go w usta. Byłaby nawet słodka, gdyby miała coś w głowie i
nie chciała się non-stop całować. To pożegnanie było urocze… Tylko, że to
Lavender, której zależy tylko na jednym. </div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
ruszył do dormitorium. Oczywiście wymówka z karą była bzdurą, bo dochodziła
15.30, a on miał czyścić obrazy dopiero za trzy godziny. Dlatego postanowił
zaszyć się do tego czasu w swoim pokoju. Przynajmniej trochę odpocznie albo
nawet odrobi lekcje… Nie… To zły pomysł, nie będzie odrabiał lekcji, tylko relaks.
To mógłby w sumie być jedyny przyjemny moment tego dnia. Usiąść na łóżku,
zasunąć zasłony i odciąć się od wszystkiego-hałasu, ludzi i tych całych,
pieprzonych WALENTYNEK!</div>
<div class="MsoNormal">
Będąc
jakieś pół piętra przed dormitorium, doszedł do jego uszu hałas, a dokładniej
krzyki. Przyspieszył kroku zastanawiając się czy dochodzą z jego sypialni.
Kiedy stanął wreszcie przed drzwiami, usłyszał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam dosyć tego, że przystawiasz się do mojej dziewczyny!</div>
<div class="MsoNormal">
„Dziewczyny”…
Tylko jeden z nich miał dziewczynę i była nią Ginny. Ron z impetem otworzył
drzwi i wparował do pokoju. Zobaczył, że znajdują się w nim trzy osoby- Dean,
Harry i Neville. Ciemnoskóry chłopak stał wściekły na środku pomieszczenia i
patrzył z wściekłością na Pottera, natomiast Longbottom siedział na swoim łóżku,
obserwując całą scenę z przerażeniem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Uspokój się!- warknął Harry- Przyszła tylko pożyczyć
książkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, że nie o tym mówię! To znaczy, to mnie tylko
utwierdziło w przekonaniu- syknął Dean- Widzę, jak się na nią gapisz. Myślisz,
że jestem na tyle tępy, żeby się nie domyślić?! Te wasze spojrzenia, uśmiechy…</div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, ja nie wiem, co ty widzisz- odparował Potter- Ale
radzę ci zbadać wzrok.</div>
<div class="MsoNormal">
Thomas
wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć, dosłownie. W jego oczach widać było taką
wściekłość, jakiej Ron nigdy nie spodziewałby się zobaczyć. Postanowił wkroczyć
do akcji, zanim jego kumple się pobiją.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się dzieje?</div>
<div class="MsoNormal">
-O, świetnie- prychnął Dean- Może zainteresuje cię, co twój
kumpel wyprawia z twoją siostrą!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ogarnij się, stary! Nic z nią nie robię! Po prostu przyjaźnimy
się- Harry stanął naprzeciwko kolegi.</div>
<div class="MsoNormal">
-To się nazywa przyjaźnią?!- parsknął ciemnoskóry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak! Na tym to polega… </div>
<div class="MsoNormal">
-Ej, chłopaki, dajcie spokój- wtrącił Neville, ale
kompletnie go zignorowali.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zasługujesz na przyjaźń z nią!- warknął Thomas- Ona nic
do ciebie nie czuje!</div>
<div class="MsoNormal">
-A skąd ty to możesz wiedzieć?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli, jednak ci się podoba?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie… nie o to chodziło- Potter zaczął się plątać- Jest dla
mnie ważna, ale jako PRZYJACIÓŁKA- wycedził.</div>
<div class="MsoNormal">
-To i tak za dużo po tym, jak ją olałeś.*</div>
<div class="MsoNormal">
-To na pewno nie jest twoja sprawa!</div>
<div class="MsoNormal">
-Właśnie, że jest! To moja DZIEWCZYNA i po prostu się od
niej odwal!</div>
<div class="MsoNormal">
-A jak nie, to co?!</div>
<div class="MsoNormal">
Dean
nie wytrzymał. Pchnął Pottera, a ten nie pozostał mu dłużny. Dlatego Ron
postanowił interweniować, zanim będzie za późno:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dosyć!- wrzasnął, stając między nimi.</div>
<div class="MsoNormal">
Popatrzyli
na niego zdziwieni, przypominając sobie, że ktoś oprócz nich znajduje się w
pokoju. Neville stał z boku, a przerażenie powoli znikało z jego twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Sam pomyśl, Ron- zaczął Dean, już o wiele spokojniej- Czy
nie zauważyłeś czegoś dziwnego w ich zachowaniu?</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
przełknął ślinę. Tak, zauważył. Te wszystkie razy, kiedy oddalali się gdzieś we
dwoje, ich rozmowy, kiedy nawet byli we trójkę, ale zupełnie ignorowali
rudzielca… Był zbyt zajęty rozmyślaniem o swoich problemach, użalaniem się nad
sobą, ale nawet on spostrzegł, że zachowują się inaczej. Po pewnym czasie
odezwał się, dobierając ostrożnie słowa:</div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, Dean, Harry nie jest typem człowieka, który zarywa
do zajętych dziewczyn. I skoro mówi, że tylko się przyjaźnią, to tak jest. Ja
mu wierzę i ty też powinieneś.</div>
<div class="MsoNormal">
-Uważaj, żebyś się nie zawiódł…- prychnął Thomas i opuścił
pomieszczenie, trzaskając drzwiami.</div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
usiadł na swoim łóżku. Nie chciało mu się wierzyć, że Harry i Ginny… Ale z
drugiej strony, rozumiał Deana. Jeśli czuje, że coś jest nie tak, to lepiej
działać zawczasu. Choć wcale nie chciał, żeby się pobili, wiedział, że Thomas
na pewno zmaga się wielkimi emocjami. Coś było nie tak… Ale on nigdy nie
zauważył, żeby Harry i Ginny mieli się ku sobie… Chociaż nie! Wtedy, przed
wigilią, przyłapał ich… Nawet nie wiedział, co wtedy robili, ale dałby sobie
rękę uciąć, że między nimi iskrzyło. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki, Ron- powiedział z zakłopotaniem Harry, po czym
dodał, próbując obrócić wszystko w żart- Jeszcze moment, a pewnie by mi wybił
zęby.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
przez pewien czas milczał, zastanawiając się nad wszystkim, co powiedział Dean.
Po chwili odparł z kamienną twarzą, śmiertelnie poważnym, lodowatym tonem:</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli kiedykolwiek jej tkniesz, sam to zrobię. </div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosemu
uśmiech spełzł z twarzy. Patrzył jak jego przyjaciel znika za czerwonymi
kotarami . Tylko jedna myśl krążyła mu po głowie: „To koniec!”.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Była
17.30. O 18 szła na kolacje. Tak samo, jak Ron. A później odbywali wspólną
karę. Choć nie, „wspólną” to za dużo powiedziane. Była przekonana, że i tym
razem gdzieś jej ucieknie, ale nie miała już siły go szukać. Natomiast ten
pomysł, który zrodził się w jej głowie kilka godzin temu mógł wypalić. Nie
liczyła na to, że od razu coś zmieni, ale przynajmniej będzie wiedział, że jej
zależy, że nie odpuściła i nie ma takiego zamiaru. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Doszła do sowiarni, gdzie stała
grupka chłopców, którzy prawdopodobnie nie pomyśleli o tym, żeby wysłać swoim
dziewczynom Walentynki i dopiero gdy się na nich śmiertelnie obraziły,
postanowili w ostatniej chwili zrobić im tę przyjemność. Albo wręcz przeciwnie-
ci, którzy cały dzień nie mogli się zebrać, by wyznać uczucia swoim wybrankom i
zdecydowali się na to dopiero teraz. Hermiona naprawdę tego nie rozumiała.
Czemu musiał istnieć specjalny dzień, żeby chłopak mógł powiedzieć dziewczynie,
że mu się podoba czy dać kwiaty, czekoladki albo zaprosić na randkę? Czemu
akurat tego dnia wszyscy postanawiali przełamać lody i zagadać do kogoś, w kim
od dawna się kochali? Uważała, że nie powinno być takiej sytuacji. Kiedy ktoś
ci się podoba, starasz się do niego zagadać niezależnie od daty. Sama
wiedziała, że zbliżenie się do osoby, w której jesteś zakochany, nie jest
łatwe. Jej też zajęło to sporo czasu. Ale może dlatego ich związek był taki
wyjątkowy? Bo nie musieli czekać do lutego, żeby powiedzieć, co do siebie
czują!</div>
<div class="MsoNormal">
Tylko,
że teraz, cały czas przekonana o swojej racji w sprawie święta zakochanych,
sama temu uległa. Z jednej strony, robiła to trochę wbrew swoim zasadom, ale z
drugiej, może gdyby byli wciąż parą, też by obchodzili Walentynki… Nie
wiedziała tego. Ale była pewna, że musi coś zrobić. Liczyła na to, że to do
niego jakoś dotrze. Spojrzała na CZERWONY rulonik, który trzymała w ręku.
Przygryzła wargę, zastanawiając się, czy na pewno chce to zrobić. To już chyba
była desperacja! Nie powinna mu tego przekazywać listownie… Choć w sumie, już
mu wszystko wyjaśniła, a on to zignorował. Kiedy dostanie to na papierze, może
zareaguje inaczej.</div>
<div class="MsoNormal">
Dopchała
się w końcu do wolnej sowy. Była mała i aż paliła się do tego, żeby gdzieś ją
wysłać. Przypominała jej Świnkę. Oczywiście! Wszystko musiało się jej kojarzyć
z nim! Zła na samą siebie, jeszcze raz zastanowiła się, czy dobrze robi, po
czym przywiązała kartę do nóżki sowy i opuściła pomieszczenie.</div>
<div class="MsoNormal">
Idąc
korytarzem, zastanawiała się nad jego reakcją. Czy będzie zaskoczony czy
wściekły? A może się ucieszy… Nie miała pojęcia. I wiedziała, że jej nie
zobaczy, bo, nie wiedziała, jak to robił, ale zawsze jadł chwilę przed nią albo
chwilę po. Było ok. 17.45, więc postanowiła udać się już do Wielkiej Sali, w
której pewnie zaczęły pojawiać się pierwsze potrawy na kolacje.</div>
<div class="MsoNormal">
Szła,
zagłębiona we własnych myślach, kiedy kątem oka spojrzała, że ktoś siedzi na
jednej z kamiennych ław. Nie byłoby w tym nic dziwnego, non-stop ktoś się tam
zatrzymywał, żeby coś sprawdzić, zanotować, już nie mówiąc o wszystkich
zakochanych, którzy kochali się na nich obściskiwać, z tym, że teraz,
rozpoznała tę postać. Cofnęła się i usiadła obok. Miał zakrytą twarz dłońmi.
Czuł, że ktoś opada koło niego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Hermiono.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Harry. Wszystko ok?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- powiedział sucho- Ale co z tego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, pamiętaj, że możesz mi powiedzieć wszystko- rzekła z
wyraźną troską w głosie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba powinienem sam się z tym uporać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak chcesz. Ale wiedz, że jak z siebie to wyrzucisz, to
będzie ci łatwiej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może- powiedział smutno, po czym krzyknął, zmieniając
znacznie swój ton- Jestem draniem!</div>
<div class="MsoNormal">
-Wcale nie-odparła, próbując go uspokoić- Jesteś dobry,
Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Hermiono…- znowu zakrył twarz- Robię coś bardzo złego,
podłego!</div>
<div class="MsoNormal">
-Powiesz mi wreszcie, co się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-W sumie, to nie wiem… Nie rozumiem dlaczego teraz…- zdawał
się mówić bardziej do siebie niż do niej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry…- nie miała pojęcia, jak na to odpowiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziś przyszła do mnie Ginny-wykrztusił w końcu- Chciała
pożyczyć jakąś książkę, w sumie nawet nie wiem którą. Dałem ją jej, ona mi
podziękowała, uśmiechnęła się i ja też…</div>
<div class="MsoNormal">
-I…?</div>
<div class="MsoNormal">
-I tak staliśmy. A potem przyszedł Dean. Zamienili dwa słowa
i… pocałowała go- Hermiona złapała jego ramię, żeby dodać mu otuchy- I wyszła.
Niby nic takiego, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak.</div>
<div class="MsoNormal">
-A potem on zaczął rzucać do mnie jakieś dziwne teksty, w
stylu, że pewnie uważam, że jest ładna- przerwał, by po chwili kontynuować, ale
zdecydowanie bardziej zdenerwowanym głosem- Chyba odpowiedziałem, że tak, a on się
wściekł. Na początku w ogóle nie rozumiałem, o co chodzi. Starałem się go
uspokoić, ale na nic się to zdało, no więc w końcu też się wkurzyłem i
zaczęliśmy się kłócić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przykro mi, Harry, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czekaj, to nie wszystko!- powiedział szybko- I potem
przyszedł Ron- popatrzył na nią, zacisnęła mocno powieki, ale nic nie mówiła-
No i chciał wiedzieć, co się dzieje, bo chyba już wrzeszczeliśmy. No i w końcu
załapał. A Dean był bardzo zły. I ciągle powtarzał, żebym się do niej nie zbliżał,
że na nią nie zasługuję… I potem powiedział coś w stylu, że mam ją zostawić w
spokoju, a ja się spytałem, co zrobi, jeśli go nie posłucham. Wtedy mnie
popchnął, a ja zrobiłem to samo. Byłem wściekły! Gotowy go załatwić gołymi
rękami… Ale na szczęście Ron wkroczył do akcji i nas powstrzymał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, Harry- powiedziała, starając się, by jej głos nie
drżał- Myślę, że powinniście sobie wreszcie to wszystko wyjaśnić. Ty z Ginny.
Ona z Deanem. Długo tego nie pociągniecie. On coś podejrzewa i będzie teraz
robił wyrzuty tobie, a po pewnym czasie i jej. Musicie podjąć jakąś decyzję. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ale to nie jestem w tym wszystkim najgorsze- kontynuował,
jakby jej nie usłyszał- Podziękowałem potem Ronowi. Ale on też był zły i
powiedział, że jeśli jej dotknę, to mnie załatwi.</div>
<div class="MsoNormal">
No tak!
To było w stylu Rona. Gdyby dowiedział się, że Harry’emu podoba się Ginny,
mógłby się naprawdę wściec. A w przypływie złości był w stanie zrobić dużo i
oboje o tym wiedzieli. Ale nie Harry’emu… Mógłby się wkurzyć, zwyzywać go, ale
nie zrobiłby mu krzywdy fizycznej… To znaczy, mógłby, ale niegroźną… Nie tak,
jak McLaggenowi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, myślę, że nie powinieneś się obawiać Rona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie rozumiesz, Hermiono- prawie krzyknął- Kiedy kłóciłem
się z Deanem, mówiłem, że się z Ginny tylko przyjaźnimy. Wmawiałem to im. Jeśli
on się teraz dowie… Stracę najlepszego przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mów tak, Harry- rzekła pewnym tonem – Jak Ron się
dowie, to może się na początku wścieknie, ale potem to zaakceptuje. Jestem o
tym przekonana.</div>
<div class="MsoNormal">
-JEŚLI się dowie…- szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, nie możesz tego tak dłużej ciągnąć. Powinieneś
najpierw pogadać z Ginny. Jeśli będziecie chcieli być razem, Ron nie będzie
mógł z tym nic zrobić.</div>
<div class="MsoNormal">
-To znaczy, jeżeli ona coś do mnie czuje…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tego się nie dowiesz, dopóki o tym nie porozmawiacie.</div>
<div class="MsoNormal">
Pokiwał
smutno głową. Brązowowłosa nie zdawała sobie sprawy, jak mocno ściskała jego
ramię, dopóki go nie puściła. Uśmiechnęła się pocieszająco, ale to nic nie
dało.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- znowu się odezwał- Chyba zrobiłem dziś coś bardzo
głupiego.</div>
<div class="MsoNormal">
Pokiwała
głową. Wiedziała o czym mówi. Od samo początku była przekonana, że to on wysłał
tą walentynkę. Ale to nie było głupie… Po prostu nie wiedział, co zrobić. Tak,
jak ona… </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Harry, to nie jest takie głupie.</div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął
się smutno. Wzięła go pod ramię i oparła na nim głowę. Było im dobrze w swoim
towarzystwie. Mogli na siebie liczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz – powiedział po pewnym czasie- Walentynki są serio do
bani.</div>
<div class="MsoNormal">
Roześmiała
się. „O tak, zdecydowanie są!”</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Była
prawie północ. Wszyscy jego współlokatorzy już spali albo sprawiali takie
wrażenie. Zmęczony padł na łóżko. To była naprawdę długa kara. Kiedy Filch
kazał mu iść do hallu, pomyślał, że to nie takie złe. I nawet nie musiał za
bardzo kryć się przed Hermioną, bo woźny skierował ją do innego pomieszczenia.
Problem w tym, że ludzie z obrazów, które czyścił, nie byli z tego zadowoleni i
zrobili dość duży hałas. Po pewnym czasie przyszedł Snape, wściekły, jak zwykle
zresztą. Było trochę zamieszania, Filch go przeprosił, tamten sobie poszedł i
już był względny spokój.</div>
<div class="MsoNormal">
Ale
znowu ją zobaczył! I potem przez następne kilka godzin myślał tylko o niej.
Spotykali się zawsze w tym samym miejscu, przy schowku na miotły. Stała tam
razem z Filchem. Ron poczuł, że na jej widok robi mu się gorąco. Wyglądała,
jakby coś ją wyjątkowo trapiło. Już miał do niej podejść i spytać się o co
chodzi, ale się powstrzymał. I to krótkie spotkanie, sprawiło, że jego
refleksje podczas całej kary, dotyczyły tylko i wyłącznie jej.</div>
<div class="MsoNormal">
Poczuł,
że coś go uwiera w biodro. Wyciągnął z kieszeni mały rulonik pergaminu. Na
kolacji dostał walentynkę. Od Lavender. To znaczy, nie był tego pewien, bo jej
nie otworzył. Ale kto inny mógłby mu to wysłać? </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zostawił kartkę na łóżku i
poszedł do łazienki. Kiedy wrócił nie miał już na nic siły. Położył się i
zakrył szczelnie zasłonami. Już przyłożył policzek do poduszki, gdy przypomniał
sobie o walentynce. Chyba wypadałoby, żeby chociaż ją przeczytał. Zapalił
różdżkę i rozwinął pergamin. Po chwili otworzył oczy szeroko ze zdziwienia. Przewertował
treść jeszcze dwa razy i wciąż nie mógł w nią uwierzyć.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Drogi Ronie,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nie wierzę, że to
robię- nienawidzę Walentynek! Ale nie zmarnuję okazji na to, żeby móc Ci to
powiedzieć. Staram się z Tobą porozmawiać normalnie, na żywo, ale unikasz mnie.
W sumie, to Ci się nie dziwię. Dlatego wysyłam list. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Naprawdę nie wiem od
czego zacząć. Chyba powinnam Cię przede wszystkim przeprosić. Kiedy zobaczyłam,
że całujesz się z Lavender, wtedy na meczu, mój świat się zawalił. I potem było
mi źle, choć to i tak mało powiedziane. A później chciałam się na Tobie
odegrać, za to, że robiłeś wszystko po to, żeby mnie skrzywdzić. Więc zaczęłam
postępować dokładnie tak samo. Dlatego przepraszam.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Poza tym, chcę Ci
podziękować. Doskonale wiesz za co. Nie mam pojęcia, jak się dowiedziałeś, ale
jestem Ci wdzięczna. Wiem, że mogę na Ciebie liczyć, nawet, kiedy ze sobą nie
rozmawiamy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>I teraz najważniejsze:
w Walentynki ludzie wyznają sobie, co do siebie czują, więc i ja to zrobię.
Kocham Cię, Ron! Po tym wszystkim, co się wydarzyło, ja cały czas Cię kocham i
myślę, że nigdy nie przestanę. Chciałabym, żebyś powiedział, że czujesz to samo.
Na Merlina, jak ja bardzo bym tego chciała! Ale ostatnio zaprzeczyłeś… No może
nie dosłownie, ale takie było przesłanie. I, nie wierzę, że tak myślę, ale ja
mogę to zrozumieć i zaakceptować. Po prostu wiedz, że moje uczucia co do Ciebie
się nie zmieniły i nie sądzę, by kiedykolwiek tak się stało.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Dlatego, choć naprawdę
nie znoszę tego święta, a dzień już się właściwie kończy, bardzo bym chciała,
byś został moją walentynką.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Wciąż zakochana w
Tobie,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Hermiona <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Czuł
jak łzy napływają mu do oczu. Zacisnął mocno powieki. Nie, to było za trudne!
Jak mógł nienawidzić kogoś, kto go kochał i kogo, cały czas, kochał on! Mówią,
że od miłości do nienawiści tylko jeden krok… To dlaczego tak cholernie trudno
go zrobić?!</div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Drżącymi
rękoma zdjął z półki nad łóżkiem swoje „pudełko na skarby” i włożył do niego
walentynkę. Położył się i poczuł, że jest mu naprawdę źle. Chciał do niej biec,
powiedzieć, że jej wybacza, że ją kocha… Ale nie potrafił tego zrobić, ta rana
wciąż była zbyt świeża…</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
*Chodzi tu o to, że Ginny kochała się w Harrym, ale on nigdy
nie odwzajemniał tego uczucia.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>*</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Hej :D</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Jak wakacje? Dobra,
nie odpowiadajcie :p I tak wiem, że świetnie ;) U mnie spokojniej niż zwykle,
bo w sumie nie wyjeżdżam, ale jest fajnie :D</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Ech… Ten rozdział
naprawdę wzbudza we mnie obawy i duże wątpliwości i boję się, że gdzieś się w
tym wszystkim poplączę <span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">:(</span> No ale jest i, uwierzcie, podchodziłam do niego kilka razy, a to jest
ostateczna wersja. Lepiej nie będzie :p</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Na pewno mówiłam Wam
kiedyś, że nienawidzę Walentynek :p I choć do lutego daleko, to i tak przez ten
rozdział musiałam o nich dużo myśleć- zdecydowanie za dużo! Ale jakby cały
świat mnie wspierał: albo natrafiłam w TV na jakiś serial- odcinek Walentynkowy,
albo szukając czegoś w internecie, natknęłam się na temat walentynek itp., chyba to
mi w jakiś sposób pomogło. <br />
Dlaczego tak nie znoszę tego święta? Po pierwsze (co zawarłam w rozdziale),
czemu musi być specjalny dzień, żeby zrobić dla siebie coś miłego, żeby chłopak
dał dziewczynie kwiatka/czekoladki, żeby powiedzieć, że lubi się kogoś trochę
bardziej?<br />
Po drugie, nienawidzę tej nagonki- wszędzie czerwień, serca... Bardzo mnie to
wkurza ten cały „przemysł Walentynkowy”.</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>No dobra, już nie
psioczę :p Ale mam coś jeszcze:</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=450p7goxZqg">All of me</a> Pewnie znacie, ostatnimi czasy bardzo popularne, non-stop leci w radio. To jest piosenka, która stała się bliska mojemu sercu w ciągu ostatnich 2 miesięcy. Osobiście nie przepadam za oryginałem (mam swój ulubiony cover), ale wsłuchajcie się w tekst... Aż chciałabym, żeby Ron mógł skierować te słowa do Hermiony (ew na odwrót :p) <3 *.*</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=c4BLVznuWnU">Lego House</a> (Ostatnio mam fazę na Eda Sheerana) No to musicie znać :p Teledysk jest moim zdaniem trochę schizowy, ale Rupert!!! <3 <3 <3</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Dobra, chyba skończyłam swój wywód :p</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Czekam na Wasze opinie :)</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Pozdrawiam :*</b></i></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com77tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-60771569532921877782014-07-04T21:01:00.001+02:002014-07-04T21:01:32.142+02:0027. Ból domaga się, byśmy go odczuwali<div class="MsoNormal">
Ron nie mógł spać tej nocy. Nie dość, że wrócił do
dormitorium ok. 2, to kiedy się wreszcie położył, męczyły go różne nieprzyjemne
wspomnienia, a gdy udało mu się zasnąć, obudził się po dwóch godzinach. Tak
więc jakoś o 4.30 postanowił wstać.
Poszedł do łazienki, żeby się ogarnąć, po czym wrócił do swojego łóżka, które
szczelnie zakrył zasłonami.</div>
<div class="MsoNormal">
To było
takie niewiarygodne! Ciężko było mu zrozumieć, że naprawdę rzucił się na
McLaggena z gołymi rękami, że był w stanie celować w niego Cruciatusem… Wciąż
był w szoku. Czy żałował? Nie! Nawet przez chwilę nie pomyślał, że to, co robi
jest złe, bo przyświecał mu ważny cel.</div>
<div class="MsoNormal">
No
właśnie, ta kwestia chyba najbardziej go męczyła. Ona tam była, wszystko
widziała, a jednak nie starała się go na siłę powstrzymywać, wręcz przeciwnie!
Przecież w pewnym momencie stanęła u jego boku. Czy wiedziała, dlaczego to
robi? Czy słyszała to, co mówił? Rudzielec przypuszczał, że tak. W końcu ten
moment, kiedy stracił orientację, gdy wypowiedziała jego imię… Musiała wiedzieć! Ale czy to, że go wtedy
wspierała, znaczy, że go kocha…?</div>
<div class="MsoNormal">
To było
pytanie, które nie dawało mu spokoju. Wcale nie wyglądała na zagniewaną, ale na
wdzięczną i widział, że się o niego boi. O NIEGO, nie o McLaggena! A potem…
potem chciała mu coś powiedzieć. I to było najgorsze! Żałował, że nie został,
że jej nie wysłuchał, może chciała go zapewnić, że nie czuje nic do Rogera, że
kocha tylko jego… Ale co by to dało?! Nawet, jeśli to prawda, to dlaczego tak
bardzo go krzywdziła? Do cholery, przecież widział jak się całują z Wildem!
Tylko, że podczas tej rozmowy, do której nie doszło, mógł wreszcie odzyskać z
nią jakikolwiek kontakt, którego bardzo mu brakowało. </div>
<div class="MsoNormal">
Tak
strasznie za nią tęsknił! Z każdym dniem miał wrażenie, że jest coraz gorzej.
Tyle by dał, żeby móc z nią porozmawiać, ale też dotknąć jej, po prostu być
blisko… To go niszczyło! Nie wytrzymywał psychicznie, kiedy ją widział. Udawał
przed znajomymi, że jest dobrze, ale nie było! I jedynie Harry i Ginny
wiedzieli w jak koszmarnym jest stanie. Ale co miał zrobić? Dziewczyna, którą
kochał go zdradziła, zostawiła dla innego… Nic dziwnego, że odechciewało mu się
żyć! A teraz, kiedy ją zobaczył zmęczoną, przestraszoną, ale i zatroskaną i
dostrzegał ten olbrzymi ból wypisany na jej twarzy, już wiedział, że ta rozmowa
by wiele zmieniła. Co gdyby go przeprosiła? Gdyby powiedziała, że go kocha, że
chce z nim być? Wybaczyłby jej! Zrobiłby dla niej wtedy wszystko… Ale teraz,
analizując to „na zimno”, wiedział, że dobrze postąpił. Miał do niej zbyt duży
żal. Gdyby jej wtedy wybaczył, teraz robiłby jej pewnie wyrzuty, wypominał
wszystko, co złego zrobiła… Więc chyba zareagował prawidłowo, kierując się
zdrowym rozsądkiem… Z tym, że co to ma do zakochania?! Miłość kpi sobie z
rozumu! Dlatego ludzie robią takie głupie rzeczy, których w normalnej sytuacji
by nie zrobili.</div>
<div class="MsoNormal">
Głowa
go już bolała od tych przemyśleń. Strasznie go to przytłaczało. Nie potrafił
się z tym uporać, a im dłużej o tym wszystkim myślał, tym bardziej cierpiał.
Lecz wtedy przypomniał sobie twarz McLaggena, najpierw ten kpiący uśmieszek, a
potem zmasakrowany nos… To mu jakoś dodało otuchy. Zrobił coś dobrego, ten
koleś może zyska trochę pokory i już nie zrobi krzywdy żadnej dziewczynie, a na
pewno Hermionie… </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
był trochę niewyspany, ale pierwszy raz od dłuższego czasu miał dobry humor.
Nie wiedział czym był spowodowany, ale jakoś go to nie obchodziło. Wciąż
próbował wyciągnąć ze Slughorna wspomnienie o Tomie Riddle’u i bardzo go to
męczyło, ale nie dzisiaj! Tego dnia uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie miał
pojęcia czemu. </div>
<div class="MsoNormal">
Może
chodziło o zachowanie Rona poprzedniego wieczoru. W końcu temu dupkowi się
należało! Czarnowłosy miał trochę pretensji do kumpla, że nie wtajemniczył go w
plan „wykończyć McLaggena”, ale z drugiej strony, trochę mu ulżyło. On nie
musiał się w to mieszać. Poza tym, rudzielca o wiele bardziej to dotykało i
dobrze, że załatwili to między sobą. W dodatku to znaczyło, że zależy mu na
Hermionie. Harry nigdy w to nie wątpił, ale teraz jego przyjaciółka również to
zauważyła, a to oznaczało, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Chłopak był
przekonany, że nie będzie im łatwo, niemniej wreszcie stanęli na drodze, która
ku temu prowadziła.</div>
<div class="MsoNormal">
Jednak
chyba ważniejszym aspektem była Ginny. Możliwe, żeby zbliżyli się jeszcze
bardziej? Możliwe! I to, wstyd mówić, przez tą całą akcję z Hermioną i
McLaggenem! Harry nienawidził Cormaca z całego serca, lecz nie zmieniało to
faktu, że gdy Weasley’ówna opowiedziała mu sytuację zaistniałą na balu, zyskali
wspólnego wroga (nie żeby już takich nie mieli, ale przeciwko niemu byli we
dwoje, bo Ron rozstrzygnął wszystko na własną rękę, a Hermiona była zbyt
roztrzęsiona, żeby mogła planować z nimi zemstę), potem razem martwili się o
Rona… I, mimo że Harry wiedział, że wszystko, co się wydarzyło i na balu i
poprzedniej nocy było niebezpieczne i przykre, to czuł jakąś chorą satysfakcję
z tego, że dzięki tym momentom zbliżył się do rudowłosej.</div>
<div class="MsoNormal">
Podszedł
do portretu Grubej Damy i wszedł do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, gdzie panował
gwar, gdyż uczniowie zbierali rzeczy i rozchodzili się na różne lekcje. Potter
już był przy schodach do męskich dormitoriów, kiedy zobaczył te długie, rude
włosy. Jego serce wykonało kilka radosnych koziołków. Z szerokim uśmiechem
podszedł do dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, nie widziałem cię na śniadaniu…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hej- odparła smutno-Bo mnie tam nie było.</div>
<div class="MsoNormal">
-Coś się stało?- on również spochmurniał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze się pytasz?! Jakbyś nie wiedział…</div>
<div class="MsoNormal">
-No…- bąknął- Właściwie to nie wiem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mówię o wczoraj, Harry!- dziewczyna była wyraźnie zirytowana.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale przecież nic się nie stało.</div>
<div class="MsoNormal">
-Stało się i to wszystko moja wina!- krzyknęła, a kilkoro
pierwszoroczniaków się na nią dziwnie popatrzyło- Już wszyscy wiedzą?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wydaje mi się… To znaczy słyszałem w Wielkiej Sali, jak
dwóch chłopków rozmawiało o tym, że Gryffindor stracił jednej nocy prawie 200
punktów, ale nie wiedzieli o co chodzi…</div>
<div class="MsoNormal">
-200?!- jęknęła, znowu wywołując wśród uczniów
zainteresowanie swoją osobą- Ron już wstał?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się obudziłem, nie było go w dormitorium.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pozwoliłeś mu tak po prostu sobie pójść?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny- chłopak wciąż zachowywał spokój, choć było to coraz trudniejsze- On nie jest małym
dzieckiem, nie będę go wiecznie niańczył. Poza tym, uważam, że on teraz musi
sobie wszystko na spokojnie przemyśleć w samotności.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale Harry…</div>
<div class="MsoNormal">
-Mówię poważne. Spokojnie, nic się nie stanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd to możesz wiedzieć?- jęknęła, ostatkami sił
powstrzymując płacz.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo go znam… I ty też go znasz. To, co wczoraj zrobił,
dodało mu w jakiś sposób siły. Ale musi sobie to wszystko dobrze przemyśleć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, przestań!- tym razem, to on podniósł głos, po czym
odezwał się spokojniej- Powiedz mi, o co naprawdę chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo to moja wina! Cała ta bójka… Nie powinnam nikomu mówić!
Nie dziwię się, że Hermiona jest wściekła…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie rozumiem… Przecież to nie ty mu powiedziałaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie. Ale nie powinnam tego mówić… no wiesz- dziewczynie
zrobiło się głupio, ale naprawdę bardzo ją to zastanawiało.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy ty sugerujesz, że ja mu powiedziałem?- Potter był
wyraźnie zaskoczony, ale i rozżalony.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, nie złość się… Ja po prostu rozpatrują kilka opcji.
Wiedziałam tylko ja, ty i Wilde, a przecież Roger mu tego nie powiedział…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś nie-fair!- obruszył się chłopak- Przecież byłem z
tobą wtedy prawie przez cały czas. Dlaczego miałbym mu mówić?! </div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, ja naprawdę nie wiem…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale dlaczego podejrzewasz mnie? Myślałem, że choć trochę mi
ufasz i że…</div>
<div class="MsoNormal">
Urwał
bo zobaczył jej zbolałą minę. Widział jak przechodzą ją dreszcze, gdy próbuje
powstrzymać szloch. Zakryła twarz dłońmi, a jej sylwetka stała się jeszcze
bardziej rozpaczliwa. Nie miał serca na nią krzyczeć. Podszedł do niej i mocno
ją objął, próbując ją uspokoić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Prze- przepraszam, Harry- mówiła z trudem- Po prostu nie wiem, co o tym
myśleć…</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, rozumiem.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
starał się zrobić wszystko, żeby poczuła się lepiej. Tulił ją coraz mocniej,
gładząc jej ognistorude włosy i szepcząc pocieszające słowa. Po pewnym czasie
odsunęła się od niego ze smutnym uśmiechem, dając mu znać, że wszystko jest w
porządku, po czym oboje udali się na lekcje.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Czuła
się tak potwornie rozdarta! Siedziała w sali od numerologii. Patrzyła na
nauczyciela ze zrozumieniem, a tak naprawdę nie docierało do niej żadne słowo.
Chciała wrócić do łóżka, zakryć się kołdrą i zostać tam na zawsze. Chciała
płakać, lecz czuła, że nie potrafi. To szaleństwo! Wszystkie jej uczucia były
sprzeczne…</div>
<div class="MsoNormal">
A jej
myśli sprowadzały się do jednej osoby. Nienawidziła siebie… Za wszystko, co mu
zrobiła! Za to, że pozwoliła, żeby odszedł, za to, że poszła na bal z
McLaggenem, że zgodziła się na to, żeby Roger ją pocałował… Jak mogła?!
Wszystko to powodowało jedynie, że brnęła w głąb tej idiotycznej sytuacji,
która z każdym dniem stawała się coraz bardziej beznadziejna. Miała potworne
wyrzuty sumienia, że uświadomiła sobie to dopiero teraz! Dopiero, gdy Ron
pokazał jej jak wielką darzył ją miłością…</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
każdy jego ruch był jej wyrazem. Jego zacięta mina, żal i nienawiść do
McLaggena w oczach, jego ciało, gotowe w każdej chwili zaatakować… </div>
<div class="MsoNormal">
Ale
skąd miała wiedzieć, że ją kochał?! Po tym pocałunku z Lavender… Wiedziała, że
był on spowodowany tym, że wiedział, że Roger ją pocałował, ale tak bardzo ją
to bolało, bo robił to tylko po to, żeby ją skrzywdzić. Przecież jeżeli ktoś
tak postępuje, to może kochać?! Jeśli robił wszystko, by było jej przykro, to
dlaczego miała w ogóle przypuszczać, że coś do niej jeszcze czuje… To wszystko
było dla niej niezrozumiałe i bardzo jej się to nie podobało. Zawsze miała
wszystko pod kontrolą, a teraz nie potrafiła nad tym zapanować, a wszystko
działo się tak szybko…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie zauważyła nawet, kiedy skończyła
się lekcja. Zgarnęła swoje rzeczy i wraz z tłumem innych uczniów wyszła na
korytarze. Do niczego się nie nadawała! Nie potrafiła się skupić, nawet na
lekcjach. Jej myśli wciąż biegły ku niemu, a ona nie potrafiła ich zatrzymać.
Cały czas miała przed oczami wydarzenia ostatniej nocy. <i>„Hermiona jest najwspanialszą istotą na świecie! Co chciałeś wtedy
osiągnąć?! Chciałeś zniszczyć jedyną cząstkę tego świata, która pozostała
czysta?!” </i>ciągle słyszała jego głos w swojej głowie. To było cudowne! Może
forma nie jest idealna, ale liczy się treść… <i>„Hermiona jest najwspanialszą istotą na świecie!”</i> Ciężko jej było
uwierzyć w to, że naprawdę to powiedział. Była mu za to wdzięczna… i za to, że
zlał McLaggena… Nawet nie wiedziała za co jeszcze, ale na pewno trochę by się
tego uzbierało. Nie umiała opisać tego, co czuła. Z jednej strony, radość, bo
jednak nie była mu obojętna, bo Cormac dostał za swoje, a z drugiej, smutek i
nienawiść do samej siebie, za to, że tak go skrzywdziła. A najgorsze było to,
że nie chciał jej wysłuchać! W sumie wcale mu się nie dziwiła… Ale musiała coś
zrobić! Musiała mu to wyjaśnić! Nie potrafiła tego tak zostawić, nie teraz,
kiedy uświadomiła sobie, że jego uczucia przez cały ten czas były szczere…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I wtedy wpadła na pewien pomysł…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, stary- powiedział Ron, stając koło kumpla na
korytarzu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- odparł Harry- Czemu nie było cię na zaklęciach?</div>
<div class="MsoNormal">
-W sumie, to przez przypadek… Straciłem poczucie czasu.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopcy
szli w kierunku Pokoju Wspólnego, bo mieli okienko. Czarnowłosy bacznie przyglądał
się przyjacielowi. Nie wyglądał najlepiej, widać było na jego twarzy zmęczenie
i kilka siniaków, ale biła też od niego jakaś energia, pozytywna energia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się czujesz?- spytał po pewnym czasie Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-A jak mam się czuć?</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz… Wczoraj nieźle się „zabawiłeś”…</div>
<div class="MsoNormal">
-No…- odrzekł z uśmiechem- Tak, to ja się mogę bawić
codziennie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No i dobrze!- odparł również z uśmiechem Harry- Ale
następnym razem weź i mnie! </div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba jednak lepiej by było, żeby to się nie powtórzyło…-
rudzielec trochę spochmurniał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Też mam taką nadzieję- mruknął Potter- Ale jak coś, to
wiesz gdzie mnie szukać.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
uniósł delikatnie kąciki ust i dalej szli w milczeniu. Kiedy dotarli do
portretu Grubej Damy i powiedzieli hasło, kobieta przyglądała się bacznie
Ronowi, a on zaczął podejrzewać, że za ścianą nie czeka go nic przyjemnego. Z
gulą w gardle przekroczył próg pomieszczenia, ale nic niezwykłego się tam nie
działo. Razem z Harry zajęli wolny stolik pod oknem i wyjęli książki, żeby
odrobić eliksiry. Wszystko szło dobrze, dopóki nie usłyszeli niskiego głosu:</div>
<div class="MsoNormal">
-Ej, Weasley, może ty wiesz czemu Gryffindor stracił od
wczoraj tyle punktów?</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
przełknął ślinę. W sali znajdowało się niewielu uczniów, głównie szósto i siódmoklasistów.
Głos należał do Johna Bailey’a, kolega z ich rocznika. Traktowali się z z dość
dużym dystansem- nigdy nic do siebie nie mieli, ale specjalnie się nie
przyjaźnili. Ron poczuł się fatalnie, wiedział, że zaraz wszyscy dowiedzą się,
że to przez niego. Nie chciał, żeby chowali do niego urazę…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ostatnio nie widziałem McLaggena, masz coś z tym
wspólnego?- kontynuował John, zwracając na nich uwagę coraz większej liczby
uczniów.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
popatrzył błagalnie na Harry’ego, ale ten był zszokowany. Zresztą i tak nie
mógł mu w żaden sposób, każde jego słowo działałoby na niekorzyść Rona. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jakoś mało mnie obchodzi ten cały McLaggen- burknął Weasley,
starając się by jego głos brzmiał pewnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-To ciekawe… Bo widzisz, widziałem jak dziś rano, był nieźle
zmasakrowany… Chyba zabrali go do Munga.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron?- usłyszał zaskoczony głos Seamusa z drugiego końca
pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
Uczniowie
zaczęli się przybliżać, a rudzielec poczuł się osaczony. Widział, że jego
kumpel też zaczyna się denerwować tą sytuacją. Nie miał czasu się długo nad tym
zastanawiać, bo Bailey spytał:</div>
<div class="MsoNormal">
-To ty go tak załatwiłeś?</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
głucha cisza. Wszyscy wlepili spojrzenia w Weasley’a, a on najzwyczajniej w
świecie bał się odezwać. Spuścił wzrok. To była wystarczająca odpowiedź.
Chłopak był przekonany, że zaraz zaczną mu ubliżać.</div>
<div class="MsoNormal">
Jakie
więc było jego zdziwienie, kiedy w grupce, która stała wokół jego stolika,
słychać było śmiechy, gwizdy, wiwaty, gratulacje… Patrzył na to zszokowany, zupełnie nie wiedząc
co zrobić. W końcu wydusił z siebie:</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie jesteście źli?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, 200 punktów, to dużo…- zaczął Seamus- Ale pomyśl,
czy w tym pomieszczeniu znajduje się choć jedna osoba, która by lubiła McLaggena?</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
wyszczerzył się do nich, podczas gdy oni nadal się cieszyli, wymieniali między
sobą uwagi i składali mu gratulacje. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
siedziała w Wielkiej Sali, dłubiąc widelcem w swoim obiedzie. Czuła się
naprawdę źle. Miała wrażenie, że wszyscy wokoło się na nią patrzą i myślą, jak
bardzo jest podła. Sama nie wierzyła w to, że mogła go tak bardzo skrzywdzić…
Przynajmniej nie chciała w to wierzyć!</div>
<div class="MsoNormal">
W jej
głowie pojawiła się pewna idea, ale wszystko było tak niepewne… Bardzo chciała
porozmawiać z Ronem, ale miała duże wątpliwości, czy jej plan wypali. Ale
musiała spróbować! Żeby móc mu wszystko wyjaśnić, przeprosić, ale też żeby po
prostu na niego popatrzeć, usłyszeć jego głos…</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
potrafiła przestać o nim myśleć! To się stawało przerażające… Ale teraz, kiedy
wszystko było już jasne, gdy zrozumiała, że on ją naprawdę kocha, jej serce
ciągle się do niego rwało, a bicie brzmiało jak szeptanie jego imienia. Nie
umiała z tym walczyć, nie chciała… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Co i raz nawiedzały ją
wspomnienia: z wakacji, z początku roku szkolnego, ale i wcześniejsze, z 5. i
4. klasy… Tak było i tym razem:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>To nie do wiary, że w końcu byli parą! Minęło kilka dni od kiedy
pierwszy raz się pocałowali, chwila od ich pierwszej „kłótni w związku”. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Wspinali się po stromych schodach do swojego ulubionego miejsca w
Norze, gdzie nikt nie zaglądał, gdzie mieli dużo prywatności- do pokoju
Charliego. Ron niósł na ramionach masę przekąsek, a Hermiona dwa koce i kilka poduszek.
Kiedy przekroczyli próg pomieszczenia zobaczyli, że jest wyjątkowo czyste.
Wszystko było wysprzątane na przyjazd jego właściciela na bankiet, który odbył
się parę dni wcześniej. Chłopak, jak
zwykle, otworzył na oścież drzwi balkonowe i przysunął do nich starą sofę, na
którą rzucili poduszki i koce, po czym oboje się na niej położyli.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudzielec objął dziewczynę w
pasie. Znajdowali się najbliżej siebie, jak tylko mogli. Napawali się ciszą,
prywatnością, swoją obecnością i tą niesamowitą bliskością… Czuli, że nic
więcej do szczęścia nie potrzebują. Przed nimi rozpościerały się pola, dalej
staw, a za nim las. Nie było nic piękniejszego od tego widoku!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tak, Hermiono?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Chcę, żeby tak było
zawsze…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudzielec uśmiechnął się pod
nosem. O tak! On też pragnął, by tak było już na wieki. Czuł jej brązowe loki
łaskoczące go w szyję, jej ciepły oddech na swojej piersi… Mogliby tak trwać w
nieskończoność. Miał wrażenie jakby nie było żadnych problemów, jakby na
świecie panował pokój i radość i zawsze świeciło słońce. Wiedział, że nie
będzie łatwo, ale teraz to nie miało żadnego znaczenia.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dlaczego milczysz?-
spytała z niepokojem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie wiem-odparł z
uśmiechem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-A ty coś wiesz?-
parsknęła złośliwie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono!- obruszył
się chłopak, po czym oboje wybuchli śmiechem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-No bo czuję się
dziwnie- zaczęła dziewczyna- Wtedy nie odpowiedziałeś… Tak jakbyś nie chciał
się z tym zgodzić…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Co ty wygadujesz?
Oczywiście, że też tego chcę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ale…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono!- przerwał
jej z rozbawieniem- Czy ty zawsze musisz się doszukiwać dziury w całym?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-No nie, ale…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To przestań!- uciął
krótko, po czym ze śmiechem dodał- Ech, kobiety…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Brązowowłosa popatrzyła mu się
prosto w twarz jednym ze swoich groźnych spojrzeń i zdzieliła go w bark. Ron
tylko się zaśmiał i cmoknął ją w usta.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To nic nie zmieni-
prychnęła, siląc się na oburzenie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-A to?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Pocałował ją jeszcze raz, dłużej,
bardziej namiętnie. Objął ją mocno w talii, a ona wplotła palce w jego włosy.
Ich pocałunki były coraz bardziej zachłanne, jakby miały być ostatnimi. Czuła
jak serce podchodzi jej do gardła, gdy jego zapach mącił jej w głowie… Ta
bliskość była niesamowita! Taka bezpieczna i podniecająca… <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>W pewnym momencie oderwali się od siebie by zaczerpnąć tchu. Rudzielec
popatrzył na swoją dziewczynę. Miała rozchylone usta, biorąc długie, głębokie
oddechy. Jej policzki były zaróżowione. Całą jej twarz okalały brązowe włosy. I
jak tu nie myśleć, że to sen, patrząc na dziewczynę, która wydaje się być
aniołem? Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, a jego serce zaczęło bić
szybciej, gdy zobaczył tą iskierkę w jej oczach.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To też nic nie
zmieni- powiedziała „poważnym” tonem, a chłopak parsknął śmiechem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ponownie pacnęła go w ramię, po
czym objęła go i położyła głowę na jego piersi. Czuła się szczęśliwa,
beztroska, bezpieczna… Był promykiem radości w jej życiu. Symbolizował
wszystko, co dobre. Kiedy byli razem, czuła, że nic nie może być dla niej
przeszkodą.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Kocham cię- szepnęła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Chłopak zmarszczył czoło. Jej
słowa były cudowne! Miał ochotę rozpłynąć się z radości, a jednak coś go
powstrzymywało… To wszystko było niewiarygodne, a w jego głowie krążyło tylko
jedno pytanie:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dlaczego?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Popatrzyła na niego z uwagą. O
co znowu mogło chodzić? Nie rozumiała tego. Przecież nie kocha się kogoś „bo
coś”…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jak to?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dlaczego mnie
kochasz?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie potrafię ci
odpowiedzieć na to pytanie- odparła, a on wyraźnie spochmurniał- Mogę ci
powiedzieć za co cię kocham.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To to samo…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie! Nie ma
odpowiedzi na pytanie „dlaczego” w tej kwestii. Tak samo, jak nie potrafię
powiedzieć dlaczego słońce rano wschodzi. Po prostu, tak jest. Pojawiłeś się w
moim życiu, a ja cię pokochałam. Nie wiem dlaczego, ale tak jest i będzie… Po
prostu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Uśmiechnął się. Była naprawdę
mądra i nie chodziło tu o wiedzę książkową. Miała swój pogląd na świat i
potrafiła wytłumaczyć wszystko, nawet takiemu tumanowi, jak on.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Znowu ją pocałował. Po prostu
nie mógł się powstrzymać. Kiedy była blisko, nie potrafił odmówić sobie tej
przyjemności. Była jego narkotykiem…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-W takim razie, za co
mnie kochasz?- spytał, a ona uniosła kąciki ust.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Za twoje rude włosy,
miliony piegów i naprawdę atrakcyjne ciało- Ron parsknął śmiechem, a ona
ciągnęła swoje- Za to, że jesteś lojalny, odważny, że zawsze potrafisz mnie
rozśmieszyć. Nawet za to, że nie odrabiasz prac domowych, a potem jęczysz, że
nauczyciele cię nie lubią. Za to, że zadajesz miliony pytań o rzeczy oczywiste.
Za to, że karzesz sobie pomagać z nauką. Ale przede wszystkim, kocham cię za
to, że, mimo iż non-stop się ze mną kłócisz, jesteś przy mnie, kiedy cię
potrzebuję…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie zawsze byłem…-
mruknął zasmucony.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ale teraz jesteś! I
wiem, że będziesz, że zawsze mogę na ciebie liczyć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Patrzył na nią i miał ochotę się
rozpłakać, choć rzadko mu się to zdarzało. Znowu ją pocałował. Wpił się w jej
usta, a ona otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Czuła jego miękkie wargi na
swoich i miała wrażenie, że zaraz umrze z rozkoszy. Jego język dotknął jej i
oba zaczęły wirować, najpierw walcząc o dominację, później, zgrywając się we
wspólnym tańcu. Czuła jego zapach, smak, dotyk… Pragnęła tych pocałunków! Weasley
delikatnie przesuwał swoje dłonie wzdłuż jej kręgosłupa, w górę i w dół, a ona
miała wrażenie, jakby przepływał przez nią prąd. Sama trzymała jego twarz w
dłoniach, masując jego policzki oraz szyję. Czy to był już raj?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Odsunęli się od siebie i,
stykając się czołami, łapali powietrze.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tak bardzo cię
kocham- wysapał Ron.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Hermiona uśmiechnęła się
szeroko. Odsunęła się trochę i spojrzała w jego wielkie, piękne, błękitne oczy,
w których można utonąć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-A za co?- spytała, a
on odpowiedział uśmiechem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Za to, że jesteś
najmądrzejsza na świecie- prychnęła, a on się roześmiał- Za to, że zawsze mnie
pouczasz i czepiasz się, gdy się lenię. Za to, że nakłaniasz mnie do tego, bym
wziął się do roboty, że wspierasz mnie w moich zajęciach i pasjach. Za to, że
zawsze starasz się pomóc mi i mojej rodzinie. Za twoje brązowe loki i te
cudowne orzechowe oczy. Za uśmiech, który wyraża więcej, niż jakiekolwiek
słowa. Za piękną, bardzo seksowną sylwetkę-oczywiście oberwał za to w bok, a
ona się zarumieniła- Za to, że jesteś powodem, dla którego chcę zasypiać i
budzić się i po prostu żyć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Widział, jak w jej oczach
pojawiają się łzy. Rzuciła mu się na szyję i zaczęła szlochać, a on objął ją w
talii. I trwali tak, bardzo długo, dopóki nie oddali się w ręce Morfeusza. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Dłubała
widelcem w potrawie, która stała przed nią, czując, jak po policzkach spływają
jej łzy. Nienawidziła tego, że wspomnienia dopadały ją w każdej sytuacji, a
ona, myśląc o chwilach spędzonych z Ronem, po prostu nie potrafiła zachować
powagi i udawać, że jej to nie rusza. </div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, wszystko w porządku?</div>
<div class="MsoNormal">
Poczuła
na swoim ramieniu czyjąś dłoń, a kiedy się odwróciła, ujrzała łagodną twarz
Harry’ego, która wyrażała zatroskanie. Skinęła głową i otarła wierzchem dłoni
łzy. Chłopak usiadł koło niej, a przed nim pojawiły się potrawy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co się stało?- zapytał po pewnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic nowego- odburknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-To czemu płaczesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Z tych samych powodów, co od paru miesięcy.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
westchnął, a ona powstrzymała się, żeby nie rozkleić się na dobre. Była w
kompletnej rozsypce, ale nie za bardzo wiedziała, co może zrobić, by to
zmienić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jestem idiotką.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, nie, nie je-…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jestem! Bo na samym początku nie wyjaśniłam tej sytuacji,
bo spotykałam się z Rogerem, bo zwątpiłam w uczucia Rona!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale to nie znaczy, że jesteś głupia. Po prostu się
zagubiłaś.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, przyznaj, kiedy zaczęłam się spotykać z Rogerem,
stwierdziłeś, że robię najgłupszą rzecz w swoim życiu, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak. Hermiono, ja ci nie będę wmawiał, że podejmowałaś
słuszne decyzje, bo to nieprawda, ale sam fakt, że zauważyłaś swój błąd, jest
godny podziwu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ok, tylko dlaczego ktoś musiał przy tym tak oberwać?!- i
wtedy do niej dotarło, że ani przez chwilę o tym nie pomyślała- Co się stało z
Cormaciem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem, nie ma go w szkole.</div>
<div class="MsoNormal">
Powinna
mieć wyrzuty sumienia, ale nie miała! Wiedziała, że dostał wszystko, na co
zasłużył. Kto wie, czy wcześniej nie dobierał się do jakiejś innej dziewczyny,
wbrew jej woli.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale za co?- chłopak ze zdziwieniem odłożył widelec.</div>
<div class="MsoNormal">
-Za to, że przy mnie byłeś i mnie wspierałeś, choć
wiedziałeś, że postępuję głupio.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma za co.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
uśmiechnęła się. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, naprawdę szczerze się
uśmiechała, patrząc na pogodną twarz przyjaciela. Cmoknęła go w policzek.
Naprawdę była mu wdzięczna, za to, co zrobił dla niej, dla Rona… Chłopak
również się do niej uśmiechnął.</div>
<div class="MsoNormal">
-A teraz, mam do ciebie pewną sprawę- powiedziała po chwili
namysłu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Wybiła
15, a on właśnie skończył ostatnią lekcję. Był już trochę bardziej odprężony
niż rano, bo wiedział, że jego koledzy nie mają mu za złe tych punktów. Szedł
do Pokoju Wspólnego, ale jakoś nie miał ochoty tam dotrzeć, dlatego skierował
się do Wieży Astronomicznej, w której na razie nie było zajęć, bo zaczynały się
dopiero o północy.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszedł
pewnie na Wieżę, ale zobaczył, że ktoś tam siedzi. Wściekły, że znowu ktoś mu
zajął miejsce, już miał zawracać, kiedy zrozumiał, że osobą, którą widzi jest
Ginny. </div>
<div class="MsoNormal">
Podszedł
do niej i usiadł na ławce obok. Nie obdarowała go spojrzeniem. Cały czas smutno
spoglądała w horyzont. </div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- powiedział cicho.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hej.</div>
<div class="MsoNormal">
Oboje
zamilkli, wpatrując się w krajobraz błoni i Zakazanego Lasu. Chłopak wyczuwał
jakiś smutek i nostalgię w jej zachowaniu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, co się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic.</div>
<div class="MsoNormal">
-To dlaczego jesteś… taka.</div>
<div class="MsoNormal">
-To znaczy?</div>
<div class="MsoNormal">
-Smutna, przygnębiona…- zawahał się czy zadać to pytanie,
ale w końcu się zdecydował- Czy chodzi o Deana?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie!- warknęła- Dlaczego wy zawsze myślicie, że chodzi o
Deana?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Wy?- zdziwił się rudzielec, na co ona się zarumieniła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ty… Harry, Hermiona…</div>
<div class="MsoNormal">
To
ostatnie słowo sprawiło, że i jemu pogorszył się humor. Każda wzmianka o niej
była jak jedna igła, wbijająca się boleśnie w jego serce.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie chodzi o Deana- skomentowała w końcu dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-To o co?</div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę ci zadać pytanie?- przygryzła niepewnie wargę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd wiedziałeś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale o czym?</div>
<div class="MsoNormal">
-O Hermionie i Cormacu.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
zrobił się czerwony i spuścił wzrok. No tak, w końcu on nie miał się o tym
dowiedzieć, prawdopodobnie nigdy. Nie chciał kłamać, ale wiedział, że Ginny
wkurzy się, kiedy pozna prawdę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz… Wracałem ze śniadania wczoraj i chciałem się
przejść…- dziewczyna skinęła głową na znak, żeby kontynuował- I przyszedłem
tutaj, ale… No wiesz… Akurat ktoś tu był…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Trafiłem na rozmowę twoją i Harry’ego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, do cholery!- wstała z wściekłością, a on poczuł, że
może być nieprzyjemnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam- mruknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co mi po twoich przeprosinach?! Obiecałeś, że nie będziesz
więcej podsłuchiwał, już wtedy mnie za to przepraszałeś!</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, to inna sytuacja…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nieprawda! Mam dosyć tego, że podsłuchujesz moje prywatne rozmowy!
Po co ci to?! </div>
<div class="MsoNormal">
-Ja musiałem…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie musiałeś! Mogłeś uszanować moją prywatność! Skoro
przyszłam z Harrym tutaj, żeby porozmawiać, to znaczy, że nie miałeś prawa tego
słyszeć!</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty co byś zrobiła na moim miejscu?!- tym razem on
krzyknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?- zbił ją z tropu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co byś zrobiła na moim miejscu? Gdybyś usłyszała, że dwoje
twoich dobrych przyjaciół rozmawia o kimś z dużym przejęciem? A miałabyś
podejrzenia o kogo chodzi… Musiałem się tego dowiedzieć! Kiedy dotarło do mnie,
że mówicie o Hermionie, nie mogłem tak po prostu odejść. I co, źle się stało?! McLaggen
dostał za swoje, tak powinno być…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron…- szepnęła, a w jej głosie już wcale nie było złości-Jak
bardzo ją kochasz?</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
odpowiedział. Próbował się uspokoić, ale nie potrafił. Poczuł, że w jego oczach
gromadzą się łzy, co było niedopuszczalne. Jego siostra też chyba to zauważyła,
bo objęła go mocno. Trwali tak, a ona cmoknęła go w policzek i szepnęła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Będzie dobrze- choć sama nie była pewna swoich słów.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Było
koło 18. Szedł do gabinetu profesor McGonnagal. Wiedział, że jego kara będzie
sroga. Cud, że nie wywalili go ze szkoły! Dlatego nie przewidywał, że wróci do
dormitorium przed północą. I tak miało być trzy razy w tygodniu przez następne…
W sumie nie wiedział ile czasu, ale na pewno długo.</div>
<div class="MsoNormal">
Powinien
go wkurzać ten szlaban, a jednak się cieszył, bo wiedział, że przynajmniej się
czymś zajmie, czymś innym niż ubolewanie nad swoim losem. Ile można narzekać na
swoje życie? A jednak nie potrafił przestać. Wciąż się głowił nad tym
wszystkim, co wydarzyło się w ciągu pół roku. Najpierw ją pocałował, byli parą,
było im NIESAMOWICIE dobrze i nagle BAM, ona całuje się z innym… To nie
trzymało się kupy! Czemu pocałowała Rogera? Rudzielec znał ją 6 lat, nie była
taka, nie mógł, a może po prostu nie chciał, uwierzyć, że była w stanie coś
takiego zrobić. Może ją zmusił? Ale to nie wyjaśnia, czemu się potem spotykali.
W takim razie, może podał jej amortencję? Tak, to ma sens, ale nie na dłuższą
metę, poza tym, wtedy nie poszłaby na Bal Bożonarodzeniowy z McLaggenem. O czym
chciała rozmawiać z Weasleyem? Jedna wielka niewiadoma! W jego głowie trwał tak
skomplikowany proces analizowania tego wszystkiego, że myślał, że za chwilę
pęknie.</div>
<div class="MsoNormal">
Naprawdę
chciał ją znienawidzić, to by mu oszczędziło wiele cierpienia. Tylko, że nie
potrafił! Cały czas myślał o niej: o jej brązowych lokach, dużych, orzechowych
oczach, o szerokim uśmiechu, o malinowych ustach… Czuł, że jej pragnie! Jej
bliskości, towarzystwa, że chce ją złapać za rękę, przytulić, a potem całować
do upadłego. Chciał z nią porozmawiać, nieważne o czym, po prostu posłuchać jej
głosu, który był najpiękniejszą melodią świata… Poza tym ona zawsze poprawiała
mu humor i potrafiła powiedzieć wszystko tak, żeby to do niego dotarło i chyba
była jedyną osobą na świecie, która posiadła tę umiejętność. Wiedział, że
nieważne, co się między nimi wydarzyło, jest gotów zrobić dla niej wszystko…</div>
<div class="MsoNormal">
No
właśnie, dla niej pobił McLaggena. Inna sprawa, że kolesia nie znosił, niemniej
bez tej jednej kropli, która przelała czarę, pewnie by go olał. Dla niej rzucił
w niego Cruciatusem. Z każdą minutą docierało do niego, co tak naprawdę zrobił.
Zawsze gardził ludźmi, którzy używali Zaklęć Niewybaczalnych, bał się ich, byli
niczym potwory, a teraz on sam chciał torturować inną osobę. To szaleństwo!
Czuł, że przez to, że wtedy użył tego zaklęcia, jakaś cząstka w nim umarła. Ale
najbardziej paradoksalne w tym wszystkim było to, że nie żałował. Rzeczywiście,
czuł się inaczej, jakby wyzbyty części dobroci, łagodności, moralności, ale
wiedział, że zrobił słusznie, że ten drań na to zasłużył, a nawet na więcej i
pewnie by to dostał, gdyby Hermiona mu wtedy nie przeszkodziła…</div>
<div class="MsoNormal">
I znowu
ona! Męczyło go jeszcze jedno pytanie: dlaczego poszła na ten przeklęty bal z
McLaggenem? Zrobiła to z własnej woli, zaprosiła go czy może on ją zaprosił, a
ona z grzeczności nie odmówiła lub on ją zmusił… Kolejna rzecz, która nie miała
sensu, jak cała ta sytuacja między nim a brązowowłosą!</div>
<div class="MsoNormal">
Doszedł
w końcu do gabinetu McGonnagal i chciał zapukać, kiedy pani profesor stanęła w
progu. Otaksowała go wzrokiem i głęboko westchnęła, jakby już żałowała jego
losu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, że już pan jest, panie Weasley- powiedziała swoim,
jak zwykle oficjalnym, tonem- Dziś będzie pan pomagał panu Filchowi przy
czyszczeniu obrazów na korytarzach.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystkich?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście, że nie! Panie Weasley, to ma być kara, ale nie
chcemy pana zabić- ostatnie słowa wypowiedziała tak, jakby nie była ich pewna-
Dziś tylko klatki schodowe.</div>
<div class="MsoNormal">
-O-oczywiście- trochę go to zszokowało, bo przy schodach
znajdowało się minimum pięćset obrazów.</div>
<div class="MsoNormal">
-A żeby szybciej poszło, mam dla pana osobę do pomocy.</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
zza pleców McGonnagal wyszła Hermiona. W tym momencie rudzielec przestał
zupełnie słuchać profesorki i zaczął się wpatrywać w dziewczynę. Miała
przekrwione oczy i zaróżowione policzki, jakby od tygodni tylko płakała. Jej
włosy jak zwykle były w nieładzie, ale wzrok, wlepiony teraz w posadzkę
podłogową, stał się jakiś inny, jakby mętny… Na jej widok jego serce się
skurczyło, a w płucach zabrakło powietrza. Dlaczego, do cholery, wciąż tak na
niego działała?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy to jest zrozumiane?- profesor skończyła swój monolog i
choć Ron nic z niego nie zrozumiał, to odparł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście, pani profesor. </div>
<div class="MsoNormal">
- Świetnie, w takim razie oddaję was pod opiekę pana Filcha.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Stary, brudny, pryszczaty woźny
wyrósł obok nich znikąd, razem z tym swoim wyleniałym kocurem i wyszczerzył się
w bezzębnym uśmiechu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę, żeby uczniowie wrócili do swojego domu najpóźniej o
północy, nawet jeśli nie skończą czyszczenia- powiedziała do dozorcy, po czym
zwróciła się do nich- A wam życzę udanej pracy.</div>
<div class="MsoNormal">
McGonnagal
zniknęła za drzwiami swojego gabinetu, a oni ruszyli za Filchem w kierunku
klatki schodowej. Szli w milczeniu, jedynie woźny mruczał coś do Pani Norris.
Hermiona przypatrywała się bacznie swojemu towarzyszowi, który z uporem wlepiał
wzrok w przestrzeń przed sobą, żeby na nią nie patrzeć. Był chudy, o wiele
chudszy niż przed czterema miesiącami. Jego twarz stała się zapadła. Widać było
na niej siniaki po wczorajszej bójce. A jednak cała jego postawa wyrażała
pewnego rodzaju zdeterminowanie, choć nie wiedziała do czego. Poczuła koszmarne
wyrzuty sumienia, to przez nią tak zmarniał, przez nią wyglądał jak wrak
człowieka…</div>
<div class="MsoNormal">
Dotarli
do schodów, gdzie woźny rzucił im wiadra, detergenty i ścierki i powiedział jak
mają pracować. (Jakby nie można było zrobić tego czarami!). Później oddalił się
wraz ze swoim kotem, a oni zostali sami z milionem obrazów, których
„mieszkańcy” bardzo ucieszyli się ze „sprzątania.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
starał się pracować z dala od Hermiony i raczej na nią nie patrzeć, a ona cały
czas się do niego przybliżała, co znacznie utrudniało mu skoncentrowanie się na
pracy. W końcu, po umyciu może trzech obrazów, odezwała się:</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, proszę, porozmawiaj ze mną.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mamy o czym rozmawiać- odburknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-To chociaż wysłuchaj tego, co chcę ci powiedzieć!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Hermiono- rzucił ścierką o ziemię- Nie mam zamiaru cię
słuchać!- po chwili coś go tknęło- Co ty tu właściwie robisz? Myślałem, że
Dumbledore nie dał ci żadnej kary?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie dał, dzięki tobie- czekała na jego reakcję, ale on wciąż
uporczywie się w nią wpatrywał oczekując odpowiedzi- Poszłam do McGonnagal i
powiedziałam, że czuję się winna i że powinnam ci pomóc.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd wiedziałaś jaką mam karę?</div>
<div class="MsoNormal">
-Od Harry’ego.</div>
<div class="MsoNormal">
-No jasne- prychnął- Ale po co ci to wszystko?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo chcę z tobą porozmawiać, wyjaśnić…</div>
<div class="MsoNormal">
-Na Merlina, Hermiono, co ty chcesz mi wyjaśniać?!
Pocałowałaś innego chłopaka, takich rzeczy się nie robi!</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie ja go pocałowałam, tylko on mnie!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ty mu na to pozwoliłaś!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie pozwoliłam- ona też cisnęła szmatą o podłogę- Po sekundzie,
gdy zorientowałam się, co się dzieje, dałam mu w twarz!- to mu zamknęło usta,
więc kontynuowała- A potem… potem poszłam do Pokoju Wspólnego, żeby móc z tobą
świętować- głos jej się łamał- I zobaczyłam ciebie i Lavender…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu mi tego od razu nie powiedziałaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo byłam na to zbyt dumna…</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlatego zaczęłaś się z nim spotykać?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, chodzi o to, że…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czegoś tu nie rozumiem, Hermiono. Nie chciałaś tego
pocałunku, ale zaczęłaś się z nim spotykać?! I spotykasz się ciągle…</div>
<div class="MsoNormal">
-Już nie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlatego do mnie przyszłaś?! Znudziła ci się zabaweczka?!</div>
<div class="MsoNormal">
Był
wściekły, poczerwieniał na twarzy, a ręce mu drżały. Ale nie miał ochoty czegoś
zniszczyć czy walnąć, był na skraju rozpaczy, w każdej chwili mógł się
rozpłakać. Ona natomiast już nie potrafiła trzymać nerwów na wodzy, również
była czerwona, a po jej policzkach spływały słone łzy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Za kogo ty mnie masz, Ron?! Nie przyszłam do ciebie, bo z
nim zerwałam. Zerwałam z nim, bo wciąż coś do ciebie czuję, debilu!</div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywał
się w nią zszokowany i nie wiedział co zrobić. Chciał ją przytulić, powiedzieć,
że też ciągle ją kocha, a jednak czuł, że między nimi cały czas jest jakaś
bariera, która nie pozwala mu tego zrobić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochasz ją?- spytała po pewnym czasie, krztusząc się
własnymi łzami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochasz Lavender?</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
odpowiedział, tylko wpatrzył się w przestrzeń za nią. Co za durne pytanie?!
Hermiona jednak nie dawała się łatwo zbyć i powiedziała dosadniej:</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochasz ją czy nie?!</div>
<div class="MsoNormal">
-A jak myślisz?!</div>
<div class="MsoNormal">
-To czemu wciąż jesteście razem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Sądzę, że z tych samych powodów, dla których ty mi nie
wyjaśniłaś wszystkiego na samym początku.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
przełknęła łzy i wzięła głęboki oddech. Popatrzyła się w jego niebieskie oczy,
te, w których niegdyś tonęła, mogąc się w nie wgapiać godzinami. Tym razem
powiedziała spokojniej:</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, skoro oboje wiemy, że coś do siebie czujemy, czemu nie
możemy być razem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie powiedziałem, że coś do ciebie czuję- odparł sucho.</div>
<div class="MsoNormal">
-Udowodniłeś to wczoraj…</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie! Jeszcze McLaggen… Wybacz mi bardzo, ale trudno
ufać osobie, która zmienia facetów jak rękawiczki!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, przestań, to nie tak…</div>
<div class="MsoNormal">
-A jak?! Do cholery, jak?! Rozumiem, że zaczął się posuwać
za daleko, ale to znaczy tylko tyle, że na COŚ mu pozwoliłaś. Dlaczego to
zrobiłaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem- szepnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-To ja tym bardziej tego nie wiem!- odparł z wściekłością,
po czym dodał łagodniej- Przykro mi Hermiono, ale chyba naprawdę nie mamy o
czym rozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
Zabrał
swoje przybory i odszedł do najdalszego obrazu. Tym razem za nim nie poszła.
Została sama, szorując ramę jeden z portretów, czując jak po jej ramionach
spływa woda z gąbki, a po jej policzkach płyną łzy. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Cześć, kochani :D<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Tylko Wam napisałam, że nie mogę
się zabrać za rozdział i od razu coś pękło i go skończyłam :p<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Co tam u Was? Jak wakacje?<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Jeśli idzie o rozdział, to jest
średni. I słaba końcówka, no ale trudno :/<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam :*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>PS Tytuł trochę od czapy, ale ma głębszy sens ^^ Jest to cytat z "Gwiazd naszych wina", książka ta pomogła mi bardzo w napisaniu tego rozdziału. </i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com130tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-15166233662437278942014-05-19T21:37:00.000+02:002014-05-19T21:37:00.218+02:0026. Olśnienie<div class="MsoNormal">
-Ron, wstawaj wreszcie!</div>
<div class="MsoNormal">
To
marudzenie Harry’ego doprowadzało go do szału. Czemu nie dał mu świętego
spokoju? Weasley wiedział, że jego kumpel ma własne problemy i byłoby bardzo
dobrze gdyby się nimi zajął. Rudzielec nawet chętnie by mu pomógł, byleby nie
wałkować codziennie tematu rozstania z Hermioną i związku z Lavender. Widział, że Pottera męczy coś jeszcze… Coś,
co w żadnym stopniu nie dotyczy Voldemorta. Próbował coś z niego wydusić od
kiedy przyznał mu się kiedyś na lekcji, że podoba mu się jakaś dziewczyna, ale
on zawsze wtedy zmieniał temat.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, do cholery!</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
trochę się niecierpliwił. Bardzo chciał zejść już na śniadanie, bo zdecydowanie
na głodnego był nerwowy. Poza tym wkurzało go, że każdego dnia musiał siłą
wyciągać kumpla z łóżka, bo inaczej spędziłby w nim resztę życia. Wielokrotnie
obiecywał sobie, że więcej tego nie zrobi, że da mu spokój, ale co ranek
przypominał sobie, jak ważną osobą dla niego jest Ron i że nie pozwoli mu się
stoczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszał
stukot niskich obcasów. Tylko jedna dziewczyna przychodziła tu o tej porze…
Jego serce wywinęło kilka radosnych koziołków na samą myśl o tym, że ją
zobaczy. Przełknął głośno ślinę. Trochę się obawiał przebywać z nią w
towarzystwie Rona, który po ostatniej Wigilii zaczął ich baczniej obserwować. Ale
co mógł poradzić na to, że się zakochał?</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
Jej
śpiewny głos poniósł się echem po pomieszczeniu. Chłopak nie mógł powstrzymać
uśmiechu na jej widok. Była niezwykła! Ubrana w zwiewną sukienkę do kolan, z rozpuszczonymi
ognisto-rudymi włosami… Poczuł nieodpartą chęć, żeby ją pocałować i gdyby nie
obecność jej brata w pokoju, prawdopodobnie by to zrobił.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko w porządku?- zwróciła się do niego tym swoim
cudownym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, ale on nie chce wstać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Znowu- westchnęła z rezygnacją, po czym krzyknęła na
Weasleya- Ronaldzie, ogarnij się wreszcie! Codziennie przerabiamy to samo! Czy
mógłbyś z łaski swojej podnieść swoje cztery litery i ruszyć do łazienki?!</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
zrozumiał, że już nie ma żadnych szans. Ten ton świadczył o tym, że nie
przyjmuje sprzeciwu. W normalnej sytuacji by się z nią pokłócił o to, ale był
tak zdołowany, że nie miał na to siły. Powoli wysunął się zza kotar, rzucił
nieprzyjemne spojrzenie przyjaciołom, złapał kilka ciuchów, ponownie obdarzył
towarzyszy bardzo niekulturalną miną i opuścił pomieszczenie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, powinniśmy porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
„O nie”
jęknął w duchu Potter. Przełknął głośno ślinę i wyraźnie się zaniepokoił. To
nie wróżyło nic dobrego. Może chciała z nim pogadać o tamtym wieczorze? Może
wreszcie doszła do wniosku, że powinna przestać dawać mu nadzieję, że cokolwiek
między nimi będzie? Choć z drugiej strony, może właśnie chciała mu powiedzieć,
że nie kocha Deana, tylko jego….?</div>
<div class="MsoNormal">
-O co chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale nie tutaj, nie teraz.</div>
<div class="MsoNormal">
-No ale to kiedy i gdzie?- Harry coraz bardziej się martwił,
patrząc na rudowłosą wiedział, że to coś poważnego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Po śniadaniu. Jeszcze nie wiem gdzie… Ale to nie ma
znaczenia. Bylebyśmy byli sami.</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
poczuł jak zaczyna mu pulsować krew w żyłach. Coś się stało, na pewno coś się
stało! Szumiało mu w głowie ze zdenerwowania. Zaczął się bać o Ginny. A co
jeśli coś jej grozi? „Nie!” skarcił sam siebie. Musiał myśleć pozytywnie. Ona
po prostu chciała z nim porozmawiać i nie było w tym nic dziwnego.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
chwili do dormitorium wkroczył Ron, w trochę lepszym nastroju i razem ruszyli
do Wielkiej Sali. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
zeszła do Pokoju Wspólnego. Była naprawdę w podłym humorze. Wydarzenia z
poprzedniego wieczoru napsuły jej sporo krwi i zabrały kilka godzin snu, które
poświęciła na rozmyślania. </div>
<div class="MsoNormal">
Irytowała
ją ta sytuacja z Rogerem. Jak w ogóle mogła sobie na coś takiego pozwolić?! Nie
dziwiła mu się, że się obraził, choć z drugiej strony, była na niego o to zła,
bo wiedział co czuje. Ona po prostu nie była gotowa na nowy związek! I może
nigdy nie będzie… Kogo chciała oszukać? Rogera, siebie…? Ginny uderzyła w samo
sedno: spotykała się z nim z wdzięczności. Ale było im razem dobrze! Nie mogła
zaprzeczyć, że coś do niego czuła. Nie chciała się z nim kłócić, potrzebowała
go. Ich związek był… dobry, lubili razem spędzać czas, śmiać się, mogli nawet
milczeć, a i tak nie wprowadzało to napiętej atmosfery. Jednak to nie było to
samo, co z Ronem i musiała się wreszcie sama przed sobą do tego przyznać. Tamten
związek był inny, było w nim coś magicznego i nie miało to żadnego związku z
tym, że mają różdżki i spotykają w lesie jednorożce. Wtedy czuła, że nie może
bez niego wytrzymać ani sekundy. Kiedy były lekcje zawsze siedzieli koło
siebie, stykając się ramionami. On chwytał jej dłoń pod ławką, a na jej twarz
wpełzał rumienieć, albo patrzył się na nią, a gdy odrywała się na chwilę od
swoich notatek, widziała jego uśmiech i radość w błękitnych oczach. Czasami to
ona nie mogła wytrzymać i wpatrywała się w niego, jak robi niechlujne zapiski
na pergaminie i mierzwi ze znudzenia swoje rude włosy. Albo, to też jej się
zdarzyło kilka razy, kiedy widziała, że kompletnie nic nie rozumie, to cmokała
go w policzek, żeby dodać mu trochę motywacji. Gdy on miał treningi, ona
zatracała się w pracach domowych, a i tak odliczała każdą minutę do ich
spotkania. Była taka szczęśliwa, wiedząc, że go ma, że kiedy zejdzie rano do
Pokoju Wspólnego, spotka go, pocałuje… Zawsze czekała na ten moment. Z Rogerem
nie miała takich potrzeb. Często potrzebowała trochę czasu dla siebie. Nie
goniła go, żeby móc z nim spędzić chwilę, to on do niej zawsze przychodził. Ale
teraz to i tak nie miało większego znaczenia, bo Roger był na nią wściekły i
nie chciał się z nią widzieć. </div>
<div class="MsoNormal">
Te
rozmyślenia ją męczyły. Chyba łatwiej byłoby gdyby była sama… Tylko, że ona już
poznała usta i dotyk Rona i nie potrafiła o nich zapomnieć! A Roger był jakąś
formą odwyku- chciała przy nim zapomnieć o rudzielcu. </div>
<div class="MsoNormal">
W końcu
dotarła do jadalni, w której nie zastała ani Rogera, ani Rona, za co była
wdzięczna losowi, bo na razie od nowa próbowała przyzwyczaić się do bycia
singielką. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Zatrzymajmy się tutaj.</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny i
Harry przed chwilą wyszli z Wielkiej Sali, po czym udali się na Wieżę
Astronomiczną, żeby spokojnie porozmawiać. Usiedli na wąskiej, kamiennej
ławeczce, która była tak mała, że siedzieli ściśnięci, ramię w ramię. Potter
czuł jak serce podchodzi mu do gardła. Cała ta sytuacja: tajemnicza rozmowa, ta
bliskość, wszystko to powodowało, że czuł, że za moment dostanie palpitacji
serca.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie, bo to ważne… -zaczęła mówić Ginny- Chodzi o
Hermionę.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
odetchnął z ulgą. To znaczy, że jeszcze ma u niej szansę, że nie chce mu
powiedzieć, żeby się od niej odwalił! </div>
<div class="MsoNormal">
-Co się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wczoraj dużo rozmawiałyśmy- rudowłosa zarumieniła się na to
wspomnienie, bo w końcu ta dyskusja dotyczyła też Harry’ego- o Rogerze, o ich
związku…</div>
<div class="MsoNormal">
-I…?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja chyba wiem, czemu oni się spotykają!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie obraź się, Gin- zaczął nieśmiało chłopak- Ale ja też to
chyba wiem. To oczywiste.</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie nie! Pomyśl przez chwilę! Pierwsza myśl jaka Ci
się nasuwa, to to, że zrobiła to dla zemsty.</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale Hermiona jest na to zbyt inteligentna i dobra!</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, ale ja też z nią wczoraj o tym rozmawiałem i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czekaj, czekaj! Dlaczego z nią o tym gadałeś?</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak wyszło.</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
był wyraźnie zawstydzony. Poczerwieniał na twarzy pod świdrującym spojrzeniem
towarzyszki. To była krępująca sytuacja dla nich obojga. Przecież nie mogli się
przyznać czego tak naprawdę dotyczyły dyskusje z brązowowłosą.</div>
<div class="MsoNormal">
-No i co ci powiedziała?- spytała po pewnym czasie
Weasleyówna.</div>
<div class="MsoNormal">
-No… no…- jej przyjaciel nie bardzo wiedział co powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy było to coś, co tobą wstrząsnęło?</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie.</div>
<div class="MsoNormal">
-A widzisz! Ona się spotyka z nim z wdzięczności.</div>
<div class="MsoNormal">
-A co ona mu niby zawdzięcza?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, tylko się nie denerwuj- dziewczyna przełknęła ślinę,
bała się jego reakcji- Pamiętasz bal u Slughorna?</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal">
-I Hermiona poszła na niego z Cormaciem…</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak- czarnowłosy coraz bardziej się niepokoił.</div>
<div class="MsoNormal">
-Widzisz, ona była wtedy w strasznym stanie i bardzo chciała
choć na chwilę się zapomnieć i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, przejdź wreszcie do rzeczy!</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz- rudowłosa poczerwieniała-On chciał ją zaciągnąć
do łóżka…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
szedł pustymi korytarzami zamku. Potrzebował przemyśleć kilka rzeczy, dlatego
właśnie nie wracał do Wieży Gryffindoru, w której panował wieczny gwar i zamieszanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Harry i
Ginny ulotnili się gdzieś po śniadaniu. Chłopak zaczął się zastanawiać co się
między nimi dzieje. Ostatnio spędzali razem bardzo dużo czasu. Wciąż gdzieś we
dwoje znikali. Mimo że często przebywali też z rudowłosym, to czuł się w ich towarzystwie
dziwnie samotny. No i ostatnio wciąż przyłapywał ich w jakiś dziwnych
sytuacjach. Czy to możliwe, że byli parą? Nie! To śmieszne. Przyjaźnili się, od
bardzo dawna. No i chyba powiedzieliby mu gdyby zaczęli się spotykać. Choć z
drugiej strony, Ginny była jego małą siostrzyczką, może nie chcieli mu mówić…
No nie! Przecież Ginny miała chłopaka, a Harry był jego najlepszym kumplem i na
pewno prędzej czy później by mu coś powiedział. Nie zmieniało to jednak faktu,
że Ron naprawdę czuł, że jest ze wszystkim sam, że nie ma nikogo, kto mógłby mu
pomóc…</div>
<div class="MsoNormal">
To
znaczy, była jedna osoba, która ukoiłaby jego ból, ale ona go nie chciała i dała
mu to wyraźnie do zrozumienia, np. przez to, że spotykała się z innym! To było
nie do zniesienia! Tak cholernie za nią tęsknił… Nie był w stanie tego opisać.
Za każdym razem, gdy widział ją na korytarzu, w Pokoju Wspólnym czy na lekcjach
czuł ukłucie w sercu. Jak to się mogło stać, że wszystko, co między nimi było,
zniknęło w jednej chwili? Nie rozumiał tego… Byli razem szczęśliwi. Dlaczego
ona mu to zrobiła? Był gotów zrobić dla niej wszystko! Myślał nad ich wspólną
przyszłością, potrafił sobie wyobrażać szczęśliwą rodzinę, jaką mogliby
stworzyć… To wszystko zniknęło, a na miejscu marzeń pojawił się żal i
rozgoryczenie. To było niewiarygodne! Myślał, że ją zna, że ona go kocha… Jak
bardzo się mylił! Wciąż to do niego nie docierało i miał wrażenie, że to jest
jakiś zły sen. Tyle lat się starł, żeby zwróciła na niego uwagę, tyle czasu
tłumił swoje uczucia, bojąc się odrzucenia, ale się udało, byli parą i w
momencie, w którym w ogóle się tego nie spodziewał, wszystko legło w gruzach.
Gdzie się podziały te romantyczne spacery? Długie rozmowy na mniej lub bardziej
poważne tematy? Kradzione pocałunki między lekcjami czy treningami? </div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
wszedł po schodach. Nie miał konkretnego celu, ale potrzebował po prostu
jakiegoś ustronnego miejsca. W końcu stwierdził, że pójdzie na Wieżę
Astronomiczną. Zawsze mu się tam dobrze myślało. Wysokość, świeże powietrze,
piękny widok- działało to na niego uspokajająco. </div>
<div class="MsoNormal">
Już
wchodził po wąskich, kręconych, kamiennych stopniach, prowadzących wprost do
obserwatorium, lecz usłyszał podniesione głosy. Zirytowany tym, że nigdzie nie
może znaleźć prywatności, już chciał się wycofać, gdy rozpoznał wśród nich
rozwścieczony głos Harry’ego:</div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedz mi, że żartujesz!</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, proszę, uspokój się- tym razem to była Ginny- Nie
dałeś mi skończyć. Usiądź.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
słyszał jak jego przyjaciel głośno opada na ławkę, a jego siostra bierze
głęboki oddech:</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic się nie stało.</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie się stało! Jak on w ogóle śmiał?! Jak go
zobaczę, to zatłukę gołymi rękami!</div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
poważnie się zaniepokoił. Potter rzadko bywał aż tak wściekły. To musiało być
coś naprawdę poważnego, coś złego…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale do niczego nie doszło!- krzyknęła piskliwym głosem
rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale on próbował! Co on sobie myślał?! Co ONA sobie
myślała?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Daj mi skończyć!</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze- chłopak odetchnął, próbując się uspokoić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja nie wiem wszystkiego. Z tego, co mi mówiła, to zaciągnął
ja pod jemiołę, no ale to jeszcze jest do zniesienia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedzmy- mruknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-No a potem, cóż… -Ginny też była bardzo zdenerwowana-
Cormac nie poprzestał na jednym pocałunku.</div>
<div class="MsoNormal">
Czyli
chodziło o McLaggena! Ron od zawsze szczerze go nienawidził… Sytuacja jest dość
jasna. Z tym, że… Jest tylko jedna dziewczyna, o której los Harry by się aż tak
martwił…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wierzę, że Hermiona mu na to pozwoliła!</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
poczuł, jak rośnie w nim gniew. Zrobił się czerwony na twarzy i mimowolnie
zacisnął pięści. Jeśli ten debil skrzywdził JEGO Hermionę… Był gotowy go za to
zabić! Ale szok był tak silny, że nie mógł się ruszyć z miejsca…</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, ja nie wiem do końca jak to było- ciągnęła
Weasleyówna- W pewnym momencie on zaczął… przekraczać granice, a Hermiona,
oczywiście, się na to nie zgadzała, ale do niego to nie docierało. Była
bezbronna, nie wiedziała co zrobić…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mogę w to uwierzyć…- powiedział płaczliwie Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-No i wtedy pojawił się Roger. Też nie wiem, co powiedział
czy zrobił, tylko tyle, że to on uwolnił ją od McLaggena. Gdyby nie on… nawet
nie chcę myśleć, co by się wtedy stało, w końcu Cormac jest wielki, nie miałaby
z nim szans…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak zobaczę tego typa, jak go dorwę… -zaczął ze złością
Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-To co?!- krzyknęła rozpaczliwie Ginny-Co zrobisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze nie wiem- odparł cicho.</div>
<div class="MsoNormal">
Od tego
momentu Ron już ich nie słuchał. On wiedział co ma zrobić! Zbiegł szybko po
schodkach, nie dbając o to, czy go usłyszą. Potem pędził przez korytarze, a w
jego głowie kłębiła się tylko jedna myśl: „Dorwać i zabić McLaggena!”.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
szła szybko przez korytarz. Zapomniała wziąć książek z biblioteki, które były
jej potrzebne do eseju, przez co musiała się tam cofać, z czego zdecydowanie
nie była zadowolona. Było już po 13, zbliżała się pora obiadowa, a ona chciała
napisać to wypracowanie jeszcze przed posiłkiem. </div>
<div class="MsoNormal">
Nagle
zobaczyła na horyzoncie chłopaka. Od razu rozpoznała w nim Harry’ego.
Uśmiechnęła się na jego widok. W całej tej sytuacji on był jakimś promykiem
słońca. Mogła usiąść i z nim porozmawiać o wszystkim, a czasem nawet
pożartować. Jednak kiedy podeszła bliżej, zorientowała się, że coś jest nie
tak. Szedł szybko i bardzo pewnie. Na jego twarzy malowała się złość, a w ręku
ściskał różdżkę tak mocno, że pobielały mu knykcie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Ha…- zaczęła mówić z pewnym niepokojem, ale wszedł
jej w słowo:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? </div>
<div class="MsoNormal">
-Ale o czym?</div>
<div class="MsoNormal">
-O balu! O Cormacu!</div>
<div class="MsoNormal">
Hermionie
zrobiło się ciemno przed oczami. Nie chciała tego wspominać, ani o tym myśleć.
Usiadła na pobliskiej ławce, czując, że w każdej chwili może się przewrócić.
Ale moment… Skąd on wiedział?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Kto ci powiedział?</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie jest ważne! Hermiono, czy ty zdajesz sobie sprawę z
tego, że…- tym razem ona mu przerwała głosem nieznoszącym sprzeciwu:</div>
<div class="MsoNormal">
-Zadałam ci pytanie! Skąd o tym wiesz?!</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
spuścił wzrok. Najwyraźniej w świecie nie miał się tego dowiedzieć. Poczuł żal
do brązowowłosej, że mu nie powiedziała. Czyżby po tych wszystkich latach mu
nie ufała? Niemniej, widział, że jest bardzo zła, więc nie chciał narobić Ginny
problemów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra- warknęła dziewczyna- Są dwie osoby, które o tym
wiedzą, a zgaduję, że Roger ci się nie zwierzał. Czyli wiesz to od Ginny!</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
poczerwieniał i jeszcze bardziej uparcie wpatrywał się w podłogę. Dlaczego mu
nie powiedziała? Przecież byli przyjaciółmi… Chyba…</div>
<div class="MsoNormal">
-Taka z niej przyjaciółka!- prychnęła Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań!- syknął Harry- Pomyśl przez chwilę! Kto cię
wyciąga z doła? Kto jest zawsze przy Tobie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz rację, Harry- powiedziała już spokojniej- Ale
wiedziała, że nie powinna tego NIKOMU mówić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet mi? To chciałaś powiedzieć?</div>
<div class="MsoNormal">
Tym
razem ona się zarumieniła. Po prostu nie potrafiła rozmawiać z nim o tym, nie
wiedziała czemu. To był jakiś jej słaby punkt…</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślałem, że jestem dla ciebie kimś ważnym…</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo jesteś!</div>
<div class="MsoNormal">
-To dlaczego mi nie powiedziałaś?- powiedział to z takim
żalem, że ścisnęło jej serce.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… ja nie wiem- wypaliła- Nie chciałam nikomu mówić, ani
tobie, ani Ginny. Ona się dowiedziała, bo tak potoczyła się rozmowa. To jest
dla mnie naprawdę trudne…</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem- mruknął.</div>
<div class="MsoNormal">
Objął
ją, chcąc jej przekazać swoje wsparcie. Czuła się przy nim bezpiecznie. Chciało
jej się płakać wspominając tamten wieczór, ale nie umiała. Może już nie
potrafiła płakać? Może straciła wszystkie
łzy? A może te wspomnienia były po prostu zbyt gorzkie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie pozwolę nikomu, żeby cię skrzywdził-powiedział Potter,
odsuwając się od niej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem- odparła- Dziękuję.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny
siedziała w miękkim fotelu w Pokoju Wspólnym. Potrzebowała odpoczynku. To
wszystko ją wykańczało. Zamknęła oczy zatapiając się w czerwonym zamszu.
Wreszcie miała chwilę dla siebie. Mogła spokojnie pomyśleć.</div>
<div class="MsoNormal">
Wczorajsza
rozmowa z Hermioną bardzo ją przygnębiła. To musiało strasznie boleć. Nie
wiedziała, co by zrobiła, gdyby Roger wtedy nie zareagował. W tym momencie
rudowłosa strasznie się cieszyła, że on tam był, że czuwa nad Hermioną. </div>
<div class="MsoNormal">
Niestety
z tym wszystkim łączył się również Harry. Ich poranna wymiana zdań… Nie
wiedziała, co o tym myśleć. Z jednej strony, dobrze, że tak zareagował, to
takie bardzo naturalne, ale z drugiej, cóż ukrywać, najzwyczajniej w świecie
była zazdrosna! Zastanawiała się, czy jest tak bliska Potterowi, że gdyby
chodziło o nią, też by się tak zachował. Gnębiło ją to przez cały dzień! Zdała
sobie sprawę, jak bardzo jest w nim zakochana, jeśli potrafi być zła na
przyjaciółkę o to, że jest z nim tak blisko.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszała,
że ktoś siada na fotelu obok. Wciąż miała zamknięte oczy. Nie chciała niczyjego
towarzystwa. Może intruz pomyśli, że śpi i sobie pójdzie…</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
nie mógł oderwać od niej wzroku. Była uosobieniem anioła! Miała zamknięte oczy,
co sprawiało, że wyglądała niewinnie jak dziecko. Jej kąciki ust były
minimalnie uniesione. Rude włosy opadały miękko na oparcie fotela. Mógłby na
nią patrzeć godzinami! Spojrzał na jej malinowe, pełne, lekko rozchylone usta…
Poczuł jak robi mu się gorąco i przełknął głośno ślinę.</div>
<div class="MsoNormal">
Niechętnie
i bardzo powoli uchyliła powieki, żeby zobaczyć, kto zakłóca jej spokój. Kiedy
go zobaczyła, jej serce zaczęło nienaturalnie szybko bić. Nie potrafiła
powstrzymać uśmiechu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Obudziłem cię?- spytał nieśmiało Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie spałam- obdarzyła go jeszcze szerszym uśmiechem, a
on poczerwieniał- Coś się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
„O
nie!” jęknął w duchu, gdyż zapomniał o tym, co chciał jej powiedzieć. Na pewno
będzie wściekła, w końcu nie powinien tego robić… Ale on po prostu musiał!</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj, błagam tylko się nie złość…- na te słowa jej
mina zrzedła.</div>
<div class="MsoNormal">
-O co chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Gadałem z Hermioną.</div>
<div class="MsoNormal">
-To chyba nic nadzwyczajnego?</div>
<div class="MsoNormal">
-O balu….</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry!- jęknęła rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja Cię strasznie przepraszam, ale musiałem…</div>
<div class="MsoNormal">
-A co to zmieniło? Myślisz, że jest jej lepiej?</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie wiem, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic się nie zmieniło, oprócz tego, że teraz jest na mnie
wściekła!- krzyknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, ja nie mogłem tego tak zostawić- szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu? </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mówisz poważnie?- rzekł zszokowany Potter- Przecież
wiesz o co w tym wszystkim chodzi, ja nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej się
stało! A mogło! A mnie przy niej nie było…</div>
<div class="MsoNormal">
Zamilkła.
Nie wiedziała, co mu na to odpowiedzieć. Z jednej strony, zgadzała się z nim,
sama była przerażona tym wydarzeniem. Z drugiej jednak strony, to chore, ale
poczuła ukłucie zazdrości. Niby Harry tylko przyjaźnił się z Hermioną, ale ta
jego troska… Czy kiedykolwiek zachowałby się tak w stosunku do niej?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny- powiedział cicho, obserwując, jak dziewczyna ma
coraz bardziej ponury wyraz twarzy, a jej oczy zaczynają się szklić-
Przepraszam cię… Ale Hermiona na pewno ci to wybaczy.</div>
<div class="MsoNormal">
Pokiwała
smutno głową. Czarnowłosy nie zdawał sobie sprawy z tego, co tak naprawdę ją
dręczyło, był przekonany, że chodzi o Hermionę. Miał koszmarne wyrzuty
sumienia. W przypływie impulsu, chwytając się ostatniej deski ratunku, objął
ją.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
zamarła, lecz po chwili pozwoliła, żeby ciepłe ramiona Harry’ego otoczyły całe
jej ciało. Czuła jak po kręgosłupie przebiega jej prąd. To było takie cudowne!
Nigdy czegoś takiego nie przeżyła. Nie rozumiała jak on mógł tak na nią
działać. Oddała się jego troskliwym dłonią i trwali tak… w nieskończoność.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Było
już dosyć późno. Zamek zaczął pustoszeć. Ron wciąż był wściekły. Cały dzień
rozmyślał nad planem dnia McLaggena i kiedy może go dorwać. Doszedł do wniosku,
że Cormac ma jakieś korki chyba u Slughorna, więc będzie wracał późnym
wieczorem. Dlatego też, kiedy wybiła 23 rudzielec kręcił się niespokojnie po
korytarzu prowadzącym z gabinetu Mistrza Eliksirów do Wieży Gryffindoru. </div>
<div class="MsoNormal">
Czuł
się jakby był w jakimś transie. Ciągle tkwiło mu przed oczami wyobrażenie tego
śmiecia, próbującego dobrać się do Hermiony. Widział jej zbolałą minę, smutne,
pełne łez oczy… Nie wybaczy mu tego, nigdy! Nie pozwoli, żeby uszło mu to na
sucho!</div>
<div class="MsoNormal">
Może
nie byli z brązowowłosą już parą, wiele rzeczy między nimi się wydarzyło, ale
chłopak nigdy nie miał zamiaru pozwolić komukolwiek na skrzywdzenie jej. Każdy,
kto by spróbował… No cóż, na pewno nie skończyłby dobrze. Zawsze starał się jej
bronić, nawet jako dzieciak, zaczynając od tego nieszczęsnego Malfoya i
zaklęcia ze ślimakami. Nikt nie mógł jej obrażać! A to, co zrobił McLaggen
wykraczało już zupełnie poza wszelkie granice…</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
usłyszał kroki. Schował się za obrazem. Zobaczył go, z tym idiotycznym
uśmieszkiem i pieprzonym zadowoleniem na twarzy. „Teraz albo nigdy…”</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
dziewczyna szła pustymi korytarzami. To już się robiło nudne: zawsze, gdy
musiała coś przemyśleć, szła do biblioteki, a ostatnio bardzo dużo rozmyślała,
więc właściwie stamtąd nie wychodziła, co kończyło się tym, że pani Pince
musiała ją po prostu z niej wypraszać. Dziś nie zauważyła jej obecności aż do
samego zamknięcia i zgaszenia świateł, dlatego też Hermiona wracała tak późno.</div>
<div class="MsoNormal">
Była
bardzo zdołowana. Wszystko spadło jej na głowę na raz i jakoś nie potrafiła
sobie z tym poradzić. Po pierwsze: Ron! Co ona do niego czuła? Coraz częściej
łapała się na tym, że wciąż o nim myśli i, nie chciała do siebie tego
dopuszczać, ale wciąż go kochała. </div>
<div class="MsoNormal">
Po
drugie, Roger. Nie wiedziała czy go kocha, nie wiedziała czy kiedykolwiek
będzie, a jednak czuła się lepiej, gdy mogła być blisko niego. Teraz, kiedy się
pokłócili, jej samopoczucie było o wiele gorsze.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
trzecie, Harry i Ginny. Nie powinna mieć żalu do Weasleyówny o to, że
powiedziała czarnowłosemu prawdę, a jednak go miała. To była dla niej krępująca
sprawa. Nie chciała, żeby KTOKOLWIEK wiedział. Ufała swoim przyjaciołom, ale
miała wrażenie, że zaraz ktoś się przypadkiem dowie i potem cała szkoła będzie
o tym rozmawiać, przekazując sobie coraz to mniej realne i podkoloryzowane
informacje.</div>
<div class="MsoNormal">
Skręciła.
Znalazła się na korytarzu prowadzącym bezpośrednio do Pokoju Wspólnego. Już
podeszła do portretu, kiedy kilkaset metrów dalej ujrzała coś, co bardzo ją
zaniepokoiło. Podeszła bliżej. Korytarz oświetlała tylko jedna świeca znajdująca
się na ścianie. Na podłodze ujrzała… wielką kulę! Krzyknęła, gdy dotarło do
niej, co naprawdę widzi…</div>
<div class="MsoNormal">
Później
zapadła cisza i słychać było tylko głuche uderzenia o podłogę. Nie mogła w to
uwierzyć! Nie potrafiła się ruszyć. Coś w niej wrzeszczało, że powinna ich
powstrzymać, lecz nie umiała. W głębi duszy jej ulżyło… </div>
<div class="MsoNormal">
Ron
siedział nad Cormaciem i okładał go pięściami gdzie popadnie. Jego furia
przekroczyła wszelkie granice i działał teraz jak w jakimś amoku. Nie potrafił
i nie chciał przestać. Nie obchodziły go konsekwencje, nic go nie obchodziło
oprócz tego, by ten gnój raz na zawsze zapamiętał, że nie ma prawa nawet
spojrzeć na Hermionę. Bił go bez opamiętania, choć widział, jak z kącika jego
ust sączy się krew, a oczy sinieją. Strzelił go w nos, raz, drugi, trzeci… Tak,
że w jego miejscu powstała wielka, czerwona, spuchnięta bulwa. </div>
<div class="MsoNormal">
McLaggen
otrząsnął się z pierwszego szoku i zaczął odpowiadać rudzielcowi tym samym, co
nie było łatwe, bo Ronem kierowała niczym niepohamowana zawiść i wściekłość.
Walnął go w brzuch tak boleśnie, że rudzielec stracił oddech, po czym unieruchomił
jego ręce:</div>
<div class="MsoNormal">
-I po co ci to Weasley?- powiedział kpiąco- Chodzi o
quiditcha czy twoją dziewczynę? Bo wiesz, na obu płaszczyznach cię zmiażdżyłem…</div>
<div class="MsoNormal">
Ronald
poczerwieniał jeszcze bardziej, o ile to było możliwe, odzyskał wszystkie siły
i przyłożył mu w twarz, tym razem uszkadzając łuk brwiowy, ale blondyn tylko
się zaśmiał i z tym swoim debilnym, ironicznym uśmieszkiem powiedział:</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wierzę, że tak o nią walczysz. Przecież ona cię nie
chce. To zwykła…</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak w ogóle śmiesz, skurwysynu!- walnął go jeszcze kilka
razy z taką mocą, że trochę to oszołomiło McLaggena- Hermiona jest
najwspanialszą istotą na świecie! Co chciałeś wtedy osiągnąć?! Chciałeś
zniszczyć jedyną cząstkę tego świata, która pozostała czysta?! Tylko taki chuj
jak ty, mógłby to zrobić!</div>
<div class="MsoNormal">
To ją
zszokowało i na chwilę przywróciło mowę. Powiedział, że jest najlepsza na całym
świecie! Jak to możliwe…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron…- westchnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Niestety
zrobiła to za głośno, bo chłopak zauważył jej obecność i wystarczyła chwila
rozproszenia, żeby McLaggen, który nie był jednak tak otumaniony, jakby się
wydawało, powalił go na ziemię. Wbił mu kolano między żebra tak, że rudzielec
ledwo mógł oddychać i zaczął walić go pięściami prosto w nos, czoło, usta…
Twarz Weasleya zaczęła powoli przypominać tą jego przeciwnika. Była czerwona i
z każdym uderzeniem coraz mocniej puchła. </div>
<div class="MsoNormal">
Granger
uświadomiła sobie co się dzieje i podbiegła z wrzaskiem do nich. Miała
nadzieję, że ktoś usłyszy hałasy i zaraz się zjawi. Próbowała ich rozdzielić,
ale nie miała szans z dwoma wściekłymi chłopakami. Bezsilnie biegała wokół
nich, chcąc wytłumaczyć im, że to nie ma sensu, ale oczywiście nie odniosła
żadnych skutków. Widziała jak Ron traci siły, jak z każdą sekundą na jego ciele
pojawiają się nowe siniaki i rany. Nie potrafiła tego znieść!</div>
<div class="MsoNormal">
„Jaka
ja jestem głupia!” pomyślała. Chwilę później wyciągnęła ze swojej kieszeni
różdżkę. Wyczarowała między nimi tarczę, która odrzuciła ich z dala od siebie.
Przez moment byli tak oszołomieni, że nie mogli wstać. Potem jednak się
podnieśli i spojrzeli z wściekłością na siebie. Po chwili oni również
przypomnieli sobie o różdżkach. Wymierzyli nimi w siebie, a Hermiona
zapiszczała w duchu z bezradności. </div>
<div class="MsoNormal">
Po
korytarzu zaczęły latać rozmaite zaklęcia. Dziewczyna stanęła u boku Rona,
próbując go trochę uspokoić. W tym momencie jej głos tylko motywował chłopaka
do bardziej zażartej walki. Może miałoby to jakiś sens, gdyby ta bójka nie
toczyła się o nią… Co za ironia?! Tyle dziewczyn zawsze marzyło, żeby faceci
się o nie bili, a brązowowłosa przeżywała to już drugi raz i nie było to nic
przyjemnego, zwłaszcza, że cały czas bała się, że Ronowi stanie się coś złego! </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
co chwilę krzyczała <i>protego,</i> ale jej
tarcza nie miała szans z mocnymi, nasyconymi nienawiścią zaklęciami, które
rzucali chłopcy. Ona była słaba i właściwie bezradna. Nie mogła tak naprawdę
nic więcej zrobić, żeby ich uspokoić. Każdy ruch w stronę rudzielca mógł
poskutkować jego dekoncentracją, czyli jednocześnie przewagą Cormaca, a nie
mogła na to pozwolić.</div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
nienawidził McLaggena z całego serca i miał ochotę go teraz zabić. Nie zasługiwał…
na nic, co miał. Na tę gębę, na którą leciały wszystkie dziewczyny, na to, by
uczęszczać do Hogwartu, by nazywać się Gryfonem! Na tą całą swoją fortunę,
kontakty, obiadki u Slughorna, a nawet fałszywych znajomych! A przede wszystkim
nigdy nie miał prawa tknąć Hermiony! Kiedy znowu o tym sobie przypomniał,
zawrzała w nim krew.</div>
<div class="MsoNormal">
Ciskał
w niego zaklęciami z częstotliwością mniej więcej jedno na sekundę. Myślał
tylko o tym, żeby jak najbardziej go zranić. Począwszy od tych, które
wywoływały jedynie napady śmiechu, czy powiększały uzębienie, kończąc na
typowych zaklęciach ofensywnych. Żałował, że nie pamiętał formuły czaru, którą
kiedyś pokazał mu Harry w książce od eliksirów, z dopiskiem „Na wrogów”. O tak,
teraz zdecydowanie by się przydała…</div>
<div class="MsoNormal">
Cormac
był coraz słabszy, natomiast Ron stawał się z każdą chwilą silniejszy. Przewaga
nad przeciwnikiem go motywowała. Nie powinno tak być, ale co mógł na to
poradzić… Twarz McLaggena była tak zniekształcona, że trudno było odróżnić jego usta od nosa, niemniej w ciemnych oczach
czaiła się niczym nieprzyćmiona wściekłość. Mimo że ledwo stał na nogach, wciąż
z tą samą zawiścią rzucał w Rona zaklęciami, więc rudzielec też nieźle oberwał.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa,
wciąż na nowo odnawiając tarczę i używając lekkich zaklęć na Cormacu, co i tak
na niewiele się zdało, patrzyła jak z nosa jej ukochanego zaczyna kapać krew,
jak na jego ciele z każdą sekundą pojawiają się liczne rany i siniaki, jak
ugina się z bólu, po oberwaniu kolejnym zaklęciem… W jej oczach stanęły łzy. Chciała
go jak najszybciej opatrzyć, jakoś mu pomóc, ale on zdawał się być nieobecny.
Jak w transie walczył z blondynem, robił to prawie mechanicznie… Nie mogła mu
teraz przeszkodzić, bo prawdopodobnie oberwałby naprawdę ciężką klątwą.</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
między nimi, mijając twarz rudzielca zaledwie o centymetr, świsnął zielony
promień. Oboje wiedzieli, co to oznacza. Dla dziewczyny czas się zatrzymał.
Zaczęła się naprawdę bać. Cormac był
zdolny do wszystkiego, dopiero teraz to do niej dotarło. Ron natomiast spojrzał
się na niego z taką determinacją i nienawiścią, z jaką chyba jeszcze na nikogo
w życiu nie patrzył i, nim Hermiona zdążyła się zorientować, wycelował w niego
różdżką.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
zobaczyła w jakie słowo układają się jego usta i zareagowała momentalnie:
popchnęła rudzielca na najbliższą ścianę, w momencie, gdy z jego broni
wystrzelił czerwony promień. Czar odbił się rykoszetem od pobliskiego muru i
ledwie dotknął Cormaca, uderzając w przeciwległą ścianę, co i tak spowodowało,
że chłopak zgiął się w pół, upadł na ziemię i zawył z bólu. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
poczuła, jak łzy spływają jej po policzkach. Ruszyła w stronę poszkodowanego,
ale on już zaczął się podnosić. Zaklęcie nie uderzyło bezpośrednio w niego,
dlatego było tak krótkotrwałe. Dziewczyna popatrzyła na Weasleya, jego twarz
była kamienna, nie wyrażała satysfakcji, ale też żadnego żalu. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cormac stanął ponownie
naprzeciwko nich. Mimo całej tej opuchlizny, dostrzegła ironiczny uśmiech na
jego twarzy. I w tym momencie ona też poczuła do niego czystą nienawiść. Drżącą
ręką sięgnęła po różdżkę i stanęła ramię w ramię z Ronem. Blondyn się
zamachnął, a ona wiedziała, co chce zrobić. Ponownie wyczarowała tarczę, ale
wiedziała, że ona nie wytrzyma, zwłaszcza TEGO zaklęcia… </div>
<div class="MsoNormal">
-Co tu się dzieje?!</div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko
ucichło, a oni opuścili różdżki. Dotarło do nich w jak bardzo niekorzystnej są
sytuacji. Teraz mogło stać się wszystko… Począwszy od wywalenia ze szkoły.
Hermiona, mimo to, dziękowała w duchu, że wszystko się już zakończyło. Nie
miała pojęcia ile jeszcze wytrzyma, czy w ogóle wytrzyma…</div>
<div class="MsoNormal">
Na
widok profesor McGonnagal serce Rona zamarło. Z jednej strony poczuł ulgę, a
drugiej, zdał sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji… Wiedział, że będzie miał
problemy- on, McLaggen i Hermiona. Był świadomy tego ile ta szkoła dla niej
znaczy… Zdał sobie sprawę z tego, że to prawdopodobnie jego ostatnie minuty w
Hogwarcie. Za takie rzeczy, no cóż… nie nagradzano. Co z tego, że miał powody,
przecież nikt go w tej sprawie nie poprze. Za to, co zrobił, a właściwie co
chciał zrobić, mógł nawet wylądować w Azkabanie. Ale nie żałował! Tak, to
idiotyczne, wiedział, że poniesie srogie konsekwencje swoich czynów, ale miał
też świadomość tego, że McLaggen również oberwie i nigdy więcej nie zbliży się
do Hermiony.</div>
<div class="MsoNormal">
Więcej
nie pamiętał. Ze swoich myśli ocknął się dopiero, gdy znalazł się w gabinecie
Dumbledore’a, twarzą w twarz ze zmartwionym dyrektorem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
wyszła z gabinetu Dumbledore’a. Czuła się jak we śnie. Nie docierało do niej
to, co się wydarzyło. A najbardziej nierealne było, co wtedy usłyszała. Czyli
Ron ją jednak kochał? To znaczy WCIĄŻ ją kochał… Jak mogła być taka głupia i w to zwątpić?! </div>
<div class="MsoNormal">
Ujrzała
na korytarzu Harry’ego i Ginny. Oboje byli w piżamach i wyglądali na
zaniepokojonych.</div>
<div class="MsoNormal">
-No i co Hermiono?- podbiegł do niej Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-Właściwie, to nie wiem…- powiedziała otępiałym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to nie wiesz?!</div>
<div class="MsoNormal">
-No McGonnagal wzięła nas wszystkich do gabinetu, potem
opowiedziała Dumbledorowi całą sytuację. Wtedy… wtedy…- głos jej się załamał-
Wtedy Ron powiedział, że nic nie zrobiłam, więc dyrektor odjął tylko punkty
Gryffindorowi i kazał mi wyjść.</div>
<div class="MsoNormal">
Cała
drżała, jej oczy szkliły się od łez. On to zrobił dla niej! A powiedział, że to
nie jej wina… Właśnie, że jej! Pozwoliła mu odejść… Teraz mogło się wydarzyć
wszystko, mogą go nawet wywalić ze szkoły! Nie zniosłaby tego, zwłaszcza, od
kiedy zrozumiała, jak bardzo go kocha.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, będzie dobrze- powiedziała pokrzepiająco
rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie będzie!- w Granger narastała wściekłość i nagle ją
olśniło-Skąd on o tym wiedział?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam pojęcia- odparła Weasleyówna.</div>
<div class="MsoNormal">
-To ciekawe, bo ja powiedziałam tylko tobie! Harry już wie,
może Ronowi też powiedziałaś?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, teraz przesadzasz. Jak w ogóle śmiesz mówić takie
rzeczy?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak mam ci niby ufać, skoro nie potrafisz dotrzymać
tajemnicy?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziewczyny, dosyć!- warknął Harry, widząc, że rudowłosa
chce coś powiedzieć- Hermiono, jesteś nie-fair. Ginny chciała ci pomóc,
informując mnie o tym. Ale żadne z nas nie powiedziało o tym Ronowi. Nie wiem,
jak się dowiedział…</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
chciała odpowiedzieć, ale nie miała już siły tego drążyć. Coś jej nie grało, w
końcu, do cholery, kto mógł mu powiedzieć?! Ale nie mogła stracić przyjaciół,
nie teraz, kiedy Ron znajdował się w tak koszmarnym położeniu! Teraz musieli
trzymać się razem i wspólnie go wspierać, co w tym momencie oznaczało cierpliwe
czekanie na jego wyjście. </div>
<div class="MsoNormal">
-Będzie dobrze- rzekła Harry, nie za bardzo wiedząc czy chce
przekonać siebie czy dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
rzuciła mu smutny uśmiech i przytuliła się do niego, na co on odpowiedział tym
samym. Z jednej strony, nawet w takiej chwili, Hermiona obserwując ich,
cieszyła się, a z drugiej, poczuła koszmarną zazdrość, że ona nie może tak po
prostu podejść do Rona i go objąć.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle
posąg wielkiego orła zaczął się przesuwać. Brązowowłosej serce zamarło w
piersi. Jako pierwszy przez próg przeszedł McLaggen, którego ciągnął za sobą
Filch. Hermiona do tej pory nie wiedziała, jak bardzo Ron go zmasakrował. Jego
twarz była tak spuchnięta, że nie widać było oczu! Do tego utyka i cały czas
jęczał z bólu. A jednak nie poczuła ani grama współczucia.</div>
<div class="MsoNormal">
Za nim
wyszedł rudzielec. Wyglądał o wiele lepiej od przeciwnika. Miał sporo siniaków
na szyi i rękach, rany w kilku miejscach na twarzy i podbite oko, ale nie
wyglądało na to, żeby coś gorszego się stało, po prostu był pobijany. Hermiona
myślała, że umrze ze szczęścia, kiedy go zobaczyła. Za nim wyszedł nie kto inny
jak profesor Dumbledore i rzekł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie martwcie się, kochani, pan Weasley zna i rozumie swoją
winę i został za to ukarany, ale nie oznacza to nic więcej jak szlaban i
odjęcie punktów waszemu domowi.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy
odetchnęli z ulgą. Dyrektor uśmiechnął się do nich i wrócił do gabinetu. Harry
i Ginny podeszli do Rona i zaczęli coś do niego mówić. On tylko uśmiechał się
szarmancko. Jego siostra rzuciła mu się na szyję i oboje zatonęli w długim
uścisku, choć rudzielec trochę się ugiął, bo siostra trafiła prosto w jego
siniaki na klatce piersiowej. Potter ochrzanił kumpla za idiotyczne zachowanie
i za to, że nie pozwolił mu brać w tym udziału. Później ruszyli w stronę Wieży
Gryffindoru. Wtedy brązowowłosa stanęła im na drodze:</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, chciałam…- zaczęła niepewnie, ale on wszedł jej w
słowo.</div>
<div class="MsoNormal">
-Daruj sobie!- warknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale proszę cię…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- powiedział prawie bezgłośnie, mijając ją szybko.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Stała
oszołomiona pośrodku korytarza. Patrzyła jak ruda czupryna jej ukochanego znika
w ciemności. Harry i Ginny posłali jej współczujące spojrzenia, ale również
poszli dalej. Ona natomiast czuła jak jej, i tak już zrujnowany, świat rozpada się
w drobny mak. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Wiecie co, naprawdę mnie nastraszyliście i teraz boję się Waszych opinii :o Rozdział przeczytany przeze mnie z milion razy (a i tak pewnie są literówki), sama zemsta z dziesięć razy więcej... Przez cały dzień się zastanawiałam czy go wstawić i w końcu doszłam do wniosku, że już i tak dużo razy go poprawiałam i dopieszczałam i że jak jeszcze trochę zrobię, to mogę go zepsuć :(</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Kurde, naprawdę się boję :p Czuję, że tak to powinno wyglądać, że rozdział jest tak... odpowiednio wyważony. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam :/</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Specjalne pozdrowionka dla PotteroweLove, która rozgryzła mnie już na początku :* ^^ No i oczywiście dla Selenki, Romione The Best Couple i Romione Ever, za długą dyskusję na różne tematy, gdyby nie Wy, pewnie nie wpadłabym na wiele (mam nadzieję) dobrych pomysłów <3 </i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Ale pozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za to, że jesteście :***</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>PS Bez muzyki w trakcie, bo tam mi odpowiadała tylko ta "głucha cisza" ;) Ale to są utwory, które były inspiracją (niekoniecznie związane z tematyką i nstrojem), może komuś się coś spodoba :) </i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><a href="http://www.youtube.com/watch?v=FoeYA4TmAcc">"I'll cry for you" Europe</a>, <a href="http://www.youtube.com/watch?v=r79BtDkZoH4">"Długa droga w dół" Happysad</a>, <a href="http://www.youtube.com/watch?v=6zw_jJzIGbk">"Hopelessly devoted to you" Grease (Glee cover)</a></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com610tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-61534711840747273092014-05-02T09:41:00.000+02:002014-05-02T09:43:59.497+02:00Miniaturka: Straty<div class="MsoNormal">
Maj był piękny. Zielony krajobraz prezentował się wspaniale.
Ciepłe promienie słoneczne sprawiały, że ludzie tak niechętnie szli do pracy,
pragnąc jak najdłużej przebywać na świeżym powietrzu. Można było dostrzec te
wszystkie różowe pączki, które właśnie się rozwijały. Nad łąką latały całe
chmary kolorowych motyli. Czuć było wszechobecny spokój i radość, spowodowany
pokonaniem największego czarnoksiężnika. Jednym słowem, życie stało się czystką
sielanką. A jednak nie dla wszystkich…</div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym domu, stojącym u podnóża wzgórza, który wyglądał naprawdę dziwacznie,
przez to, że dobudowywano do niego coraz to nowe pomieszczenia, panował smutek.
Praktycznie nikt nic nie mówił. Cisza była nie do zniesienia, a jednak żaden
domownik jej nie przerywał. Wszyscy w ten sposób oddawali swój szacunek
poległym przyjaciołom i rodzinie. Żal, rozpacz, płacz i niedowierzanie- to te
uczucia tam królowały, mimo iż cały świat wołał o to, aby się cieszyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Fred
Weasley był niesamowitym człowiekiem. Jego piegowata twarz zawsze była
uśmiechnięta, w orzechowych oczach czaiły się iskierki radości, a rude włosy
jeszcze bardziej podkreślały jego pozytywny charakter i niezależność… A potem,
w jednej chwili, to wszystko zgasło, przestało istnieć, Fred umarł. Do nikogo z
jego rodziny to nie docierało, każdy łudził się, że zobaczy jego roześmianą
twarz w drzwiach, że usłyszy jakiś dowcip lub żartobliwy komentarz. </div>
<div class="MsoNormal">
Oprócz
niego zginęli Lupin i Tonks. Dopiero co zostali małżeństwem, a już odeszli z
tego świata. Tak bardzo się kochali, choć bardzo krótko byli razem. Osierocili
małego synka, który już nigdy ich nie zobaczy i tylko od rodziny i przyjaciół
dowie się, jakimi ludźmi byli jego rodzice. Nie byli do siebie podobni, nie
byli jedną z tych idealnie dopasowanych par, a jednak, kiedy wchodzili do
jakiegoś pomieszczenia, od razu robiło się weselej, bo wszyscy widzieli ich
ogromną miłość. Oni też już nie wrócą… Tonks, ze swoimi ciągle zmieniającymi
kolor włosami, żartami i optymistyczną postawą w każdej sytuacji oraz Remus, z
widocznymi szramami po walkach i ugryzieniu przez wilkołaka, zawsze grzeczny i
sympatyczny, bardzo inteligentny i pomocny. Trudno było uwierzyć, że ich już
nie ma…</div>
<div class="MsoNormal">
Rodzina
Weasleyów siedziała przy stole razem z Harrym. Wszyscy byli ubrani na czarno.
Każdy pogrążył się we własnych myślach, nikt nic nie mówił. Molly szlochała
cicho, opierając głowę o tors swojego męża, Bill bawił się swoją różdżką
podczas gdy jego żona opierała mu głowę na ramieniu, patrząc pusto w ścianę,
Percy i Charlie dopijali kawę, Ron patrzył się od 15 minut na swoje kolana, na
których trzymał splecione dłonie, co jakiś czas rozciągał sobie palce, jego
siostra opierała się łokciami o stół i zakryła twarz dłońmi, koło niej siedział
Harry, rzucał każdemu z rodziny ukradkowe spojrzenia, ale również nic nie powiedział,
co jakiś czas przeczesywał swoje czarne włosy i poprawiał okulary. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Najgorzej było z Georgem- nie
płakał, ani nic z tych rzeczy, po prostu siedział i patrzył się w okno. Od
śmierci brata nie odezwał się do nikogo ani słowem, zachowywał się mechanicznie-
pokój, kuchnia, pokój, łazienka i tak cały czas, nie docierały do niego prośby
matki, błagania Ginny, żeby wreszcie coś powiedział. Praktycznie nic nie jadł,
widać było, że mało sypia. Wydawało się, że znajduje się we własnym świecie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
No i została jeszcze Hermiona. Z
początku nie wiedziała, jak ma się zachować w tej sytuacji. Ona też bardzo
cierpiała z powodu straty Freda, Tonks i Lupina, ale prawda była taka, że to
byli jej przyjaciele, nie rodzina, nie przeżywała tego tak bardzo jak jej
współlokatorzy. Poza tym była też w innym położeniu niż Harry, bo on wciąż
wmawiał sobie, że to jego wina, mimo iż wszyscy mu mówili, że ci, co polegli,
walczyli w bitwie z własnej woli. Dziewczyna opiekowała się teraz całym
domem. Na samym początku Molly próbowała
coś robić, ale nie wytrzymała tego ani psychicznie, ani fizycznie. Dlatego
brązowowłosa prawie od dwóch tygodni sprzątała, gotowała i zajęła się
przygotowaniem pogrzebu, również Remusa i Tonks.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Teraz stała przy zlewie zmywając
naczynia po, praktycznie nietkniętym, śniadaniu. Miała na sobie czarną,
dopasowaną sukienkę przed kolano z koronkowymi czarnymi rękawami. Jej włosy
były spięte w wysoki, ścisły kok, a w uszach połyskiwały małe perełki. Miała
dość mocny makijaż, żeby zatuszować zmęczenie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Może jednak ktoś chce jeszcze tosta?- jęknęła z nadzieją,
ale odpowiedziała jej tylko cisza.</div>
<div class="MsoNormal">
Codziennie
sytuacja się powtarzała, nikt nie chciał nic jeść, a dziewczyna z przerażeniem
patrzyła jak jej bliscy marnieją w oczach. W ciągu ostatnich kilku dni jedli
trochę więcej, a nawet zaczęli rozmawiać, ale kiedy nadszedł pogrzeb wszyscy
ponownie posmutnieli. Hermiona podeszła do George’a, który nie zjadł ani kromki
chleba od dawna. Położyła mu rękę na ramieniu. Drgnął, ale nawet na nią nie
spojrzał.</div>
<div class="MsoNormal">
-George, zjedz coś- żadnej reakcji- Proszę.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
delikatnie pokręcił głową, ale nie odwrócił wzroku od okna, jakby miał
nadzieję, że zaraz zobaczy tam swojego brata, wracającego do domu. Dziewczyna
westchnęła i podniosła głowę. Nikt z Weasleyów nie zwrócił na to uwagi, jedynie
Ron patrzył się na nią. Jego wzrok był smutny, pełen żalu, ale też tęsknoty…
Hermionie ścisnęło serce, nie mogła wytrzymać tego spojrzenia, za bardzo bolało
ją jego cierpienie. Odwróciła się i skończyła zmywanie. Spojrzała na zegar,
minęła 11.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochani, musimy już iść- powiedziała.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy
się ocknęli. Nastał ten czas, kiedy wszystko stało się tak bardzo realne,
namacalne. Pierwszy podniósł się Charlie, zanim Percy, potem państwo Weasley, a
za nimi cała reszta, jedynie George nie ruszył się ze swojego miejsca. Granger
ponownie do niego podeszła i odezwała się cicho:</div>
<div class="MsoNormal">
-Musimy iść- oczywiście nie dostała żadnej odpowiedzi, więc
powiedziała głośniej i bardziej stanowczo- George, wychodzimy.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
skinął głową i poszedł za rodziną. Hermiona odetchnęła z ulgą, że nie robił
większych problemów. Omiotła jeszcze raz spojrzeniem kuchnie, sprawdzając, czy
wszystko zrobiła, po czym opuściła Norę za Weasleyami. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
szli przez pola, podszedł do niej Charlie. Przez chwilę oboje milczeli, ale w
końcu chłopak się odezwał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, bardzo dziękuję. To, co dla nas robisz, naprawdę
jest…</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę cię, przestań! Nie robię nic wyjątkowego- weszła mu
w słowo.</div>
<div class="MsoNormal">
-Moim zdaniem, robisz. Wzięłaś wszystko na siebie, cały dom,
posiłki, po-pogrzeb…- wziął głęboki oddech- Nie wiem, co byśmy bez ciebie
zrobili, po prostu nie dalibyśmy rady. Sama widzisz w jakim wszyscy są stanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
pokiwała głową. Posłali sobie krótkie, smutne uśmiechy i dalszą drogę przebyli
w ciszy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Cmentarz był nieduży. Otaczały go liczne brzozy.
Panował tam taki melancholijny, spokojny nastrój, ale nie było strasznie, było
po prostu… inaczej. Zebrało się dużo osób, Hermiona nie przypuszczała, że
będzie ich aż tyle. Pojawili się koledzy Freda ze szkoły, nauczyciele, jego
pracownicy, klienci, członkowie Zakonu Feniksa, uczniowie Remusa i jeszcze
wielu innych. Na rozstawionych krzesłach na samym końcu siedział Hagrid, cicho
pochlipując. Do Weasleyów, Harry’ego i Hermiony dołączyła Andromeda Tonks, z
wózkiem, w którym znajdował się jej mały wnuczek.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy
spoczęli na swoich miejscach, zapadała cisza. Na podwyższenie wszedł Kingsley
Shacklebolt i zaczął przemawiać. Brązowowłosa obserwowała swoich towarzyszy.
Już nie wytrzymali, pani Weasley, Fleur i Ginny płakały, wtulając się w swoich
partnerów, którzy również mieli szklane oczy, Charlie zakrył twarz dłońmi,
Percym wstrząsały dreszcze i widać było, że też jest bliski płaczu. George
natomiast wpatrywał się pusto w Kingsleya, jakby nie mogąc uwierzyć w jego
słowa. Jej wzrok jednak spoczął na dłużej na kimś innym.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron nie
mógł usiedzieć w miejscu, nie wstał co prawda, ale zakładał nogę na nogę,
zdejmował, zakładał znowu itd. Mierzwił swoje ognistorude włosy, pocierał
czoło, zamykał oczy, przykładał dłonie do twarzy… Nie docierały o niego słowa
ministra, nie chciał ich usłyszeć. Czuł jak zbierają mu się łzy w oczach.
Hermiona nie mogła wytrzymać tego widoku, więc odwróciła wzrok. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyła na Andromedę, której
łzy ściekały po policzkach. Kiwała wózkiem, przesuwała go wprzód i w tył, żeby
jej wnuk mógł w spokoju spać. Potem omiotła wzrokiem innych. Dostrzegła
profesor McGonnagal, która ledwo powstrzymywała płacz, profesor Sprout i
profesora Flitwicka, potem zobaczyła Lee Jordana, Katie Bell, Alicję Spinnet,
Deana Thomasa i Seamusa Finnigana. Gdzieś w oddali ujrzała nawet Olivera Wooda,
nigdzie jednak nie widziała Angeliny Jonhson, która przecież tak bardzo
przyjaźniła się z bliźniakami. Dostrzegła kilku innych członków rodziny Weasley,
których poznała na weselu Billa i Fleur.</div>
<div class="MsoNormal">
-…To są ci ludzie, którzy walczyli o dobro świata, o to by
inni mogli żyć spokojnie. Umarli młodo, ale z honorem, z pełną świadomości, że
uczynili coś, dzięki czemu świat będzie lepszy, dzięki czemu uda się pokonać
Voldemorta, dzięki czemu czarodzieje, a nawet mugole, będą bezpieczni. Wszyscy
ich znaliśmy, Freda, jego poczucie humoru, dzięki któremu każdy się uśmiechał.
Był przyjacielski, ludzie go lubili, ale oprócz tego, że był zabawny uwielbiali
go, bo był dobry, bo zawsze pomógł komuś, kto znalazł się w potrzebie…</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
poczuła, że łzy spływają jej po policzkach. Przez ostatnie dwa tygodnie starała
się nie płakać, nie pokazywać swoich emocji, żeby nie sprawić Weasley’om
jeszcze większego bólu, ale ona też cierpiała z powodu straty przyjaciela. Już
nigdy nie zobaczy, jak wchodzi do kuchni ze swoim szelmowskim uśmiechem, już
nigdy z niej nie zażartuje, nie rzuci jakiejś kąśliwej uwagi, nie porozmawia z
nią…</div>
<div class="MsoNormal">
Kingsley
wypowiedział się też o Tonks i Lupinie, a z każdym jego słowem kolejna osoba
zaczynała płakać. On sam ledwie wytrzymywał tą presję. Wszyscy byli pogrążeni w
rozpaczy, bo jego słowa były prawdziwe i to, że ci ludzie odeszli nie było już
jakimś wątpliwym wyobrażeniem, ale stało się rzeczywistością.</div>
<div class="MsoNormal">
-…To co ich łączyło to honor, odwaga, dobro… Wszyscy
pragnęli wyzwolić się sod władzy Voldemorta, pragnęli wolności, dla siebie, ale
przede wszystkim dla innych. Dlatego pożegnajmy ich teraz minutą ciszy.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy
wstali. Było słychać jedynie wiatr, nawet szlochy ucichły. Po minucie weszło
czterech mężczyzn i zabrało się do złożenia trumien do grobów. Ciągle panowała
cisza, nikt nie odezwał się ani słowem. Mężczyźni zaczęli podnosić trumnę w
której spoczywała Nimfadora. Wtedy obudził się Teddy i zaczął głośno płakać.
Andromeda próbowała go uspokoić, ale nie wiele to dało, gdyż sama szlochała
coraz rzewniej. Potem złożyli trumnę Remusa. </div>
<div class="MsoNormal">
I
wtedy, gdy mężczyźni podeszli do trumny Freda, wszyscy usłyszeli krzyk:</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie!</div>
<div class="MsoNormal">
George
podbiegł do trumny i odepchnął mężczyzn. Ukląkł przy niej, oparł się o nią i
zaczął płakać. Wszyscy wstrzymali oddech. Hermiona nie widziała go nigdy w
takim stanie, jej serce nagle się skurczyło i ona zaczęła bardziej płakać, tak
jak i pozostali. </div>
<div class="MsoNormal">
Minęło
kilka minut, a atmosfera stawała się coraz bardziej ponura. W końcu Kingsley
podszedł do chłopaka i próbował go odciągnąć od brata. Najpierw do niego mówił,
ale nie odniosło to żadnych efektów. Potem lekko pociągnął go za ramię, ale
George mu się wyszarpnął i przylgnął jeszcze bliżej do trumny.</div>
<div class="MsoNormal">
-George…- powiedziała zduszonym głosem pani Weasley.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
jednak nie zareagował. Granger nie mogła na to patrzeć. Podeszła do niego.
Ponownie zapadła cisza, a wszyscy wyczekiwali reakcji młodego Weasleya.
Hermiona ukucnęła za nim i położyła mu rękę na ramieniu. George zaczął się
szarpać, ale kiedy zobaczył jej twarz, uspokoił się. </div>
<div class="MsoNormal">
-George, proszę cię chodźmy…- odpowiedzią był jeszcze
większy płacz- George, nie budź go. Pamiętasz, jak się złościł, kiedy ktoś
wyrwał go ze snu?- chłopak uniósł lekko kąciki ust- Chodź, dajmy mu spać, w
spokoju. Proszę cię, George.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
wstała, a rudzielec uczynił to samo. Oboje wrócili na swoje miejsce, tym razem
stanęli koło siebie. Nikt nie wiedział czemu Weasley posłuchał akurat jej, ona
sama nie wiedziała. Była pewna tylko jednego, mimo że przez ostatni czas nie
rozmawiała z Georgem wcale, to przez to, że opiekowała się nim i jego rodziną,
stali się sobie bliżsi niż kiedykolwiek.</div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyźni
ponownie podeszli do trumny. Hermiona złapała Georga pod ramię, żeby znowu tam
nie pobiegł. Fred został złożony do grobu. Mężczyźni zakopali dołki, a wszyscy
zebrani złożyli na nim wieńce. Brązowowłosa położyła na każdym grobie po dwa
wieńce, jeden od niej i Harry’ego, drugi, od Weasley’ów. </div>
<div class="MsoNormal">
Ponownie
popatrzyła na tą rodzinę. Jej wzrok przykuł Ron. Po jego policzkach spływały
łzy. Ciągle wpatrywał się w grób Freda, nie zamrugał ani razu. Trząsł się. Był
zrozpaczony. Hermiona poczuła, że ona też zaczyna ponownie płakać.</div>
<div class="MsoNormal">
Później
wszyscy składali Weasley’om i Andromedzie kondolencje z powodu straty. Ona i
Harry stanęli z boku, żeby nie przeszkadzać, ale do nich ludzie też podchodzili
i mówili, jak to im współczują. Czarnowłosy nie wyglądał najlepiej. Był bardzo
blady, kiedy widział zbliżającego się do nich człowieka, wzdrygał się. Im
więcej osób do niego podchodziło, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że
to jego wina. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
patrzyła się na to wszystko z niepokojem. W pewnym momencie zobaczyła, że za
wszystkimi krzesłami, schowana w cieniu brzozy stoi jakaś postać, która wydała
jej się znajoma. Najpierw rozpoznała jej czarne włosy, potem ciemną karnację.
Już chciała do niej podejść, ale nie mogła zostawić Pottera samego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, idź do Ginny- szepnęła mu do ucha.</div>
<div class="MsoNormal">
Oboje
spojrzeli się na rudowłosą. Starała się być silna, ale nie wytrzymywała.
Czarnowłosy ruszył w jej kierunku. Granger widziała jeszcze jak podchodzi do
niej i obejmuje ją ramieniem, po czym sama poszła w kierunku koleżanki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Witaj, Angelino.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Hermiono.</div>
<div class="MsoNormal">
Jej
starsza koleżanka była piękna, miała duże szare oczy i różowe pełne usta.
Ubrana była w czarną, prostą sukienkę na ramiączka oraz czarny, ażurowy szal.
Jej długie, ciemne włosy falowały na wietrze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Byłaś na całej uroczystości?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, widziałam… widziałam wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
skinęła głową. Nie umiała sobie wyobrazić, jak ta dziewczyna cierpiała.
Przyjaźniła się za równo z Fredem, jak i z Georgem, ale to ten pierwszy był jej
chłopakiem. Może planowali wspólną przyszłość, chcieli wziąć ślub, mieć dzieci…
Ale to było teraz niemożliwe. Brązowowłosa nie chciała nawet myśleć, jak by się
zachowała, gdyby to Ron znalazł się na miejscu Freda… Ona by tego nie przeżyła, zwłaszcza, że tak
naprawdę nie mieli okazji się sobą nacieszyć…</div>
<div class="MsoNormal">
-An-Angelino- wydusiła z siebie-Tak mi przykro.</div>
<div class="MsoNormal">
Ciemnowłosa
skinęła, po czym rozpłakała się. Rzuciła się Hermionie na szyję. Nie docierało
do niej, że to już koniec, że już nigdy go nie zobaczy, nie przytuli, nie
pocałuje, że już nigdy nie porozmawiają i nigdy nie powie mu jak bardzo go
kochała i że zawsze będzie go kochać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie- powiedziała brązowowłosa, kiedy poczuła, że
jej towarzyszka się uspokaja- Nie chcesz… nie chcesz się pożegnać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, ja nie zniosę tego… Nie zniosę widoku jego
zdruzgotanej rodziny, George’a…</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślę, że poczuliby się lepiej, gdyby zauważyli, że
przyszłaś.</div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę?</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
pokiwała głową, po czym obie ruszyły w kierunku grobów. Weasley’owie ciągle
jeszcze przyjmowali kondolencje. W pewnym momencie wszyscy dostrzegli Angelinę.
Na ich twarzach pojawiło się zdumienie, ale też, w jakimś sensie, ulga. </div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
wyminęła ich i złożyła bukiet z czerwonych róż na grobie swojego ukochanego.
Potem podeszła do jego rodziny. Najpierw porozmawiała z rodzicami, potem
podchodziła do każdego z dzieci. Na końcu stanęła naprzeciwko George’a, który jakby
już trochę się otrząsnął. Jego wzrok był głębszy, bardziej bystry. Stali
naprzeciwko siebie, nic nie mówiąc. W końcu oboje nie wytrzymali, rzucili się
sobie w ramiona i zaczęli płakać. Nikt nie wiedział ile to mogło trwać, ale też
nikt nie miał czelności im przerywać.</div>
<div class="MsoNormal">
W końcu
Angelina odsunęła się. Popatrzyła jeszcze raz na rozstrojonego George’a, pogładziła
jego policzek, uśmiechnęła się i odeszła, a parę metrów dalej się teleportowała.
</div>
<div class="MsoNormal">
Po tym
wydarzeniu Weasley’owie i Andromeda zaczęli się zbierać, bo wszyscy goście już
opuścili cmentarz. Hermiona wydała polecenie organizatorom, że mogą zacząć już
sprzątać. Potem wszyscy wrócili do Nory.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Znowu
siedzieli przy kuchennym stole w Norze. Owszem, panowało przygnębienie, nikt
nic nie mówił, ale zachowywali się trochę tak, jakby poczuli ulgę, że Fred już
może spokojnie spać, że już nic mu się nie może stać, leży w grobie, gdzie jest
całkowicie bezpieczny. Hermiona przygotowała na obiad kaczkę w pomarańczach,
którą nawet wszyscy z chęcią zjedli, po kilkunastu dniach głodzenia się. Czuć
było smutek i tęsknotę, ale też duży spokój.</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
dziewczyna zbierała talerze, George złapał ją za nadgarstek i wyszeptał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję ci za wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
posłała mu delikatny uśmiech i wróciła do poprzedniej czynności. Kiedy
pozbierała już wszystko i zamierzała zabrać się za zmywanie chłopak wstał i
powiedział:</div>
<div class="MsoNormal">
-Pójdę się położyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy
byli zaskoczeni, ale nie jego słowami, tylko raczej tym, że w ogóle się
odezwał. Potem reszta również zaczynała się rozchodzić. Pani Wesley opuściła
kuchnię jako ostatnia, a wcześniej podeszła jeszcze do brązowowłosej:</div>
<div class="MsoNormal">
-Może ja tym razem pozmywam?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Molly- zaprzeczyła stanowczo Hermiona- Idź się lepiej
połóż, jesteś przemęczona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może masz rację. Ale ty też potem odpocznij. Dziękuję,
kochanie, za to, że się nami zaopiekowałaś, że zorganizowałaś to wszystko… Nie
wiem jakbyśmy sobie bez ciebie poradzili. </div>
<div class="MsoNormal">
Gospodyni
uściskała siedemnastolatkę i wyszła, natomiast dziewczyna skończyła sprzątać.</div>
<div class="MsoNormal">
Jedna
rzecz podczas tego obiadu ją niepokoiła- nie było na nim Rona. Po pogrzebie
było lekkie zamieszanie i każdy poszedł w swoim kierunku, no ale potem, po
wrzasku Hermiony, że posiłek jest gotowy, wszyscy się zebrali, oprócz
oczywiście niego. </div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
bardzo się martwiła. Na pewno przeżywał śmierć brata, chciała nawet go
pocieszyć, ale nie wiedziała jak. Ona ciągle siedziała w kuchni, a on zamknięty
w swoim pokoju. Czuła, że powinna coś zrobić. Zwłaszcza po tym… co wydarzyło
się podczas bitwy.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
mogła zapomnieć o tym pocałunku. Nawet w najgorszych w chwilach, kiedy go
wspominała, na jej twarzy pojawiał się uśmiech. To było takie cudowne! Po tylu
latach niepewności, cierpienia, konfliktów okazało się, że jej ukochany chłopak
odwzajemnia jej uczucia. </div>
<div class="MsoNormal">
Postanowiła
pójść do Rona i z nim porozmawiać, w końcu prędzej czy później i tak musiałaby
to zrobić.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Rudy
chłopak siedział na parapecie i obserwował pola, przez które jeszcze szło kilku
czarodziejów wracających z pogrzebu jego brata.</div>
<div class="MsoNormal">
To było
takie niewiarygodnie! „Pogrzeb Freda” albo „śmierć Freda” i, mimo że wydawało
się, że to tylko puste zdania wywoływały one tak silne emocje, przecież każdy
cierpiałby po stracie kogoś tak bliskiego. Dla wszystkich członków jego rodziny
to był niesamowity ból, a on sam był po prostu w rozsypce. Nie docierało to do
niego. Wciąż wierzył, że wśród tych ludzi, których obserwował, znajdzie się
Fred, że to był tylko jeden z jego najbardziej idiotycznych dowcipów, że za
moment przejdzie przez próg domu i będzie się śmiał, że wszyscy dali się nabrać
na jego żart.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszał
pukanie do drzwi. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać. „Dlaczego ten pieprzony
świat się ode mnie nie odczepi?!” pomyślał. Nie miał zamiaru otwierać drzwi, za
którymi prawdopodobnie stała jego matka i zaczęłaby robić mu wyrzuty, że nie
przyszedł na obiad, a przecież Hermiona tak się nad nim namęczyła…</div>
<div class="MsoNormal">
No
właśnie, Hermiona… Był pewien, że powinien z nią pogadać, nawet czuł taką
potrzebę, ale wiedział, jak jest zabiegana, spadły na nią wszystkie obowiązki. Chciał
kiedyś pójść jej pomóc, ale był tak zrozpaczony, że w każdej chwili mógł się
rozpłakać, a na pewno nie miał zamiaru tego robić przy niej. Do tej pory
żałował, że wtedy do niej nie zszedł.</div>
<div class="MsoNormal">
Pukanie
było coraz bardziej nerwowe i natarczywe. Chłopak westchnął z irytacją, ale
uparcie nie otwierał drzwi. Popatrzył ponownie w okno. Widok tego znajomego
krajobrazu powodował, że stawał się spokojniejszy, że mógł myśleć o tych
wszystkich, dla niego emocjonalnych, sprawach z pewnym dystansem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ronaldzie, jeżeli okaże się, że jesteś w środku, a ja
otworzę te drzwi siłą, to będziesz miał na serio przerąbane!</div>
<div class="MsoNormal">
To był
głos Hermiony, ten głos, który nie znosił sprzeciwu, ten, którego wszyscy się
bali i wszyscy mu ulegali. Oj, ile Ron razy w swoim kilkunastoletnim życiu go
słyszał… Aż trudno zliczyć. Uśmiechnął się pod nosem, bo, mimo wszystko, dobrze
mu się to kojarzyło. </div>
<div class="MsoNormal">
Wstał i
podszedł do drzwi. Kiedy ujrzał ją za progiem jej mina była naprawdę groźna. W
normalnej sytuacji by się roześmiał, ale to nie była normalna sytuacja. Nie
mógł się nawet zdobyć na pobłażliwy uśmiech. Wrócił na swój parapet, a Hermiona
usiadła na krześle obok.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego nie zszedłeś na obiad?</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, ale nie byłem głodny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Musisz coś jeść!</div>
<div class="MsoNormal">
-Coś jem…</div>
<div class="MsoNormal">
Jego
głos był cichy, melancholijny. Ten człowiek w ogóle nie przypominał zwyczajnego
Rona, który był zawsze żywotny, impulsywny, uczuciowy… Coś się zmieniło. Wraz z
odejściem Freda jakaś cząstka w nim przestała istnieć, a przecież nie był z nim
aż tak blisko jak George. Teraz nie mógł sobie wybaczyć tych wszystkich kłótni
z bliźniakami. Gdyby wiedział, że Fred… No ale skąd niby miał wiedzieć?</div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał
na dziewczynę, przyglądała mu się ze skupioną miną, nie wiedział nad czym
myślała, ale wyglądała jakby prowadziła ze sobą wewnętrzną walkę czy powinna
coś powiedzieć czy nie. Zszedł z parapetu i usiadł na łóżku naprzeciwko niej.
Jego pokój był tak mały, że stykali się kolanami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Musisz jeść więcej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, to naprawdę nie jest teraz najważniejsze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Twoje zdrowie jest ważne, Ron! Ja wiem, że cierpisz,
rozumiem to, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Rozumiesz?! Nic nie rozumiesz, Hermiono! Nie straciłaś
kogoś tak bliskiego!</div>
<div class="MsoNormal">
Dopiero
po tym jak je wypowiedział, zrozumiał sens swoich słów. Przecież ona odesłała
swoich rodziców do Australii, nie wiedziała czy udało im się przeżyć. Ona
właśnie straciła! Straciła dwie najbliższe jej osoby.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, ja… ja cię tak bardzo przepraszam, nie chciałem…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie szkodzi- odpowiedziała sucho, próbując się nie
rozpłakać.</div>
<div class="MsoNormal">
Rzeczywiście
zabolały ją słowa chłopaka, ale wiedziała, że akurat tym razem zrobił to pod
wpływem emocji, nie chciał jej urazić, po prostu nie pomyślał. Jednak ona
uświadomiła sobie, że jej ostatnie działania były związane z potrzebą
odwrócenia myśli od rodziców.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może nie wiem jak to jest, ale rozumiem, że cierpisz, przecież
ja też bardzo tęsknię za Fredem, a byliśmy tylko przyjaciółmi, ale jego sposób
bycia, charakter…</div>
<div class="MsoNormal">
Przerwała,
bo zauważyła z Weasleyem dzieje się coś złego. Wstrząsnął nim dreszcz, zacisnął
mocno powieki, oddychał szybko, płytko, nerwowo, zaciskał ręce w pięści tak
mocno, że pobielały mu knykcie. Kiedy myślał, że już jest dobrze, otworzył oczy
i spojrzał na zmęczoną, zaniepokojoną twarz dziewczyny. Nie mógł wytrzymać.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
z niepokojem obserwowała jak w jednej chwili jej ukochany wybucha niekontrolowanym
płaczem. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Był cały czerwony, po jego
policzka spływały łzy, a ciało drżało. Już wiedziała jak się musiał czuć, kiedy to
ona popadała w taką histerię na pogrzebie Dumbledore’a albo podczas wyprawy po
horkruksy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, ciiii, jestem przy tobie…- powiedziała łapiąc go za
rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
Chciał
coś powiedzieć, ale nie mógł, bo ciągle się krztusił z powodu płaczu.
Dziewczyna próbowała go uspokoić, ale nie przynosiło to efektów. Chłopak opadł
na jej kolana. Zaczęła gładzić i przeczesywać jego włosy, szeptać jakieś
uspokajające słowa, ale słabo jej to wychodziło, bo sama zaczęła płakać. Taka
była właśnie różnica między nimi, on zawsze zachowywał zimną krew, ona nie
umiała znieść jego płaczu, ale może dlatego, że nigdy wcześniej nie widziała,
że płacze…</div>
<div class="MsoNormal">
Trwali
tak długo, może nawet kilka godzin, dopóki oboje się nie uspokoili. W pewnym
momencie chłopak podniósł się z jej kolan. Był blady, tylko jego nos pozostał
czerwony. Popatrzył w okno. Było już ciemno, niemniej ten widok trochę go
przywrócił do rzeczywistości.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, Hermiono, za TO…</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
pokręciła głową. Usiadła koło niego na łóżku i zmusiła go, żeby spojrzał jej w
oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, ty byłeś przy mnie, ja będę przy tobie. Nie
przepraszaj mnie. Poza tym, wiem, że teraz jest ciężko, ale z czasem będzie
trochę lepiej.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
pokiwał głową, a ona przysunęła się jeszcze bliżej i oparła mu głowę na
ramieniu, natomiast on objął ją ręką. Po pewnym czasie ona też go objęła. W ten sposób właśnie wyrażali swoje uczucia,
wiedzieli, że zawsze mogą na siebie liczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- odezwał się w pewnym momencie chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mmm?- mruknęła, odsuwając się trochę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham cię…</div>
<div class="MsoNormal">
Zamurowało
ją. Oniemiała patrzyła się mu prosto w oczy, jego błękitne jak ocean, piękne
tęczówki. On mówił prawdę! Ale to było takie nierealne, tyle lat starań i teraz
mogą wreszcie być razem. Chciała skakać z radości, ale wiedziała, że to nie
jest odpowiednia chwila.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?- wydusiła po pewnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… ja…- zaczął się jąkać- Przepraszam, nie powinienem był
tego mówić, po prostu… nie wiem, co się ze mną dzieje…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale Ron!- pisnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-No co?- powiedział to trochę bardziej ostro niż miał
zamiar- Nie potrafię tego ukrywać… nie chcę ci się narzucać… Po prostu… Na Merlina,
Hermiono! Co ja robię? Co TY ze mną robisz? Kocham cię! Kocham cię, jak nikogo
innego na świecie, oszalałem na twoim punkcie, nie potrafię żyć bez ciebie! Ten
pocałunek, w czasie bitwy, to było… to było spełnienie moich marzeń, nigdy nie
zapomnę tej chwili… I musisz to wiedzieć, nawet jeśli…</div>
<div class="MsoNormal">
-Też cię kocham, Ronaldzie- przerwała mu, uśmiechając się,
po czym dodała- Od kiedy się poznaliśmy.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Ron zaniemówił.
To było możliwe?! Najwyraźniej tak! Przejechał kciukiem po jej twarzy. Złapał
ją pod brodą i delikatnie pociągnął do siebie. Stykali się już nosami, oboje
czuli, że ich serca zaczynają szybciej bić, a oddech staje się płytszy. Cmoknął
ją w usta. Był to krótki, przelotny pocałunek, a jednak nie musieli robić nic
więcej. Wiedzieli, że wreszcie mogą być razem. Wystarczała im tylko obecność
tej drugiej osoby…</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>*</b></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Wiem, że spodziewaliście się nowego rozdziału, a nie miniaturki, ale tą napisałam jakiś czas temu i od razu wiedziałam, kiedy ją opublikuję. Tak, dzisiaj jest już 16. rocznica bitwy o Hogwart, a ta notka jest bezpośrednio związana z tym wydarzeniem.</b></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Moje odczucia są teki, jak zawsze. Jak ją skończyłam, to byłam zachwycona, teraz mi się średnio podoba :/ Dlatego pozostawiam ją Wam do oceny :)</b></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>A jeśli chodzi o rozdział, jest już połowa, a może nawet trochę więcej... Chwilowo utknęłam -.- Ale na pewno ruszę :D </b></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b>Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :*</b></i></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com270tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-83225348226642604772014-04-06T22:29:00.000+02:002014-04-06T22:29:40.274+02:0025. Bolesne pomyłki<div class="MsoNormal">
Święta minęły w mgnieniu oka, zaraz po nich Sylwester, no i
rozpoczął się styczeń. Hermiona, przekraczając próg Hogwartu, nie mogła
uwierzyć, że ten czas tak szybko zleciał.</div>
<div class="MsoNormal">
Ostatnie
dwa tygodnie były fantastycznym okresem. Przy rodzinie mogła choć na chwilę
odsunąć nękające ją problemy. Tak mało czasu z nimi spędzała… W tej całej
sielance brakowało jej tylko jednej osoby… Ale nawet o Nim czasami zapominała,
pijąc gorącą czekoladę z tatą, przy kominku i rozprawiając na temat brytyjskiej
literatury czy piekąc z mamą pierniczki. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
weszła do zamku, uderzyło ją znajome ciepło, zapach, poczuła się jak w domu.
Jednak złe wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą. W Londynie, cała ta sytuacja
z Ronem, wydawała się jej bardziej odległa, teraz znowu zrozumiała, że siedzi w
tym po łokcie. </div>
<div class="MsoNormal">
Przechodziła
przez główny hol, słyszała znajomych, którzy witali ją radosnymi okrzykami.
Odpowiadała na nie uśmiecham, choć chciało jej się płakać. Znowu go zobaczy,
jego uśmiech, oczy… Znowu zrozumie jak bardzo go kocha i będzie cierpieć.</div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie ktoś zagrodził jej drogę. Uniosła kąciki ust na jego widok.
Wyglądał na dość zmęczonego, ale szczęśliwego. Siniaki z twarzy już właściwie
mu zeszły, a na szczęce pojawił się kilkudniowy zarost. Uśmiechał się szeroko,
nie mógł powstrzymać swojej radości.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć!</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
objęła go, a on podniósł ją i obrócił się kilka razy, na co zareagowała śmiechem.
Kiedy postawił ją na ziemię, wciąż nie mogła się opanować. Po chwili popatrzyła
mu prosto w roześmianą twarz. Spojrzała w głębokie, błękitne oczy. Nie mogła
powstrzymać uśmiechu. Skierowała wzrok na jego rude włosy, które układały się,
jak chciały… „Wróć! Niebieskie oczy? Rude włosy?!” w jej mózgu zapaliła się
ostrzegawcza lampka. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mrugnęła kilka razy. Przed nią
nie stał Ron, tylko Roger! Jak mogła ich pomylić?! Chłopak widząc jej
skonfundowany wyraz twarzy, spytał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko dobrze?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- odparła z wymuszonym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może chodźmy Pokoju Wspólnego?</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
skinęła głową, a on jedną ręką złapał jej kufer, a drugą chwycił jej dłoń.
Razem ruszyli w kierunku wieży Gryffindoru. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Powrót
do szkoły wcale mu się dobrze nie kojarzył. Kiedyś, gdy przyjeżdżał do
Hogwartu, wiedział, że spotka Harry’ego, kumpli, no i przede wszystkim
Hermionę. Teraz to straciło jakikolwiek sens… Nie czuł się dobrze w
towarzystwie Pottera, bo wiecznie przebywała z nimi również Ginny, a on był
przy nich jak piąte koło u wozu. Nie miał pojęcia, co zmieniło się w ich
relacji i nie chciał nawet w to wnikać. Niemniej, gdy byli we trójkę, oni
zajmowali się sobą, a Ron pozostawał sam ze swoimi ponurymi myślami. </div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie
wszedł do dormitorium, w którym siedzieli już Seamus i Neville, dyskutujący o
czymś. Chłopak odstawił swój kufer i niezbyt entuzjastycznie przywitał się z
przyjaciółmi:</div>
<div class="MsoNormal">
-Co tam?- zagadnął go Seamus, w jego głosie można było
wyczuć odrobinę niepokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
-Po staremu, a u was?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wywiązała się między nimi krótka
rozmowa właściwie o niczym. Ron nie miał ochoty dyskutować na żaden temat.
Pragnął się schować pod kołdrą i nigdy nie wychodzić. Nie potrafił sobie
wyobrazić następnych dni. Przerwa była mu potrzebna, ale wcale nie chciał jej
kończyć. Chętnie zostałby jeszcze w domu, byleby nie musieć patrzeć na tego
debila, Rogera! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie mógł uwierzyć, że on i
Hermiona naprawdę byli parą! To było idiotyczne, nierealne… Prawdę mówiąc, nie
mógł sobie wyobrazić jej z jakimkolwiek innym chłopakiem. Nie wiedział dlaczego,
ale był przekonany, że są stworzeni dla siebie, że to jest jego druga połówka.
Bowiem Ron był wierny pewnej teorii, może trochę naiwnej, że każdy, niezależnie
od wyglądu, charakteru, majątku czy jakiegokolwiek innego czynnika, ma gdzieś
na świecie osobę, która jest stworzona tylko i wyłącznie dla niego, z którą
tworzy idealną całość. Wiedział, że tym kimś, w jego przypadku, jest Hermiona.
Był przekonany, że, nawet jeśli kiedykolwiek spotka dziewczynę, którą bardzo
polubi i będzie chciał z nią być, to i tak ten związek nie będzie tak wyjątkowy
jak z brązowowłosą. </div>
<div class="MsoNormal">
Nawet
nie zauważył kiedy do sypialni wszedł Dean i dołączył do rozmowy. Nie wyglądał
najlepiej, widać było, że coś go gnębi. Minęło sporo czasu od kiedy się
pokłócili. Ron wspomniał ten moment. Zdenerwował go widok siostry z chłopakiem,
ale to wynikało z troski… W każdym razie jego relacje z Thomasem już jakiś czas
temu wróciły do normy, rozmawiali, śmiali się, a rudzielec starał się unikać
sytuacji, w których mógłby zobaczyć, jak Ginny i jej chłopak okazują sobie
uczucia. </div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie do sypialni wszedł również Harry. Miał bardzo dobry humor,
dopóki nie zobaczył ciemnoskórego chłopaka. Potter był na niego od pewnego
czasu bardzo cięty i Ron nie miał pojęcia czemu. Na treningach opieprzał go,
gdy tylko mógł, kiedy byli gdzieś grupą, ignorował kompletnie jego wypowiedzi…
Weasley wiedział, że już się pogodzili, ale w między czasie coś się jeszcze wydarzyło…</div>
<div class="MsoNormal">
-Siema- powiedział sucho Dean, podając kumplowi rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć</div>
<div class="MsoNormal">
Przez
chwilę mierzyli się groźnymi spojrzeniami. W ich oczach tlił się gniew! Na
pozór sytuacja nie wydawała się groźna, ale czuć było przenikające pokój zimno
i złość, bijącą od nich. Wszyscy zorientowali się, że jest naprawdę źle.</div>
<div class="MsoNormal">
-To co, chłopaki?- odezwał się przerażonym głosem, niemniej
silącym się na entuzjazm, Seamus- Na dobry początek, może partyjka Eksplodującego
Durnia?</div>
<div class="MsoNormal">
Neville
i Ron ochoczo się zgodzili, natomiast pozostała dwójka jeszcze przez chwilę
pozostała w bezruchu, po czym trochę się opamiętali i dołączyli do przyjaciół. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, ja już tak dłużej nie mogę!</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
podniosła głowę znad książki, którą czytała. Dopiero wróciła do Hogwartu, a już
zdążyła się usadowić w swoim ulubionym fotelu z jakąś książką w ręku. Roger
gdzieś zniknął, co chwilowo jej odpowiadało, bo musiała przemyśleć parę spraw.</div>
<div class="MsoNormal">
Osobą,
która przerwała jej lekturę była rudowłosa dziewczyna, która zbiegła po
schodach ze swojej sypialni i z impetem wtargnęła do Pokoju Wspólnego,
popychając przez to kilku drugoklasistów, stanęła przed swoją przyjaciółką ze
złością, ale też wątpliwościami, wypisanymi na twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ciebie też miło widzieć- mruknęła brązowowłosa, odkładając
książkę i stając naprzeciwko Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ojej, przepraszam Cię- Weasleyówna przytuliła towarzyszkę
na powitanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Później
obie spoczęły na fotelach obok siebie. Granger wpatrzyła się z wyczekiwaniem w
przyjaciółkę, która wyraźnie miała jakiś problem i zastanawiała się, jak go rozwiązać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest?- spytała po pewnym czasie Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodzi o Harry’ego!</div>
<div class="MsoNormal">
-No a o kogo innego mogło by chodzić…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, nie bądź złośliwa!</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, masz rację- zreflektowała się brązowowłosa- Co
się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Pamiętasz jak Ci opowiadałam przed świętami, że się
pokłóciliśmy?- Granger skinęła głową- To on mnie przeprosił, tuż przed kolacją
wigilijną.</div>
<div class="MsoNormal">
-To chyba dobrze?</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, ale potem tak staliśmy i on był taki słodki, kiedy
mi mówił, jak głupio postąpił i stał tak blisko mnie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy ty całowałaś się z Harrym?!- krzyknęła Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wrzeszcz tak!- syknęła rudowłosa- Nie, nie całowała się
z nim, ale było naprawdę blisko… I ja… Ja chyba wciąż do niego coś czuję…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny-westchnęła Granger, a przyjaciółka weszła jej w słowo:</div>
<div class="MsoNormal">
-Błagam, tylko nie praw mi teraz żadnych kazań!</div>
<div class="MsoNormal">
-To czego ode mnie oczekujesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem… Musiałam się komuś wyżalić… Nie mam pojęcia co zrobić…-
zakryła twarz dłońmi, to ją bardzo przytłaczało:</div>
<div class="MsoNormal">
-Ej, spokojnie- powiedziała uspokajająco brązowowłosa- A co
z Deanem?</div>
<div class="MsoNormal">
-A co ma być?! Jest super! Jasne, czasem się kłócimy, ale
ogólnie jest naprawdę w porządku.</div>
<div class="MsoNormal">
-A kochasz go?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego wszyscy o to pytają?- jęknęła Weasleyówna- Ja po
prostu nie wiem!</div>
<div class="MsoNormal">
-To w takim razie, moim zdaniem, powinnaś być z Harrym.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale czemu? To nie ma sensu?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ma sens, bo widzisz, jeśli jesteś w szczęśliwym związku, a
czujesz, że kochasz kogoś innego, to znaczy, że Twój obecny związek nie jest
uczciwy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ja nie wiem czy on odwzajemnia moje uczucia…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nigdy się tego nie dowiesz, jeśli nie wyznasz mu swoich.
Poza tym, sama mówiłaś, że było wiele sytuacji, w których mogłoby między wami
dojść do czegoś więcej, więc to coś oznacza.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma „ale”, Ginny!</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
cisza. Obje analizowały tą rozmowę. Rudowłosa zaczynała wierzyć, że Harry też
ją kocha, ale nie była pewna czy to prawda… Musiała wiedzieć na sto procent!</div>
<div class="MsoNormal">
-Pewnie masz rację- powiedziała po pewnym czasie- Hermiono,
czy mogę ci zadać pytanie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście!</div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś mądra, to, co powiedziałaś było bardzo błyskotliwe,
dlaczego nie słuchasz swoich własnych rad?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze wiesz, że jestem w zupełnie innej sytuacji!-
brązowowłosa poczerwieniała na twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nieprawda! Jesteś dokładnie w tej samej sytuacji, co ja!
Jesteś w związku z chłopakiem, którego nie kochasz, okłamujesz jego i samą
siebie! Wiesz, że ciągle kochasz Rona!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie!- prawie krzyknęła- Twój brat mnie zdradził, chciał,
żebym cierpiała! Nie mogę kochać kogoś takiego…</div>
<div class="MsoNormal">
-A jednak kochasz…- zaczęła Ginny, ale zauważyła, że jej
przyjaciółka zaraz może wybuchnąć- Posłuchaj mnie, chcę dla ciebie jak
najlepiej. Rozumiem, że nie chcesz chodzić z Ronem, ale dlaczego akurat Roger?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo on jest dla mnie dobry, bo mnie kocha, bo zawsze jest ze
mną szczery…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, to on spowodował, że rozstałaś się z Ronem! A ty
mówisz o dobroci i uczciwości?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale on to zrobił impulsywnie i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Guzik prawda!- parsknęła z wściekłością ruda, ale po chwili
się uspokoiła- W tej szkole jest tylu fajnych chłopaków, dlaczego nie umówisz
się, dajmy na to, z Cormaciem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo nie!</div>
<div class="MsoNormal">
-Czegoś nie rozumiem. Byłaś z nim na balu u Slughorna. Coś
się wtedy wydarzyło? Unikasz tego tematu jak ognia?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo chcę o tym zapomnieć…- brązowowłosa wyraźnie
spochmurniała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, jestem twoją przyjaciółką, możesz mi powiedzieć o
wszystkim. Wyrzuć to z siebie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze… Poszłam na ten bal, żeby się dobrze bawić, żeby się
zapomnieć i trochę przesadziłam…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale co się stało?- dopytywała Weasleyówna wyraźnie
zaniepokojona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cormac zaprowadził mnie pod jemiołę i pocałował, a ja mu na
to pozwoliłam.</div>
<div class="MsoNormal">
-To nic złego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale to nie koniec! Potem ja chciałam przestać, a on pragnął
więcej… Nie wiedziałam, co zrobić…</div>
<div class="MsoNormal">
-Na Merlina, Hermiono, dlaczego mi wcześniej nie
powiedziałaś?! Dlaczego wtedy mnie nie zawołałaś?!-wykrzyknęła ruda.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiedziałam co zrobić- mówiła ze łzami w oczach- Nie
wiem, co by się stało, gdyby… gdyby…</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdyby?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdyby nie pojawił się tam Roger! To on powstrzymał Cormaca.
Gdyby go tam nie było, nie wiem, co by się stało.</div>
<div class="MsoNormal">
-To dlatego z nim jesteś- powiedziała Ginny bardziej do
siebie, niż do niej- Z wdzięczności.</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie tak…</div>
<div class="MsoNormal">
-Właśnie, że tak! Nie oszukuj się! Jesteś z nim tylko
dlatego, że ci wtedy pomógł!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale jest dobrze! On jest kochany, ciepły, opiekuńczy,
dobrze się czuję w jego towarzystwie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale go nie kochasz, bo wciąż w twoim sercu jest Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, to ty przestań! Przestań wreszcie oszukiwać siebie i
Rogera. Dobrze wiesz, że ten związek nie ma przyszłości.</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
chciała coś odpowiedzieć, ale zauważyła, że od strony męskich dormitoriów
kroczy jej chłopak. Ginny również spojrzała w jego stronę. Widać było złość,
ale i smutek wymalowanym na jej twarzy. Wstała i powiedziała do przyjaciółki:</div>
<div class="MsoNormal">
-Później jeszcze o tym porozmawiamy.</div>
<div class="MsoNormal">
Opuściła
Pokój Wspólny. Zanim wyszła, usłyszała jeszcze jak Wilde podchodzi do Hermiony
i się z nią wita. Na dźwięk jego głosu zrobiła się jeszcze bardziej wściekła.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
zszedł do Pokoju Wspólnego. Dziwnie się czuł, tak obco… Dochodziła 17, ale on
nie chciał już grać z kumplami w Eksplodującego Durnia. Potrzebował trochę
samotności, żeby wszystko sobie poukładać.</div>
<div class="MsoNormal">
Miał w
głowie mętlik. Milion myśli napierało na niego, a każda z innej strony.
Pamiętał o Voldemorcie. Jego ojciec powiedział mu w czasie świąt, że jest coraz
gorzej. Mama starała się wszystko zatuszować, udawać, że nic się nie dzieje, że
jest jak dawniej, ale nawet jej to nie wychodziło. Tata poinformował go, że
ginie coraz więcej mugoli, ich liczba wzrasta z dnia na dzień. Znika również
wielu czarodziejów, którzy zajmują ważne pozycje w Ministerstwie i wiedzą
bardzo dużo. Wszystko to sprawiało, że chłopak coraz bardziej się niepokoił. Nie
chciał dopuszczać do siebie najgorszych myśli, ale ta wojna była coraz bardziej
realna…</div>
<div class="MsoNormal">
Najbardziej
współczuł Harry’emu. To od niego wszystko zależało, to on musiał stawić czoła
Czarnemu Panu. Co jakiś czas znikał na długie godziny w gabinecie Dumbledore’a
i Ron wiedział, że wspólnie starają się wymyślić sposób, jak pokonać Tego,
Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Po każdej takiej wizycie jego kumpel był
przybity. Głowił się, co ma począć, a tak naprawdę nikt nie był w stanie mu
pomóc. Weasley obiecał sobie, że nieważne, co się stanie, będzie go wspierał.
Skomplikowało się to trochę w zaistniałej sytuacji…</div>
<div class="MsoNormal">
No
właśnie, mimo że miał tak wiele problemów, wszystkie sprowadzały się do jednej
osoby. Nie potrafił o niej zapomnieć! Robił wszystko w tym kierunku, ale po
prostu nie umiał! To było chore! Nie rozumiał, jak mógł tak bardzo tęsknić za
dziewczyną, która wyraźnie dała mu do zrozumienia, że go nie kocha i nigdy nie
będą razem. Ona miała chłopaka. Nie wnikał w ich związek, ale nie wyglądała na
nieszczęśliwą… Drażnił go jej widok z Rogerem. Uważał, że ten dupek nie jest
jej godny. Ale co mógł zrobić? Jeśli znowu się na niego rzuci, to na pewno jej
nie odzyska. Bardzo chciał, żeby do siebie wrócili, a jednak wciąż słuchał się
tej swojej popieprzonej, urażonej dumy, która nie pozwalała mu na jakikolwiek
ruch. Wciąż wstydził się za ten list, który napisał w czasie świąt. Nie wysłał
go, ale na tej jednej kartce były wypisane wszystkie jego uczucia i pokazane
słabości. Nie rozumiał, jak mógł sobie pozwolić na coś takiego…</div>
<div class="MsoNormal">
No i
pojawiał się jeszcze jeden problem, który właśnie kroczył ku niemu z szerokim
uśmiechem- Lavender… Powiedzmy to sobie wprost, nigdy jej nie kochał. Ba! Nie
czuł do niej nawet sympatii, a od kiedy byli parą, z każdą chwilą lubił ją
coraz mniej. Wszystko byłoby dobrze, gdyby ta dziewczyna miała mózg, a Ron już
się przekonał, że nie posiadała tego ważnego organu. Zależało jej tylko na
jednym! Nawet jemu to już zaczęło przeszkadzać, a w końcu nie należał do
świętoszków. Ile razy wyobrażał sobie siebie i Hermionę w dosyć niemoralnych
sytuacjach…</div>
<div class="MsoNormal">
-Mon-Ron!- zapiszczała blondynka, kiedy dzieliło ich
zaledwie pół metra. </div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
niechętnie wstał i uśmiechnął się lekko. Dziewczyna podbiega i wskoczyła mu na
ręce, na co zupełnie nie był przygotowany, więc oboje spadli na fotel. Lav
zaczęła się śmiać i pleść coś trzy po trzy, co jakiś czas go całując. To była
jedyna zaleta tej dziewczyny! Jak całowała, to nie mogła mówić. </div>
<div class="MsoNormal">
Cmoknęła
go w usta, a on na to odpowiedział. Jakoś wydało mu się to przyjemniejsze niż
na ogół. Sam przejął inicjatywę, a jego pocałunki sprawiały, że dziewczynie
zabrakło powietrza. Czuł, jak jej serce przyspiesza, jak jej ciało wiotczeje w
jego ramionach. Strasznie mu się podobało, że tak na nią działał. Z radością
wplótł w palce w jej kasztanowe włosy i jeszcze zachłanniej dotkał jej
malinowych ust. Popatrzył na jej orzechowe, lekko przymknięte oczy. Zrobiło mu
się cieplej na sercu. Chwila…!</div>
<div class="MsoNormal">
-O cholera-powiedział wprost usta Lavender.</div>
<div class="MsoNormal">
Jak
mógł coś takiego zrobić? Poczerwieniał aż po końcówki uszu. Naprzeciwko niego
siedziała zaskoczona, trochę podirytowana blondynka, która wyraźnie oczekiwała
wyjaśnień, dlaczego przerwał poprzednią czynność, a on kompletnie nie wiedział,
co zrobić. Nie wierzył, że do czegoś takiego w ogóle doszło. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
To nie było tak, że pomylił
Lavender z Hermioną, to akurat niewykonalne. Niemniej tak dużo myślał o
brązowowłosej, że jego podświadomość zadziałała instynktownie. Wyobraził sobie,
że całuje się z Granger, przypomniał sobie jej dotyk, smak… Nie rozumiał tego,
nie wiedział jak to było możliwe, ale właśnie to się przed chwilą wydarzyło!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Lav już zapomniała o całej
sprawie i obcałowywała całą jego twarz i szyję. Próbował wyswobodzić się z jej
uścisku. W końcu, pod jakimś naprawdę idiotycznym pretekstem, udało mu się
namówić dziewczynę, żeby go puściła, po czym wybiegł z Pokoju Wspólnego. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
szedł korytarzem do wieży Gryffindoru. Właśnie wracał z kolacji. Cieszył się,
że jest już w Hogwarcie, to był w końcu jego dom, ale w Norze mógł więcej czasu
spędzić z Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
Wpadł
po uszy i teraz był już tego całkowicie świadomy. Była niesamowita! Miała
piękną zgrabną figurę, co sprawiało, że pragnął dotknąć każdego, choćby najmniejszego
skrawka jej ciała. To było… dziwne, delikatnie ujmując. Zwłaszcza, że gdyby Ron
wiedział, co jego kumpel sobie myśli o jego siostrze, to rzuciłby w niego
avadą, bez żadnego zastanowienia. Ale co on miał zrobić? Był zakochany,
naprawdę zakochany. Nigdy wcześniej się tak nie czuł, nawet w stosunku do Cho.
Jasne, podobała mu się, ale to nie było to… Gdy myślał o Ginny jego serce
automatycznie przyspieszało, a w jego brzuchu pojawiał się ucisk, który mógł
być rozwiązany jedynie jej widokiem. Potrafił na nią patrzeć godzinami, spędzał
z nią tyle czasu, ile tylko mógł. Kochał jej rude włosy, które były
odzwierciedleniem mocnego temperamentu, zielone oczy, które wyrażały wszystkie
uczucia, czerwone, pełne usta, która miał ochotę tyle razy pocałować… Uwielbiał
jej śmiech, działał na niego jak lekarstwo, nieważne, co się działo. Tęsknił za
ich rozmowami, była taka inteligentna! Mieli podobne poglądy… Wszystko było
idealnie, ONA była ideałem… </div>
<div class="MsoNormal">
I
pojawiał się problem, bo miała chłopaka. Harry wiedział, że Weasleyówna kocha
Deana, choć wielokrotnie dała mu do zrozumienia, że nie jest pewna swoich
uczuć. Wiedział, że to egoistyczne, ale miał nadzieję, że się rozstaną, wtedy
mógłby ją mieć dla siebie… To było nie-fair! Nie powinien tak myśleć o
dziewczynie dobrego kumpla i siostrze najlepszego przyjaciela, ale nie potrafił
tego nie robić. Stał się jej niewolnikiem, gotowy na każde jej słowo. Gdyby mu
powiedziała, że ma z nią uciec gdzieś hen daleko, zrobiłby to bez wahania.</div>
<div class="MsoNormal">
Zobaczył
po drugiej stronie korytarza drobną postać-dziewczynę. Był niska, ale miała
bardzo bujne włosy. Niosła stos książek. Potter nie musiał bliżej podchodzić,
żeby wiedzieć, że to Hermiona. Podbiegł do niej i zabrał część lektur.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję- powiedziała z lekkim uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Drobiazg- odpowiedział jej tym samym- Idziesz do
Gryffindoru.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- przygryzła wargę, zastanawiając się nad czymś, aż w
końcu powiedziała- Ale jeszcze nie teraz. Chciałabym z tobą porozmawiać. Możemy
się gdzieś tutaj zatrzymać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne- odparł chłopak z pewnym niepokojem.</div>
<div class="MsoNormal">
Skierowali
się do najbliższej ławki, na której z ulgą spoczęli, mogąc odłożyć na bok
ciężkie tomiska. Harry popatrzył na przyjaciółkę z wyczekiwaniem, lecz ona
wpatrywała się w podłogę, nie wiedząc jak zacząć. W końcu czarnowłosy ułatwił jej
zadanie:</div>
<div class="MsoNormal">
-Coś się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, to znaczy ze mną nie. Chciałam pogadać o tobie.</div>
<div class="MsoNormal">
-To źle brzmi- zażartował Potter, ale jej nie było do
śmiechu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, co się dzieje? Jesteś ostatnio taki rozproszony,
nawet nie przyszedłeś się dziś ze mną przywitać. Coś nie tak? Dowiedziałeś się
czego u Dumbledore’a?</div>
<div class="MsoNormal">
Specjalnie
skierowała rozmowę w tę stronę. Doskonale wiedziała, że nie o to chodzi, ale
nie mogła się bezpośrednio zapytać, czy kocha Ginny, a musiała się tego
dowiedzieć! Bardzo chciała im pomóc, ale to Harry miał jej opowiedzieć o swoich
uczuciach.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nic się nie dzieje. Wybacz, że nie przyszedłem się z
tobą przywitać, jakoś mi to umknęło…</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie! O to mi chodzi, ostatnio jesteś strasznie
roztargniony. Nie chodzi o Voldemorta?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, to znaczy też, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli chodzi o dziewczynę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?!- chłopak zaczął się trochę bać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Znam cię. Pamiętam, jak zachowywałeś się przy Cho, teraz
jest podobnie- powiedziała z uśmiechem- Powiedz mi coś o niej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, bez urazy, ale sądzę, że masz trochę zbyt bujną
wyobraźnię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań- prychnęła- Jesteś gapowaty, chodzisz wiecznie
uśmiechnięty. Widzę, że jesteś szczęśliwy!</div>
<div class="MsoNormal">
-No może tak, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie!</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, proszę, niech ta rozmowa zostanie między nami.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
ochoczo pokiwała głową. Postanowił jej wyjawić prawdę, za długo się znali, żeby
mógł ją okłamywać. Poza tym wiedział, że ona wie. Był nawet przekonany, że zna
jej imię. Nie dziwił się, że chciała to od niego usłyszeć. W końcu byli
przyjaciółmi, a ostatnio zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież wiesz o kogo chodzi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Domyślam się.</div>
<div class="MsoNormal">
-No to znasz sytuację! Nie mogę nic zrobić, nie mogę jej
rujnować związku.</div>
<div class="MsoNormal">
-Rozumiem, nie dziwię ci się, ale wiesz co, powinieneś jej
powiedzieć…</div>
<div class="MsoNormal">
-A jeśli to zepsuje nasze relacje?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nieważne, musisz być z nią szczery!</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- zaczął nieśmiało-Wiesz, że właśnie w ten sposób
Roger zniszczył twój związek z Ronem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- już druga osoba jej o tym przypominała tego samego
dnia- On mnie pocałował. Gdyby po prostu to powiedział byłoby inaczej. </div>
<div class="MsoNormal">
-A myślisz, że ja będę miał tyle siły, żeby nie pocałować
Ginny?</div>
<div class="MsoNormal">
Zamilkła.
Nie wpadła na to. Skarciła się w duchu, że wmieszała się w ich sprawy. Nie
życzyła nikomu tego, co ona sama przeżyła, co przeżył Ron… Wiedziała, jak to
boli. Harry cierpiał, to prawda, a ona chciała mu z całego serca pomóc, ale nie
kosztem Deana. Nie mogła pozwolić na to, żeby w ten sposób zniszczył związek
Thomasa z Ginny oraz swoje relacje z dziewczyną. Spojrzała na niego
przepraszająco. Widziała ile go to kosztuję, ciągłe trzymanie się na baczności,
żeby nie zrobić czegoś głupiego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam- szepnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale za co?</div>
<div class="MsoNormal">
-Za to, że naciskałam na to, żebyś mi powiedział, że
wmieszałam się w twoje prywatne sprawy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, nie przepraszaj mnie- odparł z uśmiechem- Jesteś
moją przyjaciółką, masz prawo wiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, ale nie mam prawa namawiać cię do złego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Miałaś dobre intencje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale one nie wystarczą!- warknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- powiedział łagodnie, patrząc jej prosto w oczy-
Tylko one się liczą.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
uśmiechnęła się. Cieszyła się, że ma w nim wsparcie i że on może liczyć na nią.
Gdyby nie on, nie przeżyłaby rozstania z Ronem i ostatnich kilku miesięcy, to
on trzymał ją przy życiu i była mu bardzo wdzięczna za to, co dla niej robił.
Cmoknęła go w policzek i powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Będę cię wspierać w tym, co postanowisz, ale powstrzymywać
cię przed zrobieniem głupstwa. Obiecuję.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję- odparł, obejmując ją ramieniem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
weszła do Pokoju Wspólnego było już po 20. Skierowała swoje kroki do ulubionego
stolika w samym kącie pokoju, gdzie praktycznie nikt jej nie widział. Gdy się
do niego zbliżyła, zauważyła, że ktoś przy nim siedzi. Podeszła jeszcze kawałek
i się uśmiechnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- powiedziała radośnie do Rogera, siadając na sofie
koło niego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobry wieczór- odparł, całując ją w policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co tam u ciebie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko dobrze. A u ciebie? Gdzie byłaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Musiałam trochę pobyć sama, przywitać się z zamkiem-
chłopak uśmiechnął się na jej słowa- Byłam w bibliotece, a potem spotkałam
Harry’ego i chwilę gadaliśmy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko z nim dobrze? Ostatnio dziwnie się zachowuje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, ma swoje problemy- odpowiedziała wymijająco, a on
postanowił nie drążyć tematu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tęskniłem za tobą- powiedział, chwytając jej dłonie, a ona
uniosła kąciki ust.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przez te kilka godzin?</div>
<div class="MsoNormal">
-No i przez całą przerwę świąteczną!</div>
<div class="MsoNormal">
-E tam- odpowiedziała złośliwie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz co?</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy chwycił ją w talii i przysunął bliżej siebie, przez co pisnęła,
po czym parsknęła śmiechem. Pocałował ją w usta. Najpierw delikatnie, później
zmysłowo, przeciągle. Oddała się mu. Czuła przyjemność, ale nie taką jak z
Weasleyem . Wspomniała ich pocałunki, długie, namiętne, wyrażające wszystkie
uczucia. I tą euforię, którą czuła przy każdym zbliżeniu, ale tylko wtedy,
tylko z nim…</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
zaczął delikatnie całować jej szyję, a ona poczuła przyjemność. Miała przymrużone
oczy. Lubiła, jak to robił. Westchnęła: </div>
<div class="MsoNormal">
-Oh, Ron…</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle
wszystko prysło, cała magia zniknęła, przyjemność się skończyła! Chłopak
odsunął się od niej gwałtownie, a ona, po raz drugi tego dnia, uświadomiła
sobie, że nie jest w tej chwili z rudzielcem, ale z Wildem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham?- powiedział czarnowłosy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Roger, ja… ja… ja…- nie potrafiła tego z siebie wykrztusić,
nie wiedziała, co mu powiedzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak też myślałem!</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy, a ona nie miała pojęcia co zrobić. Sama
była tym wszystkim zaskoczona. </div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę cię, Roger, to nic takiego, ja naprawdę…- zaczęła
się tłumaczyć, ale on wszedł jej w słowo:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobranoc.</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyła
jak idzie do swojego dormitorium, jak znika na schodach… Bezsilna opadła na sofę.
Jak mogła ich pomylić? Nie wiedziała jak to się stało, a jednak, kiedy Roger ją
całował, myślała o Ronie, o tym jakby to było, gdyby się nie rozstali, o tym
jak robiła to z nim… Czuła się okropnie w stosunku do Wilde’a, któremu naprawdę
na niej zależało, ale nie potrafiła zapanować nad tymi refleksjami, to działo
się podświadomie, instynktownie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
„Czy już zawsze będę o Nim
myśleć?” spytała samą siebie. Nie potrafiąc odpowiedzieć na to pytanie, w
podłym nastroju, powlokła się do swojej sypialni, gdzie zatopiła swoje smutki w
poduszce. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Zawsze jest tak, że gdy muszę
zrobić coś ważnego, to nachodzi mnie wena, a że jest kapryśna i nie odwiedza
mnie zbyt często, to goszczę ją kiedy się tylko pojawi :)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Ten rozdział jest efektem
dzisiejszego pisania. Wiem, że nie jest idealny, momentami przypomina „Trudne
sprawy” :p Ale to taka przejściówka- musiał się pojawić, żeby nie było dziur, a
chyba nie jest aż tak straszny? No nie wiem…<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Żyjecie w szkole? Bo ja ledwo!
Nie mam na nic czasu, dodatkowo ta cholerna przeprowadzka, która ciągnie się w
nieskończoność! Ech, no dobra, już nie jęczę…<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Dziękuję Wam za tak dużą
aktywność w komentarzach :D Zwłaszcza Romione The Best Couple i Romione Ever,
na pewno wykorzystam kilka Waszych propozycji ;)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Nie wiem kiedy następna notka,
nie pytajcie! Będę się odzywać na bieżąco. Mam pewien pomysł, zobaczymy jak
pójdzie zrealizowanie :)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam :*<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>PS Czy są tu jacyś fajni serialu „Glee”?<o:p></o:p></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com232tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-7443212899694925142014-03-16T11:24:00.003+01:002014-03-16T11:24:31.639+01:0024. Świąteczne życzenia<div class="MsoNormal">
Zima panowała nad światem. Słońce delikatnie oświetlało
biały, lekki jak puch śnieg. Z nieba zlatywały miliony kryształowych płatków, a
każdy był inny, jedyny w swoim rodzaju. W dużych miastach, takich jak Londyn,
wyczuwało się atmosferę świąt. W każdym sklepie znajdywała się olbrzymia,
pięknie udekorowana choinka, ulice mieniły się światełkami w różnych kolorach,
a gdzieniegdzie można było spotkać mężczyzn, przebranych za świętych Mikołajów,
którzy życzyli przechodniom szczęścia i radości na nadchodzący okres Bożego
Narodzenia. </div>
<div class="MsoNormal">
Ginny
siedziała na parapecie swojego okna i patrzyła na białe pola. W całym domu
panował chaos. Jej matka od kilku dni nie robiła nic innego, tylko gotowała i
sprzątała, wciągając przy tym do pracy całą rodzinę. Westchnęła na myśl o tym,
że będzie musiała zejść do kuchni i jej pomóc. W końcu była wigilia Bożego
Narodzenia, miał przyjechać Charlie, Bill z Fleur, Fred i George, a nawet Lupin
i Tonks. Cieszyła się, że ich wszystkich spotka, ale z drugiej strony nie miała
nastroju do biesiadowania.</div>
<div class="MsoNormal">
Cała ta
sytuacja z Ronem i Hermioną wymykała się spod kontroli. Jej brat ignorował
jakąkolwiek wypowiedź o byłej dziewczynie, sam nigdy o niej nie wspominał,
zupełnie jakby przestała istnieć. Dobrze, że Granger nie wiedziała jak się
zachowywał, bo chyba pękłoby jej serce. Rudowłosa była tym wszystkim zdołowana,
a do tego doszła ta idiotyczna sprzeczka z Harrym…</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
potrafiła go rozgryźć! Był jedynym chłopakiem, z którym kiedykolwiek miała
kłopoty, to znaczy, który sprawiał, że się rumieniła, albo czuła motyle w
brzuchu… Ogólnie rzecz biorąc, denerwował ją! Lubiła mieć wszystko pod
kontrolą, a przy nim to jej nie wychodziło. Od kiedy się pokłócili miała
naprawdę podły humor, a ci, co weszli jej wtedy w drogę, przekonali się o tym
na własnej skórze. Usiadła przy biurku. Naprawdę nie rozumiała, co się z nią
działo. Była w szczęśliwym związku, a przejmowała się jakimś dupkiem, który
robił jej wyrzuty o byle co. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
No właśnie, Dean… Bardzo go
lubiła. Po prostu potrafili siedzieć godzinami i gadać albo się śmiać, dobrze
się czuli w swoim towarzystwie. Tuż przed wyjazdem, rozbroił ją totalnie.
Złapał ją jakąś godzinę przed odjazdem pociągu, dał jej prezent i złożył
najsłodsze życzenia na świecie. Czuła się fantastycznie, zwłaszcza, że
wcześniej nie układało się im najlepiej. A na koniec pocałował ją prosto w
usta, przy wszystkich, a wiedziała, że bardzo nie lubił „publiczności”. Był
naprawdę uroczy, ale miała wrażenie, że nie czuła do niego czegoś… wyjątkowego.
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Walnęła czołem o blat biurka.
Dlaczego to wszystko było tak bardzo skomplikowane? Miała fantastycznego
chłopaka, którego naprawdę lubiła, a jednak nie potrafiła nie myśleć o
Potterze. Był jej pierwszą sympatią, mimo iż nigdy nie odwzajemniał jej uczuć.
Teraz sprawiał wrażenie, że jednak coś jest na rzeczy, a w niej ponownie, tak,
jak w dzieciństwie, zapłonęła nadzieja, że może kiedyś uda się im być razem.
Niedorzeczność! Gdyby Harry chciał się z nią spotykać, to by jej to powiedział,
był świadomy tego, co do niego czuła! Z drugiej strony, może fakt, że spotykała
się z Deanem nie pozwalał mu na jakiś krok…?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Z wściekłością chwyciła papier,
który leżał pod ręką. Musiała się jakoś wyżyć. Złapała pióro i zaczęła pisać.
Nie wiedziała, co ją naszło, ale czuła się o wiele lepiej, gdy mogła przelać
swoje uczucia na pergamin. Powoli jej złość mijała, ale w oczach pojawiły się
łzy…</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Drogi Harry!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Nie wiem, co robić. Znamy się tyle lat i chyba mogę, a wręcz powinnam,
być z Tobą szczera. Bardzo wiele razem przeszliśmy, uratowałeś mi życie, kiedy
byłam w pierwszej klasie… Dlatego właśnie muszę Ci wyjawić prawdę.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Przez naszą ostatnią kłótnię mam naprawdę podły humor. Nie chodzi o to,
że czymś mnie uraziłeś, choć muszę przyznać, że to, co wtedy powiedziałeś,
niezbyt mi się podobało, ale sęk tkwi w tym, że wiem, że jesteś na mnie zły, że
nie mogę tak po prostu do Ciebie podejść, porozmawiać, pośmiać się. Właśnie to
mnie najbardziej boli! A powód jest bardzo prosty:<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Nie umiem bez Ciebie żyć! Wiem, że to brzmi idiotycznie, ale tak jest.
Cokolwiek bym nie robiła, moje myśli powracają do Ciebie. Zastanawiam się, jak
Ty byś się zachował w danej sytuacji, co byś zrobił na moim miejscu. Kiedy mam
jakiś problem, to Twój uśmiech pomaga mi go rozwiązać!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Od niedawna jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek i nie możesz temu zaprzeczyć,
na pewno też to zauważyłeś. Wiem, że mogę się do Ciebie zwrócić z każdym
kłopotem, a ty mi pomożesz. Zastanawiam się, co się zmieniło? Czemu akurat
teraz staliśmy się tak zżyci? Jestem świadoma, że to głupie, ale czy to
możliwe, że Ty też czujesz do mnie coś więcej? Myślę, że doskonale wiesz, że od
dawna jesteś moją największą sympatią, że gdybyś tylko chciał, wywróciłabym dla
Ciebie cały mój świat do góry nogami, bo, po prostu, Cię kocham…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>Czuła, jak po jej policzkach
zaczynają spływać łzy. To było takie trudne! Już pogodziła się z tym, że nigdy
nie będzie z Harrym, nawet potrafiła sobie ułożyć życie bez niego, ale teraz on
dał jej ten promyk nadziei, którego nie potrafiła porzucić. Przeklinała się za
to, że płacze z tak błahych powodów, ale nie potrafiła znieść tej sytuacji.</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
do rzeczywistości przywołała ją sowa, która niecierpliwie stukała dziobem w
szybę. Weasleyówna w sekundę otarła łzy i podeszła do okna. Wpuściła ptaka,
którego napoiła i nakarmiła. Odwiązała od jego nóżki liścik. To była wiadomość
o Deana. </div>
<div class="MsoNormal">
Usiadła
z powrotem przy biurku. Ze złością zmięła list, który na nim leżał i wrzuciła
go do szuflady, zamykanej na klucz. Potem otworzyła nową wiadomość. Były to
życzenia świąteczne, napisane w taki sposób, że nie potrafiła się nie
uśmiechnąć. Tylko jeden fragment ją zaniepokoił:</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>…Mam nadzieję, że miło spędzasz święta. Ja już za Tobą tęsknię.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Kocham,<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Dean <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<i> </i>„Kocham”?! Nie wiedziała,
czy ona też mogłaby mu coś takiego napisać. Naprawdę go lubiła, ale czy
kochała? Wzięła do ręki czysty pergamin i pióro i zaczęła odpisywać:</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Drogi Deanie,<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Życzę Ci, żebyś te święta spędził w gronie rodziny, żebyś najadł się
mnóstwa łakoci, dostał wspaniałe prezenty i mógł trochę więcej pobyć z tatą. I
oczywiście baw się dobrze w Sylwestra, ale nie za dobrze, bo chciałabym Cię
zobaczyć całego i zdrowego w styczniu w Hogwarcie.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>No i jak już wrócimy do szkoły, to liczę na wspólny trening, plus
wisisz mi piwo kremowe (nie myśl sobie, że zapomniałam). Też bardzo za Tobą
tęsknię…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
„Kocham”…?!</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>…Całuję, <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Ginny<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
Zwinęła
kartkę w rulon i przywiązała do nóżki wypoczętej sowy, po czym wypuściła ją na
dwór. Później złapała jeszcze jedną kartkę i naskrobała na niej kilka słów:</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Harry!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Musimy pogadać. Wieczorem, przed kolacją, w salonie.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Ginny<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
Wyszła
z pokoju, aby dostarczyć wiadomość adresatowi.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
wcale nie miał ochoty podnosić się ze swojego łóżka, mimo że wiedział, że jest już
po 11. Powinien zejść na dół. Pewnie pani Weasley czekała na niego ze
śniadaniem, ale perspektywa spotkania się z Ronem i Ginny, którzy byli na niego
wściekli, jakoś go nie zachęcała. I tak wczorajszy wieczór spędził z rudzielcem
w milczeniu, co go strasznie dołowało. Może rzeczywiście powinien być dla niego
bardziej wyrozumiały, w końcu nie miał pojęcia, co tamten przeżywał.</div>
<div class="MsoNormal">
„O wilku
mowa” pomyślał Harry, kiedy w progu stanął Ron. Był już ubrany i prawdopodobnie
po śniadaniu. Zaczął szukać czegoś na biurku i przez przypadek zrzucił kałamarz
na ziemię. Potter podskoczył ze strachu, natomiast Weasley przeklął siarczyście
pod nosem, po czym jednym machnięciem różdżki sprawił, że kałamarz znów był
cały i nie wyciekła z niego ani jedna kropla atramentu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Sorry, stary. Nie chciałem Cię obudzić- mruknął rudzielec
do kumpla.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
tylko machnął ręką. Postanowił jednak, że najwyższy czas wstawać. Znalazł na
szafce nocnej okulary i usiadł na łóżku. Ron tym razem grzebał w kufrze. Kiedy
znalazł jakiś sweter już miał zamiar wyjść, ale Harry go zawołał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czekaj, porozmawiajmy- powiedział trochę nieobecnym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest?</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba powinienem cię przeprosić, wiem, że muszę cię
wspierać, a nie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie gadaj głupot! To ja zachowałem się jak debil, wiem, że
próbujesz pomóc, tak samo jak Ginny i jestem wam za to na serio wdzięczny.</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
skrzywił się lekko na wspomnienie rudowłosej. Z nią też miał trochę na pieńku i
bardzo go to raziło. Nie miał prawa tak się w stosunku do niej zachować. </div>
<div class="MsoNormal">
-To między nami spoko?- spytał rudzielec podając mu rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne- uśmiechnął się Harry, odwzajemniając uścisk.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, to ty się powoli ogarniaj, a ja idę na dół, bo mama
czegoś ode mnie chciała, a nie mam zamiaru jej dzisiaj denerwować, bo jeszcze
zmieni mnie w jaszczurkę albo coś takiego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spoko, idź.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
został sam w pokoju. Westchnął ciężko i nerwowo zmierzwił ręką włosy.
Kompletnie nie wiedział, jak ma się zachować w stosunku do Ginny. Nie chciał
być z nią skłócony, zwłaszcza w święta. Usiadł przy biurku Rona, na którym
gospodarz wydzielił mu kąt i jedną półkę. Leżały tam jakieś jego podręczniki
oraz kilka listów, które przyszły rano. Przejrzał koperty, były tam życzenia
świąteczne od Hermiony, Luny, Neville’a i profesora Dumbledore’a. Chciał na nie
odpisać, dlatego wziął do ręki pióro i kawałek pergaminu. Wtedy jednak
nawiedziły go inne myśli.</div>
<div class="MsoNormal">
W jego
głowie pojawiła się uśmiechnięta twarz rudowłosej dziewczyny. Potem przypomniał
sobie jeden z treningów quiditcha, wtedy wszyscy się szybko zmyli, a tylko ich
dwójka została, żeby jeszcze chwilę potrenować. Dostali wtedy totalnej
głupawki, gonili się, najpierw w powietrzu, potem na ziemi. Skończyło się tym,
że leżeli na trawi i nie mogli opanować śmiechu. Było to jedno z
najprzyjemniejszych wspomnień związanych z Weasleyówną. Pamiętał jej szeroki
uśmiech, który wyrażał jedynie to, że wreszcie była szczęśliwa, albo te piękne,
czekoladowe oczy, które po prostu się do niego śmiały… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdyby umiał rysować, pewnie
stworzyłby w tym momencie jej portret, w oparciu o własne wspomnienia, ale że
nie umiał, to wziął kartkę i zaczął pisać, co chciałby jej powiedzieć:</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Droga Ginny!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Wiem, że jesteś na mnie zła i masz prawo być. Wiem również, że ta cała
historia z Ronem i Hermioną wykańcza Cię tak samo jak mnie. Nie ma
wytłumaczenia na moje zachowanie. Jestem skończonym dupkiem, przepraszam. Mam
nadzieję, że mi wybaczysz, bo w innym przypadku nie wiem, co zrobię…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Bo widzisz, Ginny, trudno mi to wyjaśnić, ale mam wrażenie, jakbym po długim
czasie się obudził. Znamy się sześć lat, przez cały ten okres byłaś dla mnie
jak siostra, ale teraz coś się zmieniło, nie mam pojęcia czemu. Musisz
przyznać, że ostatnio spędzamy razem więcej czasu, lepiej się dogadujemy, że
coś, najzwyczajniej w świecie, między nami zaiskrzyło. <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Kiedy siedzę na lekcjach czekam tylko i wyłącznie na przerwę, żeby móc
choć na chwilę Cię zobaczyć. Odliczam minuty do treningu, by spędzić z Tobą
trochę czasu (między innymi dlatego są one tak często). Kiedy widzę, że
zmierzasz w moim kierunku, to robi mi się gorąco. Na Merlina, Ginny, nie będę
owijać w bawełnę, po prostu się w Tobie zakochałem!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>To głupie, prawda? W końcu jesteś w szczęśliwym, jak sama powtarzasz,
związku, mimo że wiem, że nie jesteś do końca pewna swoich uczuć. Nie bój się,
nie mam zamiaru tego wykorzystywać, ale nie mogę się dłużej ukrywać. Wiem, że
nie będziemy razem, na pewno nie w najbliższym czasie, w końcu masz Deana
(którego, owszem, mam zamiar udusić za to, że ma Ciebie, a ja nie mogę, ale
ogólnie bardzo go lubię i szanuję) i może to związek na całe życie, a ja nie
mam prawa go niszczyć… Chcę tylko, żebyś wiedziała, że zawsze, bez względu na
wszystko, możesz na mnie liczyć, bo ja będę Cię kochać…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Zakochany bez pamięci i trochę zagubiony,<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Harry<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
Poczuł
się trochę lepiej, kiedy to z siebie wyrzucił. Nie mógł pogadać o tym z Ronem,
bo zginąłby po jednej sekundzie, a Hermiona miała dość własnych problemów, poza
tym jakoś nie chciał się jej zwierzać. Bardzo go to od środka męczyło i cieszył
się, że wreszcie ma „powiernika”.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszał,
że ktoś puka do drzwi. Krzyknął „proszę”, ale nikt nie odpowiedział. Niechętnie
wstał, mając przeczucie, że zaraz zostanie wciągnięty do jakiejś niezbyt
przyjemnej pracy, i otworzył drzwi. Nikogo za nimi nie było, ale przy progu
leżała mała karteczka.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po odczytaniu jej na jego twarz
wpełzł szeroki uśmiech. „Może nie wszystko stracone?”</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Roger
siedział na łóżku i gryzmolił coś na kolanie. Była to krótka lista rzeczy,
które musi dokupić na Pokątnej do szkoły. W jego domu oczywiście panowała
wielka wrzawa, bo była wigilia. Słyszał śmiech swojego rodzeństwa, które
właśnie ubierało choinkę. Naprawdę się za nimi stęsknił przez te pół roku i
chętnie by do nich dołączył, ale najpierw musiał załatwić kilka spraw.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
pierwsze, męczył się z tą głupią listą i trwało to chyba już z pół godziny. Co
chwila przypominał sobie nowe przedmioty, które wciąż dopisywał i tak to się
mogło ciągnąć w nieskończoność. Poza tym musiał odpisać na życzenia, które
dostał, no i wysłać ten najważniejszy list…</div>
<div class="MsoNormal">
W końcu
usiadł do biurka, wyjął kartkę i pióro z niebieskim atramentem. Nie lubiła
czarnego, a on o tym pamiętał. Jak to się stało, że tak wpadł? Zawsze to on
rozkochiwał w sobie dziewczyny, leciały do niego jak ćmy do ognia, a potem
pojawiła się ona… a on całkowicie stracił dla niej głowę. Nie chciał dopuszczać
tego do siebie, bo to mogło mieć dla niego bardzo niekorzystne skutki, ale taka
była prawda.</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Droga Hermiono,<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Chciałbym przede wszystkim życzyć Ci, żebyś odpoczęła, spędziła ten
czas w pogodnej atmosferze, z rodziną, żebyś cały czas była wesoła i nie
przestawała się uśmiechać, mimo że wiem, że nie zawsze jest to takie proste.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Może Cię to pocieszy, ale mi wcale nie jest do śmiechu. Nie widzieliśmy
się może dwa dni, a ja już strasznie tęsknię. Wiedz, że ciągle o Tobie myślę, a
Rosie może potwierdzić, że nie mówię o nikim innym (swoją drogą, musisz ją
poznać). No ale przynajmniej mogę spędzić trochę czasu z nią i z Rupertem.
Niemniej, kiedy tylko zamykam oczy, widzę Twoją twarz. Tak bardzo chciałbym,
żebyś tu była! Pragnę Cię dotknąć, pocałować… <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Stęskniony, <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Roger</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
Napisał
jeszcze kilka listów. Ciągle o niej myślał. Chciał już być w Hogwarcie, żeby
była blisko niego. Westchnął, kończąc pracę i dołączył do swojego roześmianego
rodzeństwa.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Domek
państwa Granger był naprawdę urokliwym miejscem. Panowała w nim bardzo
przytulna atmosfera, nie był zbyt duży, w sam raz dla trzyosobowej rodziny.
Wszędzie wisiały zdjęcia małżeństwa, ich krewnych, no i przede wszystkim
Hermiony, fotografowanej na różnych etapach dorastania. Zasłonki było błękitne
w jasnoróżowe paski, co nadawało pomieszczeniom „słodkiego” charakteru. </div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
dziewczyna wspinała się po schodach do swojej sypialni. Naprawdę cieszyła się z
przyjazdu do rodziców. Mogła oderwać się od wszystkich problemów. W jej domu
panował tak beztroski nastrój, że mogła zapomnieć o tym, że Voldemort panoszy
się po świecie, a coraz więcej ludzi ginie. Spędzając czas z rodziną zdarzało
się jej nawet nie myśleć o Ronie. </div>
<div class="MsoNormal">
Przekroczyła
próg swojego pokoju i usiadła przy biurku. Na blacie leżał stosik listów.
Większość z nich to były życzenia świąteczne. Tylko jeden był w niebieskiej,
nie białej, kopercie. Wiedziała od kogo przyszedł. Otworzyła go szybko, a z
czasem, gdy poznawała jego treść, robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy.
</div>
<div class="MsoNormal">
Roger
był słodki, że potrafił wyznać jej wprost swoje uczucia, ale miała wyrzuty
sumienia, bo nie potrafiła odpowiedzieć mu tym samym. Szczerze mówiąc, od
przyjazdu do rodziców w ogóle o nim nie myślała! Poczuła się z tym bardzo źle,
bo ten chłopak był na serio fantastyczny, a ona wciąż myślała o Ronie… Po
prostu nie była godna Rogera! Skoro wciąż nie potrafiła zapomnieć o swoim
byłym…</div>
<div class="MsoNormal">
Wzięła
do ręki kartkę. Chwilę się namyśliła. Nie wiedziała, co mu odpisać… </div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Drogi Rogerze,<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Bardzo się cieszę, że możesz wreszcie spędzić trochę czasu z rodziną.
Wiem, jak bardzo Ci ich brakowało w Hogwarcie. Życzę Wam jak najwięcej
wspólnych chwil! Poza tym, mam nadzieję, że te święta będą dla Ciebie cudownym
czasem, który będziesz dobrze wspominał. Ciesz się tym, co masz!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Też za Tobą tęsknię! Chciałabym, żebyś tu był, moglibyśmy pójść na
spacer albo na kręgle, po prostu ze sobą być. Ale nie zważając na to, że
jesteśmy daleko od siebie, pamiętaj, że zawsze mam Cię w swoim sercu i
mentalnie jestem z Tobą, dlatego nie smuć się i baw się dobrze.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Ściskam, <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Hermiona<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> </i></b>Przeczytała
list jeszcze raz. Wiedziała, że gdyby pisała do Rona, jej wiadomość byłaby o
wiele bardziej emocjonalna, namiętna. Niemniej stwierdziła, że nie chce zmyślać
swoich uczuć, dlatego złożyła papier na pół, włożyła do koperty i zaadresowała
ją do Wilde’a.</div>
<div class="MsoNormal">
Sięgnęła
po nowy pergamin. Została jej jeszcze jedna osoba, do której nie wysłała
życzeń. Nie chciała tego robić, ale z drugiej strony, to tylko głupie życzenia.
Najbardziej idiotyczne w tym wszystkim było to, że nie odzywała się do niego od
paru miesięcy, a teraz tak od niechcenia wyśle mu życzenia bożonarodzeniowe.</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Drogi Ronaldzie!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Mam nadzieję, że dobrze się bawisz ? Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze
z okazji świąt Bożego Narodzenia, żebyś najadał się pysznych wypieków Twojej
mamy i dostał nowy sweter, który może tym razem Ci się spodoba. Życzę Ci dużo świętego spokoju, żebyś
wreszcie miał chwilę czasu, żeby przeczytać
te wszystkie książki o quiditchu i żebyś mógł trochę potrenować samą tą
grę. Życzę Ci wesołej zabawy z Harrym (wiem, że będziecie godzinami grać w
szachy) i z rodziną. Mam nadzieję, że będziesz miał udanego Sylwestra, żebyś
znalazł się na jakiejś imprezie, na której będziesz mógł potańczyć (bo jesteś
naprawdę świetnym tancerzem). <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Przykro mi, że składam Ci te życzenia w takich okolicznościach. Wiedz,
że wolałabym być teraz z Tobą… Ron, tak bardzo za Tobą tęsknię… Wiem, że masz
mi za złe tamten pocałunek, nie dziwię Ci się, ale nie chciałam tego, to była
dla mnie takie samo zaskoczenie, jak dla Ciebie. Powiedzmy, że „odegrałeś się”
z Lavender. Ale czy nie możemy o tym wszystkim zapomnieć?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Nie ma dnia, żebym o Tobie nie myślała, żebym nie opłakiwała naszego
rozstania. Myślę, że popełniliśmy wiele błędów, ale trzeba sobie wybaczać,
prawda? Ja jestem gotowa to zrobić, pytanie, czy ty też? Kiedy Cię widzę, mam
ochotę podbiec i rzucić Ci się na szyję. Potrzebuję rozmowy z Tobą, Twojej
obecności! Tęsknię za czasem, kiedy mogliśmy po prostu koło siebie siedzieć i
milczeć, a i tak doskonale się rozumieliśmy. Jest opcja, żeby te chwile
wróciły?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Kocham Cię najmocniej na świecie! Proszę, nie wyrzucaj mnie ze swojego
życia…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Na zawsze Twoja, <o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Hermiona<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> </i></b>Widziała
jak połowa tekstu zamazuje się przez jej łzy spływające na papier. Od
dziesięciu minut płakała i miała wrażenie, że nigdy nie przestanie. Gdyby dał
jej znak, że ją kocha… W tym momencie, była gotowa rzucić wszystko, żeby tylko
z nim być.</div>
<div class="MsoNormal">
Wzięła
głęboki oddech, co pomogło jej się uspokoić. On jej nie chciał i pokazywał jej
to na każdym kroku, a ona miała na tyle godności, żeby nie błagać go o wybaczenie,
bo nie był tego wart. Zgniotła kartkę i wrzuciła ją do śmietnika obok biurka.
Otarła resztki łez. Postanowiła do niego w ogóle nie pisać, może tym razem on
by zrobił jakiś miły gest. </div>
<div class="MsoNormal">
Zmyła
rozmazany makijaż i zeszła do salonu, żeby spędzić czas ze swoją rodziną, z
którą zdecydowanie za rzadko się widywała.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
ostatkiem sił wspinał się po schodach do swojego pokoju. Za dwie godziny
zacznie się kolacja i wtedy właśnie przyjadą wszyscy goście. Molly strasznie
dała mu w kość. Cały dzień harował w ogrodzie, a na koniec jeszcze pomagał w
kuchni. Myślał, że padnie ze zmęczenia! Z drugiej strony, wiedział, że jego
matka chce, żeby wszystko wyszło idealnie, zwłaszcza teraz, kiedy żyją w
ciągłym niebezpieczeństwie. Ona chce po prostu dać każdemu poczuć, że nie jest
sam i dać choć chwilę radości, a Ron wcale jej się nie dziwił.</div>
<div class="MsoNormal">
Dotarł
w końcu do swojej sypialni. Harry sprzątał jeszcze salon z panem Weasleyem,
więc pokój był pusty. Chłopak padł na łóżko. Najchętniej po prostu by poszedł
spać. Był zmęczony zarówno fizycznie, jak i psychicznie…</div>
<div class="MsoNormal">
Ta cała
sytuacja z Hermioną sprawiała, że odechciewało mu się żyć. Udawał, że wszystko
jest dobrze, że już pogodził się z jej stratą, a prawda była taka, że z każdym
dniem czuł się coraz gorzej. Tak bardzo pragnął móc cofnąć czas… Wiedział, że
ją kocha, że zawsze będzie, ale nie potrafił zapomnieć tej zdrady. Kiedy tylko
miał gorszy dzień, pojawiał mu się przed oczami widok jej i Wilde’a, a wtedy
miał ochotę zacząć płakać, rozwalić coś… Czysta histeria!</div>
<div class="MsoNormal">
Wspomniał,
jak on i Lavender się zachowują. Wreszcie zrozumiał, jak Hermiona musiała się
czuć, widząc ich razem. Przed feriami zimowymi, umówił z Lav. Chciał odegrać
się na brązowowłosej! Zaprowadził ją do jakiejś pustej sali, atmosfera była
naprawdę gorąca. Był nawet na to gotowy, ale uświadomił sobie, że nie chce tego
robić. To Hermiona miała być tą jedyną! Mimo że nie byli razem, nie chciał
robić tego z inną, za bardzo go to bolało. To z brązowowłosą miał złączyć swoje
ciało w jedno… Lavender po tym incydencie nie odezwała się do niego aż do dnia
rozpoczęcia ferii, kiedy podeszła do niego i oznajmiła całemu światu, że mu
wybacza.</div>
<div class="MsoNormal">
Niechętnie
podniósł się z łóżka i podszedł do biurka. Zobaczył, że leży na nim kilka
listów. Od chłopaków z pokoju, od ciotki Murriel, od Lavender… Tej paskudnej,
różowej koperty nawet nie chciał dotykać. Niemniej tego jedynego,
najważniejszego listu nie było. Poczuł wielki zawód, no ale z drugiej strony,
czego się spodziewał, że, po kilku miesiącach milczenia, nagle dostanie radosny
liścik z życzeniami?! Żałosne!</div>
<div class="MsoNormal">
Złapał
jakąś kartkę, żeby odpisać na pozostałe wiadomości. Wciąż jednak myślał o
Hermionie. Jak mógł pozwolić jej odejść? Teraz tak cholernie tęsknił! Przyłapał
się na tym, że za każdym razem, gdy ma podjąć jakąś decyzję, słyszy w głowie jej
głos, podpowiadający, co zrobić. Lavender nie była taka, jak ona, zresztą żadna
dziewczyna nie była… Ona była ideałem!</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Droga Hermiono!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Siedzę i zastanawiam się, co napisać. Liczyłem na to, że dostanę od
Ciebie życzenia, ale się myliłem. Wcale się nie dziwię, że ich nie wysłałaś.
Niemniej, chciałbym Ci życzyć Wesołych Świąt, dużo zabawy, radości, miłości…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>No właśnie, pieprzona miłość! To przez nią siedzę teraz w pokoju i chcę
wyskoczyć przez okno. Szczerze mówiąc, od kiedy nie jesteśmy razem, nie mam ochoty
żyć. Moje życie stało się rutyną. Wstaję tylko dlatego, że Harry mnie do tego
zmusza, robię tylko to, co inni mi karzą. To bez sensu… Mam wrażenie, że w moim
ciele funkcjonuje inny człowiek, nie rozumiem tego!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Na Merlina, Hermiono, co ja wypisuję?! To są jakieś filozoficzne
bzdury, a prawda jest bardzo prosta- nie potrafię bez Ciebie żyć! Tak jest, od
kiedy poznaliśmy się w Ekspresie Hogwart, sześć lat temu. Pamiętasz jeszcze te
czasy? Jakie to wszystko było łatwe! Teraz jest do dupy! Żyjemy w ogromnym
niebezpieczeństwie, w każdej chwili może rozpocząć się wojna, a my kłócimy się
między sobą!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Wiem, że bardzo Cię skrzywdziłem, nie będę Cię oszukiwał, tamten
pocałunek z Lavender był celowy, ale po prostu nie potrafiłem znieść Twojego
widoku z innym! Jesteś moja, tylko moja! Gdybyś tu była, nawrzeszczałabyś na
mnie, że jestem durnym szowinistą, ale to są moje realne uczucia. Nie mogę
wytrzymać, kiedy widzę Cię z nim… Tak bardzo pragnę być na jego miejscu, móc
Cię dotykać, całować bez pamięci… Kiedyś Twój uśmiech był zarezerwowany
wyłącznie dla mnie, teraz- dla niego. To niesprawiedliwe!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Powiedziałabyś mi również, że jestem hipokrytą. Mam czelność wypisywać
takie rzeczy, będąc w związku. To rzeczywiście nieprzyzwoite, ale wiedz, że
jedno Twoje słowo, jeden gest…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
Do
rzeczywistości przywrócił go Harry, który właśnie wkroczył do pokoju. Tak, jak
Ron chwilę wcześniej, padł zmęczony na łóżko. Rudzielec zakrył swoim ciałem
pergamin, tak, żeby jego kumpel go nie zauważył. Potter popatrzył badawczo na
przyjaciela, który był cały czerwony na twarzy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko dobrze?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- odparł, trochę nerwowo, Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
-Na pewno? Już za godzinę jest kolacja.</div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę?! Chyba straciłem poczucie czasu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba tak- odparł czarnowłosy, wciąż mu się bacznie
przyglądając- Może idź się przygotować?</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz rację!</div>
<div class="MsoNormal">
Odpowiedz
Weasley’a była trochę nazbyt entuzjastyczna, ale nie dbał o to. Złożył kartkę
na cztery i wcisnął między pozostałe koperty, po czym pognał do łazienki, żeby
uniknąć towarzystwa Harry’ego.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
po cichu skradał się po schodach. Słyszał, jak w kuchni państwo Weasley
rozmawiają z niedawno przybyłymi bliźniakami. Jeszcze się z nimi nie przywitał,
ale miał ważną sprawę do załatwienia. Wykorzystał moment, kiedy Ron wyszedł do
łazienki i wymknął się z pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
Była 18.50,
gdy przekroczył próg salony. Kolacja wigilijna zaczynała się za 10 minut. Bał
się, że ona nie przyjdzie. Zdecydowanie musieli porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
ją zobaczył. Schodziła po schodach. Cicho, nie wydając żadnego dźwięku, by nikt
nie zauważył jej obecności. On jednak ją dostrzegł i zaparło mu dech w piersi.
Nigdy nie wyglądała tak pięknie! Miała na sobie czerwoną, dopasowaną sukienkę
przed kolano, z długim rękawem. Do tego założyła czarne szpilki. Na jej twarzy
dostrzegł naprawdę lekki makijaż, a włosy spięte były w ciasny kok. Była po
prostu olśniewająca!</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
stanęła naprzeciwko niego, wyczekując jakiejkolwiek reakcji, on nie potrafił
się odezwać. Zachwycał się jej pięknymi oczami, czerwonymi ustami, zgrabną
sylwetką, długimi nogami… Poczuł jak mu krew szumi w głowie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie- kiedy usłyszał jej głos, zrobił się
czerwony na twarzy- Nie będę cię przepraszać, żeby to było jasne. Niemniej nie
chcę być z tobą skłócona na święta. Dlatego proponuję, żebyśmy po prostu o tym
zapomnieli. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Ginny. Ja muszę cię przeprosić. Nie wiem, jak mogłem
się tak zachować. Naprawdę jestem skończonym idiotą. Nie powinienem tego
wszystkiego mówić. Zwłaszcza, że tak nie myślałem. Nie wiem, co we mnie wstąpiło…
Po prostu, przepraszam.</div>
<div class="MsoNormal">
Złapał
ją za rękę. Uśmiechnęła się delikatnie, a na jej policzki wstąpił róż. Serce
biło jej tak mocno, że nie mogła nic powiedzieć. Był tak blisko…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie-nie ma sprawy- odparła po chwili.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
uśmiechnął się szeroko. Ścisnął jeszcze mocniej jej dłoń. Pocałowała go w
policzek. Oboje zamarli w tej pozycji, nie bardzo wiedząc, co zrobić. Napawali
się swoją obecnością, wdychali swój zapach… Po raz pierwszy byli tak blisko.
Mieli wrażenie, że tej nocy wszystko jest możliwe.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, jesteś tu? Mama…</div>
<div class="MsoNormal">
Do
pokoju wkroczył Ron i był wyraźnie zszokowany tym, co zobaczył. Na jego widok
para odsunęła się od siebie. Oboje zrobili się purpurowi na twarzach, natomiast
rudzielec stał z otwartymi ustami, nie wiedząc, co zrobić. W końcu wykrztusił z
siebie:</div>
<div class="MsoNormal">
-Kolacja się zaczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny i
Harry pospiesznie pokiwali głowami i jak najszybciej opuścili pomieszczenie. Za
nimi poszedł, wciąż zaskoczony tym widokiem, Ron.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Hej, hej, kochani :)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Wiem, że liczyliście na rozdział
trochę wcześniej :/ Sama miałam nadzieję go wcześniej skończyć, no ale niestety…
Przez dwa tygodnie nie mogłam na niego patrzeć, a tu wczoraj- BAM, napisałam :p<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Taka trochę słaba tematyka,
biorąc pod uwagę, że właśnie zaczyna się robić ładna pogoda, no ale cóż… Chyba
już przywykliście do tego, że to opowiadanie nie jest zgodne z porami roku, w
końcu pierwszy rozdział, którego akcja działa się w wakacje, opublikowałam w
grudniu :p<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Jeśli chodzi o sam rozdział, to
ja już nie wiem, co myśleć! Na początku mi się strasznie podobał, potem
stwierdziłam, że jest do bani, a teraz znowu mi się podoba, ale jakoś bez
rewelacji… Chyba trochę zepsułam scenę z Rogerem i końcówkę, ale nie umiałam
tego inaczej opisać :(<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Czekam na Wasze szczere opinie :)<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Buziaki :*<o:p></o:p></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com76tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-68933449066319917242014-02-15T21:57:00.001+01:002014-02-15T21:57:21.857+01:0023. Całkowite zaćmienie serca<div class="MsoNormal">
„Czy to był sen?” to była pierwsza myśl Hermiony po
obudzeniu się. Było chyba południe, ale ona poszła późno spać, no i miała dość
dużo wrażeń. „Czy ja do reszty zgłupiałam?!” to była jej druga myśl.
Poprzedniego wieczoru, poszła na bal z chłopakiem, który chciał się do niej
dobrać, co gorsza- pozwoliła mu na to. Gdyby nie Roger, mogłoby stać się coś
złego. No właśnie, Roger! „My się pocałowaliśmy!” To było niewiarygodne!
Przecież byli tylko przyjaciółmi… to znaczy, mieli być… no, jak widać wyszło
trochę inaczej.</div>
<div class="MsoNormal">
Była oszołomiona. Wstała z łóżka i zachwiała się
na nogach. „Czy ja wczoraj coś piłam?”. Nie wiedziała kompletnie, co myśleć.
Starannie przypominała sobie każdą chwilę tej nocy i napawało ją to coraz
większym przerażeniem. Zachowywała się jak nie ona! Poza tym, Ron i Roger się o
nią pobili! „Czy to jest jakiś idiotyczny film romantyczny?!”</div>
<div class="MsoNormal">
Poszła
do łazienki. Dziękowała losowi, że Lavender i Parvati wstały wcześniej niż ona
i nie było ich już w dormitorium. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby musiała
się tłumaczyć tej tlenionej małpie, że Ron się pobił z innym chłopakiem o nią.
Choć nie, to nie był jej problem, niech ten durny Weasley sam się w to bawi, ją
to nic nie obchodziło, no dobra, może trochę…</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
sądziła, że kiedykolwiek będzie świadkiem takiej sytuacji. To było jakieś
chore! „Ale to, że się o mnie bił, to znaczy, że może mnie jeszcze kocha…”
pojawił się jakiś głupi głosik nadziei w jej głowie. „Nie!” odpowiedział mu
rozsądek. Nie wiedziała, co kierowało wczoraj Ronem, ale nie była to miłość,
raczej zraniona duma i honor. „Co ten pajac sobie myśli?! On może się lizać z
pierwszą lepszą dziewczyną, a ja nie mogę wrócić z przyjacielem do Pokoju
Wspólnego?” strasznie ją to wszystko zdenerwowało, z tym, że był jeden problem…</div>
<div class="MsoNormal">
Roger
już nie był TYLKO przyjacielem. Do
cholery jasnej, pocałowała go! Przyjaciele niewątpliwie tak nie robią! Ale nie
miała wyrzutów sumienia, wręcz przeciwnie, cieszyła się. Wilde był jej naprawdę
bliski, może zawsze czuła do niego tak zwane „coś więcej”, tylko nie chciała
się do tego przyznać, zwłaszcza, kiedy spotykała się jeszcze z Ronem.</div>
<div class="MsoNormal">
Z tym,
dosyć optymistycznym podejściem, zeszła na dół, mając na dzieję na spotkanie ze
swoim nowym chłopakiem. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, obudź się!</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
uchylił powieki. Ktoś brutalnie rozsunął kotary jego łóżka, pozwalając, żeby
promienie słońca wyrwały go z błogiego snu. Czuł, że wszystko go boli. Każdy
najmniejszy ruch przysparzał mu cierpienia. Nie miał siły wstać, ale postać,
której jeszcze nie zidentyfikował, stojąca nad nim, nie sprawiała wrażenia
najcierpliwszej. Podniósł się do pozycji siedzącej i syknął przy tym z bólu.
Otworzył szczerzej oczy i rozpoznał, że przed nim znajduje się Ginny, a gdzieś
za nią krząta się Harry. Ten obrazek tak go zdziwił, że postanowił szybko wstać
i był to błąd, gdyż momentalnie zakręciło mu się w głowie, nogi odmówiły mu
posłuszeństwa i o mało by nie upadł, gdyby siostra go nie przytrzymała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań się wygłupiać i siadaj na miejsce!- warknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Była
bardzo zła, ale też zmartwiona. Ron nie wyglądał dobrze. Miał podbite oko, tak,
że cały jego policzek zrobił się fioletowy. Na jego czole widać było kilka ran,
które nie zostały opatrzone, więc na całej skroni była zaschnięta krew. Oprócz
tego miał miliony siniaków na rękach i nogach, dziewczyna podejrzewała, że
również na plecach i na piersi. Oczywiście miał jeszcze gdzieniegdzie
porozcinaną skórę na dłoniach czy przedramieniu, ale to raczej nie było groźne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Trzymaj- powiedział Harry, dając mu butelkę piwa kremowego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jak się czujesz?</div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
wypił płyn jednym duszkiem. Było trochę lepiej, no ale wciąż go wszystko
bolało, a najbardziej głowa. „Czy ja mam kaca?” pomyślał, nie mogąc sobie
przypomnieć, co takiego się wydarzyło poprzedniego wieczoru. „No ale chyba aż
tak bym się nie upił… chyba…”</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy ja wczoraj coś piłem?</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny i
Harry wymienili zdziwione spojrzenia. Chłopak wydawał im się kompletnie
wytrącony z rzeczywistości, zagubiony. Może jednak coś było nie tak, skoro nie
pamiętał, albo przynajmniej sprawiał takie wrażenie, co się wydarzyło.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z tego co wiem, to nie- powiedziała mu Ginny, podając
lusterko.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron na
początku popatrzył ze zdziwieniem na siostrę, ale kiedy zobaczył swoje odbicie,
myślał, że się przewróci. Wyglądał koszmarnie! I wtedy właśnie dotarło do
niego, co zrobił poprzedniego wieczoru. Zacisnął pięści i ponownie wstał, ale z
racji tego, że nie bardzo mu to wyszło, jego towarzysze popchnęli go
delikatnie, żeby usiadł. Chłopak był wściekły.</div>
<div class="MsoNormal">
-Muszę dorwać Wilde’a!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron uspokój się- odparła rudowłosa- To ci w żaden sposób
nie pomoże. Musimy sprawdzić czy nic ci nie jest. Idź najpierw się opłucz, a
potem opatrzę ci te wszystkie rany.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
niechętnie skinął głową i poszedł do łazienki, natomiast jego siostra usiadła
zdołowana na jego łóżku. No to już chyba była przesada! Wzięła głęboki oddech,
też nie spała najlepiej tej nocy, wiedząc o tej całej aferze. Najbardziej
jej było żal Hermiony, która musiała to
bardzo przeżywać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, wszystko dobrze?- spytał z troską Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
„Do
cholery, czy on musi być taki uroczy?!”. No właśnie, oprócz jakiejś dziwnej
sytuacji między jej bratem, a najlepszą przyjaciółką, rudowłosa miała własne
problemy. Tak bardzo ją to wkurzało, ale i tak prędzej czy później musiała
przyznać się sama przed sobą, że coraz bardziej zakochuje się w Harrym, a
przecież spotykała się z Deanem!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Harry, nic nie jest dobrze. Wszystko się wali!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale przecież nie możesz aż tak się przejmować tym ich
związkiem…</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny
przełknęła ślinę, przecież nie mogła mu powiedzieć, o co naprawdę chodzi.
Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyli, ale może on ją traktował tylko jako
przyjaciółkę, może nie odwzajemniał jej uczuć, choć gdzieś w jej sercu
pozostawała nadzieję, że jest prawdopodobieństwo, że on też ją kocha…</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
usiadł obok niej i wpatrywał się w jej profil, ale ona nie odrywała wzroku od
swoich kolan. Coś był wyraźnie nie tak, a on miał zamiar się dowiedzieć co.</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie chodzi tylko o Rona i Hermionę, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście, Harry! Zależy mi na nich i na ich związku, ale
istnieje świat poza nimi, np.: Voldemort…</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę, nie mów o tym…- jęknął Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam- Ginny zarumieniła się delikatnie- Wiem, że
ciebie to męczy jeszcze bardziej.</div>
<div class="MsoNormal">
Teraz
ich spojrzenia się spotkały. Były smutne, zbolałe, ale wyrażały też pożądanie.
Oboje pragnęli, potrzebowali bliskości drugiej osoby, a jednak jakoś nie mogli
tego dostać.</div>
<div class="MsoNormal">
-W każdym razie…- zaczął Harry- Chyba jest coś jeszcze?</div>
<div class="MsoNormal">
-No… tak- stwierdziła w końcu- Chodzi o Deana.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy on ci coś zrobił?!- Harry był gotowy iść i go pobić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie, spokojnie. Kiedyś o tym rozmawialiśmy, pamiętasz?
Ja go uwielbiam, ale między nami ostatnio się psuje, a ja nie potrafię
powiedzieć mu, że to koniec.</div>
<div class="MsoNormal">
-Powinnaś być z nim szczera, Gin, bo…- niedane było mu
skończyć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko w porządku?- spytał Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
Stał w
drzwiach do łazienki. Jego twarz wyglądała trochę lepiej po zmyciu zaschniętej
krwi, ale wciąż nie było dobrze. Poza tym, nie miał na sobie koszulki, a jego
klatka była praktycznie cała fioletowo-zielona od siniaków, a przez środek
biegła niezbyt głęboka, ale długa rana, z której delikatnie sączyła się krew.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
westchnęła z rozpaczy, wzięła środki dezynfekujące i poszła opatrzyć brata, a
asystował jej przy tym czarnowłosy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
próbowała doprowadzić się do porządku, ale średnio jej to wyszło. Przez całą
noc nie spała, ale dużo płakała i trudno było to zatuszować. Zrobiła to, co
mogła i, cały czas ziewając, zeszła do Pokoju Głównego. Była bardzo ciekawa czy
już cały Gryffindor wiedział o tym wczorajszym incydencie. Na szczęście w
salonie było dosłownie kilka osób, które nie zainteresowały się zbytnio jej
osobą, co wskazywało na to, że nic nie wiedzą. Dziewczyna popatrzyła na
zegarek. Było sporo po 12, zbliżała się pora obiadu.</div>
<div class="MsoNormal">
Zastanawiała
się co się dzieje z Rogerem. Może już dawno wstał i teraz gdzieś krążył po
zamku… Ciągle miała wyrzuty sumienia, że nie zaprowadziła go do pani Pomfrey,
ale wtedy zarówno on, jak i Ron dostaliby szlaban za bójkę. Postanowiła w końcu
chwilę jeszcze posiedzieć w Pokoju, a nuż Wilde przyjdzie.</div>
<div class="MsoNormal">
Bardzo
chciała z nim porozmawiać, ale nie wiedziała jak. W sumie niewiele pamiętała od
momentu, kiedy zaczęli się całować. Ile to dla niego znaczyło? I ważniejsze,
ile to znaczyło dla niej? Było naprawdę fajnie i czuła, że Rogerowi bardzo na
niej zależy, ale czy to powód, żeby zacząć się spotykać?</div>
<div class="MsoNormal">
Złapała
się za głowę, kiedy dotarło do niej, co tak naprawdę zrobiła. Całowała się
poprzedniej nocy z dwoma chłopakami i tak naprawdę z żadnym nie miała zamiaru
się związać! Co się z nią stało?! Kiedyś pocałunek znaczył dla niej o wiele,
wiele więcej. W wakacje modliła się o to, aby Ron ją pocałował, a kiedy
wreszcie to zrobili, to wiedziała, że jest to początek jakiejś innej,
wspaniałej relacji. Teraz nie czuła nic takiego, jedynie żal, niedowierzanie i
olbrzymi wstyd, że stała się tak łatwą zdobyczą.</div>
<div class="MsoNormal">
Z
drugiej strony, Roger był dla niej taki kochany. Dbał o nią, troszczył się.
Naprawdę chciała go mieć blisko przy sobie. Wiedziała, że nie może go stracić,
ale czy to był powód, żeby zacząć z nim chodzić? No ale, jeśli nie zaczną się
spotykać, ich przyjaźń może się rozpaść. Przecież go kochała, więc w czym tkwił
problem? Zależało jej na nim, więc czemu
by nie spróbować? Może to właśnie była miłość jej życia, tylko jeszcze o tym
nie wiedziała?</div>
<div class="MsoNormal">
To było
aż niewyobrażalne- Roger miłością jej życia. Jeszcze niedawno myślała, że jest
nią Ron, tyle razy mówił, że ją kocha, a ona mu wierzyła, ba, odwzajemniała te
uczucia. A ich relacja była budowana przez ponad 5 lat, przez 5 lat się w nim
kochała, przez 5 lat ją odtrącał, przez 5 lat jej pomagał, ale również przez te
5 lat wyrządził jej bardzo dużo bólu… Wilde by jej nie skrzywdził. Był na to
zbyt kochany, zbyt honorowy. Bardzo się nią opiekował, co było słodkie. Ale
fakt, że znali się niecałe pół roku… Czy przez tak krótki czas można się
zakochać? </div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć.</div>
<div class="MsoNormal">
Ocknęła
się. Przed nią stał Roger. Wyglądał jak zwykle, no może z wyjątkiem opatrunku
na brwi i wielkiej śliwy pod okiem. Co dziwne, w połączeniu z jego srebrzystymi
oczami i szelmowskim uśmiechem wyglądało to całkiem nieźle. Był wyraźnie
zadowolony. Nie przejął się, że na jego widok ta garstka osób, będąca teraz w
pokoju wspólnym zaczęła ze strachem szeptać o jego wyglądzie. W tym momencie
był chyba najszczęśliwszym chłopakiem na świecie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- odparła trochę nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
Stali n
przeciwko siebie, cały czas milcząc, on, uśmiechnięty od ucha do ucha, ona,
zarumieniona i speszona. Po chwili, Hermiona wspięła się na palce i cmoknęła
Rogera w policzek. Jednak nie odsunęła się od niego, zastygając w tej pozycji,
czuła, że jej ciało odmawia posłuszeństwa. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Chłopak długo nie czekał. Objął
ją w talii. Z trudem przełykała ślinę. Czuła, jak przez jej ciało przechodzą
dreszcze. Potem złożył długi pocałunek na jej ustach. Nie mogła ustać, jej
kolana stały się jak z waty, a jednak to nie było to samo co z Ronem. Owszem,
było miło, a ona reagowała bardzo emocjonalnie na tą bliskość, ale to był tylko
pocałunek, jeden z wielu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Idziemy na obiad?- zagadnął z uśmiechem, kiedy się od
siebie odsunęli. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne- pisnęła, z tego zdenerwowania nie mogła powiedzieć
nic więcej.</div>
<div class="MsoNormal">
Wyszli
z wieży Gryffindoru i ruszyli w stronę Wielkie Sali, a wszyscy się za nimi
oglądali, bo to jednak niecodzienny widok, żeby Hermiona Granger i Roger Wilde
prowadzali się po zamku za rękę.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Głowa mnie boli- jęknął Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
Razem z
Harrym i Ginny schodzili do Pokoju Wspólnego. Wszyscy byli wykończeni tą nocą i
porankiem, no ale nie mogli zmarnować całego dnia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań narzekać- warknęła na niego siostra.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ciekawe co ty być zrobiła na moim miejscu?- odgryzł się
rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
-Na pewno nie rzuciłabym się na Rogera! Sam jesteś sobie
winien!</div>
<div class="MsoNormal">
-Dosyć!- wtrącił się Harry, widząc, że jego przyjaciel chce
coś odpowiedzieć- Żadne z nas nie jest w najlepszym humorze, dlatego chodźmy do
Wielkiej Sali i w spokoju zjedzmy śniadanie, czy tam obiad…</div>
<div class="MsoNormal">
Znaleźli
się w praktycznie pustym salonie. Kilka osób siedziało po bokach i rozmawiało
lub odrabiało lekcje. Wszystkie spojrzenia spoczęły na Ronie, kiedy pojawił się
w pomieszczeniu, natomiast on obdarzał wszystkich wrogimi minami, tak więc
chwilę później wszyscy powrócili do swoich poprzednich zajęć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Uspokój się, dobra?- syknęła Gin, kiedy byli już na
korytarzu.</div>
<div class="MsoNormal">
-O co ci chodzi?!</div>
<div class="MsoNormal">
-O to, że to nie ich wina, że pobiłeś się z Rogerem!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale muszą się na mnie tak gapić?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, bo…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy możecie się wreszcie uspokoić?!- krzyknął Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
Oboje
zamilkli i dalej wszyscy szli w ciszy. Rudzielec cały czas miał spuszczoną
głowę i był tak zamyślony, że nie zauważał niczego, co działo się wokół.
Natomiast Potter co i ras zerkał na dziewczynę. Szła szybki, pewnym krokiem z
wysoko uniesioną brodą. Było widać, że jest wściekła z powodu brata, ale też
można było dostrzec smutek i zmęczenie. Ona też bardzo przejmowała się całą tą
sytuacją z Ronem i Hermioną, ale również Deanem. </div>
<div class="MsoNormal">
Doszli
do Wielkiej Sali, gdzie uczniów było dosyć mało, bo zwarzywszy na porę dnia,
wszyscy bawili się w świeżym śniegu a dworze. Przez pomieszczenie przewijała
się zaledwie garstka osób. Ron czuł, że jego żołądek skurczył się do wielkości
orzeszka i że gdy cokolwiek zje, od razu to zwróci. Niemniej Harry i Ginny siłą
ciągnęli go na śniadanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
zobaczył coś, co zdecydowanie nie zwiększyło mu apetytu. Przy stole Gryfonów, w
miejscu, gdzie na ogół siadał z Harrym i Hermioną, znajdowała się właśnie
brązowowłosa, ale towarzystwie tego
debila, Wilde’a. Co więcej, śmiali się, rozmawiali, a ten cham miał czelność
pocałować ją na jego oczach. Najbardziej bolało go to, że Hermiona już nie
cierpiała z powodu rozstania, zapomniała o nim, była… szczęśliwa. Poczuł, jakby
ktoś mu wbił sztylet w serce i zaczął go obracać. To było nie do zniesienia!</div>
<div class="MsoNormal">
Prawie
ze łzami w oczach, odwrócił się i wyszedł z jadalni. Czuł, że zaraz mu pęknie
serce.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, do cholery!- zawołała za nim Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
Na ten
krzyk brązowowłosa i jej towarzysz odwrócili się w kierunku drzwi. Granger
poczuła niesłychane wyrzuty sumienia i ukłucie bólu, jakiego nigdy do tej pory
nie czuła. Coś w tej postaci, będącej do niej tyłem, w tych ognistorudych
włosach sprawiało, że wiedziała, że właśnie najdotkliwiej jak to możliwe
skrzywdziła osobę, na której jej najbardziej w życiu zależało… </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
wszedł, a właściwie wpadł do swojego dormitorium. Był wściekły, miał ochotę
rzucić się na Wilde’a i wydrapać mu oczy. Przewrócił krzesło, które stało obok.
Potem złapał pierwszą lepszą rzecz, w tym wypadku podręcznik do transmutacji, i
rzucił nią o ścianę, potem kolejną i jeszcze jedną… To jednak nie poprawiało mu
humoru, wręcz przeciwnie, coraz bardziej się nakręcał. Podszedł do ściany, na
której wisiało lustro. Zobaczył swoje nędzne, posiniaczone odbicie, a złość w
nim jeszcze bardziej wzrosła. To przez tego idiotę!</div>
<div class="MsoNormal">
Walnął
pięścią w lustro. Szkło pękło na samym środku i poleciało z niego kila
odłamków, a jeden rozciął Ronowi w dłoń. Rudzielec, przeklinając swoją własną
głupotę, machnął różdżką, a jego rana zaczęła bardzo piec i boleć, ale wiedział,
że zaraz skóra się zrośnie. Ta sytuacja go trochę otrzeźwiła. </div>
<div class="MsoNormal">
Co się
z nim działo? Ostatnio nie umiał nad sobą zapanować. Zawsze był bardzo
emocjonalny, ale teraz to przekraczało jego wszelkie wyobrażenia. Nawet jego
dziwił fakt, że aż tak się tym denerwował. Po tym, jak pocałował Lavender,
powinien umieć traktować Hermionę z dystansem, tymczasem, jak tylko ją widział,
czuł, że jego serce zaczyna wyczyniać jakieś dziwne akrobacje. Nie potrafił
patrzeć na nią bez żadnego uczucia. Fakt, że byli razem z Wildem na stołówce,
że zachowywali się w TEN sposób, świadczył o tym, że byli parą, a co idzie za
tym… Hermiona… Trudno było w to uwierzyć, ale… Ale ona wyrzuciła go ze swojego
życia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Stary, co ty wyprawiasz?</div>
<div class="MsoNormal">
W
drzwiach sypialni stanął Potter i sceptycznie rozejrzał się po zdemolowanym
pokoju. To już była gruba przesada! Musieli się w końcu z Hermioną pogodzić, bo
prędzej czy później któreś z nich zrobi coś naprawdę głupiego, czego może
żałować do końca życia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron!- Harry popatrzył na kolegę, który w ogóle nie reagował
na jego słowa- Coś do ciebie powiedziałem!</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem-warknął rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
-To może byś odpowiedział!</div>
<div class="MsoNormal">
Przez
chwilę mierzyli się groźnymi spojrzeniami. W każdej chwili w ich rękach mogłyby
pojawić się różdżki. W końcu Weasley spuścił wzrok i usiadł na swoim łóżku.
Zakrył twarz dłońmi chcąc się uspokoić. Czarnowłosy natomiast stał i z
nieukrywanym przerażeniem przyglądał się kumplowi. Kompletnie nie wiedział, co
powinien zrobić, a miał wrażenie, że Ron może się w każdej chwili rozpłakać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie, nie możesz…</div>
<div class="MsoNormal">
-Czego znowu nie mogę?! Złościć się, demolować dormitorium?!</div>
<div class="MsoNormal">
-To też- syknął Potter przez zaciśnięte zęby- Ale miałem na
myśli to, że nie możesz…</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz co, zaczyna mnie wkurzać to, że co chwila czegoś mi zakazujesz!
Nie możesz mną rządzić!</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj siebie przez chwilę!- Harry poczuł, jak zalewa go
krew- Jak ty się zachowujesz?! Ile ty masz lat?! W jaki sposób chcesz cokolwiek
naprawić, rozwalając nasz pokój?! Jak myślisz, Hermiona będzie chciała być z
kimś niestabilnym emocjonalnie?! Pomyśl przez chwilę, a potem dopiero przejdź
do czynów! Bo na razie zachowujesz się jak skończony idiota!</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
nie odpowiadał. Jego twarz stała się jeszcze bardziej purpurowa, o ile to
możliwe. Miał ochotę rzucić się na niego z pięściami. „Stop!” powiedział sam sobie.
Dotarło do niego, że Harry ma rację. Co się z nim działo, że był w stanie bić
się z najlepszym kumplem? Niemniej, jego słowa bardzo bolały, wiedział, że nie
może na niego liczyć, a to go bardzo raziło.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zawsze stajesz po jej stronie…- powiedział bardziej do
siebie, niż do Pottera.</div>
<div class="MsoNormal">
Zanim
czarnowłosy zdążył cokolwiek odpowiedzieć, rudzielec wyminął go i opuścił,
wciąż zrujnowane, dormitorium. Harry westchnął z rezygnacją. Nie chciał, żeby
to tak wyszło, pragnął z nim po prostu pogadać, ale ostatnio w ogóle im to nie
szło. Zły na samego siebie zaczął sprzątać sypialnię.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
chciała znaleźć miejsce, gdzie absolutnie nikt nie będzie jej przeszkadzał. Nie
chciała towarzystwa Harry’ego, Ginny czy Rogera, musiała być sama, przemyśleć
kilka spraw. W końcu udała się do biblioteki. Zapach starych ksiąg ją odprężał.
Nie było tam wielu uczniów, w końcu była sobota. Usiadła między regałami, w
jednym z najdalszych zakątków pomieszczenia. Westchnęła głęboko.</div>
<div class="MsoNormal">
Miała
wrażenie, że cała ta sytuacja to sen, bardzo pragnęła, żeby to był TYLKO sen… Ciągle
tkwiła jej przed oczami zrozpaczona mina Rona. Poczuła się strasznie, tak źle,
że nie umiała tego opisać. Tak jakby dźgnęła jakąś jego cząstkę nożem… Może to
najgłupsze wyjaśnienie tej sytuacji, ale jedyne, jakie jej przychodziło do
głowy. Bo wtedy, gdy zraniła jego, skrzywdziła również siebie. Nie wiedziała,
co ma o tym wszystkim myśleć. Jej rozum podpowiadał, że w rzeczywistości nic
złego nie zrobiła, ale serce łkało, żeby wróciła do Rona. Nienawidziła tego „rozdwojenia”!
Drażniło ją to wszystko! Chciała cofnąć czas, do wakacji, kiedy wszystko było
proste, kiedy wiedziała, że Ron jest tylko jej, kiedy była pewna jego miłości,
no i swoich uczuć do niego… Cierpiała z powodu ich rozstania, ale z drugiej
strony nie potrafiła zapomnieć tego, co jej zrobił. Nie wiedziała, czy wciąż go
kocha…</div>
<div class="MsoNormal">
Poczuła
czyjąś obecność obok. Nie podniosła wzroku. Chciała dać intruzowi do
zrozumienia, że nie chce towarzystwa. Osoba była jednak uparta i usiadła koło
niej. Hermiona westchnęła z rezygnacją i odwróciła głowę w stronę przybysza.
Obok niej siedział Roger wpatrujący się w regał przed nimi. Delikatnie się
uśmiechał. Dobry humor nie opuszczał go od poprzedniego wieczora. Jego włosy
były poczochrane, co tylko dodawało mu uroku. Miał na sobie czarny podkoszulek,
który uwydatniał jego mięśnie. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę. Wyglądał niezwykle
atrakcyjnie. Poza tym, przez jego rozmarzony wzrok i niewinny wyraz twarzy, nie
umiała się nie uśmiechnąć. </div>
<div class="MsoNormal">
Po
kilku sekundach chłopak też odwrócił się do brązowowłosej. Wiedział, że coś ją
dręczy, co gorsza, miał pewne przypuszczenia o co chodziło. Niemniej, patrząc
na nią, na jej brązowe loki, czekoladowe oczy i te niesamowicie seksowne, pełne
usta, nie umiał się skupić. Ciągle tylko szczerzył się od ucha do ucha, przez
co ona zachichotała. W końcu się opanował i zapytał, tak głębokim głosem, że
zadrżała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się dzieje?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślałem, że możemy sobie powiedzieć o wszystkim.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo tak jestem. Ale na razie muszę przemyśleć kilka spraw.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
spochmurniał. To znaczyło tylko dwie rzeczy, po pierwsze, że nie zaufała mu do
końca, a po drugie, że ciągle kochała tego debila. Nie potrafił zrozumieć,
czemu wciąż coś do niego czuła?! Przecież skrzywdził ją i zrobił to celowo!
Takich rzeczy się nie wybacza…</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
widziała, jak Rogerowi robi się przykro, przez co jej serce również ścisnęło
się z bólu. Mimo iż nie była pewna swoich uczuć do niego, to nie chciała, żeby
cierpiał, w dodatku przez nią. Dotknęła jego policzka. Kiedy odwrócił się,
uśmiechnęła się słodko, na co odpowiedział tym samym. Rozbrajała go! Nie umiał
przy niej normalnie funkcjonować. Dziewczyna lekko musnęła go w usta. Jego oczy
zabłysły pożądaniem. Ujął jej twarz w dłonie i pocałował tak namiętnie, że
straciła oddech. Było niesamowicie zmysłowo, ale jednak… To nie było to samo,
co z Ronem! Nienawidziła siebie za to, że przy każdym zbliżeniu z Rogerem,
porównywała go z Weasleyem., ale nie panowała nad tym, takie myśli nachodziły
ją same z siebie. Czuła, że gdy byli parą, to było coś niesamowitego,
niezastąpionego…</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
odsunął się od niej. Teraz stykali się czołami, nerwowo łapiąc powietrze. Oboje
byli trochę przymuleni. Hermiona wciąż myślała o rudzielcu, za co sama siebie
wyklinała, natomiast Wilde napawał się jej obecnością. Była dla niego jak
narkotyk. Wdychał zapach jej słodkich perfum, przez co odpływał. </div>
<div class="MsoNormal">
-Powiesz mi teraz co się stało?- spytał rozmarzonym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic się nie stało!- odparła pogodnie, choć w jej głosie
można było wyczuć nutkę zawahania.</div>
<div class="MsoNormal">
Roger
uśmiechnął się szeroko. Zaczął się bawić kosmykami jej włosów, na co się
zaśmiała. Musnął ustami jej szyję. Zadrżała. A jednak nie czuła tego prądu,
jaki pojawiał się przy pocałunkach z… „Zamknij się!” warknęła w myślach na
cieniutki, roztrzęsiony głosik w swojej głowie, który ciągle przypominał jej o
Weasleyu. Przestała zwracać uwagę na to, co robi jej chłopak. Dopiero kiedy
Wilde wstał i z uśmiechem podał jej rękę, ocknęła się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodźmy stąd.</div>
<div class="MsoNormal">
Rzuciła
mu smuty uśmiech, ale on nie wyczuł, że coś było nie tak. Chwyciła jego dłoń i
razem opuścili bibliotekę.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, co się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny
weszła do dormitorium chłopców w momencie, gdy Potter kończył sprzątać pokój.
Był zmęczony tą całą sytuacją. Nie miał ochoty jej tego wszystkiego opowiadać,
bardzo by się tym zmartwiła. Potrzebował chwili, żeby skupić myśli, a dziewczyna
skutecznie mu to uniemożliwiała. Jej spojrzenie przewiercało go na wylot i
wiedział, że bardzo trudno będzie mu cokolwiek zrobić w jej obecności.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic- odparł, trochę drżącym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ach tak? Bo widzisz, mijałam na korytarzu wściekłego Rona…
Pomyślałam, że coś może o tym wiesz.</div>
<div class="MsoNormal">
To go
zdenerwowało. Dlaczego fakt, że jej durny brat był zły, co nie było ostatnio
czymś nadzwyczajnym, musiał wynikać z winy Harry’ego? Poza tym wkurzyło go, że
nigdy nie przychodzi, żeby pogadać z nim, żeby dowiedzieć się, co się u niego
dzieje, zawsze musi chodzić o Rona i Hermionę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Twój kochany braciszek zwariował.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry!- krzyknęła z oburzeniem- Dlaczego tak go traktujesz?
Przecież się przyjaźnicie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam tego dosyć, Gin!- warknął, ciskając książkę, którą
właśnie podniósł z podłogi, o łóżko- Ciągle tylko Ron, Hermiona, Ron, Hermiona…
Ja na serio mam własne problemy!</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyobraź sobie, że ja też! A jednak mi na nich zależy i chcę
im pomóc !</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie widzisz, że oni nie chcą tej pomocy?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś zarozumiałym hipokrytą!- wrzasnęła tak głośno, że
Harry poczuł, jak jej słowa dzwonią mu w uszach- Tyle razem przeszliście, tyle
razy uratowali ci tyłek… Chyba nie potrafisz tego docenić. Jesteś im coś
winien!</div>
<div class="MsoNormal">
-Możesz mi powiedzieć prosto w twarz, że jestem do dupy i że
nic bym bez nich nie osiągnął!</div>
<div class="MsoNormal">
-Właśnie to zrobiłam, jakbyś nie zauważył!</div>
<div class="MsoNormal">
Pottera
zatkało, a i ją samą zdziwiły te słowa. W rzeczywistości tak nie uważała, to
znaczy sądziła, że wiele zawdzięczał Ronowi i Hermionie, ale znała jego
wartość. Niemniej była zbyt dumna, żeby go teraz przepraszać, z resztą chciała,
żeby zrozumiał, że do ich OBOWIĄZKÓW należy pomoc przyjaciołom.</div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciła
się na pięcie i opuściła pomieszczenie, zataczając wokół koło swoimi
rudo-złotymi włosami i zostawiając wściekłego Pottera samego sobie. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
* </div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
siedział w Pokoju Wspólnym. Dochodziła północ. Zaczynał się denerwować tym
czekaniem. Stwierdził, że w sumie głupio postąpił. Zaplątał się tylko jeszcze
bardziej w tą porąbaną sytuację. Z drugiej strony, musiał się jakoś od tego
oderwać, choć wybrał chyba najgorszy i najbardziej okrutny sposób.</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
ją zobaczył. Schodziła dumnie po schodach. Miała na sobie krótką, obcisłą
granatową sukienkę. Jej jasne włosy były upięte w ciasny kok. Przełknął głośno
ślinę. Chciał stamtąd uciec, ale to byłoby wyjątkowo tchórzliwe. Stanęła przed
nim, unosząc wysoko brodę, widać było, że jest obrażona i w sumie mogłoby tak
zostać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Dostałam twoją wiadomość- rzekła sucho.</div>
<div class="MsoNormal">
-Eee… to dobrze…- odparł, nerwowo pocierając kark- Słuchaj,
chciałbym cię przeprosić.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
musiał nic więcej mówić. Wyraz twarzy Lavender zmienił się w jednej chwili.
Szeroko się do niego uśmiechnęła, po czym rzuciła się mu na szyję. „To aż tak
łatwe?” zdziwił się w duchu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic nie szkodzi, Mon-Ron!- pisnęła swoim zwykłym głosikiem.</div>
<div class="MsoNormal">
A potem
pocałowała go, a właściwie wpiła się w jego usta. Wiedział, że teraz jest już jego.
Dowartościowało go to i był pewien, że Hermiona nie będzie zadowolona, kiedy
ich jutro razem zobaczy, ale jakoś nie napawało go to radością, wręcz
przeciwnie, czuł się coraz gorzej. Niemniej, chciał, żeby wrócili z Brown do
siebie i udało mu się to. Dziewczyna odsunęła się od niego wciąż się szczerząc,
na co odpowiedział jej trochę wymuszonym uśmiechem, po czym rzekł, starając
się, by jego głos brzmiał kusząco:</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodźmy stąd.</div>
<div class="MsoNormal">
W oczach
Lavender pojawił się błysk- nie wiedział czy to dobrze, czy źle. Chwycił ją za
rękę i razem opuścili pokój, niemniej w sercu Rona pojawił się niepokój.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Hej, kochani! :D<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Trochę mnie nie było, przepraszam
:( Pisałam Wam czemu zajęło to tyle czasu, szkoła, brak weny itd. Myślę, że
wszyscy doskonale to znamy. Dochodzi jeszcze przeprowadzka i chora noga i w tym
momencie jeden dzień mija, jakby trwał
sekundę…. No dobra, ale teraz zaczęły mi się ferie i mam pomysł na
kolejny rozdział, więc, miejmy nadzieję, będzie lepiej :D<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Co do rozdziału: jest trochę
dziwny. Nie mam jednoznacznej opinii. Wiem, że może być trochę nużący, niemniej
jest dość emocjonalny, co może trochę rozkręca akcję. No nie wiem… Pozostawiam
go Wam do oceny ;)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Tytuł jest inny niż zwykle. To
tytuł piosenki Bonnie Tyler <a href="http://www.youtube.com/watch?v=lcOxhH8N3Bo">„Total eclipse of the heart”</a>, może ktoś z Was ją
zna? Na pozór nie ma nic wspólnego z tą notką, ale można się doszukać głębszego
połączenia ;) (Mam ostatnio za dużo jakiś dziwnych rozkmin :p)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Tym, co, tak jak ja, zaczynają
ferie, życzę udanego wypoczynku, a pozostałym, no cóż… Powodzenia w szkole,
spróbujcie przeżyć :p<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Buziaki :*<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Angie13<o:p></o:p></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-28680208533326270302013-12-25T23:01:00.000+01:002013-12-25T23:15:05.298+01:00Miniaturka: Świąteczne cuda<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<b><i> Dla
moich wszystkich, najukochańszych czytelników za to, że są <3<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nadszedł grudzień, a z nim święta
Bożego Narodzenia. To był ten czas, kiedy rodziny spotykały się po długiej
rozłące, przyjaciele siadali wspólnie do stołu, śmiejąc się i wspominając, a
nawet najgorsi wrogowie byli w stanie podać sobie ręce.</div>
<div class="MsoNormal">
Był 23 grudnia,
do wigilii został jeden dzień. W Norze panował kompletny chaos. Goście się
jeszcze nie zjechali, ale Molly już robiła zamieszanie. W kuchni pachniało masą
ciast: dyniowym, pomarańczowym, makowym, żurawinowym. Oprócz tego wyczuwalna
była nutka indyka i karpia. Gospodyni świetnie sobie radziła, a jej mąż, który
miał wolne, posłusznie wykonywał jej polecenia dotyczące sprzątania.</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
wybiła 17, pani Weasley spojrzała z niepokojem na zegar, żeby sprawdzić, gdzie
znajduje się jej najmłodszy i średni syn. Wskazówka stała w bezruchu od ponad
godziny, a jej końcówka pokazywała „W drodze”. Molly westchnęła z zawodem.
Chciała, żeby już byli na miejscu. Bardzo się stęskniła. Poza tym potrzebowała
pomocy, a Artur nie do końca sobie radził ze sprzątaniem całego domu, a
następnego dnia mieli przybyć pozostali członkowie rodziny oraz przyjaciele.</div>
<div class="MsoNormal">
-Arturze, skończyłeś przygotowywać pokój dla Rona i
George’a?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?! Dla nich? Razem?</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, myślałam, że zatrzymają się w pokoju George’a i…-
głos jej się na chwilę załamał na wspomnienie zmarłego syna- …i Freda.</div>
<div class="MsoNormal">
Molly
wyraźnie spochmurniała. Mimo że minęło ponad pół roku, to ciągle było tak
bardzo bolesne, rany się jeszcze nie zagoiły i kobieta nie była pewna czy
kiedykolwiek zdoła się z tego wykaraskać. Zresztą cała rodzina była w podobnej
sytuacji. </div>
<div class="MsoNormal">
Jej mąż
podszedł do niej i objął ją w pasie. Gospodyni odwróciła się do niego i
popatrzyła smutno w jego oczy. On też ciągle cierpiał. Oparła głowę na jego
piersi, a on cmoknął ją w czoło. Trwali tak przez chwilę, upamiętniając losy
swojego dziecka, które zginęło honorowo, walcząc o dobro innych.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, kochanie- powiedział po pewnym czasie pan Weasley-
Myślałem, że Ron będzie w jednym pokoju z Hermioną.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?! To kto będzie spał u Ginny?</div>
<div class="MsoNormal">
-No… Harry- mężczyzna popatrzył na wrogą minę małżonki-
Rybko, oni są już na tyle dorośli, żeby móc spać, no… w jednym pomieszczeniu. W
końcu wiemy, że się spotykają.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak ty to niby widzisz, Arturze?! Co z pozostałymi?!</div>
<div class="MsoNormal">
-No… Ron z Hermioną będą u niego, Harry z Ginny u niej, Bill
z Fleur w jego dawnym pokoju, George będzie spał u siebie, Percy razem z
Charliem, a Andromeda z Teddym zatrzymają się w pokoju Percy’ego. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie podoba mi się to. Uważam, że zarówno Ron i Hermiona,
jak i Harry i Ginny nie są gotowi…</div>
<div class="MsoNormal">
-O co ci właściwie chodzi? Czego ty się boisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Oj, przestań, doskonale wiesz o co mi chodzi! Też kiedyś
byliśmy młodzi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Sądzę, że nic się nie stanie. Poza tym, my cały czas
będziemy za ścianą- zrobił pauzę, a kiedy zobaczył, że ją przekonał, dodał z
zawadiackim uśmiechem, łapiąc ją w talii- Doskonale pamiętam czasy, gdy byliśmy
młodzi… I co wtedy robiliśmy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Arturze!- zawoła kobieta, siląc się na gniew, ale to
wspomnienie spowodowało, że się zarumieniła.</div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna
uśmiechnął się szerzej, a w jego oczach pojawiła się wesoła iskierka. Cmoknął
żonę w usta, na co ona jeszcze bardziej poczerwieniała. Zwykle nie mieli czasu na takie czułości. Po chwili się
opamiętali, a gospodyni stanowczo powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Wracaj do pracy!</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście- mrugnął do niej i odszedł.</div>
<div class="MsoNormal">
Pani
Weasley powróciła do poprzedniego zajęcia i wtedy ujrzała w kominku zielony
płomień. „Nareszcie” mruknęła sama do siebie i stanęła naprzeciwko ognia,
wyczekując gości.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
chwili przed jej oczami stanął najpierw George, dobrze zbudowany, wysoki,
rudowłosy mężczyzna, o brązowych oczach, łagodnych rysach i z wesołym
uśmiechem, zza niego wyłonił się Ron, bardzo podobny do brata, może trochę
niższy, o wyraźniejszych rysach, z niebieskimi oczami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, mamo- zawołał George, podszedł do matki i pocałował
ją w policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron uczynił
to samo, po czym oboje zasiedli przy stole, a Molly przygotowała dla nich obiad
i zaparzyła herbaty. Po chwili do kuchni wrócił Artur i również przywitał się z
synami. Później wszyscy usiedli, aby spożyć posiłek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego zajęło wam to tyle czasu?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale co?- spytał Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
-No podróż- gospodyni pokazała im zegar, na którym wskazówka
z Georgem i Ronem właśnie znajdywała się
na napisie „w domu”- Od ponad godziny wskazywał, że jesteście w drodze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, mamuś, musieliśmy jeszcze załatwić parę rzeczy na Pokątnej,
ale to nieistotne- powiedział starszy- Lepiej powiedzcie co tam u was?</div>
<div class="MsoNormal">
No i
tak zaczęła się rozmowa, która trwała dosyć długo. No w każdym razie dopóki
Molly nie zagoniła wszystkich do sprzątania, a sama nie zajęła się gotowaniem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
W
Hogwarcie już świeciło pustkami. Co prawda odbyły się jeszcze tego dnia lekcje,
ale były one skrócone, a tuż po nich odjeżdżał pierwszy pociąg do Londynu (w
tym roku kursował kilka razy). Teraz była już 17, więc uczniów zostało naprawdę
niewielu. Dziś miał się odbyć jeszcze jeden kurs, o 18.30, a ostatni odjeżdżał
następnego dnia o 11. </div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym dormitorium panowało szczególne zamieszanie. Dziewczyny były kompletnie
w sosie, a za półtorej godziny miały pociąg. Pospiesznie pakowały się i
przygotowały do wyjazdu. Żyło im się bardzo dobrze od kiedy mogły zamieszkać
razem, za zgodą pani dyrektor.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, nie widziałaś mojej książki?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie… Hermiono…- wysapała Weasleyówna próbując zamknąć swój
kufer- Nie widziałam jej.</div>
<div class="MsoNormal">
W końcu
udało jej się zapiąć bagaż i dumna usiadła na łóżku. Była drobna, ale wysoka.
Jej długie rude włosy związane były w kucyk, miała na sobie zieloną sukienkę.
Jej towarzyszka była ubrana na biało, jej loki swobodnie opadały na plecy,
miała orzechowe oczy, jej twarz była skupiona na poszukiwaniach zagubionej
lektury. Kiedy w końcu ją odnalazła, w całym tym bałaganie, spoczęła obok
przyjaciółki z satysfakcją.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam!</div>
<div class="MsoNormal">
-Super- odparła ruda bez większego entuzjazmu- Hermiono,
zaraz spóźnimy się na pociąg.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- zaprzeczyła Granger- Już jesteśmy prawie gotowe!</div>
<div class="MsoNormal">
Wstała
i dopakowała ostatnie drobiazgi do bagażu podręcznego. Potem posprzątała
wszystkie rzeczy, których nie brała ze sobą. Gotowa, stanęła na środku pokoju i
z szerokim uśmiechem popatrzyła na przyjaciółkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się stało, Gin?- spytała, widząc jej smutną minę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem… nie chcę tam jechać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba sobie żartujesz? Dlaczego? Spotkasz się z rodziną, z
Harrym…</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie! Ja… Ja chyba nie chcę go widzieć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ostatnio praktycznie nie pisaliśmy. Mam wrażenie, że
kolejny rok rozłąki to za dużo. Wcześniej, kiedy jeszcze pisaliśmy, czasem mi
się wydawało, że nie mamy wspólnych tematów, a teraz nasz kontakt praktycznie
się urwał. Nie chcę spędzać świąt w takiej atmosferze, wiedząc, że wszystko się
psuje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślę, że trochę dramatyzujesz- odparła, jak zwykle,
trzeźwo myśląca Hermiona- Może właśnie te święta sprawią, że znowu się do
siebie zbliżycie. A poza tym, chyba nic takiego się między wami nie wydarzyło,
prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-No… no nie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No, to nie marudź i nie smuć się! Musimy zdążyć na pociąg.</div>
<div class="MsoNormal">
Po tych
słowach obie pospiesznie opuściły pokój i pobiegły przed szkołę, gdzie czekały
powozy, które ciągnęły testrale, aby zawieść je prosto na peron.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Była
już 19, a do Nory przyjeżdżało coraz więcej osób. Przybył już Charlie, Percy i
Harry. Czekali już tylko na dziewczyny, bo Bill z Fleur i Andromeda z wnukiem
mieli przyjechać następnego dnia. Molly wciąż krzątała się po kuchni, lecz
zatrudniła również do pomocy Charliego, który wyraźnie nie był z tego
zadowolony. Pozostali sprzątali, a przynajmniej mieli to robić.</div>
<div class="MsoNormal">
Dlatego
też Harry i Ron udali się do dawnego pokoju rudzielca, pod pretekstem, że
przygotują go i inne na przyjazd gości. Niemniej nie do końca spełnili swoją
obietnicę, bo siedzieli teraz na łóżku Weasleya i grali w szachy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Trzeba będzie wystawić łóżko polowe- zauważył Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiem, w końcu rodzice nie zgodzą się, żeby Hermiona
spała ze mną na jednym łóżku- odparł rudzielec, zastanawiając się nad kolejnym
ruchem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to Hermiona? A ja?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyluzuj stary- zaśmiał się Ron- Ty będziesz u Ginny, to chyba
dobrze, nie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Taa…</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
zamilkł, czuł, że ostatnio nie układa się im zbyt dobrze. Jego dziewczyna
sprawiała wrażenie jakby świetnie bawiła się bez niego w Hogwarcie. Ostatnio w
ogóle przestała pisać. Do tej pory nie miał za bardzo czasu, żeby się tym
przejmować, ale teraz były święta, a on nie miał ochoty spędzać ich z Ginny,
wiedząc, że tak naprawdę wcale nie jest dla niej zadawalającym towarzystwem, że
tylko odlicza dni do odjazdu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest?- spytał Weasley.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nic.</div>
<div class="MsoNormal">
-Weź nie ściemniaj! Akurat mnie nie oszukasz.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślisz, że Ginny mnie kocha?- spytał prosto z mostu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz- odparł rudzielec, trochę zaskoczony pytaniem- Myślę,
że tak, ale skoro pytasz, to znaczy, że musi się coś złego dziać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ostatnio nie mogliśmy złapać ze sobą zbyt dobrego kontaktu.
Te nasze listy były takie… mdłe, suche, pozbawione jakichkolwiek emocji,
tęsknoty. Mam wrażenie, że ona mnie już nie potrzebuje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przesadzaj. Wiadomo, że inaczej jest jak się rozmawia
wprost, będąc blisko, a inaczej pisząc listy, które przebywają tysiące
kilometrów.</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, ale, powiedz mi szczerze, kiedy piszesz z Hermioną,
nie czujesz, że przestało jej na tobie zależeć, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No więc widzisz, a ja niestety się tak czuję.</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
cisza. Każdy powoli analizował tą rozmowę i cały jej sens. Myśleli by nad nią
pewnie dalej, gdyby Molly nie zawołała ich do pomocy.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Było
już ciemno kiedy George Weasley samotnie przemierzał pola, dążąc do pobliskiej
wioski. Nie chciał tego spotkania, ale nie mógł jej po raz kolejny spławić, to
byłoby naprawdę… no po prostu bezczelne. A w końcu darzył ją pewną, nawet dość
dużą sympatią, w szkole się w niej podkochiwał, nie mógł teraz udać, że jej nie
zna.</div>
<div class="MsoNormal">
Doszedł
do jedynej, znajdującej się w tym miejscu karczmy. Gdy przekroczył jej próg,
uderzył go zapach alkoholu i papierosów, a ludzie wokół głośno rozmawiali. To
był mugolski bar, więc nawet nie próbował dostrzec jakichś znajomych twarzy,
oprócz jednej… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Siedziała przy stoliku, koło okna
i wpatrywała się w padający śnieg. Jej szaroniebieskie oczy, przypominające
wzburzony ocean, były smutne . Jej krucze włosy spięte były w ciasny kok, a na
sobie miała srebrną, dopasowaną sukienkę. Wyglądała przepięknie! A jednak
George bardzo nie chciał do niej podchodzić.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ale wtedy to ona go zauważyła i
pomachała do niego. Nie miał wyboru, musiał do niej pójść. Kiedy doszedł do
stolika, wstała. Chciała go uściskać, ale on nieznacznie się odsunął. Oboje
usiedli.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co u ciebie, Angelino?- zagaił chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, dziękuję, że pytasz. A u ciebie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Też dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
cisza. Dziewczyna uparcie wpatrywała się w towarzysza, a on, nieco skrępowany,
odwrócił wzrok. Nie wiedział, po co chciała się z nim spotkać, ale wciąż był
przekonany, że to nienajlepszy pomysł. Naprawdę nie miał siły się jej
tłumaczyć, ale ona oczekiwała wyjaśnień.</div>
<div class="MsoNormal">
-Unikasz mnie, George.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, wydaję ci się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę cię, nie próbuj zmyślać. Wiem, że nie chcesz mnie
widzieć, tyle razy dałeś mi to jasno do zrozumienia. A więc dobrze, odczepię
się, ale dopiero wtedy, gdy powiesz mi prosto w twarz, czemu się tak
zachowujesz?</div>
<div class="MsoNormal">
Już
zapomniał za co ją tak lubił. Była cholernie bezpośrednia, nigdy nie owijała w
bawełnę. Kiedyś byli naprawdę blisko, była dla niego przyjaciółką. Ufał jej,
prawie tak bardzo jak Fredowi. Wiedział, że też wiele dla niej znaczył, ale
wszystko się zmieniło po bitwie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba zasługuję na to, żebyś powiedział mi prawdę?-
naciskała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, powiem ci. Masz rację, unikałem cię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale czemu? Co zrobiłam nie tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic. To nie twoja wina. To chodzi o mnie- dziewczyna
przewróciła oczami, ale George zgromił ją wzrokiem- Mówię poważnie! Nie
rozumiesz tego?! Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz! Zawsze byłaś częścią
mojego życia, w wakacje odliczałem dni do spotkania z tobą, na lekcjach gapiłem
się na ciebie, żeby odnaleźć twój uśmiech, który dodawał mi siły, cały wolny
czas spędzałem z tobą!</div>
<div class="MsoNormal">
-Więc o co chodzi?!</div>
<div class="MsoNormal">
-O Freda! Już o nim zapomniałaś?! Tak bardzo mi go
przypominasz, przecież byłaś jego dziewczyną, byliście nierozłączni, wszędzie
gdzie byłaś ty był i on, a teraz… teraz, gdy widzę ciebie, czekam aż wyjdzie
zza twoich pleców, aż się uśmiechnie, rzuci jakąś ciętą uwagę, będziemy się
śmiać… Ale wiesz co?! Jego nie ma! </div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
był na skraju wyczerpania. Od pogrzebu zatracił się w pracy i było dobrze, ale
teraz miał dużo czasu, wręcz za dużo, bo zaczynał wspominać, przez co o wiele
bardziej cierpiał. I wiedział, że jej też jest przykro, a z każdym jego słowem
jej oczy coraz bardziej się szkliły. On też miał ochotę płakać. Zamknął oczy,
na siłę powstrzymując łzy. Kiedy je otworzył, zobaczył, że Angelinie się to nie
udało. Opierała łokcie o stół, a twarz skryła w dłoniach. Słychać było cichy
szloch. George poczuł wyrzuty sumienia. Każde jego słowo było prawdą: Angelina
była dziewczyną jego brata, kochała go, może planowali razem przyszłość. Dla
niej to również była ogromna strata, a Weasley tylko rozdrapał powoli gojące
się rany.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
mógł pozwolić, żeby płakała. Podszedł do niej i objął ją ramieniem.
Instynktownie się do niego przytuliła. Poczuł, że po jego policzkach też spływa
kilka pojedynczych łez. Oboje tak bardzo tęsknili. Objął ją jeszcze mocniej, a
ona zaczęła rzewniej płakać. Była silna, ale każdy ma jakieś granice bólu, a
jej właśnie zostały przekroczone. Nawet nie próbowała się powstrzymywać.
Chłopak cmoknął ją w czubek głowy i wyszeptał: „przepraszam”. Poczuł, że
wstrząsa nią dreszcz. Długo tak trwali. W końcu dziewczyna się uspokoiła.
Chłopak wrócił na swoje miejsce, a ona pospiesznie wyciągnęła chusteczkę z
torebki i doprowadziła się do porządku. Potem popatrzyła na przyjaciela z
kamienną miną.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak w ogóle śmiesz twierdzić, że o nim zapomniałam?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja przepra…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przerywaj mi! Wyobraź sobie, że nie zapomniałam i nigdy
nie zapomnę! Ja zawsze będę go kochać! Wiem, że dla ciebie to była olbrzymia
strata, ale dla mnie też. Naprawdę myślałam, że to ten jedyny, że po wojnie
ułożymy sobie wspólnie życie… Ale jego nie ma, a ja nie chcę stracić także
ciebie. Proszę, pozwól nam odbudować naszą przyjaźń. Naprawdę cię potrzebuję i
wiem, że ty mnie też.</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz rację. Bardzo za tobą tęskniłem.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
uśmiechnęła się. Bardzo jej go brakowało. Pragnęła, żeby było jak dawniej i
wreszcie poczuła, że jest to możliwe.</div>
<div class="MsoNormal">
-Więc dasz mi szanse?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak.</div>
<div class="MsoNormal">
Dotknął
jej dłoni, która leżała na stoliku i splótł ją z własną. Nic więcej nie musieli
mówić, słowa były zbędne. Oboje wiedzieli, że teraz może być już tylko lepiej.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Była
już prawie 22, a w Norze nikt nie szykował się do snu. Wręcz przeciwnie wszyscy
byli pobudzeni. Gospodyni wciąż szykowała kolacje wigilijną, a resztę goniła do
pracy, choć wcale to nie był takie proste, bo żadnemu z jej synów nie chciało
się sprzątać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie są dziewczyny?</div>
<div class="MsoNormal">
Charlie,
który aktualnie siedział przy kuchennym stole, nie wiedział czy matka pyta się
raczej jego czy samą siebie. Wiedział, że jest zdenerwowana i zmęczona tymi
przygotowaniami, więc postanowił ją trochę uspokoić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mamuś, pewnie zaraz będą, nie martw się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz rację. To może zawołamy Harry’ego i Rona, na pewno
będą chcieli się z nimi szybko zobaczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
upił łyka herbaty. Nie powiedziałby o sobie, że jest synkiem mamusi, bo tak
naprawdę nigdy się jej nie słuchał, ale zawsze lubił z nią rozmawiać. Była taka
bezpośrednia, nic przed nim nie ukrywała i w sumie chyba najbardziej lubił jej
towarzystwo z całej rodziny.</div>
<div class="MsoNormal">
-To oni są na serio razem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry… z… Ronem?!- Molly zakrztusiła się wodą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, mamuś- zaśmiał się chłopak- Harry z Ginny, a Ron z
Hermioną.</div>
<div class="MsoNormal">
-A, rozumiem- gospodyni odetchnęła z ulgą, a jej syn zaczął
się śmiać- Nie śmiej się!- spojrzała na niego z naganą, a on się uspokoił- Tak,
są razem.</div>
<div class="MsoNormal">
-To super, bo tak naprawdę, w życiu nie znalazłbym dla Ginny
lepszego kandydata niż Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, to prawda. To chyba najlepsze, co mogło ją spotkać. A
tak się bałam, że zacznie chodzić z kimś nieodpowiednim.</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie, a Hermiona też przecież jest świetna i może Ron
przy niej trochę zmądrzeje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pewnie masz rację, synku, oni doskonale do siebie pasują.
Mam nadzieję, że im się uda. Byłabym wniebowzięta, gdyby Hermiona została moją
synową.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mamo, nie za wcześnie trochę, żeby mówić o ślubie?</div>
<div class="MsoNormal">
-No może i tak, ale przecież oboje są pełnoletni, Hermiona
niedługo skończy szkołę, nie można za długo czekać. A co z tobą, kochanie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?</div>
<div class="MsoNormal">
-No… masz jakąś dziewczynę?</div>
<div class="MsoNormal">
-Mamo!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie złość się na mnie, po prostu chciałabym, żebyś ty sobie
też ułożył życie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Moje życie jest idealnie poukładane!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale nie czujesz się samotny?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie!</div>
<div class="MsoNormal">
Molly
już chciała coś odpowiedzieć, ale wtedy zauważyła, że w kominku pojawiają się
zielone ogniki. Po chwili pojawiła się w nich Ginny, a zaraz za nią Hermiona.
Gospodyni rzuciła się, żeby je uściskać. Potem przywitał się z nimi Charlie.
Dziewczyny usiadły przy stole, były wyraźnie zmęczone podróżą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze się jechało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, tylko wiesz, że ja nie znoszę takich długich tras-
odparła Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-To na pewno coś zjecie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Z przyjemnością.</div>
<div class="MsoNormal">
Pani
Weasley podała im kolacje, a pozostali członkowie rodziny zaczęli schodzić się
do kuchni i witać z przybyłymi. Zaczęła się wesoła pogawędka. W między czasie
nawet George zdążył wrócić do Nory. Bardzo dobrze im się rozmawiało, tyle czasu
się nie widzieli. Ale kogoś brakowało…</div>
<div class="MsoNormal">
-Mamo, gdzie jest Ron, no i… Harry?- spytała Gin.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem, kochanie, zaraz ich zawołam.</div>
<div class="MsoNormal">
Tak
też, po 5 minutach, do kuchni wkroczyli chłopcy. Na widok dziewczyn stanęli jak
wryci. Hermiona uśmiechnęła się szeroko. Podeszła najpierw do Harry’ego i
cmoknęła go w policzek, a potem rzuciła się na szyję Ronowi. Chłopak był
przeszczęśliwy. Delikatnie ją uniósł i okręcił się kilka razy, przez co
brązowowłosa pisnęła. Po chwili przypomnieli sobie, że znajdują się w
towarzystwie całej rodziny i, oboje zarumienieni, odsunęli się od siebie.</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny
wstała dosyć niepewnie. Jej spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem Harry’ego.
Oboje byli przygnębieni. Ron podszedł do niej i ją uściskał. Potem zapadła
cisza, jakby wszyscy oczekiwali, co zrobią. Potter podszedł do swojej
dziewczyny i pocałował ją w policzek. „I to tyle?!” pomyślała rudowłosa, bo to
ich powitanie było dosyć zdystansowane, w porównaniu do reakcji Rona i
Hermiony.</div>
<div class="MsoNormal">
Później
wszyscy usiedli do stołu. Rozpoczęła się jakaś rozmowa. Nikt nie komentował
zachowania ani Harry’ego, ani Ginny, lecz można było wyczuć, że coś jest nie
tak.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Mówiłam ci! Wszystko się spieprzyło!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, uspokój się!</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyny
siedziały w pokoju rudowłosej. Sama „lokatorka” niespokojnie kręciła się po
sypialni. Działo się dokładnie to, czego się obawiała. Cała magia świąt prysła,
a ona myślała tylko o tym, że chciałaby już wrócić do Hogwartu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam zamiaru, Hermiono. Co to w ogóle było?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem, czemu się tak denerwujesz, przecież się z tobą
przywitał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, przywitał! Tak samo jak przywitał się z tobą! Bez
urazy, Hermiono, ale przecież jestem jego dziewczyną, zasługuję chyba na coś
więcej! </div>
<div class="MsoNormal">
-Może nie chciał za bardzo okazywać uczuć przy twoich
rodzicach.</div>
<div class="MsoNormal">
-Akurat! On…</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
rozległo się pukanie. Weasleyówna wrogo popatrzyła na drzwi i warknęła:
„proszę”. Ukazał im się najpierw Ron, a zaraz za nim przyczłapał Harry. Weasley
radośnie usiadł obok swojej dziewczyny, natomiast Potter spoczoł na jakimś
krześle przy ścianie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przeszkadzamy wam?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- odparła pogodnie Granger, rzucając przy tym
przyjaciółce ostrzegawcze spojrzenie- Ale jest już prawie północ, nie idziecie
spać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Mieliśmy zamiar- odparł z uśmiechem rudzielec- Ale wiesz,
że dziś śpisz u mnie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie- zaśmiał się Ron- Na osobnym łóżku.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale… Twoi rodzice się zgodzili?</div>
<div class="MsoNormal">
-Sami to zaproponowali, więc mam zamiar skorzystać z tej
okazji.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
cmoknął swoją dziewczynę w policzek. Ginny miała się już zapytać, co w takim
razie z Harrym, kiedy zrozumiała, że ma nocować u niej. „No pięknie” pomyślała.
Zanim zdążyła zaprotestować Ron i Hermiona już wyszli.</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
byli na klatce schodowej, dziewczyna zatrzymała Weasleya i spytała z
niepokojem:</div>
<div class="MsoNormal">
-Serio, to propozycja twoich rodziców?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak! A co boisz się?- chłopak uśmiechnął się zawadiacko.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Ronaldzie!- odparła brązowowłosa, rumieniąc się- Ale
chyba między Harrym i Ginny, no wiesz… chyba im się nie układa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem o tym, dlatego też mają całą noc na to, żeby się
dogadać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Sprytny jesteś- zażartowała Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
spojrzał na nią z udawaną urazą, ale ona tylko się zaśmiała i pociągnęła go w
kierunku jego pokoju.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Nadszedł
kolejny dzień, wigilia Bożego
Narodzenia. Wszyscy domownicy powoli schodzili się do kuchni na śniadanie. Była
może 10, ale i tak poszli późno spać. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
nie udała się prosto do kuchni, ale przeszła po cichu do salonu, aby położyć
prezenty pod choinką. Zobaczyła już całkiem sporo pakunków, więc dołożyła też
swoje. Przez chwilę trzymała w rękach prezent dla Rona. Zastanawiała się, czy
będzie mu się podobać, długo męczyła się nad tym, żeby coś dla niego znaleźć,
ale wciąż nie była pewna czy to dobry pomysł.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzień dobry!</div>
<div class="MsoNormal">
Poczuła,
że ktoś obejmuje ją w talii i całuje w policzek. Odwróciła głowę i uśmiechnęła
się do swojego chłopaka. Tak bardzo cieszyła się, że wreszcie są razem. Bez
niego pobyt w Hogwarcie był udręką. Dotknęła jego dłoni, splecionych na jej
brzuchu. Była naprawdę szczęśliwa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dla kogo ta paczka?- spytał chłopak z zainteresowaniem,
wskazując na pudełko w jej ręku.</div>
<div class="MsoNormal">
-A co to za pytania? Nie interesuj się!- zażartowała
dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ok, to już wiem, że dla mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Idiota.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
zaśmiał się, potem oparł brodę na jej ramieniu. Stali tak, wpatrując się w
choinkę, stojącą na tle okna, zasypanego śniegiem. Wyglądało to naprawdę
magicznie. Cieszyli się każdą sekundą, którą mogli spędzić ze sobą. Nie umieli
się sobą nacieszyć, a nawet taka drobna czynność, jak ta, wprawiała ich w
niesłychaną euforię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, Hermiona, chodźcie na śniadanie!- zawołała ich Molly.</div>
<div class="MsoNormal">
Niechętnie
podążyli do reszty rodziny, a tuż za nimi wszedł Harry. Zasiedli przy stole i
dołączyli do rozmowy na temat Hogwartu.</div>
<div class="MsoNormal">
-A gdzie Ginny?- spytał George.</div>
<div class="MsoNormal">
-Późno wczoraj zasnęła- mruknął Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
Nikt
tego nie skomentował, ale Ron i Hermiona posłali sobie porozumiewawcze
spojrzenia. Wszyscy powrócili do śniadania, a później rozeszli się do swoich
prac.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
był naprawdę zmęczony, sprzątnął z panem Weasley jego szopę i miał wrażenie, że
zaraz się przewróci. Była już prawie 15, wiec postanowił zacząć się
przygotowywać. Czuł, że nogi odmawiają mu posłuszeństwa i zasypia na stojąco.
Też późno zasnął, cały czas myślał o Ginny. Wiedział, że ona też nie śpi, ale
żadne z nich nie odważyło się, żeby rozpocząć rozmowę.</div>
<div class="MsoNormal">
Stanął
przed jej pokojem. Był przekonany, że państwo Weasley chcieli dobrze,
pozwalając im mieszkać przez ten tydzień w jednym pokoju, ale był zły. Kiedy
nocował u Rona był bardziej niezależny i po sprzeczkach z Ginny nie musiał
przebywać w jej pobliżu. Teraz byli na siebie skazani. Zapukał, a kiedy
usłyszał zaproszenie, przekroczył próg.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
siedziała na swoim łóżku i kończyła pisać list. Nie zwróciła na chłopaka
najmniejszej uwagi, dlatego podszedł on do swojego łóżka i zaczął wyciągać
ubrania na wieczór ze swojego kufra. Denerwowało go, że Ginny była tak blisko,
a nie mógł do niej podejść, przytulić, pocałować…</div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie tak go wkurzyła ta myśl, że cisnął o łóżko swoją wodę kolońską,
która stoczyła się na podłogę i z hukiem rozwaliła w drobny mak. Weasleyówna aż
podskoczyła ze strachu, ale Harry ją zignorował. Machnął różdżką, a szkło
wróciła do swojej pierwotnej postaci i wpadło w jego rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
wciąż patrzyła na niego z pewnym strachem, ale też złością. Potter miał dosyć,
odłożył wodę na stolik i również posłał towarzyszce wrogie spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, porozmawiajmy- powiedział poirytowany- O co ci
chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-O co mi chodzi?! O co chodzi tobie?- odparła walecznie Gin.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zachowujesz się tak, jakbym ci przeszkadzał. Nie rozumiem.
Co tak naprawdę się zmieniło?</div>
<div class="MsoNormal">
-Mogłabym się ciebie spytać o to samo! Bądźmy szczerzy, już
od jakiegoś czasu jest nie tak. Prawie przestałeś pisać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo byłem zajęty! Ale ty też nie pisałaś, mimo że czekałem!</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyobraź sobie, że też miałam co robić! </div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
cisza. Oboje byli wściekli. Patrzyli się na siebie z nieukrywaną złością. W
sumie żadne z nich nie wiedziało, czemu aż tak bardzo się tym denerwowali.</div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedz mi to prosto w twarz, Harry- zaczęła dziewczyna-
Masz kogoś, prawda?</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?!- chłopak wyglądał, jakby przed chwilą walnął go
tłuczek.</div>
<div class="MsoNormal">
- No spotykasz się z kimś?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie… to znaczy tak! No z tobą! Przynajmniej tak mi się
wydawało…</div>
<div class="MsoNormal">
-To dlaczego jest tak beznadziejnie?- jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem…</div>
<div class="MsoNormal">
Znowu
zapadła cisza. Ta sytuacja była naprawdę męcząca. Dlaczego zaczęli wątpić w
swoją uczciwość, zaufanie, miłość? Ginny westchnęła głęboko. Harry zbliżył się
do niej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie, przysięgam ci, że z nikim innym się nie
spotykam, tylko ty się dla mnie liczysz. Uwierz mi, ta sytuacja jest nie do
zniesienia, a najbardziej mnie wkurza, że nie wiem, co spowodowało, że jest źle.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, Harry, mnie też to denerwuje. Nie rozumiem, co się
stało. Może po prostu przerasta nas związek na odległość…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie pozwolę ci odejść, jeśli to sugerujesz!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie… po prostu zastanawiam się, jak mamy sobie z tym
poradzić.</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
usiadł na podłodze przed swoją dziewczyną. Popatrzył jej w oczy. Ona naprawdę
się tym martwiła. Wziął jej rękę w swoje dłonie i przyłożył do swoich ust.
Ginny uśmiechnęła się, kiedy ją pocałował. Był taki delikatny, czuły. Nie mogła
pozwolić na to, żeby kłócili się przez jakąś błahostkę. </div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham cię- wyszeptała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja ciebie też- odparł, zaskoczony tą zmianą tematu.</div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywali
się w siebie z radością i czułością. Wiedzieli, że chcą być razem, jak
najdłużej się tylko da. W pewnym momencie Potter podniósł się i pociągnął
dziewczynę, żeby zrobiła to samo. Rudowłosa spojrzała na niego ze zdziwieniem,
ale on tylko uśmiechnął się tajemniczo. Wyjął różdżkę z kieszeni i machnął nią
w kierunku sufitu. W jednej chwili nad ich głowami pojawiła się jemioła.
Weasleyówna się zaśmiała.</div>
<div class="MsoNormal">
-To jemioła, Gin, nie można jej ignorować.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
pokręciła z rozbawieniem głową. Ujęła jego twarz w dłonie i cmoknęła go w usta.
Kiedy odsunęła się kawałek zobaczyła jego pełny niedowierzenia wzrok.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tylko tyle?</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz co!- parsknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
zaśmiał się i objął ją w pasie, zmuszając ją, żeby się do niego zbliżyła. Potem
złożył na jej ustach bardzo namiętny pocałunek. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Kolacja
wreszcie się rozpoczęła. Panował wesoły gwar. Do domowników przybyła również
Andromeda ze swoim wnukiem i Bill z małżonką. Wszyscy byli szczęśliwi, że mogą
spędzić trochę czasu razem. Żartom nie było końca. </div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
właśnie wysłuchiwała opowieści pani Weasley, jak to jej najmłodszy syn próbował
jako dziecko użyć różdżki swojego ojca, co skończyło się tym, że matka znalazła
go w salonie, płaczącego, wiszącego pod sufitem głową w dół. Ron, oczywiście
czerwony na twarzy, tłumaczył, że Molly wszystko poprzekręcała, co spowodowało
jeszcze większy śmiech rodziny i znajomych. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W pewnym momencie dziewczyna
poczuła coś na swojej nodze. Spojrzała do stół i zauważyła, że na jej stopie
siedzi Teddy i bawi się jej rajstopami. Brązowowłosa uśmiechnęła się na jego
widok i zawołała do Andromedy, siedzącej zupełnie w innym końcu stołu:</div>
<div class="MsoNormal">
-Andy, nie zgubiłaś kogoś?</div>
<div class="MsoNormal">
-O nie! Przepraszam cię, Hermiono, już po niego idę!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie trzeba. Chciałam, żebyś po prostu wiedziała, gdzie
jest.</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
wyciągnęła chłopca z pod stołu. Chyba myślał, że zrobił coś złego, bo patrzył
się na nią wystraszony, ze skruszoną miną.</div>
<div class="MsoNormal">
-I co rozrabiako?- zagadnęła go dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
Ted wyczuł,
że się nie gniewa i również pokazał swój bezzębny uśmieszek. Hermiona zaczęła z
nim gadać i się bawić. Nie dziwiła się, że chłopiec nudzi się w towarzystwie
samych dorosłych. Miał dopiero trochę ponad pół roku. Brązowowłosa przesiadła
się z nim na kanapę i swoją różdżką wyczarowywała różowe bąbelki, które bardzo
go intrygowały.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
patrzył na swoją dziewczynę z nieukrywanym zachwytem. Wyglądała przepięknie z
dzieckiem na kolanach. Cały czas się uśmiechała. Widać było, że kocha maluchy,
a i Teddy bardzo ją polubił. Miała świetne podejście. Chłopak zaczął się
zastanawiać jak by to było, gdyby kiedyś mieli razem dzieci. Na pewno byłaby
świetną matką. </div>
<div class="MsoNormal">
-To co, kochani, chyba czas na prezenty?- powiedziała gospodyni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zaczekaj jeszcze chwilę, mamo- powiedział Bill.</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
cisza. Wszyscy wpatrywali się w najstarszego syna państwa Weasley. Chłopak
natomiast spojrzał się na swoją małżonkę. Jej mina była nie pewna, ale pokiwała
głową. Rudowłosy pocałował jej dłoń, aby dodać jej otuchy. Potem popatrzył na
zebranych przy stole. Każdemu spojrzał prosto w oczy, po czym rzekł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Mamy dla was dobrą wiadomość- Fleur jest w ciąży!</div>
<div class="MsoNormal">
Na
sekundę ponownie zrobiło się cicho, ale potem wszyscy zaczęli się cieszyć, gratulować,
a nawet klaskać. Molly podeszła do syna i jego żony i mocno ich uściskała.
Później każdy osobno im gratulował. W końcu gospodyni, ledwo powstrzymując
płacz, powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze, to otwórzmy wreszcie te prezenty!</div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy
ruszyli w kierunku choinki. Pan Weasley założył czapkę Mikołaja i rozdawał
podarunki. Teraz radość była jeszcze bardziej widoczna. Biesiadnicy zostali już
w salonie, puścili muzykę i zaczęli śpiewać, a potem nawet tańczyć. </div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź- powiedział Ron do swojej dziewczyny.</div>
<div class="MsoNormal">
Panował
taki gwar, że nikt i tak nie zauważyłby ich nieobecności. Poszli więc na górę,
do pokoju rudzielca. Było tu bardzo cicho, zwłaszcza w porównaniu z
zamieszaniem panującym w salonie. Hermiona usiadła na swoim łóżku i wpatrzyła
się z wyczekiwaniem w rudzielca. Chłopak wyjął z szafki biurka pudełko.</div>
<div class="MsoNormal">
-To dlatego nie było prezentu o ciebie! Już myślałam, że o
mnie zapomniałeś- zażartowała brązowowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chciałem ci to dać osobiście. Sam nie otworzyłem jeszcze
twojego prezentu- Ron wskazał na pakunek, leżący na jego kolanach.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
uśmiechnęła się i w tym samym momencie zaczęli rozpakowywać swoje prezenty.
Granger zaniemówiła, kiedy zrozumiała, co dostała od rudzielca. Był to album ze
zdjęciami, tylko ich, a obok wpisane były fragmenty listów, które wzajemnie do
siebie wysyłali przez te wszystkie lata. Przerzuciła kartki, zatrzymała się na
stronie, gdzie była ich fotografia z ostatnich wakacji i fragment wiadomości od
niej, z początku września: „Rok rozłąki to bardzo dużo, ale wytrzymamy. Musimy
wytrzymać! Bo ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie”. Uśmiechnęła się:</div>
<div class="MsoNormal">
- Wytrzymaliśmy już pół roku.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
odwzajemnij jej uśmiech, po czym rozpakował swój prezent. W środku była mini
makieta stadionu do quiditcha, który znajdował się w Hogwarcie. Nad nim latali
miniaturowi zawodnicy z drużyny Gryffindoru i Hufflepuffu. Skład drużyny
Gryfonów był taki, jak w 5. klasie. Ron wpatrywał się z zafascynowaniem w swój
prezent.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, że to może nie jest jakiś praktyczny prezent, ale
chciałam, żeby ci przypominał dobre czasy i to jak zaczęła się twoja przygoda z
quiditchem. Jeśli ci się nie podoba, to…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, to jest genialny prezent! Nie wiem, jak wpadłaś
na ten pomysł, ale jest naprawdę świetny.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
uśmiechnęła się szeroko. Ron popatrzył na nią. Tak dobrze się znali, tyle lat. Usiadł
obok niej. Odwróciła głowę. Dotknęła jego policzka. Tak bardzo cieszyła się, że
może z nim spędzić trochę czasu. Chłopak oparł czoło o jej. Przez chwile po
prostu napawali się swoją obecnością, a potem zatonęli w pocałunku. Było to
namiętne, czułe. Ich usta, ciała był spragnione siebie. Z każdą sekundą ich
ruchy stawały się coraz pewniejsze, bardziej gwałtowne, instynktowne, namiętne.
Zatracali się w sobie, wiedząc, że niedługo czeka ich ponowne rozstanie.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
pchnął dziewczynę delikatnie, tak, żeby położyła się na łóżku. Pochylił się nad
nią i ponownie pocałował. Później cmoknął ją w policzek, potem szyję, obojczyk,
dekolt, a na końcu powrócił do ust. Całowali się bez opamiętania, jakby to miał
być ostatni raz. Chłopak przejechał rękę wzdłuż jej ciała, wzdłuż tali, potem
po udzie. Dziewczyną wstrząsnął dreszcz. Poczuła niesamowite gorąco. To on tak
na nią działał. Ron ponownie cmoknął jej szyję, raz, drugi, trzeci… Myślała, że
umrze z rozkoszy. Jej ręce błądziły po jego włosach i plecach. Oddychała
głęboko. Nie mogła się powstrzymać, zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.
Weasley, jeszcze przez nią zachęcony, ponownie pocałował ją w usta, długo,
namiętnie, a może nawet trochę brutalnie. Przejechał dłonią po jej udzie, a ona
jęknęła. </div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- wyszeptał, odsuwając się od niej,</div>
<div class="MsoNormal">
-Mmm…?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyjdź za mnie!</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?!- dziewczyna otworzyła szeroko oczy i usiadła na łóżku.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, że to szalone, ale nie mówię, że teraz. Dopiero jak
skończysz szkołę, tak bardzo cię kocham i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron- przerwała mu- Ja i tak bym powiedziała „tak”. Kocham
cię.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
uśmiechnął się i pocałował ją ponownie. To był długi, czuły pocałunek, który
zapieczętował ich obietnice. Ponownie się w sobie zatracili, czując euforię,
jakiej nigdy wcześniej nie zaznali. Pozwolili sobie na chwilę zapomnienia, bo
wiedzieli, że te święta, to początek ich nowej drogi.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Cześć, kochani!<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Ta notka powstała dzisiaj i nie
ukrywam, że pisałam ją przez cały dzień. Mam do niej mega dużo zastrzeżeń, bo
trochę jest to zlepek miliona różnych od siebie historii. Jednak lubię ją, bo
poruszyłam w niej wątek prawie wszystkich Weasleyów. No jest przede wszystkim
Romione (trochę mniej niż zwykle) i Hinny, ale jest też fragment o George’u,
który mi się podoba najbardziej, o Charliem, a nawet krótki opis uczuć Bill i
Fleur oraz państwa Weasley. Zrozumiem jednak, jeśli Wam się nie spodoba, bo nie
jest to idealna miniaturka.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Poza tym, życzę Wam wesołych
Świąt, udanego Sylwestra i oczywiście szczęśliwego Nowego Roku!<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>No i na koniec, wiecie co dzisiaj
jest? 2.URODZINY BLOGA!!!<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Wiem, że już późno, ale świętować
można ;) Aż trudno mi w to uwierzyć, bo nie sądziłam, że tyle wytrzymam, a jednak
jestem tu i mam Was, za co serdecznie dziękuję <3<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam gorąco :*<br />PS Macie taki śliczny, może mało świąteczny obrazek ;)<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<i>No i statystyki (25
grudnia, godzina 22.53)- dane z tego bloga i z tego na onecie:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ilość wejść: 26 972<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ilość komentarzy: 471<o:p></o:p></i></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<i>Dziękuję za wszystkie
odwiedziny i komentarze :*<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-GwstX4jspQI/UrtVaeB7fqI/AAAAAAAAAGY/iNcgKJlPZAA/s1600/always_jealous_of_you__hermione_by_xxignisxx-d4rq3du.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-GwstX4jspQI/UrtVaeB7fqI/AAAAAAAAAGY/iNcgKJlPZAA/s320/always_jealous_of_you__hermione_by_xxignisxx-d4rq3du.jpg" width="226" /></a></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-24038321331630346632013-11-25T20:48:00.001+01:002013-12-11T17:26:29.716+01:0022. Bal Bożonarodzeniowy cz. 2<div class="MsoNormal">
-Ginny!</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
dziewczyna odwróciła się na dźwięk swojego imienia. W tłumie uczniów
znajdujących się na korytarzu dojrzała swoją przyjaciółkę. Nawet ucieszyła się
na jej widok, ale kiedy zobaczyła jej bardzo kiepski stan, uśmiech zszedł jej z
twarzy. Znowu płakała. Znowu chodziło o Rona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co tam, Hermiono?- spytała jak gdyby nigdy nic.</div>
<div class="MsoNormal">
-Możemy pogadać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, zawsze. Ale może nie tutaj.</div>
<div class="MsoNormal">
Minęły
wszystkich ludzi, a nie było to takie łatwe, po czym udały się na Wieżę
Astronomiczną. Hermionie nie kojarzyło się to miejsce najlepiej. Kiedyś, w
nocy, przyszli tu z Ronem oglądać gwiazdy. To było takie… cudowne, bo mimo
tego, że następnego dnia były lekcje, sprawdziany, eseje, treningi, to oni
mieli to w nosie i cieszyli się sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego wybrałaś akurat to miejsce?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz- rudowłosa się zarumieniła- Wczoraj byłam tu z Harrym
i bardzo dobrze nam się rozmawiało, to znaczy… tu jest cicho i spokojnie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Z Harrym?!- brązowowłosa spojrzała na towarzyszkę
zszokowana.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, proszę, nie patrz tak na mnie. My się
przyjaźnimy…</div>
<div class="MsoNormal">
-O, serio? Bo wiesz, to raczej nie jest miejsce, w które
przychodzi się z przyjacielem!</div>
<div class="MsoNormal">
-O co ci chodzi?!- Ginny była podirytowana.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ile czasu masz zamiar się
oszukiwać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, ja ciągle nie wiem o czym ty mówisz…</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochasz Harry’ego!</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosej
odebrało mowę. Już od jakiegoś czasu próbowała zatuszować to, że jej uczucia do
czarnowłosego wzrosły, a przecież wszyscy wiedzieli, że od zawsze się jej
podoba. A teraz była w związku, szczęśliwym związku, z Deanem i nie chciała go
niszczyć! Owszem, ostatnio zbliżyli się z Harrym do siebie, ale ona nie
wiedziała, czy on odwzajemnia jej uczucia, dlatego nie miała zamiaru psuć
swojej relacji z Thomasem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Owszem, kocham go, od zawsze, jako brata…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, wiesz, że to nieprawda.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przerywaj mi! W każdym razie, ja jestem naprawdę
szczęśliwa z Deanem, a Harry jest tylko przyjacielem. I jeżeli to o tym
chciałaś rozmawiać, to wybacz, ale nie mam czasu!</div>
<div class="MsoNormal">
Zabrała
rzeczy i szybkim krokiem ruszyła w stronę schodów, ale Hermiona ją zatrzymała.
Naprawdę nie wyglądała najlepiej. Była bardzo blada, miała podkrążone i przekrwione
oczy, przesuszone usta i wyglądała jakby za chwilę miała się przewrócić. Ginny
nie miała serca się na nią gniewać, dlatego dała za wygraną:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, powiesz wreszcie o co chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja nie wiem, co robić! Dziś… powiem w ten sposób, miałam
dość bliskie spotkanie z Ronem i czułam, że chce być blisko niego, ale on…
sprawiał wrażenie jakby też tego chciał. Pogubiłam się…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, powinnam Ci powiedzieć, że to, cokolwiek to było,
co się dziś wydarzyło, to znak, że obydwoje się kochacie i chcecie być razem,
ale to bez sensu. Razem z Harrym powtarzamy wam to od dłuższego czasu i nie
przynosi to żadnego skutku. Więc oto moja rada: daj sobie na luz. Idź dziś na
ten bal z Cormaciem, po prostu się baw i spróbuj przez te kilka godzin nie
myśleć o Ronie, a potem zobaczysz jak się będziesz czuła, może coś się zmieni,
może będziesz miała więcej odwagi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma żadnego „ale”! Uwierz mi, to najlepszy sposób.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Było mu
serio przykro. W tej jednej chwili miał wrażenie, że nic, co wydarzyło się w
ciągu ostatnich tygodni nigdy nie miało miejsca, że wciąż są razem, że miał
prawo ją wtedy złapać… I wtedy wszystko prysło jak bańka mydlana. Nawet był
skłonny jej wybaczyć, gdyby wykonała choć jeden ruch, który wskazywałby na to,
że chce do niego wrócić… Ale ona nic nie zrobiła, tylko odeszła. To go w sumie
trochę rozdrażniło, bo w końcu jej pomógł, a ona mogła wyrazić chociaż odrobinę
wdzięczności. </div>
<div class="MsoNormal">
Wściekły
wpadł do swojego dormitorium i opadł na łóżko. Czuł się kompletnie wypompowany.
Nie miał siły nawet ruszyć palcem. Kolejną rzeczą, która bardzo go denerwowała
był ten popieprzony bal. Wszyscy na niego szli, no prawie wszyscy, ale jednak
większość. A on?! On musiał gnić w dormitorium przez cały wieczór i znosić
muzykę, przy której tamci się bawią. Poza tym coraz bardziej go irytowało, że
Hermiona została na ten bal zaproszona. Kiedyś mu obiecała, że go weźmie, ale
to był przed… A teraz? Zostanie w dormitorium, pójdzie sama, pójdzie z kimś
innym? Ta myśl nie dawała mu spokoju. Naprawdę, facetowi, który by poszedł z
JEGO Hermioną na bal… Cóż, nie życzył mu najlepiej. Ale z drugiej strony, jakie
miał prawo ją oceniać w tej kwestii- sam spotykał się z Lavender, która, nie
mógł zaprzeczyć, miała świetną figurę i nawet nie była głupia, choć do Hermiony
wiele jej brakowało, ale zachowywała się przy nim ja tępa idiotka.</div>
<div class="MsoNormal">
Zasłonił
kotary łóżka. Jakoś nie miał ochoty, żeby koledzy zawracali mu głowę, jak już
przyjdą do pokoju. Zdjął z półki nad łóżkiem nieduże pudełko. Nigdy do niego nie
zaglądał. Były tam przedmioty, które przywoływały mu na myśl dobre czasy, ale
uświadamiały, że one nigdy nie wrócą. Wyjął z niego mugolski magnes na lodówkę,
który dał mu tata, kiedy był mały. Do magnesu przyczepiona była figurka
chłopca, u którego boku stał mały piesek. Zawsze bawił go ten przedmiot.
Później znalazł talię kart czarodziejów, a na pierwszej widniał nie kto inny,
jak Dumbledore, ale widocznie o parę lat młodszy. Zdjęcie z Egiptu- to były
jedne z najlepszych wakacji w jego życiu, jego rodziny nigdy nie było stać na
wyjazd za granicę, ale dzięki temu, że Bill tam pracował, mogli zwiedzić ten
kawałek Afryki. Kolejnym przedmiotem były omniokulary, które Harry kupił mu na
Mistrzostwach Świata w quidichu, 2 lata temu. Obok leżała odznaka Prefekta,
której już od bardzo dawna nie nosił. Znajdowało się tam jeszcze kilka
drobiazgów, ale to na samym dnie znajdowały się dwie najcenniejsze rzeczy. </div>
<div class="MsoNormal">
Jedną z
nich było zdjęcie, z ostatnich wakacji, na którym znajdował się on i Hermiona.
Było zrobione nad stawem, jakoś niedługo po bankiecie, kiedy wybrali się razem
z Harrym i Ginny popływać. Oboje byli w kostiumach kąpielowych. Fotografia
przedstawiała moment, kiedy stoją na pomoście i Ron próbuje wepchnąć swoją
dziewczynę do wody, ale ona tego nie chce, więc trochę się z nim szarpie.
Koniec końców, brązowowłosa stawia na swoim, a rudzielec mocno ją przytula i
obydwoje zatapiają się w pocałunku. To był naprawdę cudowny dzień, byli wtedy
tacy szczęśliwi, tacy zakochani, tacy wolni. Teraz wszystko obróciło się o 180
stopni- oni się rozstali, a na świecie panoszył się Lord Voldemort i nikt nie
potrafił tak naprawdę go powstrzymać.</div>
<div class="MsoNormal">
Drugim
przedmiotem była zawieszka- mała błyskotka w kształcie litery „H”. Drugą- z
literą „R”- dał Hermionie. Może nie był to najbardziej oryginalny prezent, ale
obydwojgu sprawił radość. Ron do tej pory pamiętał, jak to wszystko wyglądało:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>„Szli zatłoczonymi korytarzami Hogwartu. Była chyba 20 i wszyscy
wracali z kolacji, tak samo jak Ron i Hermiona. Rudzielec skończył trochę
wcześniej trening i miał chwilę czasu, którą mógł spędzić ze swoją dziewczyną.
Weszli do Pokoju Wspólnego i zajęli miejsca przy kominku. Uczniów nie było
wielu. Większość z nich albo już poszła do swoich dormitoriów, albo nie wróciła
jeszcze z Wielkiej Sali.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Odrobiłeś już
lekcje?- spytała Hermiona, która siedziała na ziemi i opierała się o nogi
swojego chłopaka, obserwując przy tym ogień.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-A niby kiedy miałem
to zrobić?- spytał z ironicznym uśmiechem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Dziewczyna przewróciła oczami, po czym popatrzyła się na niego. Zawsze,
po prostu za każdym razem, miała koszmarne wyrzuty sumienia, że odciąga go od
nauki, a jednak nie umiała sobie tak po prostu pójść- miała potrzebę, żeby się
z nim zobaczyć.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To co tu robisz?-
powiedziała, zła na samą siebie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-A co, wyganiasz mnie?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-No powinieneś się
uczyć…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Chyba czegoś nie
rozumiem? Siedzę z tobą, a ty chcesz, żebym poszedł sobie? Uczyć się?- chłopak
był zaskoczony i trochę zirytowany.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron, nie zrozum mnie
źle. Ja po prostu czuję się fatalnie z tym, że ty tu siedzisz podczas kiedy
powinieneś pisać esej dla Snape’ a. Tak to będziesz to pisał po nocy i znowu będziesz
spał tylko 4 godziny, a jutro od rana, cała sytuacja się powtórzy: lekcje,
trening, praca domowa, sprawdziany… Nie widzisz, że ty po prostu nie masz na
mnie czasu?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono, uspokój
się- powiedział, widząc, że sama się nakręca- Ile razy o tym rozmawialiśmy? Ja
na serio leję na esej Snape’a. Każda minuta z tobą jest dla mnie świętością;
cały dzień myślę tylko o tobie i o tym, kiedy się wreszcie spotkamy. Nie
zabieraj mi tego!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i przytuliła policzek do jego kolan.
Naprawdę było jej z tego powodu przykro. Zastanawiała się ile tak będą to
ciągnąć. Okej, po meczu, niezależnie czy Gryfoni wygrają czy przegrają, liczba
treningów trochę się zmniejszy i będą mieli dla siebie więcej czasu, ale potem
będzie kolejne starcie i znowu mordercze przygotowanie. W sumie miała trochę za
złe Harry’emu, że zabiera jej Rona, ale z drugiej strony wiedziała, że przecież
inni zawodnicy też nie mają czasu na swoje życie prywatne.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie smuć się- Ron
cmoknął ją w czoło i pogładził jej włosy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie smucę się. Po
prostu zastanawiam się, ile tak wytrzymamy?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-O czym mówisz?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ciągle o tym samym.
Przecież ty nie masz na nic czasu! Naprawdę sądzisz, że zawsze będą nas zadowalać
tylko 2 godziny wspólnego czasu? Poza tym, jak rok szkolny zacznie się na
dobre, to będzie go jeszcze mniej, już nie mówiąc o nauce, na którą już teraz
nie masz czasu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Prosisz mnie, żebym zrezygnował z quiditcha?!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie! Oczywiście, że
nie. Wiem, że to spełnienie twoich marzeń i…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Spełnienie moich
marzeń właśnie siedzi na podłodze i jęczy mi o nauce- zażartował rudzielec.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Wiesz, o czym mówię-
odpowiedziała z uśmiechem, zarumieniona dziewczyna- Naprawdę nie chcę, żebyś
rezygnował z quiditcha. Po prostu zastanawiam się, jak mamy wyjść z tej
sytuacji.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Zapadła krótka cisza. Weasley też zaczął rozmyślać na ten temat. Po
chwili stwierdził jednak, że to nie ma żadnego sensu. Będą się martwić, jak
przyjdzie co do czego. Hermiona natomiast ponownie oparła głowę o jego nogi i
smutno patrzyła się w ogień. Chłopak postanowił ją trochę rozweselić.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>W jednej chwili wyraz twarzy dziewczyny zmienił się diametralnie i
ryknęła salwą niekontrolowanego śmiechu. Była ona spowodowana tym, że Weasley,
zmęczony jej refleksjami, zaczął ją łaskotać. Hermiona kiwała się na boki, w
przód i w tył, a jej ruchy były coraz bardziej gwałtowne i coraz mniej
przewidywalne. W końcu rudzielec, którego złapała za jedną rękę, spadł na
podłogę pod wpływem jednego jej szarpnięcia. Teraz oboje się śmiali tak, że
rozbolały ich brzuchy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>W pewnym momencie się uspokoili. Trwali tak, ona z podkulonymi nogami,
wpatrywała się w ogień, on, siedział za nią w rozkroku, obejmował ją mocno w
talii, a głowę zanurzył w jej brązowych lokach i napawał się ich zapachem. Ta
chwila była taka cudowna, beztroska… Jakby czas stanął w miejscu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Mam coś dla ciebie-
powiedział w pewnym momencie Ron, a brązowowłosa spojrzała na niego ze
zdziwieniem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Po chwili chłopak wyciągnął z kieszeni małe, zamszowe pudełko, na co
Hermiona jeszcze szerzej otworzyła oczy. Wyglądało jak szkatułka na pierścionek
zaręczynowy! Rudzielec, widząc jej reakcję, tylko się zaśmiał i pokręcił głową.
Potem otworzył pojemnik, a oczom dziewczyny ukazały się dwie, bardzo drobne,
srebrne zawieszki, jedna z turkusowym kamieniem, druga z pomarańczowym. Ta
niebieska była w kształcie litery „H”, a druga, w kształcie „R”. Hermiona
otworzyła usta z zachwytu, a w tym czasie Weasley wziął jej dłoń i przywiesił
cudeńko „R” do bransoletki, którą dał jej na urodziny, drugie natomiast zamknął
z powrotem w pudełku i włożył do kieszeni kurtki.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-I jak?- spytał z
uśmiechem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron, ja…- dziewczyna
nie mogła nic z siebie wykrztusić- Nie powinieneś mi tego dawać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dlaczego?- chłopak
zmarszczył brwi.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Bo to już któryś z
kolei tego typu prezent od ciebie, a biżuteria kosztuje…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Przestań!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron, nie złość się na
mnie, po prostu…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Nie skończyła, bo Weasley zamknął jej usta pocałunkiem. Nie chciał
słuchać tego typu tekstów. Kochał ją i była bezcenna, nieważne ile dał jej
prezentów- i tak niczym nie mógł jej wynagrodzić tego, że go kochała.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie mów tego więcej,
okej?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dobrze, ale wiedz,
że…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tego nie pochwalasz-
przedrzeźniał ją chłopak- Tak wiem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Hermiona zmarszczyła brwi i zrobiła urażoną minę, po chwili jednak już
się śmiała, bo Ron przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i złożył na jej ustach
bardzo namiętny pocałunek.”<o:p></o:p></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
nie wiedział gdzie ma pójść. Już z pół godziny błąkał się po korytarzach
Hogwartu i nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Nie mógł pójść do dormitorium,
bo tam był pewnie Ron, który będzie próbował wyciągnąć z niego, o co chodziło
na lekcji, a na to zdecydowanie nie był gotowy. W Pokoju Wspólnym było zbyt
tłoczno i nie można nigdy tam znaleźć odrobiny prywatności. W końcu poszedł
stwierdził, że jedynym miejscem, które może go teraz uratować jest Wieża
Astronomiczna. Tam zawsze odnajdywał spokój. </div>
<div class="MsoNormal">
Z takim
właśnie postanowieniem, szybkim krokiem ruszył w obranym kierunku. Przecisnął
się przez uczniów, przeszedł kilkoma skrótami, aż w końcu dotarł na schody, prowadzące
bezpośrednio do Wieży. Kiedy dotarł na samą górę zobaczył dwie roześmiane
postacie, w których rozpoznał Hermionę i Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-No i widziałaś jego minę?- spytała rozbawiona Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
Weasley’ówna
pokiwała głową i obie ryknęły śmiechem. Chłopak dawno nie widział brązowowłosej
w takim dobrym humorze, ale to nie ona sprawiła, że jego serce wykonało kilka
radosnych fikołków. Ginny wyglądała pięknie! W jej oczach widać był radosne
ogniki, ogniste włosy podskakiwały przy każdym jej ruchu, a jej uśmiech… Potter
czuł jak miękną mu kolana.</div>
<div class="MsoNormal">
Niewiele
myśląc podskoczył do nich i spoczął obok Hermiony, żeby móc patrzeć na
rudowłosą w pełnej okazałości. Dziewczyny spojrzały się na niego ze
zdziwieniem, gdyż wcześniej go nie zauważyły, a on zamiast jakoś zareagować, tylko
się szczerzył. Nie mógł nic poradzić na to, że Ginny tak na niego działała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kogo obgadujecie?- spytał po chwili, może trochę zbyt
entuzjastycznie.</div>
<div class="MsoNormal">
-A nieważne- odparła mu trochę zszokowana Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
Siedzieli
z Harrym naprzeciwko siebie i obydwoje się rumienili. Wczorajsze spotkanie może
rzeczywiście było trochę nazbyt przyjacielskie, bo to wspomnienie o nim
sprawiało, że tak się czerwienili.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, idziesz na bal?- zagadnęła Hermiona, żeby przerwać
niezręczną chwilę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak… chyba tak. Trochę mi się nie chce.</div>
<div class="MsoNormal">
-E tam, będzie fajnie!- powiedziała stanowczo ruda.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ja nie mam się w co ubrać!- odparła Granger, z
nieukrywanym strachem w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przesadzaj- uśmiechnął się Harry i objął ją
nonszalancko ramieniem, na co dziewczyna parsknęła śmiechem- Zawsze wyglądasz
pięknie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, dobra, już się nie podlizuj- odparła ze śmiechem
brązowowłosa- Dobra, ja lecę się przygotować.</div>
<div class="MsoNormal">
Pocałowała
czarnowłosego w policzek, uśmiechnęła się porozumiewawczo do Ginny, na co tamta
rzuciła jej mordercze spojrzenie, i poszła do swojego dormitorium. Natomiast
pozostała dwójka siedziała naprzeciw siebie i z każdą sekundą czuła się coraz
bardziej niezręcznie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę nie chcesz tam iść?- w końcu Ginny się odezwała.</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie mam ochoty. Wiesz, chyba zabawa u Slughorna nie jest
zbytnio w moim stylu.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
uśmiechnęła się delikatnie i wspomniała bankiet, na którym byli w wakacje.
Harry naprawdę potrafi się dobrze bawić, ale nie wiadomo w jakim stopniu słynny
Bożonarodzeniowy Bal profesora eliksirów będzie przypominał tamten. A wtedy
było cudownie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>„Kiedy tylko przekroczyli próg, muzyka już grała. Nie wiedziała
dokładnie, co powinna zrobić. Nie chciała się naprzykrzać Harry’emu i tak był
wystarczająco zszokowany jej propozycją, aby poszli tam razem. Dlatego też
delikatnie pociągnęła chłopaka w kierunku którego ze stolików, ale on ją
zatrzymał.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie masz może ochoty
zatańczyć?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Jego twarz była bardzo pogodna i
na widok tego uśmiechu rudowłosa poczuła, że robi się jej gorąco. Mimowolnie
ona również się uśmiechnęła i lekko skinęła głową. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Weszli na parkiet i zaczęli
tańczyć do jakiejś szybkiej piosenki. Czarnowłosy w jednej ręce trzymał jej
dłoń, a drugą obejmował ją w talii. Poruszał się rytmicznie i panował nad
wszystkim, za co dziewczyna była mu naprawdę wdzięczna, bo sama czuła jak
miękną jej kolana i gdyby nie Harry, to w ogóle by się nie ruszała, albo wręcz
by się przewróciła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jesteś spięta-
zauważył chłopak, a ona poczuła jak się rumieni.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie, wydaję ci się.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Chyba jednak mam
racje- odrzekł ze śmiechem- O co chodzi?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-O nic, naprawdę,
wszystko jest w porządku.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Weasley’ówna uśmiechnęła się,
nieco sztucznie, ale chłopak przestał drążyć temat i tańczył dalej. Piosenka się
skończyła, rozpoczęła się następna. Po jeszcze kolejnych dziewczyna rozkręciła
się na dobre i Potter z rozbawieniem, ale też zachwytem patrzył jak z gracją
się obraca, a jej sukienka zatacza wokół niej duże koło, jak jej włosy, choć
upięte w kok, wymykają się spod kontroli. Był nią oczarowany. Nie rozumiał
tego, nie rozumiał kiedy i jakim cudem zakochał się w siostrze najlepszego
przyjaciela!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> I wtedy zagrali wolną piosenkę.
Para na chwilę się zatrzymała i spojrzała sobie w oczy. Dla obojga była to
niezręczna sytuacja, ale twardo tańczyli dalej. Ginny objęła Harry’ego za
szyję, a on złapał ją w talii. Teraz rzeczywiście, oboje, byli bardzo spięci.
Pierwsze kilkanaście sekund nie było zbyt komfortowe, ale potem coś się stało,
w sumie żadne z nich nie wiedziało co, ale poczuli się lepiej. Dziewczyna
zbliżyła się do partnera i oparła głowę na jego piersi, on natomiast zanurzył
twarz w jej włosach i zaciągnął się kwiatowym zapachem jej szamponu. Było im po
prostu dobrze.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudowłosa odchyliła głowę i
wpatrzyła się w duże, zielone oczy Harry’ego, schowane za szkłami okularów.
Miał naprawdę ładne oczy. Potem popatrzyła na jego usta, wykrzywione w lekkim,
uprzejmym uśmiechu. Od zawsze podobał jej się ten uśmiech, ale teraz, gdy go
obserwowała, gdy patrzyła na jego wargi, poczuła, że nie chodzi tylko o
uśmiech, chodzi o coś więcej- ona go pragnęła!
Nie, to było niedorzeczne! Ale prawdziwe… Kiedy trochę się uspokoiła i
czuła, że zaczyna panować nad sobą, on zrobił ten ruch- nachylił się nad nią,
chciał ją pocałować! To było takie… niewiarygodne, ale nie chciała go
powstrzymywać. Miała gdzieś wszystko inne, nie obchodzili ją rodzice, Ron, czy
Dean, pragnęła poczuć jego smak, chciała się w nim zatracić. Czas tak bardzo
się dłużył, a droga, te parę centymetrów, które musieli pokonać, mijała bardzo
powoli. I wtedy, kiedy właściwie stykali się nosami, gdy do pocałunku brakowało
dosłownie ułamka sekundy, na sali zapadła cisza. Oboje skamienieli. Nic się nie
wydarzyło, po prostu zmienił się utwór, ale brutalnie przywróciło ich to do
rzeczywistości.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Stali tak jeszcze przez
kilkanaście sekund nowej piosenki. W końcu postanowili, że zrobią sobie małą
przerwę i poszli napić się ponczu, a Ginny stwierdziła, że tego wieczoru jest
to dla niej jedyny ratunek, żeby nie zwariować.”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
powinna o tym myśleć. Przecież wtedy o mało co nie zdradziła Deana, a w końcu
zależało jej na nim. W jednej chwili spoważniała i odwróciła głowę od twarzy
Harry’ego. Jednak jedno pytanie nie dawało jej spokoju. Ponownie spojrzała na
czarnowłosego, który obserwował ją ze skupionym wyrazem twarzy. Nie powinna o
to pytać, ale nie mogła wytrzymać, po
prostu musiała się dowiedzieć. Po chwili wypaliła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Z kim idziesz na bal?- Harry otworzył szeroko oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, miałem z tym problem, a nie chciałem iść tam sam-
nerwowo przeczesał swoje włosy-
Dlatego zaprosiłem Lunę.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała, że się przyjaźnią, ale raczej nie miała
wątpliwości co do tego, że to tylko przyjaźń. Wreszcie nie musiała się martwić,
że pójdzie tam z jakąś lafiryndą, która marzy tylko o tym, żeby, jakkolwiek to
zabrzmi, dobrać się do niego. Ale chwila… Dlaczego w ogóle o tym myślała?! Co
ją to obchodziło?! Spotykała się z Deanem i to zdecydowanie nie była jej
sprawa!</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty… No wiesz… Idziesz z Deanem, nie?- zapytał niepewnie
Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- odpowiedziała po chwili zawahania, którego nie powinno
być w jej głosie- Tak, oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal">
W ten
sposób zapadła między nimi cisza. Oboje myśleli nad tym, co wydarzy się na tym
balu, ale podchodzili do tego z pewnym dystansem, a może nawet obawą. Chyba
żadne z nich nie miało ochoty tam iść.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
„No
dobra, to co ja mam na siebie włożyć?” pomyślała Hermiona. Skoro już się zdecydowała,
że pójdzie na ten bal, to chciała dobrze wyglądać. Poza tym i tak nie mogła się
wykręcić, bo zaprosiła Cormaca, który chyba z pięć razy w ciągu ostatnich dwóch
dni pytał się jej, czy sprawa jest wciąż aktualna. Trochę ją to wkurzało, ale w
sumie to było dość urocze, poza tym podobało jej się, że ktoś tak bardzo się
nią interesował i liczył się z jej zdaniem. Ten chłopak zyskiwał przy bliższym
poznaniu, więc dziewczyna już po kilku rozmowach stwierdziła, że źle go z
początku oceniła. W rzeczywistości był bardzo szarmancki i rzucał czasem różne
aluzje, mniej lub bardziej niemoralne, ale zawsze robił to w taki sposób, że
brązowowłosej to nie przeszkadzało. Poza tym, co tu dużo mówić, naprawdę
sprawiał wrażenie, jakby się mu podobała i nie skąpił jej komplementów przy
każdym spotkaniu, nawet jeżeli wyglądała koszmarnie po przepłakaniu całej nocy.
Dla niego właśnie chciała dobrze wyglądać.</div>
<div class="MsoNormal">
Jej
współlokatorki gdzieś wybyły, za co Granger dziękowała losowi. Nie miała ochoty
słuchać komentarzy Lav na temat swojego wyglądu. Plus, satysfakcji dodawał jej
fakt, że ani Brown ani Patil nie zostały zaproszone na tą imprezę, co swoją
drogą bardzo irytowało blondynkę, która uważało się za kogoś ważnego w tej
szkole. Hermiona uśmiechnęła się złośliwie na tę myśl. Naprawdę nie miała
dobrej opinii o tej dziewczynie. W sumie, to cieszył ją też fakt, że nie będzie
tam Rona, bo chyba nie potrafili by się obok siebie dobrze bawić. Z każdą
chwilą zdawała sobie sprawę z tego, że ta impreza to naprawdę dobry pomysł.</div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyła
szafę i jęknęła. Nie miała ubrań dobrych na ten bal. Większość eleganckich
sukienek zostawiła w Norze, np.: tą, w której była na bankiecie w
ministerstwie. Te, które zabrała ze sobą były letnie, więc też nie było opcji,
bo nie nadawały się one na tą okazję, a, mimo iż Ginny proponowała to jej
wielokrotnie, postanowiła nie kupować żadnej nowej kiecki w Hogsmeade. Miała
nie lada problem. Pomyślała przez chwilę o tym, żeby pójść do rudowłosej i
poprosić ją, aby pożyczyła jej jakiś ciuch, ale przypomniała sobie, że
Weasley’ówna kupowała sukienkę tylko dlatego, że nie miała tu żadnej swojej. </div>
<div class="MsoNormal">
Siedziała
na łóżku chyba z pół godziny i zastanawiała się, co na siebie włoży. I w pewnym
momencie ją olśniło. Podeszła do kufra i wyjęła z niego pudełko, które dostała
od mamy na urodziny. Wrzuciła je tam, bo była przekonana, że nie będzie
korzystać z prezentu, ale w sumie, czemu nie? Trochę ją jednak zastanawiało, że
mama przysyłała jej tego typu paczki- czy naprawdę wygląda za mało kobieco?</div>
<div class="MsoNormal">
Mianowice
w pudełku znajdowała się sukienka, ale nie byle jaka sukienka, była ona z dość
grubego materiału, biała w piękne, czarne, zamszowe wzory. Miała w sobie bardzo
dużo uroku i od razu przypadła dziewczynie do gustu. Jaki więc był z nią
problem? No cóż, powiedzmy w ten sposób, odsłaniała więcej niż zakrywała. Nie
miała rękawów, ani nawet ramiączek i bardzo eksponowała biust, no i ledwo
zasłaniała pupę. Kiedy dziewczyna ją przymierzyła za pierwszym razem, była w
ciężkim szoku- wyglądała zupełnie jak nie ona, dlatego też szybko ją zdjęła i
wpakowała na dwa miesiące do tego kufra. Teraz, kiedy patrzyła jak jej kreacja
leżała na łóżku, stwierdziła, że to nie jest zły pomysł.</div>
<div class="MsoNormal">
Tak
więc poszła do łazienki, gdzie spędziła sporo czasu na przygotowywaniu
makijażu. Nie rozumiała niektórych swoich czynów, ale w końcu do niej dotarło,
że podświadomie pragnie odciąć się choć na jeden wieczór od swojego codziennego
wizerunku, żeby móc zapomnieć o problemach, o Voldemorcie, o Ronie. Dlatego jej
makijaż również nie był typowy- zrobiła sobie ciemną kreskę i bardzo
podkreśliła rzęsy, oprócz tego usta pomalowała czerwoną szminką.</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
wróciła do pokoju i zaczęła rozmyślać nad fryzurą i dodatkami, usłyszała
pukanie do drzwi. W samym szlafroku, podeszła do nich i uchyliła je lekko i
zobaczyła za nimi Ginny. Otworzyła je szerzej i wpuściła przyjaciółkę do
pokoju. </div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, chciałam się spytać czy…- zaczęła ruda, po czym
zrobiła pauzę i kontynuowała z uśmiechem- Ładnie wyglądasz.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki- odburknęła zawstydzona Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-To twoja sukienka?- spytała Weasley’ówna, patrząc na łóżko.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, a co?</div>
<div class="MsoNormal">
-Strasznie fajna- odparła Gin- Ale nie w twoim stylu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, wiem- powiedziała smutno brązowowłosa- Założę coś
innego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie! Na pewno w niej świetnie wyglądasz! I nie waż się jej
nie włożyć, bo… Chyba nie chcesz mieć ze mną do czynienia- Hermiona zaśmiała
się na słowa przyjaciółki- W każdym razie, chciałam tylko pożyczyć te twoje
szare botki, mogłabyś?</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
pokiwała głową i podała rudowłosej buty, a tamta wróciła do swojego
dormitorium. Hermiona ponownie usiadła na łóżku i rozczesała swoje brunatne
loki. Wkurzały ją te włosy! Nigdy nie układały się tak, jak ona by chciała. Po
krótkim namyśle postanowiła, że zepnie je w kok. </div>
<div class="MsoNormal">
Później
postanowiła dobrać dodatki. Wzięła szkatułkę z biżuterią i delikatnie, wręcz
ceremonialnie ją otworzyła. Na samym wierzchu leżały prezenty od Rona:
bransoletka, kolczyki, naszyjnik w kształcie róży, który idealnie pasowałby do
jej dzisiejszej kreacji. Na chwilę zanurzyła się we wspomnieniach. Tak bardzo
za nim tęskniła! Wszystko jej go przypominało, każdy najdrobniejszy szczegół, a
wszystkie komórki jej ciała pragnęły znaleźć się jak najbliżej jego. „Nie!” Ze
złością cisnęła podarunki od Weasley’a do kufra i zamknęła go szczelnie, a do
swojej sukienki wybrała naszyjnik z pojedynczą perełką i kolczyki z tego samego
zestawu. </div>
<div class="MsoNormal">
Nadszedł
wreszcie czas, żeby uzyskać całkowity efekt. Była prawie 19, a ona kwadrans po
była umówiona z Cormaciem. Założyła rajstopy, sukienkę, buty, wzięła torebkę, w
której miała wszystkie potrzebne rzeczy i jeszcze raz poszła do łazienki, żeby
sprawdzić czy jej makijaż jest w porządku i obejrzeć się w całej okazałości.</div>
<div class="MsoNormal">
Była
serio zaskoczona swoim lustrzanym odbiciem. Nie poznała się, czuła, jakby była
innym człowiekiem i o to właśnie chodziło. Sukienka podkreślała jej kobiece
walory, a makijaż sprawiał, że nie wyglądała jak grzeczna uczennica. Właśnie o
taki efekt chodziło. Zarzuciła jeszcze na ramiona kremowy szal, żeby nie
zmarznąć i zadowolona z siebie opuściła dormitorium.</div>
<div class="MsoNormal">
Zeszła
do dość zatłoczonego Pokoju Wspólnego, w którym znajdowali się tylko i
wyłącznie goście profesora Slughorna. Kiedy przepychała się przez nich i
próbowała dojrzeć Cormaca czuła na sobie spojrzenia, ludzie o niej szeptali. Na
początku trochę ją to krępowało, ale kiedy jakiś chłopak na nią zagwizdał, inny
puścił do niej oko, a reszta po prostu wyglądała jakby chciała się na nią
rzucić, jej pewność siebie wzrosła. „Jak mało jest potrzebne facetom do
szczęścia” pomyślała z dezaprobatą.</div>
<div class="MsoNormal">
W końcu
go zobaczyła, opierał się nonszalancko o ścianę i wypatrywał jej z
niecierpliwością. Gdy ją zobaczył otworzył szerzej oczy i o mało co szczęka mu
nie opadła. Hermiona podeszła do niego z zadziornym uśmieszkiem. Przywitał ją
pocałunkiem w dłoń.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyglądasz przepięknie- powiedział z jawnym podziwem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję bardzo.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
zarumieniła się. Złapała Cormaca pod rękę i razem opuścili Wieżę Gryffindoru,
udając się na długo wyczekiwany bal.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
niechętnie zszedł do Pokoju Wspólnego. O dziwo nie było tam wielu uczniów, bo
wszyscy poszli na Bal Bożonarodzeniowy, a reszta siedziała naburmuszona w
swoich dormitoriach. Usiadł na pustej sofie przed kominkiem i patrzył w radosne
ogniki. Jemu nie było do śmiechu. Umówił się tam z Lavender. Miał jej szczerze
dosyć i wcale nie miał ochoty się z nią widywać, ale nie umiał z nią zerwać.
Chyba nie chciał jej zranić, choć też nie miał ochoty na to, żeby strzeliła w
niego jakimś zaklęciem.</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
ktoś zasłonił mu oczy. Doskonale znał te drobne, zimne dłonie. Odwrócił się, a
przed jego oczami stała Lavender, ze swoimi długimi, złotymi włosami i słodkim
uśmiechem, ubrana w kusą czerwoną sukienkę. Może i Ron nie przepadał za jej
charakterem, a niesamowicie kręcił go jej wygląd i figura. </div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
podeszła do niego i usiadła mu rozkrokiem na kolanach. Uśmiechała się figlarnie,
a Ron poczuł, że robi się czerwony. To była dość nietypowa sytuacja, nawet jak
na Lavender. Dziewczyna odrzuciła do tyłu swoje loki, odsłaniając przy tym
kształtne piersi. Rudzielec głośno przełknął ślinę. To było nieuczciwe wobec
niej- naprawdę chciał z nią zerwać i nie powinien jej tak podle wykorzystywać
tylko dlatego, że podobały mu się jej cycki!</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba jesteś trochę smutny- odezwała się dość niskim,
niesamowicie seksownym, dla Rona, tonem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, wydaje ci się- odparł, ale głos mu zadrżał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przejmuj się, zrobimy sobie własny bal- powiedziała,
przejeżdżając palcem po jego torsie.</div>
<div class="MsoNormal">
A potem
go pocałowała, a właściwie wpiła się w jego wargi jak jakaś… pijawka. Nie czuł
gorąca spowodowanego jej obecnością, nie czuł motyli w brzuchu, które pojawiały
się przy każdym pocałunku z Hermioną, nie pragnął więcej, ale nie przestawał.
Blondynka rozpięła pierwsze dwa guziki jego koszuli, na co nie zareagował. Może
i całowanie się z Lavender nie było aż tak przyjemne jak z Granger, ale chciał
dać z siebie jak najwięcej. Trzymał ręce
na wysokości jej talii i coraz mocniej przyciskał ją do siebie. Czuł jak do
jego klatki piersiowej przylega jej biust i co jak co, ale akurat to go
podniecało. Pocałował ją w szyję, a ona głośno jęknęła. Powtórzył tą czynność
jeszcze kilka razy, po czym powrócił do jej ust. </div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie dziewczyna złapała jego rękę i poprowadziła ją na jedną ze
swoich piersi. I wtedy w głowie Rona zapaliła się czerwona lampka. Gwałtownie
się od niej odsunął- o mało co nie spadła z jego kolan. Oboje, dysząc, patrzyli
się w sobie oczy, on- z przerażeniem, a ona ze zdziwieniem i irytacją.</div>
<div class="MsoNormal">
-O co chodzi?- warknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… Lav… ja…- nie mógł się wysłowić, na co blondynka
zmarszczyła czoło- Myślę, że nie powinniśmy tego robić.</div>
<div class="MsoNormal">
-A to niby dlaczego?!</div>
<div class="MsoNormal">
-No bo… no bo nie!</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie jest argument!</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo nie chcę!</div>
<div class="MsoNormal">
Ron na
serio się wkurzył, ale i tak przy pannie Brown emanował stoickim spokojem. Była
czerwona jak pomidor, na całym ciele; w pewnym momencie trudno było dostrzec
jej sukienkę. Wyglądała jakby miała za chwilę wybuchnąć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to nie chcesz?!- wysyczała.</div>
<div class="MsoNormal">
-No po prostu… nie chcę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo nie jestem nią?! Bo nie jestem tą kujonicą, prawda?! </div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań- odparł- Ona nie ma z tym nic wspólnego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?! A robiłeś to z nią?- na te słowa rudzielec
poczerwieniał.</div>
<div class="MsoNormal">
-To na pewno nie jest twoja sprawa!</div>
<div class="MsoNormal">
-A właśnie, że jest! Bo moją sprawą jest fakt, że MÓJ
chłopak nie chce się ze mną kochać! Dlatego pytam, bo może myślisz teraz o
innej?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie!- krzyknął- Nie przespałem się z nią! </div>
<div class="MsoNormal">
-I ze mną też nie chcesz? To nienormalne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Po prostu uważam, że nie jesteśmy gotowi… to znaczy, że
nasz związek nie jest na tyle… bliski.</div>
<div class="MsoNormal">
-Teraz to przesadziłeś!</div>
<div class="MsoNormal">
Wstała,
przeczesała ręką swoje włosy. Założyła buty, które w między czasie zrzuciła i
rzuciła chłopakowi jeszcze jedno spojrzenie- pełne wściekłości, rozgoryczenia i
pogardy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zastanów się, kto nie jest gotowy!</div>
<div class="MsoNormal">
I z
podniesioną głową poszła do swojego dormitorium. Ron natomiast nie wiedział czy
ma się wściekać za jej durne komentarze, czy dziękować losowi za to, że
wreszcie sobie poszła.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Weszli
do zatłoczoczonej sali. Wszystko było wystrojone świątecznie, królowała
zieleń, czerwień i złoto. Na suficie, dosłownie co kilka centymetrów, wisiały
gałązki jemioły. Wśród ludzie przepychali się, ubrani na biało, kelnerzy z
tacami pełnymi kieliszków ze złocistym płynem, zapewne szampanem. Już od progu
powitał ich gospodarz imprezy. Potem, wraz z innymi, dopiero przybyłymi
uczniami, dostali się na środek sali. W jednym miejscu był wyznaczony parkiet
dla tancerzy, ale większość miejsca zajmowali rozmawiający ludzie. Hermiona
gdzieś w całym tym gwarze dostrzegła Slughorna, który ciągnął za sobą
Harry’ego, aby przedstawić go kilku „ważnym osobowościom”. W tym momencie
dziewczyna stwierdziła, że nigdy w życiu nie chciała by być sławna.</div>
<div class="MsoNormal">
Cormac
pociągnął ją w stronę parkietu, na którym tańczyło kilka par. Objął ją w talii
i zaczął się spokojnie kołysać w rytm klubowej muzyki, którą zapewne wybrał
mistrz eliksirów. To było dla niej trochę dziwne. W sumie od bardzo dawna nie
tańczyła, a jej ostatnim partnerem był Ron. Bardzo się do tego przyzwyczaiła,
dlatego jakoś niekomfortowo było jej tańczyć z kimś innym. Cormac chyba wyczuł
jej skrępowanie, bo uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. Miał dosyć ładny
uśmiech, ale zbyt… idealny. Jego włosy, białe zęby, spojrzenie, ubiór, ruchy-
wszystko było perfekcyjne, idealne. Zachowywał się tak, jakby te cechy były u
niego wrodzone, jakby był taki od zawsze. Brązowowłosa doskonale wiedziała, że
wzbudza zainteresowanie wśród wielu dziewczyn i czuła niejaką dumę, że to właśnie
ją wziął na ten bal, ale nie pasowała jej ta nieskazitelność i perfekcja.
Lubiła jak chłopak był ubrany na luzie, w stare jeansy i t-shirt, jak jego
włosy był rozwiane przez wiatr, jak nie uśmiechał się tyko delikatnie, ale
szczerzył pełną gębą, lubiła… Oj, kogo ona chciała oszukać?! Taki właśnie był
Ron! Wiecznie w jednej koszuli w kratę i podartych spodniach, z poczochranymi
włosami, których przenigdy nie mógł ułożyć i z tym swoim szerokim, pełnym
uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko okej?- spytał w pewnym momencie chłopak, wyrywając
ją z zamyślenia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, oczywiście.</div>
<div class="MsoNormal">
-Na pewno? Może chcesz się czegoś napić?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jest dobrze. Możemy jeszcze potańczyć. Dziękuję, że pytasz.</div>
<div class="MsoNormal">
I on
znowu się uśmiechnął i znowu pokazał jej może ze dwa zęby. Czy on się ich niby
wstydził? Hermionę zaczęło to wkurzać, choć w sumie nie miała realnych powodów
do złości. Zakręciła się zgrabnie i znowu przylgnęła do chłopaka, ale musiała
się oprzeć o jego pierś, bo tak jej się kręciło w głowie, że o mało co się nie
przewróciła. </div>
<div class="MsoNormal">
-Może jednak zrobimy sobie przerwę- zasugerował McLaggen, a
ona pokiwała głową. </div>
<div class="MsoNormal">
Podeszli
do jednego ze stolików, które były ustawione wzdłuż ściany, na której widniał
wizerunek renifera, i przy nim usiedli. Ktoś podał im szampana i jakieś
koktajlowe kanapeczki. Kiedy Hermiona połknęła jedną z nich, zdała sobie
sprawę, że nie jadła ani obiadu, ani kolacji. Nie czuła jednak głodu. Napiła
się wina i, choć był to słaby alkohol, poczuła, jak rozgrzewa jej ciało. </div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się bawisz?- zagadnął ją chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Całkiem nieźle.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też. Uważam, że Slughorn przeszedł samego siebie-
spojrzał wymownie na renifera na ścianie, na co dziewczyna się roześmiała.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęli
jakąś mało istotną rozmowę. Jeszcze kilka razy podszedł do nich kelner z
szampanem. Po paru kieliszkach dyskusja stawała się coraz swobodniejsza i
weselsza. Brązowowłosa stwierdziła, że Cormac nawet nie jest takim
sztywniakiem, na jakiego wygląda (powiedziała Hermiona Jean Granger). </div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, ale muszę cię na chwilę opuścić. Za moment
wrócę- powiedział w pewnym momencie chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
nie była z tego zadowolona. Nie po to przyszła z nim na bal, żeby on sobie
gdzieś sam łaził. Ale może dobrze, że miała chwilę prywatności, przynajmniej
mogła spokojnie pomyśleć. Po pierwsze, Cormac nie był takim zadufanym w sobie,
egoistycznym, chamskim snobem, za jakiego go miała. Po drugie, nawet go
polubiła i uważała, że jest przystojny. No i to tyle z jej przemyśleń, potem
była jedynie złość o to, że McLaggen zostawił ją samą. Patrzyła na parkiet,
gdzie wolno tańczyli ludzie. Szukała wzrokiem Harry’ego, ale go nie
dostrzegała. Pewnie Slughorn znowu go gdzieś ciągał. Potem zastanawiała się
gdzie jest i co robi Ginny i czy przyszła z Deanem czy sama. Niestety, jej też
nie znalazła. Na końcu pomyślała o Rogerze, przecież tak się odgrażał, że
przyjdzie na ten bal. Ale jego też nigdzie nie widziała. Ciekawe, czy w końcu
zrezygnował?</div>
<div class="MsoNormal">
-Już jestem, przepraszam, że tak długo- nagle obok niej
wyrósł Cormac.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma sprawy- odparła bez żadnych emocji w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chciałbym ci coś pokazać- wyciągnął do niej rękę.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna,
trochę nieufnie, ją złapała i pozwoliła, żeby ją poprowadził. Wciąż szukała
wśród uczniów swoich znajomych, ale nie mogła ich dostrzec. Miała wrażenie, że
idą wieczność, w końcu musieli robić niezłe zakosy, żeby dostać się do
docelowego miejsca, gdziekolwiek ono się nie znajdował. Cormac minął parkiet i
teraz szli wzdłuż ściany, która rzucała dość duży cień, dlatego znajdowali się
w półmroku. </div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie chłopak się zatrzymał. W tym miejscu nic nie było. Hermiona
rzuciła mu zdziwione spojrzenie, a on tylko się uśmiechnął i spojrzał w górę.
Dziewczyna poszła w jego ślady i nagle zrobiła się czerwona. Przygryzła z
zawstydzenia wargę.</div>
<div class="MsoNormal">
Jemioła!</div>
<div class="MsoNormal">
-To co? Zasłużyłem na całusa?- zagadnął Cormac, a jego
uśmiech budził zaufanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie wiem- odparła niby żartem, ale w środku był trochę
przerażona.</div>
<div class="MsoNormal">
-No przestań, przecież mówiłaś, że dobrze się bawisz.</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy, zbliżył się do niej i nadstawił policzek. Dziewczyna odetchnęła
z ulgą, że chodzi mu tylko o to. Uśmiechnęła się i cmoknęła go, ale zahaczając
o kącik ust. Zrobiła to przez przypadek! Chyba. Chłopak spojrzał się na nią ze
zdziwieniem. Przysunął się jeszcze bliżej. Hermiona poczuła, że to jest ten
moment, kiedy powinna uciekać, ale nogi się jej nie słuchały. Rozchyliła
delikatnie wargi. Po cholerę to zrobiła?! Jej mózg wręcz krzyczał, żeby się
uspokoiła i sobie poszła, a ciało i tak robiło, co chciało. I to była dla
McLaggena ostatnia zachęta. Pocałował ją w usta. W pierwszej chwili chciała
odejść, ale zrozumiała, jak dawno się nie całowała i jak bardzo jej tego
brakowało. „To chore!” odezwał się piskliwy głosik w jej głowie, ale go
zignorowała. Cormac umiał całować, to nie ulegało żadnym wątpliwościom. Jego
wargi były miękkie i delikatne, ale pocałunki stanowcze i namiętne. Otworzyła
szeroko czy, kiedy chłopak rozchylił jej wargi i wepchnął swój język do jej
ust. „To już za dużo!” wrzeszczał wciąż ten sam piskliwy głosik. Chciała
przestać, ale kiedy Cormac dotknął jej podniebienia, zrozumiała, że właśnie się
rozpływa… Ron tak zawsze robił, to było takie rozczulające, takie podniecające.
Cholera! Nawet, kiedy całowała się z innym chłopakiem, to myślała o tym
popieprzonym rudzielcu. Westchnęła, a ruchy McLaggena stały się jeszcze
bardziej namiętne i stanowcze. „Dlaczego jej się to podoba?!” usłyszała głos w swojej głowie, ale drugi mu
odpowiedział „A dlaczego niby miałoby się nie podobać?”. W sumie, skoro i tak
nie spotykała się z Ronem, czemu nie mogła całować się z Cormaciem? Właśnie
mogła i chciała! Chłopak cmoknął ją w szyję. Poczuła, że… Właśnie nic nie
poczuła! Kiedy Weasley ją tak całował, zawsze była w innym świecie, przeżywała
największe euforie. Teraz to były jedynie pocałunki i nie wyrażały nic. Już ten
fakt zaczął ją zastanawiać, ale czara się przelała, kiedy McLaggen złapał ją za
pupę. „O nie!” pisnął po raz setny ten głosik i tym razem postanowiła się go
posłuchać. Zaczęła się wić i próbowała wyrwać, ale Cormaca jeszcze bardziej to
zachęcało.* Bała się, że za chwilę zdarzy się coś nie dobrego. Odsunęła się od
niego dosłownie na kilka milimetrów, bo tylko na to jej pozwolił i jęknęła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Cormac, przestań!</div>
<div class="MsoNormal">
-A niby czemu?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo tak mówię. Nie podoba mi się ta sytuacja.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań udawać sztywniarę, Granger. Wiem, że tego chcesz.</div>
<div class="MsoNormal">
I znowu
pocałował ją w szyję, zaciskając przy tym dłonie na jej pośladkach. Dziewczyna
na próżno się szarpała. Nie mogła nawet wyjąć różdżki, bo trzymał ją tak mocno.
Zaczęła się naprawdę bać. Prosiła go, żeby przestał, ale ja ignorował. Kiedy kisnął
jej płatek ucha, pisnęła i miała nadzieję, że ktoś to usłyszał. McLaggenowi się
to jednak nie spodobało. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i warknął:</div>
<div class="MsoNormal">
-Lepiej bądź cicho, bo to nie skończy się dla ciebie dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę, zostaw mnie- wyjąkała.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
uśmiechnął się złośliwie, a ona poczuła pot na swojej skroni i łzy napływające
jej do oczu. „To koniec” powiedział ten wstrętny głosik w jej głowie, a ona
musiała się z nim zgodzić. Nie miała pojęcia, co ma robić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie słyszałeś co mówiła?!- usłyszała w pewnym momencie
wściekły syk.</div>
<div class="MsoNormal">
Cormac
wypuścił ją z uścisku, a ona poczuła, że jej serce trochę zwalnia. Ktoś przybył
jej z pomocą. Odwróciła się, żeby zobaczyć twarz wybawcy i ujrzała Rogera.
Odetchnęła z ulga na jego widok. Podeszła do niego blisko, a on wysunął się
trochę przed nią, żeby w razie czego móc ją ochronić. Wreszcie czuła się
bezpiecznie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mieszaj się w nie swoje sprawy, Wilde- warknął Cormac.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mylisz się, McLaggen, to moja sprawa, bo naprzykrzasz się
mojej przyjaciółce, do czego nie masz żadnego prawa.</div>
<div class="MsoNormal">
-I tu robisz błąd, wcale się jej nie naprzykrzam, ona sama
tego chciała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jakoś na to nie wyglądało, jak was tu zastałem. Chciała,
żebyś ja puścił.</div>
<div class="MsoNormal">
Roger
patrzył się na przeciwnika z taką wrogością, jakiej Hermiona nigdy nie widziała
w jego oczach. Położyła jedną dłoń na jego łopatce, żeby go trochę uspokoić. W
tym momencie naprawdę był w stanie zrobić wszystko. Zresztą Cormac nie wyglądał dużo przyjaźniej,
miała wrażenie, że zaraz skoczą sobie do gardeł. Jęknęła w duchu. „To wszystko
moja wina!”. McLaggen rzucił Wilde’owi jeszcze jedno nienawistne spojrzenie i
bez słowa odszedł. Dziewczyna miała ochotę rzucić się Rogerowi na szyję, ale za
nim zdążyła cokolwiek zrobić, on się odezwał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodźmy stąd.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
skinęła głową i razem opuścili salę pełną gości.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Miałeś rację- powiedziała Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
Szła
obok Rogera, wdzięczna za to, że ją wtedy „uratował”, a jednak nie chciała mu
spojrzeć w oczy. Po prostu się wstydziła. Tyle razu się na niego wkurzała o to,
że przestrzegał ją przed Cormaciem, ale jego słowa, na nieszczęście, okazały
się prawdą.</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiem- odparł bez cienia żadnych emocji.</div>
<div class="MsoNormal">
Choć
jego głos tego nie wyrażał, kipiał z wściekłości. Jak ten pajac miał czelność
coś takiego zrobić?! Co jak co, ale McLaggen dżentelmenem nie był i Rogerowi
było po prostu przykro, że Granger tak się na niego nacięła. Najchętniej
przyłożyłby mu w gębę! To co odstawił było szczytem chamstwa i Wilde, jako
kulturalny człowiek, za którego się uważał, nie mógł znieść i zrozumieć takiego
zachowania. W pewnym momencie brązowowłosa pociągnęła go na jedną z kamiennych
ławek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś na mnie zły?- spytała, kiedy już na niej usiedli.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, dlaczego miałbym być?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo się ciebie nie posłuchałam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, nie jesteś już małym dzieckiem. Umiesz podejmować
samodzielnie decyzje i większość z nich jest poprawna. To, że tym razem się
pomyliłaś… No trudno, każdy uczy się na błędach- uśmiechnął się do niej ciepło.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję… za wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
oparła mu głowę na ramieniu. Była padnięta. Miała zdecydowanie za dużo wrażeń
jak na jeden dzień. Czuła, że następnego dnia nie wstanie łóżka. Po prostu
zasypiała na siedząco. Resztkami sił, cieszyła się, że ma blisko siebie Rogera.
Był dla niej rzeczywiście olbrzymim wsparciem. W końcu stwierdziła, że trzeba
się zbierać do pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź- powiedziała do Wilde’a i razem ruszyli przez
korytarze szkoły.</div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
mijali jedną z damskich toalet, dziewczyna dojrzała w niej Ginny. Zatrzymała
Rogera. </div>
<div class="MsoNormal">
-Tam jest Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-No i?</div>
<div class="MsoNormal">
-Pójdę do niej- odparła, trochę wkurzona jego ignorancją-
Tylko weź mi rzeczy.</div>
<div class="MsoNormal">
Wręczyła
nieco zszokowanemu chłopakowi swoją gruby szal, który zdjęła, bo w zamku było
naprawdę ciepła, a ją w dodatku rozgrzała adrenalina, z zaleceniem, żeby
zaczekał na nią w Pokoju Wspólnym, po czym weszła do damskiej toalety.</div>
<div class="MsoNormal">
Roger
natomiast poszedł dalej do Gryffindoru. Zastanawiał się nad logiką kobiet. Co
jej w ogóle ten szal przeszkadzał? Po chwili stwierdził, że i tak tego nie
zrozumie. Niemniej musiał wyglądać komicznie, facet w czarnym garniturze niesie
jasne nakrycie jakiejś dziewczyny. Inna sprawa, że wcale mu to nie wadziło, a
wręcz mu się to podobało. Widział jak ta chusta delikatnie okrywa jej gładkie
ramiona. Poczuł woń jej perfum. To go trochę otumaniło. Dobra, musiał wreszcie
to przyznać. Był zakochany w Hermionie Jean Granger! Wiedział, że nie powinien,
wiedział, że słono za to zapłaci. Wszystko miało trochę inaczej wyglądać. Ale
trudno, stało się, a on nie miał na to żadnego wpływu.</div>
<div class="MsoNormal">
Ciągle
przymulony i z błogim uśmiechem na twarzy wypowiedział hasło i wkroczyła do
Pokoju Wspólnego. Wydawało mu się, że nikogo tam nie ma. Było dosyć ciemno,
jedynie w kominku palił się jeszcze ogień. Wilde zaczął przechodzić przez
pomieszczenie, dążył do kąta, w którym zawsze z Hermioną odrabiali lekcje.</div>
<div class="MsoNormal">
I wtedy
ktoś zagrodził mu drogę. To go przywróciło do rzeczywistości. Przed nim stał
Weasley. Ron sam nie wiedział po cholerę to zrobił. Mógł mu po prostu dać
przejść, ale coś mu nie pasowało. Poza tym był na niego wściekły, w końcu to
przez niego rozstał się z Hermioną. Nagle poczuł znajomy zapach, woń różanych
perfum, które tak bardzo mu się podobały, które zawsze go kręciły. Spojrzał w
twarz Rogerowi i nie mógł uwierzyć w to, co właśnie zrozumiał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ty skurwysynie, całowałeś się z nią?!</div>
<div class="MsoNormal">
Tego
ciemnowłosy się nie spodziewał. Oboje wiedzieli o kogo chodzi, ale co go to, do
cholery, obchodziło?! W jednej sekundzie zrobił się wściekły. Czy ten pieprzony
Weasley nie może dać jej wreszcie spokoju? Nie widział, ile przez niego
wycierpiała?!</div>
<div class="MsoNormal">
-To na pewno nie twoja sprawa!- wrzasnął.</div>
<div class="MsoNormal">
-A właśnie, że moja, bo chodzi o MOJĄ dziewczynę!</div>
<div class="MsoNormal">
-Twoją BYŁĄ dziewczynę!</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
nie wytrzymał. Walnął go pięścią w twarz. Z nosa Rogera poleciała stróżka krwi.
To wszystko przelało czarę. Rzucił się na Rona i walił go na oślep. Przewrócili
się. Jednak szybko sytuacja się odwróciła i to on leżał na ziemi, a Weasley
okładał go pięściami. Chłopak starał się robić uniki, ale na niewiele się to
zdało.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
zauważyli, kiedy w pomieszczeniu pojawiła się Hermiona. Dziewczyna krzyczała,
próbowała ich rozdzielić, ale oni wpadli w jakiś szał i naprawdę zdawali się
jej nie widzieć. Nie wiedziała co robić. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Nie mogła nic zdziałać, zostawiła różdżkę w dormitorium. Płakała, błagała ich,
żeby przestali, ale oni nie reagowali. Bała się, że jak tak dalej pójdzie, to się
pozabijają. Cud, że nie wyjęli różdżek. Oni nawet o tym nie pomyśleli. To był
prawdziwy, męski pojedynek i zdecydowanie magia nie miała prawa brać w tym
udziału. Hermiona opadła na kolana i ukryła twarz w dłoniach. Nie mogła na to
patrzeć. Co chwila podnosiła głowę i wrzeszczała na nich aby się uspokoili, ale
oczywiście nie działało.</div>
<div class="MsoNormal">
Na
szczęście w porę pojawił się Harry. Kiedy zobaczył, co się dzieje, szybko do
nich podbiegł, złapał Rona, który akurat był na górze, za koszulę i podniósł do
pozycji pionowej. Ucichły uderzenia w podłogę i ciało przeciwnika oraz
przekleństwa, jakimi obaj mężczyźni rzucali. Roger też wstał. Teraz oboje
stali, patrząc się na siebie z nienawiścią i chęcią mordu, ciężko sapiąc.
Dziewczyna wciąż nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. </div>
<div class="MsoNormal">
Ron
patrzył raz na nią, skuloną na ziemi, raz na Wilde’a. Naprawdę miał ochotę go
zabić, gdyby nie on to wszystko by się nie wydarzyło! Byli by z Hermioną
szczęśliwą parą, nigdy by się nie rozstali, ona nigdy by tak nie cierpiała!
Poczuł, że Harry pcha go w stronę schodów do dormitoriów. Posłusznie poszedł w
tamtym kierunku, zostawiając zapłakaną dziewczynę i poobijanego Rogera.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
schodziła po schodach do Pokoju Wspólnego. Była chyba 1. Naprawdę wyglądała
koszmarnie, nie dość, że była zmęczona całym dniem i po prostu chciała iść
spać, to w dodatku jej makijaż całkowicie się rozpłynął, kiedy płakała i choć
próbowała go zmyć, nie do końca jej to wyszło, dlatego miała dosłownie czarne
wory pod oczami. Prócz tego jej oczy były prawie czerwone od płaczu, a usta
suche jak pieprz. Ogólnie ujmując wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy. Marzyła
tylko o tym, żeby położyć się do łóżka i płakać, ale przecież nie mogła go tak
zostawić. Dlatego właśnie znosiła z dormitorium zwykłą, mugolską apteczkę i
swoją różdżkę.</div>
<div class="MsoNormal">
Roger
siedział na jednym z foteli z miną zbitego psa, którym poniekąd był, i również
wyglądał na wykończonego tym wszystkim. Miał przeciętą brew, z której, na
szczęście, już przestała się sączyć krew, natomiast widok tzw. mięsa nie robił
zbyt dobrego wrażenia. Z jego nosa wciąż kapała krew i najprawdopodobniej był
złamany, poza tym miał wielką śliwę pod prawym okiem, co bynajmniej nie
dodawało mu urody. Czuł liczne siniaki na klatce piersiowej i w ogóle na całym
ciele i modlił się, żeby nie miał złamanych żeber czy obojczyków.</div>
<div class="MsoNormal">
-Uważaj, teraz będzie bolało- powiedziała Hermiona. </div>
<div class="MsoNormal">
Nakierowała
różdżkę na jego nos i wyszeptała formułę zaklęcia. Usłyszeli nie przyjemny
chrzęst, ale z nosa wreszcie przestała kapać krew. Dziewczyna podała mu
worek z lodem, żeby przyłożył sobie do oka i zmyła czerwoną ciecz z jego twarzy oraz
zakleiła mu ranę na brwi. Usiadła naprzeciwko i popatrzyła na niego ze
smutkiem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego, Roger?</div>
<div class="MsoNormal">
Wilde
doskonale zrozumiał o co jej chodziło i wkurzyło go to, bo przecież jej bronił.
Nie chciał, żeby ten palant znowu ją skrzywdził! Tymczasem ona i tak cierpiała
i to częściowo z jego winy.</div>
<div class="MsoNormal">
-To on mnie walnął- wskazał na nos.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
wzięła głęboki oddech i pokręciła głową. Nie mogła uwierzyć, że Ron był w
stanie zrobić coś takiego. Otaksowała ciemnowłosego wzrokiem. Zaczęła się
zastanawiać czy nie ma zmiażdżonych żadnych kości.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zdejmij koszulkę- zarządziła.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
otworzył szeroko oczy i uśmiechnął się figlarnie, ale zgromiła go wzrokiem- to
na pewno nie była odpowiednia pora na żarty. Popatrzyła na jego dobrze umięśniony
tors, był cały posiniaczony, a gdzieniegdzie porozcinana była skóra. Jednak nie
wyglądało na to, żeby żebra były złamane, albo wnętrzności uszkodzone. Trochę
się na tym znała i umiała to rozpoznać. Namoczyła gazę spirytusem i zaczęła
dezynfekować rany. Roger prawie zawył z bólu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam- jęknęła, po czym już normalnym głosem
powiedziała- O co poszło?</div>
<div class="MsoNormal">
-Miał do mnie jakieś dziwne… zastrzeżenia- odparł
wymijająco, krzywiąc się z bólu.</div>
<div class="MsoNormal">
-A dokładniej?</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
westchnął. Naprawdę nie chciał jej tego mówić wprost, ale może właśnie powinna
wiedzieć. To był chyba najlepszy moment, żeby powiedzieć jej, co czuje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spytał, czy się całowaliśmy.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty co mu odpowiedziałeś?- odparła ze stoickim spokojem, nic już nie było w stanie jej zaskoczyć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Że to nie jego sprawa- brązowowłosa spojrzała na niego z
dezaprobatą- No co?! Przecież to prawda! Ale jak widać to go bardzo wkurzyło,
dlatego mnie zdzielił, a ja, no cóż... nie pozostałem mu dłużny.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
nie miała siły już nawet płakać. To było chore! Podsumowując wszystko, co powiedział jej Roger, bili się o nią! Niejedna dziewczyna o tym
marzyła, ale jak widać sytuacja nie była taka zabawna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego to zrobiłeś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo mi na tobie zależy- przełknął głośno ślinę- Po się w
tobie zakochałem.</div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 8.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 8.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Hermiona
otworzyła oczy ze zdziwienia. Jak to możliwe?! Ale… ale… ona też zrozumiała, że
czuje do niego coś więcej niż przyjaźń. Widziała, jak jego twarz zmarkotniała,
tak jakby się tego wstydził albo bał odtrącenia. Ale ona nie miała zamiaru go
odrzucać. Zbliżyła swoją twarz do jego ust, na co on wyraźnie się rozpromienił.
Oparł swoje czoło o jej czoło. Przez chwilę nic nie robili, po prostu oddychali,
wspólnie, w tym samym tempie. A potem... Potem się pocałowali…</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
*Na pewno Ci, co czytali, zobaczą nawiązanie do „Brakujących
Momentów” (ff o Romione), osobiście uwielbiam to opowiadanie i czytałam je
chyba ze trzy razy, dlatego było moją inspiracją.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>8 058 wyrazów, 16 stron-
chyba tym razem nie możecie powiedzieć, że za krótkie.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Z góry mówię, że wszystko w tym
rozdziale było od dawna zaplanowane, dlatego w odpowiedziach na Wasze
komentarze pisałam, że szybko się nie zejdą.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Przepraszam, że tak to
odwlekałam, ale to wszystko przez brak czasu. Już myślałam, że skończę danego
dnia rozdział, ale po prostu nie wyrabiałam. Szkoła zabiera masę czasu, a dla
mnie listopad to miesiąc trochę imprezowy, bo mam urodziny, więc po prostu
ciągle byłam zajęta. Przepraszam.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Za dużo opisów (wiem, że za nimi
nie przepadacie)? Za dużo wspomnień? Za dużo tzw. SCEN?<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Piszcie wszystko w komentarzach,
krytykujcie :D<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Nie wiem, kiedy następny
rozdział, bo naprawdę nie mam czasu, a poza tym muszę przemyśleć, jak on będzie
wyglądał, więc nic nie mówię- będę się odzywać na bieżąco :/<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam Was gorąco :**<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>PS Sprawdziłam tylko niektóre
momenty, więc jak coś, to mogą być błędy, ale zależało mi na tym, żeby dłużej
Was nie trzymać. W najbliższym czasie sprawdzę jeszcze raz.<o:p></o:p></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-2796112356124766312013-10-20T20:19:00.002+02:002013-11-03T11:40:35.294+01:0021. Bal Bożonarodzeniowy cz. 1<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czuła dziwne podekscytowanie.
Pierwszy raz w swoim życiu. Nie znała tego uczucia i wiedziała, że jest tylko
tymczasowe. Patrzyła, jak Ginny i Molly kręcą się po pokoju. Nie umiała zebrać myśli, nawet nie zwróciła
uwagi na to, że Pani Weasley właśnie coś do niej mówiła i była wyraźnie
zirytowana jej postawą. Dziewczyna uniosła lekko kąciki ust i pokiwała głową.
Gospodyni uśmiechnęła się szeroko i podeszła do swojej córki. Hermiona nie
wiedziała nawet o co chodziło. Miała mętlik w głowie. Wśród tysiąca myśli
pojawiła się uśmiechnięta twarz Rona i za cholerę nie chciała zniknąć, żeby
dziewczyna mogła uporządkować swoje refleksje. Jednak ta znajoma mina podniosła
ją na duchu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko ok?- podeszła do niej Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Na pewno?- Hermiona nie wiedziała, czy jej przyjaciółce
chodzi o jej obecny stan, czy o decyzję, jaką podjęła jakiś czas temu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście- uśmiechnęła się szeroko.</div>
<div class="MsoNormal">
-To dobrze- rudowłosa odwzajemniła uśmiech- My idziemy na
dół, a ty zejdź jak będziesz gotowa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale nie grzeb się!- pisnęła zestresowana Molly, a córka
rzuciła jej spojrzenie godne bazyliszka.</div>
<div class="MsoNormal">
Obie
wyszły z pokoju, zostawiając brązowowłosą samą sobie. Podeszła do okna, które
wychodziło na las, nie na ogródek. Ta zieleń w jakiś sposób ją uspokajała i
kojarzyła się z dobrymi czasami. Nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony
chciała płakać, z drugiej, skakać ze szczęścia; pragnęła uciec, ale też zostać…
Tyle sprzeczności, tyle rozdroży… A ona miała na myślenie jedynie kwadrans. </div>
<div class="MsoNormal">
<i>Puk, puk, puk<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Aż podskoczyła, na dźwięk dobrze
jej znanego sygnału. Nie miała ochoty stąd wychodzić, a wiedziała, że za
drzwiami stoi prawdopodobnie Molly, która, jak będzie trzeba, siłą ściągnie ją
na dół. Przez sekundę miała taką myśl, żeby się teleportować z tego miejsca.
Odrzuciła ją od siebie. Podjęła decyzję i nie miała prawa jej zmieniać.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Puk, puk, puk<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę- powiedziała drżącym głosem.</div>
<div class="MsoNormal">
W
drzwiach stanął wysoki, dobrze zbudowany rudzielec. Dziewczyna odetchnęła z
ulgą na jego widok i posłała mu delikatny uśmiech. Jego wyraz twarzy jednak się
nie zmienił- wciąż był trochę niepewny i, w sumie, sam nie wiedział czego się
do końca boi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wejdź- zachęciła go dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
postąpił kilka kroków i spoczął na krześle naprzeciwko niej. Widział, że i ona,
na co dzień spokojna i zawsze zorganizowana, tego dnia też jest zestresowana i
zdezorientowana. To mu w jakiś sposób pomogło, bo miał świadomość, że nie jest
sam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, że tak nie wolno?- zagadnęła dziewczyna ze śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale co?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie masz prawa mnie oglądać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chrzanić to- odparł, a brązowowłosa zachichotała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jaki buntownik!</div>
<div class="MsoNormal">
Tym
razem oboje się zaśmiali, a po chwili cichy rechot przerodził się w głośny
śmiech, który, jak na złość, nie chciał ich opuścić. Minęło dobrych kilka minut
za nim zdołali się uspokoić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Denerwujesz się?- spytał po pewnym czasie Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- odparła zgodnie z prawdą- Boję się, że nie jestem
gotowa na zmiany i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic się nie zmieni, Hermiono!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, jak ważną decyzję
podejmujemy?! Życie, majątek, dom, rodzina… To wszystko…</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, Hermiono, ale obiecuję Ci, że zrobię wszystko, aby
nic się nie zmieniło w naszym związku! </div>
<div class="MsoNormal">
-Ta, jasne…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, bo zmiany nie
przyjdą z dnia na dzień, tylko stopniowo i wspólnie sobie z nimi poradzimy, już
ja o to zadbam!</div>
<div class="MsoNormal">
-Od kiedy jesteś taki mądry?- spytała, po chwili namysłu.</div>
<div class="MsoNormal">
-I tak zawsze będę głupszy od ciebie.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
się zaśmiała. Tylko on, nikt inny, tak na nią działał i nie wiedziała w sumie
czemu. Była pewna, że kocha go najmocniej na świecie i nie wyobrażała sobie, że
kiedykolwiek mogłaby kogoś innego obdarzyć takim uczuciem. Był jedyny w swoim
rodzaju i należał tylko i wyłącznie do
niej!</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochasz mnie?- spytał Weasley.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście! Czemu zadajesz takie głupie pytania?!</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
wzruszył ramionami i wlepił wzrok w podłogę. W Hermionie, znikąd, pojawiła się
niesłychana determinacja i prawie brutalnie popchnęła go tak, żeby spojrzał jej
w oczy. Rzuciła mu pytające spojrzenie. On jednak nic nie odpowiedział, ale
pocałował ją… I był to jeden z najlepszych pocałunków w ich życiu. Nie chodziło
o to, że był specjalnie namiętny, czy właśnie delikatny, ale o to, że był
niemą, nieoficjalną obietnicą, że wszystko będzie dobrze, bo już zawsze będą
razem. </div>
<div class="MsoNormal">
Ron
odsunął się od brązowowłosej, wstał i nadstawił dla niej ramię:</div>
<div class="MsoNormal">
-Gotowa?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tylko, jeśli i ty jesteś gotów.*</div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
rzucił jej szeroki uśmiech, na co odpowiedziała tym samym. Wstała, chwyciła go
pod ramię i wzięła głęboki oddech. Miała przeczucie, że wszystko pójdzie po ich
myśli. Była wręcz pewna!</div>
<div class="MsoNormal">
-A więc w drogę, moja ukochana panno Granger- rzekł, wciąż
się szczerząc, ale ona go poprawiła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Chciałeś chyba powiedzieć pani Weasley. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Obudziła się zlana potem. Nie
wiedziała, co na nią tak wpłynęło. W końcu właśnie śnił jej się, jeden z
najpiękniejszych snów w życiu. Żałowała, że nie był jawą, bo w realnym świecie
od miesięcy nie rozmawiała z Ronem. Oczywiście naszły ją różne dziwne myśli i
jedno, jedyne pytanie: Czy to możliwe, że kiedyś znowu będą razem, że wezmą
ślub…? Nie! Bo za dużo się wydarzyło i nie umieją tego odbudować. Dlatego musi
się pogodzić z prawdą i iść przez życie bez Rona! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nadszedł upragniony dzień balu
bożonarodzeniowego, organizowanego przez profesora Slughorna. Był to jeden z
ostatnich dni w Hogwarcie przed świętami. Oceny były wystawione, a tylko
nieliczni uczniowie starali się jeszcze coś poprawić. Tego jednak dnia panowała
ogólna wrzawa dotycząca przyjęcia. Uczniowie, którzy się na nie wybierali,
ustalali wygląd i zastanawiali się, jakie przekąski poda Mistrz Eliksirów,
natomiast ci, którzy nie należeli do Klubu Ślimaka i nie zostali zaproszeni
przez jego członków snuli się po szkole, rzucając „uhonorowanym” wrogie, pełne
zazdrości spojrzenia. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zajęcia nie były zbyt ciekawe od
kiedy nauczyciele wystawili oceny, przynajmniej z perspektywy Hermiony Granger. Profesorowie przerobili już
prawie cały materiał na ten semestr, dlatego lekcje były dużo luźniejsze, ale
uczniowie wniebowzięci faktem, że nikt ich już nie ciśnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Dla
brązowowłosej to był jakiś koszmar! Siedziała sama, w ostatniej ławce.
Przeniosła się tam po rozstaniu z Ronem- nie mogła być tuż koło niego! Teraz
godzinami go obserwowała. Na lekcjach przysypiał albo dyskutował o czymś z
Harrym. W tym momencie obydwoje się z czegoś śmiali. Hermiona poczuła jak się
rumieni. Odnosiła dziwne wrażenie, że rozmawiają o niej. Łzy napłynęły jej do
oczu. Kiedyś stanowili zgrany zespół, byli nierozłączni. Teraz, ona siedziała 5
metrów dalej, a oni się z niej nabijali. „Dosyć!” skarciła sama siebie.
Popadała w jakąś paranoję, przecież nie musieli rozmawiać o niej. Jeszcze raz
przyjrzała się Ronowi. Jego włosy jak zwykle były poczochrane, chyba nigdy nie
udało mu się ich odpowiednio ułożyć, choć nie, raz tego osiągnął, ale wtedy ona
mu je zmierzwiła, bo wyglądały bardzo nienaturalnie. Uśmiechnęła się na to
wspomnienie. Siedziała trochę po skosie i doskonale widziała jego profil. Na jego
twarzy znajdowały się liczne piegi. Na tle ciemnej klasy i okna, z którym
prószył biały śnieg wprowadzał trochę żywych barw, w przeciwieństwie do innych
uczniów, którzy byli tak typowymi blondynami lub brunetami. </div>
<div class="MsoNormal">
Nienawidziła
w sobie tego, że nie umiała go zignorować, odciąć się od tego, co do tej pory
się wydarzyło… Chciała zapomnieć o ich związku i żyć dalej. Wiedziała, że jeśli
nie wyrzuci Rona ze swojej codzienności, nie ruszy. Nic nie osiągnie,
rozpamiętując ich przyjaźń, związek, zerwanie… Ale nie potrafiła tak po prostu
puścić wszystkiego w niepamięć. Gdyby nie spotkanie z Ronem, wtedy, prawie 6
lat temu, w pociągu, nie byłaby tą samą dziewczyną, którą jest teraz. Od kiedy
zaczęli się spotykać również bardzo się zmieniła. Po prostu nie byłaby sobą,
wyrzucając, albo raczej udając, że wyrzuciła go ze swojego życia, wspomnień,
myśli…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosy
chłopak właśnie tworzył jedną z najlepszych w jego wykonaniu i
najoryginalniejszych karykatur nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, Severusa
Snape’a. Pałał do tego człowieka szczerą nienawiścią i cały czas nie rozumiał,
jakim cudem, jeden z najpotężniejszych czarodziei w historii Świata Magicznego,
Albus Dumbledore, był w stanie mu zaufać, a w dodatku powierzył mu opiekę nad
dziećmi. To była dla Rona zagadka życia, której nie mógł pojąć. Jeszcze
bardziej zastanawiało go, dlaczego Dumbledore pozwolił Snape’owi należeć do
Zakonu Feniksa. Przecież Severus był śmierciożercą, a prawda jest taka, że kto
raz śmierciożercą się stanie, zawsze nim będzie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co ty wyprawiasz?- zagadnął go Harry, kiedy właśnie
kolorował łojowate włosy profesora.</div>
<div class="MsoNormal">
-A nic.</div>
<div class="MsoNormal">
-To Snape?- zachichotał Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-No ba. Nie widzisz tego uderzającego podobieństwa?</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie widzę, ale ten tutaj jest trochę za ładny.</div>
<div class="MsoNormal">
Obaj
parsknęli śmiechem. Nie mogli się uspokoić. Ron mimowolnie odwrócił się i
spojrzał na Hermionę. Szybko skierował wzrok z powrotem na kartkę i od razu się
uspokoił.</div>
<div class="MsoNormal">
Wkurzało
go to, że tak na niego działała. Każde spojrzenie budziło w nim ogień, a jakiś
głosik w jego głowie rozpaczliwie wrzeszczał, żeby się pogodzili. Tak bardzo za
nią tęsknił i wstyd mu było przyznać się do tego przed samym sobą. Wściekłość
narastała w nim coraz bardziej. Nie umiał jej wybaczyć tamtego pocałunku! Czuł
się taki zdradzony, porzucony, poniżony… Za dużo wycierpiał w swoim życiu, żeby
tak po prostu zapomnieć. Ile razy naśmiewali się z niego?! Ile razy porównywali
go do Wybrańca?! Ile razy jego życie wisiało na włosku, a on sam miał
przeczucie, że i tak nie ma po co żyć?! I wtedy zaczęło się układać… No
przynajmniej na tyle, na ile może się układać życie w mrocznych czasach… No ale
jednak było dobrze, zaczął się spotykać z Hermioną, potem wrócili do szkoły, on
dostał stanowisko obrońcy w drużynie quiditcha… I wtedy wszystko się
spieprzyło! Najbliższa mu osoba, wbiła mu nóż w plecy! Właśnie dlatego nie
potrafił ani zrozumieć, ani wybaczyć jej tego zachowania- bo była jedynym
promykiem nadziei w tych trudnych chwilach, jedyną osobą, która cokolwiek
znaczyła w jego marnym życiu. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest?- spytał Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic-odburknął
rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
-Stary, weź się wreszcie ogarnij!</div>
<div class="MsoNormal">
-O co ci chodzi?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież sam po sobie widzisz, że brakuje ci jej! Ale ty za
wszelką cenę nie chcesz się z nią pogodzić, bo przeszkadza ci w tym twoja cholerna,
urażona duma!</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz co, zaczyna mnie wkurzać, że ciągle mnie pouczasz!
Nawet sobie nie wyobrażasz co ja w tej chwili czuję! Nie wiesz, jak to jest,
kiedy widzisz ukochaną dziewczynę z innym!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ona cię nie zdradza! Natomiast ty wciąż spotykasz się z
Lavender.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z tym, że to ona pierwsza całowała się z innym! Ale ty tego
nie zrozumiesz, Potter!- Ron był tak wściekły, że prawie wrzeszczał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyżby?! Wyobraź sobie, że wiem co czujesz, Weasley! Nie
jesteś pępkiem świata! Ja też mam swoje problemy! Szaleję za dziewczyną, która
nawet nie raczy na mnie spojrzeć!</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
między nimi cisza, choć wokół wciąż panował gwar. Właśnie wtedy Harry
uświadomił sobie, że powiedział o wiele za dużo i trochę za bardzo
podkoloryzował sytuację. Gdyby Ron dowiedział się, że podoba mu się jego
siostra, nie przeżyłby jednej nocy. Zresztą nawet nie miał po co mu tego mówić,
bo wiedział, że i tak nie będą z Ginny razem, gdyż ona się spotyka Deanem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kim… kto to jest… o kim mówiłeś?- wydukał zszokowany Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zapomnij.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba sobie żartujesz?! Nie ufasz mi?!</div>
<div class="MsoNormal">
Weasley
zrobił się czerwony na twarzy. Czuł, że wszystkie bliskie mu osoby się od niego
odsuwają, a on nie miał pojęcia jak je zatrzymać.</div>
<div class="MsoNormal">
W tym
momencie profesor ogłosił, że jest przerwa, a szóstoklasiści radośnie wypadli z
klasy. Harry szybko pozbierał swoje manatki i powtórzył:</div>
<div class="MsoNormal">
-Zapomnij o tym, co mówiłem.</div>
<div class="MsoNormal">
I
wyszedł, zostawiając osłupiałego Rona w opustoszałej sali lekcyjnej.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
jak zwykle zaczekała aż wszyscy wyjdą z klasy. Dopiero potem zaczęła się pakować.
Była kompletnie otępiała i zdecydowanie nie miała ochoty iść na następne
lekcje. W dodatku ciągle myślała o Ronie… Na to też nie miała ochoty, ale
wspomnienia same ją nachodziły. Chciała wpakować się pod kołdrę i płakać, od
czasu do czasu przegryzając czekoladę. Typowo desperackie. No ale w końcu była
desperatką, chyba.</div>
<div class="MsoNormal">
Zarzuciła
torbę na ramię i ruszyła w kierunku drzwi. Każdy krok sprawiał jej ból.
Naprawdę nie wiedziała po czym ma takie zakwasy, ale zdecydowanie nie była z
nich zadowolona. Poza tym z każdą chwilą coraz mniej chciała iść na ten
wieczorny bal.</div>
<div class="MsoNormal">
I
wtedy, zupełnie nieprzytomna, zamyślona, wpadła na coś, albo raczej na kogoś, i
o mało co by nie upadła, gdyby owy ktoś jej nie przytrzymał. Przez moment
zakręciło jej się w głowie i miała wrażenie, że za chwilę zemdleje, ale obeszło
się bez tego typu atrakcji. Minęło parę sekund za nim otworzyła oczy, a kiedy
już to zrobiła, myślała, że krzyknie.</div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie
stała, ledwo żywa, w objęciach nie kogo innego, jak Ronalda Weasleya. Słaniała
się na nogach, a on trzymał ją mocno w talii, tak, żeby się nie przewróciła.
Patrzył na nią z nieukrywanym strachem i troską. Żadne z nich nie wykonywało
nawet najmniejszego ruchu. Ich spojrzenia były skierowane bezpośrednio na
siebie. Mieli wrażenie, że czas stanął w miejscu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Drodzy państwo! Lekcja się skończyła, a ja nalegam,
żebyście opuścili salę!- dobiegł ich głos profesora Binnsa. </div>
<div class="MsoNormal">
W
mgnieniu oka odsunęli się od siebie, przeprosili nauczyciela i sztywno wyszli z
klasy. Kiedy tylko Ron zamknął za sobą drzwi zobaczył, że Hermiona opiera się o
ścianę i ma mocno zaciśnięte oczy. Zaniepokojony podszedł do niej i dotknął
przelotnie jej ramienia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko w porządku?</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
mogła już wytrzymać. Nie dość, że fizycznie czuła się fatalnie, to w dodatku z
jej psychiką było coraz gorzej. Kiedy usłyszała ten miękki głos i poczuła jego
dotyk… Pragnęła mu się rzucić na szyję i błagać, aby jej przebaczył, aby było
tak, jak dawniej. Ale miała na tyle własnej godności, że tego nie zrobiła!</div>
<div class="MsoNormal">
Wyprostowała
się jak struna, uniosła wysoko brodę i sucho odpowiedziała, że nic jej nie
jest. I mimo że w jej oczach szkliły się łzy, dała mu wyraźnie do zrozumienia,
że nie potrzebuje pomocy, opieki czy troski, a przede wszystkim, że nie
potrzebuje JEGO. Odwróciła się na pięcie i prawie pobiegła, by znaleźć się jak
najdalej od tego miejsca, a on został sam, wypowiadając cicho tylko jedno
słowo:</div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 6.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 6.0pt 0cm; padding: 0cm;">
-Hermiona…</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
*Wielbiciele „Trylogii Czasu” na pewno skojarzą te słowa z
tamtą serią i mam nadzieję, że wybaczą mi użycie ich w tym tekście ;) Natomiast
tych, którzy nie czytali tej trylogii, serdecznie do tego zachęcam, bo mi się
bardzo podobała- przyjemna, lekka lektura, ale z porządną fabułą.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Coś czuję, że przez ten rozdział
nie przeżyję następnej nocy, tak jak Harry ;)<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Wiem, że możecie być wściekli:
rozdział jest krótki i bez żadnego konkretnego wątku, poza tym po dość długiej
przerwie.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Mi się podoba, wydaje mi się, że
jest trochę inny niż pozostałe, choć doskonale wiem, że moje opisy uczuć
wewnętrznych bohaterów są może trochę przydługie i irytujące.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pamiętajcie, że to dopiero 1. część
tego rozdziału, a 2. na pewno będzie dłuższa i uwierzcie, że będzie się działo
;) Pomysł jest, teraz tylko napisać :/<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>No i tu pojawia się problem.
Uwierzcie mi, nie zmyślam, naprawdę nie mam na nic czasu, ledwo się wyrabiam.
Jak widać liceum to nie przelewki -.- A moje zamiary olewania nauki poszły w
las, kiedy pojawił się pierwszy sprawdzian xd Tak więc trudno mi powiedzieć,
kiedy będzie następna notka, ale myślę, że nie później niż w ciągu miesiąca ;)<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam serdecznie :*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>PS No ale musicie przyznać, że pojawiło się trochę Romione :D</i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-23658973620835313132013-09-18T17:26:00.001+02:002013-09-18T22:11:42.091+02:00Miniaturka: Pierwsza miłość nie rdzewieje<div class="MsoNormal">
Było
lato. Rudowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna pędził przez ulice Londynu. Wybiła
9, a słońce mocno grzało. Pogoda była idealna na piknik, rower lub inne zajęcia
na powietrzu. Niestety wielu Londyńczyków musiało zmarnować go w pracy. Tłum
kroczył powoli, pragnąc jak najdłużej przebywać na świeżym powietrzu i
zaczerpnąć cudownej pogody. Dwudziestoletni Weasley też o tym marzył, ale
niestety dokumenty go wzywały i był już spóźniony na umówione spotkanie.
Przebiegł koło kwiaciarni i czekoladziarni, nawet nie zwracając na nie uwagi.
Dotarł do jednej z toalet publicznych i zniknął w jej czeluściach.</div>
<div class="MsoNormal">
W
atrium jak zwykle panował zamęt. Miliony liścików latało nad głowami
urzędników, podążających do konkretnych biur. Ron nawet nie skierował się do
swojego gabinetu, od razu pobiegł do Departamentu Magicznych Gier i Sportów.
Zatrzymał się na chwilę i popatrzył na swoje odbicie na lśniącej posadzce.
Poprawił krawat i pędem ruszył dalej.</div>
<div class="MsoNormal">
Dotarł
wreszcie do departamentu i przeszedł między miejscami pracy wielu urzędników
oraz urzędniczek, które uśmiechały się do niego figlarnie. Zapukał do biura
i wszedł. Kwadrans później wracał tą
samą drogą, przeklinając w duchu swoją robotę. Kiedy starał się o posadę Aurora
nie sądził, że będzie tyle papierkowej roboty. Teraz dostał za zadanie jeszcze
raz przeanalizować atak na Mistrzostwach
Świata w Quidditchu, które odbyły się przed sześcioma laty. Weasley sumiennie
wykonał swoją pracę, a w zamian za to nakazano mu, żeby ową analizę i wszystkie
papiery jeszcze raz zobaczyli i podpisali przewodniczący pozostałych
departamentów, a na końcu Minister Magii. Ronald szedł naburmuszony między
stanowiskami, kompletnie ignorując zalotne uśmiechy tamtejszych urzędniczek.</div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie zobaczył, że przy jednym z biurek stoi wysoka, rudowłosa
kobieta i dyskutuje z mężczyzną, który tam pracuje. Podszedł do niej i poważnym
tonem rzekł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Pani Potter, czy mogę prosić na słowo?</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
odwróciła się z lekkim przerażeniem na twarzy, po czym wybuchneła śmiechem.
Przytuliła go i dała mu całusa w policzek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co tutaj robisz?- spytał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Muszę uzgodnić coś w sprawie następnego meczu- Armaty z
Chudley kontra <a href="http://pl.harrypotter.wikia.com/wiki/Harpie_z_Holyhead" title="Harpie z Holyhead"><span style="color: windowtext; text-decoration: none; text-underline: none;">Harpie z Holyhead</span></a>. A co tam u ciebie?-
zagadnęła radośnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic nowego. Praca, praca i… praca- odparł obojętnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie sądzisz, że trochę przesadzasz- rzekła zaniepokojona-
Spędzasz za dużo czasu w robocie, Harry nie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale Harry ma po co wracać do domu!- warknął zirytowany- A
ja wchodzę do pustych czterech ścian. Wolę spędzać czas tutaj, niż siedzieć tam
samemu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zawsze możesz do nas przyjść.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny- rzekł czule i dotknął jej policzka- Wiem, że masz
dobre chęci, ale oboje wiemy, że nie mogę was codziennie nachodzić.</div>
<div class="MsoNormal">
-No to może… Jakaś randka?- zasugerowała nieśmiało, a
urzędniczki, znajdujące się niedaleko wytężyły słuch.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie żartuj sobie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja mówię poważnie! Przecież minęły prawie dwa lata, od kiedy
wyjechała. Czas najwyższy, żebyś zaczął się widywać z ludźmi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wybacz siostrzyczko, ale spieszę się do Departamentu
Przestrzegania Prawa Czarodziejów.</div>
<div class="MsoNormal">
Cmoknął
ją w policzek i wręcz wybiegł z pomieszczenia, a ona ze zrezygnowaną miną udała
się do szefa departamentu.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Departament
Przestrzegania Prawa Czarodziejów składał się z dwóch sal: większej, w której
znajdowały się stanowiska zwykłych pracowników, oraz mniejszej, w której stały
zaledwie trzy biurka, obecnie zajmowane przez szefa departamentu oraz jego
zastępcę. Panował tam zawsze porządek, a jednak, od czasu pokonania Voldemorta,
nie były to jedynie sterylnie czyste, chłodne pomieszczenia, w których nikt się
do siebie nie odzywał, ale zawsze panował wesoły, lecz cichy gwar.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
kobieta przemierzała dużą salę i powracały do niej wszystkie wspomnienia z
czasów, gdy sama tam pracowała. Na jej twarzy pojawiał się coraz szerszy
uśmiech. Jej obcasy stukały dość głośno, lecz nikt nie zwracał na nią
specjalnej uwagi, za co była wdzięczna. Przeszła, tak dobrze jej znany, wąski
korytarz w mgnieniu oka i znalazła się przy drzwiach do biura szefa. Zapukała
dwa razy. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy usłyszała głos przyjaciółki,
zapraszający ją do środka. Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się pokój, w
którym jeszcze dwa lata temu spędzała większość czasu.</div>
<div class="MsoNormal">
Stały
tam trzy biurka, jedno na środku, dokładnie naprzeciwko okna, a pozostałe po
obu jego stronach. Przy blacie po lewej siedziała wysoka, dość pulchna
blondynka, notująca coś na pergaminie. Oprócz niej nie było nikogo. Granger
stanęła naprzeciwko jej stanowiska pracy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham- rzekła jasnowłosa, dopiero teraz odrywając wzrok
od notatek.</div>
<div class="MsoNormal">
Podniosła
głowę i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Mrugnęła kilka razy, ale obraz się
nie rozmywał. Stała przed nią dwudziestoletnia kobieta, w czarnej, obcisłej
sukience do kolan i jasnej marynarce. Miała na sobie wysokie szpilki, a na jej
ramieniu zwisała olbrzymia, czarna torba. Jej włosy były rozpuszczone, a w
uszach połyskiwały srebrne kolczyki. </div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono!- krzyknęła blondynka i rzuciła się jej na szyję.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Suzie- odparła dziewczyna, wyzwalając się z jej
uścisku.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeju- pisnęła Susan- Kiedy wróciłaś i dlaczego nic nie
pisałaś?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Przyszłam tu prosto z pociągu i nikt nie wie, że wróciłam-
tylko ty i minister magii.</div>
<div class="MsoNormal">
-No i na ile zostajesz?- dopytywała się dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba… na zawsze- odarła brązowowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Żartujesz?!- ucieszyła się blondynka- Ale czemu nic nie
mówiłaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo to nie było do końca pewne. Miałam zostać we Francji
przynajmniej do końca miesiąca, ale Kingsley napisał, że mam wracać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie wiesz jak się cieszę!- krzyknęła Suzie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też się cieszę- odparła Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
Usiadły
przy biurku, a Susan porzuciła swoją pracę i zaparzyła im kawę. Rozmawiały
przez prawie kwadrans, dopóki do pokoju nie wszedł wysoki, brązowowłosy
mężczyzna, o ciemnej karnacji.</div>
<div class="MsoNormal">
-Sue, mówię ci, ci ludzie mnie kiedyś wykończą!- rzekł,
przekraczając próg i niosąc stertę papierów- Czy naprawdę na tym świecie żyją
sami idioci?! Zażyczyli sobie, żeby…- przerwał dostrzegając brązowowłosą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Witaj, John- rzekła Granger.</div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna
rzucił papiery na biurko, podszedł do niej i z całych sił przytulił. Roześmiała
się kiedy wreszcie ja puścił, a przyjaciele jej zawtórowali.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kiedy wróciłaś? Dlaczego nic nie mówiłaś? Ile czasu
zostajesz?</div>
<div class="MsoNormal">
Wyrzucił
z siebie taki potok słów, że brązowowłosa znowu parsknęła śmiechem, a kiedy już
się uspokoiła wyjaśniła mu to, co przed chwilą przekazywała Suzie. Zasiedli we
trójkę do kawy i Hermiona opowiadała im o życiu w Paryżu.</div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie do pomieszczenia wleciał list. John otworzył go i przeklął pod
nosem. Wstał i zgarnął jakąś teczkę z biurka. Podszedł do wyjścia i rzekł do
blondynki:</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź, Sue. Wilson nas wzywa.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
jęknęła, ale posłusznie wstała z krzesła i złapała kartkę papieru, na której
coś zapisywała, kiedy Hermiona przyszła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Możemy cie tu zostawić?- spytała się, wychodząc.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne- odparła brązowowłosa- Zaczekam.</div>
<div class="MsoNormal">
Susan
uśmiechnęła się do niej i razem z Johnem opuściła pomieszczenie. Brązowowłosa
wstała z krzesła i przeszła się po pokoju. Nic się nie zmieniło. Zajrzała do
swojego starego biurka. Ze wzruszeniem stwierdziła, że ciągle są tam jej
segregatory, teczki i ulubiony kubek, którego zapomniała wziąć ze sobą.
Widocznie Kingsley nie powołał nikogo na jej miejsce. Podeszła do okna. Zawsze,
kiedy nawał pracy za bardzo ją przytłaczał, przyglądała się codziennemu życiu
londyńczyków. To było jej ukochane miasto i nawet Paryż nie był w stanie go
zastąpić.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Ronald
kroczył przez ministerstwo, cały czas wściekły na zleceniodawcę, który dał mu
tak upierdliwe zadanie. Na dodatek rozmowa z siostrą go zdołowała. Wiedział, że
powinien zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa, ale nie potrafił.
Ona zajmowała szczególne miejsce w jego sercu, tak trudno było pogodzić się z
myślą, że jej więcej nie zobaczy. Zżerał go żal o to, że wyjechała, ale nie
chciał wyrzucać jej z pamięci.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszedł
do odpowiedniego departamentu. Nienawidził tu przychodzić, unikał tego miejsca
jak ognia. Niby atmosfera była sympatyczna, ale wszystko mu ją przypominało.
Pamiętał jak przychodziła porozmawiać ze znudzonymi urzędniczkami, jak niosła
kawę do biura, gawędząc przy tym ze wszystkimi po drodze…</div>
<div class="MsoNormal">
Doszedł
do pomieszczenia, w którym urzędował szef departamentu i wszedł do niego bez
pukania. Już od progu zawołał:</div>
<div class="MsoNormal">
-John, musisz mi coś…</div>
<div class="MsoNormal">
Stanął
jak wryty i odebrało mu mowę. Zaczął mrugać nienaturalnie szybko. Był
przekonany, że ma omamy, ale ona nie znikała. Cały czas stała pod oknem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Ktoś
otworzył drzwi. Usłyszała głos, TEN głos. Rozpoznałaby go wszędzie. Odwróciła
się. Stał tam. Patrzył na nią wielkimi, błękitnymi oczami, w których tyle razy
się zatracała. Wyższy, potężniejszy i dojrzalszy niż kiedyś, ale z twarzy taki
sam. Łzy napłynęły jej do oczu. Pragnęła rzucić mu się na szyję i rozpłakać.
Nie zrobiła tego. Ona też dojrzała przez te lata, dlatego rzekła jedynie:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzień dobry, Ronaldzie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Witaj, Hermiono- odparł zszokowany.</div>
<div class="MsoNormal">
Stali
tak, nie wiedząc co powiedzieć. Patrzyli się na siebie, a przed ich oczami
pojawiały się wspomnienia- pierwszy taniec, pierwszy pocałunek, pierwsze
wyznanie miłości… Dziewczyna wiedziała, że źle postąpiła. Była przekonana, że
Weasley ma do niej frgo to żal, jednak zdecydowała się zagadnąć:</div>
<div class="MsoNormal">
-Co u ciebie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam papiery dla Johna- odparł zszokowany, ignorując jej
pytanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-To może…- zaczęła, lecz jej przerwał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Przyjdę później- odwrócił się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, zaczekaj!</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
krzyknęła za nim, lecz on zniknął za dębowymi drzwiami. Teraz naprawdę chciało
jej się płakać. Liczyła na to, że kiedy wróci wszystko się ułoży, ale nic na to
nie wskazywało. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Ronald prawie wybiegł z
pomieszczenia. Miał wrażenie, że to jakiś kretyński sen i chciał się jak
najszybciej obudzić. Przez długi czas próbował o niej zapomnieć i o wszystkim
co ich łączyło, lecz nie był w stanie. W końcu nauczył się normalnie
funkcjonować: chodził do pracy, spotykał się ze znajomymi, jeździł na obiady do
rodziny. Nie był gotowy na nowy związek, lecz nawiązał kontakt z ludźmi, który
bardzo pomógł mu się pogodzić ze stratą. Teraz wszystko powróciło, wszystkie
uczucia, które przez ostatnie pół roku zaciekle w sobie tłumił, uderzyły go ze
zmożoną siłą. Żal, tęsknota, smutek, rozpacz… Chciał pójść do baru i upić się
do upadłego. Tak robił na początku, tuż po jej wyjeździe. Pomagało, ale tylko
na kilka godzin, potem przychodził kac, a wraz z nim przygnębienie. Wymówienie
jej imienia przychodziło mu z trudnością, ba- nawet bał się o nim pomyśleć.
Wszystko mu się z nią kojarzyło. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie umiał powrócić do
rzeczywistości i zapomniał co tak naprawdę miał zrobić, więc zszokowany wrócił
do swojego biura.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
szła przez atrium. Spotkanie z Ronem było bolesne. Nie miała pojęcia, że
przyjaciel ma do niej aż tak duży żal. W głębi duszy liczyła na to, że ucieszy
się z jej powrotu, że zaczną wszystko od nowa. Żałowała, że wróciła. W Paryżu
ułożyła sobie życie, nie było idealne, ale poukładane- chodziła codziennie do
pracy, na spotkania z różnymi czarodziejami, poznała masę fantastycznych ludzi.
Najgorsze były wieczory. Kiedy wracała do domu odczuwała, że jest sama, mimo że
cały dzień obracała się w towarzystwie. Kładła się na dwuosobowym łóżku, które
było w jej przydziałowym mieszkaniu i płakała, że koło niej nikt nie leży, że
ON tam nie leży. Kochała go i nigdy nie przestała, ale nie wytrzymali próby
jaką zgotował im los.</div>
<div class="MsoNormal">
Doszła
do biura Aurorów. Drżącą ręką nacisnęła klamkę, bojąc się, że spotka Ronalda.
Przed jej oczami ukazało się przestronne pomieszczenie. Stało tam kilka blatów
zawalonych po brzegi najróżniejszymi papierami, ale nikt przy nich nie
siedział. Prawie wszystkie ściany (oprócz jednej, na której znajdowały się
drzwi do różnych gabinetów) były całkowicie obklejone różnymi listami gończymi,
plakatami, artykułami. Kiedyś, jeszcze przed wyjazdem, bywała tu kilkadziesiąt
razy dziennie. Czasem musiała załatwić jakąś sprawę, a innym razem przychodziła
po prostu odwiedzić Weasleya.</div>
<div class="MsoNormal">
Szła
teraz wzdłuż ściany z drzwiami. Znała je na pamięć, każde nieraz otwierała.
Kiedy przechodziła koło jednych, na których znajdowało się imię i nazwisko Rona,
przyspieszyła kroku. W końcu doszła do upragnionego wejścia. Tabliczka
informowała, iż jest to gabinet Harry’ego Pottera, zastępcy szefa Biura
Aurorów. Do jej uszu dobiegł piskliwy chichot i uniosła brwi ze zdziwienia.
Zapukała dwa razy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę- usłyszała roześmiany głos przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal">
Odetchnęła
głęboko i otworzyła drzwi. Na obrotowym krześle przy biurku siedział
dwudziestoletni, czarnowłosy mężczyzna z dwudniowym zarostem. Jego twarz
pokrywały blizny, ale w zielonych oczach dostrzec można było wesołe promyki. Na
jego nosie spoczywały okrągłe okulary. Na blacie siedziała roześmiana, zgrabna,
również młoda kobieta o ognisto- rudych włosach. Obydwoje odwrócili twarze w
stronę brązowowłosej i zamarli, a ona nie miała pojęcia jak zareagować.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona- wydusiła z siebie w końcu Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
jedynie skinęła głową. Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko, podbiegła do
przyjaciółki i mocno ją objęła. Tak dawno się nie widziały, a ostatnio zaczęły
rzadziej korespondować, gdyż miały coraz mniej czasu. Bardzo za sobą tęskniły.
Kiedyś mogły się spotkać właściwie codziennie i rozmawiać na wszystkie tematy,
zarówno na te błahe, jak i bardzo poważne, potem, niestety, nie miały tak dużej
swobody. Brązowowłosa odwzajemniła uścisk. Bardzo brakowało jej we Francji
przyjaciół.</div>
<div class="MsoNormal">
Ginerva
puściła ją i obdarzyła szerokim uśmiechem. W między czasie koło nich stanął
zszokowany Harry. Hermiona patrzyła na niego z wyczekiwaniem, ale on nie mógł
wykonać żadnego ruchu. Patrzył się jedynie na nią szeroko otwartymi oczami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może się z nią przywitasz- warknęła do niego żona.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
uśmiechnęła się nieśmiało. Minęło kilka nieprzyjemnych sekund. W końcu Potter
się roześmiał, po czym objął ją, a nawet uniósł i okręcił kilka razy. Ona
również parsknęła śmiechem. Kiedy stanęła już na ziemi patrzyła się na nich, a
w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co ty tu robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Kiedy wróciłaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Na ile zostajesz?</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny i
Harry przekrzykiwali się nawzajem, co spowodowało wybuch kolejnej salwy
śmiechu. W końcu, kiedy udało się jej uspokoić, odpowiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-A więc… przyjechałam tu prosto z dworca. Z Paryża
wyjechałam koło 6. Jestem tu z polecenia Kingsleya i zostaję…- zawiesiła na
chwilę głos- Chyba na zawsze.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
pisnęła i ponownie rzuciła się jej na szyję. Wszyscy byli przeszczęśliwi i nie
mogli przestać się śmiać. Ginerva zadała kolejne pytanie:</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego nie napisałaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo Kingsley mi zabronił. Miałam tam zostać jeszcze prawie
miesiąc, ale dostałam od niego sowę, w której napisał, że zwalnia mnie z tamtej
funkcji i mam wracać jak najszybciej do kraju, tak więc spakowałam się i
jestem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale czemu nic mi nie powiedział?- zdziwił się mężczyzna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam pojęcia- odparła Granger- Nie to, że spodziewałam
się jakiegoś hucznego powitania, ale myślałam, że przynajmniej wy, John i Suzie
będziecie wiedzieć, że wracam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy to ważne?!- wtrąciła rudowłosa- Liczy się to, że jesteś
i już zostajesz. To już pewne?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie do końca. Jeszcze u niego nie byłam, ale sądzę, że tak
na 90% to pewne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie masz pojęcia jak się cieszymy, że jesteś- rzekł
Harry, obejmując swoją małżonką w talii.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też się cieszę- odparła z szerokim uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
Usiedli
i przez następne pół godziny brązowowłosa opowiadała im o Paryżu. Nie zachowywała
się tak swobodnie od dwóch lat. Poczuła się jakby znowu chodziła do szkoły.
Żartowali i śmiali się z byle czego, jak dawniej w Hogwarcie. Niestety nastąpił
koniec, bo do Harrego przyszły jakieś papiery do wypełnienia, Ginny powinna
wrócić do domu, a Hermiona musiała porozmawiać z Kingsleyem.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Ronald
siedział przy swoim biurku, patrzył na kartkę i nie umiał z niej nic
przeczytać. Ciągle miał przed oczami widok Hermiony, stojącej w tamtym
gabinecie; jej bujne, kasztanowe loki, zgrabną sylwetkę, orzechowe oczy,
malinowe usta… Nic dziwnego, że nie mógł się na niczym skupić. Już dawno
porzucił zamiar krążenia po ministerstwie i zbierania podpisów z poszczególnych
departamentów, odłożył to na następny dzień.</div>
<div class="MsoNormal">
Wybiła
15, kiedy wypijał kolejną, już chyba piątą tego dnia, kawę. Gapił się na ulicę
Londynu. Ci mugole, którzy teraz pospiesznie wracali z pracy, wyglądali
komicznie. Uśmiechnął się nawet, przyglądając się im.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle
usłyszał głośne pukanie, które brutalnie przywołało go do ponurej
rzeczywistości. Odstawił kubek na stół i przyjął pozycję, jakby coś uważnie
czytał, po czym niechętnie rzekł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę.</div>
<div class="MsoNormal">
Do
pokoju wparowała jego siostra, głośno zamykając za sobą drzwi. Była wyraźnie
zadowolona i chyba za wszelką cenę pragnęła mu telepatycznie przekazać tą
radość. Gwałtownie opadła na krzesło naprzeciwko niego i czekała na jego ruch.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się dzieje, skarbie?- spytał po jakimś czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak myślisz kogo dziś spotkałam?- wyrzuciła z siebie, a jemu
zbledła mina.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zgaduję, że Hermionę- odparł ponuro po chwili.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd wiedziałeś? Widziałeś się z nią?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- skinął głową.</div>
<div class="MsoNormal">
-I…?- drążyła dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-I co?!- zirytował się rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
-No rozmawialiście ze sobą?- wyjaśniła mu, jak jakiemuś
tumanowi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zamieniliśmy kilka słów.</div>
<div class="MsoNormal">
-No ale umówiliście się np.: na kawę?- Ginny była coraz
bardziej wkurzona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to nie?!- w końcu wybuchła- Człowieku, dziewczyna,
którą kochasz wróciła do kraju i wreszcie możecie być razem, a ty nic z tym nie
zrobisz?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale może ja nie chcę się z nią spotykać!- wykrzyknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę?- Ginerva spochmurniała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, ja mam dosyć…- westchnął- Wiesz jak dużo kosztowało
mnie to rozstanie. Nie chcę tego przeżywać drugi raz. Zacząłem wszystko od
nowa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz co, ja sądzę, że okłamujesz sam siebie- stwierdziła-
Ja, na twoim miejscu, nie przegapiłabym takiej okazji.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
ledwo się powstrzymał, żeby nie powiedzieć, że nigdy nie była i nie będzie na
jego miejscu. Zamilkł. Rudowłosa wstała, podeszła do niego, pocałował go w
czoło i opuściła pomieszczenie, zostawiając go samego z ponurymi myślami.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Wreszcie jesteś!- uśmiechnął się do niej ciemnoskóry
mężczyzna, kiedy usiadła na fotelu naprzeciwko niego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wybacz, że tak długo, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Chciałaś najpierw pogadać ze znajomymi i zajrzeć do biura?-
spytał, puszczając do niej oko.</div>
<div class="MsoNormal">
-No, tak- zarumieniła się i powtórzyła- Wybacz.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie szkodzi- odparł bez żadnej urazy w głosie.</div>
<div class="MsoNormal">
-A więc?- spytała nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
-Myślałem, że to już jasne- zaśmiał się- Zostajesz. Twoje
biurko ciągle na ciebie czeka.</div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę?- nie mogła ukryć radości- I nie wracam już do
Francji?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- odparł- No chyba, że byś bardzo chciała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie- rzekła stanowczo- Tu mi dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
-A więc witaj w domu!</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Wybiła
18, a wszyscy pracownicy ministerstwa jak na zawołanie opuścili swoje gabinety
i i skierowali się do kominków, którymi pragnęli udać się do domów. Ron nie
mógł przez cały dzień się na niczym skupić i zdecydował, że znowu zostanie po
godzinach i zrobi, to co miał zrobić. </div>
<div class="MsoNormal">
Od
dłuższego czasu czytał jakiś dokument od szefa i po 15 minutach zdał sobie
sprawę z tego, że nic z niego nie rozumie. Informacje błyskawicznie znikały z
jego głowy, a na ich miejscu pojawiał się obraz Hermiony. Nie umiał zliczyć ile
tego dnia wypowiedział przekleństw, ale wiedział, że było ich mnóstwo. Czemu wróciła?!
Akurat teraz, kiedy udało mu się jakoś poukładać swoje życie, kiedy nauczył się
jak o niej nie myśleć, musiała to zepsuć. Wystarczyło, że na nią spojrzał i już
powróciły dokładnie wszystkie wspomnienia.</div>
<div class="MsoNormal">
Ktoś
delikatnie zapukał do jego gabinetu. Chciał się od wszystkiego odciąć, ale
świat zdecydowanie mu na to nie pozwalał, akurat tego dnia wszyscy czegoś od
niego chcieli. Zdziwiło go również, że ktoś jeszcze o tej porze jest w pracy,
choć w sumie wiedział, że nie tylko on nie nadąża ze swoją robotą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę- warknął i skupił się na papierach.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszał
stukot obcasów. Czyżby to znowu Ginny przyszła go skontrolować? Kobieta usiadła
w milczeniu na fotelu naprzeciwko, a on poczuł, bardzo dobrze mu znaną, woń jej
perfum. Ostrożnie uniósł głowę. To była Ona! Patrzyła się na niego z kamienną
miną, nie wypowiadając ani jednego słowa. Ron ledwo się powstrzymał, żeby nie
otworzyć ust ze zdziwienia. Po paru sekundach udało mu się przyjąć obojętny
wyraz twarzy i beznamiętnym tonem rzekł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham cię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- Hermiona zmarszczyła
brwi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba nie rozumiem- odparł, próbując się nie zdenerwować.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie było mnie przez dwa lata. Nie odpisałeś na żaden z
moich listów. Kiedy wreszcie się spotkaliśmy, uciekłeś po 5 minutach. Nie
sądzisz, że zasługuję na to, abyś poświęcił mi trochę swojej uwagi?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam cię bardzo- rudzielec poczerwieniał na twarzy-
Ja ci się powinienem z czegoś tłumaczyć?! To chyba jakiś kiepski dowcip…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcę, żebyś się z czegokolwiek tłumaczył!- odparła
stanowczo- Chodzi mi jedynie o to, że mógłbyś ze mną porozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
-A o czym?!- wykrzyknął- Nie mamy o czym rozmawiać!</div>
<div class="MsoNormal">
-A właśnie, że mamy!- ona również się zarumieniła</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobrze- sarknął- To może chcesz pogadać o tym co robiłem
przez te dwa lata? Powiem ci, przez pierwsze pół roku od twojego wyjazdu nie
wychodziłem z baru. Potem Potterowie kazali mi wrócić do pracy, dlatego też
siedziałem tu prawie 24 godziny na dobę. Potem wyjechałem na 2 miesiące do USA,
żeby odciąć się od wszystkich. Wróciłem. Zacząłem wreszcie normalne życie. Wszystko
się ustabilizowało, ale dzisiaj… Dziś pojawiłaś się ty!</div>
<div class="MsoNormal">
-To źle?!- żachnęła się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z całym szacunkiem- przerwał, żeby wziąć głęboki oddech-
Ale wolałbym, żebyś została we Francji i nie niszczyła więcej mojego życia.</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
cisza. Hermionie słowa stanęły w gardle, a w oczach pojawiły się łzy. Wróciła
tylko dla niego, ale on tego nie rozumiał. Oddychał płytko i w nienaturalnie
szybkim tempie. Nie był na to przygotowany. Nie spodziewał się, że mógłby
powiedzieć coś takiego, a jednak. Przynajmniej był szczery, powiedział
dokładnie to, co mu leżało na duszy i, mimo że jakaś cząstka krzyczała, żeby
przestał i po prostu jej wybaczył, to za dużo wycierpiał, żeby teraz udać, że
nic się wydarzyło.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli nie chcesz mnie znać?- wydukała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie powiedziałem tego- burknął, po czym dodał głośniej- Ale
wolałbym, żebyś nie burzyła mojej codzienności.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przyjechałam tu tylko dla ciebie!- wykrzyknęła, nie mogąc
wytrzymać- Dlaczego tego nie rozumiesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, to ty nie rozumiesz!- znowu podniósł głos- Wróciłaś,
ale wcześniej wyjechałaś na 2 lata. Raczyłaś mnie poinformować o tym zaledwie
tydzień wcześniej! To ty zniszczyłaś to uczucie, które się między nami
zrodziło!</div>
<div class="MsoNormal">
-Mogłeś ze mną jechać!- broniła się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba żartujesz?!- warknął- Miałem rzucić wszystko, żeby
jechać do Paryża?! Miejsca, w którym w życiu nie byłem, gdzie ludzie
porozumiewają się w nieznanym mi języku?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdybyś mnie kochał, to byś to zrobił!</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdybyś ty mnie kochała, nie wyjechałabyś! Albo przynajmniej
powiedziała mi o tym odpowiednio wcześniej! A teraz znowu wracasz tylko na
moment, żeby zniszczyć to, co budowałem przez ostatnie miesiące.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wróciłam na zawsze!</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
zamarł. To była ostatnia rzecz, która przyszłaby mu na myśl. Nie mógł uwierzyć
w jej słowa. To dlatego Ginny powiedziała mu, żeby walczył o ich związek,
wiedziała, że teraz tak szybko się nie rozstaną. Ale czy on był gotowy
wybaczyć, zacząć wszystko od nowa, ponownie zaufać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie, Ron- wyrwała go z zamyślenia, a jej głos
drżał- Ja wiem, że źle się zachowałam. Wiem, że powinnam zostać z tobą, a tymczasem
ja wybrałam karierę. Przepraszam- dotknęła jego dłoni- Ale teraz możemy to
zmienić. Zacząć od nowa…</div>
<div class="MsoNormal">
To była
bardzo kusząca propozycja. Przypomniał sobie jak cudownie się im wtedy układało
i, mimo że były kłótnie i spory, to po nich następowały najwspanialsze
pojednania. Wspomniał ich wspólne mieszkanie- poranki, lunche, wieczory… A
jednak jego duma była zbyt urażona, a serce wciąż bało się zranienia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona- szepnął i zabrał rękę- Wybacz, ale to nie
wyjdzie… Nigdy więcej nie zbudujemy tego co udało nam się wtedy osiągnąć.</div>
<div class="MsoNormal">
Wstała
i wyszła. Nie była w stanie znieść jego słów. Został sam. W pustym, ciemnym
pomieszczeniu, bardzo oszołomiony. Zastanawiał się, czy dobrze postąpił,
odrzucając ją raz na zawsze. Czy jednak możliwe było, żeby znowu odbudowali
swoje relacje?</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Wybiegła
z biura, a potem jak najszybciej do atrium. Pragnęła natychmiast opuścić to
miejsce i znaleźć się w domu, chociaż nie… Najmocniej chciała teraz tak bardzo nie
cierpieć, po prostu zniknąć z tego świata. Wyszła z jednej z publicznych
toalet, do której przeniosła się za pomocą proszka fiuu. Dopiero gdy znalazła
się na ulicach Londynu i rozpoznała ten znajomy gwar, pozwoliła sobie uronić
łzę. Skręciła w jakiś nieprzyjemny, pusty zaułek i przeteleportowała się
nieopodal własnego mieszkania. Szybko doszła pustą uliczką do starej kamienicy,
którą zamieszkiwała. Wyjęła klucze z torebki, otworzyła bramę, sprawdziła, czy
nie zalega jej jakaś poczta (na ogół wszystko zabierała Ginny i przesyłała jej
do Francji), po czym jak najszybciej pobiegła na drugie piętro i otworzyła
drzwi z numerem 21.</div>
<div class="MsoNormal">
Ukazał
się jej niewielki salon, teraz spowity ciemnością. Zapaliła światło. Wszystko
wyglądało tak jak dawniej: niewielki pokój dzienny z aneksem kuchennym, po
prawej drzwi do sypialni, a obok wejście do łazienki. Niestety wszystkie meble
były puste, bo jej rzeczy cały czas znajdowały się w różnych pudłach.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
miała siły się rozpakować. Rzuciła się na sofę i zaczęła płakać. Nie miała
pojęcia, że w ojczystym kraju będzie jej aż tak źle. Chciała stąd uciec. Znowu
znajdowała się sama pośród czterech ścian. Wszystko w tym mieszkaniu
przypominało jej Rona. Zanim wyjechała pomieszkiwali u siebie nawzajem.
Widziała jak stoi przy kuchni i pogwizdując smaży jajecznicę lub jak przed lustrem
w łazience niezdarnie wiąże krawat… To wszystko miało inaczej wyglądać.</div>
<div class="MsoNormal">
Wstała
i podeszła do barku. Alkohole zostawiła, gdyż wiedziała, że się nie zepsują.
Wzięła butelkę Martini, wygrzebała jeden kieliszek i nalała sobie napoju. To w
Paryżu nabrała nawyku picia wina, bo Francuzi spożywają je do każdego posiłku.
Na ogół jest bardzo słabe, ale czasem na spotkaniach ze znajomymi wypijała coś
mocniejszego. Teraz pragnęła zatopić w nim swoje smutki.</div>
<div class="MsoNormal">
„To wszystko miało inaczej wyglądać…” pomyślała, po raz setny.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
energicznie otworzył drzwi do zatłoczonego pubu. Minęło prawie pół roku od
kiedy był tu ostatni raz, ale teraz zdecydowanie potrzebował Ognistej Whisky.
Podszedł do baru i usiadł za nim, po czym zamówił u Toma, który bardzo ucieszył
się z jego wizyty, alkohol.</div>
<div class="MsoNormal">
Rozejrzał
się po pomieszczeniu. Znał je aż za dobrze. Tyle razy tu bywał, jeszcze jako
dziecko, z rodzicami, później ze znajomymi, z Hermioną i na końcu sam, tuż po
jej wyjeździe. Kiedy przychodzili tu razem zawsze zajmowali ten sam stolik przy
oknie i zamawiali piwo kremowe, które przypominało im wspaniałe, szkolne lata.
Śmiali się wtedy do rozpuku i wygłupiali, a około północy wychodzili na spacer
po Pokątnej i teleportowali się do któregoś z ich mieszkań.</div>
<div class="MsoNormal">
Barman
podał mu whisky, a on wypił ją jednym duszkiem. Poczuł jak ciepło ogarnia całe
jego ciało i zamówił następną kolejkę. Nie był w stanie zrozumieć tej sytuacji.
Z jednej strony ciągnęło go do Hermiony i jakaś jego część krzyczała, żeby
natychmiast do niej pojechał, ale żal i urażona duma wygrywały i kazały mu
zostać tam gdzie jest.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Ron- usłyszał za sobą niski głos.</div>
<div class="MsoNormal">
Chwilę
później, koło niego spoczął dość wysoki, blond włosy mężczyzna. Był w wieku
rudzielca, ale wyglądał dużo gorzej. Jego twarz, pomijając „pamiątki” bo bitwie,
była wychudła i zapadnięta. Cała jego postawa wyglądała mizernie, bardzo
schudł, ale, mimo wszystko, na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, na widok
dawnego przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal">
-Część, Seamus. Kopę lat- odparł Ron niezbyt
entuzjastycznie. </div>
<div class="MsoNormal">
-I co tam w ministerstwie?- zagadnął wesoło Finnigan, mimo
iż widział, że Weasley wcale nie ma ochoty na pogawędki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Po staremu. Masa papierkowej roboty.</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie po staremu- zaśmiał się blondyn- Kiedyś było tylko
działanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, teraz żyjemy w dużo bezpieczniejszych czasach, a
większość Śmierciożerców już złapali, więc co nam zostało.</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak. Czasem tęsknie za tą robotą, jednak miała coś w
sobie…</div>
<div class="MsoNormal">
Ron
spojrzał na kolegę, na którego twarzy rysował się wyraźny smutek. Seamus też
kiedyś był aurorem, ale odszedł. Po bitwie o Hogwart dowiedzieli się, że
Lavender Brown przeżyła. Finnigan spędzał u niej, w szpitalu każdą wolną
chwilę, nawet gdy była jeszcze w śpiączce. To jego pierwszego zobaczyła po
przebudzeniu. Z czasem ich relacje zaczęły się zacieśniać, a oni zrozumieli, że
łączy ich uczucie dużo głębsze od przyjaźni. Zaręczyli się, a później wzięli
ślub. Niestety Lavender potrzebowała więcej czasu, żeby dojść do siebie i nawet
teraz większość dni spędzała w szpitalu, toteż jej mąż zrezygnował, już dość
dawno, z pracy w ministerstwie i zaczął nową, w św. Mungu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co tam u Lav?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie jest źle, no ale cóż… Mogłoby być lepiej. Ostatnio powstały
komplikacje. Miała objawy likantropii. Znowu jest w szpitalu i podają jej
antidotum. Teraz jest lepiej, ale był taki moment, że bałem się, że zacznie się
zmieniać… no wiesz, w wilkołaka.</div>
<div class="MsoNormal">
Ostatnie
słowa wypowiedział szeptem, sam był z nimi oswojony, tak samo jak Ron, ale
wśród ludzi wciąż budziły grozę. Weasley poczuł ogromny smutek. Znał ich ponad
pół życia. Chciał dla nich jak najlepiej. Na co dzień nie zdawał sobie sprawy z
iloma problemami się borykają. Pamiętał ich ślub. On w jasnym garniturze, ze
swoim szerokim uśmiechem na twarzy, choć widocznie zmęczony, ona- w białej,
pięknej sukni, zmizerniała, lecz szczęśliwa. Popatrzył jeszcze raz na
przyjaciela. Właśnie wypijał piwo kremowe. Był dla niego pełen podziwu, że
wciąż walczył, że był w stanie zrobić dla niej wszystko…</div>
<div class="MsoNormal">
-Podobno Hermiona wróciła do Anglii?- spytał po pewnym
czasie blondyn- Widziałem się dziś z Kingsleyem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, to prawda- odparł smętnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No to czemu jesteś taki przygnębiony?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo wcale nie chciałem, żeby wracała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba żartujesz?! Przecież ją kochasz!</div>
<div class="MsoNormal">
-Może i tak, ale za bardzo cierpiałem po jej wyjeździe. Nie
chcę tego przeżywać ponownie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale przecież ona już tu zostaje!</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba tak…</div>
<div class="MsoNormal">
-No to co ci stoi na przeszkodzie?!- Finnigan się zirytował-
Człowieku, schowaj do kieszeni swoją urażoną dumę i idź się zobaczyć z kobietą
twojego życia… Rzadko spotyka się tak dobrane pary jak wasza. Nie poddawaj się!</div>
<div class="MsoNormal">
I nagle
to do niego dotarło. Seamus i Lavender ciągle walczyli o to, aby ich związek
przetrwał, a on poddał się po pierwszej próbie, jaką zgotował mu los. Kochał
Hermionę… Tak, kochał! Więc musiał za wszelką cenę utrzymać ich związek.
Dokończył napój, który dodał mu jeszcze więcej odwagi i zapału.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję, Seamus- powiedział radośnie do przyjaciela, który
się zdziwił- Idę do Hermiony.</div>
<div class="MsoNormal">
Zapłacił
Tomowi, zabrał rzeczy i ruszył do wyjścia. Rzucił tylko na odchodne, żeby
pozdrowił żonę, po czym wybiegł na ulicę i przeteleportował się do domu Hermiony.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa,
już przeszło godzinę, siedziała na kanapie i płakała. Obok niej stała butelka
tylko na dnie wypełniona winem. Nie czuła się jednak pijana i nie była. Alkohol
też w żaden sposób jej nie pomagał, była coraz bardziej zdołowana. W tle
leciała jaka smutna piosenka o miłości, co jeszcze bardziej pogłębiało jej
depresje. Najgorsze było to, że wszystkie złe słowa, które wypowiedział Ron
były najszczerszą prawdą. Zachowała się okropnie wyjeżdżając praktycznie bez
słowa, a teraz wróciła jak gdyby nigdy nic i pragnęła, żeby było jak dawniej.
Żałosne. Sama sobie nie umiała wybaczyć, a wymagała tego od Weasleya.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszała
pukanie do drzwi i aż podskoczyła. Przecież tak niewiele ludzi wiedziało, że
wróciła. Kto to mógł być? Schowała prawie pustą butelkę do szafki w kuchni,
poprawiła strój, włosy i wytarła rozmazany makijaż i poszła otworzyć drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
Zamarła,
gdy zobaczyła, kto przed nią stoi. Myślała, że to jakiś sen, ale On tam był!
Opierał się o framugę z zawadiackim uśmiechem, a w ręku trzymał bukiet róż.
Otworzyła oczy szeroko, ze zdziwienia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba winien ci jestem przeprosiny- powiedział, ale gdy
zobaczył jej jeszcze bardziej zaskoczony wyraz twarzy, kontynuował-
Potraktowałem cię niesprawiedliwie. Miałaś prawo wyjechać i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale nie powinnam!- jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę, daj mi skończyć. Miałaś prawo wyjechać, to była
doskonała oferta, a ja powinienem był pojechać za tobą. Tak, powinienem-
powiedział stanowczo, widząc, że chce zaprzeczyć- Dlatego teraz chcę cię
prosić, abyś mi wybaczyła, żebyśmy zaczęli od nowa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przepraszaj- powiedziała drżącym głosem, po cym rzuciła
mu się na szyję.</div>
<div class="MsoNormal">
Pocałowała
go tak namiętnie, że o mało co się nie przewrócił. Poczuła niczym
nieograniczoną euforię. Przeszedł ją dreszcz, gdy dotknął jej języka.
Zdecydowanie za tym tęskniła najbardziej. Nie mogła już opisać swojego
zadowolenia, kiedy poczuła, że całuje jej szyje.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Złapała
go za marynarkę, wciągnęła do mieszkania i zamknęła drzwi na klucz.
Rzeczywiście to był początek, a ich dopiero co rozpoczęte, nowe życie
zapowiadało się fantastycznie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Hej, kochani :D</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Wiem, wiem, zlinczujecie mnie! Nie dość, że tyle czasu się nie odzywam, to jeszcze nie wstawiam nowego rozdziału.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Przepraszam :c Zaczął się nowy rok szkolny, a ja poszłam do liceum i... jestem mega pozytywnie nakręcona! Dawno nie czułam się tak dobrze! Przepraszam, jeśli kogoś to zdołuje :P Po prostu bardzo źle oceniałam moją obecną szkołę, kiedy do niej szłam i to, co w niej spotkałam bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Przede wszystkim mam mega klasę, a to się, przynajmniej dla mnie, liczy najbardziej. Tak więc po prostu nie umiałam pisać kolejnego rozdziału o ich rozstaniu.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Miniaturka... Cóż, pozostawia ona wiele do życzenia. W gwoli ścisłości, Ron i Hermiona są dorośli i przez długi czas byli parą, ale potem ona dostała awans, który łączył się z wyjazdem do Paryża. Tyle chyba załapaliście. Wszystko jest trochę wyrwane z kontekstu, ale chyba da się ogarnąć.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Skąd ten pomysł? Cóż, bardzo lubię pisać o dorosłym życiu naszych bohaterów, co z pewnością zauważyliście, ale nie o czasach po bitwie, tylko późniejszych. Mam pomysł na kolejne opowiadanie, właśnie w tym stylu i być może ta miniaturka stanie się kiedyś jednym z jego rozdziałów.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Na razie wstawiam Wam ją, żeby trochę o sobie przypomnieć i po to, żebyście mieli co poczytać- takie oderwanie się od lekcji ;) Niemniej zrozumiem, jeśli Wam się nie spodoba.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>A nowy rozdział... będzie, kiedy pogorszy mi się humor :P Ale na pewno będę się odzywać ;)</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam :*</i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-66351940553157942892013-08-13T22:57:00.002+02:002013-08-14T20:29:50.752+02:0020. Pojednanie<div class="MsoNormal">
<span style="color: red;"> </span>Była
wściekła na Harry’ego! Dlaczego stawał przeciwko niej? Co było złego w
pogodzeniu się z Rogerem? Potrzebowała bliskich bardziej niż w normalnej sytuacji, choć w sumie do tej
już powinna przywyknąć… To było dla niej zbyt dużo. Tak bardzo pragnęła, żeby
Ron stanął przed nią i powiedział, że to wszystko co się ostatnio wydarzyło nic
nie znaczy, żeby zaczęli od nowa, z czystymi kartami, razem… To jednak nie
mogło się wydarzyć, bo spotykał się z Lavender i wyglądał na… szczęśliwego.
Zastanawiała się, czy kiedy spotykał się z nią też był szczęśliwy, a może po
prostu się nad nią zlitował, a potem bardzo tego żałował. Czasem jej się wydawało,
że Ron przy tej tlenionej blondynie nie był do końca sobą, ale mogło to być
jedynie złudzenie… W każdym razie teraz ostatnią rzeczą jakiej pragnęła była
kłótnia z Harrym. Niby z jakiej racji ją oceniał?! Nie miał bladego pojęcia w
jakiej sytuacji się znalazła i jak bardzo teraz cierpiała!</div>
<div class="MsoNormal">
Zanurzyła
głowę w poduszce i zalała się rzewnymi łzami. Tak bardzo chciała cofnąć się w
czasie do tych niesamowitych wakacji, kiedy ona i Ron dopiero zauważali jak
bardzo im na sobie zależy, kiedy doznawali nowych uczuć, odkrywali się na nowo…
Niestety nie było to możliwe. On spotykał się teraz z inną, dużo ładniejszą od
niej dziewczyną, a ona została sama ze złamanym sercem…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Była
16, kiedy Hermiona postanowiła zejść na dół. Miała dosyć siedzenia w ciasnym
pomieszczeniu. Za oknem była piękna, zimowa pogoda, a ona leżała na łóżku i
płakała. Kiedy przekroczyła próg Pokoju Wspólnego prawie nikogo tam nie było. Wszyscy
bawili się na błoniach, ciesząc się świeżym śniegiem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, Hermiono- podeszła do niej rudowłosa dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, Gin. Co tam?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic, ale szukam cię przez cały dzień- odparła
zaniepokojona.</div>
<div class="MsoNormal">
-A wiesz, byłam w dormitorium.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przez pół dnia? Coś się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie… Ja… Stało się- wydukała w końcu- Pokłóciłam się z
Harrym.</div>
<div class="MsoNormal">
-Żartujesz?!</div>
<div class="MsoNormal">
Weasleyówna
była w ciężkim szoku. Owszem, Hermiona potrafiła się postawić Potterowi, ale
nigdy się tak naprawdę nie posprzeczali. Zawsze były to drobne, chwilowe
spięcia, ale tym razem zachowanie Hermiony wskazywało na coś większego.</div>
<div class="MsoNormal">
-O co poszło?- spytała, po pewnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
-O Rogera.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo wiesz- Hermionie zarumieniły się policzki- Ja się z nim
pogodziłam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, błagam cię, powiedz, że tym razem to żartujesz-
jęknęła rudowłosa, ale przyjaciółka pokręciła głową.</div>
<div class="MsoNormal">
Ginny
była zdezorientowana. W jej głowie kłębiło się jedno pytanie: „Po cholerę?”.
Ten facet wszystko zepsuł! Brązowowłosa zawsze była bardzo uważna w dobieraniu
sobie znajomych, tymczasem teraz zachowywała się jak małe dziecko. Musiała
przyznać, że ona sama, kiedy poznała Wilde’a poczuła do niego olbrzymią
sympatię, no ale, gdy pocałował jej przyjaciółkę, to straciła do niego
zaufanie. Natomiast Hermiona tak po prostu mu wybaczyła!</div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego to zrobiłaś?- szepnęła ruda.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, właśnie o to pokłóciłam się z Harrym, naprawdę nie chcę
o tym gadać!</div>
<div class="MsoNormal">
-Obiecuję ci, że ze mną się nie pokłócisz, ale musisz
opowiedzieć jak to się stało.</div>
<div class="MsoNormal">
-On mnie przeprosił.</div>
<div class="MsoNormal">
-I to tyle?!</div>
<div class="MsoNormal">
-No i obiecał, że to się więcej nie powtórzy.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty mu tak po prostu uwierzyłaś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- przygryzła wargę- Ginny, ja mu ufam.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
parsknęła ze złością. Nie mogła uwierzyć w to, że Hermiona jest tak naiwna. Z
drugiej strony nie powinna za nią decydować. Może i brązowowłosa miała rację,
może należało mu dać drugą szanse…</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, Hermiono. Nie mogę ci powiedzieć, że źle robisz, bo
sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Jedyne co mogę ci doradzić to to, że powinnaś
na niego uważać i nie angażować się zbytnio.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję ci- Granger wyraźnie się rozpromieniła- Jesteś
najlepsza!</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, zaczekaj!</div>
<div class="MsoNormal">
Ciemnowłosy
chłopak odwrócił się. Ujrzał biegnącą ku niemu rudowłosą dziewczynę. Serce
zaczęło mu bić szybciej i nie umiał się nie uśmiechnąć na jej widok. Kiedy do
niego dotarła obdarzyła go tak oszałamiającym uśmiechem, że przez moment
stracił kontakt z rzeczywistością. Po chwili jednak się ocknął i rzekł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hej- odparła trochę zdyszana- goniła go prawie od
Gryffindoru.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co tam?- zagadnął chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-A wiesz, że dobrze- odparła z radością- Bardzo mi pomogła
ta wczorajsza rozmowa. Dziękuję.</div>
<div class="MsoNormal">
Złapała
go za rękę, chcąc wyrazić swoją wdzięczność. Poczuła jego dotyk. Miękką, ciepłą
skórę… Pomyślała, że bardzo przyjemnie by było móc z nim trzymać się za ręce.
„Skończ z tym! Masz chłopaka!” skarciła się w duchu. Po chwili dostrzegła, że
Potter spogląda na ich splecione dłonie z jakąś nie odgadnioną miną. Puściła go
zaraz, sądząc, że mu się naprzykrza.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
natomiast bardzo żałował, że wypuściła jego rękę. To było niezwykle miło, no
on… on mógłby jej dotykać cały czas, ręki oczywiście. Był czerwony na twarzy.
Nigdy nie czuł nic takiego do żadnej dziewczyny. Ginny wzbudzała w nim nieznane
dotąd emocje, których do końca nie rozumiał…</div>
<div class="MsoNormal">
Chcąc
przerwać niezręczna sytuację, dziewczyna szukała w głowie jakiegoś tematu do
rozmowy. W końcu wymyśliła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Słyszałam… słyszałam, że pokłóciłeś się z Hermioną-wypaliła
bez namysłu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- odparł trochę rozzłoszczony Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, jeśli nie chcesz o tym gadać…- rudowłosa zaczęła się
wycofywać, ale on jej przerwał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, przepraszam, to nie o to chodzi, po prostu… to jest
dla mnie dość niecodzienna sytuacja, w ogóle to wszystko co się ostatnio
wydarzyło… Sama rozumiesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, Harry, rozumiem, ale chciałabym jednak wiedzieć o co
chodzi z Mioną?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie słyszałaś, że pogodziła się z Wildem?</div>
<div class="MsoNormal">
-Słyszałam.</div>
<div class="MsoNormal">
-I co, zgadzasz się z nią?!- Potter był zszokowany
zachowaniem przyjaciółki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie, Harry. Wcale się z nią nie zgadzam, ale co innego
mam zrobić?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyperswadować jej to z głowy!</div>
<div class="MsoNormal">
-Tylko, że ona i tak zrobi, co zechce, a ja nie mam zamiaru
się z nią przez to kłócić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bardzo subtelna aluzja- sarknął Harry, a dziewczyna
wybuchneła śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz o co mi chodzi. Po prostu uważam, że jesteśmy jej
potrzebni, w tej całej chorej sytuacji z Ronem.</div>
<div class="MsoNormal">
-No ale przecież on też cierpi!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale jakoś nie kwapi się do tego, żeby zerwać z tą
lafiryndą!</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
był skołowany. Na początku obwiniał za wszystko Rona, kiedy dowiedział się o
Hermionie, uznał, że wina leży po obu stronach, no ale teraz miał pretensje do
brązowowłosej, o to, że pogodziła z Rogerem, choć w sumie czemu miałaby tego
nie robić, skoro Weasley wciąż chodził z Lavender?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, to jest za dużo- westchnął zrezygnowany, a
przyjaciółka uśmiechnęła się do niego.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, Harry, to tak naprawdę nie są nasze sprawy i oni
muszą to załatwić sami…</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przerywaj mi!- warknęła, po czym kontynuowała
spokojnie- Chodzi mi o to, że nie możemy decydować za nich i trzeba po prostu
ich wspierać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli teraz mam popierać związek Rona z Lavender?!</div>
<div class="MsoNormal">
-No nie do końca- rudowłosa zaczęła się plątać- Myślałam
raczej o Hermionie…</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, ale nie sądzisz, że wtedy to byłoby nie-fair w
stosunku do twojego brata?</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, to zróbmy tak, zachowajmy kompletną neutralność w
tej sprawie.</div>
<div class="MsoNormal">
-No, nie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- zaakcentowała mocno to słowo- Dopóki nie zaczną przyjaźnić
się z Malfoyem i jego świtą, będzie dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie mów takich rzeczy!- Potter trochę się
przestraszył, a dziewczyna zachichotała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Będzie dobrze- powtórzyła.</div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęła
się pokrzepiająco, na co on odpowiedział tym samym, po czym obydwoje ruszyli na
kolację.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermionie
wcale nie śpieszyło się na kolację. Nie miała ochoty tam iść. Zwłaszcza po
wczorajszej sprzeczce z Harrym. Dlatego też zaszyła się na jednym z foteli i
jak zwykle czytała książkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, smutasie!</div>
<div class="MsoNormal">
Obok
niej pojawił się Roger. Pocałował ją w policzek. Od kiedy się pogodzili tak
właśnie się witali i żegnali. Była to pewna odmiana, bo z innymi przyjaciółmi
tak nie postępowała, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. Chłopak położył jej na
kolanach jabłko i kawałek ciasta z rabarbarem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki, ale nie musiałeś- dziewczyna uśmiechnęła się
delikatnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Musisz coś jeść! Byłaś w ogóle na obiedzie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, Roger, spokojnie. Nie mam zamiaru się głodzić- to
powiedziawszy wgryzła się w słodki owoc.</div>
<div class="MsoNormal">
-No!- chłopak uniósł kąciki ust- Przemyślałaś moją
propozycję?</div>
<div class="MsoNormal">
-Na jaki temat?- spytała z pełną buzią, co nigdy jej się nie
zdarzało.</div>
<div class="MsoNormal">
-Na temat balu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie, ja naprawdę nie mam zamiaru odmawiać
Cormacowi i chcę tam iść i się dobrze bawić.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ty go nie znasz i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Roger! Znam go dłużej niż ciebie!</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-To daj mi wreszcie spokój z tym balem. Będzie dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
westchnął głęboko, ale skapitulował. Wiedział, że nie wygra z nią, kiedy się na
coś zaweźmie. Niestety, miał bardzo złe przeczucia co do tego balu…</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Było ok.
22. Rudowłosy chłopak siedział na schodach, a na jego ramieniu dosłownie
wisiała Lavender Brown. Mówiła coś do niego, ale wcale jej nie słuchał. W ciągu
ostatnich kilku tygodni do perfekcji opanował sztukę udawania osoby
zainteresowanej tym, co ktoś inny mówi. Ocknął się dopiero, kiedy Lav przestała
paplać i patrzyła na niego z wyczekiwaniem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Acha, masz rację…- burknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nieprawda!- warknęła- Wcale mnie nie słuchałeś, spytałam co
jadłeś na kolację!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja…- zająknął się- Przepraszam, jestem trochę zmęczony.</div>
<div class="MsoNormal">
-No cóż- westchnęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyła
się na niego uważnie przez parę sekund, po czym uśmiechnęła się lubieżnie i
pocałowała go w usta. Automatycznie odpowiedział tym samym. To też opanował do
perfekcji, udawał, że mu na kimś zależało, choć było to kompletną bzdurą. Ich
pocałunki były takie… sztuczne, bez żadnych emocji, bez aury tajemnicy, były…
Och, na Merlina, po prostu nie były takie jak z Hermioną. Za każdym razem,
kiedy całował się z Lavender, stawał mu przed oczami widok zapłakanej
brązowowłosej dziewczyny. Czuł się tak, jakby wciąż ją zdradzał, choć już od
dawna nie byli parą. Niesamowicie za nią tęsknił!</div>
<div class="MsoNormal">
Blondynka
odsunęła się od niego z szerokim uśmiechem na twarzy, wstała i wyciągnęła do
niego rękę:</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź. Skoro jesteś zmęczony, to idziemy spać. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ee… Wiesz, chciałbym tu jeszcze chwilę posiedzieć-
stwierdził, po czym dodał, widząc, że Brown ponownie ma zamiar usiąść- Ale
sam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…- pisnęła Lavender.</div>
<div class="MsoNormal">
-Idź!- odparł, trochę nazbyt ostro.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
popatrzyła na niego gniewnie, po czym dumnie uniosła brodę, obróciła się na
pięcie i ruszyła w kierunku wieży Gryfonów, machając przy tym swoimi długimi,
puszystymi, złotymi włosami.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
odetchnął z ulgą. Przy pannie Brown czuł się, no cóż, niekomfortowo to mało
powiedziane. Nie odstępowała go na krok! Ledwo udawało mu się bez niej chodzić
do łazienki. Ciągle trzymała go pod ramię lub za rękę, poza tym Lav
zawsze znajdywała jakieś miejsce, żeby go usidlić i próbować zacałować go na
śmierć. Każdy inny facet, na jego miejscu, skakał by ze szczęścia, ale on
chciał też rozmowy, żartów, zrozumienia. Spędzał całe dnie z dziewczyną, której
nie znał i która nie miała pojęcia jaki on jest. Kiedyś, tzn. przed tym całym,
nieszczęsnym meczem, lubił Lavender, często opowiadała zabawne ciekawostki,
dobrze odnajdywała się w towarzystwie i była… po prostu inna. Ta Lavender, z
którą się spotykał, udawała pustą lalę, plotąc trzy po trzy o fryzurze,
ciuchach i makijażu. Zawsze myślał, że ona jest błyskotliwa, inteligentna,
tymczasem, albo po prostu nie zauważał jej „prawdziwej natury” albo grała przed nim kogoś innego. W sumie nie miał prawa mieć jej tego za złe,
skoro sam udawał, że coś do niej czuje…</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć.</div>
<div class="MsoNormal">
Odwrócił
się. U szczytu schodów stała Ginny. Wyglądała na strapioną. Zeszła na dół i
usiadła koło niego. Dziewczyna zatrzęsła się, gdyż przez okna zamku wdarł się
chłodny wiatr. Ron momentalnie objął ją ramieniem, w sumie nie wiedział czemu,
ale wydało mu się to bardzo naturalne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki- powiedziała z uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma sprawy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba nigdy nie byliśmy tak blisko…</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba nie- chłopak się zaśmiał- I wiedz, że jeśli ktoś nas
przyłapie, to się wszystkiego wyprę.</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz co?!- dała mu kuksańca w bok- Co ty tu w ogóle
robisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Rozmyślam… nad egzystencją mojego zasranego życia- odparł.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cóż… To głębokie- odpowiedziała trochę zaskoczona, a on
ponownie się zaśmiał.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ciebie co tu sprowadza?</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba to samo… Muszę przemyśleć parę spraw- odrzekła
smutno.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chodzi o Deana?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak… Ja chyba już nie chcę się z nim spotykać…</div>
<div class="MsoNormal">
-Skrzywdził cię?- chłopak popatrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, skąd- odparła natychmiast- Po prostu, chyba… My… Chyba
nie żywimy do siebie takiego uczucia, o jakim o tej pory myślałam…</div>
<div class="MsoNormal">
-Coś o tym wiem- mruknął.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz- puściła tą uwagę mimo uszu- Chodzi mi o to, że
naprawdę go lubię i z pewnością nie chciałabym go zranić, ale… To nie jest TO.</div>
<div class="MsoNormal">
-Rozumiem, więc co masz zamiar zrobić?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam pojęcia…</div>
<div class="MsoNormal">
-Dam ci dobrą radę, jako twój starszy brat- Ginny prychnęła-
Nie ciągnij tego. Jeżeli wiesz, że go nie kochasz, to musisz być z nim szczera,
bo im dłużej będziesz to ciągnąć, tym gorzej na tym wyjdziesz.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
popatrzyła na niego. Już chciała cisnąć jakąś kąśliwą uwagę na temat jego
związku, ale się powstrzymała. To co mówił było prawdą i nie chciała popełniać
jego błędów, dlatego pocałowała go w policzek i szepnęła „dziękuję”.</div>
<div class="MsoNormal">
Potem
oboje wstali i udali się do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
wciąż nie miała siły iść do swojego dormitorium, ciągle stosowała taktykę „zaczekaj
aż Lavender pójdzie spać”, co nieraz okazywało się trudne i dziewczyna szła do
sypialni, w której następnego dnia dowiadywała się, że blondynka wróciła,
powiedzmy, o 4, bo łaziła gdzieś z Ronem! Dzielenie pokoju z dziewczyną byłego było naprawdę uciążliwe!</div>
<div class="MsoNormal">
Oczywiście,
jak zwykle o tej porze, nie była już w stanie się na niczym skupić i odłożyła
na bok książkę. Ponownie napadły na nią wspomnienia i, mimo że starała się z
całej siły „zamknąć” przed nimi mózg, nacierały z taką mocą, że w końcu musiała
się poddać, a jej oczom ukazał się jeden z sierpniowych poranków:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>„Była chyba 11, a słońce świeciło mocno. Zdecydowanie lato tego roku w
Anglii było bardzo upalne, co sprawiało wszystkim przyjemność. W kraju, w
którym króluje deszcz i burza, tego typu odmiana była bardzo przyjemna. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dwoje nastolatków szło przez
pola nad jezioro, co ostatnimi czasy czynili codziennie. Śmiali się do rozpuku,
tak, że bolały ich brzuchy i brakowało tchu. W tym momencie zbawieniem było
kompletne odizolowanie od miasta i tym samym od sąsiadów, którzy z pewnością
stwierdziliby, że są jakimiś wariatami.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Kiedy dotarli wreszcie nad staw
rozłożyli sobie koc i szybko się na niego rzucili, wciąż nie mogąc powstrzymać
śmiechu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tylko mi nie mów, że
Percy nie zauważył?- powiedziała dziewczyna, ocierając łzy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-A jakże, zorientował
się dopiero wtedy, gdy zszedł na rodzinną kolację, a ciotka Muriel upuściła na
jego widok filiżankę z kawą, która niefortunnie wylała się na głowę Ginny.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dziewczyna wydała z siebie
odgłos przypominający pisk i ponownie ryknęła śmiechem, a chłopak jej zawtórował.
Nie mogli się opanować przez dobre kilka minut.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Kiedy wreszcie się uspokoili położyli
się do siebie przodem i wpatrywali się nawzajem w swoje twarze, ciągle się
uśmiechając. Chłopak dotknął policzka dziewczyny, a ona delikatnie zadrżała.
Rudzielec przejechał palcem po zarysie jej szczęki, brody, ust… Po chwili
przybliżył się i subtelnie je musnął. Brązowowłosa uśmiechnęła się jeszcze
szerzej. Było jej niesamowicie dobrze i pragnęła, aby ta chwila trwała
wiecznie. Teraz Ron pocałował ją w szyje, a ona poczuła, że chce więcej.
Chłopak, jakby czytając jej w myślach powtórzył czynność ponownie, i jeszcze
raz, znowu… Myślała, że umrze z rozkoszy. Dotknęła jego klatki piersiowej.
Poczuła jak jego mięśnie się napinają. Ściągnęła mu koszulkę. Jej oczom ukazał
się jego bardzo dobrze zbudowany tors. Gładziła go, nie mogąc się nadziwić ile
chłopak musiał pracować, żeby wyrobić sobie taką sylwetkę, podczas gdy on
ciągle pieścił jej szyję. Po chwili jej bluzka też wylądowała na trawie, a ona
została w samej górze od kostiumu. Teraz Ron całował także jej brzuch i dekolt,
a ona przeczesywała jego ogniste włosy. Trwali tak, nie wydając z siebie ani
jednego dźwięku, odkrywając nowe doznania. W pewnym momencie chłopak dotknął
jej uda i przejechał dłonią aż do pośladka. Myślała, że krzyknie z rozkoszy.
Niestety w jej głowie zapaliła się czerwona lampka, alarmująca, że za chwilę to
wszystko może przybrać niezamierzony kierunek.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron…- wyszeptała, choć
zrobiła to z trudem, bo on wciąż składał pocałunki na jej ciele- Nie… My… Nie
możemy…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudzielec odsunął się od niej o
kilka centymetrów. Oddychał równie ciężko co ona. Po chwili opadł na koc obok niej.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie gniewaj się-
dziewczyna zaczęła się szybko tłumaczyć- Wiesz, że cię kocham i to… to było niesamowite,
ale jeszcze nie czas, żebyśmy…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Wiem, Hermiono.
Przepraszam.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Uśmiechnął się do niej lekko, a
ona odpowiedziała tym samym. Miała jednak wrażenie, że chłopak ma jej za złe,
że przerwała tą niezwykle intymną chwilę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron- zaczęła
ponownie- Wierzę, że nadejdzie moment, kiedy nie będziemy musieli się
powstrzymywać, ale teraz mamy 16 lat i nie jesteśmy na to gotowi, po prostu
musimy chwilę zaczekać, poza tym szczytem nieodpowiedzialności byłoby, gdybyśmy…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Oj, przymknij się!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Chłopak zamknął jej usta
pocałunkiem. Nie był on delikatny, ale też nie przesadnie namiętny. Po chwili
odsunął się, po czym roześmiał na widok jej oburzonej miny.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono, ja po
prostu uważam, że masz rację. Całkowicie się z tobą zgadzam. Nie zaszkodzi nam,
jak trochę poczekamy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dziewczyna rozpromieniła się. Zdjęli
z siebie resztę garderoby i razem wskoczyli do jeziora.” <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-</i>Hermiono!
Wszystko w porządku?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, po prostu się zamyśliłam- odparła automatycznie, ale
chwilę później na jej twarzy wyraźne było zdziwienie.</div>
<div class="MsoNormal">
Na
fotelu przed nią siedział Harry, przypatrując się jej uważnie. Widać, że był
trochę podenerwowany i jakby zawstydzony. Co jakiś czas marszczył brwi i
gwałtownie przeczesywał włosy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj- zaczął niepewnie- Powinienem cię przeprosić, bo…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Harry…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przerywaj mi!- powiedział trochę głośniej- Nie
powinienem ci mówić jak powinnaś postępować. To twoje życie. Wiedz, że nie
pochwalam tego, co zrobiłaś i sądzę, że powinnaś przemyśleć to, co ci wczoraj
powiedziałem, niemniej nie mogę ci robić wyrzutów.</div>
<div class="MsoNormal">
Było
już późno, w pokoju zostali tylko oni. Hermiona powinna poczuć ulgę, ale tak się
jednak nie stało, bo wszystko co powiedział jej Potter było pozbawione
jakichkolwiek emocji i nie wiedziała, czy rzeczywiście się już na nią nie
gniewa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli już nie jesteś zły?- spytała nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie miałem prawa być o to zły, to tylko i wyłącznie twoja
decyzja.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, proszę-jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
westchnął głęboko i ponownie przeczesał ręką włosy. Nie chciał okazywać jej
jakichkolwiek uczuć, ale nie mógł się zachowywać jak jakiś bezduszny potwór.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie- zaczął, tym razem inaczej- Jestem wściekły
i uważam, że popełniasz jeden z najgorszych błędów w twoim życiu, ale to twoje
życie i ja naprawdę nie mogę ci nic rozkazać. Moim zadaniem jest ochrona i
wsparcie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
dotknęła jego ręki, a on się uśmiechnął. Cieszył się, że miał tą rozmowę już za
sobą. Ona też była z tego powodu szczęśliwa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham cię- powiedział po chwili.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja ciebie też- po tych słowach rzuciła się mu na szyję.</div>
<div class="MsoNormal">
Zastygli
tak przez moment, dziękując, za tą braterską przyjaźń, która zawsze dawała im
nadzieję na lepsze dni i sprawiała, że stawali się silniejsi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Idziemy spać- powiedział Harry i wstał z fotela, ale ona
się nie ruszyła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Lavender wróciła ze dwie godziny temu- dodał.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
uśmiechnęła się i też się podniosła. Oboje podążyli do wejść do dormitoriów.
Dziewczyna pocałowała czarnowłosego w policzek i każde z nich udało się w swoją
stronę. Hermiona po raz pierwszy od dawna wróciła do sypialni zadowolona, a i
Harry’emu bardzo ulżyło, że się pogodzili.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Dobra, zacznę od początku.Wiem, że rozdział nie jest idealny, bo to tylko przejściówka. </i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>A więc wracam! Spytacie pewnie, po co napisałam, że zawieszam bloga, skoro nie było mnie tylko jakieś 3 tygodnie. Chodziło mi o to, że nie chciałam czuć presji, że muszę coś szybko napisać, bo z doświadczenia wiem, że wtedy przychodzi blokada twórcza. Poza tym parę dni temu wróciłam z Zakopanego i nie wiem czy to tam coś mnie natchnęło, ale dzisiaj otworzyłam rozdział i po prostu zaczęłam pisać.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, które zostawiliście pod ostatnim postem, naprawdę mnie wzmocniły. Cieszę się, że jesteście i mam dla kogo pisać! Dlatego ten rozdział jest dedykowany właśnie Wam, kochani czytelnicy! <3 <3 <3</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>A teraz przejdźmy do rzeczy. Wspomnienie Hermiony. Zrobiłam to ze względu na wasze prośby o więcej romione i możliwe, że trochę przesadziłam, ale ostatnio naczytałam się dużo romansów, swoją drogą, miłośnikom tego typu scen polecam bardzo serię o Strażnikach Nocy Rachel Hawthorne i "Dziewczyny z Hex Hall" Rachel Hawkins, powiedzmy, że nie są to ambitne lektury, ale mają duuuuużo romantycznych scen. Poza tym, tak ogólnie, ja jestem zachwycona trylogią o Igrzyskach Śmierci Suzane Collins i Trylogią Czasu Kristen Gier (wybaczcie, że odbiegam od tematu.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Jeny, nie macie pojęcia, jak bardzo się cieszę, że mogę "odwiesić" bloga :D Dziękuję Wam jeszcze raz, zapraszam do czytania i przepraszam, że się tak rozpisałam :P</i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-79235606778303447542013-07-21T21:00:00.000+02:002013-07-21T21:00:58.379+02:00Chwila przerwy...Długo nad tym myślałam... I chyba muszę to powiedzieć: ZAWIESZAM BLOGA.<br />
Nie wiem, czy to dobry, czy zły pomysł, ale zawsze starałam się wstawiać rozdział przynajmniej raz na miesiąc i mieć napisaną przynajmniej jedną notkę do przodu, a teraz dziewiętnastka została opublikowana, a przy 20. rozdziale utknęłam i nie mogę się ruszyć. <br />
Może już dziś coś mnie olśni i jutro go napiszę, a może nadejdzie to z czasem. Wiem, że miałam dosyć czasu na napisanie go, bo od początku lipca siedzę w domu, ale nic nie wyszło. Za tydzień wyjeżdżam i może jak wrócę, to pójdzie mi lepiej.<br />
Chyba mam trochę wypaczony mózg, ogarnęło mnie totalne lenistwo, zaczęłam oglądać więcej telewizji, seriali, podczas których wielokrotnie płakałam ze wzruszenia, ale nie mają one nic w sobie, co mogłoby mi pomóc w opowiadaniu, jednym z nich jest Glee :P Poza tym chyba trochę przeszkadza mi to, że piszę o czymś, o czym praktycznie nie mam pojęcia.<br />
Wrócę, na pewno wrócę!!! Ale potrzebuję przerwy...<br />
Chciałabym serdecznie podziękować Wam, czytelnikom, za to, że ze mną byliście! Jestem wdzięczna zwłaszcza: <strong>Neli</strong>, która pewnie rzadko tu wchodzi, ale to ona zostawiła pierwszy komentarz jeszcze na moim starym blogu, co bardzo zmotywowało mnie do pisania; <strong>Roxanne</strong>, za to, że wysłuchiwała mnie i moich refleksji na temat tego opowiadania i za ciepłe słowa; <strong>Lucy</strong>, z którą długi czas korespondowałam, za wymienione informacje i opinie.<br />
Ale dziękuję, jeszcze raz, wszystkim, którzy kiedykolwiek weszli na tego bloga i pozostawili po sobie ślad, też tym, którzy nigdy nic nie skomentowali. To dzięki Wam to miało jakikolwiek sens!<br />
Dlatego mam nadzieję, że kiedy wrócę, będziecie o mnie jeszcze pamiętać.<br />
Pozdrawiam Was serdecznie <3<br />
Angie13Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-13695558756112784572013-06-30T23:16:00.001+02:002013-06-30T23:16:43.846+02:0019. Rozstania i powroty<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Minął listopad. Zima zawładnęła
całą Anglią, doskwierając przy tym wszystkim uczniom Hogwartu . Nikomu nie
chciało się wyściubiać nosa z dormitorium, a tymczasem nauczyciele nie
odpuszczali i zadawali im esej za esejem, w końcu zbliżał się koniec semestru. Hermionie
odpowiadał taki układ- mogła nie myśleć o Ronie, z którym w końcu nie
porozmawiała o tamtym wydarzeniu- była na to zbyt dumna. Zachowywała się jak
robot, pisała multum wypracowań, kuła z podręczników i właściwie nie ruszała
się ze swojego miejsca w bibliotece, no może z wyjątkiem uczestnictwa w
lekcjach.</div>
<div class="MsoNormal">
To było
jedno z tego typu piątkowych popołudni , kiedy z nikim nie rozmawiała,
kompletnie odcięta od świata, zaczytana w „Historię Hogwartu”. Wybiła 20 i
wszyscy uczniowie dawno stamtąd uciekli do swoich pokojów wspólnych albo
dormitoriów. Nikt nie miał zamiaru marnować takiego wspaniałego wieczoru na
naukę. Ale ona nie miała po co tam wracać, w Pokoju Wspólnym czuła się obco,
przytłaczała ją atmosfera, jaka tam panowała, a do dormitorium nie wracała z
wiadomych powodów, nie wiedziała jak zareagowałaby na widok Lavender, dlatego
też wolała jej nie widywać. </div>
<div class="MsoNormal">
Skończyła
czytać książkę i zrobiła do niej notatki. Otoczona stosikiem podręczników,
zauważyła, że jednego jej brakuje. Udała
się w stronę półek z pomocami na temat numerologii. Przebiegła palcem po
grzbietach książek. Poczuła woń pergaminu, która od razu wprowadziła ją w dobry
nastrój. Przyuważyła tytuł dzieła, które było jej potrzebne, lecz stało na
najwyższej półce. Wspięła się na palce i próbowała je zdjąć, lecz wciąż jej to
nie wychodziło. Westchnęła zrezygnowana i już wyciągała różdżkę, żeby przywołać
książkę, kiedy ktoś stanął za nią i zdjął podręcznik. </div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciła
się, żeby podziękować „wybawcy”, ale, kiedy go ujrzała, nie była w stanie nic powiedzieć.
Przed nią stał Roger. Nie mogła w to uwierzyć! Jego też za wszelką cenę starała
się uniknąć. Nie rozmawiała z nim o dnia meczu i nie miała na to specjalnej
ochoty, lecz chłopak stał tuż obok i trzymał jej książkę, jak niby miała go
spławić?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Czy… czy możesz mi dać tę książkę?- powiedziała bardzo
wysokim głosikiem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tę?- spytał z lekkim uśmiechem, wskazując palcem na
podręcznik, a ona kiwnęła głową- Tylko jeśli ze mną pogadasz.</div>
<div class="MsoNormal">
-Roger, błagam…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Hermiono, mamy sobie zbyt dużo do wyjaśnienia, żeby
tak po prostu to zostawić.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
ponownie westchnęła, ale skierowała się do stolika i zaprosiła go do niego.
Wilde spoczął na krześle naprzeciwko, a lekturę, którą do tej pory kurczowo
ściskał w dłoni, odłożył na blat. Spojrzał się głęboko w oczy brązowowłosej,
czekając na jej ruch. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hermiona była coraz bardziej
zdenerwowana, jej usta zacisnęły się w wąską linię, a wzrok stawał się coraz
groźniejszy. Kiedy ujrzała beztroski wyraz twarzy Rogera, miała ochotę dać mu w
pysk, lecz gdy popatrzyła w jego srebrnoszare oczy powróciły wszystkie
wspomnienia. Potrafili siedzieć tu godzinami i rozmawiać o niczym. Tak bardzo
tęskniła za tamtymi czasami, mimo że to było tuż po kłótni z Ronem, ale teraz
było jeszcze gorzej- potrzebowała go jeszcze bardziej. W końcu powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham cię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze. Jesteś jedną z najbliższych mi osób. Gdyby nie ty,
nigdy nie odnalazłbym się w Hogwarcie. Jesteś niezwykła, jedyna w swoim rodzaju
i bardzo mi zależy na naszej przyjaźni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z mojej perspektywy to nie do końca tak wygląda- sarknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja o tym doskonale wiem- warknął, ale szybko się
zreflektował- Przepraszam. Chodzi mi tylko o to, że jesteś dla mnie bardzo
ważna i nie chcę, żeby jeden incydent zepsuł naszą przyjaźń.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ten incydent- krzyknęła, nie zważając na to, że są w bibliotece-
Zrujnował mi całe życie!</div>
<div class="MsoNormal">
Łzy
zaczęły jej spływać po policzkach. Pomyśleć, że gdyby nie ten pocałunek, gdyby
nie Roger, nigdy by się nie rozstała z Ronem, a teraz prawdopodobnie
siedzieliby przy kominku, beztrosko przy tym gawędząc. A jednak coś jej mówiło,
że powinna mu wybaczyć. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
chłopak zobaczył, że zaczyna płakać, podszedł do niej i objął ją ramieniem. Nie
protestowała. To już był dobry znak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, wybacz mi proszę. Ja naprawdę bardzo cię
potrzebuję i wiem, że ty mnie też. Chcę, żebyś była moją przyjaciółką…</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
jeszcze przez chwilę płakała, lecz po chwili udało jej się uspokoić. Odetchnęła
głęboko, odchyliła głowę i powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Obiecaj mi, że nigdy więcej nie powtórzy się sytuacja z
tamtego wieczoru.</div>
<div class="MsoNormal">
-Obiecuję!</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
uśmiechnęła się, na co on odpowiedział tym samym, po czym pocałował ją w czoło.
To był taki znak pojednania. Po chwili Roger z powrotem zajął swoje miejsce i
zaczął pomagać brązowowłosej w nauce. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
przemierzał puste korytarze z prędkością godną podziwu. Miał dosyć, chciał się
jedynie położyć spać. Taki tryb życia go wykańczał. Właśnie wracał od Dumbledore’a,
u którego spędził ostatnie 3 godziny.<b>* </b>Poza
tym Snape zadał im esej na poniedziałek, a od tego zależała jego ocena na ten
semestr. Był wściekły, wszystko spadło na niego naraz. W dodatku męczyła go ta
sytuacja z Ronem i Hermioną. Minął prawie miesiąc, a oni nic. Brązowowłosa
ciągle płakała gdzieś po kątach, a Ron nie ruszał się bez tej lafiryndy, której
wszędzie był pełno. Czasem miał ochotę strzelić go w twarz. Co on sobie, do
cholery jasnej, myślał?! Że poczuje się lepiej? Harry był w stanie zrozumieć,
że jego przyjaciel był rozżalony, kiedy zobaczył swoją dziewczynę z innym i
nawet mógł znieść, że wtedy pocałował Lavender, ale w danej chwili ta sytuacja
wymykała się spod kontroli. Fakt, że Ron wciąż z nią chodzi, w ogóle do niego
nie docierał i uważał, że niewybaczalne jest to, że, najzwyczajniej w świecie,
chciał się zemścić na Hermionie, zranić ją…</div>
<div class="MsoNormal">
Skręcił
za róg, żeby przejść jednym ze skrótów do wieży Gryffindoru. Pogrążony w
zadumie, kroczył, nie zważając na nic. W pewnym momencie, gdzieś z boku,
mignęła mu jakaś postać. Zatrzymał się, a następnie cofnął kilka kroków. Na
jednej z kamiennych ławek siedziała Ginny. Patrzyła się bez wyrazu w okno, a po
jej policzkach spływały łzy.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
zaskoczony tym widokiem, przysiadł się do przyjaciółki. Dziewczyna odwróciła
się do niego i obdarzyła go smutnym uśmiechem. Chwilę potem otarła łzy rękawem
bluzy i spojrzała się na niego z wyczekiwaniem. </div>
<div class="MsoNormal">
-Piękna dziś noc- zagadnął, nie za bardzo wiedząc jak, Harry, a ona parsknęła śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, szkoda tylko, że całe niebo jest zachmurzone- odparła,
a chłopak poczerwieniał- Spokojnie, Harry, to jest teraz najmniej istotne.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skoro tak mówisz- uśmiechnął się do niej- Idziesz do Pokoju
Wspólnego?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, jeszcze chwilę tu posiedzę.</div>
<div class="MsoNormal">
-To, ja może cię zostawię- zaczął nieśmiało, mając nadzieję,
że go zatrzyma.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, zaczekaj- powiedziała Gin, a on miał ochotę skakać z
radości- Zostań ze mną, proszę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne- odparł z szerokim uśmiechem, na co ona odpowiedziała
tym samym.</div>
<div class="MsoNormal">
Na
chwilę zapadła cisza. Rudowłosa ponownie spojrzała się na błonia, które
pokrywała gruba warstwa śniegu i lodu, Harry, natomiast, patrzył się na nią- jej
długie włosy, piegi na twarzy, zadumaną minę, jej szklane, orzechowe oczy i
malinowe usta… Otrząsnął się po chwili i
zauważył, że znów płacze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Powiesz mi, co się stało?- zapytał nieśmiało.</div>
<div class="MsoNormal">
-To naprawdę nic takiego- wykrztusiła- Nie ma sensu, żebym
ci o tym opowiadała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Właśnie, że jest!- odparł trochę zbyt ostro, dlatego potem
dodał już łagodnie- Jesteśmy przyjaciółmi, Ginny, możesz mi powiedzieć o
wszystkim- rudowłosa uśmiechnęła się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pokłóciłam się z Deanem, znowu…- westchnęła- Ja nie wiem,
co się dzieje. W wakacje i we wrześniu wszystko było idealnie, a potem zaczęło
się psuć i nie mam pojęcia czemu. Czasem się zastanawiam, jak to możliwe, że
chodzimy ze sobą? Przecież mamy tak odmienne charaktery, jesteśmy zupełnie
inni… Z najbanalniejszych przykładów: ja lubię zaklęcia, on woli transmutacje;
ja kocham sowy, on woli koty; ja lubię grać w szachy, on woli eksplodującego
durnia; ja chcę spędzać każdą wolną chwilę z przyjaciółmi, on woli, żebyśmy się
kameralnie zaszyli w jakimś kącie… I takich sytuacji są tysiące, jedynie
quidditch tak naprawdę nas łączy. I powiedz mi, jakie taki związek ma szanse na
przetrwanie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz- mruknął bez przekonania Harry- Podobno
przeciwieństwa się przyciągają.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale my właśnie nie jesteśmy tak zupełnie inni, ale też nie
jesteśmy podobni! Co za bagno!- krzyknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin- zaczął nieśmiało, choć w środku go roznosiło, musiał
jej zadać to pytanie- A nie myślałaś o
tym, żeby z nim zerwać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie chcę…- rudowłosa wybuchła płaczem.</div>
<div class="MsoNormal">
Tym
razem Potter nie patrzył się na nią bezczynnie, tylko mocno do siebie
przytulił. Dziewczyna oparła głowę na jego torsie, a jego rozpierało szczęście.
Chyba nigdy nie byli ze sobą tak blisko, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Poczuł
jak jej włosy łaskoczą go delikatnie w szyję. Przeszedł go przyjemny dreszcz,
pragnął, żeby tak trwali zawsze, chciał ją pocałować tu i teraz… Lecz po chwili
przypomniał sobie w jakiej sytuacji się znajdują. Wyszedł by na najgorszego
chama. Po prostu wykorzystałby sytuację, że ona nie jest pewna swoich uczuć.
Nie mógł tego zrobić Deanowi, a tym bardziej Ginny. Odsunął się od niej trochę,
żeby ochłonąć, ale kiedy spojrzała na niego wielkimi, szmaragdowymi oczami, bez
zastanowienia wypalił:</div>
<div class="MsoNormal">
-Kochasz go?</div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham… ?</div>
<div class="MsoNormal">
-Spytałem- zaczął całkiem spokojnie, choć wewnątrz zżerał go
strach- Czy kochasz Deana?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja, ja…- dziewczyna zaczęła się jąkać, zupełnie zbita z
tropu.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
mogła odpowiedzieć, że tak, bo byłoby to kłamstwem, ale nie chciała też mówić,
że nie, bo wyglądałoby to tak, jak by chciała się naprzykrzać Harry’emu. Prawdą
było, że nigdy tak naprawdę nie kochała Deana, na pewno nie w ten sposób; to co
ich łączyło, to była przyjaźń, sympatia, może nawet chemia, ale nigdy miłość.
Od zawsze była zakochana w Potterze i wiedziała, że to się nigdy nie zmieni. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ja nie wiem- wykrztusiła w końcu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to nie wiesz?- chłopak zmarszczył brwi.</div>
<div class="MsoNormal">
-No, ja nie wiem… Nie jestem pewna… Chyba nie… Na pewno nie
w TEN sposób, jak już to tak jak brata…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny- westchnął- Sądzę, że nie ma sensu tego tak dłużej
ciągnąć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja wiem, ale nie chcę z nim zrywać… Boję się zepsuć
relacje, jakie zbudowaliśmy do tej pory.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale jesteś nie-fair w stosunku do Deana!- Harry, chwytał
się ostatniej deski ratunku- Nie możesz
go tak okłamywać!</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba masz rację…- powiedziała z zadumą, po czym dodała
pewniej- Tak, na pewno masz rację!</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
uśmiechnął się szeroko. Wreszcie miał szansę, mógł jej wyznać swoje uczucia,
jak tylko zerwie z Thomasem. Ginny wstała. Była dużo pogodniejsza, niż wtedy,
gdy ją tu zastał. Widać było, że potrzebowała takiej rozmowy, a Harry był
zachwycony, że to właśnie on ją z nią odbył. Również wstał i zatrzymał się tuż
przed przyjaciółką.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję, Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy pocałowała go w policzek. Serce czarnowłosego wykonało kilka
radosnych fikołków, ale on, jak zwykle, nie dał tego po sobie poznać. Ruszyli
do pokoju wspólnego rozmawiając o jakiś przyjemnych rzeczach. Obydwoje byli
przepełnieni nadzieją, że wszystko się ułoży i w tym momencie, obydwoje byli
szczęśliwi.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
To był dość męczący
tydzień, a Ron chciał się jak najszybciej położyć. Niestety wiedział, że
Gryfoni szykują dziś imprezę, a on, jako, w ostatnim czasie, najbardziej
popularny członek reprezentacji quidditcha powinien się na niej znaleźć.</div>
<div class="MsoNormal">
Trochę
mu się już znudziło bycie popularnym. Czasem pragnął usiąść gdzieś w Pokoju
Wspólnym i mieć święty spokój. Tymczasem, za każdym razem, gdy tam wchodził,
napadało go gro ludzi, z czego każdy chciał czegoś innego. Czuł się jakby w
ogóle nie miał prywatności. Co więcej, Lavender kochała spędzać z nim czas,
akurat kiedy był otoczony wielbicielami. </div>
<div class="MsoNormal">
No
właśnie, Lavender… Nic do niej nie miał. Nawet ją lubił, poza tym nieraz
przyznał przed sobą, że mu się podobała, ale miała taką typową urodę, nie taką
jak… No nieważne. Po pewnym czasie, zaczęła go jednak wkurzać. Po pierwsze,
udawała przed nim idiotkę, a doskonale wiedział, że nią nie była, owszem, może
interesowała się kosmetykami, ciuchami i tego typu rzeczami bardziej niż jego
siostra czy… Niemniej nie była głupia, posiadała dużą wiedzę i naprawdę była
dość inteligentna. Po drugie, co się i tak wiąże z pierwszym, nazywała go
Mon-Ron, co bardzo ciężko znosił i za każdym razem, kiedy słyszał ten zwrot,
dostawał szewskiej pasji. No i po trzecie, chyba najgłupszy z tych wszystkich
powodów, ale też najważniejszy- nie była Hermioną!</div>
<div class="MsoNormal">
Z dosyć
ponurym nastawieniem prawie dotarł do portretu Grubej Damy. Chcąc jak
najbardziej odciągnąć moment wejścia do pomieszczenia, usiadł na kamiennej
ławce, w jednej z wnęk. Zaczął rozmyślać. O czym? Głównie o Hermionie. Próbował
się przed tym powstrzymywać, ale to było zbyt trudne, coraz częściej ulegał tym
refleksjom. Najczęściej dopadały go pytania „co by było gdyby?”, np.: gdyby
został wtedy, przy Hermionie i Wildzie i poczekał na dalszy rozwój wydarzeń,
albo wtedy z nią porozmawiał, lub gdyby nie pocałował Lavender… Miliony innych,
tego typu, myśli napadały go codziennie, wpędzając go w coraz większe poczucie
winy. Z drugiej strony, wiedział, że to ona zawiniła. Tylko, że to wszystko nie
wyglądało logicznie, wręcz było bez sensu! Znał ją tyle lat i nie mógł
uwierzyć, że tak po prostu go zdradzała, a poza tym, gdyby tak było, nie
zareagowałaby płaczem na jego pocałunek z Lavender. Niestety, ilekroć
nachodziły go takie dygresje, uświadamiał sobie, że się łudzi. Po prostu
próbuję znaleźć jakiś sposób, żeby usprawiedliwić winę Hermiony, ale jego
zraniona duma mu na to nie pozwalała.</div>
<div class="MsoNormal">
I
nagle, nie wiadomo czemu, nawiedziło go wspomnienie. Jedno z piękniejszych w
jego życiu, chociaż nie- każde wspomnienie związane z Nią było piękne:</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Była północ. Ostatnimi czasy nie wracali do Pokoju Wspólnego wcześniej
niż o tej godzinie. Całe dnie były zawalone lekcjami, a Ron dodatkowo miał
treningi. Nie było czasu na spotkania, chyba że w nocy. Znaleźli sobie kilka
sprytnych kryjówek, np.: salę, w której spędzili pierwszy wieczór po pogodzeniu
się, albo schody do sowiarni, na których o tej porze nikogo nie było, często
też przesiadywali na Wieży Astronomicznej. Tym razem wracali z Pokoju Życzeń,
który stał się ich ulubionym miejscem spotkań. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Nagle Ron zatrzymał się, tuż
obok portretu Grubej Damy. Pociągnął swoją dziewczynę w stronę wnęki, w której
znajdowała się kamienna ławka i usiadł na niej.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ron, co ty
wyprawisz?- spytała rozbawiona.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Siedzę.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Widzę, że siedzisz-
warknęła- Ale czemu się zatrzymujesz?! Jeśli znowu nas złapią, to McGonnagal da
nam popalić!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-No i co z tego?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ronaldzie!-
powiedziała bardzo oburzonym tonem- Ja rozumiem, że może ciebie nie obchodzą
oceny, czego osobiście nie popieram, ale doskonale wiesz, że ja…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Nie skończyła mówić, bo chłopak
podszedł do niej i ją pocałował. Zdezorientowana oddała pocałunek. Ron
obejmował ją w pasie tak mocno, jakby bał się, że się wyrwie, ale ona nawet nie
miała takiego zamiaru. Zapomniała nawet o czym mówiła.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Nagle chłopak odsunął się i z
uśmiechem rzekł:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie gadaj tyle!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ty chamie!-
zbulwersowała się brązowowłosa- Co ty sobie myślisz? Ja nie jestem…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Mam to powtórzyć?-
zagroził jej chłopak.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tak, proszę- jęknęła,
zmieniając kompletnie ton.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Chłopak zachichotał, po czym złożył
kolejny pocałunek na jej ustach. Tym razem dużo namiętniejszy. Cały czas
obejmował ją w talii, a ona gładziła rękoma jego włosy. Było im tak dobrze.
Niestety od rana znowu zaczną się wszystkie codzienne zajęcia i będą się
musieli rozstać prawie na cały dzień.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Znowu to Ron odsunął się
pierwszy. Popatrzył z uśmiechem na twarz ukochanej. Była zbita z tropu. Te
pocałunki wytrącały ją z rytmu, a jednak były nieodłączną częścią jej obecnego
życia i nie umiała sobie wyobrazić, jak miałaby wytrzymać bez nich, bez Rona
choć jeden dzień.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Usiądźmy tu na
chwilę- rzekł rudowłosy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Oboje spoczęli na ławce. Hermina
oparła mu głowę na ramieniu. Wiedziała, że zaraz znowu rozstaną się na prawie
24 godziny, żeby potem móc spędzić ze sobą masę czasu. Brązowowłosa miała
potworne wyrzuty sumienia. Ron powinien teraz smacznie spać w swoim łóżku, a
tymczasem siedział z nią na korytarzu. Nie mogła pozwolić, żeby był tak
zmęczony.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Chodźmy już-
powiedziała po kilku minutach.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudzielec westchnął. Była
wyjątkowo niecierpliwą osobą pod tym względem, ale między innymi za to ją
kochał (do innych rzeczy miała anielską cierpliwość).<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> W Pokoju Wspólnym nie zastali
nikogo. Wszyscy uczniowie regenerowali się na następny dzień pełen lekcji,
sprawdzianów, esejów i innych szkolnych spraw. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Ron, jak co wieczór, pocałował
swoją dziewczynę na pożegnanie. Już odchodził do schodów, kiedy coś go tknęło i
cofnął się do niej.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jutro o tej samej
porze?- spytał spokojnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Brązowowłosa popatrzyła na niego
z troską. Słaniał się na nogach. Widać było, że jest zmęczony. Oczy miał
podkrążone i przekrwione, usta suche, a na twarzy pojawił się kilkudniowy
zarost. On praktycznie nie bywał w swoim dormitorium! Lekcje, treningi,
Hermiona, lekcje, treningi, Hermiona… Tak wyglądało kilka jego ostatnich
tygodni. Dziewczyna nie mogła patrzeć na to, jak się męczy. Długo zastanawiała
się nad odpowiedzią i długo nie mogła ona jej przejść przez gardło, ale w końcu
wydusiła:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jak to „nie”?-
chłopak zmarszczył czoło.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Skarbie, popatrz w
lustro. Wyglądasz jak wrak człowieka!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dziękuję za
komplement- sarknął, ale ona to zignorowała.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie możesz zarywać
nocy tylko po to, żeby się ze mną spotkać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Tylko po to, żeby się
z tobą spotkać?! Tylko?!- nie mógł uwierzyć w jej słowa- Hermiono, do cholery
jasnej, jesteś jedynym szczęściem jakie mnie spotkało na tym ziemskim padole, a
ty chcesz mnie tego pozbawić?!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-No nie, ale…- odparła
trochę zdezorientowana- Nie możesz tak mało spać! A przez te nasze spotkania… Ile
ty w ogóle sypiasz? Cztery godziny?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Posłuchaj, jeśli
poruszasz kwestię snu, to dobrze, w takim razie zapraszam o 20 do mnie do
dormitorium. Będziesz spać ze mną- powiedział zdenerwowany.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Przecież wiesz, że to
wbrew przepisom!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-No i co z tego?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Dobrze.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Świetnie! <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Przez chwilę patrzyli się na
siebie wrogo, po czym obydwoje ryknęli śmiechem. Hermiona dotknęła jego
policzka i pogładziła go.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Po prostu się o
ciebie martwię- rzekła, już spokojnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Wiem, ale nie masz o
co.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ale powinieneś więcej
spać, taki tryb życia wpędzi cię w chorobę!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono, uwierz mi,
że jeśli się ze mną jutro wieczorem nie spotkasz, to dopiero będę chory.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Brązowowłosa jeszcze raz
przejechała ręką po jego twarzy. Dała mu całusa w policzek. Nie chciała, żeby
przez nią tak się męczył, ale wiedziała, że go nie przekona. Ron, jakby
czytając w jej myślach, powiedział:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie martw się.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Dziewczyna uśmiechnęła się
szeroko. Nawet w chwilach, kiedy to ona powinna się o niego martwić, to on
stawał się opiekuńczy. To było urocze.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Kocham cię-
powiedziała.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> W odpowiedzi Ron pocałował ją w
czoło. Wiedzieli, że to jest ten moment, kiedy muszą się rozstać. Hermiona
odsunęła się od niego i uśmiechnęła smutno. Dodała jeszcze:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Jakby coś to powiedz
i…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hermiono!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-No dobrze, dobrze.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Rudzielec roześmiał się, widząc
jej naburmuszoną minę. Pocałował ją jeszcze raz na pożegnanie i obydwoje poszli
do swoich dormitoriów.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Nie
wiedział czemu akurat to wspomnienie tak bardzo zapadło mu w pamięć i akurat
teraz powróciło. Jak się nad tym teraz głębiej zastanowił, to miał lepsze
wspomnienia związane z nią. Jednak to go rozbiło. Wtedy była taka troskliwa,
kochana… Nie mógł uwierzyć, że ta sama dziewczyna całowała się z innym
chłopakiem. To naprawdę nie miało żadnego sensu! </div>
<div class="MsoNormal">
Już był
gotowy wstać i pójść ją przeprosić, porozmawiać, jednak coś go powstrzymało.
Zza rogu wyłonił się nie kto inny, jak Hermiona. Wcale nie wyglądała na
przygnębioną, wręcz przeciwnie- śmiała się w niebogłosy. Obok niej szedł ten
debil. Niósł stos książek i wciąż któraś mu upadała. Ron znajdował się w tak
dogodnej pozycji, że mógł jednym ruchem różdżki sprawić, żeby wszystkie
zniknęły, lecz tego nie zrobił. Był załamany! Ona wcale nie cierpiała po tym
zerwaniu! Pewnie już od dawna chciała do tego doprowadzić, żeby móc chodzić z
Wildem. W tym momencie rudzielec stwierdził, że ta dziewczyna z pewnością nie
zasługuje na wybaczenie! </div>
<div class="MsoNormal">
Para go
minęła, a on usilnie się powstrzymując, żeby nie podstawić któremuś z nich
nogi, odczekał kilka minut, po czym z podniesioną głową ruszył do Pokoju
Wspólnego, gdzie czekała na niego chmara wielbicieli. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Roger i
Hermiona właśnie wyszli z biblioteki. Dziewczyna oczywiście zabrała ze sobą
masę książek, a że towarzyszył jej mężczyzna, który był dżentelmenem, to,
oczywiście, on je wszystkie niósł. Brązowowłosa nieźle się bawiła, patrząc jak
nie może uporać się z lekturami, ale stwierdziła, że nie będzie mu pomagać,
kiedyś musi jakoś wynagrodzić jej tamto zachowanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z kim idziesz na Bal Bożonarodzeniowy?**- spytał chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd w ogóle pomysł, że na niego idę?- odparła z przekorą.
Była w doskonałym humorze.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo pamiętam jak się ucieszyłaś, gdy Slughorn nam o nim
powiedział. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz- dziewczyna trochę spochmurniała- Chciałam iść na
niego z Ronem…</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, jasne- wpadł jej w słowo- Czyli nie masz partnera?
To może masz ochotę iść ze mną?</div>
<div class="MsoNormal">
-Niestety nie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mogę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?- Wilde zmarszczył brwi- Idziesz z Harrym?</div>
<div class="MsoNormal">
-Z Coramciem- jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba żartujesz?!</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz, chciałam się odegrać na Ronie i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, zgłupiałaś? Przecież to taki…</div>
<div class="MsoNormal">
-No ja wiem- ponownie jęknęła- Ale w sumie jest miły…</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo chce się do ciebie dobrać!</div>
<div class="MsoNormal">
-No może, ale ja się nie dam!</div>
<div class="MsoNormal">
-Błagam cię, nawet się nie zorientujesz kiedy…</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
dane było mu skończyć, gdyż nad nimi przeleciał Irytek i złośliwie zrzucił na
Rogera łajnobombę. Ciemnowłosy upuścił przez niego wszystkie książki, a do tego
oblepiony był brunatną, klejącą się, podejrzaną substancją. Posłał w kierunku
ducha wiązankę przekleństw i z powrotem odwrócił się do Hermiony, która
praktycznie tarzała się ze śmiechu.</div>
<div class="MsoNormal">
-No przezabawne!- warknął.</div>
<div class="MsoNormal">
Jej
reakcją była kolejna salwa śmiechu. W końcu i on nie wytrzymał i również zaczął
się śmiać. Nie mogli się uspokoić przez dobrych 10 minut. W końcu brązowowłosa
się opanowała i za pomocą różdżki oczyściła ubranie i włosy chłopaka.
Pozbierali wszystkie książki i beztrosko ruszyli dalej.</div>
<div class="MsoNormal">
Wyszli
zza zakrętu na korytarz, który prowadził prosto do portretu Grubej Damy.
Hermiona miała z nim dużo dobrych wspomnień, lecz niestety związanych z Ronem. Nie
miała jednak czasu o tym myśleć, bo Roger co i raz wypuszczał którąś z książek,
a ona w tym momencie chichotała, pomagając mu je zbierać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wracając do balu- zaczął chłopak- To jak coś też tam będę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne, jak zatruję się przystawkami Slughorna, to będę cię
wołać- sarknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ej no- zaśmiał się, ale szybko się opanował- Mówię serio.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też. Uwierz, będzie dobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
Z tymi,
dość błogimi i wesołymi humorami wypowiedzieli hasło i razem wkroczyli do
Pokoju Wspólnego.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Minęła
noc i nastał następny dzień. Bodajże sobota. Harry szedł z Ronem w kierunku
Wielkiej Sali. Zdążyli się już ze sobą pogodzić. Przez ostatni miesiąc spędzali
razem całkiem sporo czasu. Teraz rozmawiali o czymś, śmiejąc się głośno.</div>
<div class="MsoNormal">
-A tak a propos spania- zagadnął wesoło Potter- O której ty
wczoraj wróciłeś?</div>
<div class="MsoNormal">
-Weź nic nie mów- parsknął rudzielec.</div>
<div class="MsoNormal">
-Stawiam, że o… 3?</div>
<div class="MsoNormal">
-O 5!</div>
<div class="MsoNormal">
-Brawo- zaśmiał się czarnowłosy, po czym dodał trochę
poważniej- Byłeś z Lavender?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ta- jęknął Weasley.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale we Wspólnym?</div>
<div class="MsoNormal">
-No właśnie nie. Byliśmy w jakiejś pustej sali…</div>
<div class="MsoNormal">
-Przespałeś się z nią?!- wykrzyknął Harry, zauważając w jaką
stronę zmierza ta rozmowa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Pogrzało cię?!- warknął zdezorientowany Ron- I nie wrzeszcz
tak!</div>
<div class="MsoNormal">
-Sorry, po prostu… no wiesz… tak mi się skojarzyło…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ona chciała- westchnął Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty?</div>
<div class="MsoNormal">
-A jak myślisz?!</div>
<div class="MsoNormal">
-To po co z nią, do cholery, chodzisz?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja…- zaciął się na chwilę- Nie wiem.</div>
<div class="MsoNormal">
-A ja wiem. Chcesz się odegrać na Hermionie, ale to co
robisz jest podłe. Ona naprawdę cierpi, a ten pocałunek nic dla niej nie
znaczył.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mam inne zdanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oj przestań- Harry się trochę zirytował- Ona nie rozmawiała
z nim o tamtego wydarzenia!</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyżby? Bo wiesz, wczoraj widziałem ich na korytarzu i nie
wyglądali na złych czy obrażonych.</div>
<div class="MsoNormal">
-Żartujesz?- zdziwił się czarnowłosy.</div>
<div class="MsoNormal">
-A czy wyglądam jakbym żartował?!</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy, Ron, z podniesioną głową wkroczył do Wielkiej Sali. Za nim
podreptał, wkurzony tą całą sytuacją i jednocześnie trochę zbity z tropu,
Potter.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, musimy pogadać!- warknął Harry, gdy tylko
wypatrzył przyjaciółkę w Pokoju Wspólnym.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
podniosła wzrok znad książki. Wpatrzyła się w przyjaciela, który stał tuż przed
nią i był wyraźnie zdenerwowany. Nie rozmawiała z nim od wczoraj rana i nie
miała pojęcia czym mogła go tak bardzo wkurzyć (bo oczywistym było, że jest na
nią zły).</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcesz mnie o czymś poinformować?</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, właśnie jestem w trakcie uczenia się numerologii i
mogę powiedzieć ci jaka jest twoja szczęśliwa liczba i…- zaczęła, chcąc
rozluźnić atmosferę, ale chłopak jej przerwał:</div>
<div class="MsoNormal">
-Błagam cię! Dlaczego mi nie powiedziałaś, że pogodziłaś się
z Wildem?</div>
<div class="MsoNormal">
-O…- trochę ją to zaskoczyło- Bo nie było kiedy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli pogodziliście się…</div>
<div class="MsoNormal">
-Wczoraj wieczorem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Świetnie! A możesz mi wyjaśnić z jakiej niby racji mu
wybaczyłaś? Już nie pamiętasz co się wydarzyło?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście, że pamiętam- teraz i ona się zirytowała- Ale
wyobraź sobie, że Roger jest dla mnie ważną osobą i nie chce żyć z nim w ciągłej
wojnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Aha, czyli Ron nie jest tak ważny i z nim możesz walczyć?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, że to inna sytuacja! To on mnie prowokuje!</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Hermiono, to od ciebie się to wszystko zaczęło.
Naprawdę chciałem wierzyć, że to był jedynie przypadek, ale teraz mam poważne wątpliwości.</div>
<div class="MsoNormal">
-A dlaczego? Bo chciałam odzyskać przyjaciela?</div>
<div class="MsoNormal">
-A Ron. Jego nie chcesz odzyskać. Ty naprawdę zapomniałaś co
was łączyło?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak w ogóle śmiesz tak mówić?! Oczywiście, że o tym
pamiętam! Czy ty kiedykolwiek się zakochałeś? Jak myślisz jak czuje się
człowiek zraniony przez tą najbliższą osobę?! Myślę o nim każdego dnia,
znienacka dopadają mnie wspomnienia… Jestem tym zmęczona, Harry! Dlatego chcę
mieć kogoś, przy kim choć na chwilę mogę o nim zapomnieć. Roger jest dla mnie
tylko i wyłącznie przyjacielem!</div>
<div class="MsoNormal">
-A ty jesteś dla niego tylko przyjaciółką?</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
zamilkła. Nie spodziewała się takiego zachowania po Harrym. Miała do niego żal
o to, że staje przeciwko niej. Myślała, że może na niego liczyć, a tymczasem on
wyraźnie chciał jej przekazać, że postępuje idiotycznie. Nie miała zamiaru go
dłużej słuchać.</div>
<div class="MsoNormal">
-To już nie jest twój interes!</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy, szybkim krokiem udała się do swojego dormitorium, gdzie
spokojnie mogła dać upust swojej złości. Potter natomiast został sam,
wściekając się na siebie, że zamiast z nią pogadać na spokojnie, od razu na nią
naskoczył i na Hermionę, za to, że była taka naiwna i nie chciała słuchać
dobrych rad. </div>
<div class="MsoNormal">
______________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
* Wiem, że pomijam w tym opowiadaniu niektóre ważne
informacje, dlatego też chciałabym wyjaśnić. Jak zapewne wszyscy wiecie w HP i
KP Harry chodził do Dumbledore’a na specjalne „lekcje”, gdzie oglądał
wspomnienia Toma Riddle’a (ogólnie te spotkania z Dumbledorem mogą pojawiać się
częściej niż w książce czy filmie lub w innej kolejności, ale to tylko dlatego,
żeby Harry miał skąd wracać i co robić po lekcjach-.- ). Jedno ze wspomnień
należy do Slughorna, lecz on je zmodyfikował i jest fałszywe, dlatego też Albus
kazał Potterowi wyciągnąć z niego to wspomnienie. Jak coś, to ta część książki
ciągle trwa gdzieś w tle mojego opowiadania, a Harry wypije Feliks Felicis, ale
wszystko w swoim czasie ;)</div>
<div class="MsoNormal">
** No i oczywiście odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy u
Slughorna, na którym… no zresztą sami zobaczycie :P</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>I jak? Tym razem zacznę od
rozdziału: moim zdaniem jest ok i muszę Wam się przyznać, że miał wyglądać
zupełnie inaczej, ale jakoś nie mogłam napisać tamtej wersji, a ta przyszła mi
z łatwością. Wiem, że wciąż nie ma zbyt dużo akcji, no ale trochę się
pozmieniało ;) Ja jestem z niego zadowolona.<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Jak Wam mijają, kochani, wakacje?
Wiem, dopiero 2 dni… Ja wciąż mam wrażenie, że jutro muszę iść do szkoły :P A w
dodatku mam strasznego doła, bo właśnie skończyłam gimnazjum i cholernie
tęsknię… Jakby tego było mało, to przytłacza mnie sprawa z liceum. No ale
dobra, nie jest najgorzej! Przynajmniej mamy wolne xD<o:p></o:p></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Nowy szablon! Nie sposób go nie
zauważyć :P Jestem nim zachwycona, bo autorka zrobiła dokładnie to, o co ją
prosiłam ;) Dlatego jeszcze raz dziękuję Carze za to cudo <3<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Nowy rozdział… nie mam pojęcia
kiedy :/ Kompletnie nie mam weny, za każdym razem, kiedy go otwieram, jakoś przechodzi
mi ochota na pisanie :(( Trzymajcie kciuki, żeby wena powróciła…<o:p></o:p></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-73091900512669386692013-05-30T13:44:00.001+02:002013-05-30T13:44:08.666+02:0018. Brutalna rzeczywistość<div class="MsoNormal">
Była 10 rano. Do
dormitorium chłopców wpadały niemrawe promyki listopadowego słońca. Wszyscy
byli już na nogach i w większości poza dormitorium, z wyjątkiem Rona. Chłopak
szczelnie okryty kołdrą, ściskający poduszkę i zasłonięty czerwonymi kotarami
smacznie spał, choć nie... to złe określenie. Do sypialni wrócił dopiero po 3, po
dniu pełnym wrażeń i to nie do końca przyjemnych. Potem pokłócił się jeszcze z
przyjacielem, więc tym bardziej nie spał spokojnie; najpierw nie mógł zasnąć, a
później co chwilę się budził, więc nic dziwnego, że, gdy wreszcie udało mu się
zapaść w trochę mocniejszą drzemkę, to nie chciał jej przerywać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle huk. Potworny hurgot rozniósł się echem po
pomieszczeniu. Rudzielec zerwał się, wyprostowany jak struna. Uspokoił trochę
oddech i złapał różdżkę, która leżała tuż przy jego poduszce. Ostrożnie
odsłonił zasłony i wynurzył się z łóżka. Ujrzał, kulącego się i coś
zbierającego, ciemnowłosego chłopaka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Neville, co ty robisz?-
spytał zaspanym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Longobottom szybko wstał, waląc się przy tym głową w
stół. Jego ręce były delikatnie pokaleczone. Patrzył z pewna urazą na kolegę,
który wciąż siedział na swoim legowisku, próbując zrozumieć całą sytuację.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Stłukłem kubek- odparł
sucho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ron popatrzył się na niego, zamrugał kilkakrotnie, a
cała bezsensowność tego widoku powoli do niego docierała. Sprawnym ruchem
różdżki sprawił, że naczynie sekundę później było całe, a właściciel ostrożnie
postawił je na blacie, po czym mruknął suche „dzięki” i wyszedł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Weasley popatrzył na zegar. Było dość późno. Naprawdę
nie miał siły nic robić, no ale nie mógł siedzieć cały dzień bezczynnie.
Westchnął na myśl, co go czeka na dole. Tłumy ludzi, oskarżających go o coś, o
czym w rzeczywistości nie mieli pojęcia. Nie wiedział co ma o tym wszystkim
myśleć, kompletnie się zagubił. Zachował się podle w stosunku do Hermiony, to
nieuległo wątpliwości, ale to ona pierwsza go zdradziła. Czuł niesamowite
rozgoryczenie, ciągle miał przed oczami ten widok, pocałunek. Tak bardzo chciał
to wymazać z pamięci, ale nie mógł, dlatego coraz bardziej cierpiał. Widział
ich zaledwie przez ułamek sekundy, a wystarczyło, żeby pękło mu serce. W głowie
tkwiło mu tylko jedno pytanie: Dlaczego? Nie chciał wierzyć, że dziewczyna,
którą kochał okazała się po prostu zdradziecką… Niestety to było jedyne
logiczne wytłumaczenie całej tej sytuacji. Kiedy to do niego dotarło przestał
posiadać jakiekolwiek uczucia. Później ten pocałunek z Lavender. Nic nie czuł
do tej dziewczyny, lubił ją i musiał przyznać, że była bardzo pociągająca. Nie
chciał stałego związku, nie był pewny czy kiedykolwiek będzie jeszcze do niego
zdolny, teraz pragnął się jedynie zabawić, posmakować życia. W ten sposób
zatuszował cierpienie, a fakt, że Hermiona to wszystko widziała, sprawił mu
jeszcze więcej satysfakcji. Do czasu, kiedy nie zobaczył, że płacze…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dosyć tych refleksji! Postanowił, że nie będzie o tym
myślał i miał zamiar w tym wytrwać. Chciała grać na dwa fronty, to miała
nauczkę. Nie mógł dać z siebie zrobić idioty. Lavender mocno go kręciła i miał
zamiar wykorzystać fakt, że jej się podoba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wstał powoli z łóżka i udał się do łazienki. Dostrzegł
swoje odbicie w lustrze i ujrzał zupełnie innego człowieka- osobę, która może mieć wiele. Podobało mu się to. Stał się
kamieniem, teraz liczył się on i tylko on. Wziął krótki prysznic i wygrzebał z
kufra jakieś ciuchy. Musiał dobrze wyglądać, w końcu dzięki niemu wygrali wczoraj mecz,
a w dodatku spotykał się z najładniejszą dziewczyną z domu. Wyjął koszulę i
jeansy, po czym je założył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ostatni raz miał na sobie ten zestaw w urodziny
Ginny. To była dobra zabawa. Zaczął wspominać. Widok Hermiony w tej
fenomenalnej sukience, taniec z nią. Mimo iż strój był już kilkakrotnie prany,
nadal czuł jej zapach. Zaciągnął się nim. Te różane perfumy, których używała,
po raz kolejny zamotały mu w głowie. Poczuł jakby była blisko, na wyciągnięcie
ręki…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
„Jesteś żałosny” skarcił się w duchu, wracając do rzeczywistości. Ta
dziewczyna poważnie namieszała mu w głowie, ale koniec z tym, teraz był pewnym
siebie, uwielbianym przez rówieśników, członkiem reprezentacji quiddichta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Opuścił pomieszczenie i zszedł na dół. Minął grupkę piątoklasistek, które
na jego widok zaczęły wzdychać i chichotać. Obdarzył jedną z nich czarującym
uśmiechem, a ona o mało co się nie przewróciła. Zdecydowanie mu to imponowało.
Przeszedł dalej przez pomieszczenie. Zobaczył Cormaca McLaggena siedzącego na
fotelu, gość był wyraźnie naburmuszony, co również go satysfakcjonowało. Potem
minął jeszcze kilka osób i wyszedł z pomieszczenia, chcąc się udać na
śniadanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kiedy tylko opuścił pokój ujrzał w oddali burzę brązowych loków. Chwilę
później zniknęły za rogiem. Czy to możliwe, że to była Hermiona, czy tylko mu
się zdawało? „Stop”- znów sam się ochrzanił. Teraz to nie miało żadnego
znaczenia, w ogóle się dla niego nie liczyła, był nową osobą, miał nowy
wizerunek, nową dziewczynę i było mu z tym dobrze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zszedł schodami w dół, a po drodze spotkał kilku Krukonów, którzy składali
mu gratulacje. Najwięcej zainteresowania wzbudził tuż przed Wielką Salą, gdzie,
jak zwykle, stały grupki różnych osób. Na jego widok wszyscy do niego
podskoczyli i zaczęli z nim rozmawiać; gratulowali, życzyli dalszych sukcesów,
a młodsi nawet prosili o autografy. Weasley był zawstydzony, może i czekał na
taką sytuację od wielu lat, ale nie był do niej przyzwyczajony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W końcu ludzie go przepuścili. Z ulgą przekraczał próg Wielkiej Sali, kiedy
jeszcze jedna dziewczyna zagrodziła mu drogę. To była Ginny; schludnie ubrana,
uczesana, ale wściekła. Jej mina była tak groźna, że Rona aż przeszły ciarki,
choć nie dał po sobie poznać tego niepokoju.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Musimy pogadać- rzekła
chłodno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Teraz?- jęknął- Jestem
strasznie gło…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To ważne!- przerwała mu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak popatrzył się na nią z irytacją. Niech teraz
ktoś spróbuje mu wmówić, że fajnie jest mieć rodzeństwo! Próbował ją wyminąć,
ale cały czas blokowała mu przejście. W końcu skapitulował i zaciągnął ją w
jakiś pusty korytarz. Oparł się o ścianę i wpatrzył w jesienną pogodę, panującą
za oknem. Rudowłosa stanęła obok i cały czas patrzyła się na niego z
wściekłością. Jak on w ogóle śmiał?! I jeszcze to jego bezczelne zachowanie… .<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty dupku, ty skretyniały
dupku!- wyrzuciła z siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odwrócił się od szyby i spojrzał na nią trochę
nieobecnym wzrokiem. Był zaskoczony jej zachowaniem, choć z drugiej strony,
spodziewał się tej rozmowy. Bał się cokolwiek powiedzieć, wszystko mogło być
użyte przeciwko niemu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jego postawa jeszcze bardziej zdenerwowała Weasleyównę.
Chamstwo i ta pieprzona bezczelność! On miał jeszcze czelność pokazywać się po
tym co odstawił poprzedniego wieczoru?! Zrobiła się purpurowa na twarzy,
zaczęła ciężej oddychać. Nie wytrzymała, walnęła go otwartą dłonią w twarz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zniósł to jak na niego bardzo spokojnie, popatrzył
się na nią jedynie z wyrzutem, ale wciąż czekał na jej ruch, co, dla odmiany,
ją jeszcze bardziej wkurzyło. Zdzieliła go w bok, z całej siły. Cały czas nie
reagował. Ginny była coraz bardziej rozjuszona. Nie poznawała go. Miała
wrażenie, że stała teraz koło obcej osoby. Może i Ron ją wkurzał, może nieraz
mu dogryzała, ale wolała jak był sobą niż gwiazdką sportu. Łzy pociekły jej po
policzkach. Była zła na samą siebie za to, że pozwoliła się ponieść emocjom.
Zaczęła wykrzykiwać jakieś obelgi w jego kierunku i walić go w tors. Po kilku
sekundach chłopak unieruchomił jej ręce i spojrzał się na nią z wyrzutem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co się z tobą dzieje?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chcę, żeby mój brat
wrócił, bo ty nim nie jesteś- wyrzuciła z siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec popatrzył jej prosto w oczy. Ciągle ranił
ludzi, nawet jak tego nie chciał. Objął ją i wyszeptał do ucha „przepraszam”.
Ginny pokiwała głową i wtuliła się w jego tors. Dlaczego wszystko się zepsuło? Wakacje
były fantastyczne, początek roku też, a teraz zaczynały się schody. Tyle czasu
czekała aż Ron i Hermiona się zejdą i aż trudno jej było uwierzyć, że ich
związek przetrwał jedynie kilka miesięcy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odsunęła się od niego i spoczęła na ziemi, opierając
się o ścianę. Chłopak uczynił to samo i ciężko westchnął. Był tym zmęczony. Za
dużo się wydarzyło jednego wieczoru, żeby móc powrócić do starego trybu życia,
a wszyscy utrudniali mu rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Już rozmowa z Harrym,
którą odbyli w nocy mocno go zdołowała, nie chciał tego przechodzić drugi raz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ron…- zaczęła mówić
dziewczyna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, błagam Cię,
skończmy to już. Daj mi iść już na śniadanie- jęknął z nadzieją.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty tylko o żarciu!-
warknęła- W ogóle już nie obchodzi cię Hermiona?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wszyscy widzicie w tym
tylko moją winę- zirytował się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie rozumiem…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zarówno ty, jak i Harry
i być może jeszcze kilka innych osób obwinia jedynie mnie za to, że… mój
związek z Hermioną się rozpadł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z całym szacunkiem,
braciszku- sarknęła ruda- Ale trochę trudno nazwać to rozpadem związku, biorąc
pod uwagę, że pocałowałeś inną dziewczynę na jej oczach i przy całym
Gryffindorze!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I nie chcesz wiedzieć
czemu?!- warknął, przez zaciśnięte zęby.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie no, właśnie chodzi
mi o to, żebyś powiedział mi czemu. Jeszcze wczoraj rano gruchaliście jak dwa
zakochane gołąbki i nie mogliście się od siebie odkleić, a potem bam! I
całujesz się z inną. Chciałabym się dowiedzieć co tobą kierowało, bo nie
wierzę, że jesteś aż tak dwulicowy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki- odparł
sarkastycznie- Ja… To jest, ona… Hermiona mnie pierwsza zdradziła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ginny ryknęła głośnym śmiechem. To jakiś żart?! Gdyby
go zdradzała, to potem aż tak by cierpiała po jego stracie?! Nie no, żałosne i
niewiarygodne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To prawda- żachnął się
Ron.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Akurat- syknęła- Jak w
ogóle śmiesz tak mówić?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Myślałem, że chcesz znać
moje stanowisko w tej sprawie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, ale nie sądziłam,
że zaczniesz zmyślać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, ja nie kłamię…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna spojrzała mu się prosto w oczy. Czy
rzeczywiście ją oszukiwał? Po co? Ale z drugiej strony, to było takie
nierealne, żeby Hermiona… A jednak Ron teraz siedział naprzeciwko niej, a w
jego spojrzeniu widać było tak ogromny ból, że aż serce się krajało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę?- spoważniała
dziewczyna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Czemu miałbym kłamać?-
odparł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z kim?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła cisza. Ron spurpurowiał na twarzy. Teraz już
była pewna, że mówił prawdę. Zrobiło się jej głupio, że przywoływała te
nieprzyjemne wspomnienia. Wyobrażała sobie jak cierpiał, choć starał się to
ukryć, ale powinna wiedzieć, chyba…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z Wildem- szepnął<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ginny opadła szczęka. To było jeszcze mniej
prawdopodobne, ale… Roger był świetnym facetem, przystojnym, inteligentnym,
zabawnym, czułym… Bardzo się zbliżył do Hermiony w trakcie jej poprzedniej
sprzeczki z Weasleyem, z tym że wtedy namawiał ją do pogodzenia się z
rudzielcem, to czemu… Pozostawało tyle pytań, ale wszystko ułożyło się w
logiczną całość, z jednym wyjątkiem: Hermiona taka nie była! Nie zdradziłaby
go, nie w ten sposób, mogła z nim zerwać i powiedzieć, że kocha innego, ale nie
grałaby na dwa fronty… To było dziwne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę już iść?- poprosił
chłopak.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Weasleyówna delikatnie skinęła głową, a brat
uśmiechnął się do niej smutno i zniknął za rogiem, zostawiając ją samą sobie z
tymi przemyśleniami i zagwozdkami. Czuła się wewnętrznie rozdarta, nie
wiedziała w co wierzyć, po czyjej stronie się opowiedzieć… To wszystko nie
miało najmniejszego sensu… <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona, to nie jest
dobry pomysł!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A co innego mam
zrobić?!- dziewczyna zatrzymała się tak gwałtownie, że o mało co na nią nie
wpadł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No…- czarnowłosy zaczął
niepewnie- Moim zdaniem… Zaczekać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Na co?- jęknęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Aż obydwoje trochę się
uspokoicie, a emocje opadną…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A jeśli do tego czasu on
się zaangażuje w ten związek z Lavender?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie sądzisz, że jeśli
cię kocha, to i tak wróci…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli mnie kocha?!-
wydukała, a oczy jej się zaszkliły- Nie chciałabym, żeby dowiedział się o tym
wszystkim za późno, bo będzie jeszcze gorzej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odetchnęła głęboko, uspokajając się trochę i ruszyła
dalej w stronę wieży Gryffindoru. Harry niechętnie pobiegł za nią. To wszystko
mu się nie podobało. Ta cała chora sytuacja wybiła ich wszystkich z codziennego
rytmu, nikt z ich czwórki nie mógł się odnaleźć. Bał się, że Ron nie zechce jej
wysłuchać, bo w sumie miał do tego pełne prawo. Po prostu obawiał się, że to
nie pójdzie tak, jak ona to sobie wyobraża.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec wyszedł z Wielkiej Sali. Wreszcie w spokoju
zjadł śniadanie, z tym że, po pierwsze, spokój to pojęcie względne, gdyż ciągle
napadali go jacyś ludzie, składając mu gratulacje, dotyczące wczorajszego
meczu, a ze stołu Ślizgonów dochodziło buczenie i gwizdy. Dopiero wtedy zdał
sobie sprawę z tego, ile Hogwart liczy uczniów; po drugie, po rozmowie z Ginny
kompletnie stracił apetyt, był potwornie zdołowany. Dlaczego dziewczyna, którą
tak mocno kochał postąpiła z nim jak ze śmieciem? Pragnął się od tego
wszystkiego odciąć, ale przyjaciele mu na to nie pozwalali, a jego za dużo to
kosztowało. Chciał zamknąć w swoim życiu jakiś rozdział i zacząć nowy,
spróbować czegoś innego. Do tej pory był potwornie sentymentalny, lojalny,
teraz chciał żyć z dnia na dzień, po prostu dobrze się bawić, zapomnieć o tym
co było kiedyś (ale nie wybaczyć), być obojętnym na uczucia innych. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Szedł po schodach do swojego domu. Nie miał żadnych
planów na ten dzień, chętnie spędziłby go z przyjaciółmi, tylko pytanie czy ich
jeszcze miał. Odrzucił od siebie tę myśl, od teraz był skałą, człowiekiem
chłodnym i nie zważającym na innych. W końcu stwierdził, że wyskoczy gdzieś z
Lavender, ona na pewno się zgodzi. Na tę myśl kąciki ust mu się uniosły.
Cieszyło go, że ta dziewczyna tak za nim szaleje, że jest może w jakiś sposób
jej idolem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z uśmiechem na twarzy wkroczył na korytarz, przy
którym znajdował się portret Grubej Damy. Nagle, dokładnie po drugiej stronie zobaczył
Hermionę. Zatrzymała się gwałtownie, kiedy go ujrzała; dzieliło ich może 10
metrów. Wyglądała okropnie. Jej włosy były w nieładzie, była potwornie blada,
miała wory pod oczami, które były całe czerwone. Coś w nim pękło, kiedy ją
ujrzał. Pragnął o wszystkim zapomnieć, podbiec do niej i objąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znienacka usłyszał z boku stukot obcasów, który był
coraz donośniejszy. Powrócił do rzeczywistości, czyli do wcześniejszych
przekonań. Znowu był twardy. Na korytarzu pojawiła się Lavender. Była jeszcze
daleko, kiedy usłyszeli jej piskliwy głos:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ronuś!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak uśmiechnął się szeroko i pozwolił, żeby
blondynka do niego podbiegła i rzuciła mu się na szyję. Kątem oka spojrzał
jeszcze na Hermionę, po czym złożył na ustach Lavender namiętny pocałunek.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Harry kucał przy fotelu, na którym spoczywała drobna,
brązowowłosa osóbka, znajdującym się w najbardziej oddalonym rogu Pokoju
Wspólnego Gryfonów. Próbował jej cokolwiek wytłumaczyć, ale ona nie chciała go
słuchać, odcięła się od wszystkiego, wpatrywała się jedynie tępym wzrokiem w
okno, a po jej policzka spływały łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, błagam cię!-
jęknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna odwróciła swój wzrok w jego stronę i
popatrzyła się na niego z takim bólem, że aż coś go złapało za serce, a głęboko
w duszy powstała chęć mordu na Weasleyu za to, że doprowadził ją do takiego
stanu. W jakiś sposób rozumiał jego zachowanie, ale z drugiej strony chłopak
umyślnie chciał sprawić jej przykrość, co było niewybaczalne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, stchórzyłam-
warknęła- Miałeś rację!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie o to mi chodzi…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A o co?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań się teraz tym
przejmować…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba sobie żartujesz?!-
przerwała mu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, zajmij się czymś
innym, a to… samo się ułoży.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty sam w to nie
wierzysz!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
już miał coś odpowiedzieć, ale przy nich pojawiła się Ginny. Była wściekła,
patrzyła się wrogo na Hermionę, więc w końcu brązowowłosa odparła tym samym.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcesz nas o czymś
poinformować?!- syknęła Weasleyówna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-O czym ty mówisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pominęłaś jeden ważny
fakt- ciągnęła rudowłosa- Nie wspomniałaś o tym, że całowałaś się z Wildem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bo zapomniałam o tym…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Akurat!- prychnęła
rudowłosa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To dla mnie nic nie
znaczy!- wykrzyknęła Hermiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To prawda- wtrącił się
Harry, zanim Ginny zdążyła się odgryźć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiedziałeś?!- spytała
trochę zdezorientowana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dowiedziałem się w nocy-
odparł zakłopotany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Stali we trójkę spoglądając na siebie nawzajem.
Hermiona znowu zaczęła płakać. Nie chciała w takiej chwili stracić przyjaciół,
nie dałaby sobie bez nich rady. Rudowłosa, widząc w jakim stanie jest
przyjaciółka, podeszła do niej i objęła ją.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, poniosło
mnie- wyszeptała zakłopotana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie szkodzi…-
odpowiedziała brązowowłosa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Opowiesz mi jak to było?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona pokiwała głową. Nie miała siły do tego
wracać, znowu, ale Ginny powinna wiedzieć. Tak więc z powrotem usiedli, a
Granger opowiedziała całą sytuację od początku do końca.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Harry wyszedł z Wielkiej Sali i spoczął koło Ginny.
Podał jej jedno z jabłek, które wyniósł z pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Specjalnie dla ciebie-
rzekł z uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki- odpowiedziała
dziewczyna i wgryzła się w słodki owoc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Siedzieli na jednej z bocznych ławek, przez środek
sali przewalał się tłum ludzi, jak zwykle w porach posiłków. Był czas kolacji,
toteż ci, którzy bawili się przez cały dzień, nie zdążywszy tym samym wrócić na
obiad, teraz mieli okazję się najeść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Trzeba wziąć coś dla
Hermiony, ona w końcu cały dzień nic nie jadła- stwierdziła rudowłosa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Już o tym pomyślałem-
rzekł chłopak, pokazując na małą paczuszkę, która spoczywała na jego kolanach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Weasleyówna uśmiechnęła się. Wzruszyło ją to. Był
taki opiekuńczy, zawsze o wszystkich pamiętał, a sam miał tyle na głowie. Był
niezwykłym facetem i to wcale nie przez to, że udało mu się pokonać Voldemorta.
Rozczulające również było to, że tak się opiekował Hermioną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wierzysz jej, prawda?-
spytała znienacka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Oczywiście, a ty nie-
oburzył się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, nie… Wierzę jej,
ale gdyby to nie był Hermiona, to prawdopodobnie bym jednak nie uwierzyła, to
znaczy…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Rozumiem, ja
prawdopodobnie też, ale ona by nas nie okłamała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ginny skinęła głową. Była przygnębiona tą sytuacją,
nie wiedziała jak ma im pomóc, natomiast była przekonana, że są dla siebie
przeznaczeni, tylko jak im to uświadomić?<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ron wszedł do dormitorium. W pomieszczeniu znajdował
się jedynie Potter. Rudzielec jęknął w duchu, ale nie dał po sobie nic poznać i
zaczął odkładać swoje rzeczy i wykonywać niewiele znaczące czynności.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Możemy pogadać?-
usłyszał za sobą głos Harrego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba nie mamy o czym-
warknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A mi się wydaje, że
wręcz przeciwnie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Weasley westchnął i spoczął na swoim łóżku,
naprzeciwko przyjaciela. Pragnął, żeby ten dzień się już skończył, był tym
wszystkim zmęczony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, nie mam siły na
kolejną pogadankę- rzekł do Pottera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam zamiaru prawić
ci morałów- parsknął czarnowłosy- Chciałem cię jedynie przeprosić za moje
zachowanie w nocy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu wracanie do tego, o czym najbardziej chciał
zapomnieć. Przynajmniej pogodził się z kumplem, a doskonale wiedział, że go
potrzebował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Spoko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, Ron…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Stary, proszę cię. Ja
mam stanowczo dość „poważnych rozmów” jak na jedną dobę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Może jutro- odparł stanowczo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Harry zamilkł, natomiast rudzielec złapał ręcznik,
piżamę i jeszcze kilka innych rzeczy i skierował się do łazienki. Przed
wyjściem się zatrzymał i rzucił do przyjaciela:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też przepraszam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Potter delikatnie się uśmiechnął, a jego kumpel
opuścił pomieszczenie. Miał dość tego wszystkiego, a to dopiero pierwszy dzień
po ich rozstaniu…<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Weasley wyszedł spod prysznica po dość długim czasie,
bo jego koledzy zdążyli wrócić do dormitorium i już zasnąć. On też tak
postąpił, ale sen nie przychodził łatwo. Przez wiele godzin rozmyślał, przez
jego głowę przelatywało milion pytań: czy naprawdę jest w stanie wciąż być
nieczułym draniem? Czy rzeczywiście chce się spotykać z Lavender? Na ogół
odpowiedź brzmiała nie. Przez cały dzień udawał, że jest kimś innym, a teraz
ujawniała się jego prawdziwa natura, która rozpaczliwie potrzebowała Hermiony.
Bolało go, kiedy widział, że płacze, nawet bardziej to nim wstrząsnęło niż
widok jej z innym. Miał wrażenie, że to jedno wielkie nieporozumienie, a jednak
jego rozżalenie było zbyt duże by tak po prostu wybaczyć. Cały dzień spędził z
Lavender, śmiali się, całowali, ale to nie było to samo co z nią. Brakowało tamtych rozmów, wygłupów, pocałunków… Tak bardzo za nią tęsknił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
W końcu zasnął, z tą złudną nadzieją, że nowy dzień przyniesie coś dobrego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i> *<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Hej, kochani! Mam cholernego doła i raczej szybko mi nie przejdzie. Powiem szczerze, że ten rok szkolny był beznadziejny i cieszę się, że to już koniec i modlę się o to, żeby następny był lepszy. Może u Was jest lepiej?</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Co do rozdziału: zauważyliście, że zaczęłam tak "skakać", raz jest o Hermionie, raz o Ronie, raz o Harrym i Ginny... Muszę to robić, bo nie jestem w stanie uzyskać takiej jednolitej akcji, biorąc pod uwagę sytuację w jakiej znajdują się bohaterowie. Może nie wytłumaczyłam tego zbyt dobrze, ale myślę, że wiecie o co chodzi :) W każdym razie, następne kilka rozdziałów będzie pisane w tym stylu, tj. takie porozdzielane gwiazdkami. </i></b><br />
<b><i>Zdecydowanie nie umiem opisywać uczuć Rona, no ale nie mogę tak po prostu go olać i nie pisać o tym, co on czuje :/ Beznadzieja!</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Piszcie co sądzicie o notce, ja chyba nie mam jakiegoś określonego zdania, może jedynie to, że wydaje mi się zbyt chaotyczna :/</i></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Nowy rozdział jakoś pod koniec czerwca, prawdopodobnie jakoś 28-29.</i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-41536841053063267452013-05-03T17:58:00.001+02:002013-05-03T17:58:34.584+02:0017. Promyk nadziei <div style="text-align: center;">
<b>UWAGA: W TYM ROZDZIALE MOGĄ SIĘ POJAWIĆ WULGARYZMY!!!</b></div>
<div class="MsoNormal">
Harry kręcił się niespokojnie po dormitorium. Jego
współlokatorzy już dawno zasnęli, dochodziła 3 w nocy. W pewnym momencie drzwi
uchyliły się i do pomieszczenia wślizgnął się rudowłosy chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie twoja godność?- zaatakował go od progu Potter,
patrząc na ślady szminki na jego policzku.</div>
<div class="MsoNormal">
-A co, zazdrościsz?- równie złośliwie odgryzł się zirytowany
Weasley.</div>
<div class="MsoNormal">
Tego
już było za wiele! Czarnowłosy wyjął swoją różdżkę i podszedł do przyjaciele.
Stanął na odległość patyka i popatrzył mu ze wściekłością w oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ty jebany chuju!- wykrzyknął, a trzech pozostałych zerwało
się z łóżek jak na komendę i zapaliło światła.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
środku pokoju stało dwóch młodych mężczyzn, obydwoje byli czerwoni na twarzach i
celowali w siebie różdżkami. Oddychali ciężko, gotowi w każdej chwili rzucić
się na siebie i pozabijać gołymi rękami.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chłopaki…- próbował załagodzić sytuację Neaville, ale został
zupełnie zignorowany.</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz coś jeszcze do powiedzenia Śmoter?!- odparł rudzielec,
patrząc na przeciwnika z góry.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tylko to, że jesteś skończonym dupkiem! Jak mogłeś się tak
zachować?! Potraktowałeś ją jak szmatę, pobawiłeś się i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?!- wrzasnął Ron- To ona się mną bawiła!</div>
<div class="MsoNormal">
-O czym ty pieprzysz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Obściskiwała się z Wildem, widziałem na własne oczy i od
razu uprzedzę, że było to zanim Lavender mnie pocałowała!</div>
<div class="MsoNormal">
Harry'emu
opadła szczęka. Odsunął się od Weasleya i popatrzył mu w twarz, na której
wymalowana była złość, ale też ogromny ból i żal. Wszystko w co wierzył
straciło sens! Nie do zniesienia była myśl, że Hermiona, którą jeszcze parę
godzin temu pocieszał, pierwsza zdradziła. Czy to było w ogóle możliwe?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli chcesz to podaj mi veritaserum!</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy, rudzielec wyszedł, trzaskając drzwiami i zostawiając w sypialni
oniemiałych ze zdziwienia kolegów. </div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiona, obudź się!- rudowłosa dziewczyna potrząsnęła
przyjaciółką.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle
brązowowłosa zerwała się z miejsca. Była blada, miała cały czas przekrwione
oczy, a włosy w kompletnym nieładzie. Spojrzała na zegarek. Minęła 10. Serce
zaczęło jej mocniej bić i od razu wstała z łóżka, ale szybko na nie opadła z
braku sił.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojne- powiedziała Ginny- Jest niedziela, nie musisz się
nigdzie spieszyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
odetchnęła z ulgą. Wszystko ją bolało, ale czemu? Próbowała sobie przypomnieć
co się stało poprzedniego wieczoru, ale nie dała rady. Możliwe, żeby wypiła aż
tyle alkoholu, żeby nic nie pamiętać? W końcu zaczęła powoli mówić do
Weasleyówny, cały czas poszukując w swojej głowie wspomnień z ostatniej nocy:</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, miałam okropny sen. Śniło mi się, że Ron…- urwała.</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy
uderzył ją fakt, że to wcale nie był koszmar senny, tylko rzeczywistość.
Wszystko o czym myślała jak o śnie, okazało się jawą. Po jej policzkach zaczęły
spływać kolejne łzy. Ruda szybko ją objęła. Granger nie mogła uwierzyć, że to
wszystko zdarzyło naprawdę się, to było niemożliwe! </div>
<div class="MsoNormal">
-Tak mi przykro- powiedziała Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona wybuchnęła kolejną salwą płaczu. Dlaczego chłopak, którego kochała ją zostawił?
Tyle razy okazywał jej swoje uczucia, wymawiał je na głos… to wszystko było
kłamstwem? Ale po co on to zrobił, nie mógł z nią po prostu zerwać, skoro nie
odwzajemniał jej miłości? Dlaczego tak ją potraktował? Po co w ogóle zaczęli
się spotykać?!</div>
<div class="MsoNormal">
W
pewnym momencie zdała sobie sprawę, że nie zna odpowiedzi na te pytania, tzn.
wyjaśnienie było jedno: Ron był skończonym palantem, a takimi nie warto się
przejmować, płakać dla nich. Odsunęła się od przyjaciółki i otarła łzy.
Przypomniała sobie, jak poprzedniego dnia się zachowywała, nie mogła tego
powtórzyć, nikt nie był tego wart, a na pewno nie ten dupek.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ok?- spytała rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- przytaknęła- Będę gotowa za kwadrans.</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy wzięła wszystkie potrzebne rzeczy i pobiegła do łazienki,
zostawiając w pomieszczeniu zaniepokojoną przyjaciółkę, która wciąż siedziała
na krańcu jej łóżka. </div>
<div class="MsoNormal">
Tak jak
wcześniej powiedziała, Granger piętnaście minut później stała wyszykowana przed
nią, w swojej sypialni. Nikogo prócz nich już nie było, szkoła tętniła życiem.
Część osób, szczelnie owiniętych szalikami, przechadzało się po błoniach, inni
siedzieli w pokojach wspólnych swoich domów, a jeszcze inni ogólnie kręcili się
po szkole. Hermiona przełknęła ślinę na myśl o tym, że na dole może spotkać
Rona, co właściwie było bardzo prawdopodobne. Odważnie przeszła przez próg,
zamykając za sobą drzwi i tym samym jakiś rozdział w swoim życiu. Sama nie
wiedziała, czy więcej w niej nienawiści, czy żalu, niemniej była pewna, że już
nie okaże swoich uczuć, będzie twarda jak skała.</div>
<div class="MsoNormal">
Zeszła
powoli po schodach, za Ginny, i nagle opętał ją strach. Zdała sobie sprawę z tego,
że boi się spotkania z ludźmi, nawet nie chodziło o Weasleya, ale też o wszystkich innych. W
każdym widziała zagrożenie, przeczucie, że ją skrzywdzi. Chciała zawrócić, ale
przyjaciółka pociągnęła ją delikatnie w głąb pomieszczenia. Czuła się osaczona,
wydawało jej się, że nagle zmalała. Stanęły przed Harrym, a ona aż podskoczył,
kiedy dotknął jej ramienia. Przyjaciel, jakby czytając jej w myślach, rzekł:</div>
<div class="MsoNormal">
-Wyjdźmy stąd.</div>
<div class="MsoNormal">
Ruszyli
w stronę portretu Grubej Damy. Tym razem Hermiona szła przodem, chciała się jak
najszybciej wydostać z tego miejsca. Prawie wybiegła z Gryffindoru i zaciągnęła
głęboko powietrza. Czuła się lepiej, tam miała wrażenie, że każdy wie, co się
wydarzyło, że wszyscy ją obserwują, współczują jej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie Ginny?- spytała, kiedy ujrzała, że rudowłosej nie
było.</div>
<div class="MsoNormal">
-Poprosiłem ją, żeby została…</div>
<div class="MsoNormal">
-Coś się stało?- dopytywała się jeszcze bardziej
zaniepokojona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jadłaś śniadanie?- uciekł od odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie jestem głodna… O co chodzi?- drążyła coraz to mocniej
zirytowana.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie tutaj…</div>
<div class="MsoNormal">
To
powiedziawszy złapał ją za rękę i poprowadził wzdłuż korytarzem. Szli i szli,
wspinali się po schodach. W końcu Potter zatrzymał się pod salą, w której
niegdyś stało Zwierciadło Ain Eingarp. Otworzył ją sprawnie, co o dziwo nie
okazało się trudne, po czym wprowadził dziewczynę do klasy. Brązowowłosa
usiadła na jakimś starym krześle, zdjąwszy z niego wcześniej białe
prześcieradło. Wpatrywała się w Harry'ego z dużą niecierpliwością, ale on wciąż
milczał. Widać, że miał problem z powiedzeniem, o co mu chodzi. Jednego była
pewna, musiało to mieć związek z… zaistniałą poprzedniego dnia sytuacją,
dlatego tak bardzo bała się tego, co jej przekaże. Zupełnie nie wiedziała czego
powinna się spodziewać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Harry, proszę…- przerwała mu szybko i spojrzała się na
niego z nadzieją.</div>
<div class="MsoNormal">
-To ważne- zaprzeczył jej, ale aż mu serce ścisnęło, gdy
zobaczył jej wzrok.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja naprawdę nie chcę doprowadzić się do takiego stanu w
jakim byłam wczoraj- zaczęła, dość histerycznie- Pozwól mi się od tego odciąć.
Nigdy nie zapomnę tego co… łączyło… mnie… z nim- głos jej zaczął drżeć- Proszę,
nie wracajmy do tego i tak za dużo o tym myślę, właśnie teraz, kiedy chciałabym
to puścić w niepamięć…</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- rzekł czule- Wiesz, że jesteś dla mnie
niezastąpiona i kocham cię najmocniej na świecie, ale jesteś również świadoma
tego, że Ron jest mi tak samo bliski, dlatego muszę znać prawdę.</div>
<div class="MsoNormal">
-O czym ty mówisz?</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
wziął głęboki oddech. Jak miał jej to niby powiedzieć? Właściwie, po co w ogóle
chciał wiedzieć? Dlaczego jego popieprzone sumienie nie dawało spokoju tej
sprawie? Popatrzył się na jej zdziwioną twarz i nogi się pod nim ugięły. Chciał
się wycofać, ale nie miał za bardzo możliwości.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj, wczoraj w nocy rozmawiałem z Ronem…</div>
<div class="MsoNormal">
-Świetnie!- parsknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przerywaj mi!- warknął- To prawda, że całowałaś się z
Wildem?</div>
<div class="MsoNormal">
Szczęka
jej opadła. Cholera jasna! O tym też ciągle próbowała zapomnieć i nawet jej się
to udało. Co to w ogóle miało niby do rzeczy?</div>
<div class="MsoNormal">
-Co to za różnica?!- krzyknęła rozwścieczona, wstając.</div>
<div class="MsoNormal">
-To prawda?- chłopak zagrodził jej drogę.</div>
<div class="MsoNormal">
Stali
naprzeciwko siebie. Obydwoje skrajnie rozemocjonowani, on, zaniepokojony,
zdenerwowany, ona- wściekła i rozżalona. Co się stało? Dlaczego wszystko
musiało się popsuć? Ich życie nigdy nie było proste, ale kiedy zaczęli się kłócić między sobą, to była katastrofa. Nie mogła, po prostu nie umiała go
okłamać. Był jej zbyt bliski i za dobrze ją znał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- jęknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
odsunął się od niej. Cały czas miał nadzieję, że to nieprawda, aż do tej
chwili. Jak oni mogli się tak nawzajem potraktować?! To była jakaś porąbana
sytuacja; posądzałby ich o różne kretyńskie zachowania, ale nigdy o zdradę. W
ogóle nie mógł tego rozumieć. Zaczął chaotycznie nabierać oddechu. Granger
patrzyła się na niego z przerażeniem. To musiał być jakiś durny sen…</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, proszę…</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
pokręcił głową. Czyli to jednak ona była winna… nie Ron. Stracił wiarę w ludzi,
gdzieś zagubili się jego przyjaciele… Co się działo?! Te fakty do niego
nie dochodziły, czuł się jakby ktoś mu przyłożył parę razy pałką w głowę.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
znowu zaczęła płakać. Nie mogła patrzeć jak jej najdroższy przyjaciel miota się
zdezorientowany po pomieszczeniu. Chciała do niego podejść i przytulić się, ale
była przekonana, że ją odtrąci. Tak bardzo próbował znaleźć jakieś dowody, że
to jedno wielkie kłamstwo, ale to była prawda… prawda, która zniszczyła ich
relacje, która doprowadziła do tak wielkiego poróżnienia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie- zaczęła mówić dziewczyna- Rzeczywiście
taki… incydent, miał miejsce, ale to był tylko jeden raz, to on mnie pocałował,
a ja nie wiedziałam co się dzieje, kiedy już się zorientowałam minęło kilka
sekund, potem natychmiast się od niego odsunęłam i odeszłam… To się nigdy nie
powtórzy, ja to wiem… Ale to nie miało ujrzeć światła dziennego, dla mnie to
nic nie znaczy… nigdy nie będzie… Proszę… uwierz mi…- wyrzuciła z siebie potok
słów, przerywając je kolejnymi salwami płaczu.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
patrzył się na nią i nie wiedział co myśleć. Nigdy go nie okłamała, więc czemu
tym razem miałaby to robić, a z drugiej strony sam fakt, że całowała się z
Rogerem był tak bardzo niewiarygodny, że dopuszczał do siebie myśl, że naprawdę
zdradzała Rona. Był rozdarty, po jednej stronie serce, które mówiło mu, żeby
podszedł do niej i powiedział, że jej wierzy, a po drugiej, zdrowy rozsądek,
podpowiadający, że to jest zbyt poważna sprawa, żeby kierować się jedynie
uczuciami. Stał w miejscu i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w ścianę, tocząc
wewnętrzny bój. Hermiona, widząc, że się zastanawia, pozwoliła, żeby puściły
jej nerwy. Płakała rzewnymi łzami. Nie dość, że straciła ukochanego, to
jeszcze… Moment, ale skąd Harry w ogóle o tym wiedział, nie sądziła, żeby Wilde
mu to powiedział, bo na pewno był przekonany, że Potter zrobi mu za to coś
złego. Czyżby ich widział? Nie, to też mało prawdopodobne, bo powiedziałby jej
o tym wczoraj, nie traktowałby jej tak czule…</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
popatrzył na nią. Nie, nie mogła po prostu łgać, jej słowa były szczere,
inaczej by się tak nie zachowywała. Podszedł do niej i objął ją mocno. Chciał
jej pokazać, że wierzy, w każde jej słowo. Bardzo przeżywał tą sytuację. Bał
się o przyszłość. Jak dadzą sobie radę? Voldemort coraz bardziej panoszy się po
świecie. Wszyscy wiedzieli, że tylko jedna osoba może go pokonać i był to on,
Harry Potter. Cały czas obawiał się, że przegra, a co wtedy? Nie chciał, żeby jego przyjaciele
zostali wówczas sami, a do tego zmierzała cała ta chora sytuacja.</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry…- odezwała się, słabym głosem, po jakimś czasie
dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham cię?- wyszeptał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd ty w ogóle wiesz, no… o mnie i Rogerze?</div>
<div class="MsoNormal">
Popatrzył
w jej wielkie czekoladowe oczy. Nie chciał odpowiadać na to pytanie, ale
rzeczywiście był jej winny wyjaśnienia. Tylko jak ona to przyjmie?</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- zaczął, odgarniając jej jeden kosmyk z czoła- Ja…
Ron mi o tym powiedział…</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?!- wykrzyknęła- Czyli on wie! Ale skąd? Widział nas?-
patrzyła z nadzieją na przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja…- pokręcił głową.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
odsunęła się od niego i zaczęła nerwowo krążyć po pomieszczeniu. Wszystko
zaczynało nabierać sensu. Jeśli Ron ich widział, to mógł pomyśleć, że go
zdradza. Potem na imprezie chciał się na niej zemścić. Tak, to było
prawdopodobne! Może nadal ją kochał, tylko potrzebował wyjaśnień. Zaczęła się
cieszyć. Po jej policzkach popłynęły kolejne łzy, lecz tym razem szczęśliwe.
Uśmiechała się szeroko. Wreszcie to zrozumiała, nie wszystko było stracone. Musiała
jedynie jak najszybciej porozmawiać z Weasleyem. </div>
<div class="MsoNormal">
Ruszyła
w kierunku drzwi, ale przyjaciel złapał ją za rękę. Co ona właściwie chciała
zrobić? Trochę się bał jej zamiarów. Spojrzał na jej twarz pytająco.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co masz zamiar zrobić?</div>
<div class="MsoNormal">
-Muszę z nim porozmawiać, jak najszybciej- odparła z
niecierpliwością.</div>
<div class="MsoNormal">
Harry
miał co do tego pomysłu poważne wątpliwości. Wcale nie było pewne czy Ron jej
uwierzy, a po jego wczorajszym zachowaniu, sądził, że powinna zaczekać aż
emocje trochę opadną, bo teraz mogło to mieć dla niej bardzo nieprzyjemne
skutki.</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: left;">
Wyrwała
mu swoją dłoń i podeszła do wyjścia. Na jej drodze pojawiło się światełko
nadziei i nie miała zamiaru go stracić.</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<i><b> *</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Naprawdę jestem aż tak przewidywalna?! Pod rozdziałem 16. padło pytanie, czy zachowanie Rona było spowodowane tym, że widział Hermionę z Rogerem. Teraz wszystko jest jasne :)</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Wiem, rozdział krótki, ale jakoś ciężko mi pisać o ich rozstaniu, a z resztą teraz muszę osobno opisywać życie Rona i osobno- Hermiony, więc jeden poświęcam jednemu, a następny- drugiemu.<br />Mam nadzieję, że wyeliminowałam błędy. W każdym razie bardzo się starałam... Niestety jestem chaotyczną osobą i nie zawsze udaje mi się wszystko wyłapać, więc przepraszam :(</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Poza tym usunęłam ankietę, bo coś mi się zepsuło z datami i pokazuję, że zostało jeszcze 5 tys. dni, a to odrobinę za dużo :P Niemniej większość z Was nie miała nic przeciwko miniaturkom, pojawiło się kilka głosów, że mogłoby być ich mniej, ale nikt chyba nie odpowiedział "nie". Jednak w najbliższym czasie ich nie przewiduję.</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>No i na koniec muszę spytać, są wśród Was trzecioklasiści- gimnazjaliści, którzy, tak jak ja, w zeszłym tygodniu przeżywali te cholerne testy? Pochwalicie się, dobrze Wam poszło?</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Pozdrawiam i proszę o komentarze ;)</b></i></div>
</div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-77373842259811902922013-04-01T23:50:00.001+02:002013-05-03T13:43:42.530+02:00Miniaturka: Powrót do przeszłości<br />
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
spała, po raz pierwszy od dłuższego czasu udało się jej odpłynąć. Zaczarowanie
rodziców, wyjazd, poszukiwanie horkruksów, wojna, śmierć… To wszystko
odznaczyło swój ślad w jej sercu. Tak wiele straciła, by wiele zyskać.
Codziennie powracały do niej koszmary minionego roku, dlatego od tak dawna
prawie w ogóle nie spała. Tego wieczora wreszcie jej się to udało, nie
wiedziała w sumie czemu, chyba jedynie dlatego, że minął już miesiąc od
pokonania Voldemorta. </div>
<div class="MsoNormal">
Było
grubo po 2, kiedy usłyszała cichy szloch, który wyrwał ją ze snu. Nie chętnie
otworzyła oczy i usiadła na łóżku. Nie wiedziała co się dzieje dopóki jej wzrok
nie przyzwyczaił się do ciemności. W końcu zobaczyła Ginny, która również
siedziała na swoim tapczanie i cicho płakała, wycierając swój nos w chusteczki,
które utworzyły w wokół niej barykadę. </div>
<div class="MsoNormal">
Granger,
niewiele myśląc, zerwała się ze swojego posłania, podeszła do przyjaciółki,
odgarnęła stertę likliny i objęła ją ramieniem. Ta dziewczyna cierpiała i to
bardzo, źle znosiła śmierć brata, choć ukrywała to pod grubą maską, lecz
wewnątrz trzęsła się ze strachu. </div>
<div class="MsoNormal">
Harrego
i Rona nie było w Norze od pogrzebu Freda. Obaj uczestniczyli w odbudowie
Hogwartu. Dziewczyny też chciały pomóc, lecz wszyscy mężczyźni z rodu Weasleyów
brali w tym udział, a ktoś musiał być z Molly, która, zwłaszcza z początku, nie
mogła pogodzić się z utrata syna, dlatego też Ginny i Hermiona zostały w Norze.
Wszyscy wrócili tego wieczora, wszyscy prócz Rona, który pojechał z Georgem do
jego sklepu na Pokątnej i miał pojawić się w domu następnego dnia.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
wiedziała, że jej współlokatorka chciała jak najszybciej rozwiązać sprawę z
Potterem, który zerwał z nią przed wyjazdem na poszukiwania. Poszła do niego
tuż po tym, jak wszyscy położyli się spać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie słyszałam kiedy wróciłaś- zagadnęła ją po pewnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zauważyłam- ruda uśmiechnęła się smutno- Pewnie chcesz
wiedzieć jak było?</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
prawie niezauważalnie skinęła głową, a jej towarzyszka wzięła głęboki oddech,
jeszcze raz otarła oczy i wydmuchała nos, po czym wyrzuciła z siebie:</div>
<div class="MsoNormal">
-Było do dupy, a Potter to zasrany dupek!</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
otworzyła oczy ze zdziwienia. To była ostatnia rzecz, jakiej spodziewała się
usłyszeć tej nocy. Wyobraziła się co mogło się stać i aż serce jej ścisnęło.
Problemem było to, że żadna z jej wizji nie pasowała do czarnowłosego. Myślała,
że zaraz umrze na zawał, ale Weasleyówna nie spieszyła się z kontynuacją
opowieści. W końcu brązowowłosa wybuchła:</div>
<div class="MsoNormal">
-No ale co się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak do niego zapukałam, to stwierdził, że jest zmęczony
podróżą i tą całą odnową zamku i że MOŻE pogadamy jutro. Rozumiesz to?! Nie
rozmawiał ze mną przez cały wieczór, jeszcze jestem w stanie znieść, że nie
chciał tego robić przy rodzicach, ale ja wyciągnęłam do niego dłoń i co? Gówno!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny!- Granger odetchnęła z ulgą- Ja tu sobie niewiadomo
co wyobrażam, a tak naprawdę nic się nie stało. Porozmawiacie rano.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, stało się! Nie widzieliśmy się przez cały rok i
już nieraz bałam się, że on nie żyje. Potem była ta bitwa i… i kiedy go… kiedy
go przynieśli, myślałam, że zaraz umrę. Wszystko przeszliśmy, po czym on znowu
wyjeżdża, no ale dobrze, miesiąc jestem jeszcze w stanie wytrzymać i w końcu
wraca i nawet nie raczy ze mną pogadać?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja wiem, że to chamskie z jego strony, ale może dla niego
to też jest trudna rozmowa i…</div>
<div class="MsoNormal">
-Właśnie o to chodzi! Gdyby mnie kochał, gdyby chciał ze mną
być, to powiedziałby mi to od razu, gdy stanęłam w drzwiach jego sypialni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny, co ty pleciesz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… ja…- dziewczynie znowu napłynęły łzy do oczu- On mnie
nie chce!</div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęła
płakać tak rzewnie, że żadna chusteczka nie była w stanie zatrzymać jej łez.
Hermiona przytuliła ją mocno. Nie wierzyła w to, była przekonana o uczuciach
Pottera, ale skoro ruda zaczęła w to wątpić, to musiało coś oznaczać.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle
usłyszały pukanie. Obje były w szoku, no bo kto miałby je niby odwiedzać ok. 3
nad ranem?! Weasleyówna pokręciła głową, żeby pokazać przyjaciółce, żeby nikogo
nie wpuszczała. Brązowowłosa jednak wstała i podeszła do drzwi i ostrożnie je
uchyliła. Dostrzegła kosmyk czarnych włosów i już wiedziała kto stoi na
korytarzu. Otworzyła je trochę bardziej, ale nie ukazując łóżka Ginny i jej
samej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć Hermiono- wyszeptał Harry- Nie mogę spać, a wydawało
mi się, że usłyszałem twój głos. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem?-
dziewczyna pokręciła głową- To dobrze. Ginny też nie śpi? Mogę wejść?</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
stała jeszcze przez chwilę przy drzwiach, po czym, po krótkim namyśle, odsunęła
się od nich, wpuszczając przyjaciela. Chłopak uśmiechnął się do niej promiennie
i wkroczył do pomieszczenia. Szybko mu jednak mina zrzedła, kiedy ujrzał
rudowłosą. Było ciemno, lecz mimo to dostrzegł, że płacze, lub przed chwilą
płakała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się stało?- spytał z troską.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic- odwarknęła, na co on się zdziwił.</div>
<div class="MsoNormal">
-Gin, mnie możesz powiedzieć wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale może nie chcę!</div>
<div class="MsoNormal">
- A to niby czemu? </div>
<div class="MsoNormal">
-Bo ostatnio nie chciałeś ze mną rozmawiać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jejku- on też się zdenerwował- Naprawdę o to ci chodzi?!
Serio byłem zmęczony.</div>
<div class="MsoNormal">
-To czemu nie leżysz w swoim łóżeczku?!</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo… tak wyszło. Co nie zmienia faktu, że naprawdę się o
ciebie martwię.</div>
<div class="MsoNormal">
-Czyżby?!</div>
<div class="MsoNormal">
-O co ci chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
-O to, że nie widzieliśmy się przez tyle czasu, a ty
odmawiasz mi rozmowy, bo „jesteś zmęczony”! Przyznaj się, że nic dla ciebie nie
znaczę!</div>
<div class="MsoNormal">
Zapadła
cisza, nieznośna i bardzo niezręczna. Hermiona zamarła, bała się, że zaraz
zaczną na siebie wrzeszczeć, co obudzi cały dom i wtedy dopiero będzie
„zabawnie”. Czuła się strasznie głupio, bo przyjaciele chyba zapomnieli o jej
obecności w pokoju, a jakoś tak głupio było tak po prostu wyjść, no ale z
drugiej strony nie miała ochoty „uczestniczyć” w ich kłótni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, zostawisz nas samych?- spytał chłopak, wybawiając
ją tym samym z opresji.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- odpowiedziała bez zastanowienia i opuściła pokój, po
czym, nie za bardzo wiedząc co ma z sobą zrobić, zeszła do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudowłosa
ponownie usiadła na łóżku. Po jej policzkach ściekały słone łzy. Za wszelką
cenę pragnęła jej powstrzymać, ale nie była w stanie. Nie chciała, żeby Potter
widział ją w takim stanie, nigdy jeszcze się tak przy nim nie zachowywała.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie sądzisz, że się mylisz- rzekł Harry, przysuwając sobie
krzesło i siadając naprzeciwko niej.</div>
<div class="MsoNormal">
-Z mojej perspektywy tak to wygląda- odparła szorstko.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przykro mi, że masz o mnie takie zdanie.</div>
<div class="MsoNormal">
-A jakie mam mieć?! Sam sobie stwarzasz taki wizerunek!</div>
<div class="MsoNormal">
-A nie sądzisz, że to jest tylko maska!</div>
<div class="MsoNormal">
-To niedobrze, że przy mnie wkładasz maskę!</div>
<div class="MsoNormal">
Ponownie
zamilkli. Czarnowłosy powoli analizował jej słowa, które coraz bardziej go
bolały. Dotarło do niego, że wreszcie jest wśród przyjaciół, że może być po
prostu sobą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Posłuchaj mnie przez ostatni… czas wciąż musiałem kogoś
udawać, wcale nie tak łatwo jest się od tego odzwyczaić.</div>
<div class="MsoNormal">
-A szkoda- sarknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale to nieprawda, że mi na tobie nie zależy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ale tak to wygląda! Kiedy przyjechałeś, nawet mnie nie
objąłeś i unikasz kontaktu ze mną, a ja…- głos utkwił jej w gardle- Ja cię
potrzebuję. Wojna się skończyła, Harry, teraz tylko ty stoisz na przeszkodzie
temu, żebyśmy byli razem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja… ja…- teraz to on nie mógł się wysłowić- Sama
powiedziałaś, że minęło tyle czasu. Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał,
tak bardzo tęskniłem, chciałem to wszystko rzucić i wrócić, do ciebie… A teraz…
teraz też nie jest i nie będzie różowo, przecież Śmierciożercy są wciąż na
wolności i na pewno będą chcieli mnie dorwać i wtedy ty…</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie! Nie mów tego! Wymyślasz sobie durne wymówki! Ja już
nie jestem dzieckiem, a poza tym na pewno będzie bezpieczniej niż kiedyś, niż
choćby 2 lata temu. Pamiętasz jeszcze jak wtedy było, pamiętasz jacy byliśmy
szczęśliwi?</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też chcę, żeby było jak dawniej!- chłopak na poważnie
się zirytował. </div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?!- sarknęła- To udowodnij!</div>
<div class="MsoNormal">
Nim się
zorientowała obydwoje znaleźli się na podłodze, namiętnie się całując. Chłopak
obejmował ją mocno. Na początku próbowała się wyrwać, lecz potem zrezygnowała,
oddając mu się. Prawie zapomniała jak to jest. Tyle czasu się nie widzieli,
tyle czasu nie całowali… Wyglądali, jakby nigdy więcej nie mieli się od siebie
oderwać. Ich języki odstawiały szalone tańce, a ręce błądziły po ciałach.
Rudowłosa wreszcie poczuła, że jest szczęśliwa, cholernie szczęśliwa.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
*</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
już prawie godzinę siedziała w kuchni. Zapaliła niewielką lampkę w koncie
pomieszczenia i ugotowała mleko. Pijąc kolejną jego szklankę, robiła się coraz
bardziej senna. Dochodziła 4, a ona nie mogła wrócić do sypialni i położyć się
spać jak normalni ludzie, bo jej przyjaciele odstawiali tam… nawet bała się
pomyśleć, co oni tam robili. </div>
<div class="MsoNormal">
Zastanawiała
się czy jej rozmowa z Ronem też będzie taka trudna. Oni nigdy nie byli razem, a
ich pocałunek był… zwykłym impulsem. Do tej pory była przekonana, że kiedy
tylko rudzielec wróci będą razem, ale teraz w to zwątpiła, skąd miała wiedzieć,
czy on czuje to samo, co ona?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wybiła pełna godzina, a ona
straciła cierpliwość. Uprzednio umywszy szklankę i zgasiwszy światło,
podreptała po cichu na schody, aż w końcu dotarła na piętro, na którym znajdował
się pokój Ginny, w którym aktualnie pomieszkiwała. Przysunęła się blisko drzwi,
nasłuchując rozmowy. Do jej uszu nie dotarły żadne dźwięki, tak więc
stwierdziła, że już skończyli. Odważnie weszła do pokoju, ale zatrzymała się po
środku niego i o mało co nie krzyknęła ze strachu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Na podłodze znajdowały się dwie
postacie. Brązowowłosa zapaliła swoją różdżkę i rozpoznała w nich Harrego i
Ginny. Zrobiła się czerwona na twarzy. Ta sytuacja była krępująca dla całej
trójki. Oni leżeli na ziemi, Harry bez koszulki, a Ginny w rozpiętej piżamie
(cud, że miała na sobie stanik), splecieni ze sobą. Cisza była koszmarna,
mijały kolejne sekundy i nikt nie wiedział jak ma zareagować. W końcu Hermiona
się odważyła, chrząknęła i powiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Harry, nie to żeby coś, ale jest 4 rano i może poszedłbyś
do siebie?</div>
<div class="MsoNormal">
Potter
zareagował natychmiast. Podniósł się złapał koszulkę i stanął po środku
pomieszczenie, jakby zapomniał co miał zrobić. Ginny również się podniosła i
zapięła guziki od koszuli. Granger spojrzała wymownie na drzwi, a Harry się
ocknął. Podszedł do wyjścia, a rudowłosa podążyła za nim. Chłopak otworzył
drzwi, ale zatrzymał się w nich i odwrócił z powrotem do wnętrza sypialni.
Rzucił przyjaciółce przepraszające spojrzenie, po czym pocałował Weasleyównę na
pożegnanie i opuścił pomieszczenie.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
chrząknęła znacząco i wreszcie położyła się do łóżka. Pragnęła jak najszybciej
zasnąć, ale nie omieszkała sobie złośliwej uwagi:</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, on na pewno cię nie kocha.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mogłam się pomylić- odrzekła zawstydzona Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Doprawdy?</div>
<div class="MsoNormal">
Obie
zachichotały, po czym odpłynęły w objęcia Morfeusza. </div>
<div class="MsoNormal">
Nastał
poranek. Domownicy kręcili się po domu. Artur, Bill i Percy od razu wrócili do
pracy, natomiast Charlie poleciał do Rumunii. W Norze została Molly, dziewczyny
i Harry. Gospodyni nie budziła młodych, a oni sami nie mieli ochoty wstawać.
Czarnowłosy podniósł się dopiero o 12, a panie kwadrans później. Spotkali się w
kuchni na śniadaniu. Pani Weasley była zbyt zajęta szykowaniem im jajecznicy i
tostów, żeby zauważyć znaczące uśmiechy Harrego i Ginny oraz zły nastrój
Hermiony.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
nie mogła odgonić od siebie czarnych myśli. Dobra, jej przyjaciołom udało się
znowu zejść, ale oni już raz wyznali sobie uczucia, a dla niej i dla Rona to
było coś zupełnie nowego. Poza tym między nimi nic nie zaszło, tylko jeden
pocałunek, wywołany nadmiarem emocji i świadomością, że mogą w każdej chwili
umrzeć. Z zamyślenia wyrwał ją głos Molly:</div>
<div class="MsoNormal">
-No i wiecie, jak przyjedzie Ron, to pewnie będzie chciał
coś zjeść, dlatego przygotuję na obiad kurczaka, co wy na to?- jej słowa
spotkały się z aprobatą.</div>
<div class="MsoNormal">
-A o której on przyjedzie?- spytała Hermiona.</div>
<div class="MsoNormal">
-Około 13.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co?!- wykrzyknęła dziewczyna, krztusząc się kawą- Za pół
godziny?</div>
<div class="MsoNormal">
Harry i
Ginny popatrzyli się na nią z rozbawienie, z trudem tłumiąc śmiech, a gospodyni
rzuciła okiem na zegar i pokiwała głową. Brązowowłosa szybko skończyła jeść
swoją jajecznicę i pobiegła na górę, do łazienki. Chwilę później wpadła do
sypialni, w której siedziała Ginny, przeglądająca jakieś czasopismo. </div>
<div class="MsoNormal">
-Co ja mam na siebie włożyć?- jęknęła Granger, a jej
przyjaciółka wybuchnęła śmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiem, wszystko jedno- odparła chichocząc, po czym
dodała- Myślę, że Ron będzie zachwycony jeśli zejdziesz tak, jak stoisz teraz-
spojrzała na dziewczynę owiniętą jedyni ręcznikiem i ponownie parsknęła. </div>
<div class="MsoNormal">
-Ginny! Proszę,
pomóż!</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, dobra…- ruda się trochę opamiętała- Załóż tą
niebieską kieckę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Niebieską? Nie lepiej oliwkową?- zawahała się.</div>
<div class="MsoNormal">
-To po co się mnie pytasz o zdanie?</div>
<div class="MsoNormal">
-No dobra, masz rację. Włożę tą błękitną. Która godzina?</div>
<div class="MsoNormal">
-Za kwadrans 13.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
jęknęła i ponownie wbiegła do łazienki, tym razem trzymając w ręku swój strój.
Ubrała się w mgnieniu oka; więcej czasu zajął jej makijaż i fryzura. Delikatny,
czy mocny? Spiąć włosy, czy zostawić rozpuszczone? W końcu pomalowała się
delikatnie, a swoje kasztanowe loki spięła w luźny kok. Wróciła do pokoju
Ginny, gdzie jeszcze przez kolejne 15 minut nie mogła się zdecydować, które buty
włożyć (padło na jasne koturny), przez co stała się obiektem kolejnych żartów
przyjaciółki. W rezultacie zeszły na dół dopiero o 13.30, ale nie zastały tam
rudzielca. W kuchni siedziała Molly, a tuż obok niej spoczywał Harry, oboje
czytali jakiś list.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron już przyjechał?- spytała od progu Ginny, a oni tylko
pokręcili głowami.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyny
również zajęły miejsca przy stole. W końcu gospodyni odłożyła kartkę na stół i
podeszła do okna, aby je zamknąć. Zarówno ona, jak i czarnowłosy byli jacyś
przygnębieni. Coś było nie tak, coś się stało.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest?- powiedziała Weasleyówna.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron przyjedzie dopiero jutro- odparła pani Weasley,
widocznie zasmucona tą wiadomością.</div>
<div class="MsoNormal">
-Przysłał list- uzupełnił Harry-Pisze, że jest jeszcze dużo
do zrobienia i się nie wyrobią, dlatego musi zostać.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
poczuła jak robi jej się zimno. Jak to dopiero jutro? Nie chciała dłużej
czekać, dlaczego wystawiał ją na taką próbę? Jej rozum wmawiał jej, że przecież
nie zrobił tego specjalnie, ale serce… ono w ogóle pękło. Nie wiedziała czemu czuje
aż tak duży żal. Nie było go miesiąc, więc jeden dzień w przód czy w tył nic
nie powinien znaczyć, a jednak…</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
umiała teraz tak bezczynnie siedzieć i nic nie robić. Poszła na górę i wzięła
do ręki podręcznik. Musiała się czymś zająć, a nauka była najlepsza. W końcu w
tym roku ma Owutemy i musi bardzo dużo powtarzać. Tak, najlepiej zacząć kuć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono- Ginny wślizgnęła się do pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak?- brązowowłosa uniosła wzrok, by na nią spojrzeć. </div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko dobrze?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, powtarzam sobie transmutacje.</div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę cię- rudowłosa prychnęła- Wiem, że jest ci przykro,
ale…</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, jest mi przykro, ale co z tego? Trudno przyjedzie
jutro. Wybacz, ale chciałabym wrócić do nauki.</div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze, jak sobie życzysz- odpowiedziała trochę szorstko i
wyszła z pokoju.</div>
<div class="MsoNormal">
Granger
znowu wróciła do lektury, ale nie mogła się na niej zupełnie skupić. Czemu nie przyjedzie
dzisiaj? Tak bardzo tęskniła. Nie umiała wytrzymać bez niego ani minuty dłużej,
a co dopiero dobę. Dobrze wiedziała, że histeryzuje, ale nie chciała tego
powstrzymywać, miała do tego prawo, była zakochana, a zakochani ludzie
zachowują się głupio. </div>
<div class="MsoNormal">
Odłożyła
książkę i położyła się, chowając twarz w poduszce. Wpadła po uszy. Durne
uczucie, które dopada cię znienacka i trzyma w swojej pułapce przez wszystkie
lata, a przynosi tylko smutek i cierpienie. Szybko odgoniła od siebie tą myśl.
Przecież nie zawsze było źle, były momenty, które pozostały w jej sercu.
Chwila, kiedy w 6. klasie zerwał z Lavender, gdy na weselu Billa i Fleur razem
tańczyli, kiedy przytulał ją i pocieszał w czasie wyprawy po horkruksy i ten
pocałunek…</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Chwileczkę!- odezwał się Ron
ostrym tonem.- Zapomnieliśmy o kimś!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-O kim?- zapytała Hermiona.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-O skrzatach domowych, wszystkie są w kuchni, prawda?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Uważasz, że powinny ruszyć z nami do boju?- zapytał Harry.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Nie- odpowiedział z powagą Ron.- Uważam, że trzeba im powiedzieć, żeby
stąd uciekały. Chyba nie chcemy więcej Zgredków, prawda? Nie możemy im
rozkazać, by za nas umierały…<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Kły bazyliszka z
głośnym klekotem powypadały Hermionie z ramion. Podbiegła do Rona, rzuciła mu
się na szyję i pocałowała go w usta. Ron też zrzucił kły i miotłę i
odpowiedział na to z takim entuzjazmem,
że stopy Hermiony zawisły w powietrzu.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Poczuła jego szorstkie, słone
usta. Obejmował ją w talii tak mocno, że traciła oddech, ale jakoś ją to nie
obchodziło. Czuła go całym swoim ciałem, wszystkimi zmysłami- jego dotyk,
zapach, smak… Na tę chwilę zapomniała o wszystkim , o wojnie, o horkruksach, o
Voldemorcie, liczył się tylko i wyłącznie Ron.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Chłopak dotknął językiem jej
podniebienia, a cały świat zawirował. To było takie cudowne, on był cudowny… I
w tym, tylko i wyłącznie w tym momencie, była wdzięczna Lavender, że nauczyła
go tak dobrze całować. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Czy to odpowiedni moment?- zaprotestował nieśmiało Harry, a kiedy ich
jedyną reakcją było to, że przywarli do siebie jeszcze mocniej i zaczęli się
oboje lekko chwiać w miejscu, podniósł głos- EJ! Jest wojna!<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i> Oderwali się od
siebie, ale wciąż nie wypuszczali się z objęć.<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Wiem, stary- powiedział Ron, który miał taką minę, jakby przed chwilą
dostał tłuczkiem w tył głowy.- Więc teraz albo nigdy, prawda?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-No dobra, ale co z tym horkruksem?!- krzyknął Harry. – Czy możecie się
wstrzymać, dopóki nie odnajdziemy tego diademu?<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>-Taak… przepraszam…- bąknął Ron i razem z Hermioną zabrał się do
zbierania kłów bazyliszka. Oboje mieli rumieńce na twarzach.*<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
- Hermiono!</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
ocknęła się, a nad nią stała Ginny. Musiała zasnąć. Książka do transmutacji
leżała otwarta na ziemi, a za oknem robiło się ciemno. Widocznie w ten sposób
uzupełniała braki snu, które się wytworzyły w czasie ostatnich miesięcy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zasnęłaś- powiedziała, rzecz oczywistą, rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ile spałam?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam pojęcia, ale teraz jest już 20.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Nie sądziła, że jej drzemka trwała aż tak
długo. Podniosła się z łóżka, ale trochę się zachwiała- wciąż była zaspana.
Podeszła do lustra i się przeraziła. Zaczęła poprawiać fryzurę, makijaż i
sukienkę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mama szykuje kolacje, bo tata i chłopcy dopiero co wrócili.</div>
<div class="MsoNormal">
-Fajnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Co się stało?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nic, po prostu śniła mi się bitwa o Hogwart i… i…</div>
<div class="MsoNormal">
-I wasz pocałunek- dokończyła za nią rudowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak- westchnęła dziewczyna- Aż dziwne, że pamiętam to aż
tak dokładnie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, Hermiono, to nie jest dziwne- powiedziała jej
przyjaciółka- Ja też pamiętam mój pierwszy pocałunek z Harrym bardzo dokładnie.
Tęsknisz za nim, co?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, strasznie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Już niedługo się zobaczycie- powiedziała Weasleyówna z
pokrzepiającym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem.</div>
<div class="MsoNormal">
Obje
zeszły na dół, gdzie panował wesoły gwar, bo pan Weasley, Bill i Percy wrócili
do domu. Na schodach spotkały Harrego. Hermiona na jego widok jeszcze raz
wspomniała swój sen, więc warknęła:</div>
<div class="MsoNormal">
-Kiedyś zrobię ci coś złego!</div>
<div class="MsoNormal">
-Co ja znowu zrobiłem?- zdziwił się Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przejmuj się- wyjaśniła Ginny- Śniła jej się bitwa o
Hogwart i to jak całowała się z Ronem.</div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy
zachichotał, a Granger zgromiła przyjaciół spojrzeniem. Weszli do kuchni, gdzie
zostali bardzo entuzjastycznie powitani. Molly podała kolację i zaczęła się
wesoła rozmowa. Wszyscy byli szczęśliwi, że nowym Ministrem Magii został
Kingsley Shacklebolt i właśnie o nim dysputowali. Później gospodyni podała
deser i dyskusja zeszła na temat Hogwartu, który był już gotowy na przyjęcie
uczniów w nowym roku szkolnym.</div>
<div class="MsoNormal">
Biesiada
trwała prawie dwie godziny, więc skończyła się o 22. Młodzi pozmywali naczynia,
po czym poszli do pokoju Rona i Harrego. Usadowili się po środku dywanu i
zaczęli rozmowę. Było trochę dziwnie, bo zawsze w takich momentach przebywał
również z nimi Ron.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jakieś specjalne plany na jutro?- zagadnął Potter.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hmm…- zamyśliła się rudowłosa- Może pójdziemy nad jezioro?</div>
<div class="MsoNormal">
-No, fajnie by było- odparł chłopak- A ty, Hermiono, co o
tym sądzisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Jasne, czemu nie?- odparła bez entuzjazmu.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oj, przestań już się martwić- powiedziała Weasleyówna-
Będzie fajnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem- dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-To co, gramy w eksplodującego durnia?- zaproponowała Ginny.</div>
<div class="MsoNormal">
-Grajcie beze mnie, pójdę poczytać- rzekła brązowowłosa.</div>
<div class="MsoNormal">
-Hermiono, zostań z nami- powiedział Harry, ale ona już
wyszła.</div>
<div class="MsoNormal">
Jakoś
dziwnie czuła się w ich towarzystwie bez Rona. Oni byli parą, a ona piątym kołem
u wozu. Tak bardzo chciała, żeby on już tu był, ale musiała wytrzymać jeszcze z
dziesięć godzin. W sumie ten dzień dość szybko minął, bała się, że będzie się
dłużył w nieskończoność. Niestety przez tą drzemkę nie chciało jej się w ogóle
spać, mimo że było po 23 i sądziła, że jeszcze przez długi czas jej się to nie
uda.</div>
<div class="MsoNormal">
Ponownie
zaczęła studiować książkę od transmutacji, zaznaczając sobie ołówkiem
ważniejsze fragmenty. Ciekawa była czy teraz, po bitwie, lekcje będą wyglądały
inaczej. Liczyła na to, że wreszcie znajdzie się jakiś dobry nauczyciel Obrony
Przed Czarną Magią. Uśmiechnęła się pod nosem. W sumie ona mogłaby jej uczyć,
tak samo jak każdy z jej rocznika. Potem zaczęła rozmyślać co dalej by chciała
robić w życiu. W końcu Hogwart kończy już za rok i musi mieć jakiś plan. Kiedyś
myślała o tym, żeby zostać aurorem, ale potem stwierdziła, że nie ma na to
siły. Zastanawiała się też nad Departamentem Przestrzegania prawa Czarodziejów.
</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszała
śmiech Harrego i Ginny, dochodzący z pokoju naprzeciwko. Ciekawe co oni chcieli
dalej robić? No tak, Potter zawsze pragnął zostać aurorem i pewnie miał zamiar
zrealizować to marzenie, natomiast Ginny… Ginny wiązała swoją przyszłość z
quidditchem. Była w tym sporcie zakochana, o wiele bardziej nić jej bracia, czy chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie śpisz?- rudowłosa wślizgnęła się do pomieszczenia.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, czytam.</div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, że już prawie północ?</div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę?- zdziwiła się dziewczyna- W ogóle nie chce mi się
spać.</div>
<div class="MsoNormal">
-A mi wręcz przeciwnie. Idę wziąć prysznic, a potem spać. </div>
<div class="MsoNormal">
-No dobra, to ja chyba zejdę do kuchni.</div>
<div class="MsoNormal">
-Mama już śpi, więc będziesz tam miała święty spokój.</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
pokiwała głową, wzięła swoje rzeczy i zeszła na dół. Nalała sobie szklankę wody
i wróciła do czytania podręcznika. W sumie to znała go prawie na pamięć.
Uwielbiała ten przedmiot, tak samo jak jego nauczycielkę, profesor McGonnagal,
obecną dyrektorkę Hogwartu. Wybiła północ na kuchennym zegarze pani Weasley, a
prawie cały dom pogrążony był we śnie, tylko ona nie spała.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszała
kroki, ale nie na piętrze, tylko przy drzwiach wejściowych. Ktoś otwierał je
kluczem. Zamarła i zgasiła światło. Kuchnia pogrążyła się w ciemności. Złapała
różdżkę, która leżała na blacie i stanęła naprzeciwko wejścia do kuchni. Jej
wzrok przyzwyczaił się do ciemności i zaczęła rozpoznawać kształty. Drżała ze
strachu. Ktoś wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi. Usłyszała jak coś upada
na ziemię. Postać była coraz bliżej. Na korytarzu zapaliło się światło.
Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i ścisnęła mocniej różdżkę w dłoni. Nie była
w stanie się ruszyć.</div>
<div class="MsoNormal">
I nagle
w drzwiach stanął Ron. Oboje byli zdziwieni swoim widokiem. Hermiona odłożyła
różdżkę, ale wciąż nie mogła się ruszyć. On tam naprawdę stał! Żadne słowa nie
były w stanie opisać szczęścia, które ją przepełniało.</div>
<div class="MsoNormal">
Zaskoczyło
go to, że ją tam zastał. Był przekonany, że wszyscy śpią. Wyglądała tak jak ją
zapamiętał, może nawet trochę lepiej. Niebieska sukienka podkreślała jej
kształty, a koturny sprawiały, że wydawała się wyższa. Jej włosy spięte były w
kok, co nie zmieniało faktu, że niesforne kosmyki z niego uciekały. Nie
widzieli się miesiąc. Tak bardzo się za nią stęsknił, ale jedyne co mógł
powiedzieć, to:</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć- odparła wciąż zaskoczona.</div>
<div class="MsoNormal">
Ciągle
stali na swoich miejscach. Atmosfera coraz bardziej się zagęszczała. Żadne z
nich nie wiedziało co ma zrobić. W końcu Ron podszedł i objął ją na powitanie.
Krótki uścisk, a sprawił, że zrobiło jej się gorąco. Potem usiedli przy stole,
wciąż milcząc.</div>
<div class="MsoNormal">
-Miałeś wrócić jutro- nie wytrzymała dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
-No wiem, ale skończyliśmy koło 23 i stwierdziłem, że nie ma
sensu, żebym tam siedział.</div>
<div class="MsoNormal">
-No tak, masz rację- zrobiła krótką pauzę- Jesteś głodny?
Twoja mama upiekła kurczaka i mogę ci go odgrzać?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, dziękuję. Zjedliśmy z Georgem dużą kolacją, ale mam
nadzieję, że jutro się załapię- roześmiał się- A ty czemu nie śpisz?</div>
<div class="MsoNormal">
-Tak wyszło. Wiesz, dziś spaliśmy do południa, a ja potem
sobie jeszcze ucięłam drzemkę, prawie do 20 i teraz wcale nie chce mi się spać.
Ale ty pewnie jesteś zmęczony? </div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie, chętnie z tobą jeszcze posiedzę- obdarzył ją
promiennym uśmiechem- Co tam ciekawego się działo?</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
streściła mu pokrótce wydarzenia z ostatniego miesiąca, choć nie były one zbyt ekscytujące,
a potem on opowiedział jej o odbudowie zamku i remanencie w Magicznych
Dowcipach Weasleyów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Może zaparzę herbatę?- spytała po jakimś czasie
brązowowłosa, a on pokiwał głową.</div>
<div class="MsoNormal">
Znowu
zamilkli. Dziewczyna nalała napój do dwóch kubków. Kiedy stawiała jeden koło
chłopaka, on dotknął jej ręki. Zamarli przez chwilę, po czym brązowowłosa
zabrała dłoń i spoczęła na swoim miejscu. Po chwili spytała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Pewnie już miałeś dosyć i chciałeś wrócić?</div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Stęskniłem się za domem, za
rodzicami, za tobą…</div>
<div class="MsoNormal">
Hermiona
była w szoku. On naprawdę to powiedział! Myślała, że zaraz odfrunie z
zachwycenia. Niewiele myśląc, odpowiedziała:</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też za tobą tęskniłam.</div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak
ponownie się do niej uśmiechnął, po czym przysunął swoje krzesło w jej stronę.
Siedzieli naprzeciwko siebie, twarzą w twarz, a dzieliły ich jedynie
centymetry. Dziewczyna mogła policzyć wszystkie blizny i rany na jego twarzy.
Co zabawne, wcale go nie szpeciły, a nawet dodawały mu uroku. Wziął jej dłonie
w swoje. Wstrzymała oddech. Pragnęła, żeby ta chwilą trwała wiecznie, właśnie
tak chciała ją zapamiętać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba powinniśmy porozmawiać- szepnął.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
smutno pokiwała głową. Rozmowa nie wróżyła nic dobrego. Gdyby wszystko było w
porządku, nie musieliby rozmawiać, tylko od razy by się…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, tak bardzo mi cię brakowało przez ostatni miesiąc.
Ciągle wspominałam ten… to wydarzenie, bitwę. Myślałam, że stracę zmysły. O
czym ty chcesz ze mną rozmawiać?</div>
<div class="MsoNormal">
Teraz
to on nie wiedział co powinien powiedzieć, ona wyznała mu swoje uczucie.
Niczego więcej nie chciał. Ogarnęła go euforia, jakiej nigdy wcześniej nie
czuł, lecz nie dał po sobie tego poznać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Masz rację, nie mamy o czym rozmawiać- odparł z kamienną
twarzą.</div>
<div class="MsoNormal">
Dziewczyna
poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Wszystko stało się jasne. Tylko się
wygłupiła, Ron nigdy nie odwzajemniał jej uczucia, jak w ogóle mogła wierzyć,
że jest inaczej?</div>
<div class="MsoNormal">
Ale
stało się coś niespodziewanego. Pocałował ją. Znowu poczuła jego smak, tak jak
wtedy. Wciąż trzymał ją za ręce. Jego pocałunek był delikatny, krótki, ale
niesamowicie zmysłowy.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham cię- powiedział.</div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to?- spytała oszołomiona Hermiona- Przed chwilą
powiedziałeś, że…</div>
<div class="MsoNormal">
-Że nie mamy o czym rozmawiać- wyszczerzył się do niej-
Należało przejść do czynów.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kretyn!- wykrzyknęła dziewczyna.</div>
<div class="MsoNormal">
Wstała
i poszła w kierunku drzwi. Nie wiedziała czy powinna się cieszyć czy wściekać.
Nie docierało do niej co się przed chwilą stało. Już miała wyjść, ale chłopak
zagrodził jej drogę. Patrzył się na nią tak niewinnie, że nie mogła się nie
uśmiechnąć.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie złość się na mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Robisz ze mnie idiotkę- naburmuszyła się.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nieprawda. Nikt nie jest w stanie zrobić z ciebie idiotki,
jesteś zbyt inteligenta.</div>
<div class="MsoNormal">
-Tani podryw- sarknęła.</div>
<div class="MsoNormal">
-To nie był podryw. Tak samo jak to, że wyglądasz pięknie-
dziewczyna uśmiechnęła się- Ale jedno mi nie pasuje…</div>
<div class="MsoNormal">
-Ej!- krzyknęła kiedy zdjął
jej spinkę z włosów, pozwalając wszystkim lokom na to, aby otoczyły jej
twarz, tworząc kasztanową kaskadę.</div>
<div class="MsoNormal">
-Teraz jest idealnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Brązowowłosa
pokręciła głową, ale uśmiech nie schodził jej z twarzy. Było cudownie. Nie
kontrolowała tego co się dzieje, nie kontrolowała swojego zachowania. Nie
zauważyła kiedy przysunęła się do niego jeszcze bardziej i położyła mu ręce na
piersi.</div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham cię- powtórzył.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ja ciebie też kocham, choć jesteś skończonym idiotą.</div>
<div class="MsoNormal">
Rudzielec
roześmiał się i objął ją w talii, po czym złożył pocałunek na jej ustach. Tym
razem był o wiele bardziej namiętny. Jego ręce przesuwały się w górę i w dół po
jej plecach, co wywołało u niej dreszcz. Ona natomiast przeczesywała dłonią
jego włosy. Ich ciała były rozpalone. Języki wirowały w szalonym tańcu. Chcieli
tak trwać w nieskończoność.</div>
<div class="MsoNormal">
-Ron, wróciłeś!</div>
<div class="MsoNormal">
Harry i
Ginny zbiegali ku nim po schodach. Znowu im przerwali! Ale teraz nie mieli im
tego za złe. Wiedzieli, że będą jeszcze mieli na to okazje. Wszystko stało się
bardziej optymistyczne, od kiedy zostali parą.</div>
<div class="MsoNormal">
*Fragment z HP i IŚ str. 642</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>*</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>To tak, po pierwsze, jest jeszcze przed północą, dlatego mam prawo złożyć najlepsze życzenia Fredowi i Georgowi Weasleyom!</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Poza tym muszę przyznać, że ta notka jest owocem nagłego przypływu weny podczas świąt. Niestety nie dotyczyła mojego opowiadania, w którym na razie będzie smutno, bo musiałam napisać coś przesłodzonego, więc wyszło to.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Szczerze mówiąc uważam, że ta miniaturka jest niezła. Poza tym prosiliście o to, żebym połączyła Harrego i Ginny, a więc proszę. W mojej historii jeszcze jakiś czas nie będą razem, dlatego musicie zadowolić się tą notką.</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>Pozdrawiam gorąco i proszę o komentarze <3</i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i>PS Czy tylko ja mam dosyć tej cholernej zimy?!</i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-8850606527132653209.post-17622263545509384482013-03-16T09:26:00.000+01:002013-03-16T19:57:01.142+01:0016. Wielki mecz Nastała
upragniona, wyczekiwana od tak długiego czasu, sobota, dzień pierwszego meczu
quidditcha w tym roku szkolnym, Gryfoni kontra Ślizgoni. Obie drużyny trenowały
ostro przez ostatnie dwa miesiące. Harry tak wyćwiczył swoją ekipę, że z pewnością
mieli go już dosyć, ale wierzył w nich i to było najważniejsze.<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona zeszła do Pokoju
Wspólnego przed 8. Znowu denerwowała się tak samo jak członkowie drużyny.
Sądziła, że i tym razem będzie siedzieć sama i czytać książkę, więc jakie było
jej zdziwienie, gdy po wejściu do pomieszczenia, ujrzała siedem osób,
wszystkich Gryfonów, grających w reprezentacji quiditcha. Nie dyskutowali o
taktyce, tylko o wszystkim innym, choćby o pogodzie, to był taki sposób
odprężenia, wyciszenia się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Dziewczyna podeszła do nich, a
oni obdarzyli ją szerokimi uśmiechami, wszyscy prócz Rona, który chyba nawet
nie zauważył jej obecności. Zbliżyła się do niego i położyła mu rękę na
ramieniu, na co ten popatrzył się na nią smutnym wzrokiem. Wiedziała co przeżywa,
no przynajmniej sobie wyobrażała. Odczuwał na sobie odpowiedzialność, większą
niż tak naprawdę na niego spadła, miał wrażenie, że wynik zależy tylko od tego,
czy będzie dobrze bronił, co po części było prawdą, ale teraz kiedy pogodził
się z Ginny, przynajmniej wiedział, że nie jest sam, że ma całą drużynę i
oczywiście Hermionę, co bardzo podnosiło go na duchu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Rudzielec wstał i pociągnął ją
za rękę, w drugi koniec pokoju. Nikt się tym zbytnio nie przejął, byli zbyt
zajęci rozmową, w danym momencie, o tym co mogą podać na śniadanie oraz
dyskusją co bardziej pobudza, kawa, herbata, czy sok dyniowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-No
przecież herbata jest najlepsza- tłumaczyła im uparcie Demelza- Podnosi
ciśnienie, może nie tak bardzo jak kawa, ale przynajmniej potem go nie obniża.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-No
tak, ale jak dostaniesz raz takiego kopa po kawie, to potem twój organizm sam
się rozbudzi- wtrąciła Ginny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-A
nie sądzicie, że lepiej rano napić się czegoś orzeźwiającego, na przykład soku
dyniowego- stwierdził Jimmy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie!-
odparły mu chórem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Harry parsknął śmiechem, to samo
uczynił Roger i Katie. Wszyscy śmiali się do rozpuku, aż pociekły im łzy i
rozbolały brzuchy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie
uważacie, że ta dyskusja jest bez sensu?- spytał Potter.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Uważamy,
ale przynajmniej zajmujemy czymś umysły, żeby nie myśleć o meczu…- odparła
Weasleyówna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Wszyscy spochmurniali, przypominając sobie co czeka
ich za parę godzin. Potter uśmiechnął się do rudowłosej, a to czym ona
odpowiedziała, było czymś niesamowitym; jej zęby błysnęły w świetle słońca,
włosy również zapłonęły żywszym kolorem, a jej spojrzenie… Coś nie do opisania,
co rozbudziło w chłopaku wszystkie zmysły. Nagle zapragnął wręcz się na nią
rzucić, najzwyczajniej w świecie objąć i całować, najlepiej, najbardziej
namiętnie, jak potrafił… Niestety, każda piękna chwila trwa tylko ułamek
sekundy, tak było też i z tą, bo moment później w pomieszczeniu pojawił się
Dean i cmoknął ją w usta. Potter od razu się zasmucił, a jakaś jego cząstka
pragnęła zdzielić Thomasa po łbie, ale powstrzymał się. W następnej minucie
dyskutował już ze współzawodnikami o tym co mogą zjeść na obiad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> W tym czasie Weasley zaciągnął
swoją dziewczynę na fotel w rogu pokoju. Czuli, że tam mogą być sami, zachować
jakąkolwiek prywatność. Chłopak spoczął na siedzeniu, a Granger usiadła mu na
kolanach. Objęła go najmocniej jak umiała, chciała w jakiś sposób przekazać mu
swój optymizm i wsparcie. On też ją przytulił, lubił jak była blisko, czuł się
wtedy jakby latał, mimo że na jego kolanach spoczywał ciężar, no ale Hermiona i
tak niedużo ważyła, więc wcale mu to nie przeszkadzało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-O
czym myślisz?- spytała brązowowłosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-O
tobie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Dziewczyna uśmiechnęła się
półgębkiem i odchyliła kawałek. Uniosła jedną brew i rzuciła mu wyzywające
spojrzenie, na co chłopak parsknął śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Doprawdy?-
zagadnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Złotko,
ja myślę o tobie cały czas- odparł nadal się szczerząc, po czym szepnął jej do
ucha- A nawet nie chcesz wiedzieć, co mi się śni i mogę cię zapewnić, że
odgrywasz tam główną rolę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Za ten tekst oberwał mocno w
bok, ale osiągnął jakiś efekt, gdyż brązowowłosą wyraźnie zawstydził ten fakt,
choć może schlebiało jej to… Sama nie umiała wyjaśnić. Z jednej strony jej
rozum twierdził, że to wbrew zasadom i nawet tylko takie gadanie może
doprowadzić do czegoś głębszego, ale z drugiej strony, podświadomie, cieszyło
ją stwierdzenie, że to właśnie o niej śni, że to właśnie o niej myśli w ten
sposób. Spojrzała mu prosto w oczy. Jego twarz mówiła, że to był tylko żart,
ale spojrzenie ukazywało, że naprawdę jej pragnie, było takie… zachłanne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Masz
ładne oczy- powiedziała po chwili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Co?
Czyżbym usłyszał od ciebie komplement? Niewiarygodne... Czekaj! Muszę to gdzieś
zapisać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> I znowu oberwał, po czym
obydwoje zaczęli się śmiać. Tego właśnie mu było teraz potrzeba, oderwania od
rzeczywistości, od stresu związanego z meczem. Będzie co ma być, najważniejsze,
że ma Hermionę, że ona z nim zostanie, że go nie opuści. To napawało go
nadzieją, a wręcz przekonaniem, że będzie dobrze. Kiedy przestali się śmiać,
rzekł:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie,
to ty masz piękne oczy. Najpiękniejsze na całym świecie, nie oddałbym ich
nikomu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Dziewczyna znów się zarumieniła.
Spędziła z Ronem w swoim życiu tyle czasu, kiedyś komplementował ją „raz na
jakiś czas” (to nawet o wiele za dużo powiedziane), ale od tych wakacji
pokazywał swoje uznanie praktycznie codziennie, a ona nawet teraz, kiedy już
byli parą i takie zdania powinny być zupełną normą, ciągle rumieniła się jak
wiśnia, gdy tylko słyszała taki tekst.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Nie wytrzymała i pocałowała go,
a właściwie cmoknęła, delikatnie, subtelnie, ale rozpalając wszystkie zmysły. Ron
był przez chwilę nieco zdezorientowany, a potem pocałował ją tak namiętnie, że
o mało co nie spadła z jego kolan na podłogę, na szczęście w porę ją złapał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Chcesz
mi uciec?- spytał z rozbawieniem, prosto w jej usta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie
mam zamiaru- odparła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Przez moment uśmiechali się do
siebie, napawając się każdą sekundą tego widoku, by po chwili znów zanurzyć się
w gorącym, wyrażającym wszystkie uczucia, pocałunku. Trwali tak przez długi
czas, a mogliby jeszcze dłużej. Każda minuta przynosiła ze sobą nowe, nieznane doznania,
których tak bardzo pragnęli. Zatracili się w sobie, wsłuchując się w bicie
własnych serc, które stało się najpiękniejszą melodią na świecie. Ich zmysły
wyostrzyły się, tak, że mogli poczuć swój smak, dotyk własnych skór, zapach
ciał. Jedynym narządem, który wtedy nie pracował, był zmysł wzroku. Obydwoje
mieli zamknięte oczy, a przed nimi ukazywały się obrazy ze snów, najskrytszych
marzeń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ekhm,
nie chcę przeszkadzać, ale powinniśmy iść na śniadanie- tuż obok pojawiła się
Ginny, przywracając ich do rzeczywistości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Kiedyś
zrobię jej coś złego- mruknął Ron, kiedy odeszła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona parsknęła śmiechem i
uśmiechnęła się szeroko. Później pocałowała go w nos i pobiegła do reszty
przyjaciół. Rudzielec poszedł za nią. Chciał oddalić ten moment na jak najdłuższy
okres czasu. Powróciły wszystkie zmartwienia i obawy, co się wydarzy za te
kilka godzin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> W sumie byli w dość dobrych
humorach. Niestety, wszystko się zmieniło, gdy tylko weszli do Wielkiej Sali.
Masa Ślizgonów przechadzała się jej środkiem i gwizdała lub ryczała ze śmiechu,
gdy tylko zobaczyli kogoś z Gryffindoru, tak więc, gdy w pomieszczeniu pojawiła
się drużyna przeciwnika ich złośliwości osiągnęły niesłychany wymiar. Weasley
już chciał zawracać, ale Harry popchnął go stanowczo do przodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Zasiedli przy stole Gryfonów, a
wszyscy znajomi obdarzyli ich przyjaznymi spojrzeniami i uśmiechami. Potem ci,
co już zjedli śniadanie podchodzili do nich i
życzyli im powodzenia. Szczególnie entuzjastycznie zrobiła to Lavender
Brown, która podeszła do Rona i, wyrzucając z siebie potok słów, pocałowała go
w policzek. Nie zdawała sobie chyba sprawy z tego, że cały czas jest czujnie
obserwowana, znad filiżanki z kawą, przez Hermionę, która zrobiła się czerwona
na twarzy. Rudzielec nic sobie nie robił z tych gratulacji, umknęły mu tak
samo, jak słowa pozostałych. Zignorował minę brązowowłosej oraz śmiech Ginny i
Harrego. Miał w głowie pustkę, wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w talerz z
grzankami, jakby liczył na to, że one mu jakoś pomogą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Po śniadaniu wszyscy, w grubych
płaszczach i opatuleni szalikami wypełzli na błonia. Hermiona dyskutowała o
czymś z Harrym i sądząc po jej minie, była pełna dezaprobaty, ale Weasley nie
miał siły zastanawiać się w jakiej sprawie tak go krytykuje. Szedł na końcu, za
wszystkimi członkami drużyny. Inni uczniowie jeszcze nie wyszli z zamku. Tylko
oni dążyli w kierunku pętli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Co
tam, braciszku?- wyrwała go z zamyślenia siostra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-A
jak myślisz?- warknął- A ty dlaczego jesteś taka szczęśliwa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Bo
jest dobra pogoda, co prawda chłodnawo, ale nie ma wielkiego wiatru i nie pada,
wszystko nam sprzyja- odparła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Ron stwierdził, iż to zdanie nie
było godne jego odpowiedzi, więc cały czas kroczył przed siebie, milcząc. Może
i pogoda była niezła, ale co z tego, jeśli on miał fatalne samopoczucie. Nagle
rudowłosa się zatrzymała. Brat popatrzył na nią ze zdziwieniem, ale ona tylko
rzuciła mu się na szyję. Chłopak był coraz bardziej zdezorientowany, ale oddał
uścisk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Posłuchaj
mnie, nie mogę patrzeć jak się tym przejmujesz- szepnęła mu do ucha- To nie
jest wojna, tylko zabawa, więc nie traktuj tego zbyt poważnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Rudzielec nic nie odpowiedział,
tylko jeszcze mocniej ją przytulił. Od wczoraj rozmawiali razem praktycznie
przez cały czas, a ich relacja drastycznie się zmieniła, teraz śmiali się, pocieszali,
a nie byli złośliwi, czy sarkastyczni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie,
ten widok wcale nie jest dziwny- usłyszeli wesoły, ale ironiczny głos Pottera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Odsunęli się od siebie i spojrzeli na niego z politowaniem. Reszta
drużyny parsknęła śmiechem, rzeczywiście to był dość nietypowy obrazek, że
rodzeństwo Weasley się obejmowało. Ginny też się roześmiała, po czym podbiegła
do swojego chłopaka i poszli dalej, trzymając się za ręce. Ron, natomiast,
szedł sam, za wszystkimi pozostałymi. Zastanawiał się czym sobie zasłużył na tak
wspaniałych przyjaciół, na cudowną rodzinę? Gdyby nie miał siostry byłby
zupełnie inną osobą. A co by było gdyby wtedy, 1 września 1991 roku, nie wszedł
do przedziału Harrego? Nie miałby tyle doświadczenia, wspomnień, nie mówiąc już
o najlepszym kumplu, na którego zawsze mógł liczyć. Nie chciał nawet myśleć,
jak jego życie wyglądałoby bez Hermiony. Doskonale go rozumiała, uzupełniała tę pustkę, którą czuł zanim się z nią zakolegował. Nie mógł sobie wyobrazić, że
jej nie znał, że się nie przyjaźnili, a teraz nawet, że nie byliby parą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Wszystko
dobrze?- podeszła do niego zaniepokojona brązowowłosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Bez
zmian- odparł beznamiętnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Kochanie…-
powiedziała, lecz on jej przerwał:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Dobra,
nie rozmawiajmy już o tym i tak zamęczam cię przez cały tydzień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Od
tego jestem. Możesz mi powiedzieć wszystko, a ja wysłucham.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Tak,
ale ja ci się tym nie odwzajemniam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nadejdzie
taki czas, że mi się odpłacisz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Rudzielec uśmiechnął się lekko.
Chciał ją zabrać i uciec, daleko stąd, wszędzie, byleby nie zagrać, nie czuć
tej odpowiedzialności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Właśnie doszli na stadion.
Drużyna udała się do szatni, a Hermiona poszła na, jeszcze puste, trybuny.
Zanim odeszła Ron ją zawołał:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Dziękuję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Za
co?- odparła, cofając się do niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Za
to, że jesteś, że cały czas mnie wspierałaś. Gdyby nie ty już dawno bym
zrezygnował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie
ma za co- uśmiechnęła się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Pocałował ją. Chciał poczuć jej
smak jeszcze przed wyjściem na boisku, chciał mieć ją jak najbliżej. Wiedział,
że go wspiera i był jej za to wdzięczny. Pragnął się w niej zatracić. Całował
ją coraz namiętniej, coraz mocniej ją obejmował, tak, że w końcu jej nogi
zawisły w powietrzu, ale nie protestowała, było jej dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Weasley!
Rusz te swoje zakichane cztery litery i chodź łaskawie do nas!- usłyszeli
podirytowany głos Ginny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Granger parsknęła śmiechem, a
jej chłopak wzniósł wzrok ku niebu. Uśmiechnęła się do niego promiennie, a on
powoli, z ociąganiem ruszył do namiotu. W między czasie trybuny trochę się
zaludniły, a kolejni uczniowie szli ze szkoły. Ona również udała się na
siedziska i spoczęła obok Luny, która, mimo że nie należała do jej domu,
zaciekle kibicowała Gryfonom, tak więc miała na głowie wielki, lwi łeb, który
raz po raz wydawał z siebie dziwne odgłosy. Hermiona spojrzała się na to
sceptycznie, ale nie skomentowała, natomiast blondynka zaczęła opowiadać jej o
tym, jak nie mogła się zdecydować co zjeść na śniadanie, ale w końcu wybrała
budyń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Minęło pół godziny, godzina, a
na stadion schodziło się coraz więcej ludzi. W końcu, jakieś 10 minut przed
meczem, w swojej loży zasiedli nauczyciele. Do rozpoczęcia gry zostało zaledwie
kilka minut. Swoje miejsce zajął komentator, którym w tym roku został
Zachariasz Smith. Na trybunach panował gwar, a od pewnego czasu krążyła
pogłoska, że Ślizgoni musieli zastąpić szukającego, którym, przecież, był Draco
Malfoy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> W samo południe Smith zaczął
wyczytywać składy drużyn, które pojawiły się na boisku. Rzeczywiście blondyn
nie grał w tym meczu. Szczęście sprzyjało Gryfonom! Pogoda była wręcz idealna
do meczu, a w drużynie Slytherinu brakowało jednego z najlepszych zawodników.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona popatrzyła na Weasleya.
Spoglądał gdzieś w przestrzeń, jego twarz była przygnębiona i przerażona. Kapitanowie
obu drużyn podali sobie ręce i już byli gotowi do startu. Pani Hooch stała przy
skrzyni z piłkami i ostatni raz przypominała zawodnikom o zasadach czystej gry.
Dziewczyna, cały czas patrząc, na swojego chłopaka, który wyglądał na
nieobecnego, zamknęła oczy i zacisnęła mocno ręce na kciukach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Piłki
zostały wypuszczone! Wystartowali!- wydarł się na cały głos Zachariasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Do brązowowłosej nie docierały
jego dalsze słowa. Wpatrywała się z nadzieję w Rona, który z sekundy na sekundę
był coraz bardziej przerażony. Siedział pochylony nad miotłą, ale wyprostowany
jak struna, ręce zaczerwieniły mu się, bo bardzo mocno zaciskał je na rączce.
Wpatrywał się w jeden czerwony punkt, w kafla. Nie zwracał uwagi ani na na
ścigających, czy pałkarzy, ani na szukających. Jego wzrok wciąż podążał za tą
jedną piłką. W pewnym momencie o mało co nie dostał tłuczkiem, ale, na
szczęście, podleciał do niego Jim Peaks i sprawnie go odbił. Na trybunach na tę
parę sekund zapanowała cisza, Gryfoni wstrzymali oddech, a potem poczęli
energicznie oklaskiwać pałkarza, ale Ron nic sobie z tego nie robił. Nagle
dostrzegł członka drużyny Ślizgonów, pędzącego ku niemu z zawrotną prędkością,
widział ja po kolei odpycha od siebie Ginny, Katie i Demelzę. Zawodnik był
coraz bliżej, uśmiechał się kpiąco, a Weasley myślał, że za chwilę zemdleje.
Kiedy dzieliło ich już niecałe 3 metry, rudzielec zebrał się w duchu i spojrzał
przeciwnikowi prosto w oczy. Vaisey (owy zawodnik) zamachnął się i rzucił kulę
w kierunku bramek. Czas jakby zaczął biec wolniej. Ron doskonale widział tor
przelotu piłki, mimo że, w rzeczywistości, pędziła ona jak wiatr, a wycelowana
była w boczną pętlę. Chłopak momentalnie do niej podleciał i złapał ją jedną
ręką. Publika była pod wielkim wrażeniem. Z trybuny Gryfonów było słychać
donośny aplauz, natomiast Ślizgoni w ogóle się nie odzywali, oniemiali wyczynem
Weasleya, który był z siebie bardzo dumny. Dużą satysfakcję sprawił mu również
widok wściekłej, ale i zaskoczonej miny Vaiseya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona skakała i krzyczała
razem z pozostałymi uczniami, kibicującymi Gryffindorowi. Na ogół nie dawała
się w takich momentach ponosić emocjom i ograniczała się jedynie do oklasków.
Tym razem była zbyt szczęśliwa, żeby usiedzieć w miejscu. Obok niej równie
entuzjastycznie okazywała swoją radość Luna, co spowodowało, że jej „nakrycie
głowy” zaczęło triumfalnie ryczeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Weasley czuł się już bardzo
pewnie. Cała drużyna uśmiechała się do niego promiennie, a brawa cały czas nie
ustawały. Spojrzał na swoją dziewczynę; cieszyła się jak dziecko, co go bardzo
rozbawiło. Teraz czuł, że naprawdę mogą wygrać ten mecz i to dzięki niemu, choć
skarcił się za to w duchu, bojąc się, że zapeszy. W ciągu następnych 25 minut
nie wydarzyło się nic spektakularnego, wynik cały czas wynosił 0:0, a żaden
szukający nie znalazł złotego znicza. Minęła pierwsza godzina gry. Ron po raz
kolejny obronił swoje pętle, wywołując tym samym fale zachwytów na widowni. Co
i raz spoglądał na Hermionę, która patrzyła na niego tak życzliwie, że zrobiło
mu się ciepło na sercu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Nagle wrzask. Pierwszy gol! Dla
Gryffindoru! Ginny okiwała wszystkich zawodników i celnie trafiła w jedną z
pętli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-10:0
dla Gryfonów!- krzyknął Smith.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Jego dalszy komentarz nie był
ani miły, ani pełny podziwu, wręcz zgryźliwy i wspierający Ślizgonów, ale żaden
z mieszkańców, czy członków drużyny Gryffindoru zbytnio się nim nie przejął.
Złoto- czerwoni triumfowali. Niestety za szybko się ucieszyli, bo kilka minut
później, Slytherin zdobył punkt, co
trochę zdemotywowało Rona, ale kiedy spojrzał na swoich kolegów, zobaczył tylko
pokrzepiające uśmiechy, więc od razu wziął się w garść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Mecz trwał długo. Na każdą dobrą
akcje Gryffindoru, Ślizgoni odpowiadali tym samym i tak w kółko. Złoty znicz
wlatywał w takie miejsca, że nawet jeśli któryś z szukających go zauważył to
gdy tylko do niego podleciał już go nie było. Harry wściekał się coraz
bardziej. Nie zwracał w ogóle uwagi na grę, raz, czy dwa wleciał na środek
boiska, utrudniając tym samym zadanie ścigającym. Walka z szukającym Slytherinu
i ciągłe szukanie małej piłeczki traktował jako osobistą porażkę. Tyle razy
brał udział w różnych meczach, ale nigdy odnalezienie znicza nie zajęło mu tyle
czasu. Smith co jakiś czas wykrzykiwał liczbę punktów i jakieś zgryźliwe uwagi
na temat jego drużyny, że w końcu się wkurzył i za którymś razem, kiedy znalazł
się koło Rogera, szepnął mu do ucha:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Następnym
razem, kiedy będziesz odbijał tłuczka, celuj w tego kretyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Wilde parsknął śmiechem, ale
ochoczo się zgodził. Wszyscy mieli już dosyć subiektywnego komentatora. Nie
należał do żadnego z domów, które grały, ale i tak wyrażał swoje zakichane
zdanie. Co więcej, jego komentarze nie były tyle co stronnicze, jak bezczelne i
nie mające nic do rzeczy, tak więc oprócz tego, że został wygwizdany i obrażony
przez Gryfonów, to w dodatku dostał kilka razy upomnienie od profesor
McGonnagal.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Dochodziła 19. Kibice marzli, co
i tak nie przeszkadzało im w entuzjastycznym dopingowaniu. Wszyscy byli
zaskoczeni przedłużeniem się meczu, a w loży nauczycielskiej rozpoczęły się
dyskusje, żeby może zakończyć grę z obecnym wynikiem. Takiemu rozwiązaniu
usilnie sprzeciwiał się Severus Snape, którego drużyna przegrywała o 30
punktów, a także sam dyrektor szkoły nie był temu przychylny, trzymając się
tradycji i przypominając, że najdłuższy mecz trwał ponad miesiąc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Znów Slytherin przejął piłkę. Na
trybunie zielono-srebrnych zapadła cisza, wyczekiwali z nadzieją na to, że uda
im się odrobić parę punktów. Tym razem Urquhart gnał przez boisko. Widać było
po nim, że jest rozdrażniony i bardzo zdeterminowany. Denerwował się jeszcze
bardziej widząc kpiące spojrzenie Rona. Zamachnął się już w połowie boiska i
wyrzucił kafla. Piłka pędziła, a obrońca Gryffindoru wyszedł jej naprzeciw.
Kula walnęła go w brzuch, ale mocno ją złapał. Niestety, kafel był tak
rozpędzony, że zaczął pchać rudzielca w kierunku pętli. Na widowni zapadła
cisza. Wszyscy zamarli. Ślizgoni patrzyli z nadzieją, a Gryfoni modlili się o
to, żeby Wealseyowi nic się nie stało i żeby wreszcie się zatrzymał. Hermiona
złapała się za serce, widziała grymas bólu na twarzy chłopaka. W końcu Ron
stanął, dosłownie centymetr przed środkową pętlą. Chwilę później usłyszeli
gwizdek, a na środek boiska wyleciał zadowolony Potter trzymając wysoko w ręku
złoty znicz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Dopiero po chwili kibice
zorientowali się, że gra dobiegła końca i, ci z Gryffindoru, zaczęli wiwatować,
a Ślizgoni, smutni i źli, zbierać swoje rzeczy. Ron puścił kafla jeszcze minutę
później i dołączył do drużyny, która tonęła w tłumie szczęśliwych Gryfonów.
Dotarło do niego, że wygrali mecz, że nic nie spartolił, że jego obawy były
zupełnie niesłuszne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Kiedy tylko pojawił się na
trawniku, przyjaciele zaczęli wykrzykiwać jego nazwisko. Był tym zaskoczony,
ale schlebiało mu to. Pierwszy pogratulował mu Harry, twierdząc, że gdyby nie
jego doskonała obrona to pewnie by przegrali. Potem podeszło jeszcze parę osób
i ruszyli, uczniowie do szkoły, a zawodnicy do szatni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Rudzielec znów szedł na końcu.
Ciągle nie mógł uwierzyć w to co się stało, był maksymalnie napełniony dobrą
energią. Jego przyjaciele kroczyli przed nim, coś podśpiewując, a on prawie
skakał z radości. Już prawie przekraczał próg namiotu, kiedy ktoś skoczył mu na
plecy i mocno go objął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Wiedziałam,
że wygrasz! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę!- powiedziała wesoła
Hermiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ja
też- odparł, próbując utrzymać równowagę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Dziewczyna puściła go, a on
odwrócił się i popatrzył na jej twarz. Naprawdę była szczęśliwa. Widać było, że
przemarzła, że jest zmęczona wielogodzinnym siedzeniem na dworze, ale naprawdę
się cieszyła. Złapał ją za ręce. Były lodowate, w przeciwieństwie do jego
dłoni, które stały się gorące i trochę poharatane, od ściskania rączki od
miotły. Pocałował ją w czoło. Nie był to namiętny pocałunek w usta, a jednak
znaczył więcej niż większość z nich; wyrażał podziękowanie, radość, ale też
troskę. Brązowowłosa uśmiechnęła się promiennie. Nie musieli nic mówić, tylko
tak stali, a i tak sprawiało im to ogromną przyjemność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ron,
powtórzę pytanie: czy mógłbyś tu ruszyć swój szanowny zad, czy mam tam po
ciebie iść, a gwarantuje, że nie będzie to przyjemne?!- wrzasnęła Ginny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Idę-
odkrzyknął rozbawiony chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Brązowowłosa popatrzyła jak
wchodzi do namiotu, po czym ruszyła przez błonia do szkoły. Szła sama, wzdłuż
Zakazanego Lasu i co jakiś czas miała wrażenie, że ktoś, albo coś ją obserwuje.
Nie przejęła się tym zbytnio, gdyż, po pierwsze, wielokrotnie w nim była i
doskonale wiedziała kto w nim mieszka, a po drugie, była zbyt zadowolona z
meczu, żeby się tym martwić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> W pewnym momencie zobaczyła na
horyzoncie postać, całą czarną, która zmierzała ku niej bardzo szybko. Odruchowo
zacisnęła palce na różdżce, którą miała w kieszeni, ale cały czas szła naprzód.
Istota była coraz bliżej, mniej już przypominała dementora, ale i tak coś było
nie tak. Po kilku minutach dostrzegła twarz Dracona Malfoya. Była bardzo
zdziwiona, co musiało być widać, bo blondyn uśmiechnął się kpiącą i ironicznie
puścił do niej oko. Zatrzymała się na chwilę i popatrzyła na oddalającą się
osobę, po czym ruszyła dalej. Naraz pojawiło się miliona pytań: co on tu robi o
tej porze? Gdzie właściwie idzie? Czemu nie grał w meczu, skoro nie wygląda
wcale na chorego? Zaczęła się bać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Nagle ktoś złapał ją za ramię.
Serce skoczyło jej do gardła. Odwróciła się natychmiast i bez chwili namysłu
wypowiedziała zaklęcie. Postać odleciała od niej o kilka stóp. „Zapaliła”
różdżkę i podeszła do leżącej osoby. Ujrzała Rogera, który mrużył oczy prze
blask jaki wydobywał się z patyka, który trzymała w ręce. Pomogła mu wstać i
zaczęła go przepraszać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie
szkodzi- odparł spokojnie- Nic mi nie jest, naprawdę. Goniłem cię prawie od
stadionu, aż dziwne, że nie słyszałaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie,
wybacz, zupełnie się wyłączyłam, a potem…- zaczęła dość histerycznie i nagle
urwała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Tak…-
zachęcił ją chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Widziałam
Malfoya, szedł w tamtą stronę, do boiska. Też go spotkałeś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie-
odparł tak szybko, że brązowowłosa się zdziwiła, po czym dodał- Chodźmy już
stąd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona szła w milczeniu, co
jakiś czas spoglądała za siebie. Miała wrażenie, że dzieje się coś
niepokojącego. Najbardziej zadziwiło ją pojawienie się tu Draco, który przecież
nie brał udziału w rozgrywkach, a zawsze to robił, bo chciał zaistnieć, a teraz
miał w dodatku szanse dopiec Harremu, czemu jej nie wykorzystał? A poza tym
zastanawiało ją czemu Roger tak szybko odpowiedział na jej pytanie, jakby
wiedział, że je zada. Było w tym coś dziwnego… A może popadała już w paranoje…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Jak
wrażenia?- wyrwał ją z zamyślenia szatyn.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Szczerze
mówiąc…- westchnęła, powracając do rzeczywistości- Kamień spadł mi z serca.
Naprawdę. Chyba denerwowałam się tak samo jak wy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Zdążyłem
zauważyć- pokazał jej język- Ale to był jednak dobry mecz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-To
prawda, dawno tak żadnego nie przeżywałam, a przecież wiesz, że nie jestem zbyt
wielką wielbicielką tego sportu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Wilde roześmiał się. Doszli już
do momentu, kiedy drogę oświetlały im światła padające z zamku. Od razu atmosfera
się zmieniła. Można było poczuć radość, jaka panuje na większości hogwarckich
korytarzy i to ciepło, które aż zapraszało, żeby wejść do środka. Oni się
śmiali i cały czas kontynuowali rozmowę o meczu. Przyjemnie im się gadało, a
przecież znali się w sumie krótko, natomiast przez różne zbiegi okoliczności
spędzili ze sobą mnóstwo czasu i dobrze im było w swoim towarzystwie. Przez
ostatnie dni trochę się od siebie oddalili, ale w żadnym stopniu nie wpłynęło
to na ich relacje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Kiedy przeszli przez próg
szkoły, udali się bezpośrednio do Gryffindoru, zrezygnowali z kolacji,
doskonale wiedząc, że w ich Pokoju Wspólnym rozkręci się niezła impreza, więc
na pewno będzie dużo wałówki. Zanim doszli do wieży, Roger, spoglądając na
zegarek, powiedział:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Usiądźmy
tu jeszcze na chwilę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-No
i jak wasz związek?- spytał chłopak, bo to pytanie nurtowało go od pewnego czasu,
ale trochę się wstydził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Dobrze-
odparła rozbawiona- Jest tak jak było w wakacje, a może nawet lepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Cieszę
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-To
takie dziwne- zaczęła Hermiona- Znamy się od tylu lat, gdybyś powiedział mi w
pierwszej klasie, że będę w nim tak zakochana, to bym cię wyśmiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Tak
bywa, ale to dobrze, bo świetnie się rozumiecie, nie jesteście tylko parą,
jesteście przyjaciółmi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-No…-
rzekła, myśląc nad jego słowami- A ty nie masz nikogo na oku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-To
nie takie proste…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Czyli
jakaś jest- naciskała dziewczyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Tak,
ale zajęta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Poczekaj,
może jednak wybierze ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Wątpię-
odparł i nerwowo spojrzał na swój zegarek- Jest maksymalnie zakochana w swoim
chłopaku, nie widzi poza nim świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Popatrzył jej prosto w oczy.
Brązowowłosa już chciała coś odpowiedzieć, kiedy dojrzała coś w jego
spojrzeniu. Uśmiech spełzł jej z twarzy. Czy możliwe, żeby…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Nagle stało się coś
niesamowitego. Pocałował ją! A ona odruchowo oddała pocałunek, dopiero po kilku
sekundach zorientowała się co się dzieje. Odsunęła się najgwałtowniej i najdalej
jak mogła. Była wściekła, nie panowała nad sobą. Walnęła go w twarz, po czym
wstała i już odchodziła, kiedy ją zawołał:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Hermiona!
Przepraszam, nie wiem co mnie opętało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Odwróciła się z powrotem do
niego. Była tak zdezorientowana, że nie mogła nic z siebie wydusić. Jak on w
ogóle śmiał?! Czy naprawdę to o niej mówił, to ona mu się podobała? W końcu
wykrztusiła:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ja…
Ja nie… Jesteśmy tylko przyjaciółmi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> To powiedziawszy, pobiegła do
Gryffindoru, zostawiając upokorzonego chłopaka. Tuż za rogiem trochę zwolniła,
musiała się uspokoić zanim wejdzie do Pokoju Wspólnego. Dlaczego, dlaczego on
to zrobił? Zawsze wiedział, że kocha tylko Rona, a jednak… Jak mógł cokolwiek
głębszego do niej czuć? Nie była zła, tyle co zaskoczona i zupełnie zagubiona.
Stanęła na moment i wzięła kilka głębokich oddechów. Zależało jej na tym
chłopaku, ale jak na przyjacielu. W końcu postanowiła, że puści to wydarzenie w
niepamięć, to się nigdy nie powtórzy i nikt się o tym nie dowie. Wybaczy mu, o
ile on też obieca, że o tym zapomni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Już mniej zdenerwowana, podeszła
do portretu. Stwierdziła, że teraz nie może się tym aż tak przejmować, będzie
się cieszyć i dobrze bawić razem ze swoim chłopakiem. Uśmiechnęła się na myśl,
że już za parę sekund zobaczy jak wszyscy mu gratulują, jaka radość panuje
wśród Gryfonów. Potem spędzą ze sobą wreszcie trochę czasu. Z tym dobrym
nastawieniem, miała zamiar powiedzieć hasło, gdy ktoś do niej podszedł:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Hej
, Hermiono!- wykrzyknął Potter.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Cześć,
Harry. Ty jeszcze nie świętujesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie,
byłem trochę pogadać z Luną, a ty co porabiałaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Rozmawiałam
z Rogerem- odparła beznamiętnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Później wypowiedzieli hasło i
przekroczyli próg Pokoju Wspólnego. Już od wejścia usłyszeli muzykę i głośne
okrzyki wiwatu. Impreza trwała w najlepsze. Drużyna ciągle była porywana do
rozmów i do gratulacji. Wszyscy coś jedli, pili, no i generalnie świetnie się
bawili. Po środku pomieszczenia grupa siódmoklasistów podrzucała Rona,
wykrzykując jego nazwisko. Harry i Hermiona stanęli koło nich i przyłączyli
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Chwilę później uczniowie
opuścili rudzielca. Brązowowłosa już miała zamiar do niego podejść, kiedy
wyprzedziła ją Lavender, znowu. Dziewczyna postanowiła, że odpuści to jej, w
końcu miała prawo pogratulować bohaterowi meczu. Naprawdę była ogromnie dumna z
Weasleya, cięgle miała przed oczami jego genialne obrony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Nagle, bam! Czas zaczął biec
wolnie, nie było nic słychać, a życie jednej brązowowłosej istotki legło w
gruzach. Nie widziała nikogo poza sobą i… Ronem, całującym się z jej
współlokatorką. Wstrzymała oddech. Co się, do cholery, działo?! Nie wierzyła
własnym oczom. Była przekonana, że za moment zemdleje. Odliczała sekundy. Mimo
że jej serce właśnie pękło na milion kawałków, a jej chciało się wyć, to jednak
zachowała zdrowy rozsądek. Milczała, czekała aż chłopak odepchnie od siebie tą
tlenioną małpę i powie jej, że jest skończoną kretynką. Tak się, jednak, nie
stało. Rudzielec po kilku sekundach, kiedy jego zdziwienie minęło, objął tą
idiotkę i zaczął ją całować jeszcze namiętniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona czuła, że po jej policzkach
zaczynają spływać łzy, a nogi się pod nią uginają. Wybiegła z pokoju jak
najszybciej. Pędziła korytarzem. Tak bardzo chciała być sama. Zdumiewające, jak
jedna chwila może wszystko zaprzepaścić! Wpadła do jakiejś pustej klasy.
Potknęła się o ławkę i przewróciła. Teraz już nic nie stało jej na
przeszkodzie. Leżała na podłodze i płakała rzewnymi łzami. Jej szloch niósł się
po zamku, ale ją to nie obchodziło. Wszystko było jej obojętne. Jej życie właśnie
straciło sens. To, w co wierzyła przez tyle lat przestało istnieć… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Nie wiedziała ile tak trwała.
Nie miała siły wstać. Na nic nie starczało jej woli, ani możliwości fizycznych.
Mogła tylko miotać się po podłodze, jak w jakimś amoku i płakać. W którymś
momencie, nawet nie umiałaby określić kiedy, do klasy wpadł Potter. Był
wyraźnie zdenerwowany, jego oczy wyrażały obawę, a włosy były okropnie
potargane. Gdy zobaczył przyjaciółkę, nie mógł uwierzyć w to co się dzieje.
Wyglądała przerażająco!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Chłopak podszedł do niej i
delikatnie jej dotknął. Odskoczyła od niego niewyobrażalnie szybko i wpadła na
kolejne ławki. Jej szloch stał się jeszcze głośniejszy. Harry był coraz
bardziej zlękniony. Wiele przeżył, dużo mógł znieść, ale ten widok sprawiał, że
jakieś ostrze wbijało mu się w serce. Złapał ją mocno. Już nie pozwolił aby się
od niego odsunęła. Dziewczyna nadal się wierciła i wierzgała nogami, ale
czarnowłosy ją trzymał. <br />
Objął ją z całych sił. Jeszcze przez chwilę się kręciła, a potem stopniowo to
ustawało, również przestawała płakać. Jej oddech stał się spokojniejszy, lecz
cały czas płytki i przerywany. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Kiedy czarnowłosy stwierdził, że trochę się wyciszyła,
wziął ją na ręce i posadził na jednej z ławek. Ukazał się przed nim obraz
kompletnej nędzy i rozpaczy. Siedziała skulona, głowę pochylała, nie widział
nawet skrawka jej twarzy. Brązowe loki były niesłychanie potargane i opadały aż
do kolan, spódnica wygnieciona, a rajstopy podarte. Dotknął jej brody i
delikatnie uniósł ją do góry, po czym odgarnął jej włosy z twarzy. Jej oczy
były przekrwione do granic możliwości, a w dodatku cały czas płakała, usta jej
spierzchły, a policzki były czerwone jak wiśnia. Musiała się walnąć w głowę, bo
na jej czole widniała wąska ranka, z której ciekła stróżka krwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Nigdy nie widział czegoś bardziej przygnębiającego.
Ponownie ją przytulił. Już zachowywała się spokojniej, objęła go za szyję i
wtuliła się w jego tors. Później znowu się od siebie odsunęli, a Harry szepnął:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Tak
nie wolno…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona nic nie odpowiedziała,
chciała, ale nie była w stanie nic z siebie wykrztusić, otwierała tylko i
zamykała usta, jak ryba. Co to niby miało znaczyć? I mówił o niej czy o tym…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Nie
umiem sobie wyobrazić, jak bardzo teraz cierpisz- kontynuował chłopak, a ona
znowu wybuchneła płaczem- Ale wiem, że jesteś fantastyczną dziewczyną i to
tylko jego strata…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ty
w ogóle wiesz co mówisz?! O kim mówisz?!- krzyknęła mu prosto w twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Potter spojrzał się na nią i
poczuł niesamowity żal. Uświadomiła mu, że to nie był zwykły, byle który facet.
To był Ron- chłopak, którego znali przez tyle lat, a żadne z nich nie
spodziewałoby się po nim czegoś takiego. Zawsze miał swój charakterek i czasem
nie myślał nad tym, co robi, ale był lojalny… przynajmniej do tej pory.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ja
też nie mogę w to uwierzyć- ciągnął dalej- Ale, skoro się tak zachował, nie
zasługuje na ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Ale…
ja… go… kocham…- ostatnie słowo wypowiedziała szeptem, po czym wybuchneła
kolejną salwą płaczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Chłopak znowu ją przytulił,
pozwolił, żeby się wypłakała. Nigdy nie widział jej w tak podłym stanie, a
najbardziej niewiarygodne było to, że jego przyczyną był Weasley. Owszem, ta
dwójka zawsze się kłóciła, ale nigdy nie na taką skalę. Sądził, że rudzielec
naprawdę ją kocha… „W jakim my świecie żyjemy…” pomyślał. Zaczęli się
rozdzielać, kłócić między sobą, a to była jedyna rzecz, która mogła ich zgubić.
Na jaw wyszło, że nie są tacy, jak o sobie myśleli, że tak naprawdę nie mogą
sobie ufać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona płakała jeszcze przez
co najmniej półtorej godziny, a Potter wciąż przy niej trwał, przytulając ją i
próbując trochę uspokoić. Nie rozmawiali. Obydwoje byli za bardzo przytłoczeni tym co się stało.
W końcu dziewczyna zupełnie przestała szlochać i doprowadziła się do porządku.
Czuła się wyzuta ze wszystkich uczuć, jej mina była kamienna, a głos beznamiętny.
Harry trochę się o nią bał, ale chyba wolał, żeby się tak zachowywała, bo kiedy
słyszał jej histeryczny płacz, to serce mu się krajało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Wybiła północ. Oni szli pustymi
korytarzami. Nikogo nie spotkali, na szczęście, bo nie wiadomo jakby dziewczyna
zareagowała na karę i odjęcie punktów Gryffindorowi. Wypowiedzieli hasło i
przeszli przez próg pomieszczenia. W pokoju nikogo już nie było, wszyscy
padnięci poszli do łóżek, tylko niektórzy, bardziej pijani, usnęli na fotelach
lub sofach. Po podłodze walały się puste butelki po alkoholu i opakowania po
przekąskach, jak po każdej imprezie Gryfonów. Stanęli przed schodami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Śpij
dobrze- rzekł Harry, nie za bardzo wiedząc co powinien powiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Znów ją objął. Mimo że
dziewczyna nie okazywała żadnych uczuć, to była jej potrzebna ta bliskość,
wsparcie, a on doskonale o tym wiedział. Odsunął się od niej. Jej twarz cały
czas była kamienna, nie pozwoliła sobie na żaden ruch, nie zdobyła się nawet na
uśmiech, po prostu odwróciła się na pięcie i odeszła. Potter kilka minut
później uczynił to samo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Hermiona podeszła do drzwi
dormitorium i zatrzymała się z ręką na klamce. Odetchnęła głęboko. Doskonale
wiedziała co się dzieje za nimi- Lavender. Z całą pewnością, opowiadała właśnie
Parvati o tym jak się z Ronem… Nawet nie chciała o tym myśleć, znowu łzy naszły
jej do oczu. W końcu odważyła się i popchnęła skrzydło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> W pokoju wcale nie było tej
zdradzieckiej blondyny. Na jednym z łóżek siedziała jedynie czarnowłosa
hinduska maniakalnie miętosząca koszule nocną. Kiedy zobaczyła brązowowłosą od
razu zerwała się na równe nogi i wyprostowała jak struna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Hermiono…-
zaczęła mówić, lecz Granger jej przerwała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">-Daruj
sobie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Później złapała pidżamę i
pobiegła do łazienki. Wróciła kilkanaście minut później i położyła się. Parvati
też już spała, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie, bo spoczywała na swoim
posłaniu, a światła były pogaszone.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Brązowowłosa przestała panować
nad swoimi emocjami i znów się rozpłakała. To miejsce tak bardzo kojarzyło jej
się z Lavender, której teraz szczerze nienawidziła, no i z nim. Zaczęła drżeć.
Po chwili poczuła jak współlokatorka okrywa ją kocem i siada na brzegu łóżka.
Nie odwróciła się do niej. Patil zaczęła delikatnie głaskać ją po głowie i
nucić uspokajającą melodię. Dzięki temu brązowowłosa chwilę później zasnęła, a
ostatnią rzeczą, o której pomyślała przed snem był cytat: „Przyjaźń jest
niewątpliwie najskuteczniejszym lekiem na cierpienia zawiedzionej miłości”*.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">*Jane
Austen<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">*<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Powiem wam szczerze, że jestem zadowolona z tego rozdziału.
Nie jest idealny, zwłaszcza zakończenie, ale osiągnęłam mniej więcej to, co
chciałam. Wiem, znienawidzicie mnie za ich rozstanie, ale tak to akcja
praktycznie stała w miejscu i nie mówię, że teraz nagle ruszy w zawrotnym
tempie, ale na pewno będzie inna.<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Pozdrawiam was serdecznie :*<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Angie13<o:p></o:p></span></i></b></div>
Angie13http://www.blogger.com/profile/13870102933749301017noreply@blogger.com17